W tym odcinku podcastu gadanie Gadesa, w którym rozmowa z kimś, kto nie jest ekspertem od nagrywania, nie prowadzi podcastu od 10 lat, nie doradza innym o prowadzeniu podcastu, ale z osobą, która jest zupełnie poprzedziana w tym, co się dzieje. W tym odcinku podcastu gadanie Gadesa w którym rozmowa z kimś, kto nie jest ekspertem od nagrywania, nie prowadzi podcastu od 10 lat, nie doradza innym o prowadzeniu podcastu, ale z osobą, która jest zupełnie poprzeciwnej stronie i dopiero zaczyna. Z wami i ze mną jest Gosia Szwarc. Tak się podpisuje, ale jest postacią anonimową, która dba o prywatność. No i to dodaje też trochę tajemniczości tym jej przedsięwzięciom, którymi się zajmuje, bo prowadzi stronę sprawykryminalne.pl, publikuje też swoje artykuły na jednym z dużych portali internetowych i generalnie zajmuje się właśnie sprawami kryminalnymi. Rozwiązanymi i nierozwiązanymi opisuje je i dzięki temu możemy się z nimi zapoznać. Witam cię serdecznie w moim wirtualnym studio. Cześć Konrad. Czy możesz coś o sobie jednak powiedzieć więcej? No bo ja szukałem, wierz mi, że szukałem jakichś informacji o tobie, ale nawet ja nie znam twojej tożsamości, więc jest to dla mnie także tajemnica. Gdybyś coś o sobie mogła zdradzić, co chcesz przekazać, co chcesz, żeby ludzie wiedzieli o tobie, byłoby chyba całkiem przyjemnie. Wiesz co, nie lubię mówić o sobie i tak jak to zresztą słusznie podkreśliłeś, bardzo pilnuję swojej prywatności. Wydaje mi się też, że współcześnie ta prywatność różnych osób wręcz wylewa się do wszelkich mediów. Jesteśmy bombardowani różnymi informacjami prywatnymi na temat niektórych osób. Jest tego za dużo i ja bardzo zawsze pilnuję, żeby oddzielać te dwa światy. Nawet na moim koncie facebookowym, tym osobistym, bo mam też konto sprawykryminalne.pl nikt nie znajdzie połączenia między moją osobą a stroną, którą prowadzę również na facebook. W tej stronie takiej firmowej, bo ona się nazywa fachowo-firmowa. Mogę powiedzieć o sobie to i to powiem bardzo chętnie. Od 2017 roku, dokładnie od października prowadzę stronę sprawykryminalne.pl No różne rzeczy mnie zainspirowały. Ten pomysł jakoś tam pracował we mnie od dawna powiedzmy. Licząc od tamtego momentu wstecz. To jest właśnie ciekawe, skąd w ogóle takie zainteresowanie ponurymi sprawami. No bo jeśli ktoś zajrzy na tę stronę i przeczyta sobie jeden z tych artykułów, które tam umieściłaś, to raczej nie będzie podbudowany psychicznie, tylko raczej się zdołuje. Więc skąd takie zainteresowanie ciemnymi stronami życia ludzi? Wiesz co, na to ja myślę, że można patrzeć z różnych punktów widzenia. Ja bym to raczej nazwała powiedzmy pewnymi płaszczyznami. Z jednej strony u mnie to zainteresowanie na pewno ma jakieś źródło w dzieciństwie. Nie wiem, czy ja to tak dzisiaj widzę oczywiście, ale tak całkiem, całkiem pierwotnie to co mogę sobie przypomnieć, to zaczęło się od tego, że mój ojciec miał jakieś takie zeszyty, bo to się nazywało zeszyty z opowiadaniami Artura Conan Doyle'a, Sherlock Holmes. No i tak się zaczęło moje zainteresowanie. Zaczęło się od tajemnicy. Mnie pociągała w tym tajemnica. To jest zagadka, o to jest może lepsze słowo. Czyli coś się dzieje, są jakieś znaki zapytania, a później następuje rozwiązanie i wydaje mi się, że to tak w jakimś takim absolutnie pierwotnym sensie to we mnie tak dogłębnie pozostało. To jest początek. Czy ty oprócz tego, że opisujesz te zagadnienia, bo do tego jeszcze za chwilkę wrócimy, to czy ty też próbujesz rozwiązywać te zagadki? Próbuję ich rozwiązywać, pozostawiam ten aspekt odbiorcy, to znaczy inaczej, bo tutaj nie można mieszać. Conan Doyle to jest fikcja. To co ja robię, to jest true crime i ja te sprawy opisuję. Jeżeli chodzi o fikcję, to tam zawsze fascynowała mnie ta zagadka, która jednak była rozwiązana, mówiąc w