Gadanie Gadesa. Rozmaitości. Witajcie w kolejnym odcinku podcastu Gadanie Gadesa. Tym razem będzie to znów odcinek testowy, ale nie będę testował ani mikrofonu, ani żadnego urządzenia do rejestrowania sygnału z mikrofonu. Za to w moje ręce dzięki firmie Audio Stacja wpadł zestaw Presonus Broadcast Accessory Pack, który jest zestawem różnych akcesoriów, które to akcesoria każdy podcaster czy streamer z biegiem czasu i tak skompletuje w swoim studio. Dla osób, które myślą o tym żeby przenieść się z nagrywania na smartfonie na nagrywanie za pomocą mikrofonu, wydaje mi się, że to jest zestaw idealny. Można kupić za jednym razem zarówno ramię mikrofonowe, jak i popfiltr, kabel XLR i do tego słuchawki. Więc wszystko to co będzie potrzebne do nagrywania głosu za pomocą mikrofonu. Oczywiście sam mikrofon i jakieś urządzenie rejestrujące trzeba sobie kupić osobno. Dla mnie te dwa tygodnie testów, kiedy dysponowałem właśnie tym zestawem, było okazją żeby porównać to co przygotował producent firma Presonus z tym co ja zgromadziłem przez te lata i jakie ja mam doświadczenia jeśli chodzi o ramiona, popfiltry itd. To było dosyć pouczające doświadczenie, ale zacznijmy od samego początku czyli od ramienia. Mamy do czynienia z ramieniem PBA1 i jest to takie typowe ramie, nazwijmy je lampkowym. Czyli mamy ramiona, które składają się z dwóch elementów, z dwóch takich prowadnic i one są łączone w przegubach i dociągane do siebie za pomocą zewnętrznych sprężyn. Jeśli chodzi o te sprężyny to jest to rzeczywiście drobny minus, bo jeśli potrącimy taką sprężynę podczas nagrania to będzie to słychać. Natomiast nie jest to taki duży problem jak np. skrzypienie, tego w opisywanym ramieniu nie ma, za to np. w moim ramieniu Mozos SB36, którego używam jako takiego ramienia zapasowego, skrzypienie jest obecne od samego początku. Wtedy podnoszenie mikrofonu góra-dół wiąże się z tym, że w nagraniu pojawiają się dużo mniej przyjemne dźwięki niż takie sprężynujące odgłosy. Więc z dwojga złego ja wolę sprężyny, a brak skrzypienia. Jeśli chodzi o to ramie to przyznam, że ono z całego zestawu zaskoczyło mnie najbardziej pozytywnie. Ponieważ wygląda dosyć niepozornie, tak jak setki standardowych ramion, które możecie kupić już nawet za kilkanaście, kilkadziesiąt złotych, a jednak to ramień jest inne. Tego się już doświadcza w momencie przykręcenia i przymocowania tego ramienia, bo ono działa z takim dosyć sporym oporem, ale to nie jest taki opór nieprzyjemny, że musimy walczyć z tym ramieniem, tylko to jest taki opór, który daje pewność, że kiedy zamocujemy mikrofon na tym ramieniu, to ten mikrofon nam nie spadnie na biurko. Przyznam szczerze, że na początku kiedy jeszcze nie rozpakowałem tego zestawu i go nie zamontowałem, to do nagrania dzisiejszego odcinka wybrałem mikrofon Llewitt MTP 550. Jest to taki mikrofon dynamiczny, estradowy, dosyć lekki, więc liczyłem na to, że nie obciąża on za bardzo tego ramienia i da się spokojnie nagrywać. Bierze się to stąd, że mam już doświadczenie z takim podobnym ramieniem, które znajduje się w zestawie z mikrofonem Mad Dog GMC 301. Tam też jest takie niepozorne ramie z zewnętrznymi sprężynami i tam niestety nic cięższego niż takie mikrofony dynamiczne, estradowe. Raczej nie warto było tego wieszać, bo po przymocowaniu jeszcze popfiltra wszystko zaczynało opadać, więc myślałem, że tutaj będzie sytuacja podobna. Natomiast zamocowałem ten dynamiczny mikrofon i okazało się, że nie ma najmniejszego problemu z udźwigiem. Idąc za ciosem zmieniłem mikrofon na Shura SM7B, który waży już ponad 700 g. No i ramie też go wytrzymało, więc zamocowałem Presonusa PD70, którego w ogóle nie brałem pod uwagę, bo on waży ponad 800 g. A ramie też go utrzymało. I tak samo co mnie najbardziej zdziwiło utrzymało Rode PodMic, który waży już prawie 950 g. I co ważne jeszcze mogłem przymocować popfiltr i to ramie nadal nie okazywało żadnej tendencji, że nagle runie mi na biurko. Czyli utrzymało cały ten ciężar Rode PodMic, popfiltra i kabla XLR, który przecież też trzeba po tym ramieniu