Powrót

002 Mikrofon mikrofonowi nierówny

Hej, witam w trzecim podcaście, w którym chciałbym się skupić na wyciąganiu wniosków z tego, na co strawiłem ostatnie dwa lata, jak się okazało. A było to babranie się w sprzętowych aspektach nagrywania. Na szczęście akurat ta część przygody z nagraniami lektorskimi okazała się mniej stracona od tej strony stricte wokalnej.

Nagrywaniem głosu, może akurat nie swojego, ale fascynowałem się od czasów, kiedy tata pożyczał od swojego brata jakiś taki malutki mikrofonik i nagrywał nas, czyli moje siostry, siebie i mnie, na magnetofonie szpulowym Uwertura Stereo.

Potem, pamiętam, mieliśmy jakiś własny mikrofon, który jednak był bardzo słabej jakości i szybko się rozleciał. Od kiedy zająłem się muzyką, bardzo chciałem dodać do niej głos, choćby taki mówiony, bo śpiewać niestety nie potrafię, ale ciągle na przeszkodzie stawał brak mikrofonu.

W końcu, na pierwszym roku studiów, postanowiłem to zmienić i zainwestować w profesjonalne narzędzie. Rzecz jasna, kompletnie się na tym nie znałem i miał to być po prostu jakiś drogi model znanej firmy. Jak się okazało, dla studenta drogi okazał się dynamiczny mikrofon Shure A14, już dzisiaj nieprodukowany.

Kupiłem go po prostu z marszu, bez żadnego rozpoznania. Miałem w garści uzbierane 350 zł i wszedłem do jedynego wówczas znanego sobie sklepu muzycznego na Świętym Marcinie w Poznaniu i kupiłem to, na co mnie było stać. Było to pod koniec lat 90.

i nazwę Shure znałem z czytanego już wówczas czasopisma Estrada i Studio. Moja ignorancja sięgała wówczas takiego pułapu, że nie przewidziałem, że mikrofon będzie w ogóle pozbawiony przewodu, zamiast tego mając tylko gniazdo XLR.

Nie mogłem więc mikrofonu nawet podłączyć i wypróbować. Dopiero po wizycie w sklepie, bodajże spec-kable, uzbroiłem się w przewód XLR na mini-jack, bo tylko takim wejściem mikrofonowym wówczas dysponowałem w komputerze. Nie ponagrywałem za dużo, bo kompletnie nie zadowalała mnie jakość.

Wszechobecne szumy, za które jak wiem teraz odpowiadała słaba karta dźwiękowa, a nie mikrofon, zniechęciły mnie do nagrywania. Mikrofon wylądował w swoim stylowym, skórzanym etui w szuflacie. Przypomniałem sobie o nim dopiero parę lat temu, kiedy wróciły aspiracje muzyczne.

Dźwięk jednak wydał mi się ciemny i nieprzyjemnie przebasowiony, co znów wynikało przede wszystkim z ignorancji i niewłaściwego nagrywania. Za to wyedukowany ponownie przez Estrade i Studio, postanowiłem zainwestować w MXL 770, jeden z pierwszych budżetowych mikrofonów pojemnościowych.

To była prawdziwa katastrofa. Nagrywałem z jego pomocą w kompletnie niezadaptowanym pomieszczeniu, a sam mikrofon podbijał moje bardzo wyraźne sybilanty, więc tych nagrań się po prostu nie dało słuchać. Kiedy więc dwa lata temu wróciłem do nagrywania, już tym razem typowo lektorskiego, w pierwszej kolejności zadbałem o mikrofon, a był to tym razem bardzo dobry model Warm Audio WA 87.

Tyle, że znów nagrywanie w kiepskich warunkach zakończyło się katastrofą, bo pogłos był niemiłosierny, a dodatkowo jeszcze wpadał hałas z uchylonego okna. Zacząłem więc adaptację mojego domowego studio, zamontowałem specjalne panele itd., a w międzyczasie pod choinkę dostałem jeszcze dynamiczny mikrofon AKG D5, nawiasem mówiąc bardzo przyzwoity.

Obecnie za to korzystam z Shura SM7B, który wręcz wydaje się stworzony dla mnie. Jaki jest zatem wniosek numer jeden z tych wszystkich przygód? Po pierwsze, przed zakupem pierwszego mikrofonu trzeba dowiedzieć się przynajmniej tego, jakie są typy mikrofonów, a są to mikrofony pojemnościowe, dynamiczne oraz wstęgowe, tak pokrótce.

Każdy z nich ma swoje charakterystyczne cechy, np. pojemnościowe są bardzo czułe i rejestrują wiele szczegółów, ale nie nadają się do nagrywania w nieprzystosowanych do tego pomieszczeniach. No właśnie dlatego, że rejestrują bardzo dużo rzeczy, w tym dużo dźwięków z przestrzeni, jakieś odbicia czy hałasy zza ściany.

Poza tym mikrofony te wymagają dodatkowego zasilania, tzw. zasilania Phantom, więc musimy mieć urządzenie nagrywające, które takie zasilanie potrafi dostarczyć. Mikrofony dynamiczne są mniej czułe i da się nimi nagrywać nawet w pomieszczeniach słabo do tego przystosowanych.

