1 [muzyka] Witajcie w kolejnym odcinku podcastu "Gadanie Gadesa" z cyklu "Narzędziownik Podcastera". W zeszłym roku pojawił się w moim studio Neumann TLM-102, którego omówiłem w odcinku 149, a tym razem czas na jego większego brata, czyli model TLM-103. Wydaje mi się, że obok AKG C414 to jest mikrofon jeden z tych bardziej pożądanych przez samodzielnie nagrywających lektorów. Przynajmniej takie mam wnioski po czytaniu forów i grup lektorskich, że rzeczywiście TLM-103 jest takim bardzo pożądanym mikrofonem. No a skoro TLM-102 okazał się świetny, to żal byłoby nie sprawdzić i 103. Stąd pojawiła się ona i u mnie. Model TLM-103 występuje w sklepach w kilku zestawach różniących się wyposażeniem i ceną. Najtańszy zestaw jest oznaczony tylko symbolem mikrofonu i ewentualnie literkami MT dla modelu w kolorze czarnym. Zestaw ten zawiera elegancką drewnianą skrzyneczkę oraz sztywne mocowanie statywowe o symbolu SG2. I to jest właśnie ten wariant na który się zdecydowałem. Oczywiście w zestawie jest też mikrofon, żeby nie było. Kolejne zestawy, uszereguję je może pod względem rosnącej ceny, to Studio Set, Studio Bundle i Mono Set. Przez jakiś czas dostępna była też taka bardzo błyszcząca srebrna edycja jubileuszowa upamiętniająca ćwierćwiecze mikrofonu, ale wyprodukowano jej według Neumanna przynajmniej w liczbie 500 egzemplarzy i nie znalazłem sklepu gdzie byłaby obecnie możliwa do kupienia. Ale wracając do tych zwykłych zestawów. Studio Set to tak jak było w przypadku TLM-a 102, mikrofon i elastyczny uchwyt, ale już bez drewnianej skrzyneczki. Studio Bundle dokłada do Studio Set markowy 5-metrowy kabel XLR, zaś Mono Set zawiera zamiast tego specjalnego kabla sporą aluminiową walizkę mieszczącą i mikrofon i elastyczny uchwyt. No i z racji tego jest wariantem najdroższym, pomijając tę wersję rocznicową. Zapytacie może dlaczego zdecydowałem się na wersję najtańszą? No po pierwsze oczywiście żeby zredukować horrendalne wręcz koszty. Skorzystałem z pewnej cechy TLM-a 102 i TLM-a 103, czyli wspólnego identycznego gwintu mocującego i dzięki temu mogę TLM-a 103 montować np. w elastycznym uchwycie EA4, który mam z tego zestawu TLM-a 102 no i odwrotnie TLM-a 102 mogłem przetestować sobie już w tym firmowym sztywnym uchwycie SG2. Drugim powodem dla którego mam ten najtańszy zestaw, chociaż to nie zabrzmi pewnie zbyt poważnie, to drugi powód jest taki, że chciałem po prostu dostać tę ładną drewnianą skrzyneczkę. No a ta skrzyneczka jest dostępna paradoksalnie tylko właśnie w tym najtańszym wariancie. Posiadacze droższych wersji muszą ją sobie dokupić osobno za ponad 500 zł. Być może pamiętacie, że już przy teście TLM-a 102 wspominałem o słonych cenach za akcesoria? Do tego tematu jeszcze dzisiaj wrócę. Słuchacie zatem wersji najtańszej w kolorze czarnym tak jak lubię. Muszę tutaj zaznaczyć, że TLM-a 103 faktycznie jest cały czarny, no a w każdym razie bardzo ciemnografitowy. W TLM-ie 102 nawet w wersji niby czarnej był taki srebrny, trochę odpustowo błyszczący pierścień poniżej siatki grilla. W TLM-ie 103 jest jednolicie matowo, no i moim zdaniem bardzo elegancko, a kolorowe pozostało tylko logo Neumanna. Przy okazji nie wiem czy wiecie, że kolor loga Neumanna oznacza także