To jest taki backup, w razie czego jakby się Reaper zaciął, ale odpukać... Włączę jeszcze Audacity. Nie, już nie przesadzaj... Jeszcze na komórkę! Tak, taki obstawiony, jak ten działacz partyjny, pięć mikrofonów. Dokładnie, matryca mikrofonów! Jak prezydent USA, dwa Shure SM57.
Gadanie Gadesa. Podcasty, czyli zakłócanie ciszy. Witajcie w kolejnym odcinku podcastu "Gadanie Gadesa" z cyklu "Gadułki". I dzisiaj w wirtualnym studio goszczę Tomka Stankiewicza, którego być może znacie, jeśli bywacie na różnych grupach podcasterskich, to Tomek tam się często udziela.
Zamieszcza jakieś artykuły, filmiki, zwłaszcza dla początkujących podcasterów. Więc myślę, że nie jest wam obcy ten typ. I Tomek jest w zasadzie, ty jesteś realizatorem, nie? Tak zawodowo. Ty masz wpisany "realizator dźwięku", czy jesteś jakimś tajemniczym kolesiem, który robi magiczne rzeczy i ma inną nazwę? Zależy gdzie jest wpisany, bo w miejscach, gdzie sobie sam wpisałem, to chyba jest "realizator".
A na jakimś dyplomie to miałbym bardziej chyba kierunek studiów, czyli "inżynieria akustyczna" ze specjalnością "dźwięk i media w kulturze", czy coś w tym stylu. Oczywiście, jesteś wyedukowanym realizatorem dźwięku, nie takim domorosłym jak ja na przykład.
Takim wiesz, z doskoku, tylko kształciłeś się w tej dziedzinie. Tak, jestem wyedukowanym realizatorem, z pierwszego pokolenia w pewnym sensie, bo akurat miałem to szczęście, że... A jak ty zaczynałeś? Że byłem pierwszym rocznikiem na tym kierunku studiów, bo na AGH w Krakowie była wcześniej specjalizacja taka i tak naprawdę uczono tego samego, tylko się nie nazywało jeszcze i nie było może takie rozbudowane, tylko trzeba było iść chyba na wibroakustykę, nie, na mechanikę i budowę maszyn.
Trzeba było iść i tam wybrać specjalność i ja miałem to szczęście, że otwarto wtedy jak ja zaczynałem studia właśnie "inżynierię akustyczną", to nie było tak nawet, że ja miałem jakąś super pasję i marzyłem od zawsze, żeby iść, tylko było trochę na zasadzie, że znajomi idą, a że ten dźwięk to w sumie fajny, muzyka fajna, a to pójdę, zobaczę, co tam będzie? Więc tak to wyglądało.
Ja tego nie miałem na Politechnice Poznańskiej, nie kojarzę, żeby tam były takie specjalizacje w czasie, kiedy ja studiowałem. Kurczę, a poszedłbym, widzisz. A poszedłbyś wtedy już? No, no, no. Bo jestem, ja jestem, wiesz, właśnie po budowie maszyn, mechanika i budowa maszyn, także ja jestem takim, wiesz, inżynierem "inżynierem" niby, ale nie robię tego zawodu.
Miałeś mechanikę i wytrzymałość materiałów, i wszystkie inne tego typu rzeczy? Trzy albo cztery semestry wytrzymałości materiałów. O, Boże drogi... Wszystko! Miałem tylko dwa na szczęście chyba. W sensie nie, żebym jakoś nienawiścią pałał szczególną, ale pamiętam, że sprawiało mi to przez jakiś czas kłopot.
Ale właśnie pod koniec studiów już się zaczęły takie przedmioty bardziej właśnie dźwiękowo-praktyczne typu jakaś produkcja muzyczna, reżyseria dźwięku, dźwięk w filmie, takie rzeczy. Więc to było już takie znacznie, no nie powiem, że łatwiejsze, nie? Ale było przyjemniejsze i łatwiej wchodziło do głowy.
Już takie bardziej praktyczne rzeczy, już się człowiek przemęczył właśnie z algebrą, analizą matematyczną, teorią sygnałów. Tak, z przemianami martenzytycznymi. Tak, a to tego ja nie miałem. Ale ja absolutnie nie mówię, że to nie było potrzebne, nie? Ale...
Ja cię dzisiaj chciałem trochę tak przepytać, jakbym był początkującym podcasterem, wiesz? Bo się spotkałem z takim scenariuszem, że ktoś, kto wpada na pomysł, że chciałby nagrywać podcast, bierze telefon i nagrywa. No i ja wiem, że ty i na swoim blogu, i w swoich podcastach doradzasz takim osobom, ale też można się do ciebie zgłosić i też potrafisz doradzić.
Czy ten start z telefonem jest OK, czy jednak trzeba się od razu pakować w zakupy? Jakie jest podejście w ogóle ludzi, którzy się zgłaszają, takich właśnie początkujących? Czy oni chcą koniecznie nagrywać tylko telefonem i nie iść w inwestycje? Czy właśnie oczekują tego, że ty im doradzisz, jaki mikrofon, jaki interfejs? Bo pewnie o akustykę to niewielu pyta, raczej tylko o sprzęt.
Część pyta, tak naprawdę. Ludzie wiedzą mniej więcej, że jest coś takiego jak pogłos i część osób o to pyta, ale żebym tutaj nie szedł w dygresję o pogłosie, to zacznę od początku. Ciężko mi powiedzieć, żeby było coś takiego jak takie dominujące podejście, czyli że większość ludzi na przykład chce nagrywać tylko smartfonem, albo że większość ludzi chce wziąć i nagrywać, nie zastanawiając się w ogóle nad technicznymi szczegółami.
Jest bardzo różnie, tak jak skrajnie różnią się między sobą moi klienci albo ludzie, którzy się zgłaszają na bezpłatne konsultacje i tak jak skrajnie różne są podcasty, bo podcasty są i o po prostu medytacji i o prawie budowlanym, więc część osób zgłasza się, tak naprawdę to mocno zależy od tego, jak ogólnie podchodzimy do robienia rzeczy, bo część osób jest niecierpliwa i będzie chciała już, nie dowiaduje się o nic, biorę to, wciskam, nagrywam, gadam, jest podcast.
A część ludzi będzie się przygotowywać przez trzy miesiące, czytać, oglądać tutoriale i robić kursy. Więc część osób zgłasza się do mnie przed jeszcze rozpoczęciem w ogóle nagrywania i takie osoby albo mówią o tym, że chcą zainwestować i chcą kupić sprzęt, ale że są w tym zagubione, nie wiedzą w ogóle, co jest potrzebne, jak co z czym połączyć, a te rzeczy też często nie są tanie, więc ja uważam, że to jest bardzo rozsądne się kogoś zapytać, a nie wydać dużo pieniędzy i dowiedzieć się, że to były pieniądze niezbyt dobrze wydane.
I tu przechodzimy do drugiej grupy klientów, bo jest też taka grupa, która się do mnie zgłasza, że kupiła jakiś sprzęt, ale mimo tego mają problem z bardzo niską jakością dźwięku. I wtedy na przykład się okazuje, że ktoś mówi do mikrofonu ze złej strony, albo że w ogóle nie wiedział, że mikrofon ma stronę i że ma przód albo tył, albo że oglądał się zdjęć stockowych.
Czemu się trudno dziwić, bo zdjęcia stockowe od tego są, żeby wszędzie były; gdzie na przykład osoby nagrywające podcast siedzą półtora metra od swoich mikrofonów i potem efekt jest taki, że tak ktoś zaczyna nagrywać. Jest też taka grupa, która się do mnie zgłasza...
Brzmię po prostu jakbym był jakimś zbawcą świata, to są tylko podcasty, pamiętajmy, że się do mnie zgłasza jak po prostu lekarz. Wiesz, to jest ważne na tym etapie. Tak, część osób się zgłasza w takiej sytuacji, tego nie mam akurat dużo, ale miałem takie zgłoszenia, że ktoś na przykład dowiedział się, że kupił zły sprzęt.
Była taka sytuacja, że na przykład osoby, gdzie miał być podcast, gdzie było więcej niż jeden prowadzący i zamierzeniem było robienie wywiadów w różnych miejscach w Polsce, też czasem z więcej niż jedną osobą, no więc mamy tu sytuację, że mamy dwa, trzy, cztery mikrofony i ktoś, nie wiem kto, doradził, żeby te osoby kupiły sobie trzy mikrofony USB.
W dodatku takie typowo z wyglądu pojemnościowe, takie stojące, takie do postawienia na stole. No i zakładam, że było tak, że ktoś to dostał, po czym był pierwszy "zonk", jak zrobić, żeby trzy nagrywały naraz, na jednym w ogóle komputerze na przykład, na trzech ścieżkach.