ogólności, na końcu zostawała rozwiązana. Jeżeli chodzi o true crime, to absolutnie odcinam się od jakichkolwiek prób rozwiązania tych spraw, ponieważ uważam, że tym powinni zajmować się fachowcy. Ja się do tego nie nadaję. Natomiast czasem mogę zadać jakieś takie pytania, to są raczej pytania, szczególnie przy tych sprawach, które nie zostały rozwiązane i przy tych sprawach, które mają taki dosyć mocno zaznaczony aspekt psychologiczny. To wtedy jak najbardziej tak, ale rozwiązywania się nie podejmuję absolutnie. A czy zdarzyło Ci się, że jakaś opisana przez Ciebie historia nagle dostawała ciąg dalszy i na przykład dopisywałaś jakieś postscriptum, że no jednak po latach udało się na przykład coś wyjaśnić i chciałaś uzupełnić ten tekst? Czy raczej już się nie interesujesz tymi sprawami? Interesuję się cały czas. Mam taką jedną sprawę, która została właśnie rozstrzygnięta. Ona jest u mnie na portalu jako sprawa nierozwiązana, no i na razie cały czas czeka na to, żebym coś dopisała. To tak gdzieś pół, nie może nie pół roku temu, może z rok, rok temu się to wszystko rozstrzygło. No ale wolałabym na razie się tym nie zajmować, dlatego, że jest to sprawa bardzo stara jeszcze bodajże z NRD. No nie chciało mi się tym zająć, o tak powiem szczerze. Zdarza ci się, że na przykład twoi czytelnicy do ciebie piszą, że tutaj coś im się wydaje, że oni na przykład coś widzieli albo mają jakiś trop i chcą cię naprowadzić, żebyś ty jakoś pociągnęła śledztwo dalej. Zdarzają ci się takie wiadomości czy takie informacje od czytelników, którzy są zainteresowani jakąś sprawą? Tak, piszą do mnie dosyć często, sugerując mi jakieś sprawy konkretne z Polski, ale ja nie jestem śledczym i ja się tym nie zajmuję, bo proszą o pomoc w rozwiązaniu sprawy, więc ja odpisuję, że się tym zająć nie mogę. A powiedz mi, jak to w ogóle wygląda, to jest takie słowo bardzo niefajne, ja go nie lubię, ale research, tak? Czyli takie przygotowanie do opisania jakiejś historii, kiedy zdobywasz jakieś materiały, skąd ty to w ogóle bierzesz? Czy to są jakieś materiały, nie wiem, policyjne, czy przeglądasz artykuły w prasie, czy oglądasz jakieś filmy? Jak to w ogóle wygląda, jeśli zabierasz się za kolejną sprawę do opisania? Wygląda to tak, że sprawa musi mnie najpierw zainteresować. Mogę na nią natrafić tak jak powiedziałeś w filmach. Są to normalne, fachowe programy dokumentalne, ale nie tylko. To może być wzmianka w prasie. Ja nie zajmuję się polskimi sprawami. To są absolutne wyjątki. Robię to czasem, robiłam to czasem, jeszcze pewnie się zdarzy, gdy zostanę poproszona o to przez kogoś, kto ma kontakt z rodziną. Różne są sytuacje, ale ogólnie jest to zawsze na czyjąś prośbę. Ja sama nigdy po takie sprawy nie sięgam. Więc zajmuję się sprawami zagranicznymi no i na to natrafiam przeważnie w prasie albo też w programach telewizyjnych, jeżeli to są starsze sprawy. A to w sumie jest taki trochę plus nawet, bo ty się zajmujesz sprawami, które w Polsce mają małe szanse na to, żeby być znane przez ogół. Więc tak naprawdę troszkę masz taką swoją niszę, czyli przedstawiasz sprawy kryminalne nie z Polski, ale które z tego, co ja czytałem, na przykład kilka takich artykułów z twojej strony, one tak naprawdę mogły się w Polsce wydarzyć, bo tam te okoliczności są zwykle takie, że to mogłoby się zdarzyć w każdym polskim mieście na ogół, polskim ludziom i wydaje mi się, że stąd jest zainteresowanie w ogóle w Polsce tymi artykułami, bo tak naprawdę to nie ma znaczenia, gdzie to jest. Jedynie to dodaje takiej, nie wiem, czy to jest dobre słowo, żeby użyć, takiej pikanterii, że, ach, to jest coś z zagranicy, ale w zasadzie wygląda wszystko jak w Polsce, więc czytamy to z wypiekami na twarzy, jednocześnie mając gdzieś tam z tyłu głowy, że to jest historia ze świata tak naprawdę. Nie