typ mikrofonu. Czerwony kolor oznacza mikrofon pojemnościowy w technologii FET 100 bez transformatora. Fioletowy, czy też purpurowy jak kto chce, oznacza mikrofon pojemnościowy w technologii FET 80 z transformatorem. Kolor czarny logo to z kolei mikrofon lampowy. Zielony kolor to mikrofon dynamiczny. Aktualnie Neumann ma chyba tylko jeden model dynamiczny BCM 705. Zaś niebieski kolor, najrzadziej spotykany, bo obecnie chyba w ogóle, to mikrofon cyfrowy. Kiedyś Neumann miał taki model właśnie TLM-a 103D, tak on się nazywał. I on jeszcze na stronie figuruje, jest opis, można sobie zobaczyć zdjęcie, ale nigdzie w sklepie, w żadnym sklepie nie znalazłem tego modelu do zakupu, a innych modeli z niebieskim logo po prostu nie znalazłem w ogóle, nawet na stronie Neumanna. No dobra, ale przejdźmy do konkretów na temat 103. Neumann TLM-103 to wielkomembranowy mikrofon pojemnościowy z kapsułą wzorowaną na kapsulę K87 z modelu U87. Jest to zatem inna kapsuła, inna konstrukcja niż w TLM-ie 102, co zresztą myślę dość wyraźnie słychać, kiedy się porówna brzmienie obu tych mikrofonów. Tutaj odeślę jeszcze raz do tego odcinka 149. Zresztą można odnieść takie wrażenie, że TLM-102 to jest tania wersja TLM-103, a tutaj właśnie tak nie jest. To TLM-103 jest taką niskobudżetową wersją tego bardziej znanego modelu U87. Stąd właśnie ta kapsuła wzorowana na tej kapsule K87, ale jest ona tylko jednostronna, bo mikrofon ma tylko i wyłącznie charakterystykę kierunkową kardioidalną, czy też nerkową. Nie ma też żadnych pstryczków regulacji, nie ma filtra, nie ma tłumika, nic tutaj nie wyregulujemy. To jest bardzo, bardzo prosty mikrofon, który ma po prostu dawać namiastkę brzmienia U87. Powiedzmy, że tak to można określić. Skoro charakterystyka jest kardioidalna, no to najlepiej mikrofon nagrywa się od przodu, czyli tak jak ja to teraz robię z odległości 15 cm, tak brzmi TLM-103. Tak brzmi, kiedy mówię do niego z boku pod kątem 90 stopni, a tak brzmi, kiedy mówię do niego z tyłu. Jeśli chodzi o efekt zbliżeniowy, to teraz mówię z odległości mniej więcej 3-4 cm od kapsuły mikrofonu. Teraz znowu z odległości 15 cm, 30 cm i z odległości mniej więcej metra. Przy okazji testu odległości spotkałem się już kilkukrotnie w komentarzach pod odcinkami mojego podcastu z taką tezą, że podobno TLM-103 należy nagrywać z bliska, czyli mówić do niego z bliska. Niestety mimo pytań nie dane mi było się dowiedzieć, co to znaczy z bliska, no więc powiem tyle, że zasadniczo w ogóle do mikrofonów pojemnościowych mówi się mniej więcej z odległości 15-20 cm. Po pierwsze dlatego, że są one bardzo czułe na podmuchy i wypada po prostu między ustami a kapsułą mikrofonu zamontować popfiltr, żeby się zabezpieczyć przed podmuchami. A popfiltr z kolei wymaga zachowania przestrzeni i przed nim i za nim. Przed nim, żeby podmuchy nie były słyszalne. Teraz na przykład zbliżę się, albo zbliżę popfiltr do swojej twarzy i mogę słychać jak to powietrze się zatrzymuje na siatce. Z kolei jeśli będzie ta siatka zbyt blisko mikrofonu, teraz ją zbliżyłem na tyle, że dotyka siatki, no to podmuchy w ogóle nie będą zatrzymywane. Zatem potrzebna jest przestrzeń i przed popfiltrem i za popfiltrem. Moim zdaniem nie ma sensu tego