Witajcie w kolejnym odcinku podcastu. Pomyślałem sobie, że skoro niedawno publikowałem praktyczny test urządzenia DBX-286S, którego zadaniem było przyspieszenie czy wręcz ominięcie etapu obróbki nagrania, więc może ciekawe byłoby przetestowanie maksymalnie uproszczonego toru obróbkowego dla podcastu, ale dla sygnału nagranego tradycyjnie przez mikrofon i interfejs lub mikrofon i rejestrator. Czyli jakiego oprogramowania użyć, aby minimalnym nakładem obrobić sygnał do postaci może nie idealnej, ale chociaż akceptowalnej. Czy to w ogóle jest możliwe? Od razu rozwieję nadzieję na to, że zaprezentuję programy czy wtyczki darmowe. Niestety oszczędzanie czasu kosztuje, więc trzeba przygotować się na pewne inwestycje. Chociaż na przykład wtyczki firmy Waves z serii OneNope czasem można było dostać gratis, a nawet kupowane normalnie są zwykle w wiecznej promocji za dwadzieścia parę dolarów sztuka. Aby mieć co obrabiać, nagrałem krótki fragment z książki Zbigniewa Żakiewicza pt. Opowieści z bajkolandii. Tym razem też nie siliłem się za bardzo na wyciszanie domowego studia. Cytat został nagrany za pomocą, no a jakże, Shura SM7B i programu Reaper, czyli stowarzyszeniem dodatkowo szumiącego i buczącego komputera. W zamian zminimalizowany był pogłos, bo nagrywałem u siebie w studio w zaadaptowanym pomieszczeniu. Jeśli ktoś chce dokładnie słyszeć to, co się będzie działo z sygnałem, polecam korzystanie z dobrych słuchawek, bo w głośnikach zwłaszcza aspekt szumowy z pewnością się rozmyje. Ale wracając do obróbki. Szum to pierwszy krok, jaki zwykle robię. Pozbywam się szumu. No i innych zakłóceń. Posłuchajmy zatem oryginalnego nagrania. W pewnym mieście mieszkał niczyporek, któremu nic się nie udawało. Inni chłopcy potrafili wszystko. Stanąć na głowie, fiknąć koziołka, zaśpiewać, zagwizdać. Potrafili też zmajstrować szybowce, latawce, samochody i inne samojazdy. A niczyporek ani, ani. Po prostu klęska. Prawda, że szumi, buczy i odrzuca? Na szczęście usunięcie tego szumu, co wydaje się wręcz nie do wiary, może być dziecinnie proste. Aplikuję bowiem na ścieżkę wtyczkę Waves NS1 i zaczynam delikatnie przesuwać jedyny suwak w górę. Przy wartości mniej więcej 15-20 szum po prostu znika. Posłuchajcie fragmentów przed i po. I inne samojazdy, a niczyporek ani, ani. Po prostu klęska. Sygnał przestał szumieć, warto zatem dokonać korekcji. A jak wiadomo, to bywa czasem pracochłonne. Znajdowanie dudnień i rezonansów, zwiększenie czytelności. A przecież miało być łatwo i przyjemnie. Tu naprzeciw oczekiwaniom wyjdzie nam korektor firmy Sonibol, czyli Smart EQ 3. Jest to genialnie proste w obsłudze narzędzie, zwłaszcza gdy zważymy co potrafi. A co potrafi? Najpierw wybieram profil, według którego ma być dokonana korekcja. W moim przypadku będzie to Speech Low, bo mam raczej niski głos niż wysoki. Ok, teraz wystarczy włączyć odtwarzanie i nacisnąć we wtyczce przycisk z kropką. Smart EQ 3 niczym wcześniej odszumiacz przeanalizuje wchodzący do niego sygnał i przygotuje automatycznie odpowiednią krzywą korekcji. Co najciekawsze, można włączyć pewną dynamikę za pomocą kontrolki Dynamics, czyli program na bieżąco będzie analizował głos i dopasowywał krzywą korekcji do aktualnej sytuacji. Posłuchajmy efektu przed i po zaaplikowaniu wtyczki. Inni chłopcy potrafili wszystko, stanąć na głowie, fiknąć koziołka, zaśpiewać, zagwizdać. Dość szybko posuwamy się do przodu, bo po korekcji pora na kompresję. Tu użyję wtyczki Waves One Knob Pressure z najłagodniejszym ustawieniem Pad, bo to jednak słowomówione i nie chcę zupełnie