wiem, czy ty to tak odbierasz, ja mam takie teraz przeczucie, że to może stąd się bierze zainteresowanie tymi historiami. Wiesz co, wydaje mi się, że to słowo, którego użyłeś, nisza, jest dosyć dobre, chociaż oczywiście nie mnie to osądzać, ale ja zajmuję się w ogóle sprawami, może tak, inaczej, wyszukuję sprawy albo w ogóle nieznane, albo bardzo mało znane, i wręcz nie lubię opisywać spraw, które już zostały opisane, także to zawsze mnie mocno, użyję tu słowa, kręci, jeżeli się czymś zajmuję, i dlatego uważam, że z tym hasłem nisza utrafiłeś. Poza tym, głównie sięgam po sprawy, raczej nie z obszaru anglojęzycznego, chociaż są też takie, na które natrafiłam, które w ogóle u nas się gdzieś tam nie przewinęły, nawet nigdzie, może gdzieś w serwisach informacyjnych, ale to w szczątkowej wersji, ale przeważnie są to sprawy z krajów niemieckojęzycznych, ale także i z innych, choćby Finlandia jakiś czas temu, też bardzo ciekawa sprawa z Finlandii, czasem też francuskie sprawy, oczywiście, tak to wygląda. Ty prezentujesz zarówno te sprawy rozwiązane, które, no już mają swój finał dopisany przez historię, ale też sprawy nierozwiązane, które są jeszcze w zawieszeniu. I teraz, ja przyznam szczerze, że mam pewien dylemat, jeśli chodzi o tę historię, ponieważ ja zasadniczo jestem też wychowany na historiach takich fikcyjno-kryminalnych, w rodzaju właśnie Conan Doyle'a, czy Agaty Christie, i tam ja oczekiwałem tego, że będzie rozwiązanie zagadki, podane na samym końcu, no i tutaj te historie rozwiązane, one rzeczywiście takie coś dostarczają, ale z drugiej strony mamy te sprawy nierozwiązane, które się czyta, czyta, czyta i aż chciałoby się, żeby tam był ten dodatkowy akapit, w którym jest napisane, że po latach znaleziono tam, powiedzmy, jakiegoś Hansa, czy innego Martina, który dokonał jakichś tam zbrodni, ale tutaj tego nie ma. I jest takie uczucie niedosytu, że, no, chciałoby się tego dowiedzieć, a nie można. Które sprawy ty lubisz bardziej? Czy ty lubisz właśnie te sprawy zamknięte, rozwiązane, które można opisać od A do Z, czy jednak te sprawy z tajemnicą? Bo jesteś tajemnicza, więc może ty właśnie te z tajemnicą bardziej lubisz. Zdecydowanie wolę te sprawy nierozwiązane z tym pozostającym znakiem zapytania, pozostającym gdzieś w tle i wydaje mi się, że także dlatego wybrałam taką, a nie inną sprawę jako początek mojego podcastu, który, mam nadzieję, będzie miał ciąg dalszy, ale na razie jeszcze, no, powiedzmy, na razie ten pierwszy odcinek jeszcze nie wyszedł, bo tak należy powiedzieć. Nie został opublikowany, chociaż już jest gotowy, ale wybrałam właśnie sprawę z takim znakiem zapytania. Dlatego, że ona mnie wyjątkowo fascynuje. Nie tylko ta sprawa, bo to nie jest tak, że to jest sprawa jedyna, czy nie wiem, jedna z dwóch, trzech, które mnie najbardziej fascynują, ale ona spełnia pewne warunki konieczne do tego, żebym mogła właśnie tak to nazwać. Tak, ta sprawa mnie bardzo fascynuje, jest wyjątkowo tajemnicza. No i teraz pojawia się właśnie już słowo podcast, który postanowiłaś prowadzić i pytanie dlaczego? Skąd ten pomysł, żeby teraz przenieść się w tę warstwę audio? Bo do tej pory tylko publikowałaś materiały do czytania, że można sobie usiąść, poczytać w wolnym czasie. Skąd ten pomysł, żeby teraz przedstawić jeszcze wersję audio? Czy ty, nie wiem, jesteś fanką na przykład audiobooków albo słuchasz jakichś podcastów tego typu i to cię tak popchnęło na drogę podcastu? Audiobooków słucham od zawsze, a jeżeli chodzi o podcasty, to słucham bardzo niewielu podcastów, gdyż generalnie rzecz biorąc, nie lubię podcastów. Wiesz, że to brzmi trochę paradoksalnie. Nie, nie, myślę, że nie brzmi, ale wiem, że ludzie lubią podcasty, a ja chciałam wypróbować no jakiejś nowej drogi, o tak to mogę nazwać i myślę, że to jest najlepsza