Powrót

039 Narzędziownik podcastera. Mikrofon Shure SM7B

Gadanie Gadesa. Rozmaitości. Witajcie w kolejnym odcinku podcastu Gadanie Gadesa z cyklu Narzędziownik Podcastera. No i nadszedł ten dzień, kiedy do testu przystępuje mikrofon Shure SM7B, czyli złoty gral wszystkich osób, które mówią do mikrofonów.

Przynajmniej takie można odnieść wrażenie słuchając i oglądając różne filmiki na YouTubie, czy różne poradniki, gdzie właśnie ten mikrofon jest doradzany jako najlepszy, najfajniejszy, oferujący najlepsze brzmienie. No i faktem jest, że wiele rozgłośni radiowych ma ten mikrofon i nawet jestem w stanie zrozumieć dlaczego, bo ma on szereg zalet.

Natomiast ma też swoje wady, o których mało kto mówi. Natomiast wydaje mi się, że warto o tych wadach wiedzieć i ja już tutaj nawet robiłem taki odcinek właśnie o samym Shure SM7B, więc może nie będę do tego wracał i znowu jęczał nad tym mikrofonem.

No i chociaż nie mogę powiedzieć tak naprawdę, że żałuję, że go kupiłem, bo jest to niezły mikrofon, powiedzmy, tak obiektywnie patrząc. Natomiast jest sporo mikrofonów lepszych od niego i wydaje mi się, że jeśli ktoś zaczyna podcastowanie, to raczej powinien dać sobie spokój z Shurem SM7B i poszukać jakiegoś zastępnika.

Tutaj od razu przychodzi na myśl na przykład Rode PodMic, albo Presonus PD70, albo na przykład Zoom ma też chyba taki broadcastowy mikrofon. No i jest takich mikrofonów sporo, nawet sam Shure wypuścił MV7, taki mikrofon, teraz już chyba nawet jest w drugiej wersji.

Ten pierwszy mógł też pracować przez USB, druga wersja jest już tylko przez XLR, więc można się rozejrzeć trochę po rynku i na pewno znajdzie się sporo mikrofonów tańszych, to na pewno, a przy okazji też przynajmniej nie gorszych pod pewnymi względami.

Oczywiście jest tak, że Shure SM7B to jest Shure SM7B i jeśli chcemy pokazać komuś, że jesteśmy strasznie profesjonalnymi osobami, które nagrywają i traktują to serio i w dodatku jeszcze nagrywamy na przykład wideo na YouTube'a i chcemy pokazać się z takim właśnie mikrofonem, to wiadomo musimy go kupić, bo nie ma nic innego co byłoby Shurem SM7B.

No trzeba mieć po prostu Shure SM7B. Natomiast jeśli komuś bardziej zależy na samym brzmieniu, no to wydaje mi się, że znajdzie mnóstwo nowszych, nowocześniejszych, ładniej brzmiących mikrofonów niż ten właśnie. Jeśli chodzi o to co dostajemy przy zakupie Shure SM7B, no to wiadomo, że jest to mikrofon dostarczany z dwiema osłonami, z dwiema gąbeczkami.

Jedna jest takim przedłużeniem korpusu i wygląda bardzo ładnie i bardzo nowocześnie i to jest właśnie ta osłona, którą widać w rozgłośniach radiowych. Jeśli widzicie, że tam ktoś gada przez Shure SM7B, to właśnie ma zazwyczaj tę gąbeczkę założoną.

Ale jest też taka większa, o większej średnicy, która trochę lepiej tłumi głoski wybuchowe, ale i tak nie ma co narzekać, bo sam mikrofon jest tak zbudowany, żeby jak najbardziej oddalić paszczę mówiącego od kapsuły, no żeby uniknąć właśnie tych popów.

Dlatego ten mikrofon jest bardzo dobry dla osób, które jeszcze nie mają doświadczenia w mówieniu do mikrofonu. I pewnie dlatego jest też w rozgłośniach radiowych, żeby właśnie uniknąć tego, że nie wiem, mamy gościa do wywiadu, który no pierwszy raz mówi do mikrofonu, no i będzie pewnie do niego jakoś tam, nie wiem, pluł, dmuchał i tak dalej.