go masakrować. Przekręcam gałkę na wartość 2,3, no może 4 i gotowe. Posłuchajmy sygnału przed i po obróbce. W pewnym mieście mieszkał niczy porek, któremu nic się nie udawało. Po kompresji nieco uwypukliły się sybilanty, czyli głoski syczące. Warto by coś z nimi zrobić, najlepiej osłabić je. Idealnie nada się do tego celu deeser o nazwie deeser z pakietu RA4. W domyślnym trybie normal pokręcamy gałką i ustawiamy ją w takim położeniu, by wtyczka nieco likwidowała kłujące eski. Inni chłopcy potrafili wszystko, stanąć na głowie, fiknąć koziołka, zaśpiewać, zagwizdać. Dzięki przyciskowi DIFF można usłyszeć dokładnie co wtyczka uznała za element warty ściszenia. Uwaga, bo może zakłuć w uszy. Sygnał jest już praktycznie gotowy, trzeba tylko zwiększyć jego docelową głośność. Można by użyć jakiegoś standardowego limitera, ale wiadomo, one są przecież takie trudne w obsłudze. Są jakieś progi, jakieś ataki. Dużo szybciej będzie z wtyczką OneNopeLouder. Ponownie od firmy Waves. Dobrze jest przed jej wykorzystaniem włączyć jakiś miernik głośności, pokazujący głośność w jednostkach zwanych LUFS. Ze swej strony polecam darmowy miernik ULIN Loudness Meter 2. Zasadniczo przyjmuje się dla podcastów, że głośność docelowa powinna wynosić minus 16 LUFS dla nagrań stereo, zaś minus 19 LUFS dla nagrań mono, więc tych granic można się trzymać. Posłuchajmy ostatecznej postaci naszego fragmentu przed i po obróbce. W pewnym mieście mieszkał niczy poryk, któremu nic się nie udawało. Inni chłopcy potrafili wszystko, stanąć na głowie, fiknąć koziołka, zaśpiewać, zagwizdać. Potrafili też zmajstrować szybowce, latawce, samochody i inne samojazdy, a niczy poryk ani ani. Po prostu klęska. W pewnym mieście mieszkał niczy poryk, któremu nic się nie udawało. Inni chłopcy potrafili wszystko, stanąć na głowie, fiknąć koziołka, zaśpiewać, zagwizdać. Potrafili też zmajstrować szybowce, latawce, samochody i inne samojazdy, a niczy poryk ani ani. Po prostu klęska. Jak słychać różnica jest dość drastyczna, a przecież tak naprawdę kliknęliśmy może kilkanaście razy, w tym połowa to były kliknięcia dodające wtyczki. Całkiem nieźle, prawda? Przy okazji jeszcze wyjaśnię, że ten odcinek nie zawiera lokowania produktów firmy Waves, bo wręcz przeciwnie, ja akurat osobiście nie przepadam za tym producentem i jego modelem biznesowym, no jednak nie da się ukryć, że w kwestii różnorodności wtyczek efektowych jest on niekwestionowanym liderem na rynku oraz oferuje wiele wtyczek maksymalnie uproszczonych, stąd często trudno znaleźć alternatywę, co stwierdzam wręcz z niejakim żalem. Postanowiłem dodać jeszcze drugą część do tego odcinka, a mianowicie zaprezentować jak można obrobić podcast jeszcze szybciej. Niekoniecznie to znaczy lepiej, ale jeśli już się bijemy o prostotę i szybkość, no to można to zrobić jeszcze szybciej. A dokonać tego damy radę w programie Steinberg WaveLab Elements 11. Ten numer wersji jest ważny, ponieważ omawiane dalej funkcje pojawiły się właśnie w tej wersji. Wczytuję zatem oryginalne nagranie do WaveLaba w trybie Audio File, czyli program pracuje teraz jako zwykły edytor plików dźwiękowych. W tym momencie mogę dokonać edycji w rodzaju usunięcia błędnie nagranych fragmentów, czy ściszania oddechów, ale ten etap tak jak poprzednio po prostu pominę. Trzeba przejść do trybu Audio Montage. Klikamy zatem na zakładkę, nie menu, tylko zakładkę File, tam na przycisk New, Audio Montage i tutaj wybieramy opcję From Current File i klikamy Create. Potwierdzam, że chodzi mi o cały plik, czyli Whole File i już mam nowe