Po drugie, jak to ustawić, no bo mikrofon jest tak zaprojektowany w domyśle, żeby go postawić na stole, no ale jak stawiamy mikrofon na stole, w dodatku siedzimy, nie wiem, w trzy albo cztery osoby przy tym stole, no to nawet jak postawimy te mikrofony w stronę każdej z tych osób, no to tak naprawdę w każdym mikrofonie będzie słychać tonę pogłosu i wszystko naraz, nie? I przesłuchy.
No więc zakładam, że było tak, że przyszło co do czego, pojawił się moment pierwszego nagrania, i okazało się, że sprzęt był bardzo, bardzo kiepsko dostosowany. Więc sytuacje są bardzo różne, ale najczęściej to jest brak wiedzy tak naprawdę, bo ja uważam, że zajmowanie się dźwiękiem jest mniej intuicyjne niż zajmowanie się obrazem, w tym sensie, że żyjemy też w takiej kulturze obrazu, nie? Jak coś jest nie tak z obrazem, to od razu to widać.
Widzimy, że są jakieś kiepskie kolory, że zdjęcie jest za ciemne, oczywiste jest na przykład dla kogoś, że zdjęcie można rozjaśnić, bo Photoshop, nie wiem, funkcjonuje też w kulturze, nie? A z dźwiękiem jest inaczej, no bo na przykład klienci mnie pytają, czy jak dźwięk się nagra za cicho, to czy można go zgłośnić, nie? A to jest to samo, co w pewnym sensie, co rozjaśnienie na przykład zdjęcia.
Nie mamy takiego powszechnego zmysłu i wyczucia. Że jeśli jest mikrofon półtora metra od nas, to będzie w nagraniu dużo pogłosu, a jak robimy zdjęcie obiektywem szerokokątnym i chcemy zrobić portret, a staniemy 10 metrów od osoby, którą fotografujemy, to od razu wiemy, że coś będzie nie tak, prawda? To się zgadza.
Jeszcze może ta reprezentacja dźwięku jest taka troszkę mało przyjazna, nie? Bo jeśli ktoś siada do obróbki dźwięku i widzi tego waveforma, czyli taki wykres dźwięku, to w zasadzie początkującym osobom nic to nie mówi. Później, jak się nabierze wprawy, no to widać na przykład, że tu są jakieś mlaski, tu jest oddech, tu jest coś takiego i się człowiek z tym jakoś oswaja, ale na początku to są po prostu jakieś górki, nie? Trochę tak to wygląda.
Nie za bardzo wiadomo, co z tym zrobić. To jest ważne, co mówisz i jedna rzecz to jest ta reprezentacja wizualna, ale druga rzecz, o której nawet w sumie rzadko myślę, a teraz mnie na to naprowadziłeś, to jest to, że chcąc nagrywać podcast, no nie słuchajmy tego, co nagrywamy, na głośniczkach z laptopa! To jest też kolejna kwestia, że ktoś nagrywa i myśli, że jest super, bo on na przykład nie słyszy, że "p, p, p" robi, prawda? Bo na głośniczkach z laptopa może tego w ogóle nie usłyszeć, a potem słuchacz podcastu sobie to włączy na słuchawkach albo na jakimś dobrym sprzęcie i się okaże, że jest bardzo kiepsko.
Więc to też jest taka rzecz, o której mało się myśli rozpoczynając nagrywanie, a jeśli ktoś zaczyna nagrywanie, zwłaszcza jeśli chce sam edytować i chce, powiedzmy, samodzielnie przejść przez ten proces rozpoczęcia i nagrywanie pierwszych odcinków, to też jest bardzo ważne, żeby mieć dobre słuchawki, przynajmniej średnie słuchawki tak naprawdę, nie? To nie musi być nie wiadomo co, ale żeby to były na przykład jakieś fajne w miarę nauszne słuchawki, które są w stanie oddać też całe spektrum dźwięku i wysokie, te najwyższe częstotliwości słyszalne i te niskie, żebyśmy mogli na przykład usłyszeć, że ktoś walnął w stół albo, że ktoś dmucha w mikrofon.
No i właśnie odnosząc się do tego, co powiedziałeś o tej kulturze takiej wizualnej, która obecnie panuje, to łatwiej wydaje mi się przekonać ludzi, którzy robią zdjęcia, żeby kupili sobie dobry monitor, no bo tutaj jest jakby taka intuicja, że faktycznie będę miał dobry monitor, będę widział lepiej kolory, więc będę mógł lepiej obrabiać te zdjęcia.
Natomiast ja mam takie wrażenie, że trudno jest wytłumaczyć ludziom, którzy się chcą zajmować, choćby nawet amatorsko, dźwiękiem, że ten odsłuch i miejsce, gdzie się nagrywa, to są kluczowe rzeczy. One są właśnie tak jak ten dobry monitor dla fotografa i dobry aparat dla fotografa.
To pozwala po prostu uzyskać lepsze efekty. Jak się doda do tego oczywiście wiedzę. Z czasem wiedza oczywiście też procentuje i można nagrywać nawet w słabych warunkach, słabym sprzętem, no, całkiem niezły dźwięk, tylko trzeba wiedzieć - jak.
Zawsze jest to przełożenie, że wiedza procentuje, ale mam wrażenie, że właśnie z tym dźwiękiem to ludzie go jednak traktują troszkę lekceważąco. Nie wiem, czy ty się też z tym spotykasz, że musisz przekonywać ludzi, że: "Naprawdę, uwierz mi, tak jest!" "Wiesz, ja już to robię tyle i tyle lat, na pewno tak będzie i będziesz zadowolony!" Jest tak, czy jednak ludzie, wiesz, jak już do ciebie przychodzą, to wierzą ci na słowo i od razu robią to, co im doradzasz? Wiesz co, przekonywać raczej nie muszę i się z tym nie spotkałem, żebym musiał jakoś super przekonywać, natomiast wydaje mi się, że to się może wiązać z tym, że jeśli ktoś już się do mnie zgłasza, to ma jakiś problem z tym dźwiękiem, nie? I coś zauważył, więc jest w momencie, kiedy wie, że potrzebuje się czegoś dowiedzieć, czy coś poprawić, więc wydaje mi się, że to się stąd może brać, że ja zazwyczaj nie muszę przekonywać, natomiast na pewno bardzo pomocne są takie analogie, o których ty mówiłeś i ja przez to, że też robiłem tak, no, powiedzmy, półprofesjonalnie zdjęcia przez pewien czas swojego życia, to często właśnie staram się używać tych analogii takich graficzno-fotograficznych i wydaje mi się, że to też wtedy uświadamia, nie? Bo ja mam trochę, powiedzmy, w swojej głowie mam porównanie, że mikrofon jest trochę jak obiektyw.
Tak, tak, tak. A pliki WAV jak pliki RAW. Jak pliki RAW, dokładnie! I dużo ludzi to kojarzy i używając takich analogii, można powiedzmy skrócić proces na przykład tłumaczenia jakichś pewnych pojęć czy koncepcji, nie? I z kolei akustykę pomieszczenia ja porównuję trochę do oświetlenia.
Tak, tak, tak. Że mamy obiekt, czyli osobę na przykład, która mówi, ale jak mamy kiepskie światło, no to to wyjdzie brzydko, nie? I musisz mieć odpowiedni obiektyw na przykład do odpowiedniego zastosowania. No to jest prawda, ale wiesz co, to ma jeszcze taki dodatkowy element zbieżny między dźwiękiem a fotografią, że na przykład jest cała grupa zwolenników tego, żeby fotografować tylko w jpg-ach, bo to jest wtedy prawdziwa fotografia prosto z aparatu.
I jest też ta grupa zwolenników, żeby nagrywać od razu gotową MP3, której się nie obrabia, tylko się od razu puszcza w świat. I wydaje mi się, że tutaj też jest takie podobieństwo osób, które już polegają na tym, co wychodzi z urządzenia i one nie chcą się już tym zajmować.
I że trzeba w tym momencie już uzyskać jakiś tam rodzaj doskonałości, żeby być zadowolonym z tego, że się to zrobiło. Natomiast te osoby, które coś tam jeszcze poprawiają, coś kombinują, to one nie są godne miana "prawdziwego specjalisty".
One są gorsze po prostu. Powiedzmy to sobie wprost. Oszukują, tak. Powiedzmy sobie wprost, jesteśmy gorsi. Tak. Chyba, że nie poprawiasz, to przepraszam, ale ja poprawiam, ja oszukuję. Ja poprawiam. Niestety nie jestem na tyle dobry, żeby od razu puszczać takie surówki.
