Witajcie w kolejnym odcinku podcastu Gadanie Gadesa. Po raz kolejny udało mi się zorganizować rozmowę, tym razem z Magdaleną Wadowską. Z tego co ja się dowiedziałem, kiedy zacząłem tutaj szukać różnych informacji, no to jesteś tak, wokalizujesz się w tym momencie, kiedy jesteś w okazji tego, że masz jakieś problemy z tym, że nie możesz się z tym zorientować.
Zacząłem tutaj szukać różnych informacji. Jesteś wokalistką śpiewu, solowego. To prawda, rozumiem. Jesteś etnolożką. To mnie zaskoczyło troszkę. A dodatkowo jesteś też trenerką głosu, dziennikarką, reporterką i reportażystką. Tutaj w sumie się tak aż zastanowiłem, że są aż dwie takie funkcje.
I doczytałem czym się różnią, więc obie tutaj przedstawiam. I jedna rzecz mnie bardzo zaciekawiła, bo doczytałem, że jesteś pierwszą w Polsce realizatorką zwizualizowanego reportażu radiowego. I to mnie po prostu zabiło, bo nie mam pojęcia co to takiego jest.
Więc na początku, jeśli nie chcesz jeszcze tutaj czegoś dodać, to ja bym cię zapytał, co to takiego jest ten zwizualizowany reportaż radiowy. Ten zwizualizowany reportaż radiowy dzisiaj nazywa się fotokast. Czyli to jest głos, głos i zdjęcia? Zdjęcia.
Ja nagrałam reportaż i wiedziałam, że to jest bardzo ciekawa historia. I właśnie z osobą, która miała doświadczenie, pracowała w radiu, a miała doświadczenie telewizyjne również, padł taki pomysł, żeby do tego mojego reportażu radiowego stworzyć ścieżkę tą wizualną, składającą się głównie ze zdjęć albo z jakichś urywków filmów z życia bohatera mojego.
I to był rzeczywiście przełom 2005-2006. Nie było na to wtedy żadnej nazwy, więc nazywało się to zwizualizowany reportaż radiowy. A potem to był pierwszy o takim cudownym, młodym śpiewaku, który zresztą zginął tragicznie w trakcie kiedy ja już montowałam reportaż o nim.
Nieprawdopodobna historia. A lat później, chyba cztery, nagrałam kolejny, bo wiedziałam, że mam niesamowitą opowieść. To była opowieść katyńska, tak się nazywał wtedy ten reportaż. I znalazłam fotografa, który właśnie zrobił zdjęcia do tego reportażu i powstał, już wtedy była nazwa, pamiętam, Fotokast się na to mówiło.
I nawet ten reportaż dostał pierwszą nagrodę Newsweeka, News Reportaż, ten właśnie zwizualizowany reportaż, opowieść katyńska. Tak to wygląda. Nie, bo widzisz, ja się teraz ostatnio troszkę dokształcam, bo nabyłem antologię reportażu.
Wiesz, tą taką fajną z dwiema płytami DVD. Wyobrażasz sobie, że tam mnie nie ma, bo po prostu tak zwlekałam z napisaniem różnych rzeczy, że po prostu nie ma. A nieprawda, jesteś tam. Jest notatka. Jestem? Tak, jest notatka o tobie.
Ale tylko notatka, bo ja tam miałam. Jest jeden reportaż na DVD też. Naprawdę? Tak, mogę nawet sięgnąć, poczekaj. No nieprawdopodobne, bo to Jan Smyk zajmował się tą sprawą, tak? To o tej antologii mówimy. Poczekaj, już jestem, sięgnąłem na moje biureczko i już cię tutaj znajduję.
Autor, pan Smyk, napisał we wstępie, że rozsyłał i tam to, co się udało, no to oto ma, a to, co się nie udało, no to... To są tylko na przykład nazwiska i z jakiego radia ktoś pochodzi. Niesamowite. Ale akurat ty jesteś. Jesteś pierwszą osobą na literkę W jako Polskie Radio i masz całą stronę.
