Gadanie Gadesa. Rozmaitości. Witajcie w kolejnym odcinku podcastu Gadanie Gadesa z cyklu Narzędziownik Podcastera. A odcinek dzisiaj szczególny i nietypowy, bowiem nie testuję mikrofonu dostępnego w sprzedaży, a raczej model prototypowy, a właściwie nawet dwa modele prototypowe. Mikrofony te podesłał mi kolega Rafał z kanału youtubowego Ciekawe Urządzenia. Rafał postanowił bowiem własnoręcznie zbudować sobie mikrofon bazujący na konstrukcji modelu DPA 4006. Oprócz tych dwóch mikrofonów dostałem jeszcze w komplecie z nimi taką dużą i ciężką podstawę, też robioną domowymi sposobami, no bo same mikrofony pozbawione są standardowego gwintu calowego, czyli 1,4, 3,8 albo 5,8 cala. Ja na potrzeby testów dorobiłem sobie specjalny uchwycik, dzięki któremu mogłem sobie przymocować mikrofon do ramienia, no i testowałem je już na ramieniu mikrofonowym. Może na początek zacznę od wyglądu, bo jest on dość niestandardowy. Mikrofony są metalowymi prostopadłościanami, których przednia i tylna ścianka jest ażurowa, czyli wypełniona małymi otworkami. Boki zaś są lite, czyli wypełnione. Wtyk XLR umieszczono z boku, co szczególnie przy mocowaniu do dostarczonego statywu stołowego, sprawiło mi pewien kłopot, gdyż ten mikrofon jest po prostu nasadzany na tę podstawę, no i w związku z tym kręci się swobodnie, a kabel XLR jest gruby, więc potrącenie kabla powodowało za każdym razem obrócenie się całego mikrofonu, no i to było trochę irytujące. Na szczęście w momencie, kiedy przymocowałem sobie mikrofon do ramienia mikrofonowego, ten problem już zniknął, natomiast wydaje mi się, że i tak wyprowadzenie gniazda na spodzie tego urządzenia byłoby korzystniejsze niż umieszczanie tego z boku. Oba mikrofony są oczywiście pojemnościowe, z dużą kapsułą i charakterystyką, no powiedzmy, że kardioidalną. Producent, czyli Rafał, nie dostarczył tego typu informacji, ale słuchając tego jak nagrywa ten mikrofon, no stwierdzam, że to jest coś w rodzaju kardioidy. Tak brzmi mikrofon, do którego mówię od przodu, z odległości mniej więcej 15 cm. Tak brzmi, kiedy mówię do niego z boku, pod kątem 90 stopni. A tak brzmi, kiedy mówię do niego z tyłu. Niemal cały test będę przeprowadzał na jednym z tych egzemplarzy, które mam, a konkretnie na tym, którego brzmienie spodobało mi się bardziej, no i tego właśnie słuchacie obecnie. Fragment lektorski nagram za pomocą obu egzemplarzy, żeby można było sobie porównać brzmienie, bo to brzmienie nie jest identyczne w obu przypadkach. Te mikrofony się troszkę różnią, m.in. gabarytami, jeden ma troszkę większą obudowę niż drugi. I wiem, że też są tam różnice konstrukcyjne tutaj. Zapewne Rafał by Wam to lepiej wytłumaczył, ja myślę, że nie będę w to wnikał, bo ani się na tym nie znam specjalnie, ani nie wiem, czy kogokolwiek to w tym momencie interesuje. No i ja testuję jako zwykły użytkownik te mikrofony. Jeśli chodzi o efekt zbliżeniowy, to teraz mówię do mikrofonu z odległości mniej więcej 2 cm. Teraz mówię znowu z odległości 15 cm, 30 cm i mniej więcej metra. Jeśli chodzi o odporność na podmuchy, no to nie jest wcale tutaj jakoś źle. Wprawdzie odcinek nagrywam z wykorzystaniem popfiltra oczywiście, więc frazy testowe nie brzmią wcale źle. Piekarz Piotrek przyniósł pizzce peperoni po południu oraz poproszę papier pakowy do pakowania paczek, ale nawet po odsunięciu popfiltra nie jest wcale tragicznie. Piekarz Piotrek przyniósł pizzce peperoni po południu oraz poproszę papier pakowy do pakowania paczek. Jeśli chodzi o odporność na stukanie, to postukam teraz w ramię mikrofonowe i w