Generalnie ja nie mam nic przeciwko temu, że ktoś nagrywa sobie na gotowo, bo to nie o to chodzi. Bardziej mi chodzi o to, że ja bym nie szedł w tę stronę, że to jest jedyna słuszna droga. Jeśli ktoś chce montować, to to nie jest według mnie oszustwo, tylko to jest po prostu jakiś alternatywny sposób.
Jeśli ktoś dobrze nagrywa i nagrywa od razu super i jeszcze wykorzystuje na przykład takie urządzenie jak, nie wiem, na przykład te konsole RodeCaster albo MixCast, albo jeszcze inną tego typu zabawkę, no to może mieć naprawdę bardzo dobry sygnał.
Jeśli dobrze mówi, nie myli się i uważa, że tak jest OK, to ja nie mam z tym najmniejszego problemu. Aczkolwiek jestem daleki od tego, żeby mówić, że tylko jeden sposób jest dobry. Tak naprawdę ważny jest efekt, nie? I ważne jest to, co chcemy osiągnąć i to, czy to, co osiągamy jest zbieżne z tym, co chcieliśmy osiągnąć.
Na tej samej zasadzie można powiedzieć, że autorzy filmów offowych powiedzieliby, że filmy, nie wiem, science-fiction to jest oszustwo, bo tam się używa, nie wiem, efektów z komputera. Zło, niedobre, nie? Akurat film to jest w ogóle jedno wielkie oszustwo.
To nie jest prawdziwy film. No, w sumie, takie nagranie dźwiękowe też jest takim swego rodzaju oszustwem, nie? No bo słyszymy coś, przy czym nas nie było, nie? Tak naprawdę. A nagrałeś to prawdziwym uchem? Nie, nagrałeś tym mikrofonem.
To jest sztuczny twór. Ale wbrew pozorom on słyszy więcej niż my niestety i słyszy inaczej niż my. No, tak. Ale jeszcze, żeby odpowiedzieć na twoje pytanie o takim puryzmie MP3-kowym, to jest kwestia "workflow". Jeśli jesteśmy w stanie sobie, po pierwsze jeszcze wracając do zdjęć jpgów, no to ten jpg z aparatu też jest poddany obróbce, tylko że przez aparat, nie? Jakimś tam podbiciu koloru, w odszumieniu i tak dalej.
A patrząc na dźwięk, no to jest wszystko kwestia tego, na co sobie możemy pozwolić. Bo na przykład w radiu, gdzie mamy bardzo kontrolowane warunki, super sprzęt i też mamy znacznie więcej pieniędzy na inwestycje tego typu i też bardzo liczy się tempo, no to nie nagrywa się na przykład nawet rozmowy w sześć osób, nagrywa się wszystko na jedną ścieżkę, bo realizator też jest po to, żeby o to dbać, a nie jest realizatorem i prowadzącym jednocześnie.
I nagrywamy wszystko na jedną ścieżkę, bo ten dźwięk już przechodzi przez jakieś wszystkie procesory, kompresory, korektory i tak dalej i mamy gotowy dźwięk, który możemy wziąć i zapisać. To jest bardzo duża oszczędność czasu! Zdecydowanie.
Jednak. Więc jeśli ktoś na przykład jest w stanie zapewnić sobie odpowiednie warunki do nagrywania i akustyczne, i wie właśnie, że się nie myli albo nie chce tych pomyłek, usuwać i może sobie zrobić taki cały "workflow", który da mu dobry dźwięk od razu prosto z jakiegoś urządzenia i nie wiem, na przykład ma właśnie jakiegoś RodeCastera czy jakiś rejestrator, który ma wbudowane podstawowe efekty, no to to jest super oszczędność czasu, nie? To jest taki tryb pracy bardziej, powiedzmy, reporterski.
Jeśli ktoś sobie robi raz na jakiś czas odcinek podcastu, ma na to czas na przykład albo z kolei zależy mu na tym, żeby to dźwiękowo było jakieś takie bardzo wypolerowane, no to czemu nie? Znaczy wiesz, ja mam na przykład takie wyrzuty sumienia, bo ja sobie RodeCastera sprawiłem właśnie po to, żeby uprościć sobie życie i założenie było takie, że siadam, nagrywam i mam gotowy plik, który co najwyżej tam obetnę z przodu i z tyłu albo jakieś tam rażące pomyłki wyrzucę, i to będzie wszystko, ale się okazało, że nie potrafię tak robić.
To znaczy mam za duży taki wewnętrzny opór przed tym, żeby wypuszczać bez edycji, bo ciągle słyszę wiesz ten szum jakiś, tutaj jakieś odgłosy, takie, które chciałbym usunąć i zawsze mam tak naprawdę sytuację, że nawet gdybym teraz miał gotowy plik z tego, co my nagrywamy, to i tak chciałbym na przykład te fragmenty pousuwać, które nam tutaj nie wyszły przez brak synchronizacji.
Wszystko to, co ja mówię, na przykład. Na przykład, żeby tylko było mnie słychać, bo to jest najważniejsze. Tak powinno być. To jest jedyne prawidłowe podejście. No i generalnie ja mam wyrzuty sumienia, że u mnie RodeCaster się marnuje, ale przekonuję się, że tak naprawdę on jest fajny pod tym względem, że mogę nagrywać siebie na osobny kanał i ciebie na osobny kanał i wtedy mam łatwiej w montażu.
Bo to od razu możemy zdradzić taki tips, że łatwiej się poddaje edycji osobne ścieżki niż sumę tych wszystkich ścieżek. Zdecydowanie. Także jeśli myślicie o edycji, to starajcie się nagrywać każdą osobę na osobnym śladzie, bo wtedy jest łatwiej.
Tak, bo jeśli by to miało być tylko na jednym, no to właśnie to by musiało być już tak bardzo dopieszczone brzmieniowo. Bardzo "na gotowo". Ale ty mi też nie wyglądasz, patrząc na to, ile narzędzi, różnych wtyczek audio testujesz, programów, na osobę, która by chciała mieć w ten sposób, że nagrywa podcast na jednym urządzeniu i nic z tym nie robi.
Bo to było dwa lata temu! Chyba lubisz to. Tak, tak. Tak, no między innymi to właśnie stąd wynika, że ja i tak muszę cały czas coś tam eksperymentować, zmieniać i porównywać. Ale nagrywam sobie od jakiegoś czasu, też jakieś dwa lata będą już, takie "dzienniki audio", wiesz? One nie są publikowane nigdzie, one są dla mnie.
Zwykle jak mam jakąś nową rzecz, jakiś program czy sprzęt, to sobie nagrywam na gorąco takie różne moje uwagi i potem to wykorzystuję. No i wtedy rzeczywiście RodeCaster to na gotowo rejestruje. To już nawet lekki overkill, ale nie chodzisz z tym RodeCasterem na przykład, żebyś mógł nagrywać notatki, nie? Nie, nie, nie.
Od tego to już mam, wiesz, przenośne rejestratory i tak dalej. Dobra, ja cię chciałem w ogóle zapytać, czy zgłaszają się do ciebie ludzie, którzy mają jakiś jeden konkretny problem, taki bardzo konkretny, że na przykład ich sprzęt, czy w ich nagraniach pojawia się dużo mlasków na przykład.
I zgłaszają się do ciebie, żebyś zaradził. Co ty robisz w takich konkretnych przypadkach? Czy doradzasz, żeby na przykład obrabiali to u kogoś, kto ma odpowiednie narzędzia? Czy im doradzasz takie narzędzie? Czy im mówisz, jak zapobiegać w ogóle, żeby to się nie nagrywało? Tak naprawdę, jeśli ktoś ma problem z dźwiękiem, to to rzadko jest taki jeden wyizolowany problem, bo on bardziej wynika z jednej rzeczy.
Czyli najczęściej problemy z dźwiękiem, które się pojawiają, to jest szum, to jest pogłos, to jest jakieś hałasy z otoczenia albo nazwijmy to roboczo "dziwny dźwięk". "Dziwny dźwięk" jest wtedy, kiedy ktoś na przykład w ogóle sobie nieprawidłowo ustawi mikrofon, więc powiedzmy, że jeśli wrzucimy to do jednego worka, no to zgłaszają się na przykład osoby z tego typu jednym problemem, że mam za dużo szumu w nagraniu.
I wtedy tak naprawdę bardzo indywidualnie doradzam, bo klientów mam naprawdę bardzo różnych. Jeśli to jest ktoś, kto może sobie pozwolić na zakup innego sprzętu, a problem wynika ze sprzętu, a nie z jego niewłaściwego użytkowania, na przykład ktoś ma rejestrator Zoom H4N, który jest rejestratorem o takich mocno szumiących przedwzmacniaczach, czyli on ma elektronikę w swoich częściach związanych z wejściem audio taką, która generuje dużo szumów.
