Gadanie Gadesa. Rozmaitości. Witam was w kolejnym odcinku podcastu Gadanie Gadesa. I to znów w cyklu testów mikrofonów. Bohaterem jest model Trust Stars, który miał być testowany jako pierwszy model budżetowy, ale wówczas się to nie udało, bo Stars okazał się być mikrofonem elektretowym, wymagającym zewnętrznego zasilania.
No i z tego powodu nie dało się go podłączyć do rejestratora i przeprowadzić testu. Zasilanie to jest niewielkie, kilku voltów zaledwie, więc odpadało niestety wprowadzenie do tego mikrofonu 24 lub 48 voltów napięcia Phantom.
Na szczęście przy okazji testu mikrofonu Rode VideoMic wpadła mi w ręce przejściówka Rode VXLR Plus, która nie tylko umożliwia podłączenie urządzeń z wtykiem mini-jack do gniazda XLR, ale po włączeniu dla takiego gniazda zasilania Phantom przekształca je na takie niskowoltowe zasilanie, normalnie dostępne w gniazdach smartfonów na przykład, albo w zintegrowanych kartach dźwiękowych.
No i dzięki tej przejściówce stało się możliwe podpięcie z Tarza do Tascama DR-100, albo do zwykłego interfejsu audio z gniazdem XLR i zasilaniem Phantom. Różna jest to rozwiązanie nieco absurdalne, bo przejściówka Rode VXLR Plus kosztuje dwa razy tyle co Stars, więc raczej nikt jej sobie nie kupi, żeby podłączać taki mikrofon do porządnego sprzętu.
Jest to zupełnie nieuzasadnione ekonomicznie. Chyba, że ktoś ma dryg do lutownicy, no to w internecie jest sporo schematów, jak sobie zlutować odpowiedni układ transformujący, chociaż wcale nie wiem, czy zamówienie komponentów plus przesyłka nie dobiją do ceny mikrofonu przynajmniej.
Tak czy owak, jeśli myślicie o tym mikrofonie jako bazie do nagrywania podcastu, no to jest to dość średni pomysł, gdyby spojrzeć na to jakoś przyszłościowo. Do szybkiego nagrywania tu i teraz, na przykład za pomocą telefonu i aplikacji typu dyktafon, Stars nada się od biedy, jeśli zapragniecie się jakoś tam profesjonalizować.
Przejdźmy jednak do samego sprzętu. W pudełku w wytłoczce z tworzywa sztucznego upchnięto sam mikrofon, maluteńki statyw stołowy oraz zintegrowany z mikrofonem 2,5 metrowy kabel zakończony dość niespodziewanie wtykiem mini jack stereo.
Ten wtyk to właśnie dlatego, że mikrofon wymaga zasilania z zewnątrz. Aha, jeszcze na pudełku zaznaczono, że według producenta mikrofon jest wszechstronny, bo może być nie tylko trzymany w ręce, ale zamocowany na statywie.
I faktycznie mikrofon wygląda trochę jak estradowy, tylko z tym trzymaniem w ręku może być bardzo kiepsko, ponieważ po pierwsze jest bardzo krótki ten mikrofon, on jest krótszy niż moja dłoń szeroka, jest bardzo taki malutki, po drugie na samym środku prawie tej obudowy ma wbudowany wystający i bardzo lekko działający włącznik.
Czyli nie dosyć, że musimy go jakoś tak objąć całą dłonią tak naprawdę, to jeszcze musimy uważać, żeby przypadkiem tego pstryczka nie ruszyć, bo nam się mikrofon wyłączy. Więc z zaletą trzymania w ręce to ja bym tutaj jednak nie zaskoczył, bo to jest bardzo trudne, ale to jest bardzo trudne, bo to jest bardzo trudne, ponieważ kabel jest stosunkowo gruby i mało elastyczny, więc nawet potrącenie tego kabla powoduje, że statyw zaczyna jeździć po stole, wydając różne dźwięki, które się oczywiście nagrywają.
No i pociechy z tego statywu nie ma w zasadzie wcale, od razu doradzam zamocowanie tego mikrofonu, tylko na czymś bardziej solidnym. Poza tym statyw jest na tyle mały, że tak naprawdę chcąc nagrywać, no to musimy się pochylić.