W tym jest właśnie sopranista. Jest bieda na DVD. Niesamowite. No to aż mu podziękuję, bo wiedziałam, że zawaliłam tam jakieś terminy z dosyłaniem tych rzeczy. No proszę, to bardzo miła dla mnie akurat niespodzianka, bo tak ostatnio koleżanka Hania Bogury-Zakrzewska wspominała o tej antologii i sobie pomyślałam, no proszę, nie wysłałam Jankowi w odpowiednim czasie rzeczy, o które mnie prosił, więc nie ma mnie.
No widzisz, jesteś, już jesteś na kartach historii w tym momencie. Tak. A sopranista to mój pierwszy reportaż w życiu i właściwie tak. To jest właśnie o tym śpiewaku, prawda? To jest o śpiewaku, ale też nie tym samym. O takim śpiewaku, który z kolei stracił głos ten sopranowy.
Przepiękny, taki wysoki głos, mówi się na to, kobiecy głos. A powiedz mi, bo właśnie czytałem o tych reportażach, w tej antologii jest bardzo ciekawy wstęp, bo jest wiele wypowiedzi różnych reportażystów, którzy piszą, czym dla nich był reportaż, czy jest reportaż.
No i czy według ciebie tego da się nauczyć, czy to po prostu trzeba gdzieś tam czuć, żeby, wiesz, umieć wyjść do ludzi, rozmawiać z nimi, zadawać odpowiednie pytania? Czy tutaj jednak sporo da się nauczyć i wtedy podnieś jakby swoje kwalifikacje? Można się wszystkiego nauczyć, a ja jestem na to najlepszym przykładem, dlatego że nie kończyłam dziennikarstwa i gdybyś mi zadał pytanie, dlaczego rozpoczęłam pracę w radiu, dlaczego trafiłam do radia, to naprawdę...
A jest takie pytanie. Jest takie pytanie. Oczywiście. Ja w pewnym momencie swojego życia zapragnęłam opowiadać historię dźwiękiem. I w ogóle nie miałam pojęcia oczywiście, jak to się robi, ani co to znaczy myśleć dźwiękiem, ale od małego, i to jest też taka u mnie naturalna, bardzo droga, bo w moim domu słuchało się radia i radio właściwie było włączone od godziny szóstej do późnych godzin nocnych.
Mój tato, moja mama uwielbiali słuchać radia. Ja w tym słuchaniu wyrastałam. I słuchałam, bardzo wcześnie zaczęłam też słuchać reportaży radiowych, tylko wtedy było polskie radio, dużo reportaży słuchałam w trójce. I były takie dwa reportaże, które słuchałam jako naprawdę nastoletnia dziewczyna i po wysłuchaniu jednego z nich powiedziałam sobie coś takiego, nie wiedzieć w ogóle dlaczego ja tak powiedziałam, że tak, ja chcę nagrywać reportaże i ja ten reportaż też bym nagrała i uwaga, coś bardzo takiego, no dzisiaj to, nie wiem czy to dobrze zabrzmi, ale powiedziałam do siebie, że nagrałabym ten reportaż lepiej.
Ale nie miałam pojęcia dlaczego też tak powiedziałam. To była moja pierwsza myśl po wysłuchaniu tego reportażu. Ale był jeszcze jeden reportaż, który utkwił mi w pamięci, zresztą mojej koleżance z studia reportażu i dokumentu okazało się, że tak samo, ten sam jeden, to był reportaż o młodym mężczyźnie, który przeszedł transseksualną operację.
I pamiętam głos sprzed operacji i przed operacją to był jeden głos był z oddali, drugi był normalny. Ja to do dziś pamiętam, bo na tamte czasy był bardzo taki dla mnie niesamowity zabieg techniczny. Więc te reportaże zapamiętałam, w ogóle uwielbiam słuchać, bo jestem chyba słuchowcem, ale to, że trafiłam do radia i to, że ja sobie to wymyśliłam, to nie dlatego, że mam taki, a nie inny głos czy chciałam zostać dziennikarką, bo nigdy o czymś takim nie myślałam.
