Powrót

057 Narzędziownik podcastera. Mikrofon Røde Podmic

Witajcie w kolejnym odcinku podcastu Gadanie Gadesa. Okazuje się, że to jeszcze nie jest koniec testów mikrofonów, bo właśnie na listę wskoczył bardzo popularny wśród zachodnich przynajmniej podcasterów mikrofon Rode PodMic.

Jest to dynamiczny mikrofon z bardzo wyjątkowym dźwiękiem, stylizowany na broadcastowy, taki ma bardzo ładny wygląd. Został zaprojektowany prawdopodobnie do współpracy z Rode Casterem Pro, bo pokazał się na rynku mniej więcej w tym samym czasie co ta konsolka.

Chociaż oczywiście można podłączyć go do każdego urządzenia, które dysponuje wejściem XLR. Ja na przykład w tym momencie mam podłączony ten mikrofon do rejestratora Tascam DR-100 MK3. Fizycznie mikrofonowi trudno cokolwiek zarzucić.

Jest zbudowany bardzo solidnie. No i taka ciekawostka jest cięższy od masywnego Shura SM7B. Zresztą trudno uciec tutaj w ogóle w tym teście od porównań do tego klasyka broadcastingu, czyli SM7B, ponieważ PodMic skierowany jest w zasadzie do tych samych odbiorców, czyli do tych samych podmiotów, czyli do takich podcasterów, czy ludzi, którzy nagrywają dźwięk i dla których ważny jest taki właśnie broadcastowy dźwięk, taki pełny, nazwijmy to tak.

PodMic też jest mikrofonem dynamicznym no i też ma się prezentować efektownie, na przykład umieszczony w kadrze filmu na YouTubie, więc można powiedzieć, że jest to pewna konkurencja dla SM7B. Pytanie czy ten tańszy, prawie 4 razy model ma jakiekolwiek szanse brzmieniowe z mikrofonem Shura.

Na początek może opiszę to co znajdujemy w pudełku, bo jest tego bardzo niewiele. Oprócz mikrofonu, no i zintegrowanego z nim uchwytu, dostaniemy zaledwie malutką ulotkę. Nie ma nawet redukcji gwintowej, ale tutaj akurat producent jest usprawiedliwiony, bo po prostu zbudował mocowanie tak, że pasuje ono jednocześnie do obu spotykanych średnic śrub.

Jest to bardzo sprytne, muszę przyznać, i podoba mi się takie podejście, bo po prostu nie mamy kolejnej walającej się części gdzieś tam po szufladzie. Mikrofon ma, teoretycznie przynajmniej, zintegrowaną osłonę przeciwpodmuchową, którą producent się bardzo szczyci, ale osobiście uważam, że nie działa ona dobrze, no i trzeba podmajka używać albo z popfiltrem, tak jak ja w tej chwili, albo przydałaby się dodatkowa gąbeczka kupiona we własnym zakresie niestety, bo jak wspomniałem, w pudełku nie znajdziemy czegoś takiego.

Zresztą posłuchajcie, to moja testowa fraza nagrana z popfiltrem. Piekarz Piotrek przyniósł pizzę peperoni po południu, a to goły podmajk. Piekarz Piotrek przyniósł pizzę peperoni po południu. Ewidentnie słychać, że te popy, mimo że nie prowadzą do przesterowań, takich de facto mocnych, ale są słyszalne i są bardzo przeszkadzające.

Jako, że mam firmową gąbkę Rode WS2, która pasuje na ten mikrofon, to dla porównania nagram jeszcze tę frazę z gąbką. Piekarz Piotrek przyniósł pizzę peperoni po południu. Przy okazji ponarzekam jeszcze na masę tego mikrofonu, bo wynika ona przede wszystkim z masy samej obudowy, wykonanej z jednego takiego dużego, jednolitego kawałka stali, ale nie mam pojęcia po co ten mikrofon jest aż tak ciężki.

Rozumiem, że w ten sposób sprawia solidne wrażenie, więc jeśli ktoś go kupi, to może to być coś takiego, że myśli sobie, że dobrze wydałem te pieniądze, bo to jest kawał sprzętu. Ale niestety ma to swoje praktyczne konsekwencje.

O ile jeszcze na przykład ramię statywowe typu Rode PSA1 daje radę dźwignąć ten mikrofon, nawet jeśli dokręcimy jeszcze popfiltr, chociaż tu już jest tak na styku u dźwigu, to na przykład nieco delikatniejsze ramię Mozos SB36, którym też dysponuję, już temu zadaniu nie podoła.

