Gadanie Gadesa. Rozmaitości. Witajcie w kolejnym odcinku podcastu Gadanie Gadesa. Będzie to odcinek z testem, ale nie w ramach narzędziownika podcastera, ponieważ będzie to test porównawczy różnych produktów, a i o same produkty mniej chodzi, a bardziej o uzyskiwane z ich pomocą efekty. Powiąz wprost chciałbym porozmawiać o tym, w jaki sposób i po co zabezpieczać mikrofon podczas nagrania. Wprawdzie w odcinku 67 poruszałem podobny temat, ale tam tak naprawdę chodziło o ochronę mikrofonu przed głoskami wybuchowymi podczas nagrywania w studio. Dzisiaj natomiast będzie o wyjściu z mikrofonem w teren, a to dwie różne sytuacje, już choćby dlatego, że popfiltr wyśmienity w studio kompletnie nie sprawdza się na świeżym powietrzu. Dodatkowo poza sprawdzaniem skuteczności tłumienia podmuchów chciałbym zwrócić Waszą uwagę na wpływ poszczególnych osłon na brzmienie mikrofonu, bo zakładanie czegokolwiek na mikrofon zawsze w jakimś stopniu zmienia brzmienie. Oczywiście zysków, czyli uchronienia nagrania przed kompletnym zniszczeniem przez podmuchy, nie jest to zwykle cena bardzo wysoka, no i w postprodukcji udaje się za pomocą korekcji najczęściej doprowadzić dźwięk do w miarę dobrej kondycji, niemniej warto zdawać sobie z tego sprawę. Najpierw chciałbym omówić poszczególne sposoby zabezpieczeń, po czym dokonać właściwego porównania w warunkach studyjnych. Może się to wydawać dziwne, że nagrywam w studio ten odcinek, no bo dlaczego nie testować tego wszystkiego w terenie? Otóż, moim zdaniem przynajmniej, test w terenie nie byłby bardzo wiarygodny z uwagi na pogodę właśnie. Wiatr potrafi zmieniać i siłę, i kierunek, więc nie ma żadnej gwarancji, że każdy rodzaj osłony zmagałby się z tymi samymi warunkami. W studio natomiast jestem w stanie zagwarantować, że w mikrofon będzie wiał ciągle taki sam wiatr, bo wywołam go sztucznie za pomocą wiatraka. Do testów używam mikrofonu Synco D2, czyli mikrofonu typu shotgun. Dlaczego tak? No bo akurat dla tego mikrofonu mam najwięcej osłon. Będę kolejno zakładał je na mikrofon w miarę omawiania, a potem przejdę do właściwego testu. Zatem zacznijmy od nagrywania bez jakiejkolwiek osłony. Po co w ogóle zabezpieczać mikrofon? Dla osób, które słuchały odcinka 67, jest już raczej jasne, że gdy do mikrofonu dotrze zbyt silna fala powietrza, czy to wywołana głoską wybuchową, czy podmuchem wiatru, czy jeszcze czymś innym, w nagraniu pojawią się przesterowania oraz niskoczęstotliwościowe dudnienia. Ani jedno, ani drugie nie jest przyjemne w słuchaniu, zaś przesterowania mogą praktycznie zlikwidować możliwość zrozumienia, co ktoś w tym czasie mówił. No i nie zawsze uda się przesterowania zlikwidować na drodze obróbki. Teraz założę na mikrofon gąbkę. No i niestety gąbka jest najsłabszym sposobem zabezpieczania. No i w zasadzie nadaje się ona przede wszystkim do blokowania głosek wybuchowych, a i to nie wszystkie gąbki są w stanie zapewnić. Ta akurat od Synkode 2 troszkę zabezpiecza, nie można powiedzieć, że nie, ale to też nie jest taka stuprocentowa ochrona. W przypadku mikrofonu shotgun gąbka może się przydawać do niwelowania podmuchów wynikających z przemieszczenia mikrofonu, bo mikrofony typu shotgun są zwykle zamocowane na tyczkach, tzw. boomach, no i operator kieruje mikrofon od jednego aktora czy jednej osoby mówiącej do drugiej osoby i te podmuchy wynikające właśnie z ruchu mikrofonu mogą też być słyszalne