zmniejszać poniżej 15 cm. No może 10 jak ktoś bardzo delikatnie mówi, to można. I oczywiście zamiast stosować popfiltr, można uprzeć się i mówić na przykład pod kątem. Teraz mówię tak, że mikrofon jest wycelowany w kącik moich ust i powietrze, które wypowiadam, mija ten mikrofon. Ale jeśli nawet w ten sposób zbliżę się znacząco do kapsuły mikrofonu, tak jak na przykład teraz nagrywam z odległości 10 cm, to niestety tak bliskie omikrofonowanie powoduje, że będą słyszalne te wszystkie odgłosy związane ze sklejaniem się wark, te wszystkie mikro takie mlaski, to wszystko będzie bardzo, bardzo słyszalne. Dlatego moim zdaniem praktyczną odległością jest właśnie 15 do 20 cm. Wtedy i kontrolujemy podmuchy, nie są tak słyszalne te wszystkie drobne odgłosy i moim zdaniem brzmienie w ogóle na tym nie traci. Takie jest moje zdanie w kwestii odległości nagrywania wszelkich mikrofonów pojemnościowych, w tym także TLMA103. Przechodząc w ogóle do testu podmuchów, skoro już o tym zacząłem mówić, ten odcinek oczywiście nagrywam z wykorzystaniem popfiltra, więc frazy testowe nie sprawiają żadnych problemów. "Piekarz Piotrek przyniósł pizcę peperoni po południu i poproszę papier pakowy do pakowania paczek". Bez popfiltra, o czym się teraz przekonacie, wcale już tak nie będzie wesoło. "Piekarz Piotrek przyniósł pizcę peperoni po południu oraz poproszę papier pakowy do pakowania paczek". Tutaj jako ciekawostkę mogę wam zademonstrować jeszcze działanie gąbki firmowej Neumanna WS87. Podkreślę tylko, że nie ma jej w żadnym z zestawów z Neumannem TLM103. To jest osobne akcesorium, trzeba sobie je kupić zupełnie osobno. Założę teraz tę gąbkę. Teraz mówię już z wykorzystaniem gąbki WS87, która ma podwójne działanie. Po pierwsze, całkiem nieźle zabezpiecza mikrofon przed popami, czyli kiedy teraz powiem cały czas z tych 15 cm "Piekarz Piotrek przyniósł pizcę peperoni po południu" albo "poproszę papier pakowy do pakowania paczek", to słychać, że gąbka daje sobie radę, a dodatkowo obniża ona troszkę wysokie częstotliwości i mniej czytelne stają się sybilanty z moim głosem na przykład i z tego powodu akurat Neumanna TLM103 używam zazwyczaj właśnie z gąbką, a nie z popfiltrem. Taki paradoks, ale nie spodziewałem się tego, ale tak właśnie jest. Teraz zdejmę gąbkę i będę nagrywał w dalszym ciągu z popfiltrem. Pora na test stuków i odporności na drgania. Mikrofon kupiłem w wersji ze sztywnym uchwytem SG2, no i w tym właśnie uchwycie jest obecnie mikrofon zamocowany. Nie jest to uchwyt, który bym jakoś szczególnie polecał. Postukam teraz w blat biurka, to się dowiecie dlaczego. Teraz postukam w ramię mikrofonowe. W kabel XLR. W sam uchwyt. No i w obudowę mikrofonu. No nie są to miłe odgłosy. Generalnie TLM103 wydaje mi się jeszcze bardziej czuły, jeśli chodzi o drgania niż model TLM102, który już jest bardzo czuły, dlatego szczerze polecam używanie do Neumannów uchwytów elastycznych. Tylko przerażają nas ceny. No ale właśnie, ceny akcesoriów firmy Neumann. Na przestrzeni tych kilku miesięcy, od kiedy korzystam z TLM102, dokonałem pewnego odkrycia, którym się z wami podzielę. Nie będę taki. Otóż marka Neumann należy do firmy Sennheiser. Nie wiem czy o tym wiedzieliście, ale tak właśnie jest. Firmy