No to trudno, to zaczynamy jeszcze raz. W takim razie. Dobra, to poczekaj. Załączę dżingla i lecimy z tym koksem. Tak jest. Gadanie Gadesa. Podcasty, czyli zakłócanie ciszy. Witam w kolejnym odcinku z cyklu wywiadowym. Z cyklu wywiadowego może bardziej. I witam ponownie, bo niestety musimy nagrać początek jeszcze raz. Może jeszcze raz zaczniemy, co? Wasz gospodarz niestety dał plamę i nie nagrał początku. Więc teraz pierwsze pytania będą takie bardzo kiepskie. Tendencyjne. Tak, bo będziemy jeszcze raz to samo odtwarzać co poprzednio. Ja mogę udawać, że nic się nie wydarzyło, także spokojnie. Dobra, ale tak czy owak, wymagasz przedstawienia, bo dzisiaj gościem moim jest Magda, która jest realizatorem dźwięku albo inżynierem dźwięku. Do końca nie wiemy jaka jest różnica, jeśli jest jakakolwiek. Co tam jeszcze? Coś opuściłem, nie? Bo tam dużo już było. Ach, tyle już było tych rzeczy. Jakoś wrócimy. Co wrócimy? Myślisz, że jeszcze nawiążemy? Generalnie dla tych, którzy się nie orientują, no bo nie każdy wie, czym się zajmuje realizator dźwięku, to może powiedz w trzech żołnierskich słowach, co taki realizator robi. A ja tylko dodam, że to jest ta osoba, która siedzi za taką wielką konsoletą z wieloma suwakami i tymi suwakami tam macha i z tego wychodzą przeboje. Taka jest moja wizja, bo ja się na tym nie znam, więc możesz tutaj sprostować laików. Nie, no wizja jest prawidłowa. Tak, jest to osoba, która siedzi za konsoletą i przesuwa różne suwaki i przekręca przekrętła w celu doprowadzenia ścieżek audio do standardu, jaki nam się wytworzył poprzez lata. Od pierwszych nagrań nie było jakby potrzeby, żeby miksować muzykę, bo technologia nie była na zbyt zaawansowanym poziomie, ale w miarę rozwijania się technologii nagrywania dźwięku zaistniała taka potrzeba. No bo tak, bo na początku to tak bardziej nagrywano cały zespół na przykład, nie? Od razu i to tak nie dzielono tego na poszczególne ścieżki. Takie małe wyjaśnienie, że ścieżki stosuje się po to, żeby nagrać osobno na przykład jedną gitarę, drugą gitarę, jakiegoś wokalistę, perkusistę, basistę i tak dalej. I to są właśnie te wszystkie suwaczki, które realizator tam sobie sprawnie przesuwa, żeby na przykład perkusja nie była za głośna. Tak? Dobrze mówię, nie? Tak, a później z tej całej właśnie wielkiej machiny wychodzi już taki sygnał, który znamy, czyli taki fajny stereo mix. I właśnie Magda, ty jesteś od tego, żeby to, co tam wychodzi, było jak najlepsze. Tak, to się skaca. A przynajmniej zgodne z tym, co sobie tam zespół wymarzył. Tak, przynajmniej. Przynajmniej, żeby brzmiało dobrze w radio. O, właśnie. Bo taki jest cel tego, tak? Tak, to jest cel tego, że to muzyka dostosowana do tych standardów, które były przed nami. Czyli to wszystko, co było przed nami, wszyscy ci nowi inżynierowie miksujący uczą się od starszych kolegów czy koleżanek. No tak, czyli to... Wszyscy mniej więcej jakby podążamy w tym samym kierunku. Nie, nie, bo to jest w sumie ważne, co ty mówisz, bo to oznacza, że to nie jest tak, że teraz są nowi realizatorzy, którzy już korzystają tylko z komputera i oni to robią zupełnie inaczej, bo tak naprawdę tylko się zmieniło narzędzie, a wszystko w tej metodologii, powiedzmy, zostało takie samo. Oczywiście. Czyli po prostu suwaczki z takich fizycznych zmieniły się na takie wirtualne, które się meszką przesuwa, ale i tak się je przesuwa. Zgadza się. No dobra. No to tutaj jeszcze też taka ważna informacja, że ty jesteś osobą, która kończyła szkoły w tym kierunku. Nie jesteś takim samoukiem, jak na przykład tutaj ja jestem. Ty się tego uczyłaś, więc masz tak zwany warsztat. Tak? To się zgadza. Można tak powiedzieć, ale wiadomo. Masz legitymację realizatora, jak tam wchodzisz do studiów jeszcze, że pokazujesz wszystkim i z drogi. Pokazuję oczywiście, tak. Nie. Nie, tak nie jest. Nie ma czegoś takiego. Nie ma chyba, nie wiem, może ja nie zostałam przyjęta do klubu. Może zostałam wykluczona. Ale w każdym bądź razie chciałabym powiedzieć, że mimo to, że jestem wyedukowana oficjalnie, to oczywiście są inżynierowie, można powiedzieć samouki, tak? Którzy miksują muzykę i są to najlepsi mikserzy, że tak powiem, na świecie, od których się uczymy. Większość, powiedziałabym, nie