1 W tym odcinku, w którym będę rozmawiać o tym, co się dzieje w moim domowym studiu, będę rozmawiać o tym, co się dzieje w moim domowym studiu. W tym odcinku będę rozmawiać o tym, co się dzieje w moim domowym studiu. W tym odcinku będę rozmawiać o tym, co się dzieje w moim domowym studiu. Co się aktualnie dzieje w moim domowym studiu. A dzieje się tyle, że postanowiłem wreszcie zacząć wykorzystywać to, czego się dowiedziałem przez te lata, co zdobyłem do mojego domowego studia. No bo prawda jest taka, że jeśli chodzi przynajmniej o sprzęt i przynajmniej o adaptację akustyczną, to wydaje się, że mam już praktycznie to, co chciałem mieć. No nie do końca jeszcze, ale do tego jeszcze wrócę może w jakichś kolejnych odcinkach. Na razie powiedzmy, że mam i odpowiednie mikrofony, i odpowiednie urządzenia do rejestrowania, i odpowiednie wtyczki i programy do obrabiania tego wszystkiego. Więc nic nie stoi na przeszkodzie, żeby spróbować wrócić do nagrywania audiobooków. No i tym się w ostatnich tygodniach zacząłem zajmować, w czym też nie mała jest zasługa Mateusza Gwoździa, z którym rozmawiałem w grudniu jeszcze. Zresztą mogliście posłuchać tej rozmowy w odcinku 154. Mateusz wspominał tam, że zaczął przygotowywać takie słuchowiska, właśnie coś w rodzaju audiobooka, ale z podziałem na role i z dźwiękami i tak dalej, i tak dalej. Ja tak daleko aż nie ośmieliłem się pójść, ale że już mam trochę nagranych audiobooków na swoim koncie. Nie nadają się one do publikacji, więc nie ma ich w sieci. Natomiast postanowiłem wrócić do tego, nagrać jeszcze raz niektóre z tych audiobooków, które już kiedyś nagrywałem, no i opublikować je, żeby można było ich jakoś wysłuchać i ocenić. Może, więc tym się zająłem. No i co w tym może być ciekawego? No otóż wydawało mi się dosyć naiwnie, że mając już odpowiedni sprzęt, wiedzę o programowaniu i tak dalej, i tak dalej, po prostu usiądę sobie, otworzę książkę i ją przeczytam. Potem ją tylko tam sobie troszkę pomiziam, obrobię i już będę miał gotowego audiobooka. No i okazało się, że nie jest aż tak prosto, jak mi się wydawało. I właśnie o tych różnych zawiłościach, które wyszły w trakcie tego mojego nagrywania, chciałem właśnie dzisiaj opowiedzieć. Być może komuś się to przyda, być może ktoś myśli też o nagrywaniu audiobooków, a może nawet nagrywa i może coś skorzysta z tego, albo utwierdzi się w tym, że robi to lepiej ode mnie, no bo w końcu jestem amatorem, nie twierdzę, że robię to dobrze. No właśnie, teraz sobie uświadomiłem, że nie zamknąłem okna, ale dobra, już trudno. Mam nadzieję, że nie będzie za dużo tutaj samochodów jeździło, bo jest niedziela, dziewiąta wieczór, styczeń, więc być może nie będzie tych samochodów aż tak dużo. Pierwsza rzecz - sprzęt. Jak sami wiecie, zdobyłem ostatnimi czasy całkiem spore grono fajnych mikrofonów, którymi można nagrywać prawie na gotowo. Spośród nich do nagrywania audiobooków wytypowałem trzy, bo nie wiedziałem jak to pójdzie, a chciałem już ponagrywać, więc zdecydowałem się na trzy modele. Pierwszy to oczywiście Neumann TLM 102. To jest chyba aktualnie najlepszy mikrofon, który mam w swojej kolekcji, więc naturalnie, że musiał się znaleźć. Drugi mikrofon to jest LVID LCT 540S, którym notabene nagrywam dzisiejszy odcinek i którego to znalazłem pod choinką. Jeszcze nie było jego testu, będzie chyba za tydzień, jeśli dobrze pamiętam rozpiskę, to na test tego mikrofonu zapraszam do przyszłego odcinka. Natomiast trzecim mikrofonem