Powrót

089 Narzędziownik podcastera. Rejestrator Zoom H1n

Gadanie Gadesa. Rozmaitości. Witajcie w kolejnym odcinku podcastu Gadanie Gadesa z cyklu Narzędziownik Podcastera. Dzisiaj sprawdzam rejestrator audio Zoom H1n, czyli najtańszą opcję w kategorii rejestratorów firmy Zoom. Jest to odpowiednik Tascamowego rejestratora DR05, czy może właściwie obecnie DR05X.

O tych rejestratorach Tascama opowiem w kolejnym narzędziowniku. A wracając do Zooma, jest to, tak jak wspomniałem, najprostsze rozwiązanie do nagrywania dźwięku stereo z powiedzmy akceptowalną jakością. Co to dokładnie za jakość? Możecie słuchać na bieżąco, bo jak zwykle odcinek nagrywam testowanym sprzętem.

Zoom H1n trafia do użytkownika w niewielkim pudełku, w środku którego znajdziemy, no nie tak znów wiele, bo jest rejestrator zapakowany w czarny woreczek, są dwie bateryjki AAA, garść dokumentacji, no i to w zasadzie tyle.

Jeśli ktoś miał już do czynienia z rejestratorami audio, jakimikolwiek, to pewnie zaskoczy go rozmiar i masa H1n. To jest naprawdę maluszek i szczerze mówiąc, ja byłem mocno zdziwiony, zwłaszcza jako wieloletni użytkownik Tascama DR05, bo przez ten cały czas myślałem, że to właśnie DR05 jest takim malutkim rejestratorem.

Nie, H1n jest prawie o połowę mniejszy. Ta miniaturyzacja ma naturalnie swoje plusy i minusy. Na plus oczywiście trzeba zaliczyć kompaktowość. Ten rejestrator naprawdę jest malutki, można go dosłownie schować do kieszeni i mieć ze sobą, no wszędzie gdzie się tylko ruszymy.

To jest naprawdę poręczne narzędzie, które w dodatku można dosłownie trzymać w dwóch palcach, bo praktycznie nic nie waży nawet z tymi bateryjkami w środku. Niestety do minusów miniaturyzacji zaliczę pewne trudności ze sterowaniem.

Nie chodzi nawet o to, że jak zwykle mam te moje grube palce, którymi nie mogę trafić w przyciski. Tutaj akurat nie ma to nic do rzeczy, bo przyciski są wykonane bardzo starannie i nie przypominam sobie, żebym miał jakiekolwiek problemy z trafianiem w te przyciski.

Tutaj bardziej chodzi o komplikacje związane z samą obsługą menu, bo wyświetlacz jest niewielki, przycisków jest niewiele, no i to niestety zmusiło twórców do pewnych kompromisów. Na przykład ciekawe, czy ktoś nie zaglądając do instrukcji będzie wiedział jak na przykład zmienić format nazwy pliku.

Trzeba niestety wejść do opcji, ale żeby wejść do opcji to trzeba wyłączyć rejestrator i ponownie go włączyć, ale trzymając przycisk z ikonką kosza. Nie jest to specjalnie intuicyjne, ale w ten sposób właśnie wchodzimy do ustawień tego urządzenia.

Kolejną wadą miniaturyzacji jest konieczność korzystania z karty micro SD, no i właśnie te wspomniane już ogniwa AAA, czyli tak zwane małe paluszki. Tak się składa, że wszystkie inne moje rejestratory korzystają z tych normalnych paluszków, czyli ogniw AA, więc akurat do tego Zuma musiałem sobie taką parę AAA specjalnie dokupić.

Przejdę może do opisu urządzenia. Te małe rozmiary i mała masa sprawiają, że rejestrator może budzić wrażenie takiego delikatnego i kruchego narzędzia, bliżej mu troszkę do zabawki niż do jakiegoś profesjonalizmu. Tak to odbieram niestety.

Może to wina tego tandetnego troszkę w dotyku tworzywa obudowy, nie wiem. No uczciwie muszę powiedzieć, że przez te wszystkie tygodnie kiedy używałem rejestratora, nic się z nim złego nie działo, więc być może nie jest jakoś mało trwały, no ale sprawia takie wrażenie.