w nagraniu. No i gąbka całkiem nieźle się sprawdza w likwidowaniu tego typu niebezpieczeństwa. Przy nagrywaniu w terenie jednak lepiej nie polegać na gąbce. Nawet średniej mocy podmuch może spowodować przesterowanie. Zatem przejdźmy do solidniejszej ochrony i założę teraz deadcat producenta mikrofonu, czyli Synco Wind 235. Deadcat jest całkiem skutecznym zabezpieczeniem, a nazywany jest też futrem, misiem, mówką, kotem, jeszcze pewnie parę innych nazw by się znalazło, których teraz już nie będę przytaczał może. Jest to osłona zaopatrzona w długie i gęste sztuczne włosy, takie futro sztuczne, no i jest ona zadziwiająco skuteczna. Dopieraz w sumie pamiętam swoje zaskoczenie, kiedy pierwszy raz założyłem deadcata na rejestrator Tascam DR-100. Podmuchy praktycznie przestały się dostawać do mikrofonu. Tak jak wspomniałem, obecnie słuchacie nagrania z założonym deadcatem Synco Wind 235 i przed podmuchami chroni on bardzo dobrze. Słychać jednak wyraźnie dosyć, że po jego założeniu dźwięk stał się dość mocno stłumiony w porównaniu do tego jaki był z gąbki albo w ogóle bez zabezpieczenia. Daje się to w miarę prosto naprawić, na przykład za pomocą filtra przechyłowego, ale można też spróbować znaleźć innego deadcata, który nie będzie aż tak mocno tłumił tych wysokich częstotliwości. Teraz zmienię deadcata Wind 235 na deadcata firmy Rode o symbolu WS7. No i obecnie na mikrofonie znajduje się deadcat Rode WS7. Sądzę, że różnica jest słyszalna. Oczywiście nie jest to ta sama przejrzystość brzmienia co przy braku zabezpieczenia, jednak brzmi to już nieco lepiej niż przy korzystaniu z osłony Wind 235. Tu też potrzebna będzie drobna korekcja, jednak zabezpieczenie przed podmuchami nadal jest bardzo dobre. Myślę, że wniosek z porównania tych dwóch konkretnych deadcatów jest taki, że warto sprawdzić różne modele deadcatów, bo nie każdy z nich ma identyczny wpływ na brzmienie mikrofonu. Teraz za to czas na zawodnika wagi ciężkiej. Poczekajcie chwilkę. W tej chwili mikrofon tkwi wewnątrz osłony typu blimp, zwanej także od swojego cygarowatego kształtu cepelinem. Ja dysponuję dość budżetowym modelem, Boya BY-WS1000, ale jeśli ktoś ma ochotę wydać dużo pieniędzy, to spokojnie, bo w blimpach można utopić całkiem spore kwoty. Polecam przyjrzeć się na przykład rozwiązaniem firmy Synela albo Rycote. Zasadniczo blimp działa na dwa sposoby, z futrem i bez futra. Teraz słuchacie nagrania bez futra, kiedy to mikrofon chroniony jest tylko przez siateczkę, mocno napiętą na szkielecie z tworzywa sztucznego. Działa to troszkę jak popfiltr, ale taki dookólny, powiedzmy. Jest też równie skuteczne co popfiltr i równie przejrzyste brzmieniowo, bo przyznacie, że tym razem brzmienie jest dużo klarowniejsze niż to z deadcatów. No i szczerze mówiąc, podoba mi się to brzmienie też dużo więcej niż to z deadcatów. Kiedy jednak zaczyna wiać i to mocno wiać, trzeba na szkielet blimpa naciągnąć futro. I teraz słuchacie właśnie nagrania z blimpa pokrytego futrem. To futro jest w ogóle z dziwnych i niezrozumiałych dla mnie powodów nazywane wombatem. Chociaż nie wiem co wombaty zawiniły dźwiękowcom. I to jest taki maksymalny wariant ochrony mikrofonu. I tutaj w zasadzie już się nic nie ma prawa przekraść do środka. Jak słychać, nawet bardzo mocne podmuchy nie docierają do środka. Zmiana brzmienia jest słyszalna, ale ochrona przed podmuchami niemal całkowita. Można spokojnie