I jeśli do tego podłączymy mikrofon, który daje niski poziom sygnału, no to w nagraniu, zwłaszcza jeśli nie będziemy mówić bardzo głośno i blisko mikrofonu, będzie sporo szumu. Więc ja na przykład wtedy staram się doradzić jakiś inny sprzęt.
Czyli może: "kup mikrofon na przykład jeśli robisz wywiady gdzieś w terenie, ale możesz kupić mikrofon pojemnościowy, taki, który trzymasz w ręce", na przykład taki ten, do którego ja mówię. I wtedy na przykład spotykam się z mitem: "jak to, że przecież mikrofon pojemnościowy będzie nagrywał dźwięk z otoczenia i dużo pogłosu?!" I ja wtedy tłumaczę, że to jest tylko w bardzo niewielkim stopniu prawda i w bardzo niedużej liczbie przypadków.
Ale też na przykład wtedy mogę usłyszeć, że ktoś nie ma pieniędzy na nowy sprzęt. Bo dla mnie i dla ciebie ten sprzęt podcastowy jest takim oczkiem w głowie albo czymś przynajmniej istotnym. A jeśli ktoś ma, nie wiem, bloga, Youtube'a, robi 500 rzeczy, no to wydał kilkaset złotych na przykład na sprzęt i nie chce wydawać kolejnych kilkuset.
Więc wtedy staram się doradzić, jak zmienić sposób używania sprzętu tak, żeby ten problem zminimalizować. Albo oferuję na przykład jakieś swoje usługi, jeśli chodzi o postprodukcję dźwięku. Czyli żeby, na przykład, to jakoś jeszcze dodatkowo odszumić, coś tam podziałać, bo sam mam chyba z pięć różnych wtyczek do odszumiania.
Dostaję tyle różnych materiałów od klientów, że już się przekonałem, że nie ma jednej najlepszej do wszystkiego, tylko tak naprawdę rzucam wszystko czasem i sprawdzam, co zadziała. Rodzi się takie pytanie, czy na przykład ludzie nie są przestraszeni tym, kiedy dowiadują się od Ciebie, być może po raz pierwszy, że coś jeszcze trzeba z tym nagraniem robić.
Że nie ma raczej takiego sprzętu na rynku, przynajmniej w takich niskich cenach, że Ty nagrywasz i brzmisz od razu, wiesz, tak "tip top", że wszystko jest elegancko. No bo nie oszukujmy się, że za 200 zł nie da się kupić takiego wyposażenia domowego studia, że się będzie brzmiało jak w radiu, bez właśnie pogłosu, bez szumu, bez żadnych takich dodatkowych artefaktów, które się w takim nagraniu pojawiają.
I wtedy ludzie stają przed takim dylematem, że no teraz trzeba jeszcze jakoś to obrobić, ale "co to znaczy, jak to się w ogóle robi i dlaczego nikt o tym wcześniej nie powiedział"? Tak, tak, bo jest takie przekonanie, trochę właśnie jak ze zdjęciem, że zrobię zdjęcie, no to wrzucam na Instagrama i jest, a z podcastem nie jest tak łatwo, że nagram i wrzucę na Spotify czy tam na jakiegoś Anchora i jest.
Część osób jest zaskoczona tym, że coś trzeba z tym dźwiękiem zrobić, jednak ja się staram skupiać się na tych rzeczach, które można poprawić; często zgłaszają się osoby, których nagranie na przykład brzmią tak bardzo, bardzo, bardzo, bardzo kiepsko, że jeśli na przykład doradzę im, jaki mikrofon kupić i sobie ktoś kupi lepszy mikrofon i ja też podpowiem, jak go używać, to nawet to nieobrobione nagranie na przykład z mikrofonu typu Samsung Q2U, który jest użyty zamiast smartfona postawionego półtora metra dalej, to nagranie jest już na tyle dobre, że jest o tyle lepsze, że czasem to jest już satysfakcjonujące, bo ktoś i tak jest zachwycony, że ten jego podcast brzmi lepiej i czy trzeba coś z tym robić? Generalnie z mojego punktu widzenia trzeba, ale zauważam, że dla wielu osób już jest wystarczające to, zwłaszcza jeśli ktoś totalnie, totalnie zaczyna i nie przywiązuje jakiejś super dużej wagi do brzmienia, no to dla części osób to już jest wystarczające tak naprawdę.
Jeśli jeszcze gdzieś tam sobie przepuszczą, to też staram się, nawet jeśli ktoś przychodzi do mnie na bezpłatną konsultację, to na przykład podpowiem, jak oprócz tego, że w miarę przyzwoicie nagram, to jak sobie jeszcze znormalizować głośność, żeby ten podcast przynajmniej nie był cichszy znacznie od podcastowej normy, czyli żeby nie było, że ktoś włącza mój podcast i nagle musi kręcić gałką.
Więc jeśli ktoś do mnie przychodzi na konsultację, to ja się staram podpowiedzieć te minimum kroków, które spowodują, że nie będzie sytuacji, że ktoś sobie włączy podcast i stwierdzi, że bardzo kiepsko mu się słucha, niekomfortowo i nie jest w stanie tego zdzierżyć, żeby to było przynajmniej takie, że nawet jak jest szum, to nie ma jakoś dużo, że nawet jak słychać, że było odszumiane jakimś tam po prostu kiepskim narzędziem, to dalej słucha się tego OK, że głośność jest OK.
I tak naprawdę nawet takie rzeczy jak de-essery, to już uważam - z punktu widzenia osoby, która chce absolutne minimum - to nawet można takie rzeczy pominąć. No chyba, że się Rode NT1A nagrywa. Tak, ale żeby przynajmniej te rzeczy takie podstawowe były spełnione.
I czy te osoby są bardzo przestraszone? Nie powiedziałbym, że są przestraszone, bo o to zapytałeś, jeśli dobrze pamiętam. Przerażone bardziej. Przerażone, nie. Często jest to zaskakujące, ale tak naprawdę powiem Ci, że znacznie bardziej zaskakującą rzeczą, jest rzecz niezwiązana z dźwiękiem i taką mam obserwację i nawet dla mnie to było jakiś czas temu zaskakujące, jest proces na przykład publikacji i dystrybucji podcastów, bo o to też dostaję dużo pytań.
Ale co, jak to robić? Tak, tak, tak. Mamy YouTube, co zrobić, żeby twój film był na YouTubie? Wejść na YouTube, założyć konto i wrzucić na YouTube. A co zrobić, żeby twój podcast był na Spotify? Wyobraź sobie, że jesteś zielony kompletnie, no to co? Wchodzisz na Spotify.
A tam nie ma nic. Włączam aplikację Spotify i gdzie tu jest przycisk, nie wiem, dodaj, nie? Albo wchodzisz na jakiś, nie wiem, Google Podcast i co? I ja mogę nagrać ten podcast, nie? I gdzie ja mam wrzucić ten plik w ogóle na Google'a? Jak? Ej, faktycznie! Ja o tym nigdy w ten sposób nie myślałem, że rzeczywiście to może być problem, bo wchodzisz na Spotify.
To jest, moim zdaniem, bardzo w ogóle nieintuicyjne w porównaniu z tym, jak jest z publikowaniem rzeczy w internecie ogólnie. To nie jest taka wiedza powszechna. Z tą wiedzą się nie stykasz na co dzień. I ja sam kilka lat temu, zanim się zająłem w ogóle podcastami, a byłem słuchaczem tylko podcastów, to nie wiedziałem, jak opublikować podcast na Spotify, bo nigdy mi to nie było do niczego potrzebna taka wiedza, nie? I na przykład nawet dzisiaj się do mnie zgłosiła osoba z takim pytaniem, że założyła sobie chyba konto na Anchor, ale że co zrobić, bo ona chce wrzucić więcej niż jeden podcast i że tam są te pliki RSS i że czy ona musi do każdego pliku RSS...
Ja mogę coś teraz upraszczać, nie? Ale czy ona musi do każdego pliku RSS zakładać osobne konto i że jak ja mam kilka odcinków, to czy każda z nich jest jako osobny podcast? Jakby wiesz, w ogóle zero informacji, nie? I tak naprawdę ja się nie dziwię, bo się o tym nie mówi, nie? Na co dzień.
Ale jest też takie zamieszanie w nazewnictwie, bo ja pamiętam, że jak zaczynałem dwa lata temu, to też dla mnie podcast był słowem, które oznacza odcinek podcastu i całą serię tych odcinków, nie? Czyli taki jakby kanał. To były podcasty, że ktoś ma podcasty, no to ma po prostu już wiele odcinków, albo ma podcast, no to ma po prostu taki kanał.
Więc ja się nie dziwię, że jest zamieszanie i w sumie jak tak teraz myślę, to ja sam nie wiem, czy na Anchorze można robić sobie różne kanały. Nie można. To znaczy z tego co wiem, musisz mieć osobne konto. No widzisz, a w innych serwisach takich do publikacji wydaje mi się, że można mieć takie jakby osobne podcasty tematyczne na różne...