odpowiedź. No dobra, czyli nowa droga i chcesz zdobyć nowy obszar jakby, nie? No myślę, że gdzieś tak w tle taka, ja myślę, że gdzieś w tle taki zamiar na pewno jest, zdecydowanie tak, oczywiście, ale widzisz Konrad, to nie jest paradoksalne, bo często się zdarza, że ludzie nie do końca lubią robić coś, a to im może całkiem dobrze wyjść. Ja znam takie przykłady, ja nie wiem jak będzie u mnie, bo tak jak Ci powiedziałam, ciężko mi to oceniać, ale ja znam mnóstwo takich przykładów, gdzie powstają na przykład jakieś, nie wiem, no choćby prace, teksty, słuchaj, ale sięgając nawet do Conan Doyle'a, teraz mi się przypomniało, przecież on nienawidził tych opowiadań, on ich nie znosił, on je pisał dla pieniędzy. No tak, ale to wynikało już ze sławy, że on był niejako zmuszony do tego, że publiczność wymogła na nim, żeby on pisał ciągle o tych samych bohaterach, mimo że on lubił pisać i chciał pisać inne książki, to on wydaje mi się, z tego co ja o nim wiem, to on właśnie dlatego nie lubił Sherlocka i dlatego go uśmiercił w pewnym momencie. Przepraszam za spoiler, jeśli ktoś tego nie wiedział, ale myślę, że to już jest znana historia, to on właśnie nie cierpiał Sherlocka tylko i wyłącznie dlatego, że musiał o nim pisać. Ale ja mówię o tym aspekcie, że jemu to bardzo dobrze wychodziło, czyli nie lubił, a wychodziło mu świetnie, o to mi chodzi, to mam na myśli. No to dobra, dobra, niech będzie. No to może według ciebie świetnie, nieświetnie, no ja uważam, że bardzo dobrze mu to wyszło, ale nie wiem, czy pamiętasz, co się działo po tym, jak on go uśmiercił? Tak, jak zwykle, histeria, tak, wśród mas. Pogróżki. Tak, pogróżki. Wiadomo, to się zdarza do tej pory, gdyby, nie wiem, pani Rowling na przykład uśmierciła Harry'ego Pottera w trzecim tomie, to podejrzewam, że chyba już nie miałaby miejsca na ziemi do mieszkania, bo po prostu wszędzie by ją tam prześladowali. No to jest z jednej strony straszne, chociaż z drugiej strony fascynujące, jak bardzo ludzie mogą się do takich postaci przyzwyczaić i je polubić. Taki fenomen socjologiczny. Konrad, a ja pozwolę jeszcze nawiązać sobie do twojego wcześniejszego pytania, bo nam się tak po części trochę ten aspekt rozmył. Zadałeś mi na początku pytanie, skąd te zainteresowania, takie jak to nazwałeś, ciemnymi sprawami. No to jakby była pierwsza część mojej odpowiedzi, to, że czytałam jako dziecko to czy tamto i tak się to zaczęło. Natomiast wydaje mi się, że chyba dużo, dużo ciekawsze jest ogólne pytanie, skąd w ogóle zainteresowanie ludzi tymi tematami, no bo przecież nie tylko moje zainteresowanie. I to jest coś, co mnie też fascynuje, ale ja próbowałam sobie wiele razy na to pytanie odpowiedzieć i jest wiele odpowiedzi na to pytanie. Przekonuje jedna z nich, mianowicie taka odpowiedź, że żyjemy w takich relatywnie jednak bezpiecznych czasach, bardzo bezpiecznych, a biologia powiedzmy ma swoje prawa i domaga się niebezpieczeństwa, domaga się jakiegoś rodzaju ćwiczeń. I teraz kryminały to jest jeden z tych obszarów, gdzie możemy fikcyjnie, ale jednak ćwiczyć sobie, sprawdzanie się w takich sytuacjach niebezpiecznych. Inni oczywiście nie wiem, sięgają po inne możliwości, to są jakieś wiesz, sporty ekstremalne, cokolwiek, no jest na pewno wiele takich możliwości, ale to mnie najbardziej przekonuje, muszę ci powiedzieć. No tak, no taka potrzeba strachu jest w nas od dawna, żeby nie powiedzieć od zawsze. No pierwotna jest mocno, ale to jest, ma funkcję adaptacyjną, tak myślę. To znaczy wiesz, no wystarczy przeczytać te oryginalne wersje baśni braci Grimm, żeby się dowiedzieć czym straszono dzieci, prawda, w przeszłości. I to też miało jakieś pewnie uzasadnienie, tutaj też zakładam się, że powstają grube tomy, prac na ten temat. Dlaczego akurat tak straszono, po co straszono, czy to było