przyjąć, że jeśli będzie wiało na tyle mocno, żeby przewiać tę osłonę, to raczej nie będziecie w stanie na takim wietrze normalnie mówić. Tak mi się wydaje. No dobrze, czas przejścia do konkretnych testów. Skoro wpływ na brzmienie mamy już wyjaśniony i był słyszalny, test będzie wyglądał następująco. Mikrofon skierowany jest w moją stronę, to znaczy ja mówię do przodu mikrofonu. I ten mikrofon jest zamocowany na statywie. Nieco pod kątem, w odległości mniej więcej 40 cm, stoi wiatrak, który będzie kręcił się ze stałą prędkością i dmuchał w stronę mikrofonu. Cel jest taki. Podczas testu będę mówił i będę wymieniał nazwę aktualnej osłony, zaś wiatrak będzie dmuchał od przodu i nieco z boku, żeby przetestować jednocześnie odporność osłony i od przodu i od boku, co dla mikrofonów typu shotgun jest dosyć istotne, bo one są długie. No i tuba interferencyjna też jest wrażliwa na podmuchy, więc warto boki też zabezpieczyć. Mój głos będzie potrzebny do tego, żeby przekonać się na ile zostanie zakłócony przez podmuchy podczas testu. Od razu też ostrzegam, że ten fragment odcinka może być nieco bolesny do słuchania, bo dźwięki przesterowań generalnie nie są przyjemne do słuchania. Postaram się jednak, żeby próbki były dość krótkie, przynajmniej tutaj w odcinku. Fragment oryginalnego pliku 32-bitowego z rejestratora TASCAM X8 zamieszczę osobno jako plik WAV do pobrania z linku w opisie odcinka. Jeśli ktoś chciałby się pobawić w odzyskiwanie, czyli w usuwanie przesterowań na przykład, to dodam tylko tyle, że nagranie jest 32-bitowe, więc z definicji jest troszkę bardziej odporne na duże amplitudy sygnału i być może to będzie łatwiejsze niż z pliku 24-bitowego. Jeśli ktoś chciałby przetestować naprawdę takie hardkorowe wersje, to niech najpierw oryginalny plik 32-bitowy otworzy i zapisze bezpośrednio jako 24-bitowy i dopiero taki po wczytaniu ratuje. Dobra, przystąpmy zatem do testu. Włączam wiatrak. Teraz słyszycie nagranie z mikrofonu, który nie jest kompletnie niczym zabezpieczony i który jest bombardowany tym owiewem powietrza. Teraz na mikrofonie znajduje się gąbka i ona już w jakimś tam stopniu chroni ten mikrofon, ale słychać nadal, że nie jest to taka ochrona kompletna, bo przesterowania jednak się przekradają do środka. Teraz mikrofon chroniony jest przez DeadCata Wind 235. Jak słychać już powiewy nie są groźne, nagranie odbywa się płynnie. Ten minus to jest ten wpływ osłony na brzmienie mojego głosu. Teraz zmienię DeadCata na model firmy Rode. W tym momencie nagranie jest dokonywane za pomocą DeadCata firmy Rode WS7. Podmuchy nadal się nie przedostają do mikrofonu, więc wszystko wydaje się brzmieć całkiem poprawnie. No i teraz słyszycie w jaki sposób zabezpiecza przed podmuchami blimp, czyli osłona Zeppelin. Przy czym jest to na razie wersja bez futra. No i tak to brzmi. Teraz jeszcze założę futro. No i tak brzmi nagranie mikrofonu, który jest zabezpieczony w pełni. Przynajmniej to jest taka najpełniejsza ochrona, jaką ja jestem w stanie zapewnić mikrofonowi. Słychać w zasadzie tylko silnik tego wiatraka. Myślę, że jeszcze z czystej ciekawości mogę spróbować teraz zwiększyć obroty wiatraka i zobaczymy, czy blimp się podda. No to włączam na dwójkę. W nagraniu nadal nie ma przesterowań, oczywiście słychać zwiększone obroty. No to jeszcze przestawię na trójkę. No to jeszcze zmniejszę odległość, z tych 40 cm zacznę się zbliżać. W