Wiem, że w zależności od serwisu tych hostingów podcastów jest "550" i wiem, że na części można w ten sposób, nie? Ja się zawsze staram klientom właśnie tłumaczyć, że podcast jest trochę bardziej jak strona internetowa, nie? A ta aplikacja do słuchania podcastów jest trochę jak wyszukiwarka, nie? No więc żeby twoja strona była w Google'u, no to nie wrzucasz jej na Google'a, tylko musisz ją gdzieś wrzucić na jakiś serwer, a potem powiedzieć Google'owi, hej tu mam taką stronę, weź mi tam podkast.
Weź mi tam tą stronę, weź mi tam, zobacz co tam jest i pozwól to ludziom wyszukać, nie? Znaczy mi się wydaje, że to zamieszanie wynika z tego, że do podcastów jakby się doszło od drugiej strony. Że one na początku miały być tylko takim prostym rozwiązaniem, żeby można było wrzucać mp3 gdzieś i był ten plik RSS, który różnym wyszukiwarkom mówił, że tutaj jest plik do pobrania i możecie sobie z tego skorzystać.
I jakby to nie było pomyślane jako nowoczesna usługa tak jak YouTube, gdzie są jakieś tam serwery i po prostu ty wrzucasz tam jakieś treści i one są gdzieś w sieci, ty nawet nie wiesz dokładnie gdzie. A w podcastach ty musisz być troszkę takim administratorem, który wie, że ma gdzieś serwer, na tym serwerze ma pliki i w tych plikach ma jeszcze jakieś, nie wiem, metadane i tak dalej, i tak dalej.
I tak jest to bardziej techniczne podejście, na które wydaje mi się ludzie nie są już gotowi. Już się odzwyczaili. Bo to nigdy nie było zaprojektowane UX-owo, nie? Jako usługa, jako cokolwiek kompletnego, czy nie było projektowane jako proces z punktu widzenia osoby tworzącej podcasty, nie? To bardziej tak wyszło, że tak się stało, nie? Nie, że ktoś sobie siadł i wymyślił, OK, to publikowanie podcastów będzie fajnie zrobić tak i tak, tylko bardziej z technicznych uwarunkowań wynikło to, jak wygląda ten proces.
Więc to jest taka rzecz, z którą się często ludzie zgłaszają i o której ja, zaczynając swoją firmę, nie pomyślałem na przykład, że to w ogóle może być problem dla wielu osób. A zdarza Ci się na przykład odradzać coś klientom, że klient przychodzi i on jest na przykład bardzo nastawiony, że chciałby mieć akurat dokładnie to, bo ktoś mu tam polecił.
To Ty zwykle odradzasz, że nie, może jednak mikrofon pojemnościowy to nie będzie dobre rozwiązanie na początek, do pokoju bez adaptacji na przykład. I czy są takie sytuacje, które się bardzo często powtarzają, że ludzie widać, że czytają gdzieś tam na grupach porady i są już ukierunkowani, że chcą na przykład takie rozwiązanie, które na początek nie jest jakieś bardzo dobre? Wiesz co, z jakimiś takimi super konkretnymi to nie, ale to co odradzam na pewno, to odradzam jeśli ktoś chce nagrywać więcej niż jedną osobę i to mi się zdarzyło parę razy i na przykład ktoś już się zgłaszał do mnie, że tu już mam wybrane takie na przykład trzy mikrofony i z nich chcę wybrać i okazywało się, że wszystkie te mikrofony to były mikrofony typu USB.
I wtedy tłumaczyłem, że oczywiście da się technicznie zrobić tak, żeby trzy mikrofony USB nagrać jednocześnie na jeden komputer, ale to się wiąże z dodatkową w ogóle konfiguracją software'u plus nie będzie się dało wtedy zrobić tak, żeby działał monitoring, czyli żeby na przykład prowadzący podcast słyszał siebie i dźwięk ze wszystkich mikrofonów jednocześnie, bo to się da zrobić, ale z opóźnieniem, które spowoduje, że nie będzie się dało mówić.
Tak, tak. Będzie ten efekt pijanego człowieka. Tak, dokładnie. Co nie jest pożądane, więc na pewno to, co mi się zdarzyło mocno odradzać to mikrofony właśnie takie USB w przypadku oczywiście, kiedy ktoś chce nagrywać więcej niż jedną osobę, bo jeśli ktoś chce nagrywać tylko siebie albo wywiady czy rozmowy zdalnie, to mikrofony USB jak najbardziej spoko.
Zdarza mi się, może niekoniecznie odradzać, ale czasem osoby, które się do mnie zgłaszają są zaskoczone, że nie muszą wydać aż tyle. To znaczy ktoś zaczynając podcast myślał, że musi kupić mikrofon za po prostu dwa tysiące na przykład Shure'a SM7B.
I do tego jeszcze konsolę. Tak, interfejs po prostu za ileś tysięcy, jakiś nie wiem, przedwzmacniacz, aktywator i tak dalej. A ja mówię, że tak naprawdę to wystarczy mikrofon za, no i za 150 wystarczy sam mikrofon na sam początek, jeśli się będzie z nim ostrożnym.
Ale powiedzmy, że taki standardowy zestaw, który ja często doradzam, to jest mikrofon za około 450 złotych i do tego na przykład albo interfejs, nawet po prostu zwykłego Behringer'ka za 350 złotych, albo jakiś mały rejestrator przenośny.
Ostatnio często właśnie doradzam ludziom przenośne rejestratory, bo miałem styczność z Zoomem PodTrak P4. Nie miałem go nawet na własność, ale doradziłem klientom i miałem okazję się nim pobawić i zachwyciłem się tym, jak mało opcji tam jest.
To znaczy, tam nie można sobie zepsuć na przykład, nie można wybrać złego formatu nagrania albo nie można nie zaznaczyć jednego z czterech mikrofonów, bo zawsze się nagrywają wszystkie cztery. Tak, tak i w ogóle fajnie, że ma wszystko wyprowadzone na obudowę.
Masz gałeczki, sobie pokręcisz, masz przyciski i tak dalej. Tak, bo z pozoru jeśli jest mało gałeczek i przycisków to jest łatwo, i że mamy mikrofon USB, i wszystko można wyregulować sobie w programie i w opcjach, ale tak naprawdę ja też nawet jakiś czas temu jeszcze o tym nie pomyślałem, ale teraz mam już też większe doświadczenie rozwiązywania czy pomagania w rozwiązywaniu technicznych problemów moich klientów i przekonałem się, że właśnie znacznie łatwiej mieć coś, co ma właśnie dużo gałeczek i przycisków, no bo to jest, to widać, albo jest wciśnięte, albo jest wyciśnięte.
Tak, albo jest w jakiejś pozycji. Tak, tak, a w momencie kiedy to jest gdzieś software'owo, jeszcze tu się coś zawiesi, tu nie zadziała, też na przykład sobie przypominam, miałem z klientką, ona jakiś mikrofon właśnie Rode'a na USB i też uruchamiamy, ja miałem z nią zdalne spotkanie, ona uruchamia ten program Rode'a, on się raz zawiesił, drugi raz zawiesił, to jej nie zapamiętało, gdzie był suwaczek software'owy, tak? Tak, a w momencie kiedy mamy to wszystko fizycznie, jest bardzo łatwo to kontrolować, nawet po prostu patenty już do takich rzeczy nie namawiam, nie? No ale pamiętam jak w studenckim radiu mieliśmy konsolę też jakiegoś Behringera, bo na więcej stać nie było, no to na przykład suwaki do main-out były z obu stron taśmą i od góry taśmą zaklejone, żeby nikt tego nie ruszał, nie? No, a software'owo ciężko zakleić suwak, na przykład mamy jakiś sprzęt, gdzie ustawiliśmy, nie wiem, załóżmy, że jest kilka osób nagrywających podcast, jedna bardziej ogarnia technicznie, inna mniej, no to nawet im można po prostu od biedy to taśmą zakleić i też będzie dobrze, więc często doradzam sprzęt, który nie jest drogi, bo też mam takie podejście, że znacznie lepiej mieć tani sprzęt, a wiedzieć jak go używać, niż mieć drogi sprzęt i nie mieć tej wiedzy, nie? Gdzie marketing, tutaj nie mówię, że marketing to coś złego, sam pracowałem przez jakiś czas w marketingu, ale czasem myli się marketing z rzeczywistością, w tym sensie, że przekaz marketingowy jest taki, że musisz mieć to, to, to i to i wtedy już se to postawisz i będziesz miał świetne nagranie i świetny dźwięk, nie? A nie musisz wiedzieć jak tego używać.