Może też ja jestem po prostu zbyt przyzwyczajony do takich dużych i pancernych rejestratorów, także ten sprawia na mnie takie właśnie delikatne wrażenie. H1n ma dwa elektretowe mikrofony kierunkowe, które są ustawione w konfiguracji XY, czyli są względem siebie pod kątem 90 stopni i ich kapsuły są mniej więcej w tym samym punkcie, zbliżone.

No i mikrofony te są zabezpieczone taką fantazyjną ażurową falą z tworzywa sztucznego. I przyznam szczerze, że widząc H1n na zdjęciu właśnie ta fala mi się strasznie podobała. Wiecie, że jestem wzrokowcem, więc mi się podobają ładne rzeczy.

I faktycznie ten H1n jest ładny. I troszkę się różni od swojego poprzednika, no bo o ile w przypadku ta Scama DR-05X jest praktycznie identyczny jak DR-05, no to H1n różni się dosyć znacznie od H1. H1 też miał podobnie umocowane mikrofony, ale zabezpieczone one były taką prostą obręczą, a nie taką falką, więc tutaj jest pewna różnica w wyglądzie.

Jakość dźwięku ja uznaję za przyzwoitą, chociaż troszeczkę przeszkadzają mi obecne w nagraniu szumy. Nie to, że one są jakieś duże, zabójcze, zresztą słyszycie sami na jakim one są poziomie, bo to jest nieodszumione nagranie, ale mogłoby być lepiej też.

Co do możliwych parametrów zapisu, to możliwe jest nagrywanie zarówno w 16 jak i 24 bitach z częstotliwościami od 44 do 96 kHz. Mono albo stereo, to jak sobie tam wybierzemy. Szału nie ma, ale wydaje mi się, że w takim narzędziu nic więcej nie jest potrzebne, bo jakieś tam wyższe parametry to by było tylko sztuczne podbijanie wielkości pliku, bo tak naprawdę tutaj ograniczeniem są mikrofony i przedwzmacniacze w tym urządzeniu, a one nie są aż tak dobre, żeby siłować się na jakiejś częstotliwości typu 192 kHz.

Nagrywać można zarówno do pliku WAV bez kompresji jak i do pliku MP3. Jeśli już wspominałem o mikrofonach i jakości dźwięku, no to zdecydowanie warto zaopatrzyć się w jakąkolwiek osłonę przeciwpodmuchową, deadkata, gąbkę, cokolwiek, bo mikrofony H1n, zresztą jak chyba wszystkich rejestratorów audio, są bardzo, bardzo czułe na podmuch.

Ja w tym momencie nagrywam z wykorzystaniem popfiltra metalowego, no i frazy testowe, piekarz Piotrek przyniósł pizcę peperoni po południu, czy poproszę papier pakowy do pakowania paczek, nie robią specjalnego wrażenia na tym popfiltrze, ale jeśli ten popfiltr odsunę, no to posłuchajcie.

Piekarz Piotrek przyniósł pizcę peperoni po południu oraz poproszę papier pakowy do pakowania paczek. No, jest różnica. Sami musicie przyznać. Odległość między moimi ustami a rejestratorem to jest jakieś 10, nie wiem, 12-15 cm, coś koło tego.

No i teraz, jak zabezpieczyć taki rejestrator w terenie? Można za pomocą gąbki, można za pomocą deadcata i jeśli dla kogoś ten Zoom H1n będzie takim podstawowym narzędziem pracy, to myślę, że warto rozejrzeć się za takim kompletem, który dostarcza Zoom o symbolu APH1N.

To jest pakiet, w którym znajdziemy i gąbkę do założenia na rejestrator, zaraz to przetestuję, ale w zestawie jeszcze mamy uchwyt MA2, taki, który można przykręcić do rejestratora i na przykład wsunąć ten uchwyt do zwykłego takiego uchwytu mikrofonu estradowego, na przykład.

