Witajcie w kolejnym odcinku podcastu Gadanie Gadesa. Jak łatwo usłyszeć? Pewnie. Dzisiaj także odcinek wyjazdowy, czyli poza studiem. Ale dzisiaj nie będzie opowieści o tym, co jest potrzebne do nagrywania w terenie. Dzisiaj chciałbym porozmawiać o temacie nagrywania w formacie 32-bitowym. Bo o 16 bitach, 24 bitach słyszał chyba każdy. Pojawiają się natomiast rejestratory, które oferują aż 32 bity. Czy warto z nich korzystać? Co to daje? Żeby się o tym przekonać muszę dojechać w pewne miejsce. Zróbmy to. Jestem już na miejscu. A tym miejscem jest dworzec kolejowy. Dlaczego akurat tutaj? No bo tutaj da się nagrywać dźwięki, do których format 32-bitowy jest wręcz stworzony. No ale może od początku, bo zaczynam mówić o tych 32 bitach, a może nie wszyscy wiedzą w ogóle co to jest i po co się stosuje. Wydaje mi się, że jeśli nagrywacie dźwięk już od jakiegoś czasu, to pewnie spotkaliście się z parametrami tego dźwięku, które ustawiacie na przykład w rejestratorze audio albo w interfejsie audio. Są to głębia bitowa i rozdzielczość. Rozdzielczość zwykle ustawia się na 44 albo 48 kHz, natomiast rozdzielczość bitową na 16 albo na 24 bity. Przy czym wiadomo, te 16 to jest troszkę mniej, ale wystarczająco, a 24 to już jest jakość studyjna można powiedzieć. No i faktycznie trochę tak jest. Generalnie od tych parametrów zależy jak wierny będzie nagrany sygnał. Do takich zastosowań powiedzmy domowych, podcastowych, a nawet studyjnych, takie parametry jak 24 bity i 44 albo 48 kHz zazwyczaj w zupełności wystarczają. Ale z pewnością spotkaliście się też z takim efektem, że kiedy nagrywacie dźwięk, na przykład swój głos, czasem dochodzi do przesterowań. Kiedy powiecie coś głośniej albo krzykniecie, albo roześmiejecie się głośno, to się okazuje, że w programie audio, w którym obrabiacie później ten dźwięk, pojawiają się takie sprasowania, takie spłaszczenia, że waveform, czyli taka graficzna postać dźwięku, która jest widoczna na ekranie, posiada spłaszczenia na poziomie 0 dB. No i to 0 dB jest poziomem nieprzekraczalnym w cyfrowym audio, a jeśli uda wam się je przekroczyć, to dostajecie taki brzydki, zniekształcony dźwięk, który nie za bardzo nadaje się do jakiejkolwiek naprawy. No i w warunkach studyjnych da się dość łatwo z tym walczyć, bo metodą prób i błędów da się ustalić taki sygnał, żeby był on odpowiednio głośny i żeby było mało w nim szumu, a jednocześnie żeby był na tyle cichy, by nigdy nie przekraczał tego 0 dB. Natomiast w warunkach polowych, nazwijmy to, takiej sytuacji często trudno uniknąć. Teraz właśnie wjeżdża na stację pociąg i zwróćcie uwagę, że w tym momencie miałem poziom w rejestratorze ustawiony tak, żeby było ładnie słychać tło. Teraz nic nie zmieniam i wjeżdża pociąg. I przy zapisie... Dobra, poczekam chwilkę. No i właśnie. W warunkach terenowych często dochodzi do takich sytuacji, kiedy mamy rejestrator, który nie ma pociągu, który nie ma pociągu, który nie ma pociągu, który nie ma pociągu, który nie ma pociągu. I to jest bardzo trudne. No i właśnie, w warunkach terenowych często dochodzi do takich sytuacji, kiedy mamy rejestrator ustawiony na coś, co chcemy nagrywać. Na przykład śpiew ptaków albo jakiś gwar ludzi, którzy są w pobliżu. Ale w pewnym momencie zjawia się coś, co trudno czasem przewidzieć, co jest dużo głośniejsze niż to nasze otoczenie. No i w tym momencie przy zapisie 24-bitowym ten pociąg brzmiałby bardzo źle. Byłby ekstremalnie przesterowany. I mogę zresztą zrobić taki przykład, być może w czasie obróbki tutaj wkleję wam taki przykład, jak by to brzmiało w 24 bitach, żebyście mieli porównanie. Bo ja nagrywam wszystko w 32 bitach i dzięki temu uda mi się w postprodukcji odzyskać ten dźwięk. To znaczy