Tak, poza tym spoty reklamowe są bardzo przekonujące, że ty widzisz, że to jest bardzo łatwe, nie? Osoby sobie tam, wiesz, ustawiają na biureczku, oczywiście biureczko jest puste, stoi sobie tylko jakiś tam laptopik, tak? Tutaj podłączają USB i, tak jak mówisz, z pół metra mówią do tego mikrofonu i potem mają super oczywiście dźwięk, od razu wrzucają to na serwis i jest wszystko opublikowane, nie? Tak, to trochę tak jak jest, ale ja się też trochę ostatnio jestem wkręcony lekko w kawy i tematy różne kawowe i też na przykład gdzieś tam widuję, nawet w sensie nie do takiego stopnia, żebym gdzieś siedział na forach, nie? Ale załóżmy, że ktoś napisze na Facebooku czy w jakiejś grupie ogólnej, technicznej, że jaki muszę mieć ekspres, żeby mi zrobił dobrą kawę, nie? Brzmi znajomo, nie? Tak i że ten ekspres robi dobrą kawę, a inny robi złą kawę albo, że a ta kawa jest zła, a ta mi nie smakuje, nie? A ja kiedyś poszedłem sobie niedaleko, u mnie jest palarnia kawy bardzo fajna i tam kiedyś za symboliczną opłatą, dosłownie jak na takie warsztaty, bo chyba się płaciło 50 złotych i za 50 złotych się siedziało w trzyosobowej grupie z super-baristą, który przez dwie godziny w ogóle tłumaczył mnóstwo rzeczy i dawał spróbować, i tak dalej.
I nagle się człowiek dowiadywał, że tak naprawdę to najistotniejsze jest to, na przykład, jak ta kawa jest zmielona, ile się jej da i tak dalej, i on mówił tak, że ekspres, ja nazywam ekspres maszyną do podawania wrzątku, nie? Bo to tyle robi, nie? A to nie, że ekspres mi zrobi kawę dobrą albo złą, nie? I tak samo dokładnie jest z tym sprzętem audio, to nie jest tak, że ten mikrofon spowoduje, że będziesz miał super dźwięk, oczywiście beznadziejny mikrofon spowoduje, że nie będziesz w stanie mieć dobrego dźwięku na przykład w żaden sposób, bo go nie usłyszysz i się nie przebije przez szum, ale nawet mając bardzo taki prosty zestaw sprzętu można, używając go świadomie, mieć naprawdę dobre rezultaty.
Tak uważam. Nie wiem od czego wyszliśmy, bo już nie wiem, czy odpowiadam na twoje pytanie, czy nie. Tak, tak, tak, jak najbardziej. Bo wiesz co, bo też ja się na przykład często spotykam z tym, że ludzie są w pewnym momencie już zmęczeni tym sprzętem, już nie chcą więcej kombinować, wymieniać i tak dalej.
No i wtedy pojawia się nowy bożek, czyli oprogramowanie, które zrobi tak i wszystko będzie pięknie, bo ludzie są już nauczeni, że Photoshop robi piękne zdjęcia, więc na pewno jest też Photoshop dla dźwięku. I powiedz mi, czy zdarza się tak, że ktoś się do ciebie zgłasza, że ma już nagrany jakiś tam materiał, nie brzmi on najlepiej, ale ty na pewno znasz jakieś sposoby "magiczne", masz jakieś wtyczki i programy, które zrobią z tego audycję na wysokim poziomie.
Czy z takimi prośbami też się spotykasz i to się robi teraz powszechniejsze, bo jest większa świadomość tego, że oprogramowanie faktycznie ma coraz lepsze możliwości? I czy ludzie przestają się martwić sprzętem, a bardziej myślą o tym, że "a, to się tam poprawi, tak jak w Photoshopie"? Wiesz co, o dziwo nawet nie, może dlatego, że ja w pierwszym kontakcie, jeśli na przykład dostaję od kogoś nagranie, to mówię, że to jest, niestety, nagranie, które jest tak zaszumione, albo z takim pogłosem, że, niestety, nie uda się z tego uzyskać profesjonalnego rezultatu.
Ja wtedy na przykład staram się dołączyć w jakimś mailu, bo na przykład próbkę tego, OK, po moich wszystkich wysiłkach i siódmych potach wylanych udało się tyle, ale lepiej nie będzie. No i wtedy, zostawiając absolutną wolność klientowi dopiszę, że ja bym rekomendował, na przykład, powtórzenie nagrania.
Oczywiście w jakichś zmienionych warunkach. Tak, tak, tak, nie tylko samego, bo jeszcze chciałem sobie posłuchać tego pogłosu. Bo będziesz miał dwa nagrania, to jest OK już, nie? No właśnie, bo dwa nagrania to nie jedno. I wtedy na przykład doradzam, wiesz, doradzam, co zrobić, ale czasem też bywa tak, że coś, co dla mnie nie jest OK, dla kogoś innego jest wystarczające, no i wtedy mam taką sytuację, OK, ja powiedziałem ze swojej strony, co rekomenduję, nie? Ale ktoś stwierdził, że ja już na przykład chcę wypuścić ten podcast w świat i żeby już szedł.
A jeśli chodzi o takie, powiedzmy, "magiczne" liczenie na oprogramowanie, to dostaję zapytania, których nie zdarza mi się realizować, to znaczy nie zapytań, ale... Takich zleceń. Tak, zleceń mi się nie zdarza realizować, dziękuję ci za wyratowanie mojego zdania i jego gramatyki.
To jest nagranie typu: "a, bo mam tutaj takie nagranie, tutaj tak kiepsko słychać..", "a to jest nagranie z podsłuchu, tak?" - "No, tak" I w ogóle w pewnym momencie było tak, że jak sobie włączyłem jakąś kampanię na Google'u, to miałem w ciągu tygodnia chyba 10, nie? Więc szybko tam dodałem odpowiednie wykluczenia.
A może to jest nisza, wiesz, może warto w to iść? To jest nisza, tak, ale zdecydowałem, że jednak w nią nie pójdę. Ja nawet raz mi się zdarzyło, że próbowałem coś z tego zrobić, nie? Ale w sytuacji, kiedy jest nagranie takie, że nie da się zrozumieć, co ktoś mówi, no to ja nawet po zastosowaniu 50 odszumiaczy dalej nie będzie się dało zrozumieć, co ktoś mówi.
Wiem, że są narzędzia do takiej "akustyki śledczej", nazwijmy to, ale to są super specjalistyczne, jakieś drogie narzędzia. Ja też nie chciałem nigdy się pakować w coś takiego z racji "śliskości" tematu ogólnej i raczej mówiłem, że po prostu doradzam, nie wiem, na przykład skontaktowanie się z agencją detektywistyczną, bo być może na przykład agencja ma jakichś zaprzyjaźnionych ekspertów, którzy takie rzeczy robią, nie? A nie doradzałeś złośliwie, żeby powtórzyć nagranie? Nie, ale zapamiętam! Myślę, że jeśli bym spotkał jakiegoś natarczywego bardzo klienta, to to będzie sposób na skuteczne odesłanie go do kogoś innego, więc wypróbuję.
Słuchaj, a ty - jako realizator - korzystasz z takich nowinek, które się pojawiają, no bo teraz, wiesz, są coraz lepsze odszumiacze, coraz lepsze korektory, które tam robią rzeczy automatycznie. Czy tobie, jako realizatorowi, ułatwia to w jakiś sposób życie? Czy jesteś od tego, że masz jakiś stary korektor sprzętowy z trzema gałkami, prawda, niski, średni, wysoki? Tak, przedwojenny.
Tak, i sobie tylko tym sobie dłubiesz, bo nie chcesz się bawić w te "diabelskie narzędzia". Jak na to patrzysz? Wiesz co, nie, ja jestem straszliwym gadżeciarzem, więc ja jestem uzależniony od testowania różnych rzeczy, wyszukiwania nowych wtyczek, kupowania.
Jestem dokładnie chyba w grupie docelowej firmy Waves, dlatego, że on ma bardzo dużo wtyczek, które są niedrogie i ja sobie tak mniej więcej raz na miesiąc czy dwa coś znajdę do kupienia. Tak, ja lubię sobie testować różne rzeczy i nawet czasem muszę się sam przywoływać do porządku, bo staje się to czasem dla mnie formą prokrastynacji, bo montuję na przykład jakiś podcast i mówię, a jakby ten odszumiacz to zadziałał, a jakby tą gałeczkę jeszcze tak, to może będzie trochę lepiej.
Pamiętam jak pracowałem w radiu jeszcze i robiłem jakieś spoty reklamowe, to mój kolega, do którego wysyłałem te spoty, ja mu zawsze po 10 minutach mówię: "a wysłałem ci jeszcze taką poprawioną wersję troszkę", nie? Taką ciut lepszą.