Natomiast myślałam o tym, żeby nagrywać reportaże, żeby opowiadać historię. Miałem takie przygotowane pytanie, bo samo to rozpoznawanie, wiesz, co ty robiłaś w przeszłości, żeby troszkę poznać to tło, no to już ta wokalistka śpiewu solowego i zwłaszcza ta etnolożka, to zupełnie się nijak miały do tego, że jesteś utytułowaną reportażystką.
I właśnie chciałem cię zapytać, skąd się to wzięło, to przejście od tej wokalistki śpiewu solowego i etnolożki do tego, co właśnie robisz obecnie. Mam takie jedno podejrzenie i to chciałbym, żebyś mi potwierdziła albo zdementowała, że być może tutaj faktycznie chodzi o słuch, wiesz, taki słuch muzyczny, słuch do dźwięków, że być może właśnie to cię interesuje w tych historiach głosowych, że możesz właśnie dźwiękiem wpływać na wyobraźnię ludzi, na to, co oni widzą czy co mogą sobie wyobrazić, na przykład jeśli będą słuchali twojego reportażu.
Ale nie wiem, czy to tak akurat wyszło. Ale to bardzo ładnie nazwałeś. Ja powiem wprost. Ja w życiu kieruję się intuicją. W pierwszej kolejności świat postrzegam dźwiękiem. A to się zmienia, dlatego że też zwracam uwagę na inne zmysły i to też chodzi o to, żeby rozwijać w ogóle zmysły.
Tak jak teraz jako trenerka głosu mówię o tym, że naprawdę to jest czas, żebyśmy się zatrzymali nad tym zmysłem słuchu, który w moim przekonaniu przez lata był zapominany. Tak teraz na przykład online pokazał, jak trzeba wręcz kształcić zmysłu słuchu.
Ale w życiu prowadzi mnie dźwięk. I to się dzieje u mnie w mojej drodze zawodowej z miłości do dźwięku. Więc to, że ja skończyłam śpiew, ale bardzo wcześnie, już będąc w szkole muzycznej, wiedziałam, że nie chcę być zawodową śpiewaczką.
Ja to dość wcześnie wiedziałam. Jak studiowałam antropologię kultury, jak nagrywałam wywiady, to było dla mnie fascynujące, jak rozmawiałam z ludźmi, informatorami, to mnie fascynowało. To wiedziałam, że ten dźwięk mnie prowadzi i że ja sobie sama mam wymyślić zawód.
Że nie chcę być ani śpiewaczką zawodową, a co to znaczy być etnologiem, antropologiem kultury. W tamtym czasie wiedziałam, że nigdy w życiu nie poszłabym pracować do muzeum etnograficznego. Ja myślałam takimi rzeczami, że ja wiem, że ja tego nie chcę.
No i wymyśliłam sobie właśnie te opowieści, bo uwielbiam rozmawiać z ludźmi, ale też uwielbiam słuchać. Jak trafiłam do radia, a naprawdę trafiłam z ulicy, czyli miałam już taką determinację, że przyjęłam w sobie, że tak, ja chcę nagrywać reportaże, to ja poszłam na rozmowę, to też jest kosmiczne, jak to się udało, ale to się udało.
Po rozmowie, jak sądzę, miałam małe dziecko, ja o tym często mówię, byłam jeszcze prawie matką karmiącą, więc byłam w takim specyficznym czasie też dla kobiety, ale uważam, że byłam przekonująca, skoro usłyszałam wtedy od pani prezes, tak, to spróbujmy.
I jak zaczęłam później już nagrywać reportaże, albo jeszcze nie reportaże, nie, nie, nie, jakieś audycje, materiały, to któregoś dnia zostałam poproszona przez takiego już bardzo doświadczonego redaktora do pokoju, ja miałam mu zrobić jakiś taki materiał 3-4 minutowy, i on mnie wezwał do siebie, byłam zaskoczona tym, nie czułam się jeszcze wtedy pewnie, i on wtedy do mnie powiedział tak, a pani to coś z muzyką ma wspólnego? Wiedziałam.