sprawić, że będzie on miał wszystkie potrzebne szczegóły. Po prostu go ściszę. W 32 bitach da się to zrobić. W 24 niestety nie. Jeśli ktoś jest ciekawy takich podstaw powiedzmy teoretycznych, to postarałem się na moim blogu opisać to w artykule. Link do artykułu zamieszczę w opisie tego odcinka, więc jeśli ktoś będzie miał niedosyt takich szczegółów bardziej technicznych, to może sobie tam wejść i poczytać co nieco. Mam nadzieję, że to wyjaśni wiele spraw, chociaż być może pobudzi też ciekawość do poznawania innych. Wracając jednak do tych 32 bitów, czy to się może przydać do czegoś jeszcze? Nagrywam już parę tygodni za pomocą rejestratora, który ma takie 32 bity i wydaje mi się, że nie. Że tak naprawdę te 32 bity to jest po prostu coś idealnego dla osób, które nagrywają na zewnątrz. Czy nagrywają jakieś sygnały, które nagle mogą stać się głośniejsze niż to przewidywaliśmy na początku. Bo chodzi o takie sytuacje jak na przykład przed chwilą przejeżdżał pociąg, był bardzo głośno, gdybyśmy mieli zapis 24 bitowy, to nie dałoby się tego nagrania w żaden sposób odratować. Czy tacy podcasterzy, którzy nagrywają głos mogą z tego skorzystać? No nie sądzę. Wydaje mi się, że im wystarczą 24 bity, za wyjątkiem takich sytuacji, kiedy nagrywamy coś na żywo. Czyli mamy ludzi w studio, no muszą być w studio, żeby byli podłączeni do naszego sprzętu. No i zaczynamy z nimi rozmowę i ta rozmowa toczy się, czy może toczyć się w różnych kierunkach i może wywoływać różne reakcje u naszych rozmówców. Niektórzy na przykład mogą coś krzyknąć albo zaśmiać się głośno. No i jeśli tego nie przewidzimy i nie obniżymy zawczasu poziomu dźwięku albo nie mamy sprzętu, który ma tam jakiś wbudowany kompresor, który działa przed konwersją na cyfrę, czyli musi działać w domenie analogowej. W sumie nie znam konsumenckich sprzętów, które by miały coś takiego. To przydałby się nam zapas dynamiki. W tych wypadkach, kiedy nagrywamy na żywo, kiedy trudno jest nam przewidzieć, jakie będą poziomy dźwięku przy nagrywaniu, to wtedy 32-bity naprawdę robią robotę i przydają się. Jednym z takich celów, które sobie postawiłem nagrywając ten dzisiejszy odcinek, było takie lekkie odbrązowienie tego formatu 32-bitowego, ponieważ już spotykam się z artykułami czy z filmami na YouTube, gdzie te 32-bity są przedstawiane jako takie remedium na ustawianie poziomów w ogóle. Że oto pojawiła się technologia, dzięki której możemy się w ogóle przestać martwić o ustawianie poziomów. No, nie jest to prawda, niestety. Tutaj też mogę odesłać do jednego z artykułów na moim blogu, gdzie testowałem mikrofon Shure SM7B podłączany do rejestratora z zapisem 32-bitowym. Bo jednocześnie pojawił się też taki mit, że wreszcie takie szumiące mikrofony jak ten Shure SM7B, który w sumie sam z siebie nie szumi, ale nagrania z niego szumią, że jeśli podłączy się je do rejestratorów 32-bitowych, no to one mają taki zapas dynamiki, że wreszcie żadnych szumów nie będzie słychać. No, to też nie jest prawda i możecie się o tym przekonać słuchając przykładów właśnie z tego artykułu. Link też zamieszczę w opisie. Ale chodzi generalnie o coś takiego, że w tym artykule, w którym testowałem SM7B, robiłem różne testy właśnie z różnymi poziomami zapisu, które ustawiałem w rejestratorze. Nagrywałem ten sam dźwięk. Czy wszystko zrozumieliście? No, prawie. I wracając jeszcze do tego Shure SM7B. No i okazało się, że dla różnych poziomów sygnału wejściowego uzyskiwałem różne rezultaty. To znaczy, może inaczej. Jeśli ten poziom był ustawiony dosyć wysoko, no to wszystkie pomiary wyglądały bardzo podobnie. Natomiast jeśli poziom był ustawiony zbyt nisko, to w nagraniu pojawiały się dodatkowe szumy wynikające z tego, że po prostu przedwzmacniacze były mocno forsowane i dokładały szum od siebie. Więc wydaje mi się, że warto posłuchać tych przykładów, żeby się przekonać, że niestety, ale 32-bity nie załatwiają tego typu spraw. Musimy ustawić porządnie poziomy, a jeśli coś stanie się zbyt głośne, no to po prostu będziemy w stanie to uratować. Znowu uwagę, nadjeżdża kolejny pociąg. No, czyli podsumowując. 