obudowę mikrofonu. I na koniec fragment lektorski, czyli dr Doolittle i jego zwierzęta, Hugh Loftinga. Pokój był bardzo mały, bez okna i o niskim suficie. Całe umeblowanie składało się z jednego tylko krzesła. Dookoła ścian stały wielkie beczki przyśrubowane do podłogi, aby nie staczały się na siebie podczas chwiania i kołysania statku. Nad beczkami na drewnianych hakach wisiały cynowe dzbane różnej wielkości. Mocna woń wina przesycała cały pokój. W środku zaś, na podłodze, siedział mały, może ośmioletni chłopaczek i płakał gorzko. A to fragment lektorski przeczytany za pomocą drugiego z dostępnych mi egzemplarzy mikrofonu. Pokój był bardzo mały, bez okna i o niskim suficie. Całe umeblowanie składało się z jednego tylko krzesła. Dookoła ścian stały wielkie beczki przyśrubowane do podłogi, aby nie staczały się na siebie podczas chwiania i kołysania statku. Nad beczkami na drewnianych hakach wisiały cynowe dzbane różnej wielkości. Mocna woń wina przesycała cały pokój. W środku zaś, na podłodze, siedział mały, może ośmioletni chłopaczek i płakał gorzko. Jeśli chodzi o moje przemyślenia dotyczące obu mikrofonów, no to na początku muszę powiedzieć, że jestem pełen podziwu dla Rafała, że udało mu się tego typu instrumenty zbudować, bo dla mnie jest to, mimo takiego ogólnego pojęcia o sposobie działania mikrofonów jako takich, no jest to czarna magia, nie bójmy się tego. Potrafię sobie lutować wtyczki XLR, ale mikrofonu raczej bym nie zrobił. Oczywiście trzeba mieć świadomość, że nie są to egzemplarze typowo komercyjne, czyli są to raczej prototypy, tak jak wspomniałem. No więc nie ma też co tutaj wytykać jakichś nietypowych rozwiązań, czy pewnej partyzantki konstrukcyjnej. Muszę tylko wspomnieć o jednej niepokojącej rzeczy, która mnie podczas tych dwutygodniowych testów troszkę zastanowiła. Otóż po podłączeniu mikrofonów do Rodecaster Pro, albo do interfejsu Focusrite Claret, w sygnale dawał się słyszeć taki dziwny dźwięk, takiego bzyczenia, czy też brzęczenia, który to dźwięk zmieniał się, kiedy przybliżałem dłoń do obudowy mikrofonu. No i efekt ten był niezależny od zastosowanego wejścia w urządzeniu, czy zastosowanego kabla XLR, i zupełnie nie występował po podłączeniu do rejestratorów audio w rodzaju Zoom F3, czy właśnie Tascam DR-100, na którym nagrywam dzisiejszy test. Czy to jest jakiś problem z uziemieniem, czy z symetryzacją sygnału? Nie mam pojęcia, no to bardziej jest pytanie do Rafała. Ale wydaje mi się, że powinno to być zlikwidowane w jakiejś takiej docelowej postaci tego mikrofonu. Być może to jest jakiś drobiazg, trudno mi tutaj się rozwodzić nad tym. Niemniej wydaje mi się, że trzeba by to jakoś tam rozwiązać, wyjaśnić, no i zmienić, poprawić. Bo w innych mikrofonach nie ma tego efektu, są tylko w tych dwóch konkretnych, i tylko z tymi dwoma konkretnymi urządzeniami, więc coś tu jest chyba nie do końca dobrze, i warto byłoby się pewnie nad tym pochylić. Za to na duży plus zaliczę stosunkowo niskie szumy własne obu tych mikrofonów. W opisie odcinka zamieszczę link do nagrania porównawczego z mikrofonem SE8. W opisie też znajdziecie namiar na kanał youtubowy Rafała, oraz adres e-mail, jeśli chcielibyście nawiązać kontakt z autorem omawianych mikrofonów. No i co tu więcej mogę powiedzieć? Żal mi się będzie rozstawać z tymi bardzo oryginalnymi mikrofonami, bo naprawdę wyglądają one niecodziennie, zamocowane gdzieś tam do ramienia mikrofonowego, i mi akurat taki niecodzienny wygląd się podoba, ale to wiadomo rzecz gustu. Także to chyba tyle na dzisiaj. Do usłyszenia. .