Powrót

038 Narzędziownik podcastera. Mikrofon MXL770

Gadanie Gadesa. Rozmaitości. Witam w kolejnym odcinku podcastu Gadanie Gadesa z cyklu Narzędziownik Podcastera. Poprzednio prezentowałem pojemnościowy model Luita LCT 440, a dzisiaj nadal trzymam się właśnie tej rodziny pojemnościowej.

Słuchacie mikrofonu MXL 770, jednego z pierwszych budżetowych mikrofonów pojemnościowych. Pojawił się on w czasach, kiedy pojemnościówki kosztowały w większości wypadków więcej niż 2000 zł, a on sam posiadał wówczas cenę 500 czy 600 zł, czyli 1 czwartą tego.

Nic dziwnego, że stał się dosyć popularny, takie przynajmniej wtedy miałem wrażenie, że był jednym z najbardziej znanych pojemnościowych mikrofonów. No a ja chcąc mieć wreszcie taki porządny, przecież profesjonalny mikrofon pojemnościowy, rzuciłem się do zakupów zanim sprawdziłem co i jak.

Wtedy wiedziałem tylko tyle, że mikrofony potrzebują dodatkowego przewodu XLR, tyle się już nauczyłem po zakupie dynamicznego Shure'a 14A. No więc upewniłem się tylko, że faktycznie MXL 770 używa takiego przewodu. No używał, więc myślałem, że nie będzie żadnych problemów.

Bo o tym, że mikrofon pojemnościowy potrzebuje zasilania Phantom, a co za tym idzie odpowiedniego interfejsu audio, żeby można było taki mikrofon podłączyć i go zasilić, no to tego nie wiedziałem. Szczęście w nieszczęściu było takie, że parę lat wcześniej na potrzeby nauki gry na gitarze elektrycznej kupiłem sobie taki malutki interfejs od Native Instruments, który nazywał się Guitar Rig Session I.O.

chyba coś takiego. No więc jak przyszło co do czego i okazało się, że niestety nie podłączę MXL 770 do mojej wbudowanej w komputer karty dźwiękowej, niezintegrowanej miałem porządną kartę Audio File 2496 chyba tak się jakoś nazywała.

I była całkiem solidną kartą dźwiękową, jak na tamte czasy zwłaszcza. No ale niestety nie można było do niej podłączyć bezpośrednio mikrofonu ze złączem XLR i zasilić go zasilaniem Phantom na przykład. Więc jak przyszło co do czego, no to poratowałem się tym właśnie Session I.O.

No i można by powiedzieć, że w ten sposób zakosztowałem fantastycznego świata mikrofonów pojemnościowych. Ale nie. I to z dwóch powodów. Bo po pierwsze próbowałem nagrywać w dużym i praktycznie pustym pokoju. Wtedy jeśli dobrze pamiętam właśnie, niedawno wprowadziłem się do nowego mieszkania, pierwszego mojego mieszkania i tam miałem umeblowany tylko jeden pokój, a nazwijmy to salon, stał pusty, bo po prostu nie miałem nawet mebli jeszcze wtedy.

No i tam sobie urządziłem moje studio nagraniowe, no bo wiadomo, że we wszystkich teledyskach, które wtedy widziałem, no to studia nagraniowe były duże. No więc też siłą rzeczy wykorzystałem ten największy pokój, jaki miałem.

No jak można sobie wyobrazić, pogłos po prostu niszczył każde nagranie, które próbowałem tam wykonać. No ale oprócz pogłosu, to jest ta druga rzecz, która bardzo przeszkadzała, były sybilanty. Bardzo, ale to bardzo podkreślane przez MXL 770.

Ja już sam z siebie mam taki dosyć syczący głos i te eski czasami są irytujące, więc efekt łatwo było przewidzieć. Wtedy jeszcze nie wiedziałem kompletnie nic o wtyczkach VST, o tym, że można sybilanty usuwać na drodze programowej, a że nie miałem jeszcze wtedy internetu, no to też nie było gdzie zasięgnąć takiej informacji, poza Estradą i studio chyba, ale tam nie było takich praktycznych przewodników o tym, jak na przykład wykorzystać mikrofon pojemnościowy.

Przynajmniej ja nie trafiłem w tych numerach, które miałem, na coś takiego. No więc nic dziwnego, że się po prostu zniechęciłem i zamiast nagrywać głos, no to zmieniłem hobby i zostałem fotografem. Parę lat temu, kiedy wróciłem do nagrywania, no znów próbowałem użyć tego mikrofonu, ale tym razem do nagrywania wokalistki.

No niestety okazało się, że ona również miała dość wyraźne eski, no a MXL swoim zwyczajem brutalnie te eski uwypuklił. Jak pewnie sami słyszycie, ten mikrofon nie brzmi najlepiej. Takie jest przynajmniej moje zdanie. Jest dosyć jaskrawy, dosyć ma jasne to brzmienie, mało dołu, dużo góry.