32-bity są, czy mogą być, dużym wybawieniem dla osób, które nagrywają w terenie. Jeśli często Wam się to zdarza, że chodzicie gdzieś i nagrywacie różne dźwięki, to naprawdę taki rejestrator 32-bitowy może Wam uratować skórę nie raz i nie dwa. Albo po prostu może umożliwić nagranie takich dźwięków, które mają dużą rozpiętość, jeśli chodzi o głośność. Tak jak na przykład taki wjazd pociągu, który na początku jest całkiem cichy, gdzieś jest w oddali, ale potem rośnie i rośnie i rośnie. No i jest bardzo głośny, kiedy przejeżdża taki pociąg obok rejestratora. Więc jeśli lubicie nagrywać pociągi na przykład, albo samoloty, albo samochody, albo w ogóle robicie tego typu nagrania, gdzie duży zapas dynamiki jest potrzebny, to tak, rejestrator 32-bitowy na pewno się przyda. Ale jeśli chcecie po prostu być leniwymi i nie ustawiać poziomów, no to nie jestem przekonany, że tutaj zawsze dostaniecie dobry wynik, ponieważ jeśli poziom będzie zbyt niski, to i tak dodadzą się do nagrania szumy sprzed wzmacniaczy. Więc tu nie ma dużej różnicy, jeśli chodzi o takie ustawianie poziomów. Wydaje mi się, że dla rejestratorów 32-bitowych nadal należy zadbać o to, żeby poziomy były ustawione prawidłowo. Jeśli chodzi o sprzęt sam w sobie, jeśli ktoś poczuł, że musi sobie kupić natychmiast taki rejestrator, to niestety nie ma ich na rynku zbyt wiele póki co. Tascam ma w ofercie jeden taki rejestrator. To jest właśnie Tascam Portacapture X8, którego ja używam w tej chwili. Zoom ma tych rejestratorów już kilka, bo ma i F6, i F8, i F3, i F2 chyba też jest 32-bitowy. Więc tu już można troszkę sobie przebierać i wybierać. A osoby, które nie liczą się z kosztami, a chcą najwyższej jakości, to mogą na przykład poszukać wśród wyrobów firmy Sound Devices. To są chyba najlepsze tego typu rejestratory obecnie na rynku, wykorzystywane w przemyśle filmowym, więc nie ma tam kompromisów. No i chyba tyle. Jeśli chodzi o oprogramowanie, to raczej większość z obecnie dostępnych programów radzi sobie z zapisem 32-bitowym, więc z obróbką nie ma problemu. Jeśli chodzi o wielkość plików, to faktycznie są one trochę większe niż 24-bity, ale to jest wzrost o jakiś 30%, więc też niezbyt dużo. Dobra, to chyba byłoby na tyle. Jeśli chodzi... Aha, może jeszcze parę słów o ustawieniu, które ja tutaj sobie przygotowałem, bo żeby nagrywać odcinek na żywo w ten sposób, czyli jestem faktycznie na tym dworcu, to nie jest tak, że ja to pokleiłem w programie. Faktycznie stoję sobie na dworcu i mam sprzęt ustawiony w ten sposób, że rejestrator Tascam jest ustawiony na tym małym statywie Manfrotto i stoi sobie bezpośrednio na peronie, a do niego mam kabelkiem XLR podłączony mikrofon LUID LCT 040, do którego mówię. Zrobiłem to w ten sposób, żeby mojego głosu było jak najmniej w tym nagraniu przestrzennym. Dobrze, to czeka nas jeszcze jeden pociąg. Co chciałem powiedzieć? Aha, i te mikrofony w rejestratorze, które rejestrują przede wszystkim tło, są ustawione w ten tryb szeroki, panoramy. Natomiast ja mówię do monofonicznego mikrofonu, więc wydaje mi się, że powinno być w miarę łatwo obrobić ten sygnał, tak żeby głos nie zakłócał tła, a tło nie zakłócało głosu. Co tu więcej powiedzieć? Poczekam jeszcze na wjazd tego pociągu, żeby nie przebiegać po torach, kiedy on tu będzie na stacji. No i to tyle na dzisiaj. Do usłyszenia. .