Dostajemy też taki kiepski, bo kiepski, ale jednak trójnóg, taki mały statywik, dostajemy zasilacz sieciowy i dostajemy jeszcze etui, do którego możemy schować sobie rejestrator. Więc wydaje mi się, że warto się za takim zestawem rozejrzeć, bo od razu sobie zapewnimy większość akcesoriów, które będą potrzebne.

Teraz założę gąbkę i posłuchacie, jak chroni ona rejestrator przed podmuchami. Gąbka jest założona, no i frazy testowe, piekarz Piotrek przyniósł pizzę, peperoni po południu oraz poproszę papier pakowy do pakowania paczek.

Myślę, że jest dużo lepiej, ale może być jeszcze lepiej, jeśli zastosujemy deadcata. Ja teraz założę deadcata firmy Zoom zresztą też, WSU1, którego używam na przykład z rejestratorami Tascama, tym DR-100 i DR-X8 i on się bardzo dobrze sprawdza.

Więc teraz założę go tutaj na H1N i powtórzę frazy testowe. Deadcat założony, piekarz Piotrek przyniósł pizzę, peperoni po południu oraz poproszę papier pakowy do pakowania paczek. Więc myślę, że warto się albo w gąbkę, albo deadcat zaopatrzyć.

To, co mnie troszkę zasmuciło, to brak możliwości nagrywania równolegle dwóch plików. Wiele rejestratorów, takich właśnie polowych, ma dostępną funkcję, gdzie nagrywa główny plik, a oprócz niego jeszcze nagrywa drugi plik, który jest zapisywany z mniejszym poziomem, tak o 10-12 dB.

No i w tym momencie, jeśli mamy przesterowany główny plik, to możemy się poratować jeszcze tym drugim nagraniem, które nie powinno być przesterowane, no bo jednak te 12 dB to jest spora różnica. Niestety, Zoom H1n nie ma takiej możliwości, nie dostajemy możliwości nagrywania drugiego pliku.

Jedyne, co nas może chronić, to limiter, który możemy sobie włączyć. Niestety, mimo że limiter działa dosyć sprawnie i chroni rzeczywiście przed przesterowaniami, no to niestety, ale dodaje dosyć sporo szumu. Ja za chwilkę ten limiter włączę, tak że będziecie mogli usłyszeć ten poziom szumu, w który jest obecnie i ten poziom szumu, w który limiter doda.

Nic innego nie będzie zmienione, tylko będzie aktywowany limiter. Uwaga. No i w tym momencie jest aktywowany limiter. Mogę teraz mówić troszkę głośniej, nie będę tutaj za bardzo krzyczał, żebyście tego nie odczuli jakoś boleśnie, ale faktycznie działa ten limiter całkiem sprawnie.

To muszę powiedzieć, że się zdziwiłem jak robiłem testy, bo faktycznie, teraz na przykład już powinno być przesterowanie, ale dam spokój. I teraz będę wyłączał limiter, więc posłuchajcie sobie w skupieniu, będzie kawałek ciszy, potem wyłączę limiter i będzie taka cisza zwykła.

Co ciekawe, tak małe urządzenia jak H1N ma cały szereg ciekawych funkcji, które możemy sobie wykorzystać. Na przykład jest automatyczne dopasowanie poziomu nagrania, żebyśmy nie musieli sami ustawiać tego poziomu, to się akurat średnio sprawdza, ale funkcja jest.

Możemy też rozpoczynać nagrywanie po pewnej zwłoce czasowej, to troszkę przypomina taki self timer w aparatach fotograficznych, czyli ustawiamy na przykład zwłokę 10 sekund i po 10 sekundach rejestrator zaczyna nagrywanie.

Osobiście nie wiem do czego można by to wykorzystać, ale jest taka funkcja. Mamy też automatyczny start nagrywania, kiedy poziom sygnału przekroczy odpowiedni poziom i jest dosyć zaskakująca funkcja overdub, czyli dogrywanie dźwięku do już wcześniej zarejestrowanego.

Można sobie wyobrazić, że jakiś gitarzysta sobie na przykład kupi tego zuma, najpierw nagra partię gitarową, a potem sobie będzie do niej śpiewał na przykład, może się tak zdarzyć. Z rzeczy praktycznych jest na przykład możliwość wstawiania markerów.

