Obi殘酸性センシング cualitationhop citizenship jedno, dwie, trzy... cztery catalogy Chyba musze jeszcze raz to nagrać bo fantoma nie włączę Witajcie w kolejnym odcinku podcastu Gadanie Gadasa Jeśli tak się przypadkiem zdarzyło no, wiadomo, pewnie zwykłym przypadkiem że nagrywacie własny podcast, to zastanówcie się może, gdzie, w jakim miejscu lubicie takie nagranie robić. Czy to miejsce jest kompromisem, żeby na przykład uniknąć pogłosu, albo jakichś hałasów, albo może nie przejmujecie się tym zupełnie i nagrywacie gdziekolwiek. Może się też zdarzyć, że może to właśnie tło ma dla was znaczenie, bo jest integralną częścią całej audycji i tworzy odpowiedni klimat. Podejrzewam, że ilu twórców tyle będzie odpowiedzi i tyle uzasadnień, dlaczego takie, a nie inne tło. No i raczej nie można inaczej odpowiedzieć, bo dla każdego ważne będą zupełnie inne aspekty końcowego efektu, czyli nagrania. Powiem więcej nawet, te wymagania mogą się zmieniać wręcz z odcinka na odcinek. Myślę, że z grubsza dźwięk tła można zaklasyfikować dwojako. Albo jest to cisza, ewentualnie chcielibyśmy, żeby to była cisza, albo jest to wyraźny dźwięk pomieszczenia, czy konkretnej lokalizacji, w której się znajdujemy podczas nagrania. Sam początkowo byłem wielkim fanem podejścia pierwszego, czyli takiej ciszy w nagraniu i w zasadzie całe dwa poprzednie lata spędziłem na tym, żeby zaadaptować swoje domowe studio, nauczyć się dostatecznie dużo o mikrofonach i sposobach nagrywania, żeby móc nagrać sygnał pozbawiony szumu, pozbawiony pogłosu, no i pozbawiony hałasów. Tylko i wyłącznie głos. No wynikało to z moich ówczesnych aspiracji do nagrywania audiobooków, dla których właśnie takie studyjne warunki są chyba jedynymi dopuszczalnymi, przynajmniej na ile ja się w tym orientuję. Ostatecznie okazało się, że audiobooków nie nagrywam, za to w tym roku przeżyłem fascynację nagrywania podcastów na łonie przyrody, co bez wątpienia jest zauważalne na moim kanale. Czyli z fana studyjnej sterylności stałem się fanem szumu drzew, śpiewu ptaków i odgłosu kroków na żwirowych alejkach, czy też może hałasów dworców kolejowych. Jeśli tło dźwiękowe pasuje, a przynajmniej nie przeszkadza tematowi odcinka, no to szczerze mówiąc wolę nagrywać w terenie, zamiast w dusznym, szczególnie teraz latem, studio. Inną, i to zdecydowanie inną sprawą, są jednak nagrania z konieczności robione poza studiem, jak na przykład relacje ze strefy retro w odcinku 65. Trudno zrobić relacje z wydarzenia, nie będąc na tym wydarzeniu, no a będąc na miejscu trzeba się pogodzić z zastanymi warunkami i adaptować się do nich szukając miejsc, albo może sposobów, żeby nadal nagranie głosu brzmiało dobrze. Pod wieloma względami jest to zatem zadanie dużo bardziej wymagające niż nagrywanie w studio, no i przydaje się tu doświadczenie oraz często także dodatkowy sprzęt. W ogóle to dość ciekawe zagadnienie, bo w pewnym sensie jakością w tego typu nagraniach bardziej przejmuje się nagrywający. Takie przynajmniej ja mam wrażenie i tak to działa w moim przypadku. Słuchacze są zwykle dużo bardziej wyrozumiali i akceptują niedoskonałości, oczywiście pod warunkiem, że od tych niedoskonałości nie odpadają im uszy. Każde z tych dwóch podejść ma swoje wady i zalety. Przy podejściu studyjnym wadą może być pewna monotonia. Słuchacz dostaje tylko i wyłącznie nasz głos i nic poza tym. Łatwo dopuścić się wtedy nudzenia, po prostu jakiejś takiej jednostajności, bo w zasadzie wszystko musimy załatwić naszym głosem, a nie zawsze tak się udaje. Z drugiej strony taki suchy głos doskonale nadaje się do dalszego przetwarzania. Możemy dodać do niego np. właśnie pogłos, aby zasymulować przebywanie w jakimś konkretnym miejscu. Możemy w ogóle dodać jakieś tło nagrane w innym miejscu. Możemy dodać muzykę. Z takim suchym głosem nic się nie będzie kłóciło, a dodatkowo jeszcze taki suchy głos jest łatwiejszy w montażu, ponieważ możemy dowolnie ciąć materiał i raczej słuchacz nie powinien się zorientować, że coś wyleciało z nagrania. A jeśli będziemy mieli jednak w tle jakieś odgłosy, no to musimy uważać, co to za odgłosy, żeby nie ciąć w taki czytelny sposób, taki, że słuchacz po prostu będzie wiedział, że o, czegoś tutaj brakuje. Za to nagranie w konkretnej lokalizacji, w jakimś miejscu, bez wątpienia nadaje nagraniu autentyczność i ułatwia słuchaczowi wczucie się w sytuację. Niby można próbować zasymulować takie rzeczy właśnie jakimś pogłosem albo dodawaniem efektów dźwiękowych, ale szczerze mówiąc trzeba dużej zręczności w postprodukcji, żeby te zabiegi nie wyszły fałszywie, no bo wtedy zrujnują całe nagranie, bo słuchacz będzie słyszał, że coś tu jest nie tak z tym dźwiękiem. Za to bez wątpienia wadą nagrywania w terenie jest nagrywanie w terenie, czyli jego nieprzewidywalność i podatność na warunki zewnętrzne. Tutaj się może zawsze dużo wydarzyć, ktoś może podejść, może przejechać jakieś auto, może zerwać się wiatr albo jakiś hałas powstanie niedaleko. Wtedy trzeba sobie jakoś radzić albo za pomocą sprzętu, czyli na przykład jakichś dedkatów, osłon przeciwwietrznych, albo adaptując się szybko do warunków, czyli znajdując sobie jakieś zaciszne miejsce. Zmierzając powoli do końca, być może część z Was oczekuje odpowiedzi na pytanie, gdzie w takim razie nagrywać, który z tych scenariuszy jest lepszy. No i wydaje mi się, że nie ma tutaj takiej odpowiedzi, bo to wszystko zależy od tego, co chcemy uzyskać, na czym nam tak naprawdę zależy, no i co jest najlepsze dla naszego materiału, który chcemy stworzyć. Tak naprawdę ważne jest, żeby zdać sobie sprawę, że miejsce nagrywania ma znaczenie, jest ważne, no i żeby wybierać to miejsce świadomie, czyli nie przypadkowo, że akurat stanę sobie tutaj i nagram, a potem się będę zastanawiał, czy zastanawiała podczas obróbki, co z tym zrobić, tylko żeby to jednak zaplanować. Wydaje mi się, że to jest najlepsze rozwiązanie. No to tyle na dzisiaj. Do usłyszenia. .