No bo to wiadomo, że na początku zawsze tak się robi. Dopiero po pewnym czasie mówienia do mikrofonu wiadomo, w jaki sposób odsuwać się z linii, jak daleko być od membrany i tak dalej, żeby uniknąć tych wszystkich nieprzyjemnych rzeczy, które później trzeba oczywiście usuwać w obróbce albo męczyć nimi słuchaczy.

SM7B nie ma takich problemów na ogół, ponieważ jest dosyć mocno zabezpieczony przed tym. Między innymi właśnie tym oddaleniem ust słuchacza, który nie może przycisnąć swojej buzi do mikrofonu i gadać. Oczywiście ja mogę tutaj zrobić tak, że jest aż taki efekt zbliżeniowy.

I być może tak powinienem mówić do tego mikrofonu. Natomiast wolę mówić no tak z przynajmniej 5 cm. Tutaj właśnie jest taki mały trik z tym mikrofonem, że nie można być za daleko z kolei. Bo niestety sygnał wychodzący z tego mikrofonu jest bardzo słaby i jak za chwilę się przekonacie przy teście nagrywania z różnych odległości, dosyć szybko ten sygnał ginie.

Więc trzeba być blisko, ale nie za blisko, bo wtedy jest bardzo mocny efekt zbliżeniowy. Bardzo mocno słychać te wszystkie takie mikromlaski i tak dalej. Jeśli ktoś cierpi na dźwiękofobię, to może być dosyć zniesmaczony tym, co wychodzi.

Ale do wywiadów bardzo dobry. Jeśli mamy gościa, po prostu podsuwamy mu ten mikrofon i on sobie do tego mikrofonu mówi i jesteśmy w miarę bezpieczni, że tutaj nic się złego nie powinno zdarzyć. Jeśli chodzi o wyposażenie, no to oprócz tej właśnie gąbeczki, tej małej, dostajemy jeszcze tą dużą i mikrofon ma wbudowany uchwyt.

Jest już wyposażony w taki uchwyt. Nie da się go zamontować w inny sposób do statywu, więc po prostu jesteśmy na ten uchwyt skazani. Dodatkowo ten uchwyt ma dosyć taką niefortunną z mojego punktu widzenia budowę, ponieważ port XLR też jest wyprowadzony na tym uchwycie.

I pęta się jeszcze taki kabelek, który wychodzi z mikrofonu i trafia do uchwytu, żeby przewodzić sygnał z mikrofonu do przewodu XLR. No i jest to takie trochę dziwne, chociaż trzeba przyznać, że na pewno mikrofon wygląda oryginalnie no i pewnie efektownie.

Ja natomiast myślę, że jest to troszkę uciążliwe, zwłaszcza jeśli ma się na przykład statyw albo ramię, które może mieć problem z przymocowaniem takiego mikrofonu, ponieważ jeśli mamy duży taki kołnierz metalowy przy statywie na przykład, no to nie będziemy mogli go mocno dokręcić, bo właśnie będzie nam tutaj bruździł ten port XLR, który jest tuż obok tego montowania statywowego dosyć niefortunnie i wtedy trzeba sobie organizować jakąś przedłużkę albo coś takiego.

Zawsze jest coś za coś. Jednemu się to będzie podobało, innemu się to nie będzie podobało, ale wspominam o tym, że tak właśnie to wygląda w przypadku tego mikrofonu. Jeśli chodzi o dodatkowe jeszcze rzeczy, dostajemy taką płytkę do nakręcenia z tyłu.

Jeśli nie chcemy korzystać z regulacji, to możemy sobie nakręcić taką zaślepkę z nazwą firmy Shure i tyle. Do tego jeszcze dochodzą jakieś dokumenty i chyba nic więcej nie ma. Nie wiem, czy jest redukcja statywowa. Pewnie jest, bo dlaczego nie? Nie ma natomiast żadnego etui, żadnego woreczka, nic takiego nie mamy, bo ten mikrofon też nie ma być transportowany, ma być przykręcony na stałe i mamy go używać.

Takie jest widocznie założenie firmy Shure. No i w związku z tym nie mamy żadnego woreczka. Możemy co najwyżej schować sobie do pudełka, więc pudełka nie należy wyrzucać. Wspomniałem o regulacji, ponieważ w SM7B możemy kształtować nieco brzmienie.

