Gadanie Gadesa. Rozmaitości. Witajcie w kolejnym odcinku podcastu Gadanie Gadesa. Dziś chciałbym pomówić o jednej z bardziej irytujących przypadłości nagranego głosu ludzkiego. No i nie, nie chodzi o szum. Nie są to też sybilanty, ani nawet dźwięki namysłu, czyli embolofazje. Są to podmuchy, czyli tak zwane popy. Popy powstają, gdy powietrze z dużą energią uderza w membranę mikrofonu, powodując powstanie sygnału o dużej amplitudzie, czyli głośności. Czasem tak dużej, że powstaje nawet przesterowanie. Dzieje się tak, gdy mówimy wprost do mikrofonu, zazwyczaj z niedużej odległości i wymagamy głoski zwane zwartowybuchowymi, takie jak np. P, B albo T. Czasem tego typu podmuchy da się wyeliminować w procesie obróbki, no jednak bywa to trudne, gdy przy okazji powstawania popa doszło do przesterowania sygnału, czyli przekroczenia cyfrowego zera decybeli. Dlatego jak to w życiu, lepiej jest zapobiegać niż leczyć i dzisiaj chciałbym zająć się właśnie tym tematem. Domyślam się, że dla wielu osób może być to wiedza oczywista, ale liczę, że znajdą się także osoby, które skorzystają. Na początku chciałbym, żebyście zrobili eksperyment. Ustawcie wyprostowaną dłoń w odległości kilku centymetrów od ust i powiedzcie frazę, poproszę papier pakowy do pakowania paczek. Tekst ten skradłem Tomkowi Stankiewiczowi ze strony tostanki.pl Podczas mówienia tej frazy poczujecie na dłoni podmuchy w momencie wymawiania przede wszystkim głoski P. No i to z tymi podmuchami dzisiaj walczymy. Pierwszym, dość oczywistym sposobem na zneutralizowanie problemu jest odsunięcie się od dłoni, czy odsunięcie dłoni od nas. Czyli w przypadku nagrywania chodzi oczywiście o odsunięcie się od mikrofonu. No i jest to sposób skuteczny, bo energia powietrza dość szybko spada i już przy 20-30 cm przestaniemy czuć podmuchy. Niestety odsuwanie się od mikrofonu prowadzi do zmiany brzmienia oraz zwiększenia udziału pogłosu. Nic w tym dziwnego, zmienia się proporcja między naszym głosem a odpowiedzią pomieszczenia. Teraz nagram przykład, przy czym ja go pogłośnię w postprodukcji, tak żeby był mniej więcej na tym samym poziomie co reszta odcinka, dzięki czemu powinniście lepiej słyszeć wspomniany przeze mnie efekt. Poproszę papier pakowy do pakowania paczek. Dla przypomnienia, z bliskiej odległości, poproszę papier pakowy do pakowania paczek. Sami więc słyszycie, że mimo tego, że sposób jest efektywny, no bo do żadnego zakłócenia popami nie doszło, to jest dosyć niepraktyczne, chyba że rzeczywiście mamy kompletnie wytłumione pomieszczenie, gdzie w ogóle nie ma pogłosu, no to wtedy rzeczywiście możemy sobie pozwolić na to, żeby odsunąć lektora od mikrofonu i nagrywać w ten sposób właśnie. Dużo praktyczniejsze jednak jest zaprzestanie mówienia wprost do mikrofonu. Możemy obrócić mikrofon pod kątem 45 stopni, mniej więcej, wycelować go w kącik ust, no i mówić obok mikrofonu. Jeśli będziemy blisko, mikrofon zarejestruje brzmienie głosu, za to wszystkie podmuchy powinny przejść bokiem. No i teraz nagram taki przykład. Odsuwam popfiltr. Tak brzmi fraza testowa bez obracania się. Poproszę papier pakowy do pakowania paczek. A teraz jestem zwrócony troszkę w bok. Poproszę papier pakowy do pakowania paczek. To sposób prosty i skuteczny i jest jedną z pierwszych sztuczek, których uczy się osoba dopiero zaczynająca pracę z mikrofonem, zwłaszcza jeśli nie dysponuje