Jeśli przykręcimy ten mikrofon i popfiltr, to po prostu ramię zacznie opadać. Już tutaj nawet nie wspominam o tańszych ramionach za 60 czy za 100 zł, bo one prawdopodobnie w ogóle nie dadzą rady utrzymać tego mikrofonu w poziomie, już nawet bez popfiltra.

Ja mam na przykład jeszcze takie ramię, które dostałem w zestawie z mikrofonem Mad Dog GMC301, no i ono oczywiście nie daje rady kompletnie udźwignąć samego mikrofonu. Naprawdę uważam, że konstruktorzy firmy Rode tutaj przedobrzyli i nie ma żadnych profitów, poza takimi wrażeniami z tej kilogramowej masy mikrofonu.

Za to mogą być problemy, jeśli nie mamy odpowiedniego ramienia. Mikrofon ma charakterystykę kardioidalną i tak brzmi, kiedy mówię do niego na wprost z odległości mniej więcej 8-10 cm. Tak brzmi obrócony bokiem pod kątem 90 stopni, a tak brzmi, kiedy mówię do niego z tyłu.

Jeśli chodzi o odległość, to tak brzmi mikrofon, do którego mówię z 10 cm, tak z odległości 30 cm, a tak z odległości mniej więcej 1 m. Co ciekawe, mikrofon ten ma dosyć silny efekt zbliżeniowy, co należy mieć na uwadze, zbliżając do niego usta.

Jest to mikrofon, do którego wręcz należałoby mówić z bliska, jak do każdego mikrofonu broadcastowego. Co jeszcze? A, test stukania. W statyw i w obudowę. Na koniec fragment lektorski. Hugh Lofting, dr Dolittle, jego zwierzęta.

Pokój był bardzo mały, bez okna i o niskim suficie. Całe umeblowanie składało się z jednego tylko krzesła. Wokół ok. ścian stały wielkie beczki przyśrubowane do podłogi, aby nie staczały się na siebie podczas chwiania i kołysania statku.

Nad beczkami, na drewnianych hakach, wisiały cynowe dzbany różnej wielkości. Mocna wońwina przesycała cały pokój. W środku zaś, na podłodze, siedział mały, może ośmioletni chłopaczek i płakał gorzko. Mikrofon w obecnej chwili jest do kupienia w cenie nawet w granicach 450 zł.

No i myślę, że to jest cena adekwatna dla jakości tego co dostajemy. To taka typowa średnia półka podcastowa można powiedzieć. Mikrofon brzmi bardzo dobrze, według mnie klarownie, czytelnie, nie szumi przesadnie. No i do tego, co dla niektórych może być ważne, bardzo dobrze wygląda.

Oczywiście dopóki nie założymy na niego gąbki, bo wtedy gąbka zakrywa prawie cały mikrofon. Czy ten model może zastąpić SM7B? Nie sądzę. Te dwa mikrofony mają jednak inne brzmienia. Jednak PodMic śmiało może być dobrą alternatywą, oferując brzmienie nowocześniejsze, nie takie ciemne.

Niestety standardowy zestaw wymaga umiejętności mówienia do mikrofonu. Niestety to nie jest tak, jak reklamuje producent, że po prostu wystarczy do niego mówić, bo jeśli ktoś nie zadba o popfiltr, nie zadba o gąbkę, no to po prostu będzie miał mnóstwo podmuchów w nagraniach, a to nigdy nie brzmi dobrze.

Pod tym względem SM7B wybacza dużo więcej, zwłaszcza z tą większą dostarczaną w komplecie osłoną. Z PodMiciem nie dostajemy nic, więc musimy zadbać o to sami. Jeśli planujecie zakup tego mikrofonu, no to dobrze radzę od razu wyposażyć się w popfiltr albo w gąbkę, na przykład tą Rode WS2, no bo bez tego będziecie skazani na to, żeby mówić do tego mikrofonu pod skosem.

To jest jedyny sposób, żeby uniknąć popów w nagraniu. No i to chyba tyle, jeśli chodzi o ten mikrofon. Czy go polecam do podcastu? Oczywiście, że tak, jest to bardzo dobra propozycja, pod warunkiem, że zadbamy o podmuchy. To tyle na dzisiaj, do usłyszenia.

Powrót