potrzebne, czy to jest potrzebne teraz. Ja przyznam szczerze, że ja lubię taki dreszczyk, takiego lekkiego strachu i mnie osobiście, na przykład przerażają bajki, które są takie zupełnie wyprane, z tych ciemniejszych emocji. I ja myślę, że ludzie też potrzebują czegoś takiego, że oni się będą bali, ale na koniec dowiedzą się, że zło jednak zostało ukarane, że jednak przegrało, a jeśli nawet nie, to jest nadzieja, że zostanie. Bo te twoje niedokończone opowieści, one troszkę zostawiają właśnie taką furtkę, że ludzie dochodząc do końca tej opowieści, kiedy dowiadują się, że no nie wiadomo, kto to zabił, nie wiadomo, czy zabił, czy to jednak był wypadek, na przykład. Mają nadzieję, że ty któregoś dnia dowiesz się tego i im takie postscriptum dopiszesz do tej opowieści, że właśnie ten Hans albo Martin zostali ujęci, sami się przyznają. Tak i porządek świata zostanie przywrócony. Tak, tak. No mamy taką potrzebę, żeby wszystko było na swoim miejscu i nie da się zrobić tak, że wszystko będzie zawsze tylko po jasnej stronie. Bo wtedy my będziemy czuć jeszcze bardziej, że czegoś tam brakuje po drugiej stronie. Ale w ogóle po co? Mi się też wydaje, że nie można na to tak powiem inaczej. U mnie przeczytają sobie o sprawie nierozwiązanej, a po odczucie, które będzie no w tym aspekcie, tak jak mówisz, będzie przywracało porządek świata, to mogą sięgnąć do innego tekstu, czy do innego materiału po prostu. Tak, na przykład do takiej nowej wersji bajki, gdzie wszystko zawsze jest szczęśliwe. Dobra, ale wiesz co, wróćmy jeszcze do tego podcastu, bo ja tutaj jako człowiek od podcastów, to cię chcę zapytać, czy jako taka osoba początkująca, masz jakieś rady dla innych osób, które myślą o tym, żeby zacząć nagrywać podcast, ale się tego nie pojął. Czy ty się bałaś? Nie, nie, nie, ja nie mam żadnych rad, ja nawet chętnie bym usłyszała jakieś rady jeszcze. Ale czy ty się bałaś w ogóle zacząć? Nie, ja po prostu raczej nie miałam czasu. Nie, ja nie miałam czasu, żeby się zabrać, ale to absolutnie nie był żaden strach, to po prostu raczej była niemożność zebrania się z powodu takiego, że różne inne obowiązki, czy zobowiązania mnie od tego odciągały. Nie, nie, nie bałam się, wręcz mnie to pociągało i było to dla mnie bardzo ciekawe, jak to będzie wyglądało. No właśnie, ale co cię ciekawiło? Samo nagrywanie, czy? No jak to wyjdzie, jak ja siebie będę odbierać, jak ja siebie słyszę, gdzie nie jestem mistrzem czytania, no ale jakoś tam to dopracuję po prostu. Ja zresztą, tak jak ci mówiłam, jest parę podcastów, które ja uwielbiam, a ogólnie bardzo nie lubię podcastów, ale jest kilka takich, tylko że to nie są polskojęzyczne podcasty i tam są przykłady osób, które nie czytają najlepiej, a to nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Ony po prostu, ich praca jest dla mnie pociągająca z powodów innych, wielu powodów, a to po prostu jest gdzieś kompletnie w tle. Taką dobrą robotę robią, tak bym to nazwała. A powiedz mi, bo wiem skądinąd, że teraz przy produkcji tego pierwszego odcinka współpracowałaś z realizatorem, czyli z zawodowcem w tej dziedzinie. Nie korcicie, żeby podążyć taką ścieżką samodzielnego podcastera, który wszystko robi sam? To znaczy wszystko zmontuje na przykład? Tak, tak. Nagrywa, montuje, dodaje jakieś tam, nie wiem, jingle, coś. Nie wiem, czy korci. Po pierwsze, mnie w ogóle nie korci, po drugie, to oznacza też przestawienie się na coś, poświęcenie temu czemuś czasu. Nie wiem, co będzie, czy będę sama montować, czy ktoś mi to będzie montował. Przede wszystkim nie wiem, jaki będzie los mojego podcastu i to się zobaczy. Po prostu się nie zastanawiam. Natomiast ja nie należę do osób, które, gdy zobaczą kawałek jakiejś dziedziny, to natychmiast chcą się stać perfekcjonistami w tym względzie. Już nawet nie mówię, że