był mikrofon Universal Audio SC1, którego się jeszcze miesiąc temu w ogóle nie spodziewałem, ale który wpadł w moje ręce. Jest to mikrofon, czy może nawet zestaw, dosyć szczególny. Myślę, że tutaj nie będę wiele zdradzał, generalnie powiem tylko tyle, że to jest taki mikrofon, który potrafi udawać inne mikrofony. Firma Universal Audio poszła taką ścieżką, że zbudowała mikrofon o znanej sobie charakterystyce, tam jest dosyć dobrze pomierzony, no i dodała do tego mikrofonu specjalną wtyczkę, która ma modele, nazwijmy to tak, różne znane mikrofony, na przykład U87 od Neumann, albo TLM 103 od Neumann, albo na przykład od AKG C414, tego typu rzeczy. Działa to w ten sposób, że nagrywamy dźwięk tym mikrofonem SC1 z zestawu, no i jako, że wtyczka wie co to za mikrofon i jak on powinien brzmieć, no to nakłada na niego właśnie takie modelowanie, my wybieramy tylko jak to ma brzmieć finalnie, czyli że to ma brzmieć jak Neumann U87 na przykład, no i już wtyczki głowa w tym, żeby to tak brzmiało. Czy tak jest? To musicie poczekać do testu tego zestawu, podejrzewam, że najwcześniej będzie chyba w lutym, bo jeszcze muszę sporo, sporo potestować. Mam swoje przemyślenia na ten temat, ale myślę, że dzisiaj to nie jest ten odcinek, kiedy powinienem o tym mówić. Natomiast te trzy mikrofony ostatecznie wybrałem, no i nimi zacząłem nagrywać. Starałem się raczej zachować jeden model na jeden cykl, bo nagrałem najpierw jeden cykl dziewięciu odcinków, to jest jeden jakby cały audiobook, ale podzielony na dziewięć części. To nagrywałem jednym mikrofonem, potem drugi cykl opowiadań zacząłem nagrywać drugim mikrofonem, a trzeci cykl już tym trzecim mikrofonem. Dosyć szybko się przekonałem, że jednak co mikrofon to brzmienie, trochę inne, no i wymaga to też innej obróbki, więc troszkę sobie strzeliłem w stopę, bo utrudniłem sobie życie po prostu, no ale co zrobić, jakoś to opanowałem. Druga rzecz - urządzenie do nagrywania. Oczywiście ze względów na moje lenistwo postępujące z wiekiem, zdecydowałem się nagrywać za pomocą Rodecastera 2, mimo że mam z nim ciągle różne przeboje, no ale ostatecznie jest cały czas na biurku, łatwo się do niego dostać, podpiąć, no i nagrywać po prostu, więc wszystko jest w miarę sprawne. No i tak sobie to nagrywałem, do momentu kiedy właśnie zacząłem eksperymentować z Luitem LCT 540 S. Ten mikrofon, o czym przekonacie się za tydzień, ma dosyć, jakby nazwać to brzmienie, ono jest bardzo nowoczesne, może tak to ujmę, czyli ma i sporo dołu, ma też średnicę, ale też ma dużo góry, ma bardzo wyraźną górę. Być może nawet ciut zbyt wyraźną i niestety po podłączeniu bezpośrednio do Rodecastera, ta góra bywa momentami bardzo męcząca. Taka jest bardzo, bardzo sterylna, jeśli dodamy do tego bardzo niskie szumy własne tego mikrofonu, to on naprawdę brzmi w połączeniu z Rodecasterem 2 bardzo sterylnie. To są dwa nowoczesne narzędzia i jeśli się je połączy ze sobą, to mamy taki, nie wiem jak to nazwać, taki bardzo, bardzo czysty cyfrowy dźwięk, co niekoniecznie musi być zaletą akurat. No i zacząłem rozmyślać co z tym zrobić, bo nie bardzo mi się uśmiechało obrabianie tego w jakiś taki wydumany sposób. Wolałbym mieć dobre nagranie niż dobrą obróbkę. Oczywiście najlepiej jak się łączy jedno z drugim, ale mam nadzieję, że rozumiecie o co chodzi. No i zacząłem kombinować, no bo przecież mam w swoim domowym studio jeszcze różne zewnętrzne urządzenia, między innymi przedwzmacniacz Golden Age Pre 