Gadanie Gadesa. Rozmaitości. Witajcie w kolejnym odcinku podcastu Gadanie Gadesa. Na wstępie przeproszę was, bo miał się dzisiaj pojawić po prostu test mikrofonu Rode NT1 5 generacji, a tymczasem czuję taką potrzebę pomówienia o tym mikrofonie w troszkę inny sposób. Rzecz tyczy się dość kontrowersyjnej, jak się okazuje, części USB. Sam mikrofon, jeśli korzystać tylko z tej tradycyjnej części XLR, jest moim zdaniem bardzo dobry. O czym będę jeszcze wspominał podczas tego zwykłego testu, tego testu właściwego, jednak wątpliwości dotyczących części USB uzbierało mi się tak dużo, że postanowiłem omówić je szerzej, osobno właśnie dzisiaj, żeby nie wydłużać samego odcinka z testem, gdzie po prostu zrobię odsyłacz do tego dzisiejszego odcinka, dla osób, które będą zainteresowane właśnie specjalnie częścią USB. Na początku wyjaśnienie. O ile do tej pory pojemnościowy mikrofon Rode NT1 istniał wyłącznie w wersji XLR, to 5 generacja chce połączyć troszkę ogień z wodą, no i oprócz XLR oferuje też interfejs USB. I to nie byle jaki, bo Rode pokusiło się o zamontowanie interfejsu 32-bitowego. Co w połączeniu z mikroskopijnymi szumami własnymi NT1, które są gdzieś na poziomie 4 dB ważonych krzywą A, powinno powodować przysłowiowy opad szczęki u potencjalnych użytkowników. W założeniach zatem wszystko wygląda rewelacyjnie i duża część dotychczasowych materiałów na temat Rode NT1, które można znaleźć w internecie, na przykład na YouTubie, i która jest przygotowywana w większości przez tak zwanych ambasadorów marki, jest bardzo entuzjastyczna. Mnie osobiście część USB niespecjalnie interesuje użytkowo, że tak to ujmę, korzystam bowiem z mikrofonu tylko przez gniazdo XLR. No ale i te możliwości szumowe, i 32-bity, to jest coś, co uznałem, że warto sprawdzić, przetestować, porównać, no bo skoro mam taką możliwość, to dlaczego by nie? Najpierw chciałbym jednak wytknąć NT1 taką podstawową w mojej opinii wadę, która jest, szczerze mówiąc, trochę niezrozumiała dla mnie, dlaczego tak konstruktorzy postąpili, bo chodzi o to, że zrezygnowano tutaj z możliwości odsłuchu, więc nie mamy gniazdka słuchawkowego, no i odsłuch trzeba sobie załatwić za pomocą innych urządzeń audio, na przykład w naszym komputerze, czy w smartfonie. O ile reszta problemów, o których będę za chwilkę opowiadał, pewnie da się zlikwidować przez aktualizację firmueru czy sterowników, to niestety gniazdka nikt nam już nie zamontuje do tego mikrofonu, więc jeśli ktoś liczy na używanie głównie tej części USB, no to warto wziąć to pod uwagę, zwłaszcza jeśli planujemy użyć kilku egzemplarzy tego mikrofonu do nagrywania rozmów z kilkoma ludźmi na przykład, więc tutaj może pojawić się problem jak monitorować te wszystkie sygnały, no bo wtedy trzeba by kilka sygnałów słuchawkowych wyprowadzić z komputera, a to już zwykle wymaga jakiegoś dodatkowego sprzętu, no bo to nie jest trywialna sprawa. Warto o tym pamiętać. No dobra, o ile sprawa braku monitoringu obowiązuje wszystkich użytkowników NT1 5. generacji, to reszta problemów dotknie prawdopodobnie tylko użytkowników systemów Windows i Android, i to niekoniecznie wszystkich. Ja tak mam na trzech komputerach, te wszystkie rzeczy mi występują na trzech różnych komputerach, więc jest duża szansa, że dotknie to jakiejś tam części użytkowników. Jak dużej części i skąd