ma żadnego wykształcenia w tym kierunku. Ale to jest właśnie jeden z tych zawodów, gdzie w sumie to nie jest potrzebne, nie? Że to nie jest tak, że idziesz do jakiegoś studia nagraniowego i oni ci mówią tam, pokaż dyplom, nie? Oni raczej mówią, pokaż, co zrobiłaś do tej pory. Zależy jeszcze, obecnie używamy różnych programów, tak? Do obróbki audio. Na przykład są standardy, w zależności od tego, jakim audio się zajmujemy, czy zajmujemy się audio do filmów, czy audio do gier, czy muzyką, to mamy jakby różnego rodzaju programy do tego, dostosowane w danym kierunku. Więc jeżeli ktoś chciałby pracować, powiedzmy, w filmie i pracować nad obróbką audio do filmów, no to niestety musi znać program Pro Tools. I też są mile widziane certyfikaty od Avida, tak? Który ten program wyprodukował. Bo ten program jest akurat standardem. Znaczy, no właśnie my tutaj nie mówimy tego niestety, że niestety Pro Tools, że to jest jakaś tragedia, tak? Nie no, to jest oficjalne. Tak, niestety, bo to trudno jest zdobyć te wszystkie kwalifikacje. Oczywiście, tak. Ja niestety posiadam. Niestety posiadasz? Certyfikat. Możesz robić muzykę i dźwięk do filmu? Też. Tak, w tych wszystkich takich przestrzennych standardach? Surround i tak dalej, 7.1 i te cuda. O rany, Julek. Robiliśmy różne projekty właśnie na studiach. To jest właśnie takie fajne, że jest się ukierunkowanym, jeżeli się idzie do takiej formalnej edukacji, do szkoły. Jeżeli się ktoś, wiadomo, chce uczyć tego, to błądzi, no bo nie ma tej osoby, która by mu pokazała, wskazała, w którym kierunku ma pójść, gdzie ma szukać informacji. Tak, ja to potwierdzam, że to nie jest łatwo tak samemu do wszystkiego dojść, bo się człowiek uczy czasami złych rzeczy, jak się od złych osób nauczy. Tak jest. I też dużo jest mitów krążących po internecie. Oj tak. Ale część jest takich rzeczy, które są prawdą, ale nikt w to nie chce wierzyć. Tak, w tym poprzednim wejściu mówiliśmy o tym pokoju, który jest sześcienny i on się nie nadaje do słuchania muzyki, czy do produkowania muzyki. No to w to na pierwszy rzut ucha trudno uwierzyć, że tak rzeczywiście jest, że takie sześcienne pokoje się nie nadają do obróbki dźwięku. A tak jest. No niestety. Dobra, ale to powiedz mi w takim razie, dlaczego nie poszłaś na jakąś polską uczelnię, tylko od razu na wyspy uciekłaś? Bo ja uciekłam na wyspy już dosyć dawno, bo mieszkam na wyspach, znaczy w Szkocji, 16 lat. Także to było dla mnie jakby naturalne. Skończyłam studia dwa lata temu. Czyli już poszłaś na miejscu po prostu. Zawansowanym, tak. Dorosłym. Także, no tak, tak akurat dla mnie jest to drugi dom. Nie umieszczając oczywiście ojczyźnie naszej kochanej. Wierzę w to, że u nas w Polsce są bardzo dobre szkoły właśnie dla realizatorów, bo naprawdę kiedykolwiek słucham muzyki, która została wyprodukowana, zmiksowana w Polsce, to jest naprawdę na bardzo wysokim poziomie. No właśnie, ja też mam wrażenie, że te polskie szkoły są bardzo dobre. Bardzo dobre, tak. Dlatego właśnie się pytam, do czego tam uciekłaś, skoro tutaj mamy dobre szkoły. Ale dobra, no to w takim razie ty już jesteś Szkotką tak naprawdę i sobie tam mieszkasz i poszłaś sobie do takiej swojej szkoły na miejscu. I takie jest wyjaśnienie. Już ci się nie chciało dojeżdżać do Polski. Nie wiedziałam, że będę się uczyć tutaj. Po prostu taki jakiś splot wydarzeń różnych w tym kierunku mnie poopchnął. Przede wszystkim nie zrobiłam kariery jako, nie zostałam gwiazdą rocka, więc stwierdziłam, że pójdę do szkoły uczyć się miksu, bo bardzo chciałam miksować swoją muzykę i to była moja pierwsza motywacja. Czyli jak nie z jednej strony, to z drugiej. No dokładnie. Jest taki żarcik właśnie w naszym środowisku, że ci wszyscy muzycy, którzy do nikąd nie doszli, to właśnie uczą się inżynierii i zostają inżynierami i przesuwają suwaki konsolą. Coś w tym jest, też tak mam do licha. A czy w ogóle szkoła czegoś uczy? Czy to jest tylko tak, że odbębnisz te wszystkie zajęcia, dostaniesz papierek czy na przykład te certyfikaty do pracy w filmie i to jest na przykład cel? Czy jednak to jest prawda, co już słyszałem z kilku ust, że jednak na uczelni może nie jest ważne chodzenie na same zajęcia, ale to, że ma się kontakt z ludźmi? Czy ty to