73, mam też DBX-a 286S, mam jeszcze Behringera UV1, ale tego z różnych względów nie brałem pod uwagę. No i teraz pomyślałem sobie, ten Golden Age jest znany z tego, że on potrafi troszkę dodawać charakteru do brzmienia. No więc postanowiłem to sprawdzić. Podłączyłem sobie wszystko, mam na myśli to, że podłączyłem DBX-a, podłączyłem Golden Age-a, podłączyłem UV1, wyprowadziłem sobie z nich kable, no i oczywiście podłączyłem do nich kable, tak że mam teraz takie dwie wiązki w moim studio. Jedna wiązka to jest wiązka wejściowa i tam się wpinam mikrofonami, a druga wiązka to jest wiązka wyjściowa i tymi wyjściami podpinam się na przykład do rockastera albo do innego urządzenia rejestrującego. Na tych wyjściach mam sygnał liniowy, no a na wejściach oczywiście sygnał mikrofonowy. Powinienem mieć oczywiście jakąś krosownicę, to by było najlepsze, ale też nie znam się na krosownicach póki co i nie chciało mi się tego badać tak na szybko. Postanowiłem to rozwiązać na razie kablami i jeśli się te urządzenia wszystkie sprawdzą, to może pomyślę o jakiejś krosownicy, ale na razie zostawiłem to. No i okazało się, że LCT540S podłączony przez Golden Age-a brzmi troszkę inaczej niż podłączony bezpośrednio do Rockstera 2. I od razu rozwieję wasze wątpliwości, brzmi lepiej podłączony przez Golden Age-a. Wprawdzie zyskuje trochę szumów, bo Golden Age dodaje troszkę od siebie, nie jest takim zupełnie przezroczystym i niskoszumowym urządzeniem, ale to akurat nic nie szkodzi, bo 540 ma tak niskie szumy własne, że praktycznie nie ma to znaczenia. No i się okazało, że to brzmienie, które wychodzi z Golden Age-a jest już moim zdaniem bardzo dobre. Zresztą możecie sobie teraz tego posłuchać, bo to co do was trafia to jest właśnie LCT540S podłączony do Golden Age-a i później wpięty do Rockstera 2. No i w ten sposób sobie rozwiązałem problem, czyli audiobooki nagrywałem Neumannem i Universal Audio podłączonymi do Rockstera, no i LCT540S podłączonym też do Rockstera, ale z pośrednictwem Golden Age-a 73. Część sprzętowa się kończy powoli, no i dochodzimy do tego, że jest nagranie i trzeba by coś z nim zrobić, więc wszystkie te audiobooki składałem w Reaperze, bo stwierdziłem, że tak będzie najprościej. Chciałem składać je w WaveLabie, bo ostatnio się dosyć mocno przekonałem do tego programu. Byłem beta testerem wersji 12, która w momencie kiedy tego słuchacie już powinna być dostępna, a ja jej używałem już od pół roku i bardzo polubiłem WaveLaba 12. Wtedy okazało się, że właśnie ta wtyczka od Universal Audio, która nazywa się Hemisphere i służy właśnie do tego modelowania różnych mikrofonów, akurat ona w WaveLabie spowodowała crash. Ja to zgłosiłem, ale że ten mikrofon trafił do mnie w miarę późno, kiedy już była praktycznie wersja przyklepana przed premierą, dosłownie tydzień przed premierą mi się to zdarzyło. Zdążyłem jeszcze powiadomić autorów, ale niestety nie ma jeszcze poprawki oficjalnej, więc co zrobić? Musiałem się zdecydować na Reapera, zresztą chyba i tak by się koniec końców na tym zakończyło. No i wydawałoby się, że to będzie prosta sprawa, tak jak robię z podcastami. Wrzucam nagranie audio, dodaję jakieś 2-3 efekty na krzyż, renderuję i mam gotowy audiobook. Okazało się, że nie, że to też się tak nie da. Po pierwsze dlatego, że miałem na początku dosyć spore problemy z tym, żeby ustalić sobie jakąś ścieżkę obróbkową, bo to też nie mogło być w przypadku wszystkich tych trzech mikrofonów dokładnie to