I on się śmiał, że on już tą pierwszą ignoruje zawsze, nie? Ale właśnie to samo mam edytując, więc łączę to z takim bawieniem się też takimi rzeczami, bo lubię wszystkie techniczne rzeczy i gadżety. Tak naprawdę dużo jest nowinek właśnie w świecie takiego, po angielsku się to nazywa "restoration", a po polsku nie wiem jak by się nazywało, pewnie jakoś by się nazywało.
iZotope RX! Dokładnie, dokładnie! Powiedzmy poprawiania złych nagrań, więc na przykład ostatnio z nowinek, to jest w ogóle super nowinka, która robi duże wrażenie i to Adobe wypuściło, nazywa się teraz podcast.adobe.com i oni zrobili coś, o czym pewnie wiele osób pomyślało, ale jeszcze nikt nie zrobił, no bo jest to też bardzo duże technologiczne wyzwanie, czyli narzędzie oparte o sztuczną inteligencję, uczenie maszynowe nazwijmy to, które jest w stanie z nagrania, gdzie jest bardzo dużo pogłosu, szumów i tak dalej, zrobić nagranie, które brzmi w konwencji marketingowej powiedzmy jak ze studia, nie? Ale słychać, że to się opiera już nie na tym, że jakieś rzeczy są z nagrania usuwane, tylko bardziej jest to taka resynteza mowy i w sytuacji, kiedy coraz więcej rzeczy możemy symulować i robić od powiedzmy od zera, wytwarzać w wirtualnym świecie, no to idzie to w tą stronę, że sparametryzujemy sobie mowę i odtworzymy ją od nowa, w symulowanym studiu, nie? Które naprawdę jest wirtualne i to zrobiło na mnie duże wrażenie.
Nie wiem czy ty to testowałeś na swoim głosie, bo te próbki od Adobe, one są rzeczywiście imponujące, jeśli się tego posłucha, to naprawdę to wygląda, czy słychać to bardzo fajnie, natomiast ja wysyłałem jakieś swoje próbki i one nie wyszły już tak dobrze.
Ja nie wiem, czy to jest kwestia właśnie języka polskiego, który się nie wpisuje jakby w te wszystkie warunki języka angielskiego, być może to ma znaczenie. Więc na język polski pewnie jeszcze sobie troszkę poczekamy, ale być może to jest jakaś droga, bo od jakiegoś miesiąca na przykład testuję program do transkrypcji i byłem naprawdę w ciężkim szoku, jak dobrze już teraz, nawet darmowy program jest w stanie zrobić transkrypcję języka polskiego.
Do takiego poziomu, że jestem skłonny uwierzyć, że połączenie wyników tej transkrypcji z jakimś syntezatorem mowy, niech będzie nawet ta słynna "Ivona", no to mogłoby doprowadzić do tego, że mógłbym nagrać innym głosem mój własny podcast.
Gdybym miał taki syntezator oczywiście, bo to jest na razie problem. Testowałem to nie na swoim głosie, ale testowałem na jakichś takich nagraniach od klientów, które powiedzmy miałem gdzieś w folderze na zasadzie nie do odratowania i nie jest to doskonałe.
To znaczy ja bym tego nie użył, bo słychać tam, że coś jest takiego sztucznego i jednocześnie jest to coś takiego sztucznego, do czego słuchacze nie są przyzwyczajeni, byłoby to dość dziwne. Ale zakładam, że to jest jakaś taka bardzo wstępna wersja, bo to jest też na razie jako beta i raz testowałem to na nagraniu robionym przez telefon i chciałem sprawdzić czy to zabrzmi jak na przykład normalne nagranie, nie? Ale też nie zabrzmiało, bo o ile te wszystkie niskie częstotliwości były okej, no to z racji tego, że program nie miał jak sobie sprawdzić jak brzmią te wszystkie esonujące i szumiące głoski, no to one dalej brzmiały jak przez telefon i to na przykład już brzmiało bardzo kiepsko.
Także na razie widać, że potencjał jest, nie? Ja myślę, że to pójdzie w tę stronę. Dokładnie, że to jest kwestia pewnie na przykład roku, dwóch i to już będzie na takim poziomie, że będzie super. No i jest też dużo rozwiązań, które też testuję z racji gadżeciarstwa, na przykład do tekstowej edycji dźwięku, czyli że wrzucamy sobie plik audio, po czym dostajemy z tego transkrypcję i możemy edytować to tak jakbyśmy edytowali tekst.
Próbowałem, ale nie poczułem się zachęcony w tym sensie, że dźwięk zawiera więcej informacji niż tekst, nie? To trochę tak jakbyśmy nagranie wideo próbowali edytować jako tekst. Ja uciąłem jakieś słowo, no ale ja edytując podcast jako dźwięk, widzę patrząc na waveform, czy ja mogę gdzieś zrobić cięcie, czy nie.
Czy mi się coś dobrze połączy, czy nie. Można też sobie jeszcze tak nałożyć, nie? Jakieś tam barangy. Tak, dokładnie. Robiąc to tekstowo, no to ja nie widzę, gdzie mogę zrobić cięcie i te cięcia czasem brzmią super, a czasem brzmią okropnie, nie? Więc też zakładam, że wiesz, zależy to od tego, jaki ktoś ma oczekiwania, jaki ktoś ma standard, bo jeśli ktoś na przykład stwierdza, że takie rzeczy są akceptowalne w jego podcaście i chce super szybko zrobić edycję, no to spoko, nie? Fajnie by było na przykład, gdyby się pojawiły takie narzędzia, które pozwalają na taką dwuetapową obróbkę.
Czyli, że na przykład możemy sobie to edytować tekstowo, ale potem każde łączenie na przykład możemy sobie wyedytować jako dźwięk, nie? Natomiast problemem na przykład z mojego punktu widzenia jest to, że to jest przedstawiane jako super-produkt, no ale ja sobie na przykład wyedytuję to w takim edytorze tekstowo-dźwiękowym, no ale potem jak już pobiorę ten klik dźwiękowy, no to ja nie mogę naprawić tych łączeń dźwięku.
Tak, bo to już jest scalone. Dokładnie, nie mogę tego cofnąć. Więc z jednej strony, powiedzmy twórcy starają się to pokazać jako takie kompletne narzędzie. Wydaje mi się, że to co oczywiście z mojego punktu widzenia brakuje, to właśnie takich trochę narzędzi, ale dla profesjonalistów.
I mam nadzieję, że to będzie tworzone. To by było super. A myślisz, że kiedyś dostaniemy takie narzędzie z jedną gałeczką, które będzie poprawiało w ogóle całość dźwięku? Że tylko będzie można sobie tą gałeczką pokręcić jak bardzo ma być lepiej i ono będzie usuwało właśnie mlaski, zbyt głośne oddechy, będzie korygowało barwę i tak dalej, i tak dalej.
Wszystkie rzeczy... No, są takie narzędzia w sumie niby, które "aspirują". No są, jak zwykle iZotope ma całą masę. Są narzędzia typu... Do muzyki jest na przykład Ozone, nie? No tak, tak. Bardziej mam na myśli narzędzie online.
Auphonic jest na przykład. Właśnie, dokładnie. Jest na przykład Auphonic, nie? Który aspiruje właśnie do takiego bycia kombajnem "wszystko w jednym". No tak, bo tam wrzucasz plik i dostajesz już gotowy dokument. Myślę, że tak.
Szczerze myślę, że będą. Myślę, że będą. Oczywiście to nie będą narzędzia do pracy kreatywnej, nie? Bo praca kreatywna zakłada, że ty masz jakiś rezultat wymyślony i ci zależy na jakimś ukształtowaniu brzmienia, nie? Albo osiągnięciu jakiegoś konkretnego rezultatu.
Myślę, że takie narzędzia, które będą za jednym razem usuwać właśnie jakieś mlaśnięcia, korygować barwę i tak dalej, tak naprawdę myślę, że to w tym kierunku zmierza. Nie wiem, na ile będą doskonałe, nie? W tym sensie, że właśnie już jakieś są, ale często się ich można czepić.
Też podcast na przykład jest o tyle trudnym materiałem do tego typu narzędzi, że jest długi. To jest taka moja obserwacja. No tak, tak. Masz do obrobienia półtorej godziny rozmowy, no to jest co robić. W tym sensie, że jak mamy jakieś właśnie narzędzie a'la automat, sztuczna inteligencja, coś tam, nie wiadomo co, no to jak mu damy minutowe nagranie, to na przykład będzie OK, ale jak mu damy półtoragodzinne, to tam się kilka razy zdarzy to, że on się jakoś dziwnie pomyli, nie? Tak, no to trzeba na razie kontrolować.