Tak, a właśnie ja mówię, że tak, a on mówi, słychać w pani montażu. I tym mnie zaskoczył, i on mnie zaskoczył, i zapytał oczywiście, co robiłam muzycznie, więc powiedziałam, że śpiew, a on mówi tak, aha, a ja fortepian, i tam czwarty wydział, ale wtedy zapamiętałam, że słychać moje ucho muzyczne w montażu.
No, ja podejrzewam, że to może być tutaj dużo wspólnego, wiesz, między jednym a drugim. I teraz widzisz, ja tego nie wiedziałam o tych rzeczach, o tym, że ta intuicja jednak prowadzi mnie w dobre miejsca, bo nie uczyłam się, wiesz, po czasie.
Nie, ale wiesz co, bo to jest ciekawa sprawa. Kiedyś oglądałem reportaż z takim, czy może nie reportaż, to wywiad po prostu, z lektorem, który czyta audiobooki normalnie. I właśnie też go ta osoba przepytująca zapytała, dlaczego on właśnie audiobooki czyta.
Czy to nie jest takie, no, ubogie, nie, że no, jest tylko słowo, a nie lepiej na przykład gdzieś w filmie głosy podkładać. A on mówi, że to wcale nie jest ubogie i niech sobie ten redaktor zrobi eksperyment. Niech sobie włączy scenę z horroru i sobie najpierw obejrzy bez dźwięku, a potem niech sobie obejrzy sam dźwięk bez obrazu.
I niech zdecyduje, kiedy się bardziej boi. I stwierdziłem, że no, rzeczywiście, to coś w tym jest, że jednak, jak człowiek słyszy tylko i tutaj jest jakiś niepokojący szelest, tam jest jakaś dziwna muzyka, która biega po plecach, no to to jest bardziej przerażające, niż jak, nie wiem, widzi się jakiegoś tam potwora czy mumię, która chodzi po pokoju.
No to rzeczywiście ten dźwięk potrafi więcej zdziałać. Tak się wydaje przynajmniej. No, ta, dźwięk, ogromną ma moc dźwięk. Ogromną. No, ja właśnie od tych takich zastosowań muzycznych, powiedzmy, chciałbym przejść do takiego pytania, czy pytania, czy zagadnienia bardziej.
Bo jeśli ktoś planuje nagrywać swój głos, no to albo robi to zupełnie tak, nie wiem jak to ładnie powiedzieć, no po prostu z marszu. Podchodzi do mikrofonu, czy nawet do telefonu i nagrywa sobie coś tam. Ale część takich nagrywających chce się troszkę podszkolić.
No i tutaj z reguły, przynajmniej ja się z tym spotykałem, no to z reguły najpierw się kieruje do logopedów, którzy prostują takie rzeczy jak niewymawianie pewnych głosek, czy jakieś problemy z wymową, a dopiero później kieruje się to do trenerów głosu, którzy zajmują się czymś takim jak dodanie, nie wiem jak to nazwać, żeby to nie zabrzmiało tak zbyt górnolotnie, ale to jest w tym troszkę artyzmu, tak mi się wydaje.
Żeby mówić już nie tylko poprawnie, ale żeby mówić ładnie, żeby mówić jakoś piękniej, bardziej interesująco. No i teraz, czy ty byś się z tym zgodziła, czy na przykład ktoś, kto chce w ogóle zacząć, to od razu może do trenera głosu uderzać, czy jednak warto, żeby o logopedę zahaczył, żeby się upewnić, czy nie ma jakichś takich wad, które mogą powodować problemy później.