samo, ze względów takich, że one mają różne brzmienia, różny charakter brzmieniowy, więc trzeba było wprowadzać różne modyfikacje. Po drugie, nie bardzo podobało mi się to, co robił kompresor, bo stwierdziłem, że muszę mieć jakiś kompresor, bo jednak podczas czytania audiobooków zdarzają się takie sytuacje, kiedy ściszam głos i on ma być słyszalny jako cichy, czyli że to jest szept, ale jednocześnie musi być słyszalny dla słuchacza, żeby on nie musiał pogłaśniać sobie tego dźwięku i się domyślać co ja tam powiedziałem. W związku z tym jakaś kompresja musiała być, ale niestety nie podobało mi się to, co z dźwiękiem robiła wtyczka Sony Ball Smart Comp 2, której normalnie sobie używam do obróbki podcastów na przykład. Do audiobooka nie za bardzo mi się to podobało, bo tu już byłem taki bardzo podekscytowany jeśli chodzi o jakość dźwięku, więc zależało mi, żeby zachować jak najbardziej ten charakter brzmienia mikrofonu bez zmiany tego brzmienia, a jednocześnie żeby ten kompresor jednak działał. Szukałem, szukałem, mam trochę tych kompresorów, więc sprawdziłem kilka różnych modeli i odkryłem dla siebie przynajmniej LA2A, czyli taki bardzo klasyczny LEVEL-R, on się w zasadzie tak go producent nazywa. Jest to też taki kompresor optyczny i się okazało, że on bardzo ładnie kompresuje. To znaczy daje taką delikatną kompresję, ale bardzo przyjemną dla głosu, przynajmniej dla mojego głosu, więc ze swojej strony polecam jeśli macie dostęp do jakiejś emulacji LA2A, to polecam spróbować na własnym głosie, żeby ją sobie przetestować, sprawdzić. U mnie się sprawdziła rzeczywiście. Poza tym okazało się, że tych efektów nie miałem za dużo, bo wystarczył EXPANDER. Ja akurat stosuję sobie na takie okoliczności STANDARD GATE, tak się nazywa ten mój EXPANDER. I on działa bardzo delikatnie, bo jego zadaniem jest tylko lekko ściszać oddechy. No i przy okazji tam gdzie jeszcze jest jakiś taki delikatny szum w tych cichych fragmentach, no to on to w zasadzie z dusza do zera. Więc wychodzi taki bardzo czysty i klarowny dźwięk po nim, czyli to jest jakby pierwszy etap. Drugim etapem jest korektor. Korektorem sobie obcinam dół pasma, tak od 75 Hz, zależy od mikrofonu, ale mniej więcej taką wartość sobie przyjąłem. Plus ewentualnie jeśli są jakieś takie częstotliwości brzydkie, jakieś rezonansowe, to też sobie starałem je skorygować za pomocą tego korektora. Potem właśnie wskakiwał ELATEWAY. No i na sam koniec, jak uznałem, że jeszcze pojawiają się te drobne takie mlaski, takie sklejenia wark w zasadzie, no to jeszcze dorzucałem Mouth The Click od Izotope. I to w zasadzie była cała obróbka jeśli chodzi o głos. No i znów, to nadal nie koniec. No bo też trochę tutaj podpuszczony przez Mateusza, przez to co on tam wymyślił w tych swoich słuchowiskach, postanowiłem, że skoro na pierwszy ogień idą audiobooki dla dzieci, bo takie sobie przygotowałem najpierw, to dobrze by było, żeby te nagrania, te audiobooki zawierały jakąś muzykę. Bo zauważyłem, to już tutaj po córce testując, że podobają jej się takie rzeczy jak na przykład jakaś dźwiękowa czołówka, bo to jest coś, co wprowadza jakby klimat do całej opowieści. No więc trzeba było jeszcze przygotować sobie muzykę. No i to też musiałem wymyślić, zaaranżować, nagrać, no i stworzyć całą czołówkę. Każdy cykl ma oczywiście swoją własną, więc to razy trzy, na razie przynajmniej, może jeszcze będzie więcej, no ale na razie trzy takie czołówki. No i potem trzeba jeszcze to było