Gadanie Gadesa. Rozmaitości. Witajcie w kolejnym odcinku Gadania Gadesa. Dziś znowu trochę odskakuję od testów mikrofonów, chociaż spokojnie już dwa odcinki kolejne czekają na publikację, za to przyjrzę się oprogramowaniu. Ale też nie będzie to test czy recenzja jakiegoś programu czy wtyczki, tylko pogadanka, pogadanka o cenach.
Dlaczego oprogramowanie jest drogie i czy musi być drogie? Zacznę może od końca. No oczywiście oprogramowanie nie musi być drogie, może być wręcz darmowe. I jak sięgam pamięcią, nigdy chyba nie mieliśmy takiej bezpłatnej masy programów i wtyczek co obecnie.
W niemal każdej dziedzinie da się znaleźć darmowe programy. Edycja audio, no nie tylko popularne od ACT, jest przecież Wawozaur, jest Osin Audio. Programy DAW, jest Prisonus Prime, jest Traction Waveform. Użytkownicy Maców mają za darmo dostęp do GarageBand.
Wtyczki, są darmowe korektory, kompresory, da się bezpłatnie materiał odszumić. Bywały nawet DSR-y, chociaż nigdy z nich nie korzystałem, ale pamiętam, że był taki DSR z Pytwysz, chyba się nazywał. Są też wszelkiego rodzaju wtyczki efektowe, pogłosy, delaye, są instrumenty muzyczne w postaci syntezatorów i samplerów, a trzymam się tylko branży dźwiękowej, bo jest przecież jeszcze grafika, są programy biurowe, są gry i tak dalej, i tak dalej.
Części osób te rozwiązania w zupełności wystarczą. Część jednak zapragnie czegoś więcej, no bo akurat darmowy program czegoś nie potrafi, albo robi to nie tak dobrze, jakbyśmy tego oczekiwali. I tu zaczyna się dział oprogramowania komercyjnego.
Ale spokojnie, bo zaczyna się dość łagodnie, też darmowo. Jest to swego rodzaju paradoks, darmowe, komercyjne oprogramowanie? Oczywiście chodzi mi o te wszystkie nieco uproszczone wersje profesjonalnych produktów, które dostajemy przy okazji.
Zwykle przy okazji zakupuję jakiegoś sprzętu. Kupujemy interfejs audio albo mikrofon, sprawdźmy czy przypadkiem nie dostajemy także licencji na przykład na jakiś program DAW, albo na jakieś wtyczki efektowe. To naprawdę dobra okazja, by stać się posiadaczem niezłego oprogramowania, nie tylko za darmo, ale też często można później te programy zaktualizować do wyższych, bardziej profesjonalnych wersji po niższych cenach.
Bo zwykle aktualizacja jest po prostu dużo tańsza niż zakup w pełnej cenie. Kolejnym krokiem są już programy, za które trzeba wysupłać nieco grosza. Na szczęście też nie są to od razu wielu set dolarowe kwoty. Jest bardzo wielu producentów, którzy dostarczają całkiem nieźle działające wtyczki czy programy za względnie niewielką kwotę.
Niewielką przynajmniej poza polską, bo u nas już cena 29 dolarów to ponad 100 zł. Tutaj wyróżniłbym takie firmy jak na przykład Waves czy Hornet, przy czym nie jest to absolutnie żadna reklama, po prostu mają one najniższe ceny, a firma Waves praktycznie nie wychodzi z promocji i większość jej wtyczek można kupić właśnie za 29 dolarów.
Ten dolny pułap cenowy utrzymuje się do mniej więcej ceny 50 dolarów czy euro. Znajdziemy tu już prawie wszystkie rodzaje wtyczek. Są świetnie działające odsumiacze, są BSR-y, kompresory, korektory. Gorzej za to jest z programami do edycji dźwięku czy cyfrowymi stacjami roboczymi, czyli programami DAW.