Sennheiser chyba nie trzeba przedstawiać, to też jest bardzo znany producent mikrofonów, chociaż tak się jakoś złożyło, że dotąd nie przetestowałem na swoim podcaście ani jednego modelu tej firmy. Co uświadomiłem sobie dopiero właśnie przy testach Neumannów. Ale wracając do tematu. Oglądając na YouTubie różne porównania TLM102 i TLM103 z modelami innych firm, trafiłem dosyć przypadkowo na filmik omawiający mikrofon Sennheiser MK4, który był zamocowany w koszyku elastycznym bardzo, bardzo podobnym do koszyka, który dostałem z TLM102. A że kształt tego koszyka Neumann EA4 jest bardzo charakterystyczny z takim wycięciem z przodu, postanowiłem to sprawdzić. No i szybko okazało się, że akcesoria do tego Sennheisera MK4 wydają się być bardzo, bardzo podobne do akcesoriów dla TLM102 i TLM103. Elastyczny koszyk to Sennheiser MKS4, a odpowiednik sztywnego mocowania Neumann SG2 to Sennheiser MZQ4. Nie byłoby to może zbyt sensacyjne odkrycie, gdyby nie ceny tych akcesoriów. Sztywne mocowanie Neumann SG2 kosztuje około 400 zł, a odpowiednik u Sennheisera, czyli ten MZQ4 to koszt niecałych 70 zł. Przyznacie, że jest różnica. Z kolei elastyczny uchwyt Neumann EA4 to około 700 zł, tyle trzeba mniej więcej zapłacić za niego, a za wspomniany Sennheiser MKS4, czyli odpowiednik do tego modelu MK4, kosztuje około 400 zł, czyli prawie połowę mniej. Żeby rozwiać wątpliwości co do możliwości zastosowania tych uchwytów w przypadku TLM102 i TLM103, zamówiłem sobie sztywny uchwyt MZQ4 od Sennheisera i mogę na 100% powiedzieć, że gwint idealnie pasuje do TLM102 i TLM103. Zatem zakładam, że to samo będzie się miało z uchwytem elastycznym MKS4, bo on jest przeznaczony do tego samego mikrofonu MK4, więc musi mieć identyczny gwint. Żeby jednak być sprawiedliwym, to nie jest tak, że te sztywne uchwyty od Sennheisera to jest dokładna kopia uchwytów od Neumanna. One są podobne, ale nie są identyczne. SG2, który dostałem teraz z TLM103 i ten zamówiony MZQ4, który dokupiłem, różnią się nieco. SG2 jest w całości wykonany z metalu, jest ciężki, solidny, no ale częściowo plastikowy MZQ4 ma za to wygodne pokrętło do luzowania przegubu, więc coś za coś. Za to jedną rzecz oba uchwyty mają wspólną. Tak samo słabo tłumią drgania, więc polecam raczej przyjrzeć się Sennheiserowi MKS4, albo od razu kupić sobie Neumanny w wersji z elastycznym koszykiem. No dobrze, czas przejść do fragmentu lektorskiego, czyli "Hill of Thing" i dr Dolithul i jego zwierzęta. "Pokój był bardzo mały, bez okna i o niskim suficie. Całe umeblowanie składało się z jednego tylko krzesła. Dookoła ścian stały wielkie beczki przyśrubowane do podłogi, aby nie staczały się na siebie podczas chwiania i kołysania statku. Nad beczkami na drewnianych hakach wisiały cynowe dzbany różnej wielkości. Mocna woń wina przesycała cały pokój. W środku zaś, na podłodze, siedział mały, może ośmioletni chłopaczek i płakał gorzko." No i cóż, czas jakoś podsumować ten test. Nie będzie tutaj laurki dla TLM-a 103 i rozpływania się nad tym, jaki jest świetny, no bo jest świetny, ale za tę cenę ja się nie spodziewałem niczego innego szczerze mówiąc. Do jakości wykonania nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń. To jest produkt premium