I teraz dokonam takiej regulacji, bo ja zazwyczaj korzystam właśnie z takiego ustawienia, jakie teraz słyszycie, czyli jest to ustawienie z podbitą prezencją. Ale za chwilkę przełączę i posłuchacie jak brzmi sygnał, taki neutralny, płaski.

A tak brzmi SM7B, kiedy nie podbijamy tego zakresu prezencji. No, brzmi już troszkę bardziej matowo, prawda? Teraz musiałbym mówić naprawdę z bliska. No i nie wiem, czy ten dźwięk będzie Wam się podobał. Jest już troszkę buczący z moim głosem.

Na szczęście to nie wszystko, bo można też w Shure SM7B osłabić trochę niskie tony. I ten wariant właśnie teraz słyszycie. Czyli teraz góra jest płaska, a dół jest obcięty. Spróbujemy sobie jeszcze takiego wariantu, gdzie dół jest ścięty, a góra jest podbita.

I posłyszycie, że to nie jest już to brzmienie, o które nam chodzi w SM7B. No i mamy teraz mikrofon, który ma podbitą górę i osłabione dół. No i nie wiem, czy to jest to brzmienie, o które ludzie się zabijają kupując SM7B. Nie wiem nawet, czy ludziom chodzi o brzmienie Shure SM7B, kiedy się o niego zabijają, czy po prostu o to, żeby to był SM7B.

Ale to już rozważania na zupełnie inny odcinek, chociaż może też lepiej nie. Przywrócę sobie dół, a górę pozostawię taką podbitą. Dobrze, jestem już w takim moim ulubionym setupie, czyli góra jest podbita, dół jest płaski, czyli taki, jaki powinien być.

Nie wiem, wydaje mi się, że troszkę buczę. Zwykle w postprodukcji troszkę osłabiam ten dół, ale jednak z tym osłabionym dołem, który teraz przed chwilą słyszeliście, wydaje mi się, że nie brzmi to dobrze. Wydaje mi się, że już lepiej słyszeć sobie taki buczący dźwięk, jaki teraz tutaj macie.

Jeśli ktoś słucha tego dźwięku w słuchawkach, no to z pewnością słyszy też szum, który powstaje, kiedy podłącza się Shure SM7B do jakiegoś takiego zwykłego przedwzmacniacza w zwykłym rejestratorze, czy w zwykłym interfejsie audio.

Nie da się ukryć, że żeby ten szum troszkę obniżyć, no to trzeba wykosztować się na jakiś porządny przedwzmacniacz z transformatorem i możliwością dopasowania impedancji. No i wtedy troszeczkę rzeczywiście można zbić ten szum, ale też bez rewelacji.

On po prostu będzie, bo taka jest uroda już tego mikrofonu, że trzeba go po prostu odszumiać. Od razu też wspomnę, że rozmawiałem z kilkoma osobami, które pracowały w radio i wiem, że w stacjach radiowych to, co słyszymy, to albo po prostu nie zwracamy uwagi na to, że tam ten szum jest, bo słuchamy radia gdzieś tam w samochodzie na przykład i po prostu tego szumu tam nie słychać i wtedy nikt się tym po prostu nie przejmuje, a jeśli posłuchamy radia już w takich, nazwijmy to, cieplarnianych warunkach gdzieś w domu na dobrym sprzęcie, no to się okaże, że słychać tam po pierwsze działanie bramki zazwyczaj jest to po prostu wycinane.

Ten szum jest wycinany, tak jak ja używam sobie czasami DBX-a 286, czy na przykład w rodcasterze też jest bramka szumów, no to tak się po prostu robi. Niestety nie jest to taki dźwięk, jak na przykład był przy okazji testów LUITA LCT 440, gdzie ten mikrofon w ogóle nie szumiał.

Tutaj niestety szumi i trzeba sobie z tym radzić. Albo to odszumimy w postprodukcji, albo będziemy stosować jakieś urządzenie, które ma bramkę szumów, jakiś ekspander, który będzie nieco obniżał poziom dźwięku między słowami.

I tak się to zazwyczaj odbywa w radio. Jeśli ktoś się tak nakręca na ten mikrofon, że będzie miał taki wspaniały radiowy dźwięk i to będzie dźwięk pozbawiony szumów, no to nie, nie będzie. Trzeba to sobie po prostu ustawić w jakimś urządzeniu rejestrującym, czyli kupić sobie na przykład taką konsolę jak rodcaster, albo teraz MixCast, Tascama na przykład, albo Zoom, PodTrack.