Te zaczynają się pojawiać o szczebelek wyżej, czyli w granicach od 50 do 100 dolarów. W tej cenie zdobędziemy Acon Akustikę Standard, WaveLab Elements, Soundforge Audio Studio, Repera, Studio One Artist, Cubase Elements, a to tylko niektóre z nich.
I są to naprawdę świetne programy, doskonale sprawdzające się na przykład w podcastingu. Większość z nich ma już wbudowane podstawowe funkcjonalności, takie jak na przykład korekcja, kompresja, więc odpada kupowanie dodatkowych wtyczek.
A jeśli już przy wtyczkach jesteśmy, no to w tym przedziale cenowym znajdziemy chyba wszystko i większość jest w świetnej jakości. Z nawiązką wystarczając osobom, które nie zajmują się zawodowo obróbką dźwięku, a nawet zawodowcom.
Potem zaczyna się już wyższa półka. Od 100 do 200 dolarów mamy wtyczki zazwyczaj zupełnie profesjonalne, często o unikalnych funkcjach i bardzo wygodne w obsłudze. Tu już producenci muszą się wykazać, bo konkurencja nie śpi.
To jeszcze nie jest zupełny high-end, taka klasa premium powiedzmy raczej. To tu znajdziemy wysokiej klasy odszumiacze, bardzo dobre DSR-y, super wygodne korektory, czy emulujące rzeczywisty sprzęt kompresory. W tym przedziale cenowym rzeczywiście dostaje się faktycznie to, za co się płaci.
Choć i tutaj zdarzają się programy nieco żerujące na snobizmie przyszłych właścicieli. Ale to jest temat na zupełnie inny odcinek. Powyżej 200 dolarów granicy praktycznie już nie ma. Na ogół oprogramowanie dźwiękowe, przynajmniej do popularnych, nazwijmy to tak, zastosowań, kończy się gdzieś w granicach powiedzmy 500-600 dolarów, ale na przykład Sedar Studio, absolutny top jeśli chodzi o usuwanie zakłóceń audio, to już 3100 funtów za sam odszumiacz, a 9600 funtów za cały pakiet.
Przy tej cenie nawet ekstremalnie drogi pakiet Izotope RX Advanced wydaje się tani, bo bez promocji to ledwie 1200 dolarów. A zestaw wszystko wszystko od Izotope to raptem niewiele tylko ponad 2500 dolarów. Zdaję sobie sprawę, że dla części zwłaszcza dopiero nabierających rozpędu podcasterów mogą to być ceny szokujące, naprawdę z kosmosu.
Aczkolwiek w świecie oprogramowania to wcale nie jest maksimum. Sprawdźcie proszę ceny tych najbardziej profesjonalnych pakietów do grafiki trójwymiarowej na przykład. Po tym krótkim przeglądzie powstaje natychmiast pytanie, czy faktycznie za rosnącymi cenami w górę idą także możliwości? W dużej części wypadków tak.
Problem jest tylko taki, że od pewnego pułapu wyższą jakość czy większą funkcjonalność mogą docenić wyłącznie profesjonaliści. Oni są bardziej osłuchani i dysponując świetnym sprzętem i warunkami odsłuchowymi faktycznie są w stanie usłyszeć różnicę.
Ponadto mają praktykę i na ogół dokładnie wiedzą co się faktycznie przydaje i co się sprawdza w pracy, no bo muszą pracować szybko i dobrze. Po pewnej praktyce nawet ja potrafię ocenić na przykład odszumiacze i wiem, że nie każdy z nich działa tak samo dobrze, bo przetestowałem ich naprawdę sporo i to na bardzo różnych materiałach.
Jednak moje oczekiwania zostały zaspokojone z nawiązką przez Spectral Denoise z pakietu Izotope RX i naprawdę ani przez chwilę nie postała mi w głowie myśl, żeby na przykład ciułać te 3100 funtów na rozwiązanie firmy Sedar Studio, choć jednocześnie wierzę, że studia filmowe zakupią te licencje bez mrugnięcia okiem.