Trener głosu też to słyszy, natomiast ja nie leczę schorzeń. Natomiast też to twoje pytanie, czy jak to powiedziałeś, zagadnienie, przypomina mi moje początki w radiu. Bo pamiętam doskonale swój pierwszy wywiad, który przeprowadzałam, swoje pierwsze nagranie.
I pamiętam, jak wróciłam do radia już z tego nagrania, jeszcze w trakcie nagrania zepsuł mi się sprzęt do nagrywania, więc były nerwy. Tak, tak, tak, bo to chyba, to jest po prostu takie klasyczne, wydarzają się różne rzeczy, żeby ogarnąć prawa merkiego działają.
Tak, tak, dzisiaj to się mówi technikalia, ale tych technikaliów uczyłam się równolegle z taką świadomością głosową i też pisaniem dobrych treści, bo to też jest ważne. Ale przypominam sobie, jak poszłam zrobić ten pierwszy wywiad, później on miał być na następny dzień na antenie.
Naprawdę to było łatwe, ale dobra, zestresowana byłam, nie wiem jak. Jak usłyszałam swój głos, kiedy już podłączyłam te wszystkie jakieś kabelki i to nagranie, jak usłyszałam swój głos, ja wiedziałam, że miałam takie coś, że mam dobry głos.
Nie w mówieniu, bo raczej w śpiewaniu mam mocny głos, to wiedziałam. Czasami ktoś mi mówił, że mam ładny głos, ale jak usłyszałam to pierwsze nagranie, to usłyszałam taką nieśmiałą dziewczynkę, która ledwo, ledwo w ogóle się odzywa i nie wiadomo co.
Ja jeszcze miałam wypisane te pytania i wiedziałam, że na trzyminutowe nagranie mam dwa pytania zadać. No więc możesz sobie wyobrazić, jaki to był dla mnie stres. I wtedy to nagranie, ja pamiętam ten, ja mam w pamięci ten głos i takie zawstydzenie, swoje zawstydzenie.
To jak to, to ja tak mówię, ale dość szybko złapałam, że ja nie jestem oswojona ze swoim głosem, tym głosem mówionym. I to były też takie czasy, to był rok 2000 z tego co pamiętam. Ja bardzo szybko złapałam, że trzeba się oswoić ze swoim głosem i żeby każde następne nagranie było lepsze, żebym ja była bardziej zadowolona z tego głosu, żeby ten głos pasował do treści, którą też tworzę, żeby on pasował do tego, o czym mówi mój rozmówca, czy później już bohater, ale to już wtedy miałam nieco większe doświadczenia.
Więc ja się uczyłam tego głosu, na początku uczyłam się go sama, czy on pasuje, czy nie pasuje, nie miałam takich na początku mistrzów, którzy by mi mówili. Dopiero później trafiłam na cudowną kobietę, logopedę medialnego i ona nauczyła mnie najwięcej, właściwie dzisiaj mogę powiedzieć, że dzięki niej też mam ten zawód, bo ja sobie połączyłam te moje umiejętności radiowe z moim warsztatem wokalnym i dlatego mówię, że mam swoją autorską metodę.
Więc wracając do tego logopeda, czy trener głosu, można naprawdę wiele samemu też zrobić na początku, nagrywając i odsłuchując, zanim jeszcze to będzie do tak zwanej emisji. Wiesz co, ja tylko tak tutaj ci się brutalnie wtrącę, bo ja właśnie ze swojego doświadczenia mam, to po pierwsze tylko powiem, że chyba wszyscy na początku mają ten problem z głosem i z tym, że mówią tak nieśmiało, bo ja przez pierwszy rok to mówiłem tak właśnie, tak cichutko, tak tylko, żeby tam wiesz, nie obudzić jakiegoś potwora, w tym rejestratorze.
Ale jeśli chodzi o logopedę, to ja na przykład mam takie doświadczenie, że ja nagrywałem siebie, ja siebie słyszałem, ale ja nie słyszałem tych błędów, bo ja nie wiedziałem na przykład, że te nasze audiobooki, które nagrywamy, .
© 2024 Konrad Leśniak