perfekcjonistami, ale wziąć to na swoje barki. Nie chcę, bo... A czemu ała? Nie, bo aż poczułem taki ból w sercu, bo ja właśnie taki jestem. A może ci się też wydaje, że ty taki jesteś? Może też demonizujesz to trochę? Faktycznie taki jesteś? No, faktycznie. To może ciężko się z tym żyje, ale no nie wiem, wydaje mi się, że raczej demonizujesz trochę tę cechę. Tak mi się wydaje. A słuchaj, czy ty planujesz na przykład rozwijać ten podcast? No bo rozumiem, że pojawią się kolejne odcinki, to będą kolejne opowieści, ale czy planujesz też rozwój taki bardziej w stronę na przykład słuchowiska z jakimiś efektami dźwiękowymi? Z bardziej rozbudowaną taką ścieżką muzyczną? Nie, nie planuję. Może dodatkowymi głosami na przykład? Nie, absolutnie nie planuję. Nie planuję niczego takiego. Dlatego, że w ogóle niczego nie planuję i to jest podstawowa część odpowiedzi. Natomiast znam takie podcasty i oczywiście mają różne formy, ale załóżmy, ktoś coś czyta i nagle jest mowa o tym, że pies zaczął głośno szczekać no i słychać szczekanie psa. No pytanie, czy to jest w ogóle do czegokolwiek potrzebne? Słuchaj, no to zależy od tego, jak całość jest zrobiona, ale ja znam raczej niechlubne przypadki tego. Mnie to po prostu denerwuje. Wiesz, to już musi być bardzo dobrze zrobione, żeby to tło współgrało z tym, co się mówi. Nie, jakieś wymowy czasami. Nie, wiesz, jeśli to jest zrobione umiejętnie, że ty na przykład słyszałaś wcześniej tego psa, a wspomnienie jest o nim później i ty sobie tylko przypomnisz, że rzeczywiście był jakiś pies, to wydaje mi się, że to jest zgrabniejsze niż takie zamieszał herbatę i masz dzyń, dzyń, dzyń, dzyń, dzyń, teraz się jej napił. To brzmi karykaturalnie, prawda? Ale jeśli masz to zrobione z pomysłem i ta warstwa tła dźwiękowego jest zrobiona tak, że ty jej nie słyszysz. Ja tego nie planuję. Czyli nie idziesz w ogóle w tę stronę. Nie mówię, że nie pójdę, ale nie idę i nie planuję. No to słuchaj, skoro nagrałaś pierwszy odcinek, to co teraz? Jakie teraz masz plany, chociaż nie planujesz? To będzie drugi odcinek, ale na pewno w tej samej konwencji, a później się zobaczy, jaki będzie mieć ten dźwięk. Zobaczę, zobaczę po prostu. Ja nie wybiegam tak daleko w przyszłość. A słyszałaś o przekleństwie siedmiu odcinków? Nie, ale ten koncept jest mi znany. Siedem lat małżeństwa krytyczny, okres. To zawsze musi być trzy, pięć, siedem albo dwanaście. No tak, tak, bo to są te liczby magiczne. Wiesz, to jest bardzo ciekawe, bo ja kiedyś poszłam, pamiętam to było Tesco jeszcze i poszłam do Tesco i dziewięć bułek kupiłam. I pani się pyta. Jak to tak? No właśnie, dziewięć? Nie dziesięć. Ja mówię, nie, no dziewięć jest. No i pani się zaczęła śmiać i powiedziała, że to się bardzo rzadko zdarza, że takich bułek ludzie nie kupują. Biorą dziesięć albo siedem, no albo oczywiście jakieś inne ilości. A co ci sprawia w ogóle problem przy nagrywaniu? Masz jakieś problemy, czy po prostu siadasz, nagrywasz i jesteś zadowolona od razu z tego, co zrobiłaś? Zakłócenia, na przykład stukanie, szczekanie psa dochodzące z mieszkań, z sąsiadów bądź z podwórka. To jest dla mnie największy problem. A sam sprzęt na przykład? Mam smartfon i w nim jest mikrofon. Na tym nałożona jest na to gąbka. No i to wszystko. Ja się nie fascynuję sprzętem i może sobie zakupię mikrofon, ale na razie też tego nie planuję. Czyli nic nie planujesz i zobaczysz co jest. Tak jest, dokładnie tak. Ale nie podoba ci się ta strategia? Nie, nie. Ja nie mam żadnego negatywnego uczucia co do tego. Neutralnie to traktujesz. Powiem ci nawet więcej, że ja ci trochę zazdroszczę. Bo wiem jak to było ze mną, że też się zaczęło tak, wiesz, od pomysłu, że może bym nagrał, jak czytam jakąś baśń dla córki. No i skończyło się na tym, że siedzę teraz w studiu z, wiesz, panelami akustycznymi. Mam