Każdy kto dużo nagrywa wie, że markery bywają bardzo przydatne do oznaczania ważnych miejsc w nagraniu, na przykład pomyłek, chociażby, żeby daleko nie szukać, a później można te markery odszukiwać w programach edycyjnych.

Zwykle programy edycyjne potrafią takie markery też wyświetlić w komputerze. Markery też można wykorzystać w samym rejestratorze, bo przy odtwarzaniu można przeskakiwać między nimi, więc to też jest jakieś ułatwienie w nawigacji po nagraniu.

Jeśli miałbym się czegoś czepić w budowie czy w koncepcji tego rejestratora, to z pewnością będzie to pokrętło regulacji poziomu mikrofonów. Po pierwsze, jest ono najbardziej wystającym elementem tego rejestratora, jest to taka gałeczka.

I tę gałeczkę można sobie stosunkowo prosto przekręcić, zmienić jej położenie, na przykład kiedy się zakłada gąbeczkę albo deadcata, bo ona jest akurat tak nad ekranem umieszczona. I nie byłoby może w tym nic złego, ponieważ rejestrator ma taki przełącznik blokujący wszystkie elementy sterujące, ale nie wiem kto wpadł na ten pomysł, że akurat gałka poziomu mikrofonów nie jest uwzględniana przez ten przycisk, przez ten suwak.

Czyli jeśli zablokujemy sobie wszystkie kontrolki, to akurat ta gałeczka nadal działa. Nie wiem dlaczego tak to jest zrobione, nie mam bladego pojęcia jakie może być praktyczne zastosowanie, jest to irytujące moim zdaniem i mówiąc wprost dosyć idiotyczne, bo nie wiem dlaczego akurat tej gałki nikt nie zabezpieczył za pomocą tego suwaka.

No ale tak właśnie jest. Zapis dźwięku, tak jak wspomniałem, odbywa się na kartach micro SD o maksymalnej pojemności do 32 GB. Nie będę za bardzo tam narzekał na te karty micro SD, no bo to jest tak małe urządzenie, że trudno oczekiwać, żeby tu się gdzieś jeszcze zmieścił slot na duże karty SD, więc nie będę narzekał.

Wprost przeciwnie, nawet pochwalę urządzenie, ponieważ jako jedyne z tych, które posiadam, jest takie dobrze przemyślane, ponieważ w momencie kiedy podłączymy ten rejestrator do komputera, to urządzenie samo rozpozna, że jest już podłączone do komputera i zaproponuje nam przejście albo w tryb czytnika kart, albo w tryb interfejsu audio.

Jest to bardzo wygodne, nie trzeba szukać gdzieś po menu tego przejścia do czytnika, czy tego uruchomienia czytnika, tak jak na przykład w X8 trzeba się tam przekopać przez iluś poziomowe menu. Tutaj jest to po prostu od razu dostępne, klikamy i już jest czytnik.

Albo interfejs audio, bo to jest ciekawostka, że tego urządzenia możemy używać jako interfejsu audio. Podłączamy przez USB do komputera i możemy używać tak jak mikrofonu USB na przykład. Powiem więcej, że Zoom dostarcza nawet sterowniki ASIO, dzięki którym ten mikrofon, czy ten rejestrator w roli mikrofonu może być dostępny w programach DAW, czyli takich cyfrowych stacjach roboczych i można nim nagrywać bez problemu, więc naprawdę duży plus.

Nie spodziewałem się tej funkcji szczerze mówiąc. Wypada jeszcze wspomnieć o dostępnych złączach, no bo poza gniazdem mikro USB, którego używamy do podłączenia do komputera, mamy dostępne dwa gniazdka mini jack. Jedno z nich do podpięcia słuchawek albo wyprowadzenia sygnału liniowego, na przykład żeby podpiąć to do kamery wideo, a drugie to wejście, albo wejście liniowe, albo wejście mikrofonowe.

