Gadanie Gadesa. Rozmaitości. Witajcie w kolejnym odcinku podcastu Gadanie Gadesa z cyklu testów mikrofonów. Dzisiaj macie okazję posłuchać mikrofonu Audio Technica AT2040, czyli niby takiej podcastowej propozycji firmy Audio Technica. Dlaczego niby podcastowej? No bo mikrofon ewidentnie jest stylizowany na mikrofon broadcastowy i osoby znające np. Rodę Podmajka dostrzegą duże podobieństwo zewnętrzne między tymi modelami. A to niby, bo brzmienie AT2040, choć nie jest wcale złe, tak jakoś trudno nazwać mi broadcastowym. Oczywiście można się tu spierać co w ogóle oznacza brzmienie broadcastowe, no bo wiadomo, że żadnej definicji nie ma, ale w moim pojęciu broadcastowy to jest taki głęboki głos z dużą zawartością niskich tonów, ale jednocześnie niepozbawiony klarownej góry i prezencji, bo ten dźwięk musi się przebijać w radiu, musimy słyszeć i rozumieć co mówi do nas prezenter. No i dla tego typu brzmienia ludzie inwestują całkiem duże pieniądze w mikrofony w rodzaju Electro Voice R20 lub Shure SM7B. Troszkę podobne ambicje chyba wykazywał właśnie Rode Podmic, bo tak miał ukształtowaną swoją charakterystykę częstotliwościową, żeby odpowiednio podbijać i osłabiać niektóre pasma. Tutaj niestety tego nie ma i brzmienie AT2040 jest dużo bardziej, no może nawet nie płaskie, ale takie powiedziałbym, że nosowe wręcz. Jest tutaj sporo wysokich częstotliwości, ale jest też sporo środka, a nie ma za dużo dołu, więc to brzmienie da się w obróbce oczywiście trochę ukształtować, ale standardowo to nie jest takie typowe brzmienie broadcastowe. Mikrofon dociera do nas w całkiem sporym pudełku, w którym poza nim i odłączalnym mocowaniem statywowym mamy bardzo miękko wyściełaną saszetkę, a w niej no dosyć tandetną plastikową przejściówkę gwintową. Szczerze mówiąc nawet w najtańszych mikrofonach, którymi dysponuję, taka przejściówka, taka redukcja gwintowa, statywowa jest zwykle metalowa. Nie wiem jaką oszczędność osiągnęli księgowi firmy Audio Technica, to wiedzą chyba tylko oni. Jednak nie podnosi to prestiżu tego mikrofonu, a szkoda, bo jest naprawdę solidnie zrobiony, ma porządną metalową obudowę, jest elegancki. Nie wiem dlaczego zdecydowano się na taką plastikową tandetną redukcję. Uspokoję tylko, że ona rzeczywiście działa, kwestia jest w zasadzie wyglądu, także ja się trochę czepiam tak naprawdę, ale wolałem o tym powiedzieć, bo to mnie trochę zaskoczyło. AT2040 ma sztywne mocowanie statywowe, które da się zastąpić opcjonalnym mocowaniem, takim elastycznym. Ono ma symbol AT8458A i jest do nabycia osobno za około 100 zł. Ja już się tutaj nie rozpędzałem, więc nie wiem jak to działa. Wydaje mi się, że już to standardowe działa całkiem nieźle. Postukam teraz w statyw, a teraz w obudowę. Tak to brzmi. Co ciekawe, mikrofon ma charakterystykę hiperkardioidalną i jest to jedyny taki mikrofon, który mam w swojej kolekcji. Ta charakterystyka hiperkardioidalna sprawia, że ma on dosyć wąskie pole działania, czyli dosyć szybko traci sygnał jeśli zaczynamy schodzić z osi. Teraz mówię do niego na wprost, pod kątem 5-10 stopni, teraz 30 stopni, a tak brzmi kiedy mówię do niego z tyłu. Jeśli chodzi o efekt zbliżeniowy, to teraz mówię do tego mikrofonu z odległości 2-3 cm. Tak brzmi z odległości mniej więcej 10 cm, tak z odległości 30 cm, a tak z odległości mniej więcej metra. Jeśli chodzi o wrażliwość na podmuchy, to cały odcinek tradycyjnie nagrywam przez popfiltr, ale teraz pora ujawnić całą prawdę. Jeśli chodzi o odrzucanie głosek wybuchowych, to wygląda to bardzo podobnie jak w podmajku. Teraz dla porównania powiem przez popfiltr, piekarz Piotrek przyniósł pizze peperoni po południu, oraz druga fraza, poproszę papier pakowy do pakowania paczek. A teraz z tej samej odległości, mniej więcej 10 cm, bez popfiltra. Piekarz Piotrek przyniósł pizze peperoni po południu. I druga fraza, poproszę papier pakowy do pakowania paczek. Na koniec tradycyjnie fragment lektorski, czyli Hugh Lofting, Dr. Dolittle i jego zwierzęta. Pokój był bardzo mały, bez okna i o niskim suficie. Całe umeblowanie składało się z jednego tylko krzesła. Dookoła ścian stały wielkie beczki przyśrubowane do podłogi, aby nie staczały się na siebie podczas chwiania i kołysania statku. Nad beczkami na drewnianych hakach wisiały cynowe dzbany różnej wielkości. Mocna woń wina przesycała cały pokój. W środku zaś, na podłodze, siedział mały, może ośmioletni chłopaczek i płakał gorzko. No i tak właśnie się sprawy mają, jeśli chodzi o AT2040. Mikrofon ten można kupić w cenie nawet poniżej 400 zł, jeśli się postaramy. Więc wydaje mi się, że to jest dobra jakość za te ceny. Mikrofon brzmi dobrze, aczkolwiek to nie jest to brzmienie, które byśmy sobie wyobrażali patrząc na ten mikrofon. Ja się spodziewałem brzmienia bardziej podobnego do tego brzmienia z pod Majka, a dostałem takie brzmienie bardziej nosowe, takie bardziej wyrównane. Trudno mi orzec, czy to dobrze, czy źle. Wydaje mi się, że łatwiej będzie ukształtować to brzmienie, które dostajemy z AT2040, niż tę pofalowaną charakterystykę spod Majka. No tylko pytanie, czy musimy zmieniać ten dźwięk spod Majka, bo on brzmi już po prostu sam z siebie dobrze. Tutaj wydaje mi się, że trzeba troszkę pokręcić jednak korektorem, żeby dostać naprawdę fajne brzmienie. AT2040 ma stosunkowo mocny sygnał, więc też szumi odpowiednio mniej, na pewno szumi mniej niż pod Majk, chociaż z drugiej strony szumi też więcej niż Behringer XM8500, więc jest gdzieś tak w połowie drogi między nimi. Jeśli jesteście ciekawi, jak brzmi porównanie jego brzmienia do brzmienia na przykład Shura SM7B, no to w linku znajdziecie porównanie, czyli taki tekst, który jednocześnie czytałem z wykorzystaniem tego mikrofonu i Shura SM7B, żebyście mogli sobie sprawdzić, jak te mikrofony brzmią na tym samym głosie, na tym samym poziomie, żeby można było sobie dokonać porównania. A tymczasem to tyle. Do usłyszenia. .