obok broadcastera pro jakiś mikrofon i tak dalej, i tak dalej. Wiesz, no szaleństwo po prostu. Wszystko to, żeby nagrać baśń dla córki. No ale to chyba... To jest dziwne. Ja, to jest ciekawe, czy ty masz do tego taki negatywny stosunek, jak to teraz chyba żartobliwie sugerujesz? No bo przecież to ci się musi podobać. Ja nie wierzę, żebyś zainwestował to także i od strony finansowej, żebyś takie inwestycje poczynił. Nie, nie, nie. To ja nie mówię o tym w takiej postaci, że ja tego nie cierpię, że zostałem do tego zmuszony i tego nie lubię. Ale sam się zmusiłeś. Ale tak, sam się zmusiłem. To znaczy ja bardzo łatwo się zapalam do takich rzeczy, wiesz, że jak zacznę coś robić, to później się w to wciągam. Jak zacząłem rysować komiksy, no to wiesz, od razu zacząłem rysować i rysowałem, rysowałem, rysowałem. Tam ileś odcinków i były publikacje potem do gry jakiejś. Zrobiłem komiks i tak dalej. No ale to chyba dobrze, tak? Bo gdzie jest problem? Wiesz co, dobrze. Problem jest w czasie. To jest ten zasób, który jest nieodnawialny i mamy go tylko określoną ilość. I nie da się zwiększyć w żaden sposób. Ale to znaczy, co, ty się z tym źle czułeś? Nie, nie, nie. Wiesz co, chodzi tylko o to, że nie mam czasu robić wszystkiego, co bym chciał. W momencie, kiedy teraz na przykład ostatnią rozmowę, jaką robiłem z Hanną Bogoryja-Zakrzewską, rozmawialiśmy o tym, jak się nagrywa reportaża, wiesz, i ona opowiedziała mi jakąś historię ze swojego życia. I ja już zacząłem widzieć oczami wyobraźni, że robię też takie rzeczy, że robię reportaże. I to też mi się zaczęło podobać. Tylko mówię sobie, no ale jak mam teraz zacząć robić reportaże, to wiesz, to jest znowu znalezienie tematu, zrobienie badań różnych. Tak jak ty robisz te rozpoznania, to to też sama wiesz, że to nie jest rzecz na 15 minut. Żeby zrobić taki porządny wywiad, o czym chcesz napisać. To są często godziny jakiegoś czytania, śledzenia, szukania różnych materiałów. Oczywiście, że tak. No więc w momencie, kiedy ja bym chciał zrobić jakiś reportaż, no to to jest właśnie godzenie się na to, że będą godziny takiego rozpoznawania tematu. Nie wiem, wyprawa gdzieś na drugi koniec Polski. A wiesz co, ja mam taką propozycję dla ciebie. Tylko nie sprawy kryminalne. A nie mógłbyś... Nawet by mi to do głowy nie przyszło. Czy ty nie mógłbyś na przykład zacząć robić jakiś takich bardzo krótkich reportaży. Takich bardzo krótkich. Trzyminutowych. Co oczywiście samo trzy minuty reportażu wymaga, nie wiem, jakiegoś tam materiału, ja wiem, że wielokrotnie dłuższego. Ale to ja już zacząłem. Pisałeś o tym. Tak, tydzień temu już byłem na imprezie, gdzie próbowałem swoich sił. W ten sposób, że rozmawiałem z różnymi ludźmi. Próbowałem właśnie przeprowadzić jakieś takie wywiady, dowiedzieć się różnych rzeczy. Średnio mi to poszło. No bo wiadomo, pierwszy raz to się nie pamięta o wielu rzeczach. Natomiast było to ciekawe doświadczenie. No i ja się boję właśnie tego, wiesz. Boję się to ciągnąć, bo za chwilę się okaże, że to mnie wciągnie i będę musiał to robić, bo będę czuł taką, wiesz, wewnętrzną presję. To jest... To tak działa. Konrad, ja twoje podejście bardzo cenię i szanuję i ja ci jego zazdroszczę. Ja takiego podejścia ogólnie nie mam. Natomiast wyjątkiem chyba jest właśnie to, co robię, bo research mój staram się zawsze bardzo, ale to bardzo dokładnie robić, gdzie też się zdarza, że źródła są... podają sprzeczne dane na przykład. No i jest problem. No to wtedy ja muszę wybrać bardziej wiarygodne źródło, bo to też tekst popularny nie jest tekstem naukowym, za którym się ciągnie ogon przypisów, w których ja wyjaśnię wszystkie niuanse i sprzeczności. Więc wiadomo, że muszę jakiegoś wyboru dokonać. No to oczywiście, że go dokonuję, no ale to też kosztuje mnie ileś tam czasu. No i efekt jest