tym momencie wiatrak praktycznie dotyka włosków osłony i nadal nie ma przesterowań związanych z podmuchami. To jeszcze z czystej ciekawości sprawdzę, jak w takich warunkach zwiększonego podmuchu sprawdzi się deadcat zwykły. Wiemy już, że gąbka nie za bardzo sobie radziła już z takim zwykłym podmuchem, ale deadcat dawał radę, więc zobaczymy, czy z takim większym wiatrem sobie poradzi. Mam założoną osłonę RODE WS7, no i załączam wiatrak. Już przy tym widać, że to jest chyba tak na styku. Kiedy zwiększę na dwójkę, to już może być zbyt duży wiatr jak na deadcata. Pojawiają się pierwsze przesterowania. Wydaje mi się, że już tutaj będzie troszkę za mocny ten wiatr. Jeszcze zrobię na trójkę. Tutaj już ewidentnie jest wichura i ten deadcat się poddaje. To jeszcze żeby być pewnym, zobaczymy czy ten wind 235 nie jest skuteczniejszy. Być może zmienia brzmienie, ale też być może lepiej chroni mikrofon. Sprawdźmy to. Mam już założony deadcat wind 235, no i ten sam test. Na razie ustawiam wiatrak na jedynkę. W tym momencie jest już głośno, ale jeszcze deadcat chroni. Zobaczmy jak na dwójce. Kto wie, może faktycznie troszkę lepiej chroni. Wydaje mi się, że na dwójce już się wcześniej pojawiały przesterowania. Zobaczmy trójkę jeszcze. No i co? No i wydaje mi się, że faktycznie wind 235 chroni lepiej niż ten Rode WS7, czyli przed większymi podmuchami. Skoro już testuję te deadcaty, to spróbuję jeszcze zrobić podobny test z siłą wiatru na blimpie. Zobaczymy czy blimp wytrzyma takie podmuchy. Oczywiście mówię o blimpie bez futra, bo jak wiemy, blimp z futrem sobie poradził. No to mam teraz blimpa, włączam jedynkę. Oczywiście to żadne zaskoczenie, blimp na jedynce daje sobie spokojnie radę. Blimp na dwójce też raczej podoła. A co na trójce? Na trójce chyba też daje radę. Nie słychać, żeby jakieś zakłócenia przerywały to, co mówię. No więc chyba daje radę. Coś na poziomie tego deadcata wind 235. Myślę, że daje spokojnie radę. No dobra, podsumowując. W kwestii ochrony zdecydowanym liderem okazał się blimp z nałożonym futrem. Co jak sądzę nie powinno być dla nikogo żadnym zaskoczeniem. Pod względem brzmieniowym lepiej wypada wersja bez futra, jako taka bardziej neutralna. Więc myślę, że warto za każdym razem najpierw wypróbować ten właśnie wariant. Nie oznacza to, że blimp tak w ogóle jest najlepszy, bo w tym momencie trzeba sobie powiedzieć, że nie zawsze będzie dogodny jego rozmiar. To naprawdę jest duży przedmiot. Ta boja WS1000 to prawie pół metra długości, no i takie 20 cm szerokości, a z futrem wydaje się jeszcze większa. Jeśli nie chcemy przesadnie rzucać się w oczy, a wiatr nie ma siły huraganu, to zdecydowanie warto przemyśleć zastosowanie deadcata. W przypadku mniejszych mikrofonów, takich jak na przykład SE8 czy LUID LCT040, może to być naprawdę niewielki deadcat, na przykład używany przeze mnie Rode WS8 ma średnicę około 10 cm, czyli jest wielkości takiej średniej pięści, powiedzmy. Za to, mam nadzieję, przekonaliście się, że nie ma co w teren wychodzić z gołym mikrofonem lub z mikrofonem zabezpieczonym tylko w gąbkę. Ten drugi wariant niekiedy się sprawdzi, ale musi być naprawdę spokojnie, na przykład wewnątrz gęstego lasu, powiewy są raczej niewielkie i tam można zaryzykować nagrywanie z gąbeczką. Warto wtedy jednak mieć w zapasie, gdzieś w kieszeni deadcata i w razie czego się nim poratować. To tyle na dzisiaj. Do usłyszenia. .