też potwierdzasz, że tak naprawdę to jest to, że ty masz kontakt, możesz podyskutować sobie z ludźmi, poeksperymentować, porobić różne rzeczy i to to jest ta największa wartość? Czy jednak kontakt z profesorem i on mówi coś tam z katedry i się go słucha i mówisz sobie tak, tak, panie profesorze minus jeden decybel to jest maksimum i tak dalej, i tak dalej. To znaczy z mojej perspektywy, ponieważ ja zanim poszłam na studia, uczyłam się miksu w domu i szukałam różnych informacji właśnie na internecie, różnych kursów na ten temat i wiadomo filmiki na YouTubie i tak dalej. Plusem edukacji jest to, że wiedza jest ustrukturalizowana. Czyli wiesz po prostu co z czego wynika, a nie tak znasz tylko, że tutaj trzeba ruszyć tą gałeczką, a tam, tamtą. Podstawy i zrozumienie jakby pewnych zjawisk jest bardzo, bardzo ważne, bo jeżeli się nie rozumie skąd, na przykład dlaczego jest kompresja, albo dlaczego robimy korekcję, albo dlaczego ten river, powiedzmy, jest taki, a nie inny, jest to przeszkodą moim zdaniem, bardzo dużą. Dlatego tak wiele osób zmaga się, że tak powiem, z tym miksem. Dlatego nie potrafią zrobić tego miksu. To znaczy ja na to patrzę właśnie ze strony takiego kompletnego amatora samouka, który też się musiał pewnych rzeczy nauczyć, ale rzeczywiście na samym początku też pamiętam bardzo dobrze, że człowiek miał taką wizję, że wystarczy korzystać z jakichś tam ustawień, które przygotowali lepsi ode mnie. Tak, ale nie ma nic złego oczywiście w używaniu presetów tak zwanych, tak? No nie, w świadomym nie, w świadomym nie. Punkt wyjścia dla nas. Ja na przykład bardzo często używam presetów, jeśli chodzi o rewerby, albo delaye, echo. Tak, to tu się zgodzę, ale już na przykład presety do, nie wiem, korekcji, kiedy to ty masz wiedzieć, co z tego dźwięku chcesz wyciągnąć, co zostawić, a co usunąć. No nie wiem, musiałabyś mieć bardzo bogatą kolekcję presetów na każdą okazję i się jeszcze w tym jakoś odnajdować. Wydaje mi się, że tutaj już łatwiej jest to zrobić samemu niż bazować na presetach. Presety to nie jest zło wcielone, tylko na początku jest taka ciągota, że jak ja nie wiem jak coś ustawić, to po prostu skorzystam z czegoś i często na tym się kończy nauka, nie? Wiadomo, jeżeli ktoś po raz pierwszy widzi jakiś procesor, czy korektor, czy kompresor, czy cokolwiek innego, jest to troszkę przerażające, że tak powiem, w zależności od tego, jak zaawansowany jest to procesor, tak? Bo niektóre kompresory mają jedno pokrętło i to wszystko kompresja, tak? Są takie, ulepszacze z dźwięku. Bardzo lubię takie, tak. Tak, bo to jest taki nasz arsenał, nasze narzędzia, tak? Tak jak powiedzmy, nie wiem, elektrycy, czy młotkowi mają swoją kolekcję. Tak, skrzyneczkę z narzędziami. Tak, skrzyneczkę z narzędziami. Tak, my mamy te różne narzędzia i... No i tutaj analogia wydaje mi się całkiem dobra, bo tutaj też można użyć narzędzi nie do tego, co trzeba i jakieś tam efekty nawet uzyskać, nie? Od biedy. No pewnie, można kombinerkami na przykład spróbować tego gwoździa wbić i cały efekt może być całkiem spoko. W muzyce, nie? Możesz na przykład użyć korektora i tam sobie coś tak zrobić, że to ci prawie zadziała jak, nie wiem, DSR na przykład, nie? Od biedy. Da się tak zrobić. Zwłaszcza jak masz dynamiczny. No tak, bo DSR to też jest korektor. No tak, tylko dynamiczny, nie? A tutaj jak nie masz, no to od biedy da się, ale są lepsze narzędzia do tego, nie? Tak jest. Szczególnie teraz, prawda, kiedy home recording kwitnie i wszyscy chcą nie tylko robić muzykę, ale również jest dużo dostępnych programów i naprawdę jest obfitość i darmowych wtyczek i tych płatnych i naprawdę jest bardzo, bardzo dużo. Bo to jest teraz właśnie taka różnica. Nie wszyscy może o tym wiedzą, ale powiedzmy 30 lat temu, żeby wyprodukować, czyli przygotować dla radia na przykład, nie? Czy do wydania na CD piosenkę czy album, no to niezbędne było studio tak naprawdę. Zespół musiał tam opłacić studio, opłacić inżyniera, iść tam, nie wiem, ponagrywać przez 2-3 tygodnie. Nie wiem, ile się tam nagrywało średnio, ale tak sobie to wyobrażam. W zależności od tego, co to za materiał i tak dalej. No niektóre albumy nawet w tydzień można nagrać, tak? Tak, no i rola muzyków kończyła się na