odpowiednimi środkami zapobiegawczymi. No bo takie środki też istnieją i zaraz do nich dojdę. Chcę jednak zachęcić do ćwiczeń w mówieniu obok mikrofonu, bo może się to nam przydać w sytuacji, gdy będziemy musieli mówić na przykład do jakiegoś mikrofonu estradowego, który nie ma żadnych zabezpieczeń. Przydaje się to także przy mówieniu do mikrofonów zabezpieczonych wyłącznie gąbką, która nie jest zbyt dobrym zabezpieczeniem. Teoretycznie istnieje jeszcze jeden sposób, nie wymagający żadnego dodatkowego osprzętu. To nauczenie się mówienia w taki sposób, by wymawiać głoski wybuchowe bez wytwarzania podmuchu. Piszę o tym jednak bardziej jako o ciekawostce, bo to chyba najtrudniejszy ze sposobów i jak słyszycie, mnie udaje się to tylko podczas takiego bardzo spokojnego mówienia, które nie ukrywajmy jest raczej nudne w słuchaniu. Pora na omówienie fizycznych środków zapobiegawczych, które eliminują albo ograniczają występowanie popów. Są to wszelkie ustroje, które montuje się przy mikrofonie lub wokół mikrofonu w celu osłonięcia go przed podmuchami. No i chociaż mówienie obok mikrofonu wydaje się wystarczające, no to namawiam do stosowania jednej z tych metod fizycznych. A dlaczego wyjaśnię na końcu odcinka. W warunkach podcastowych spotykamy się najczęściej z dwoma rodzajami barier. Są to albo gąbki, albo popfiltry. Przy rejestrowaniu dźwięku na świeżym powietrzu duże zastosowanie mają ponadto detkaty, czyli futerka, miśki, mówki, jak zwał tak zwał. Dzięki długim włoskom potrafią one absorbować podmuchy powietrza i nie dopuszczać ich w głąb siebie do kapsuły mikrofonu. Na najbardziej oporne warunki atmosferyczne, tam gdzie wieje naprawdę mocno, stosuje się specjalne osłony mające postać szkieletów z naciągniętą specjalną tkaniną, na którą jeszcze często zakłada się pokrowiec ze sztucznego futerka. Przykładem tego typu ustroju są na przykład osłony Sinella lub Ricot Cyclone za grube tysiące złotych. No czyli wróćmy jednak na ziemię. Gąbki są często spotykane w przypadku mikrofonów dynamicznych. Z tego prostego powodu, że do tego typu mikrofonów zazwyczaj mówi się z bliska, gdyż mają mniejszą czułość niż mikrofony pojemnościowe. Rośnie zatem ryzyko mimowolnego dmuchnięcia w membranę. Producenci są świadomi tego problemu, dlatego sporo mikrofonów dynamicznych, szczególnie broadcastowych, ma gąbkę w standardowym wyposażeniu. A jeśli nie jest to nawet taka gąbka zakładana zewnętrznie, to często grille tych mikrofonów są taką gąbką wypełnione. Gąbki są relatywnie tanie zazwyczaj. Modele przeznaczone na typowe mikrofony estradowe są do kupienia już za kilka czy kilkanaście złotych. Trzeba jednak mieć świadomość, że takie standardowe, tanie gąbeczki nie dają dużego zabezpieczenia, takiego stuprocentowego. Natomiast solidne gąbki potrafią kosztować sporo. Na przykład jedna z najlepszych gąbek jakie spotkałem w życiu to A81WS dla mikrofonu Shure SM57 i kosztuje ona prawie 200 zł. W tym wypadku płaci się zarówno za skuteczność blokowania podmuchów, jak i minimalny wpływ na brzmienie. Gąbki bowiem potrafią zmienić brzmienie mikrofonu, zwykle ograniczając rejestrację wysokich tonów, które grzęzną w osłonie. Im lepsza gąbka, tym ta ingerencja tonalna mniejsza, ale należy brać ją pod uwagę. Tutaj jako przykład zastosuję teraz gąbkę, którą nałożę na aktualnie wykorzystywany mikrofon, żebyście mogli posłuchać jaka jest