I tutaj muszę Wam powiedzieć, że troszkę się zdziwiłem, ponieważ nie miałem problemu z tym, żeby podpiąć binauralne mikrofony Rolanda na przykład do tego rejestratora i nagrywać dźwięk stereo za ich pomocą. Coś co nie jest możliwe na przykład w dużo droższym Tascamie X8.

Tam musiałem sobie budować specjalną przejściówkę, tutaj po prostu podłączam i to działa. Więc też plus dla Zuma, że coś takiego przewidział. Dosyć poważną zaletą tego rejestratora, bo przypomnę, że on kosztuje powiedzmy gdzieś w granicach 400, może 450 zł, teraz przy tej inflacji rosnącej i niekorzystnych kurcach to pewnie będzie bliżej 450 zł, to w tej cenie dostajemy też całkiem sensowne oprogramowanie, ponieważ Zoom dostarcza dwa programy Steinberga, czyli Cubase LE i WaveLab LE.

Cubase to jest oczywiście cyfrowa stacja robocza, czyli program DAW, a WaveLab to taki edytor dźwięku z możliwością montażu. Oba te programy są bardzo przydatne, już szczególnie dla podcasterów, którzy nie potrzebują nie wiadomo jak dużo śladów do montażu odcinka, podcastu.

No i to naprawdę spora wartość dodana moim zdaniem, natomiast tutaj muszę uczulić przyszłych posiadaczy H1N, jeśli ktoś kupuje, zwłaszcza z myślą o tym oprogramowaniu, to może się nieprzyjemnie zdziwić, jeśli nie znajdzie w swoim egzemplarzu kodów do obu tych aplikacji.

Ja na przykład miałem taką sytuację, nie miałem kodów, ale wystarczyło wysłać wiadomość na e-mail supportu firmy Zoom, dokładne e-mail podam w opisie odcinka, więc możecie sobie tam sprawdzić. No i ja załączyłem po prostu zdjęcie pudełka bez tych kodów, a chciałem mieć te kody, jeszcze chyba numer seryjny tego mojego rejestratora tam podałem.

No i w zasadzie tego samego dnia otrzymałem mailowo oba numery seryjne i do WaveLaba i do Cubase'a. No i to chyba tyle jeśli chodzi o moją ocenę Zooma H1N. Przyznam, że do poważnej pracy, takiej że rzeczywiście nagrywałbym jakieś ważne dla siebie rozmowy, no to nie wiem czy bym go wziął, zwłaszcza że mam inne rejestratory, ale do takiego nagrywania różnych odgłosów, kiedy się jest gdzieś w terenie i akurat nie było jak zabrać dużych rejestratorów, no to tutaj w tym etui, które możemy sobie kupić w tym dodatkowym zestawie, albo po prostu tak zawinięte w jakąś szmatkę, ten H1N się sprawdzi całkiem fajnie.

I wydaje mi się, że jest zdecydowanie lepszy niż telefon do nagrywania jakichś odgłosów, dźwięków natury czy cywilizacji. Myślę, że jak najbardziej. A czy może się stać podstawą domowego studia nagraniowego dla podcastera? Myślę, że na początkowym etapie tak, myślę, że tak.

Chociaż nikt kto popracuje chwilę z większymi rejestratorami, albo kto potrzebuje podłączyć duże mikrofony do rejestratora, no to nie będzie chciał niestety tego maluszka, chyba że jako dodatek właśnie do już posiadanego sprzętu.

No bo w tej roli jest naprawdę świetny. Poza tym pozwala się na początku oswoić z różnymi sytuacjami, które można spotkać przy nagrywaniu, wypracować jakieś sposoby pracy, typu zabezpieczenie przed podmuchami, na przykład wiatrem, stosowanie uchwytu, żeby nie przenosić jakichś odgłosów, bo niestety teraz dotknę obudowy.

No i jak słychać, dosyć mocno się to przekłada na jakieś hałasy w nagraniu, więc warto używać tego rejestratora przez jakiś uchwyt, żeby nie dotykać obudowy. No i cóż, wydaje mi się, że to taki fajny rejestrator do eksperymentowania i do tego, żeby mieć go przy sobie na wszelki wypadek.

Powrót