tym, że oni tam wchodzili, nagrywali, no i potem ewentualnie odsłuchiwali tam z tym realizatorem, któremu mogli dawać jakieś tam wskazówki, że to chcą trochę inaczej, to chcą trochę inaczej, ale dla nich to już była taka czarna skrzynka, że oni tylko mówili, co chcą, realizator to robił za nich. On i studio to była taka czarna skrzynka. A teraz się to zmieniło, bo w związku z tym, że właśnie, tak jak mówisz, powstały te programy i w zasadzie wszystko, albo przynajmniej bardzo dużą część, można zrobić po prostu u siebie w domu, no to tak naprawdę muzycy obecnie stali się też trochę tymi realizatorami, bo oni też trochę już zaczynają miksować. Niektórzy nawet całkiem dobrze, im to wychodzi. Ta cała działalność muzyczna przeniosła się ze studiów nagraniowych do domów. Teraz się trochę chyba ta tendencja odwraca, czyli ludzie wracają chyba do studiów, bo po tym zachłyśnięciu się, to każdy sobie zakładał studio w domu, ale się okazało, że niestety nie wszystko da się w domu zrobić. No i teraz chyba jest troszkę takie odbicie w drugą stronę, nie? Nie wiem, czy ty to zauważasz? No, mam nadzieję. Nie wiem, no raczej nie zauważam tego, że jest odbicie w drugą stronę, ale rzeczywiście troszeczkę, tak jak mówisz, to jest takie zachłyśnięcie się, bo jednak, no nie wiem, każdy może zrobić krzesło, tak? Nie wiem, jakieś deski sobie pozbiera, coś tam zbije. No ale jeżeli chcemy mieć dobre krzesło, dobry fotel na przykład, no to jednak idziemy do sklepu i kupujemy to od producenta, od specjalisty. I tak jest ze wszystkim. Jest jeszcze ta druga droga, nie? Czyli ty się uprzesz, że ty chcesz zrobić porządne krzesło, no i wtedy oczywiście zaczynasz inwestować w warsztat, materiały, w wiedzę, żeby się dowiedzieć, jak się takie krzesła robi, jakiego drewna się używa, jak trzeba to zbić, wszystko i tak dalej. No i po, powiedzmy, dwóch latach starań robi się z ciebie prawdziwy stolarz i możesz sobie takie krzesło zrobić, nie? I chyba w muzyce jest tak samo, nie? Że jak się uprzesz, no to rzeczywiście możesz poznać tam te wszystkie tajniki, możesz zacząć tak się ekscytować tym wszystkim, że no po chwili z muzyka staniesz się realizatorem i może nawet to będzie ci większą pasję stanowiło w życiu niż sama muzyka. Oczywiście, tak. Dla mnie to jest wielka pasja. Odkryłam ją dopiero podczas studiów, właśnie miksowanie. Chociaż zawsze mnie to trochę interesowało, miksowanie. A słuchaj, no bo właśnie miksowanie. Moje doświadczenie jest takie, że miksowanie jest trudne. Głównie dlatego... Jest trudne. Głównie przez słuchanie, wiesz? To ja cię chciałem zapytać właśnie, jak się nauczyć słuchania takiego bez emocji, bo to jest najgorsze, jak miksujesz swoją własną muzykę, że nie masz dystansu zupełnie do tego, przynajmniej ja nie mam. I to jest najtrudniejsze, żeby to słuchać tak, jak ktoś obcy by tego słuchał, żeby słyszeć te wszystkie błędy, a nie słyszeć, ale fajnie mi tu wyszło. Wydaje mi się, że to jest chyba największy problem, jak się miksuje swoje własne jakieś prace. I czy tego się można nauczyć? Czy na przykład w szkole się tego jakoś uczyliście, czy po prostu się nie miksuje swojej muzyki i koniec? Nie wiem, czy jest jakiś regulamin, jakieś zakazy czy nakazy, że nie można... Takie praktyczne po prostu. Chyba się tego tematu za bardzo nie porusza na studiach, bo nie wszyscy są muzykami, którzy studiują realizację dźwięku. Jest powiedzmy, no nie wiem, może połowa, no większa połowa, jak to się mówi, to są muzycy, ale też są osoby, które nie są muzykami i studiują właśnie taki kierunek, a nie inny. Żeby nabrać dystansu, no to nie wiem, jeżeli mogłabym Ci coś poradzić, to jeśli chodzi o mnie, to ja robię tak, że dzielę to na pewne etapy. Najpierw jest etap pisania, tworzenia, potem aranżacja, potem miks, potem mastering. Jeżeli coś już stworzę powiedzmy, to zostawiam to sobie gdzieś tam na dysku, sobie leży i czeka, aż zapomnę jak to brzmi. I potem do tego wracam i miksuję i wtedy jest to jakby bardziej takie świeże. No tak, to nie, to ja znam tę metodę, tylko ja jestem za bardzo niedoczekany, wiesz, bo ja to bym chciał, że jak zaraz coś wymyślę, żeby zaraz myk, myk, myk i już był gotowy utwór, czyli jest, wiesz, wszystko jest w jednym kroku tak naprawdę, w