te problemy wynikają na razie nie wiadomo, ale u mnie wystąpiły, więc uważam, że muszę się tym podzielić, żeby ktoś nie odniósł wrażenia, że rzeczywiście jest takie super wszystko i hiper, bo na platformie Apple wygląda wszystko ok, prawdopodobnie, bo większość ambasadorów marki ma właśnie komputery z logiem jabłuszka, no i nie narzekają, więc prawdopodobnie macowa wersja oprogramowania działa sprawniej niż ta Windowsowa czy Androidowa. Po pierwsze, to czego się najbardziej będę czepiał, to sterowniki ASIO w wersji 1.0.2, które aktualnie obowiązują, no po prostu nie działają. W obecnej chwili sprawdzałem je, tak jak wspomniałem, na trzech komputerach różnych, no i we wszystkich tych przypadkach, na wszystkich trzech komputerach, efekt jest taki, że niestety nie sposób wybrać sterownika ASIO dla NT1 jako tych sterowników, z których będzie odbywało się nagranie. Wygląda to zupełnie jak wówczas, kiedy zgłaszałem firmie RODE niedziałające sterowniki ASIO dla urządzenia Rodecaster Pro, tej pierwszej wersji, której ja używam. Wtedy firma RODE to po prostu zignorowała, zostawiła sterowniki w wersji beta, ale wygląda na to, że te sterowniki do NT1 są napisane tak samo i mają ten sam problem z tym, żeby działać. Niektóre programy wysypują się komunikatem o błędzie. RIPPER na przykład niby pozwala wybrać sam sterownik, ale nie pokazuje żadnego aktywnego wejścia z niego, więc i tak nie można nagrywać. Natomiast programy firmy Steinberg, na przykład Cubase czy WaveLab zwyczajnie nie pokazują nawet RODE NT1 na liście dostępnych urządzeń. Oczywiście w momencie, kiedy to wykryłem, a było to 1 albo 2 marca, zgłosiłem to do RODE, do supportu tej firmy. No niestety ja akurat nie jestem ambasadorem marki, więc musiałem poczekać dobrych kilka dni na jakąkolwiek reakcję. No ale dostałem informację, że po pierwsze w firmie RODE RIPPER działa we współpracy z NT1 i dostałem po prostu link, żeby sobie zobaczyć jak skonfigurować RIPPERa do współpracy z NT1. No ale tak się zdarzyło, że ja oczywiście byłem tam wcześniej na stronie RODE, gdzie są opisane te wszystkie procedury, jak z którym programem konfigurować to urządzenie i zauważyłem dziwną rzecz, że jeszcze w dniu, kiedy pisałem to zgłoszenie, były linki do wszystkich programów na systemie Windows, czyli był i Ableton, i Audacity, i Audition, i Cubase i tak dalej. Wszystkie miały swoje procedury, takie linki do plików PDF. W momencie, kiedy dostałem właśnie odpowiedź od firmy RODE i wszedłem na tę samą stronę, okazało się, że już Audition i Audacity mają informacje, że są niewspierane póki co, natomiast Cubase miał informację, że wkrótce będzie wspierane, czyli jest coming soon, taka informacja. Więc wydaje się, że jednak jakiś problem ze sterownikami jest, bo coś się tutaj zmieniło. Wcześniej było teoretycznie wspierane, widocznie, nie wiem, nikt tego nie sprawdził. Prawdopodobnie dopiero użytkownicy, którzy zaczęli zgłaszać problemy, sprawili, że RODE wycofało informację o tym, że NT1 działa w Audition, w Audacity i w Cubase. No więc wydaje mi się, że coś jednak jest na rzeczy z tymi sterownikami. No i nie wiem, tak sobie myślę, że jeśli firma RODE rzeczywiście dostała informację o tych błędach i udaje się poprawić sterowniki do NT1, no to może jest jakaś malutka szansa, że poprawią też sterowniki do RODECaster Pro. No