Jeśli postawimy sobie na stole ten mikrofon, no to jest on na tyle nisko, że w zasadzie trzeba się schylić do tego mikrofonu, żeby coś było słychać. W pudełku znajdziemy jeszcze jedną bardzo przydatną rzecz, a jest to przejściówka do standardu TRRS.
Więc jeśli planujecie nagrywać telefonem, nie zgubcie jej. Mikrofon podłączony do smartfona bezpośrednio nie zadziała, ponieważ ma wtyk stereo, mini jack stereo i smartfon wykryje to jako słuchawki po prostu. Więc nie będzie można nagrywać i nie dajcie się nabrać, że uruchomicie dyktafon i widać, że coś tam się nagrywa, bo w tym momencie działa wbudowany mikrofon.
Więc bez tej przejściówki nie dacie rady nawet ze smartfonem wykorzystać tego mikrofonu. Sam mikrofon wygląda, myślę, że nie ma się co bać tego słowa, tandetnie. Błyszczące czarne tworzywa obudowy i równie błyszczący srebrny grill sprawiają wrażenie takie odpustowe powiedzmy i bardziej pasują do mikrofonu zabawki.
I w sumie może faktycznie trzeba to tak odczytywać. Za to grill jest bardzo mocny. Nie udało mi się go wgnieść mimo prób pełnych satysfakcji zresztą, że można trochę się zemścić na tym mikrofonie za to, że jest taki kiepski.
Kabel jest zintegrowany, więc nie wymienimy go na inny, a że mikrofon dodatkowo wymaga zasilania, no to nie da się wymienić wtyku na inny. No chyba, że zbudujemy sobie od podstaw układ konwertujący i zaopatrzymy mikrofon wtedy we wtyk XLR, który normalnie będziemy podłączać do standardowych urządzeń z zasilaniem Phantom.
No to też można tak zrobić, ale nie wiem czy się opłaca w przypadku tego konkretnego mikrofonu. Jako, że producent żadnych danych nie dostarcza ani o charakterystyce kierunkowej, ani o częstotliwościach, w zasadzie o niczym, no to nic więcej Wam tutaj technicznego nie powiem, więc myślę, że trzeba zacząć po prostu testy.
Tak brzmi ten mikrofon nagrywany od przodu. Tak brzmi ten mikrofon nagrywany z boku. Tak brzmi ten mikrofon nagrywany z boku. A tak brzmi ten mikrofon nagrywany z tyłu. Tak brzmi mikrofon nagrywany z odległości mniej więcej 15 cm.
Tak brzmi z odległości mniej więcej 30 cm. A tak brzmi nagrywany z odległości 1 m. Jeśli chodzi o stuki, no to postukam statyw i postukam pobudowę. Co dalej? Aha, odporność na głoski wybuchowe. Oczywiście całość odcinka nagrywam z wykorzystaniem popfiltra, ale zaraz sprawdzimy jak się to ma bez popfiltra.
Czyli z popfiltrem piekarz Piotrek przyniósł pitce peperoni po południu. Bez popfiltra. Piekarz Piotrek przyniósł pitce peperoni po południu. Czyli muszę sprawiedliwie powiedzieć, że nie jest źle. Nawet w słuchawkach nie słyszałem, żeby się to jakoś mocno przesterowywało.
A nagrywałem z odległości tych 15 cm, więc jak dla mnie jest całkiem nieźle z odpornością na popy. No i na koniec jeszcze test lektorski, nazwijmy to. Czyli Hugh Lofting, dr. Dolittle i jego zwierzęta. Pokój był bardzo mały, bez okna i o niskim suficie.
Całe umeblowanie składało się z jednego tylko krzesła. Dokoła ścian stały wielkie beczki przyśrubowane do podłogi, aby nie staczały się na siebie podczas chwiania i kołysania statku. Nad beczkami, na drewnianych hakach, wisiały cynowe dzbany różnej wielkości.