każde, poza może masteringiem, który jednak staram się oddzielać, ale tak to jest ciężko, ciężko jest to zrobić, jak człowiek jest taki niedoczekany. No ale też w sumie sam miks też zaczyna się jakby w trakcie tworzenia. Znaczy, no to jest duże ułatwienie, nie, kiedy można sobie od razu coś zmienić, a nie tak w kółko wracać i... A dobra, no to wiesz co, skoro już jesteśmy przy takim słuchaniu analitycznym, no to może w ogóle o słuchaniu. Czy ty wolisz słuchawki czy monitory? Tutaj wyjaśnienie monitory to są głośniki. W takim slangu studyjnym realizatorzy nie słuchają przez głośniki, oni słuchają przez monitory. To są głośniki, ale monitory, trzymajmy się tego. Czyli monitory czy słuchawki? Co preferujesz? To zależy, tak? Jeżeli na przykład coś sobie tworzę, jakiś utwór, to wolę używać słuchawek, bo też jest prościej, jeżeli nagrywam wokale i tak dalej. Nie muszę wyłączać monitorów, tylko mam słuchawki już i nagrywam, jakby kiedy inspiracja mnie dopadnie. Ale też jeśli chodzi o miks, no to wiadomo, sprawdzamy miks na różnych nośnikach, i na słuchawkach, i na monitorach, i ja mam cztery różne zestawy głośników i sobie sprawdzam na nich zawsze wszystkie miksy. W zależności od tego też, jakie to są słuchawki, bo mamy słuchawki otwarte i półotwarte, i zamknięte. To jest straszne, nie? Teraz przemycamy bardzo dużo wiedzy w tym momencie, tak podejrzewam. Tak, ale jeżeli słucham muzyki, na przykład, normalnie słucham jak słuchacz, prawda? Nie słucham w sensie analitycznym, tylko... Dla przyjemności. Dla przyjemności, tak. Słucham sobie muzyki, no to oczywiście, że wolę słuchać na głośnikach, na monitorach studyjnych. I też w taki sposób jakby poznaję ich charakterystykę. Uczę się jakby, jak one brzmią i jak powinna brzmieć muzyka. No to poczekaj, jak ty wolisz monitory, no to też zakładam, że na przykład wolisz analogowy sprzęt w postaci urządzeń różnych niż wtyczki w programach, tak? Tak, ale ze względu na... Wiedziałem. Ale ze względu, wiadomo, na ograniczenia różne i budżetowe i po prostu miksowanie w komputerze, w programie jest o wiele prostsze. Możemy mieć nieskończoną ilość opcji, wszelkie możliwe emulacje różnych procesorów. A wiesz, co mi się podoba? W tym komputerowym środowisku bardzo mi się podoba, że dużo łatwiej się przywołuje ustawienia. Oczywiście, tak. Dużo łatwiej jest jakby przywrócić tą sesję, nad którą się pracowało. Mniej problemów też sprzętowych jest, bo wiadomo, im więcej mamy tych procesorów, bardziej skomplikowany system, tym więcej problemów występuje. Tak, więcej kabli, więcej problemów. Tak, jeżeli konsola powiedzmy zepsuje się, to jest wyłączenie studia na tydzień albo dwa, bo też to zależy, jaka to jest konsola. Jeżeli to jest konsola stara, jakaś analogowa, powiedzmy z lat 70. czy tam 80., to sprowadzenie części czy naprawienie tego to jest duży problem. U nas na uniwersytecie mieliśmy właśnie pana, który tylko i wyłącznie zajmował się właśnie tym, serwisowaniem, bo mieliśmy wielkie konsole analogowe i też sprzęt analogowy. Mieliśmy wielościeszkowe magnetofony, nie wiem jak to po polsku, tak, magnetofony profesjonalne, 24-ścieżkowe i różne inne też sprzęty bardzo fajne. I to wszystko niestety potrzebuje serwisowania dosyć częstego. No dobra, a co powiesz na temat tych, nie wiem czy mitów, ale jest takie przekonanie wśród ludzi zajmujących się dźwiękiem, że te urządzenia analogowe, takie właśnie z lat tam 70., 60. nawet, one mają to coś. One sprawiają, że ten dźwięk jest taki szlachetny, że się miło go słucha. A te wszystkie nowoczesne rzeczy to jest cyfra, to jest nieprzyjemne, kanciaste, ostre i do bani. Czy też jesteś jakby wyznawczynią tego trendu, że analogi to jest właśnie to ciepło, ta saturacja, przyjemność, a cyfra jest zła, chłodna, zimna, nieprzyjemna, ostra. Jest tak czy nie jest? To znaczy jest tak czy nie jest tak. Ja nie jestem żadnym tam bogiem audio, że to co ja powiem to jest absolutna prawda. Bądź, bądź. Nie, wolałabym raczej nie. Znaczy moim zdaniem to wszystko zależy od tego co chcemy osiągnąć. I też to jest kwestia przyzwyczajenia się, bo technologia nagrywania dźwięku i przetwarzania dźwięku jest dosyć młoda, no bo zaczęliśmy kiedy powiedzmy, no w latach 50-tych, 60-tych