tak się łudzę, ale prawdę mówiąc RODECaster Pro, ta wersja pierwsza, nie jest już wspierana, więc prawdopodobnie te sterowniki do niego zostaną już na zawsze w wersji beta i tak wygląda wsparcie dla starych produktów firmy RODE. Ale może się mylę, to wtedy odszczekam to. Czemu nie? No dobra, ale sytuacja nie jest taka zupełnie beznadziejna, bo o ile w programie do nagrywania uda się wybrać sterownik nie typu ASIO, tylko taki systemowy, Windowsowy, no to się okazuje, że jest też taki sterownik dla NT1, no i wtedy nagrywać się da. Niestety te sterowniki Windowsowe mają minus taki, że wprowadzają dosyć sporą latencję, czyli takie opóźnienie, no i w tym momencie monitoring sygnału, który się nagrywa, jest opóźniony względem tego, co tak naprawdę wchodzi do mikrofonu. No i jeśli byśmy stosowali program DAW, który ma jakieś efekty na przykład nałożone na ten sygnał, no to tutaj przesunięcia mogą być już nawet kilkusekundowe, więc taka mizerna trochę to pociecha. No ale da się nagrywać i faktycznie jakość sygnału nagranego przez USB na moje ucho nie różni się niczym od tego sygnału nagranego przez XLR na dobry rejestrator 32-bitowy, czyli na przykład Zuma F3, którego wykorzystuję do nagrania dzisiejszego odcinka łącznie właśnie z RODE NT1 5. generacji. A bezpośredniego porównania między tymi dwoma sygnałami z USB i z XLR nie mogę zrobić z prostego powodu, takiego że firma RODE postanowiła gniazdo USB-C umieścić wewnątrz gniazda XLR i po prostu nie da się obu kabli podłączyć jednocześnie, a co za tym idzie nie mogę nagrać jednocześnie sygnałów z obu tych miejsc i ich bezpośrednio porównać, tak jak robiłem to przy Samsonie Q2U czy przy Meono HD300T. Niestety, tutaj takiego porównania nie będzie. Tak nawiasem mówiąc to nawet samo oprogramowanie RODE ma problem z tym mikrofonem, na Windowsie przynajmniej, no bo na przykład RODE Central, czyli takie centralne miejsce do sterowania mikrofonem, wykrywa NT1 i nawet zaproponowała mi aktualizację firmwaru i zrobiło nawet tę aktualizację skutecznie, bo teraz już widzę, że mam nową wersję firmwaru, no ale na tym koniec, nie ma ani odczytu sygnału z tego mikrofonu, nie można włączyć efektów, żeby przetestować jak te efekty działają na sygnale, który wchodzi przez USB, no niestety. Zainstalowałem też RODE Connect, czyli taką programową wersję RODECastera. Możemy sobie zainstalować taki program, jeśli mamy mikrofony USB firmy RODE, no to tam w tym programie zostaną one wykryte i można używać ich do takiego wielośladowego nagrywania. No i tutaj RODE Connect ucieszył mnie, bo on akurat wykrył NT1, ale niestety okazało się, że wykrył chyba tylko te Windowsowe sterowniki, ponieważ przy odsłuchu znowu była duża latencja, duże opóźnienie, to znaczy może nie przesadzajmy, że ono jest jakieś ogromne, ale na tyle duże, by wywołać ten efekt pijaka przy nagraniu, kiedy po prostu staramy się spowolnić nasze mówienie, żeby dopasować się do tego, co słyszymy, a tam sygnał jest opóźniony, więc zaczynamy w ten sposób, przepraszam za ten przykład, ale tak to mniej więcej wychodzi. Ja to nazywam efektem pijaka, bo tak mi się kojarzy z takim niezbornym mówieniem po wypiciu alkoholu. Poza tym RODE Connect nie daje możliwości wykorzystania 32 bitów i zastosowania tych efektów, które są na pokładzie, więc jeśli chcemy korzystać na przykład z