poprowadzić. Jak dla mnie to było bardzo pozytywne zaskoczenie, bo właśnie udźwig jest główną bolączką w takich ramionach, tych najtańszych zwłaszcza. Jeśli kupujecie ramiona mikrofonowe i sugerujecie się tylko ceną 40-50 zł, to może się okazać, że takie ramie cięższych mikrofonów niż np. 500 g to nie będzie w stanie utrzymać. Czyli będzie opadało na biurko. Z tego względu lepiej wybrać trochę droższe ramie, ale takie które ma większy udźwig. Jedynym minusem, takim rzeczywistym, który przychodzi mi do głowy jeśli chodzi o ramie to to, że producent nie dostarczył żadnych rzepów. Przynajmniej ja w tym moim pudełku żadnych rzepów nie miałem. To wydaje mi się spory minus, ponieważ nie ma innej możliwości, żeby przymocować kabel do tego ramienia. Zresztą tak samo jak w moim głównym ramieniu Rode PSA1, czy np. w tym wspomnianym MOZOSie SB36, co innego w moim ramieniu Gravity też mam takie ramie i ono ma prowadnicę na kabel. I to jest moim zdaniem rewelacyjne rozwiązanie, że można sobie ten kabel włożyć do wnętrza ramienia, czasem tak się zdarza, a czasem są takie zewnętrzne prowadnice, które maskują kabel, żeby on się tam nie plątał, żeby nie był widoczny. Szkoda, że producent nie dodał żadnych rzepów do kompletu. Skoro ramię PBA1 dzielnie zniosło mocowanie nawet Rode pod Majka, to postanowiłem nagrać odcinek za pomocą Luita LCT 440, który aktualnie słyszycie. A to z tego powodu, że kolejnym elementem do przetestowania był popfiltr tekstylny. Popfiltry najlepiej właśnie testuje się na mikrofonach pojemnościowych, które wręcz wymagają takich popfiltrów. Tutaj mamy do czynienia z ramieniem APF1, taki jest jego symbol. Jest to taka raczej mniejsza niż większa wersja popfiltra tekstylnego, czyli tą warstwą blokującą jest podwójna warstwa tekstylna. Popfiltr ma czarną ramkę i gęsią szyjkę oraz szczęki, które umożliwiają mocowanie tego popfiltra do statywu albo właśnie do ramienia mikrofonowego. Jeśli chodzi o skuteczność to oczywiście działa, no co ma tutaj nie działać? Czyli poproszę papier pakowy do pakowania paczek. Tak to wygląda, nie mam żadnych uwag. Dla osób, które mają wizję, że kupią sobie najtańszy popfiltr, taki za 20 czy 30 zł, to czym ten się różni od takich najtańszych? To jest właśnie gęsia szyjka, za pomocą której możecie dokładnie i precyzyjnie umiejscowić popfiltr. To znaczy w tym przypadku możecie, w przypadku tych najtańszych popfiltrów jest to często problematyczne. Kupiłem sporo popfiltrów różnych, różnej wielkości, w różnych cenach i mam takie doświadczenie, być może tylko tak mi się trafiło, że im tańszy popfiltr, tym gorsza jest ta gęsia szyjka, bo prawdopodobnie to jest element, na którym najbardziej można oszczędzić. Czyli jeśli kupimy jakąś bardzo tanią gęsią szyjkę, no to wtedy cena całego popfiltra też jest dużo niższa. A lepsza szyjka to możliwość ustawiania popfiltra tam gdzie się chce, a nie tam gdzie akurat popfiltr sam się odkształci albo się odegnie. Bo w tych tańszych konstrukcjach zwykle jest tak, że próbujemy dogiąć, ten popfiltr się cofa albo zaczyna sam opadać. Więc wydaje mi się, że ten popfiltr APF1 jest całkiem niezły pod tym względem i ta gęsia szyjka pracuje bardzo podobnie do tej z mojego ulubionego popfiltra, czyli Esee Electronics Metal Popfiltr, którego używam na co dzień, taki metalowy popfiltr. A tutaj jeśli chodzi o pracę gęsiej szyjki jest bardzo podobnie, czyli bardzo dobrze. No i wypada jeszcze parę słów powiedzieć na temat kabla XLR, no bo czymś ten mikrofon do rejestratora musiałem podłączyć. Ten kabel, który dostajemy w zestawie to taki standardowy 3 metrowy model, rzeczywiście ma 3 metry, sprawdziłem miarką, żeby nie było. No i jakiś testów laboratoryjnych może nie robiłem, porównywałem po prostu te nagrania, których dokonywałem przez dwa tygodnie podczas testów np. Presonusa PD70 i podczas testów Volta 176. Podczas tych nagrań wykorzystywałem zarówno ten kabel z zestawu Presonusa, jak i moje standardowe kable firmy Klotz i firmy Roland. Nie słychać żadnych artefaktów, nie słychać żadnych trzasków, więc myślę, że można