powiedzmy. Zaczęła się rozwijać wielościerzkowe nagrywanie i tak dalej, więc to jest dosyć młode i cyfrowy dźwięk jest jeszcze młodszy, prawda, bo pierwsze programy no to początek lat 90-tych powiedzmy. No to jest 30 lat mamy cyfrowy dźwięk, a przedtem przez kolejne tam 30 lat nagrywaliśmy w sposób analogowy i wszystkie te płyty były nagrywane na analogowym sprzęcie. No tak, no bo studia tak nagle się nie przestawiły. Albo hybrydowym, więc my jesteśmy po prostu przyzwyczajeni do tego dźwięku. Dlatego on jest dla nas taki fajny i ciepły i tak dalej i preferujemy jakby nagrania, które zostały wykonane na analogowym sprzęcie niż na cyfrowym. No ma to w sobie jakieś tam ciepło i tą saturację i tak dalej, to co wspomniałeś, ale z drugiej strony cyfra jest czysta, tak, jakość jest dużo wyższa, jakby dynamika i tak dalej, no wszystko jest lepsze. No właśnie i tutaj jeszcze takie pytanie do ciebie z doskoku właśnie dotyczące tej czystości cyfry, bo w ostatnich latach bardzo popularne są wszelkie procesory dźwięku, które psują tą jakość. Realizatorzy czy wykonawcy, nie wiem, nie chcą mieć takiej dobrej jakości. Low-fi, tak? Tak, oni chcą zakłóceń, oni chcą przesterowań, oni chcą saturacji i różnych takich niedobrych rzeczy, których się unikało. Nawet szumów niektórzy chcą, a przecież szum to najgorszy wróg. Tak jest. Najpierw wszyscy chcieli się pozbyć, tak, tego szumu, bo to analog, no bo taśma, bo to szumi, bo coś tam, potem przyszła cyfra, tak, nie, cyfra SB, bo nie ma szumów, nie ma saturacji, nie ma niczego. No ale tak jest, nie, no przecież są te różne urządzenia, które emulują taśmę i się przepuści przez to piękny, czysty dźwięk i wychodzi jak z jakiegoś starego magnetofonu, który, aaa, już chciałoby się zapomnieć o nim. Ale to też ma związek jakby z rodzajem muzyki, bo tworzą się różne, różne nowe rodzaje, tak samo jak lo-fi hip-hop, czy jakiś tam w ogóle muzyka lo-fi, to jest trend. Nagrywanie na magnetofonach kasetowych, wielościeżkowych, to też jest pewien trend. Powiedzmy coś chcemy przekazać w ten sposób, tak? No trochę tak jest, bo, bo chyba jednak na przykład orkiestry symfoniczne to jednak się nagrywa z najlepszą możliwą jakością. Nagrywa się na magnetofonach, prawda? No nie, nie. Nie wrzucamy tam saturacji. Nie przepuszcza się tak przez jakiś doszumiacz, tak, żeby jednak tego fletu nie było dobrze słychać, tylko żeby akurat był szum albo jakiś gwizd. Ale jest to typowo związane właśnie z rodzajami muzyki. Wiemy, że jesteś realizatorem dźwięku, ale już tutaj przemyciłaś co nieco, że też śpiewasz. Śpiewasz? Ja wiem, że śpiewasz, bo dla mnie też zaśpiewałaś. Jak ktoś mnie poprosi, to śpiewam. No to ja muszę częściej prosić, tak? Ja też gram na... jestem muzykiem oczywiście. Tak, a ja widziałem, ja zdradzę, ja zdradzę, ona, ona gra na perkusji. I się w ogóle nie boi sąsiadów. Też. W ogóle się nie boi sąsiadów. No nie, bo mam elektroniczną perkusję, więc nie strasznie mi to siedzi. No ale to też, ale też stukasz w to, nie? Stukasz i też to słychać. Tak, ale mam... To jakbym w książki stukał, nie? Platformę. No nie będziemy wnikać może. Nie, no wniknijmy, ale bardziej chodzi mi... Wniknijmy. Siateczki po prostu, siateczkowe mam, pady i nie ma praktycznie żadnego oddźwięku, to nie słychać. A, to sprytne. To nie wiedziałem nawet, że coś takiego jest. Myślałem, że to zawsze są takie plastikowe płytki z jakimś czujnikiem. Nie, nie, nie, nie. Nie, no technologia już poszła... Poszła do przodu. Bardzo daleko, tak. No właśnie, ale powiedz mi, jak oceniasz na przykład wierność dźwięku? Czy jest już trochę zasypana ta przepaść między zestawami takimi tradycyjnymi, takimi zestawami perkusyjnymi z prawdziwymi blachami i prawdziwymi bębnami, a tą elektroniczną perkusją? Czy jednak to nadal są takie dwa osobne gatunki, że prawdziwi perkusiści grają na tych prawdziwych, a tacy, co chcą tam sobie tylko zrobić do własnej muzyki, to sobie grają na tych sztucznych i tam podkładają jakieś próbki? Czy jednak już jest w momencie zastosowania dobrych instrumentów, dobrych próbek, jest to już nie do odróżnienia, przynajmniej dla takiego niefachowego ucha jak moje na przykład? Jest to nie do odróżnienia, no bo mamy takie programy jak na przykład Easy