No i nadaje się chyba tylko do rejestracji ekstremalnie nosowych i ciemnych głosów. W każdym innym wypadku trzeba się będzie trochę postarać, żeby ujarzmić sybilanty, a i tak nie do końca się to udaje często. Prawda jest taka, że jeśli już te sybilanty nagramy i one są irytujące, no to trzeba je będzie usunąć w postprodukcji.

Czytałem też na różnych forach opinię, że nie jest z tym mikrofonem aż tak źle. Niektórzy go sobie chwalą, więc no musicie sami zdecydować. Po to są właśnie te testy, po to dostarczam surowe nagrania. W opisie każdego odcinka jest przecież link do fragmentu surowego nagrania z danego mikrofonu.

No więc możecie posłuchać i sami zdecydować, czy takie brzmienie Wam się podoba w porównaniu do tych innych mikrofonów, które już przetestowałem, czy też nie. Przechodząc do rzeczy przyjemniejszych, no to kupując ten mikrofon dostaniemy nie tylko samo urządzenie, ale i wygodną i całkiem solidną walizeczkę z tworzywa sztucznego.

Walizeczka wyściełana jest pianką, w której mikrofon można bezpiecznie odłożyć. Jest tam też miejsce na mocowanie statywowe, elastyczne. No i samo mocowanie oczywiście też dostajemy, łącznie z zapasowymi gumkami, gdyby coś tam się przetarło albo zerwało.

Sam mikrofon prezentuje się dosyć elegancko. Jest cały czarny, wykonany z metalu. Ma złotym kolorem wykonaną taką linię dookoła i nazwa firmy też jest napisana na złoto, także prezentuje się całkiem nieźle. Na obudowie mamy dwa przełączniki.

Jeden to jest 10-decybelowy tłumik, a drugi przełącznik to filtr górnoprzepustowy. Czyli można sobie włączyć taki filtr już w samym mikrofonie. Mikrofon, tak jak powiedziałem, jest kardioidalny, czyli powinien najlepiej tłumić sygnały dochodzące do niego z tyłu.

No i przetestujmy. Tak brzmi sygnał nagrywany od frontu, czyli z przodu mikrofonu. Tak brzmi sygnał nagrywany z boku, pod kątem 90 stopni. A tak brzmi sygnał nagrywany z tyłu. Jeśli chodzi o odporność na głoski wybuchowe, to nagrywam cały odcinek z wykorzystaniem popfiltra, bo nie jest tutaj najlepiej.

Zresztą możecie sobie posłuchać teraz testu moje słynne zdanie o piekarzu Piotrku. Piekarz Piotrek przyniósł pizze peperoni po południu. To był test bez popfiltra, teraz test z popfiltrem. Piekarz Piotrek przyniósł pizze peperoni po południu.

Jeśli chodzi o stukanie w statyw i w obudowę, to teraz stukam w statyw, a teraz w obudowę. Tak to brzmi. Nagrywam mając ten mikrofon mniej więcej 20 cm od ust, oczywiście z popfiltrem między ustami a mikrofonem. No i tak brzmi właśnie z tej odległości 20 cm.

Tak brzmi z odległości mniej więcej 30 cm. A tak brzmi z odległości mniej więcej metra. Pora na tekst czytany, czyli tradycyjnie Hugh Lofting, dr Dolittle i jego zwierzęta. Pokój był bardzo mały, bez okna i o niskim suficie.

Całe umeblowanie składało się z jednego tylko krzesła. Dookoła ścian stały wielkie beczki przyśrubowane do podłogi, aby nie staczały się na siebie podczas chwiania i kołysania statku. Nad beczkami na drewnianych hakach wisiały cynowe dzbany różnej wielkości.

Mocna woń wina przesycała cały pokój. W środku zaś, na podłodze, siedział mały może ośmioletni chłopaczek i płakał gorzko. No i tak się właśnie prezentuje MXL-770. Przyznam bez bicia, że nie przepadam za tym mikrofonem. Nie używam go i raczej nie będę go używał.

Oczywiście gdybym nie miał niczego innego pod ręką, to jakoś dałbym radę, da się to jakoś skorygować w postprodukcji, jeśli chodzi o brzmienie. Można powalczyć trochę z sybilantami, ale nie da się ukryć, że czekałoby mnie więcej pracy, niż przy wykorzystaniu innych mikrofonów, które mam w kolekcji mojej małej.

Można kupić jeszcze nadal nowe egzemplarze, bo cały czas on jest w produkcji i w sprzedaży i ciągle kosztuje około 500 zł. Nie da się ukryć, że w dzisiejszych czasach za tę cenę da się kupić całkiem sporo lepiej brzmiących mikrofonów, nawet pojemnościowych.

Ja osobiście nie zawracałbym sobie nim teraz głowy, bo nie jest żadnym cudem, nie ma jakiegoś super brzmienia, no chyba, że akurat komuś to brzmienie, które teraz słyszy, odpowiada z jakiegoś względu. No to jak najbardziej.

Na pewno to nie jest mikrofon, który brzmi jak wszystkie inne, które testowałem do tej pory i które będę testował później, ma swoje specyficzne brzmienie. Być może komuś się to właśnie spodoba, no to czemu nie? No i to tyle na dzisiaj.

Powrót