Wniosek jest taki, że trzeba po prostu realnie ocenić swoje potrzeby. Jeśli nie jesteśmy dźwiękowcami i nie zamierzamy nimi być, to z dużym prawdopodobieństwem wystarczą nam funkcje darmowego oprogramowania. Ewentualnie jeśli faktycznie będzie coś mocno nie tak z wygodą czy z jakością, możemy poszukać wśród najtańszych komercyjnych rozwiązań.
Ja na przykład do Audacity się nie przekonałem, ale znam parę osób, które pracują i sobie chwalą. No i bardzo dobrze, otrzymują bardzo dobre efekty. Na pewno nie trzeba brać kredytu, żeby się wyposażyć w jakieś profesjonalne, bardzo drogie oprogramowanie.
Pamiętajmy, że więcej funkcji to też więcej rzeczy do nauki. A na początku świat dźwięku i bez tego wydaje się dosyć skomplikowany, jeśli chodzi o obróbkę. No i tutaj ręka w górę, kto samodzielnie i bez żadnej pomocy opanował obsługę kompresora? A co jeśli potrzebujemy jakiegoś programu czy funkcji, a nas nie stać? Na pewno nie zachęcam do piractwa, tylko do rozejrzenia się po rynku.
Obecnie jest sporo ofert subskrypcyjnych, gdzie dostęp do świetnego oprogramowania dostajemy uiszczając co miesiąc pewną kwotę. Podobnie są serwisy oferujące model rent to own, gdzie też płaci się względnie mało co miesiąc, ale w odróżnieniu od subskrypcji po spłaceniu pełnej ceny otrzymujemy dożywotnią licencję i już dalej nie musimy płacić.
Tak działa na przykład serwis Splice. Jedynie przy zakupie z drugiej ręki, na przykład na serwisach aukcyjnych, bardzo bym uważał. Często czytałem później na różnych grupach opisy, jak to licencja niby została kupiona, ale nie można z niej korzystać, bo na przykład nie daje się aktywować, gdyż poprzedni właściciel jej nie wyrejestrował, więc niby mamy klucz, ale nie mamy jak tego użyć.
Albo ewentualnie kupiliśmy jakiś klucz, ale on już jest użyty, przez kogoś nawet nie wiemy przez kogo. Więc w tym wypadku należy zachować dużą czujność. Poza tym zawsze zostaje jeszcze taka zupełnie alternatywna ścieżka, czyli zajmujemy się tylko i wyłącznie nagrywaniem, a obróbkę po prostu zlecamy komuś.
Też nie jest to najtańsze rozwiązanie, ale zyskujemy z pewnością dużo czasu. Wierzcie mi, że na początku obróbka potrafi zajmować całe godziny. Ja pamiętam, że pierwsze odcinki, kiedy montowałem, albo pierwsze audiobooki, pół godziny nagrania zajmowało mi powiedzmy 4 godziny, czy nawet 5 godzin obróbki.
Więc jeśli ktoś ceni swój czas i nie chce poświęcać go na naukę obróbki dźwięku, no to może się pogodzić z tym, że po prostu będzie nagrywał i surowy materiał wysyłał gdzieś do jakiegoś zaufanego inżyniera dźwięku, który mu to po prostu obrobi, wytnie błędne fragmenty, ściszy oddechy, usunie pomyłki.
No i to tyle. Profesjonaliści z reguły potrzebują dużo mniej czasu niż osoby początkujące, no bo oni mają po prostu odpowiednie narzędzia, wiedzą co zrobić, wiedzą jak zrobić i po prostu działają bardzo szybko. Osoba początkująca za to, zanim znajdzie odpowiedni program, zanim znajdzie odpowiednią funkcję, zanim się nauczy jak to robić, zanim to zrobi faktycznie tak, żeby była zadowolona, no to naprawdę mogą minąć długie godziny.
© 2024 Konrad Leśniak