Drummer albo BFD3 i tam mamy nagrane akustyczne zestawy przez profesjonalistów, że tak powiem, najlepszych dźwiękowców. Są stosowane techniki hybrydowe, nagramy powiedzmy żywą perkusję i możemy zastąpić sobie czy stopę, czy werbel jakimś samplem. Jest to nie do odróżnienia, nie do odróżnienia jest to. Bo ty poruszyłaś teraz bardzo interesującą kwestię, którą jest takie trochę oszukiwanie, znaczy w takim pozytywnym sensie, bo tutaj bardziej chodzi o to, że na przykład nagrywamy żywego perkusisty, który gra na normalnej perkusji, ale później w komputerze możemy podstawić za ten dźwięk, który on uzyskiwał przez uderzenie na przykład w talerz, to podstawiamy inny dźwięk talerza, taki z komputera. On nie brzmi sztucznie, tylko po prostu jest już nagrany wcześniej w lepszych warunkach na przykład, w lepszym studio i tak dalej i możemy w ten sposób podmienić wszystkie te dźwięki, które perkusista wydawał u siebie, nagrywany nie wiem w garażu na przykład, albo u siebie w domu, na takie profesjonalne próbki i uzyskujemy efekt, jakby ten perkusista rzeczywiście był w tych wszystkich bogatych studiach i tam sobie tą perkusję nagrał. To jest takie pewne oszustwo, ale w szlachetnym celu. Można tak powiedzieć. Ale ja tutaj mam takie pytanie zanotowane, bo robiłem taki mały wywiad, o co cię mogę zapytać i muszę cię zapytać o taką rzecz, o której realizatorzy dźwięku nie chcą mówić, czyli oczywiście autotune, czyli strojenie wokalu. Jaka jest skala tego zjawiska? Czy w ogóle są jeszcze jacyś wokaliści, którzy potrafią śpiewać? Bo tutaj chodzi o takie dostrojanie dźwięku, jak ktoś fałszywie zaśpiewa, no to realizator dźwięku ma taką możliwość, że mu tam te półnutki podciągnie w górę, ale teraz to już jest na takim etapie, że można wręcz inną melodię wprowadzić. To już jest na takim etapie. Możemy to zrobić w tak subtelny sposób, że jest to nie do wysłyszenia. Znaczy są wokaliści, oczywiście mamy fantastycznych wokalistów, którzy potrafią bardzo dobrze śpiewać, ale mimo to trend jest taki, że się korekcje stosuje, dostraja się nie tylko wokale, dostraja się instrumenty, wszystko musi być idealnie. Ale czy to oznacza, że muzycy jako ogół trochę spadli z poziomem? Bo kiedyś jednak wydaje mi się, że te wszystkie zespoły musiały być tak wyćwiczone w tym, co grały, bo wchodziły na te dwa tygodnie do studia i musiały nagrać tamten album, bo miały tylko tyle pieniędzy, a teraz wydaje mi się, że tak, nie wiem, czy ty to potwierdzasz, że tak aaa to się tam poprawi, to tak jak trochę ze zdjęciami, że a w photoshopie się tam troszkę poprawi, nawet jak tutaj, nie wiem, ten słup zrobię niepotrzebnie albo... Nie ma teraz takiej właśnie tendencji wśród muzyków, że już nie przykładają się tak za bardzo do warsztatu, bo liczą właśnie na tą postprodukcję, która im poprawi, czy doprawi to, co wyczynią przed mikrofonem. Myślę, że jest taka tendencja, ale niestety edycja nagrania również jest bardzo droga. Tak? A to specjalnie się za to dopłaca, tak? Oczywiście, tak. A to dobre, to dobre. Czyli żeby fałszować i być gwiazdą, to trzeba być bogatem. Tak jest. Myślę, że ci muzycy, którzy są sławni i bogaci, to są wybitni muzycy, tak? I oni, podejrzewam, że nie potrzebują żadnych korekcji i tak dalej, ale trendy są takie obecnie w muzyce, że no wszystko jest tak przetworzone. Nie ma już, nie? Takiego realizmu. Wszystko jest po prostu przetworzone, tak. Wszystko jest do bólu przetworzone, bo wszystko jest oparte na samplach i tak dalej, no muzyce popowej przede wszystkim. Mamy sample, które są przetworzone już do bólu, tam już nie da się z nich nic innego wycisnąć. I tak samo wokale, tak samo wszystko. Jest dostrojane gitary, wszystko można dostroić. Już teraz doszło do takiego poziomu, że ostatnio oglądałem film właśnie z jakimiś takimi młodymi realizatorami, którzy się uczyli w studio czegoś i tam ten główny inżynier, który właśnie prowadził te zajęcia, włączył im nagranie Beatlesów, tam z 65 roku, puścił im jedną piosenkę i ci studenci słuchali sobie tego nagrania i byli strasznie zdziwieni, jak ten prowadzący im powiedział, że tu nie było jeszcze żadnej obróbki, bo oni teraz będą mieli to obrabiać. I tam właśnie jakaś taka dziewczynka, dziewczynka, dziewczyna, pani