okienko, gdzie mogę składać nagranie z wielu ścieżek. Czyli troszkę tak jak w Reaperze, z tym jednak, że w WaveLab mam ograniczenie do 8 ścieżek. To znaczy jeśli chodzi o podcasty to nie jest żadne ograniczenie, bo 8 ścieżek to jest aż nadto. Mógłbym teraz powtórzyć procedurę z Reapera, no bo i tutaj można dokładać do każdej ścieżki zwykłe wtyczki, czyli te wtyczki, których używałem poprzednio, no ale nam chodzi o przyspieszenie pracy. Jak to zrobić? Klikam w zakładkę Inspector, jeśli jest niewidoczna można ją przywołać z menu Tool Windows lub skrótem Alt i znak równości. W Inspektorze aktywuję sekcję Track i oto mam przed sobą szereg gotowych do włączenia efektów podzielonych na dwie grupy Clean i Enhance. Najpierw oczyścimy dźwięk, czyli aktywuję efekt Denoiser i przy włączonym odtwarzaniu tak długo manewruję gałką Reduction, aż cały szum zniknie. Ani czyporek, ani ani, po prostu klęska. Podobnie robię z efektem De-Esser, gdzie jednak oprócz gałki Reduction mam jeszcze gałkę Character, która pozwoli lepiej dopasować się do esek w naszym pliku. Pokręcam eksperymentalnie, aż wydaje mi się, że eski brzmią łagodniej i już tak nie kłują w uszy. Potrafili też zmajstrować szybowce, latawce, samochody i inne samojazdy. Teraz przechodzę do grupy Enhance i włączam Voice Exciter, dopasowując wyrazistość i klarowność brzmienia. Są to tylko dwie gałeczki, jedna to Amount, a druga to Clarity, więc nie ma tutaj dużych dylematów znowu. Eksperymentalnie dobieram takie wartości, żeby mój głos brzmiał po prostu dobrze według mnie. Potrafili też zmajstrować szybowce, latawce, samochody i inne samojazdy. Mogę skorzystać też z korektora, warto załączyć tutaj filtr górnoprzepustowy, czyli Low Cut i ewentualnie spróbować ruszyć każdą z trzech gałeczek, czyli Low, Mid i High, żeby troszkę skorygować głos. Potrafili też zmajstrować szybowce, latawce, samochody i inne samojazdy. Na koniec można załączyć jeszcze Maximizer, który jest rodzajem limitera pozwalającym zwiększyć głośność sygnału. Potrafili też zmajstrować szybowce, latawce, samochody i inne samojazdy. No i tyle, to wszystko. Przechodzę na kartę Render i tworzę plik wynikowy w wybranym formacie. Porównajcie zatem efekt wcześniejszej obróbki i tej z WaveLaba w zestawieniu z sygnałem oryginalnym. Kolejność, oryginał, Reaper, WaveLab. W pewnym mieście mieszkał niczy porek, któremu nic się nie udawało. Inni chłopcy potrafili wszystko, stanąć na głowie, fiknąć koziołka, zaśpiewać, zagwizdać. W pewnym mieście mieszkał niczy porek, któremu nic się nie udawało. Inni chłopcy potrafili wszystko, stanąć na głowie, fiknąć koziołka, zaśpiewać, zagwizdać. W pewnym mieście mieszkał niczy porek, któremu nic się nie udawało. Inni chłopcy potrafili wszystko, stanąć na głowie, fiknąć koziołka, zaśpiewać, zagwizdać. Wydaje mi się, że prościej się już nie da, chyba że skorzystamy z jakiejś online'owej aplikacji w rodzaju O-Phonic, albo przekażemy nasz materiał komuś do obróbki, ale to też są warianty płatne. Czy takie uproszczone przetwarzanie ma w ogóle sens? Wydaje mi się, że zwłaszcza na początku tak, ma, bo im jest prościej, tym trudniej coś zepsuć. Poza tym rzucenie się od razu na skomplikowane wtyczki może zniechęcić, bo są one po prostu trudniejsze w obsłudze. Niemniej te skomplikowane wtyczki dają jednak dużo większą kontrolę i z reguły dużo lepsze efekty, przy umiejętnym użyciu oczywiście. Więc warto po jakimś czasie, gdy już się osłuchamy z tym, co robią te prostsze wersje, wypróbować te bardziej skomplikowane. I z tą myślą was zostawiam. Do usłyszenia. .