Tam są procesory, które potrafią ten szum troszkę zniwelować. No i tak to się odbywa. Niestety prosto z mikrofonu, tak jak sobie nagramy i pogłośnimy, ten szum zawsze będzie, nawet jeśli użyjemy naprawdę jakiegoś high-end'owego przedwzmacniacza, to i tak ten szum będzie wyższy, dużo wyższy niż na przykład z takiego LCT 440.

No po prostu i tyle. Trzeba się po prostu z tym pogodzić. Dobra, dosyć tego już gadania, bo gadam i gadam. Jak widać, o szurze SM7B mogę gadać bez przerwy. Tak kontrowersyjny jest to mikrofon. Kocham go i nienawidzę jednocześnie, naprawdę.

To coś jest niesamowitego. Ale teraz wydaje mi się, że w związku z tym, że przechodzę powoli na LCT 440, czy przejdę wkrótce, no to obawiam się, że szur SM7B wyląduje w szufladzie albo po prostu trafi do kogoś innego. Jeszcze nie wiem.

Żal będzie mi się z nim rozstawać. To jest po prostu już związek, tak? To jest związek i nic się tutaj nie da na to poradzić. Dobra, co jeszcze? Aha, zalety tego mikrofonu. Poza tym, że jest zbudowany jak czołg, że jest dosyć odporny na popy, pypypypypy, jak słychać.

To jest ta wbudowana gąbeczka. Mogę ją zdjąć i posłuchacie. A tak brzmi mikrofon, który jest pozbawiony tej gąbeczki. Niektórzy używają go właśnie w ten sposób, pypypypypy. Też nie jest tragiczny, nie? Zaraz, bo ja tak nie ppp, ja tutaj mam przecież przygotowany tekst.

Piekarz Piotrek przyniósł pizze peperoni po południu. Całkiem nieźle. A z gąbeczką? Piekarz Piotrek przyniósł pizze peperoni po południu. Wypróbuję jeszcze tę grubą gąbeczkę. A oto gruba gąbeczka w działaniu. Piekarz Piotrek przyniósł pizze peperoni po południu.

Jeśli chodzi o odporność na stuki, no to tutaj nie ma dobrych wiadomości, bo uchwyt jest sztywny, a że nie da się tego mikrofonu inaczej zamontować, no to musimy się z tym pogodzić. Zobaczcie, stukam w statyw. A teraz stukam w obudowę.

I tak to jest z tym mikrofonem. Nie ma tragedii, ale nic lepiej się tutaj nie da zrobić. A, zapomniałem o najważniejszym. Przecież charakterystyka kierunkowa jeszcze jest istotna w tym mikrofonie, ponieważ to jest jedna z jego zalet, że on dużo sygnału odrzuca z tyłu, tak i czemu właśnie przy wywiadach, kiedy rozmawiamy vis-a-vis z gościem, no to jest bardzo dobre odseparowanie tego, co my mówimy, od tego, co gość mówi i jego słowa nie wpadają do naszego mikrofonu.

Przekonajmy się. Tak brzmi sygnał mówiony wprost do mikrofonu z przodu. Tak brzmi sygnał mówiony z boku, pod kątem 90 stopni. A tak brzmi sygnał mówiony z tyłu mikrofonu, w tej samej odległości, co z przodu. No i chyba jest całkiem nieźle, prawda? I teraz...

Aha, jeszcze został test odległości. Jestem dzisiaj strasznie chaotyczny, ponieważ nagrywam to tak na żywo, z pamięci. Muszę znaleźć gdzieś kartkę, bo mam też tam fragment ten lektorski, ale najpierw test odległości. To jest tekst mówiony z odległości mniej więcej 5 cm od gąbki.

To jest tekst mówiony z odległości mniej więcej 30 cm od gąbki. A to jest tekst mówiony mniej więcej z odległości metra od gąbki. Teraz test lektorski, czyli tradycyjnie dr Dolittle i jego zwierzęta, Hugh Loftinga. Pokój był bardzo mały, bez okna i o niskim suficie.