Minusem jest tutaj słabe wzmocnienie sygnału, czyli zwykle trzeba mocniej odkręcić gałkę w urządzeniu rejestrującym, mówiąc kolokwialnie, co czasem owocuje nieco większymi szumami. Z kolei mikrofony wstęgowe dają zwykle bardzo przyjemny, choć trochę ciemny dźwięk, ale są bardzo delikatne i mechanicznie i elektrycznie.

Dość powiedzieć, że przypadkowe włączenie zasilania Phantom takiemu mikrofonowi powoduje zwykle jego spalenie, zaś narażenie delikatnej wstęgi na duże podmuchy czy uderzenia może doprowadzić do jej nieodwracalnego uszkodzenia.

Wniosek numer dwa jest taki, że mikrofon mikrofonowi nierówny. Niektóre z nich będą lepiej pasować do naszego głosu, inne gorzej. Ja nie lubię MXL 770, bo strasznie w nim świszczę, ale są ludzie, którzy właśnie potrzebują jasnego, wręcz przejaskrawionego mikrofonu.

Z tego samego powodu uwielbiam SM7B, bo on z kolei jest dość ciemny i sprawia, że mój głos brzmi nieco ładniej. WA 87 jest takim ideałem, choć nie stosuję go na co dzień, bo po prostu się o niego boję, oraz jest bardziej kłopotliwy w użyciu niż SM7B, choćby dlatego, że wymaga przykręconego popfiltra, podczas gdy SM7B ma po prostu założoną wielką gąbkę i to wystarcza.

Wniosek numer trzy jest taki, że nawet mając już upatrzony mikrofon, trzeba jeszcze nagrany głos umiejętnie obrobić, czego sam się ciągle jeszcze uczę. Najbardziej nie mogę dojść do ładu z tym, czy mój głos lepiej brzmi, kiedy jest ciemniejszy, ma więcej tych niskich częstotliwości, czy też kiedy jest jaśniejszy.

Nie lubię go w żadnym wydaniu, bo w ogóle nie lubię własnego głosu, no więc trudno jest mi się zdecydować. Doszło do tego, że zamieściłem ostatnio na Facebooku ankietę z dwiema próbkami i poprosiłem znajomych o wyrażenie opinii.

No i okazało się, że ponad dwa razy więcej głosów otrzymała próbka jaśniejsza, czego się po cichu spodziewałem, bo taki głos jest po prostu czytelniejszy. Prawdopodobnie pójdę zatem w tę stronę właśnie, no bo w końcu nie nagrywam dla siebie.

Przynajmniej mam nadzieję. Na koniec, żeby nie być gołosłownym, chciałbym zamieścić próbki z wszystkich moich mikrofonów, zaczynając od Shure'a A14 przez MXL 770, Warm Audio WA 87 i AKG D5. No i na koniec oczywiście Shure SM7B, którego w sumie słuchaliście przez cały ten odcinek, więc tutaj nie będzie zaskoczenia.

Nagrania są tylko odszumione i znormalizowane, aby miały mniej więcej tę samą głośność. Żadnych więcej efektów nie nakładałem, żebyście mogli ocenić, czy faktycznie występują jakieś różnice między nimi. Czytany fragment pochodzi z trzeciego tomu powieści Henryka Sienkiewicza pod tytułem "Potop".

Shure A14 "A że czyn po postanowieniu następował u niego tak prędko jak właśnie grzmot po błyskawicy, podniósł więc wojska leżące przy miastach i nim się kto w Rzeczpospolitej opatrzył, nim wieść się o jego pochodzie rozeszła, on już minął Warszawę i w największe płomienie pożaru się rzucił." MXL 770 "A że czyn po postanowieniu następował u niego tak prędko jak właśnie grzmot po błyskawicy, podniósł więc wojska leżące przy miastach i nim się kto w Rzeczypospolitej opatrzył, nim wieść się o jego pochodzie rozeszła, on już minął Warszawę i w największe płomienie pożaru się rzucił." AKG D5 "A że czyn po postanowieniu następował u niego tak prędko jak właśnie grzmot po błyskawicy, podniósł więc wojska leżące przy miastach i nim się kto w Rzeczypospolitej opatrzył, nim wieść się o jego pochodzie rozeszła, on już minął Warszawę i w największe płomienie pożaru się rzucił." WA 87 "A że czyn po postanowieniu następował u niego tak prędko jak właśnie grzmot po błyskawicy, podniósł więc wojska leżące przy miastach i nim się kto w Rzeczypospolitej opatrzył, nim wieść się o jego pochodzie rozeszła, on już minął Warszawę i w największe płomienie pożaru się rzucił." SUR SM7B "A że czyn po postanowieniu następował u niego tak prędko jak właśnie grzmot po błyskawicy, podniósł więc wojska leżące przy miastach i nim się kto w Rzeczypospolitej opatrzył, nim wieść się o jego pochodzie rozeszła, on już minął Warszawę i w największe płomienie pożaru się rzucił." Jak zatem słychać różnice występują.

Nie są jakieś kolosalne i nie mając bezpośredniego porównania można zupełnie je zignorować, jednak słuchając przykładów łatwo wybrać, który z nich podoba nam się najbardziej. Dlatego właśnie mikrofon warto wybrać świadomie.

Powrót