Mocna woń wina przesycała cały pokój. W środku zaś, na podłodze, siedział mały, może 8-letni chłopaczek i płakał gorzko. Podsumowanie może być tylko jedno w zasadzie. Omijajcie ten mikrofon i jemu podobne, to znaczy jakieś wynalazki elektretowe wymagające zasilania.
Nie jest to proste, bo pewnie jak w przykładzie Thrusta, producent zwyczajnie będzie ukrywał te informacje, jednak obecność wtyku mini-jack stereo przy takim mikrofonie powinna obudzić Waszą czujność. To nie jest mikrofon stereofoniczny, tylko to jest mikrofon, który wymaga dodatkowego zasilania.
Możecie mieć później problemy z podpięciem takiego mikrofonu do jakiegoś rejestratora czy interfejsu audio, bo w zasadzie nadaje się on tylko do podłączania do takich konsumenckich odbiorników, czyli do na przykład smartfonów, ale tylko przez przejściówkę, do zintegrowanych kart dźwiękowych, jeśli mają wejście mini-jack, albo na przykład do kamer albo aparatów, one też dostarczają zasilania, więc też można od biedy sobie używać tego z kamerą czy z aparatem.
Uważajcie też na takie zintegrowane karty dźwiękowe na USB, które czasem są dołączane do jakichś słuchawek gamingowych na przykład, bo one też nie dostarczają wymaganego przez Star za zasilania i wtedy po prostu mikrofon nie zadziała z nimi.
Co do jakości dźwięku, to sami słyszycie jak brzmi w porównaniu do pozostałych testowanych tu mikrofonów. Tragedii jakiejś wielkiej nie ma, aczkolwiek nie jest to bardzo wysoka jakość, już ten mikrofon Hama wypadał lepiej.
Na start podcastu sprawdzi się od biedy jako zamiennik może mikrofonu wbudowanego w smartfona, powiedzmy przynajmniej porównując do tego mikrofonu, który ja mam w swoim telefonie, no to rzeczywiście Starz wypada lepiej. No i ja bym tak traktował ten mikrofon jako zamiennik po prostu.
Jeśli macie kiepski mikrofon w telefonie, no to możecie się skusić na tego Starza, będzie trochę lepiej, aczkolwiek też bez szału. Finansowo nie za bardzo to się opłaca, bo mikrofon kosztuje obecnie około 50 zł. No nie jest to majątek tak naprawdę, ale no musicie brać pod uwagę, że w momencie kiedy będziecie chcieli się rozwijać i nie wiem, dokupicie sobie rejestrator audio, albo szarpniecie się na Rodecastera, albo tego typu konsolę do nagrywania podcastów, bo no spodoba wam się ten sposób spędzenia wolnego czasu, no to się okaże, że niestety Starza trzeba albo wymienić na jakiś inny mikrofon, albo dokupić przejściówkę tego Rode'a VXLR Plus.
Tylko, że to przestaje się opłacać, bo sama przejściówka jest dwa razy droższa od mikrofonu, więc już lepiej te pieniądze przeznaczone na przejściówkę, no przeznaczyć na jakiś mikrofon taki już trochę mniej budżetowy. A jeśli w ogóle dodamy cenę przejściówki i cenę mikrofonu, no to mamy już 150 zł, a za to już można kupić zdecydowanie lepszy mikrofon niż ten Starz i lepszy niż Hama DM-20.
Więc wydaje mi się, że jeśli myślicie w ten sposób, no to lepiej od razu dozbierać do takiego troszkę lepszego mikrofonu niż się pakować w ten, bo z nim już później nic nie zrobicie, nie podłączycie go bez specjalnej przejściówki do normalnych urządzeń audio.
No więc ostatecznie odradzam. No są to, nie oszukujmy się, pieniądze wyrzucone w błoto. Chyba, że naprawdę jesteście bardzo mało przekonani o tym, że was podcasty wciągną, chcecie nagrać tylko jeden albo dwa odcinki, no to można zaryzykować, podłączyć do telefonu, nagrać, no i zobaczyć, jeśli pogodzicie się z tym, że właśnie wtopiliście 50 zł, a potem sobie kupicie lepszy sprzęt, no to okej.
© 2024 Konrad Leśniak