i tyle. I to się czuje. Ale mikrofon to jest nie tylko budowa fizyczna, a być może nawet przede wszystkim brzmienie. Tutaj, co odkryłem z pewnym zdziwieniem, w postaci surowych nagrań, bardziej podobają mi się nagrania właśnie z TLM-a 102, czy nawet, jeszcze może bardziej, z Jay-Z Vintage 11. Szczególnie męczące może być pasmo powyżej 4,5 kHz, gdzie ten mikrofon ma takie podbicie kilkudecybelowe i może to być męczące zwłaszcza dla kogoś, tak jak ja, kto ma dosyć podkreślone sybilanty. Powtarza się tutaj sytuacja znana już z testów Luita LCT 540 S. Bez obróbki, choćby minimalnej, tu się nie obędzie. W przypadku mojego głosu przynajmniej. W przypadku Neumana TLM-103 pomaga firmowa gąbka WS87, która troszkę tak delikatnie tłumi górne pasmo, ale i tak delikatny DSR na moim głosie się przydaje. W TLM-102 po założeniu firmowej gąbki WS2 w zasadzie z górą pasma nie muszę już nic robić. No to czy to znaczy, że ten mikrofon jest kiepski? No nie, skąd? Moim zdaniem, podkreślę, to jest moje zdanie, jest naprawdę świetny. Wymaga tylko nieco więcej pracy przy obróbce niż Maluch 102. Za to już po opanowaniu góry, czyli tych górnych pasm, wydaje się mniej, nie wiem jak to nazwać, zbity, jest taki trochę bardziej przestrzenny niż TLM-102 i po obróbce już nie wskazałbym tak łatwo TLM-102 jako faworyta tego pojedynku. Nie zmienia to faktu, że to jest już w pełni profesjonalne narzędzie dla profesjonalistów, dla lektorów, dla wokalistów, czy dla instrumentalistów. Z pewnością może to być jedyny mikrofon, który ktoś sobie kupi w swojej karierze do nagrywania, ale co i za coś, ten mikrofon wymaga staranności, zarówno jeśli chodzi o przygotowanie pomieszczenia do nagrywania, ale także jeśli chodzi o jego zamocowanie, żeby właśnie te drgania gdzieś tam, nie wiem, z podłogi, z biurka się nie przenosiły na sam mikrofon, bo on naprawdę jest bardzo, bardzo czuły na tego typu zakłócenia, a ze sztywnym uchwytem, moim zdaniem, nie za bardzo jest sens go używać. Oczywiście kupowanie Neumana TLM-103 wyłącznie do podcastowania jest jak strzelanie z armaty do muchy, albo może i do komara. Nie dość, że wydrenuje nam kieszeń, to obawiam się, że nikt ze słuchaczy używających do kanałówek, czy jakichś tanich słuchawek bluetooth, nie doceni brzmienia TLM-103. Dobrze obrobiony, czterokrotnie, albo nawet pięciokrotnie tańszy mikrofon sprawdzi się w większości wypadków równie dobrze. O ile zatem sam nie zamierzam w żadnym razie pozbywać się TLM-103, to do podcastów nie będę go rekomendował. No chyba, że ktoś faktycznie nie ma ograniczeń finansowych, budżet jest do sufitu, no to może sobie takiego Neumana sprawić. Dlaczego nie? Tak, w tym wypadku bardziej polecałbym przyjrzeć się w pierwszej kolejności TLM-102, który w postaci surowej wydaje mi się, że troszkę przyjemniej brzmi. Oceniam to oczywiście na moim głosie, więc nie każdy pewnie dojdzie do takiego samego wniosku, ale jest dużo tańszy, przede wszystkim, a wcale nie brzmi aż tyle razy gorzej. Więc wydaje mi się, że naprawdę jeśli już koniecznie ktoś chce mieć Neumana, to ten TLM-102 wcale nie jest złym rozwiązaniem. A co Wy sądzicie o brzmieniu TLM-103? Dajcie znać w komentarzach, a tymczasem do usłyszenia. [MUZYKA] [MUZYKA] [MUZYKA] .