Gadanie Gadesa. Rozmaitości. Witam Was w kolejnym odcinku podcastu. Chciałbym wrócić na chwilę do tematu aktywatorów. Był już odcinek na ten temat, jednak od tego czasu przybył mi jeszcze jeden aktywator i wydaje mi się, że jest on najlepszy z wszystkich, które obecnie posiadam. Jest to SE Dynamite DM1. Może na początek kilka słów o budowie zewnętrznej tego aktywatora i o jego opakowaniu, bo jest to coś, czego się często nie spotyka. Urządzenie trafia do nas bowiem w pudełku stylizowanym na laskę dynamitu, czyli zgodnie z nazwą. Pudełko zaopatrzone jest nawet w ląd. Sam aktywator również zbudowano w kształcie laski dynamitu i trzeba przyznać, że jest bardzo solidny. Może nie sprawia aż tak pancernego wrażenia jak Clark Technic, ale do wykonania trudno się przyczepić. Jedynym zastrzeżeniem, jakie miałbym do producenta jest przyjęta długość urządzenia, ponieważ jest ono dużo dłuższe od aktywatorów Fethead i Clark Technic, co może samo w sobie nie jest dużym problemem, ale po zamontowaniu w mikrofonie i podpięciu jeszcze do niego wtyczki XLR całość zaczyna być naprawdę spora i nieporęczna, zwłaszcza jeśli przewód XLR zaczyna ciągnąć całość na dół. Po odcinku poświęconym aktywatorom wspomniałem o tym, że faktyczna wartość wzmocnienia jest zwykle nieco niższa od deklarowanej przez producenta. Było tak i w przypadku Fetheada i w przypadku Clark Technica. Zamiast obiecywanych odpowiednio 27 i 25 decybeli otrzymałem w pomiarach 26 i 21 decybeli. Wprawdzie obie te wartości są nie do pogardzenia, jednak szczególnie Clark Technic nieco pod tym względem rozczarowuje. Chcąc przekonać się jak jest w przypadku Dynamite postanowiłem ponowić pomiary, jednak w nieco innej formule, bardziej odpornej na błędy. Całość procedury i dokładne wyniki pomiarów umieściłem na moim blogu, do którego link znajdziecie w opisie tego odcinka. Można stamtąd pobrać także pliki źródłowe nagrane za pomocą każdego z aktywatorów. Pomiary dostarczyły zaskakujących wyników. Otóż o ile w przypadku Fetheada i Clark Technica potwierdziły się pomiary wykonane wcześniej przy poprzedniej próbie, to znaczy wartości uzyskiwane były niższe od deklarowanych przez producenta, to w przypadku Dynamite były one wyższe. Firma Esee Electronics obiecywała bowiem 28 decybeli wzmocnienia, natomiast aktywator uzyskał w pomiarach ponad 29 decybeli. Porównując go zatem z aktywatorem firmy Clark Technic uzyskujemy ponad 28 decybeli wzmocnienia. W przypadku Dynamite uzyskujemy ponad 8 decybeli więcej wzmocnienia i trzeba przyznać, że jest to różnica spora. Powstaje pytanie czy ma to jakieś realne znaczenie dla użytkownika. Myślę, że jak najbardziej. Wzmocnienie większe o 8 decybeli oznacza możliwość takiej samej redukcji wzmocnienia sygnału na wejściu przed wzmacniacza, co z kolei równa się polepszeniu stosunku sygnału do szumu. Jednak jak to zwykle bywa zawsze jest coś za coś. W tym przypadku za aktywator firmy SE Electronics trzeba zapłacić cztery razy więcej niż za aktywator Clark Technic. Czy te 8 decybeli jest warte aż takiej różnicy w cenie? Odpowiedź na to pytanie zależy już od konkretnego użytkownika i tego jaki mikrofon będzie on wzmacniał aktywatorem oraz co może jest nawet ważniejsze do jakiego przed wzmacniacza będzie ten mikrofon podłączał. Żeby uzmysłowić Wam te różnice w poziomie sygnału zaprezentuję teraz małą próbkę nagraną za pomocą rejestratora Tascam DR-100 i mikrofonu LV-550 oraz aktywatorów Dynamite i Clark Technic. Podczas zapisu obu sygnałów nie będę zmieniał ustawień rejestrowanego sygnału, czyli w obu przypadkach będzie to ten sam poziom zapisu, żebyście mogli usłyszeć jaka jest faktycznie różnica między 29 a 21 decybeli wzmocnienia. To jest sygnał nagrany za pomocą Shura SM7B i aktywatora Dynamite na urządzeniu Tascam DR-100. A to jest sygnał nagrany już za pomocą aktywatora Clark Technic przy takich samych ustawieniach jak poprzednio nagrywałem Dynamite. Oczywiście oba sygnały są nieedytowane, wzmocniłem tylko oba o około 10 decybeli, żeby ten głośniejszy nie odstawał za bardzo od głośności reszty odcinka. Tak właśnie prezentuje się różnica między aktywatorem Dynamite a aktywatorem Clark Technic, czyli dwiema skrajnościami jeśli chodzi o rynek aktywatorów. Wprawdzie nie wiem czy nie ma cichszych aktywatorów od Clark Technic, natomiast raczej nie ma aktywatorów głośniejszych niż Dynamite. Jeśli więc zależy Wam na jak największym wzmocnieniu to Dynamite jest pierwszym wyborem. Na tym tle całkiem nieźle sprawdził się za to Fethead, który dając sygnał cichszy od Dynamite o jakieś 3 decybele kosztuje 2 trzecie jego ceny. Oczywiście nadal można zadawać sobie pytanie na ile aktywatory są konieczne przy nagrywaniu sygnału audio. Moim zdaniem na pewno nie są niezbędne, bo nawet jeden z cichszych mikrofonów, czyli Shure SM7B da się nagrać poprawnie i pogłośnić bezboleśnie w postprocesie, jeśli tylko zastosujemy rejestrację 24-bitową. Trochę inaczej ma się sprawa w momencie kiedy chcemy sygnał streamować, czyli transmitować na żywo, ewentualnie na żywo go rejestrować i już nie oprawiać, bo zależy nam na przykład na czasie. Wtedy dodatkowe wzmocnienie może uratować nam skórę i pozwolić unikać dużych szumów, czy wręcz w ogóle umożliwić rejestrację, ponieważ w przypadku słabszych przedwzmacniaczy mogą one nie być w stanie prawidłowo wysterować słabego sygnału i będzie on zwyczajnie zbyt cichy. Podsumowując, omawiany aktywator należy do swego rodzaju ekstra klasy urządzeń tego typu i jeśli zależy nam na ekstremalnym wzmocnieniu oraz doskonałej budowie mechanicznej, to możemy śmiało w niego zainwestować. Natomiast jeśli chcemy po prostu wzmocnić sygnał z mikrofonu dynamicznego lub wstęgowego, to także aktywator klasy Clark Technic sprawdzi się bardzo dobrze i nie powinniśmy odczuwać żadnych negatywnych skutków. Żaden z testowanych przeze mnie aktywatorów nie wpływa negatywnie na jakość sygnału, to znaczy nie wprowadza do niego dodatkowego szumu, czy innych zakłóceń. Myślę, że tym samym mogę spokojnie uznać temat aktywatorów za wyczerpany i w następnym odcinku zająć się czymś bardziej przydatnym lub ciekawym. To na razie tyle. Dzięki i do usłyszenia następnym razem. .