Całe umeblowanie składało się z jednego tylko krzesła. Dokoła ścian stały wielkie beczki przyśrubowane do podłogi, aby nie staczały się na siebie podczas chwiania i kołysania statku. Nad beczkami na drewnianych hakach wisiały cynowe dzbany różnej wielkości.

Mocna woń wina przesycała cały pokój. W środku zaś, na podłodze, siedział mały, może 8-letni chłopaczek i płakał gorzko. No to co, podsumujmy. Po pierwsze zalety tego mikrofonu. Na pewno wygląd, na pewno nazwa. Możemy sobie podpiąć ten mikrofon i jak ktoś nas zobaczy, to powie sobie, o, to jest z pewnością ktoś, kto nie liczy się z kosztami.

No to tak, to na pewno. Brzmienie. No tutaj sprawa jest dyskusyjna. Może to być zaleta, takie ciemne brzmienie i niskie dosyć. A czasami może to być wada. Jeśli ktoś ma już z natury taki dosyć niski głos, no to jak sobie jeszcze włączy taki dudniący SM7B, to nie wiem, czy będzie dobrze brzmiał.

Więc brzmienie jest dyskusyjne. Natomiast cieszy to, że można sobie to brzmienie jakoś tam kształtować. Są te przełączniki z tyłu, można podbić prezencję, można osłabić dół. Więc pewnie jakoś każdy sobie ten mikrofon dopasuje do własnych potrzeb.

Kolejnym plusem jest odporność na głoski wybuchowe. PPPPP. Dołączone są dwie osłony gąbkowe, które działają całkiem sprawnie. Nawet ta cieńsza działa bardzo sprawnie, a ta grubsza to już w ogóle działa sprawnie. Niektórzy używają bez gąbek i też jakoś im to wychodzi.

Można wtedy sobie z popfiltrem używać, jak kto chce. Jeśli chodzi zaś o wady, no to z pewnością te szumy to raz. No i niski poziom sygnału, to dwa. To takie dwie największe wady tego mikrofonu, jakie przychodzą mi do głowy. Jeśli chodzi o szumy, no to trzeba je sobie usunąć w postprodukcji, albo nagrywać urządzeniem, które potrafi ten szum wyciąć, czyli ma wbudowany jakiś ekspander albo bramkę szumów.

Natomiast jeśli chodzi o słaby poziom sygnału, no to pozostaje nam albo pogłaśniać to w postprodukcji, czyli rejestrujemy w 24 bitach sygnał i potem możemy sobie w miarę bezkarnie pogłośnić to w postprodukcji, albo stosujemy aktywatory, czyli kupujemy sobie jakiś Dynamite, Fethead, Cloudliftera, nie polecam, ale też można.

No i mamy wtedy głośniejszy sygnał, głośniejszy też szum, ale szumu jakoś tam da się pozbyć ostatecznie. W takich zastosowaniach powiedzmy podcastowych to nie powinien być najmniejszy problem. Ja już się w ogóle przestałem przejmować szumem z SM7B, ponieważ jeśli jeszcze się tego słucha w jakichś dobrych słuchawkach, no to rzeczywiście ten szum jakoś tam może odwracać uwagę.

Ale tak naprawdę jak troszkę chociaż go obniżymy, ten szum troszkę odszumimy, nie do końca, bo wtedy dźwięk może brzmieć dziwnie, ale troszeczkę odszumimy, to nikt tego szumu nie będzie słyszał. Zwłaszcza jeśli będziemy gadali różne ciekawe rzeczy do mikrofonu, no to nikt nie powinien tego szumu słyszeć.

Możemy też nie robić przerw, tylko stosować taktykę słowo-toku, bo wiadomo, że jeśli idą słowa, no to one zagłuszają szum i tego szumu nikt nie słyszy, i tak dalej, i tak dalej, i tak dalej, i tak dalej. Tak to działa w praktyce.

Jeśli stosujemy bramkę szumów, to tak to właśnie działa. Bramka wycina to, co jest między słowami, a szum tam, gdzie są słowa, to po prostu idzie i nikt go nie słyszy, bo jest on maskowany przez brzmienie naszego głosu. Więc można przyjąć taką taktykę, że po prostu będziemy gadać na okrągło i wtedy nikt tego szumu nie usłyszy.