bramki szumów czy kompresora, no to niestety musimy używać mikrofonu w 24 bitach. No a nie po to w sumie się kupuje 32 bitowy mikrofon, żeby używać go w 24 bitach, chociaż oczywiście funkcjonalnie ma to jak najbardziej sens, no ale wiadomo. Po tym wszystkim, skoro tak nie bardzo poszło mi z nagrywaniem przez USB pod Windowsem, postanowiłem sprawdzić, jak się powiedzie nagrywanie pod Androidem. No już byłem przygotowany, więc naszykowałem sobie aż 4 telefony do testów. Dwa od firmy Huawei, a dwa nowsze od Xiaomi. No i niestety jeden z Huawei'ów odpadł w zasadzie od razu, bo miał tak stary system, widocznie, że nawet RODE Central nie dało się zainstalować po prostu. Na pozostałych trzech dało się ten program wgrać, ale niestety tylko ten najnowszy model Xiaomi Redmi w ogóle pokazywał, że ma podłączony mikrofon, a na domiar złego pokazywał to tylko przez kilka sekund po podłączeniu, bo później mikrofon znikał z listy. Też zapytałem firmy RODE co oni na to. Dostałem informację, że prawdopodobnie jest tutaj zbyt mała wydajność prądowa gniazd USB w tych telefonach. Nie wiem ile w tym jest prawdy, ale nic na to nie poradzę niestety, więc warto tylko pamiętać, że nie każdy smartfon z Androidem będzie z NT1 współpracował. Na koniec jeszcze wrócę do tego umiejscowienia gniazdka USB-C wewnątrz gniazda XLR, bo ma to poza tym, że nie da się jednocześnie nagrywać z obu źródeł, ma to jeszcze taki minus, że niestety nie wszystkie wtyczki USB-C zmieszczą się do tego gniazda. Sam mam taki kabel, któremu przeszkadzały piny XLR i nie mogłem go niestety podłączyć do mikrofonu, więc jeśli planujemy używać jakiegoś niestandardowego kabla zamiast tego 3-metrowego fabrycznego, no to warto sobie sprawdzić czy da się on w ogóle podłączyć do tego gniazdka. No i cóż, to chyba tyle. Ta strona USB nowego RODE NT1 5. generacji przyznam, że rozczarowała mnie. Jeśli nagrywanie już działa, bo wybraliśmy sterowniki Windowsowe, to jest niby ok, ale np. Cubase czy WaveLab wymagają sterowników ASIO, też te sterowniki zapewniają niższą latencję, niższe opóźnienie, a to jest wręcz kluczowe przy tym, że zdecydowano się na monitoring taki programowy, a nie sprzętowy bez opóźnień. No więc dla tych programów NT1 będzie w zasadzie niedostępny, przynajmniej na razie. No bo pocieszam się tym, że programiści od RODE się jakoś tam zepną, sprężą i opracują poprawki do sterowników czy do firmware'u. Nie wiem w którym miejscu trzeba jakąś poprawkę zrobić. Więc jest jeszcze nadzieja, że to są po prostu takie problemy wieku dziecięcego, no bo w końcu mikrofon miał premierę dwa, trzy tygodnie temu. Niemniej u mnie te problemy wystąpiły, więc o nich wspominam. Natomiast brak monitoringu takiego sprzętowego, no żadną poprawką usunąć się nie da i to jest po prostu moim zdaniem wada tego mikrofonu. No i prawdopodobnie trzeba będzie czekać po prostu na edycję szóstą, która będzie się tym właśnie różniła od edycji piątej, że będzie miała po prostu gniazdko słuchawkowe. No i tym samym firma RODE znowu będzie mogła sprzedać praktycznie to samo, ale już jako kolejny rewolucyjny produkt. No tak się trochę podśmiechuję, ale w sumie tak to wygląda. Jeśli w kwestii oprogramowania coś się zmieni do czasu publikacji takiego zwykłego testu NT1, no to na pewno o tym wspomnę w tym teście. A na dzisiaj to tyle. Do usłyszenia. .