jaki jest. Bywa, że nie jestem z tego zadowolona, bo ja bym wolała wiedzieć dokładnie, ile czasu coś trwało na przykład, albo w którym roku coś miało miejsce. A zdarza ci się na przykład wrócić do jakiegoś tekstu, bo jesteś na przykład po latach z niego niezadowolona i chciałabyś go troszkę poprawić? Dokonujesz jakiś korek? Czy to są skończone? To ja raczej robię inaczej. To ja wtedy, gdy publikuję tekst, który kiedyś publikowałam, to ja po prostu uzupełniam go o nowsze informacje. To jest na tej zasadzie. Czasami zmieniam w nim jakieś zdanie. To tak wygląda, ale jest ich za dużo i po prostu by mi się nie chciało. Poza tym, czemu miałabym poprawiać? To zostało gdzieś tam puszczone w takim, a nie innym momencie. Miało taki, a nie inny kształt i niech sobie tak zostanie. To jest też jakiś, jest to jakiegoś rodzaju dokument z tamtego momentu, tak na to patrzę. Ale to wiesz, teraz mamy właśnie takie ciekawe czasy, że na przykład artyści publikując album muzyczny na Spotify potrafią go aktualizować. Czyli nie podoba im się jakaś wersja piosenki, to oni ją podmieniają na taką lepszą według nich. Skoro znajdują słuchaczy, to czemu nie? Nie wiem, jak często oglądasz na przykład bajki Disneya. A ja w ogóle nie oglądam. No właśnie. Ale wyobraź sobie, że klasyczne bajki Disneya z lat 50., 60., 70., one teraz, kiedy są wyświetlane, one są wyświetlane w zmienionej formie. Ale nie istnieją już formy, no naprawdę nie można ich znaleźć? Nie możesz sięgnąć do nich? Chyba, że znajdziesz gdzieś na płycie w jakimś antykwariacie, to tak. To wtedy możesz się zapoznać z oryginalną formą, ale obecnie nie ma takiej możliwości, bo są po prostu pozmieniane. Nawet była taka afera swego czasu, kiedy Disney otwierał swoją platformę cyfrową, kiedy się okazywało, że ludzie zaczynali, wiesz, zauważać to, że wiedzą, że ej, przepraszam, tutaj było coś takiego. Zaczynają na stopklatce przeglądać, mają na DVD, porównują z DVD i faktycznie jest cenzura na przykład w tych filmach zrobiona. Że była wcześniej taka scena, teraz to już jest niewygodne i jest to wycinane. To myślę, że to musi być bardzo denerwujące, ale ja ogólnie nie natrafiłam na taki problem jeszcze, to ci powiem szczerze. Nie wiem, nie rozumiem tego trendu, żeby wszystko dopasowywać do aktualnego odbioru, do tej dzisiejszej optyki, przez którą patrzymy i to w sumie nawet chyba nie wszyscy, ale te media, które boją się pozłów sądowych. Bo ja mam takie wrażenie, że dzisiaj bardzo wiele rzeczy się robi tylko dlatego, żeby ktoś nie był przez kogoś pozwany w sądzie i żeby nie przegrał miliardów dolarów. To robimy wszystko bezpieczne, takie właśnie, tak jak te bajki, o których mówiliśmy na początku. Wszystko ma być uładzone. Ale wiesz co, wydaje mi się też, że jest na tyle dużo wszystkiego, jest tyle różnorodności, no, że naprawdę można sobie wybrać, bez problemu znaleźć trochę groźniejsze rzeczy. I ja się tam tym za bardzo nie przejmuję. Tak, no myślę, że to jest dobra konkluzja na dzisiejsze spotkanie. Także mam nadzieję, że będziesz robić to, co robisz, czyli nie zarzucisz tej publikacji pisemnej. A nie, to na pewno nie. A jednocześnie będziesz rozwijała podcast i kiedy się można spodziewać tego pierwszego odcinka? Myślę, że w ciągu najbliższego tygodnia powinno być to możliwe. O, widzisz, no to dorzucę od razu do opisu link, także jeśli ktoś będzie zainteresowany, o czym ty tak naprawdę tam mówisz, o jakich ciemnych sprawkach, jako Gosia Szwart, z bardzo dobrze dobrane nazwisko. Także dziękuję ci bardzo za udział w dzisiejszej rozmowie. Mam nadzieję, że twój podcast będzie się rozwijał bardzo prężnie i usłyszymy o nim wkrótce. Dzięki. Również bardzo ci dziękuję za ciekawą rozmowę. No i trzymam się dalej tego, że niczego nie planuję, ale chciałabym, żeby wyszło. Dzięki. Do narazie. Hej. .