różnica. To jest nagranie bez gąbki, a to jest nagranie z gąbką. Piekarz Piotrek przyniósł pizze peperoni po południu, poproszę papier pakowy do pakowania paczek. Dużo skuteczniejsze od gąbek są popfiltry, czyli specjalne siateczki tekstylne albo metalowe umieszczane na drodze między ustami a mikrofonem, zamocowane na specjalnych pałąkach lub w specjalnych uchwytach. Przyjmują one na siebie energię podmuchu i albo ją rozpraszają, tak zwykle działają popfiltry tekstylne, albo zmieniają kierunek powietrza, żeby nie trafiło ono w membranę. Tak najczęściej działają filtry metalowe, bo tam można specjalnie ukształtować te otworki, które znajdują się w siateczce i wtedy one przekierowują powietrze tak, żeby na przykład pobiegło gdzieś w dół. Aby prawidłowo stosować popfiltr trzeba zachować odległość paru centymetrów zarówno między mikrofonem a filtrem, jak również między filtrem a naszymi ustami, no bo inaczej popfiltr nie będzie miał szansy, żeby coś zrobić z tym powietrzem, które na niego wpada. Będzie albo nieskuteczny, albo będzie generował dodatkowe hałasy. Teraz bardzo dobrze słychać, kiedy dmucham z bliskiej odległości na popfiltr, słychać ten dźwięk. Kiedy będę na niego dmuchał z większej odległości, tego dźwięku już nie ma. Warto też mówić do centralnej części popfiltra, zwłaszcza jeśli ma on ramkę. Dmuchanie popami w ramkę też nie polepszy jakości dźwięku. Pod tym względem wygodne są duże popfiltry tekstylne, albo bezramkowe filtry metalowe, no bo one po prostu ramki nie posiadają. Jeśli chodzi o wady popfiltrów, to są one często średnio wygodne. Trzeba je przykręcić gdzieś, ustawić, pamiętać o tym, żeby utrzymywać odległość odpowiednią. Najważniejsza ich wada to zasłanianie widoku. O ile mówimy z pamięci, czy śpiewamy z pamięci, to nie ma to dużego znaczenia. Ale jeśli czytamy np. audiobooka, albo nagrywamy narrację do filmiku i chcemy np. widzieć scenariusz, albo widzieć to co się dzieje na ekranie, to już może być pewien problem. W tym wypadku z mojego doświadczenia wynika, że najmniej irytujące są bezramkowe popfiltry metalowe, bo po pierwsze nie mają ramki, która zasłania sporą część widoku, a po drugie są na tyle przezierne, że często da się nawet czytać przez ten filtr. Więc wydaje mi się, że jest to ich spora zaleta. No i niestety, czasem trzeba po prostu kombinować z ustawianiem mikrofonu, popfiltra i monitora. Wrócę teraz do pytania, dlaczego namawiam do stosowania fizycznych barier. Niektórym osobom może się to wydać ciut obrzydliwe, ale nic na to nie poradzę. Bo mówiąc czy śpiewając, nie tylko dmuchamy, ale także plujemy. No i nasza ślina leci w stronę mikrofonu i na nim zostaje. Czy tego chcemy, czy nie? Przyznacie mi chyba rację, że lepiej od czasu do czasu wyczyścić popfiltr, czy wyprać gąbkę, albo w ostateczności wymienić ją na nową, niż zmieniać zapluty mikrofon, albo oddawać go do czyszczenia, zwłaszcza jeśli jest to dosyć kosztowna konstrukcja pojemnościowa. No i tu znów najlepiej wypadają popfiltry metalowe, które po prostu można po każdym nagraniu przetrzeć wilgotną szmatką i to tyle. Gąbki da się w większości wypadków uprać w letniej wodzie, a najgorzej sprawa się ma z popfiltrami tekstylnymi czy z deadcatami, ale też warto utrzymywać je w czystości. No i tym optymistycznym akcentem kończę ten odcinek, życząc Wam jak najmniej popów w Waszych nagraniach. Do usłyszenia. .