połączyć z treścią, wyrenderować. No i to nadal jeszcze nie był koniec, no bo się okazało, że oczywiście jeśli będę chciał to publikować, no to dobrze by było jeszcze przygotować okładki. No więc skorzystałem z takiego szablonu, który miałem już wcześniej na szczęście przygotowany, do moich audiobooków, które były dostępne tam te cztery lata temu. No i zrobiłem okładki do tych wszystkich audiobooków. Część musiałem narysować od nowa, więc była też zabawa z tym, więc ostatecznie całość zajęła dużo więcej czasu niż się spodziewałem na początku. No ale co zrobić, no tak to wypada. Teraz powinno pójść łatwiej, bo już wiem jak nagrywać, czym nagrywać. Mam już cały ten ciąg technologiczny, nazwijmy to, ustalony, więc myślę, że jeśli będę kontynuował to nagrywanie, no to teraz już powinno to pójść dużo sprawniej niż te pierwsze nagrania. No i w zasadzie to jest to, czym się chciałem pochwalić czy podzielić. A, jeszcze jedna rzecz, bo to jest całkiem fajna sprawa, ponieważ kiedy testowałem Luita LCT 540 S, zauważyłem, czy może usłyszałem, dzięki temu, że dosyć mocno się wsłuchiwałem w te ciche fragmenty, z oczywistych względów, no to zacząłem słyszeć, już się tego nie da odsłyszeć, zacząłem słyszeć takie niskoczęstotliwościowe rezonanse, które, jak się okazało, powodowało moje biurko. Od dłuższego czasu nie nagrywam z gołym blatem, co jeszcze tam 2-3 lata temu mi się zdarzało. Mam też już od tych 2-3 lat taki mobilny panel akustyczny z wełny, który sobie po prostu stawiam na biurko za mikrofonem, żeby mój głos się nie odbijał od narożnika w pokoju, więc mam tutaj taki ekran, który to tłumi, ale okazało się, że właśnie blat biurka jest problemem. Mimo, że rozkładałem tutaj taki kocyk, no to ten kocyk okazał się niewystarczający. No i właśnie mając już w planach nagrywanie audiobooków, po prostu w markecie takim zwykłym poszedłem sobie na dział z pościelami i kupiłem taką narzutę na łóżko. Ona jest wykonana z takiej bawełny jakiejś. To jest taki dosyć gruby pled, czy jakby to nazwać. No i ja go mam tu zwiniętego kilkukrotnie, a on sam w sobie jest gruby, więc powstała mi taka warstwa przynajmniej 5 cm tkaniny, takiej miękkiej tkaniny. No i się okazało, że to pomogło na te takie właśnie dziwne rezonanse, takie dudnienie, nie wiem jak to nazwać. To nie było jakieś mocne, więc jeśli ktoś się teraz rzuca do słuchania starych odcinków, no to pewnie gdzieś tam to usłyszy, ale to nie było takie bardzo mocne. Natomiast teraz chciałem, żeby jednak te audiobooki pod względem technicznym były czymś najlepszym, co jestem w stanie obecnie nagrać. Stąd właśnie takie pierdoły mi tutaj wychodziły co jakiś czas i musiałem się tym zajmować. Mam nadzieję, że będzie to słychać w tym końcowym efekcie. Jeśli ktoś ma ochotę, no to może sobie poszukać kanału Gades Lektor na YouTubie na przykład, albo na Bandcampie, bo w tych dwóch miejscach mam opublikowane te audiobooki. No i możecie posłuchać i dać znać, co sądzicie o tym, co udało mi się nagrać, czy co udało mi się uzyskać. Śmiało, dawajcie znać w komentarzach, czy ok, czy nie ok, no bo wiadomo, jestem kompletnym amatorem, jeśli chodzi o nagrywanie audiobooków, dlatego bardzo chętnie posłucham jakichś uwag, zwłaszcza konstruktywnej krytyki. Także nie musicie się hamować i możecie śmiało dawać znać. Dobra, myślę, że to by było chyba na tyle. No i co? Do usłyszenia za tydzień przy okazji testu kolejnego mikrofonu. Trzymajcie się, cześć. [MUZYKA] [MUZYKA] [MUZYKA] .