spokojnie przyjąć, że to jest taki dobrej jakości kabel, który powinien nam posłużyć przez parę lat przynajmniej. Na koniec zostawiłem sobie słuchawki o symbolu HD7. Te słuchawki możecie też kupić osobno, one są dostępne i kosztują w granicach 160-170 zł. Czyli jest to nie najbardziej budżetowa półka, taka kroczek wyżej, chociaż oczywiście nie są to słuchawki profesjonalne. Niemniej do monitoringu tego co nagrywamy nadają się bardzo dobrze. Jest to konstrukcja półotwarta, jednocześnie pozwala trochę dłużej pracować i nie męczy tak jak słuchawki zamknięte, a jednocześnie odpowiednio izoluje to co słyszymy w słuchawkach, tak żeby się nie wydostawało i nie trafiało do mikrofonu. Więc do tych celów broadcastowych, czyli podcastowo-streamowych, myślę, że te słuchawki się bardzo dobrze nadadzą. Jeśli chodzi o ich budowę, to przywiodły mi na myśl wspomnienie o moich słuchawkach AKG K530, które też miały okrągłe nausznice z skórzanymi padami. Miały bardzo podobną konstrukcję, czyli taki pałąk wykonany z dwóch drutów i skórzany pasek zawieszony na gumkach, który dociska słuchawki do głowy. Bardzo podobna konstrukcja, też pozłacany wtyk, mini jack z przejściówką na dużego jacka. Jeśli chodzi o słuchawki, to nie przypominam sobie, żebym przez te dwa tygodnie miał jakieś uwagi krytyczne, nawet mi się uszy w nich nie pociły jakoś specjalnie. Więc wydaje mi się, że całkiem są ok, zwłaszcza za te ceny, nie ma co narzekać. Czas na podsumowanie. Czy opłaca się kupować ten zestaw? Czy ma on na tyle wysoką jakość, żeby warto było wydać te 360 do 390 zł? W takich widełkach cenowych się zawiera właśnie cena tego zestawu. No i pytanie, czy warto wydać te 360 zł na przykład? Powtórzę to co mówiłem już na początku, czyli dla osoby, która zmienia swój sposób nagrywania, czyli ze smartfona albo z rejestratora zamierza teraz przejść na nagrywanie za pomocą mikrofonu, jest to zestaw wręcz idealny. Mamy od razu ramię, mamy popfiltr, mamy kabel XLR, mamy od razu słuchawki do monitoringu, więc te wszystkie rzeczy dostajemy w jednym pudełku dobrane do siebie, dobre jakościowo, bo tutaj nie mogę narzekać, naprawdę wszystko jest w takiej jakości, że raczej kupując pojedyncze elementy ciężko będzie Wam znaleźć w dobrych cenach zamienniki. Wiadomo, że można kupić taniej, można kupić tańszy popfiltr za kilkanaście, kilkadziesiąt złotych, można kupić tanie ramię za 50 zł, można kupić jakieś słuchawki albo używać takich od smartfona na przykład i w końcu można kupić jakiś najtańszy kabel za 20 zł, no i pewnie wtedy zmieścicie się w 200 zł za całość. Natomiast z mojego doświadczenia wynika, że akurat na tych rzeczach takich jak ramię czy popfiltr nie ma za bardzo co oszczędzać, ponieważ jeśli się okaże, że ten popfiltr nie trzyma, że on opada i tak samo ramię, że ono nie jest w stanie utrzymać Waszego mikrofonu, który sobie wymarzyliście i kupicie sobie na przykład podmajka, bo wszyscy polecają, że fajny do podcastowania, no i później się okaże, że Wasze ramię tego podmajka nie jest w stanie unieść, no to po prostu będziecie musieli kupić to jeszcze raz. Więc ja ze swojej strony myślę, że lepiej jest kupić akurat te elementy raz a dobrze, bo one się tak szybko nie starzeją jak na przykład mikrofony. Być może mikrofon będziecie szybciej zmieniać niż ramię albo popfiltr, no i się okaże, że w momencie kiedy dokupicie wreszcie wszystko w dobrej jakości, no to cenowo wyjdzie Wam właśnie to samo, albo nawet i więcej niż w tym zestawie Presonusa. W momencie kiedy potrzebujecie wszystkich elementów z tego zestawu, to jest to bardzo dobre rozwiązanie. Oczywiście jeśli już macie słuchawki, ramię czy popfiltr, no to już trzeba się zastanowić, czy warto kupować cały zestaw, czy lepiej jednak dokupić pojedyncze elementy. Nie jestem pewien czy one są w detalicznej sprzedaży, jeśli nie to tylko można je kupić w zestawie. Ale jeśli są, no to wtedy można je jakoś skompletować osobno, bo naprawdę są to solidne rzeczy, więc myślę, że nikt nie powinien być nimi zawiedziony. No i to tyle z mojej strony. Do usłyszenia. .