Gadanie Gadesa. Rozmaitości. Witajcie w kolejnym odcinku podcastu. Tym razem nieco bardziej przyziemnym. Myślę, że jeśli ktoś zabiera się za nagrywanie własnego podcastu i jest na etapie tej wspaniałej ekscytacji, która towarzyszy poznawaniu nowych obszarów, nie za bardzo rozmyśla o technicznej jakości nagrań. A może nawet rozmyśla, ale pęd publikacji treści odsuwa te myśli na dalszy plan. Prędzej czy później dopada jednak człowieka świadomość, że są podcasty, które brzmią o wiele lepiej od naszego. No i zaczynamy zastanawiać się, gdzie może tkwić przyczyna. Łatwo można wtedy, a nawet bardzo łatwo, wpaść w sidła zakupocholizmu, czyli zacząć marzyć o świetnych drogich mikrofonach czy urządzeniach rejestrujących. Ale czy faktycznie jakość z telefonu jest aż tak straszna i nic się z nią nie da zrobić? Postanowiłem sprawdzić jak to wygląda w praktyce i nagrać testowo coś z jakością mało studyjną. Do sprawdzenia stanął telefon Huawei P10 Mate i jego wbudowany mikrofon, ale także sprawdziłem czy podłączenie do telefonu zestawu gamingowego HyperX coś zmieni w jakości dźwięku. Drugim urządzeniem był rejestrator Tascam DR-100 MK3 rejestrujący dźwięk swoimi wbudowanymi mikrofonami. No i tutaj były dwa warianty. Jeden to goły rejestrator, a drugi rejestrator z założoną osłoną przeciwwietrzną, czyli tzw. deadcatem. Testy przeprowadzałem zarówno w pokoju niezadaptowanym, jak i w moim domowym studio. Wszystkie nagrania można pobrać i sprawdzić. Link do archiwum znajduje się w opisie odcinka. Najbardziej interesował mnie teoretycznie najgorszy przypadek, czyli goły smartfon w niezadaptowanym pomieszczeniu. Czy takie nagranie da się w ogóle doprowadzić do jakiegoś sensownego stanu na etapie obróbki? Wiadomo zasadniczo, że śmieci na wejściu to śmieci na wyjściu, ale też wiadomo, nadzieja umiera ostatnia. Posłuchajmy zatem oryginalnego nagrania z telefonu. To jest nagranie testowe, którego dokonuję za pomocą telefonu smartfona Huawei P10 Lite, czy Mate, Mate chyba, i aplikacji Dyktafon Pro. Siedzę sobie w niezadaptowanym pomieszczeniu, w pokoju córki, tutaj nie ma żadnych ustrojów akustycznych. Siedzę na łóżku i nagrywam. I tak mniej więcej to wychodzi. Jakość pliku ustawiłem na maksymalną, która jest tutaj dostępna, czyli jest to plik WAV 44 kHz, oczywiście monofoniczny. No i tyle. W uszy rzuca się wręcz kłujący, nieprzyjemnie ostry dźwięk, pozbawiony dużej części pasma. No niestety, chyba tylko mikrofony w telefonach od Apple brzmią jako tako. Przynajmniej tak słyszałem. Do tego dochodzą zakłócenia tła, pogłos wynikający z braku adaptacji i popy, czyli nieprzyjemne odgłosy zbyt mocnego uderzania powietrza w membranę mikrofonu przy wymawianiu głosek wybuchowych, zwłaszcza P. No cóż, działajmy. Najpierw spróbowałem usunąć szumy i zakłócenia oraz nieco oczyścić nagranie zmlasków, stuków i trzasków. Potem doszła korekcja i DSR, aż ostatecznie dostałem następujący sygnał. To jest nagranie testowe, którego dokonuję za pomocą telefonu smartfona Huawei P10 Lite, czy Mate, Mate chyba, i aplikacji Dyktafon Pro. Siedzę sobie w niezadaptowanym pomieszczeniu, w pokoju córki, tutaj nie ma żadnych ustrojów akustycznych, siedzę na łóżku i nagrywam. I tak mniej więcej to wychodzi. Jakość pliku ustawiłem na maksymalną, która jest tutaj dostępna, czyli jest to plik WAV 44 kHz, oczywiście monofoniczny. No i tyle. Można by jeszcze spróbować zastosować jakąś wtyczkę usuwającą pogłos, jednak doświadczenie uczy, że uzyskane efekty często są dalekie od doskonałości. Ostatecznie brzmienie tego przerobionego nagrania i tak według mnie brzmi lepiej niż to z zestawu gamingowego. To jest z kolei nagranie, którego dokonuję w zestawie takim nagłownym, i to są słuchawki HyperX. No i co można powiedzieć? Mam je po prostu na głowie, mówię do mikrofonu, który jest w pobliżu moich ust, siedzę w niezadaptowanym ponownie pomieszczeniu, no i spodziewam się, że jakość powinna być lepsza niż przy nagrywaniu bezpośrednio przez mikrofon telefonu. Ale zobaczymy. Tu już nie bardzo widziałem sens zabawy w korygowanie, za to chciałbym pokazać dwie próbki z rejestratora Tascam. Pierwsza to normalne nagranie w niezadaptowanym pomieszczeniu z dość sporej odległości 20 cm. Sytuacja podobna do poprzedniej, czyli nagrywam z wykorzystaniem rejestratora Tascam DR-100, rejestrator trzymam jakieś 20 cm od ust, żeby uniknąć tych wszystkich głosek wybuchowych, które mogą przesterować, delikatne mikrofony tego urządzenia. No i chyba tyle. Drugie to już nagranie w zaadaptowanym pomieszczeniu z użyciem DeadCatha. Jednocześnie jest to najlepsze jakościowo nagranie z całej badanej w tym odcinku grupy. No i podobna sytuacja, czyli mówię z bliskiej odległości kilku centymetrów od rejestratora Tascam DR-100 z założoną osłoną przeciwwietrzną, czyli tak zwanym DeadCathem, tym razem jednak mówię w pomieszczeniu zaadaptowanym, więc można zobaczyć jaka jest różnica między tymi dwoma nagraniami. Jakie wnioski można wyciągnąć z całej tej zabawy? Otóż jeśli chcemy wykorzystywać nagranie z mikrofonu telefonu, no to musi być to bardzo dobry telefon, a przynajmniej telefon z bardzo dobrym mikrofonem. Inaczej czeka nas bardzo dużo pracy nad obróbką, a efekty i tak nie będą do końca satysfakcjonujące. Trudno się temu dziwić, bo jeśli mikrofon pewnych częstotliwości po prostu nie zarejestrował, no to trudno by one się magicznie pojawiły na późniejszym etapie. Rejestrator audio dał w zasadzie radę, jednak dopiero po zabezpieczeniu go przed podmuchami i nagrywaniu z bliska. Bez tego nagranie też było raczej kiepskie, takie cienkie i wymagałoby sporo pracy przy obróbce. Tak czy owak, słychać wyraźnie, że nagranie na graniu nierówne. Jedne są lepsze od innych. Warto zatem poświęcić trochę czasu na obróbkę, jeśli już decydujemy się na nagrywanie nieco gorszym sprzętem, no bo zaręczam, że nagrań takich, jak te z mojego gołego Huawei'a, nikt długo nie zdzierży przy słuchaniu. To tyle na dzisiaj. Do usłyszenia. .