Albo nie będziemy się w ogóle tym przejmować, bo przy słuchaniu w radiu to absolutnie tego szumu nie słychać, nawet jeśli się go nie odszumi. Możecie sobie to przetestować na tym właśnie odcinku, bo on nie jest odszumiony.

To jest po prostu taki sygnał surowy, jaki wychodzi z SM7B i trafia do takiego standardowego rejestratora, jakim jest Tascam DR-100. No i możecie się przekonać, czy jest tutaj dużo szumu, czy nie. Wprawdzie podcast sam będzie jako mp3, ale to nie zmienia dużo w kwestii szumu i różnicy między szumem a sygnałem.

Więc wydaje mi się, że da się to jakoś porównać. Jeśli nie, to w linku w opisie do odcinka będzie fragment lektorski do pobrania. Będziecie mogli sobie porównać, jak brzmi ten fragment lektorski w porównaniu np. do innych mikrofonów, które już testowałem u siebie na podcastie.

No i cóż, czy polecam go? Nie wiem. Szczerze mówiąc, nie wiem. Jeśli ktoś się pogodzi z tymi jego wadami, no takimi powiedzmy wadami dla mnie bardziej, bo ten szum to jest taka wada dla mnie tak naprawdę. Niski poziom, no to można zawalczyć jakimś aktywatorem itd.

Jedyna taka rzeczywiście realna wada tego mikrofonu, to jest po prostu cena. On jest bardzo drogi. A z aktywatorem dodatkowo, jeśli sobie kupimy od razu i wydamy na niego jakąś tam stówkę czy dwie stówki, nie wiem teraz chyba Fethead kosztuje coś w granicach 300 zł, Dynamite w okolicach 450 czy 500 nawet, Cloudlifter to w ogóle tam 800 zł chyba teraz kosztuje.

Jeśli ktoś będzie chciał sobie kupić taki komplet, czyli i mikrofon i ten aktywator, no to to już są poważne koszty. Wydaje mi się, że w tej cenie, jeśli dodamy np. 800 zł i 1600 zł, no to mamy 2400 zł. W zasadzie można kupić za tę cenę dużo lepsze mikrofony, a przynajmniej nie gorsze, chyba nawet Rode ma jakiś Broadcaster czy Procaster, nie wiem.

RE20 chyba można kupić w tej cenie, taki też fajny broadcastowy, bardzo fajny mikrofon. No to ja już bym wolał właśnie tego RE20 niż Shure SM7B z aktywatorem. Tak mi się wydaje. Więc polecać, polecę tylko tym, których stać i nie będą żałować wydanych pieniędzy.

No a reszcie, jeśli to ma być coś, na co będziecie zbierać np. przez parę miesięcy, żeby mieć ten kultowy, wymarzony mikrofon, to nie wydaje mi się, żeby to był sprzęt warty tych pieniędzy. Naprawdę. Jeśli już, to szukajcie jakiejś z drugiej ręki np.

egzemplarzy może. Może będą tańsze trochę, chociaż teraz jest taka moda na ten mikrofon. Wszyscy o tym trąbią, że tylko SM7B, tylko on się do podcastingu nadaje, wszystkie inne mikrofony to badziewie. No to nie, ja się z tym nie zgadzam.

Ja uległem takim właśnie pogłoskom, uległem tym sugestiom i się nie zgadzam z tym. Przetestowałem, używam tego mikrofonu już długo, długo, długo, długo. Przeżyłem sporo, sporo mi krpina psuł. Więc ja osobiście chyba go nie polecę jednak do podcastingu.

Jest fajny, jak macie akurat tam luzem leżące 2000 zł, możecie sobie sprawić. Zwłaszcza jeśli nagrywacie coś na YouTube, no to pokażecie się z SM7B no i będziecie oczywiście tymi już specjalnymi YouTuberami, których stać na SM7B.

To jest troszkę taki, no może nie hipsterski gadżet, ale na pewno to jest coś pożądanego, takiego modnego. Ten mikrofon jest po prostu modny. Więc jeśli chcecie być modni, no to musicie sobie go sprawić. Jeżeli zaś zależy wam po prostu na fajnym brzmieniu, no to wydaje mi się, że jest sporo lepszych i tańszych mikrofonów na rynku i z tą myślą was zostawiam.

Powrót