podniosła rękę i się pyta, ale przecież jest tu już zrobiony autotune. On mówi, że nie. I oni byli w głębokim szoku, że Beatlesi byli w stanie tak zaśpiewać piosenkę, że nigdzie nie zafałszowali, nigdzie nie trzeba było tego dociągać. I to był dla nich taki szok, że ja na to patrzyłem, mówię, jak można w to nie wierzyć. No tak, no tak ludzie kiedyś nagrywali, no musieli nagrać na setkę. No tak. I też musieli nagrać dobrze, bo czas studyjny był bardzo drogi. Mieli kontrakty płytowe, tak. I wiadomo, firmy fonograficzne chciały zarobić pieniądze na nich. No, bo teraz chcą chyba, nie? Oczywiście, no pewnie, że tak. Na tym to wszystko polega. Tak jest. To powiedz mi jeszcze, czego się życzy realizatorowi nagrań? Jak, nie wiem, wchodzi do studia i spotyka kolegę i kolega mu życzy, że, nie wiem, żeby ci się palce wkręciły w te suwaki, czy co? Ja niczego się nie życzę. Każdy się modli, żeby system dobrze działał. Żeby nie było żadnych problemów, bo każda sesja nagraniowa to jest, no zawsze jakiś problem jest techniczny, który trzeba szybko rozwiązać. Bo muzycy czekają, prawda? Oni przychodzą do studia i chcą nagrywać. Tak, no to się akurat nie zmieniło. Tak, a tutaj na przykład coś tam nie działa. I nie wiadomo, dlaczego nie działa, bo teraz są systemy hybrydowe. Tak, mamy konsolę i mamy komputer z programem. Może czasami coś tam nie działać. Może na przykład zegar. I nie ma synchronizacji na przykład, tak? Na przykład, tak. Albo czasami po prostu nie działa i nie wiadomo dlaczego. A to właśnie ty musisz się tym zajmować, czy masz takiego właśnie technika, który tam to obskakuje wszystko i... To generalnie realizator się tym zajmuje. Znaczy ja akurat nie mam konsoli. Mój system jest komputerowy. Wszystko mam w komputerze. I teraz generalnie mniejsze studia są bardziej popularne niż wielkie studia, tak jak kiedyś były, bo teraz nie ma na to pieniędzy po prostu. No właśnie, one są tańsze przede wszystkim, nie? Oczywiście tak. Bardzo, o wiele taniej jest powiedzmy mieć tylko jakiś kontroler do programu i komputer i możemy uzyskać takie same rezultaty jak powiedzmy konsola. To znaczy pod warunkiem, że zainwestujemy we wnętrze jeszcze. Bo tutaj ważna uwaga i to ja mówię też z własnego doświadczenia, że bardzo ważne jest pomieszczenie. Naprawdę. Tak się śmialiśmy z tego sześciennego pokoju, ale w tej całej produkcji dźwięku pomieszczenie jest zawsze najważniejsze. Jest kluczowe, tak. Tak, więc... To jest jakby cały system, tak? Jeżeli ja mówię system, to ja mam na myśli pomieszczenie, mam na myśli sprzęt i to stanowi jedną całość, tak? Bo przestrzeń akustyczna jest jakby częścią tego całego systemu. Tak, tak. Czyli to co rozumiemy przez studio, to jest i pomieszczenie, i sprzęt, i ludzie, którzy tam pracują i się znają na tym, co robią. Tak jest. I myślę, że jeśli ktoś chce nagrywać w studio, no to zderzy się z tym wszystkim. Prędzej czy później. Tak i dużo, że tak powiem, frustracji przeżyje. Tak myślisz? No właśnie, ja chciałem tylko się zapytać, czy to rzeczywiście jest takie traumatyczne przeżycie, jak się idzie do studia pierwszy raz. Nie wiem, jakbym umiał grać na gitarze i chciałbym nagrać się w studio, to poszedłbym i bym przeżył taki szok, że nie wiem. Jako muzyk, nie, raczej tremujące, tak? Ale dla realizatora, no to mogą wystąpić, tak jak już mówiłam, różne techniczne problemy, które są nie do przewidzenia. I zawsze trzeba być w pełnej gotowości i na pewno sesje się przygotowuje, zanim muzycy się pojawią. Już wiemy, jakby umawiamy się na sesję, tak? Wiemy, kto będzie nagrywał co i w jakiej kolejności i tak dalej, tworzy się całe plany sesji nagraniowych. I przygotowujemy i mikrofony ustawiamy i tak dalej. No, także to raczej nie jest tak, że się wchodzi po prostu z ulicy, nie? Puk, puk, dzień dobry, czy ja mógłbym sobie coś nagrać? Nie, raczej nie. Raczej nie. Dobrze. Puk, puk. To dziękuję ci bardzo za ciekawą rozmowę i mam nadzieję, że się kiedyś w jakimś studiu spotkamy i może ja będę muzykiem, bo raczej nie. Być może. Nie, może ja będę realizatorem. Na to mam zbyt drewniany słuch, także. Nie, nie bądź taki surowy dla siebie. To dziękuję ci jeszcze raz bardzo i do usłyszenia. Ja również dziękuję bardzo. Do widzenia. muzyka .