Albo, że coś nie zadziała, nie? Też dochodzą kwestie właśnie dostrojenia tego do języka, bo te dźwięki, które się pojawiają w polskim języku, no na przykład będą się trochę różnić. I to, że coś dobrze zadziała na angielskim, tak jak wspomniany już przez ciebie ten Adobe Podcast, na przykład może do tworzenia tego modelu były używane próbki jakieś po angielsku.
No to ja zakładam, że na pewno. Tak, tak i jakieś były, nie? Ze dwie, ale niekoniecznie, na przykład to dobrze działa po polsku, ale to tak naprawdę w tą stronę to zmierza i pewnie coś takiego będzie, nie? Tak myślę, no już pieniądze w to idą, nie? No, więc jak pieniądze w to idą, ludzie nad tym pracują, to dlaczego ma nie powstać, nie? Skoro samochód powstał, to...
No nie, no jak już Adobe się za to wzięło, no to pewnie nie wywalą tych pieniędzy na marne i coś z tego wyjdzie. Dokładnie, dokładnie. A reszta branży będzie patrzeć, bo ja w sumie jestem teraz ciekawy, czy przyszłość to będzie poprawianie rzeczywiście nagrania, czy przyszłość to będzie właśnie ta resynteza, bo tak naprawdę wtedy już nie trzeba niczego poprawiać, tylko trzeba odpowiednio zsyntetyzować ten głos, żeby on brzmiał tak, jak chcemy i wtedy nie będzie w nim ani zbyt głośnych oddechów, ani nie będzie mlasków, ani niczego innego, bo po prostu tego algorytm nie wygeneruje.
I wtedy pojawi się powrót do mody na winyle. Tak, tak. W tym sensie, że... Jestem pewien, że będzie tak. Tak, że jak to wszystko zacznie brzmieć bardzo dobrze i tak samo, to się pojawi chęć tego takiego trochę brudku, nie? Tak, będzie tak jak w muzyce, nie? I wtedy to będzie podcast lampowy.
Tak, saturatory do głosu, nie? Jakiś "distortiony"... Dokładnie, dokładnie. Jak zmierza to w tą stronę, to pewnie coś tego będzie, będą różne mody i zabawy tym wszystkim. Życie nie znosi próżni, nie? Tak. A powiedz mi, czy jest jakiś mit, z którym się bardzo często spotykasz i który chciałbyś wykorzenić, korzystając tutaj, wiesz, z obecności na falach tego jakże popularnego podcastu? No, jest szansa zawalczyć teraz może? Tak, jest jeden mit, który w ogóle mi się tak jakiś czas temu wbił w głowę i ja już zacząłem robić mini śledztwo na ten temat.
Skąd się to wzięło? Tak, skąd się to wzięło i czy to może prawda, że nic co mam w głowie, żadna wiedza teoretyczna nie wskazuje na przykład na to, żeby to była prawda, ale że może coś takiego jest. Bo bardzo często spotykamy się z takim przekonaniem (łamane przez twierdzeniem), że mikrofon dynamiczny się lepiej nadaje do pomieszczenia, gdzie, nie wiem, jest hałas i pogłos, a mikrofon pojemnościowy to mniej.
Bo mikrofon pojemnościowy, i tutaj moje ulubione słowo, "zbiera". No, zbiera, oczywiście, że zbiera. A mikrofon dynamiczny "nie zbiera" i też spotykałem się z takim wyjaśnieniem, które w mojej głowie powodowało jeszcze większy chrzęst kół zębatych moich mózgowych, że to dlatego, że mikrofon dynamiczny jest mniej czuły.
No więc, jak on jest mniej czuły, no to proste, że "mniej zbiera", nie? I mniej rejestruje dźwięków z otoczenia. Ja wiem z czego to się bierze, bo to jest po części prawda, tylko ona wynika z czegoś innego niż ludzie myślą.
Tak. Że tu jednak, tak naprawdę liczy się tylko odległość od mikrofonu, a nie sam typ. No i zacząłem robić mini śledztwo na ten temat, gdzieś tam najpierw w swojej głowie zastanawiając się, co by mogło spowodować, że dźwięk którego źródło znajduje się dalej, w przypadku mikrofonu dynamicznego, powodowałoby mniejsze natężenie prądu elektrycznego, jakby nieproporcjonalnie, tak? W stosunku do głośności z jaką dociera, niż coś od źródła dźwięku, które dociera bliżej, nie? Znaczy wiesz, być może jakiś tam minimalny wpływ jest na to, że nie wiem, okładki kondensatora są jednak ciut bardziej podatne.
Nie wiem, bo aż tak głęboko jakby w materię mikrofonów nie wchodzę. Tak naprawdę z moich empirycznych badań wynika, że jeśli nagrywałem dwoma mikrofonami, pojemnościowym i dynamicznym, które były ustawione w tej samej odległości ode mnie, to w zasadzie wszystko słyszałem tak samo.
Miałem oczywiście w dynamicznym trochę więcej szumu, bo trzeba go było tam bardziej podgłośnić, ale tak naprawdę jeśli chodzi o sygnał, o to, że nie wiem, jechał samochód za oknem, no to w obu przypadkach było w zasadzie to samo.
A różnica pojawiała się wtedy, kiedy się zbliżamy do tego mikrofonu dynamicznego, nie? Bo wtedy mówimy do niego z bliska i stosunek tego sygnału użytecznego do sygnału tła staje się korzystniejszy. To jest sedno tej "tajemnicy".
Tak, dokładnie. Więc tutaj, żeby nie przeciągać tego, to przejdę do rezultatów mojego śledztwa, które też obejmowało jakieś różne książki, "The Microphone Book", którą przewertowałem całą i nic takiego tam nie było. I w końcu odezwałem się do firmy od mikrofonów nawet, do firmy Lewitt, bo stwierdziłem, że OK, że różni ludzie mogą twierdzić różne rzeczy, ale jak ktoś projektuje mikrofony i pracuje w dziale R&D firmy od mikrofonów, to będzie wiedział, nie? No i dostałem wtedy odpowiedź, że mam rację, że jest to mit, natomiast, że powiedzmy, że jest to tendencja też związana z kilkoma rzeczami.
Czyli po pierwsze, mikrofony dynamiczne są w takiej obudowie, która powoduje, że automatycznie ustawiamy się bliżej samej kapsuły mikrofonowej. I to jest też powód, dla którego ja na przykład swoim klientom się staram doradzać mikrofony w tego typu obudowach, powiedzmy, z "ryjem", a nie płaskich.
Tak, "ryj" jest pożądany w mikrofonie. Inne przyczyny to jest sama obudowa mikrofonu, która w takim przypadku może ograniczać docieranie dźwięków gdzieś tam z innych kierunków do niego. Ale, że też istotna jest wielkość samej membrany mikrofonu, to znaczy, że mikrofony o mniejszej troszkę membranie mają bardziej korzystną charakterystykę kierunkową, więc, że te mikrofony pojemnościowe wielkomembranowe są troszkę mniej kierunkowe.
I że dlatego one mogą rejestrować trochę więcej pogłosu i hałasów z otoczenia. No i ta odpowiedź już mi się w miarę trzymała kupy. Ale z doświadczenia, to jest tak, że te mikrofony właśnie, czy pojemnościowe, czy dynamiczne, czy właśnie takie małomembranowe mikrofony pojemnościowe radzą sobie z pogłosem i hałasem otoczenia absolutnie równie dobrze, jak te mikrofony dynamiczne.
Ale do pojemnościowych się tak nie przytulisz, bo jednak ciężko jest je ochronić przed "popami", przed takim zbyt bliskim omikrofonowaniem. Jeśli mówisz o mikrofonach w takiej obudowie a'la "studyjny", to tak. Natomiast jeśli chodzi o mikrofon taki, do jakiego ja mówię, czyli Rode M2, to można się przytulić do niego.
Do paluszków też, bo one też są takie bardziej kompaktowe. No, ale jeśli ktoś mówi "mikrofon pojemnościowy", to ma zwykle na myśli właśnie taki studyjny, do którego się mówi z boku. Tak i automatycznie powoduje, że ustawiamy się dalej od niego, bo nie chcemy mieć zasłoniętych pół twarzy.
Tak, to jeszcze trzeba pop-filtr, bo też ludzie doradzają, że pop-filtr musi być i trzeba go gdzieś zmieścić. Tak, więc bardziej to jest kwestia po prostu kształtu mikrofonu, a nie koniecznie, czy jest to dynamiczny, czy pojemnościowy mikrofon.
No, tak że myślę, że jesteście przekonani, jeśli słuchacie tego, to już wiecie, że dynamiczne dlatego są fajniejsze w tym względzie, że po prostu mówimy do nich z bliższej odległości i to automatycznie sprawia, że nasz głos jest głośniejszy w porównaniu do tła.
I to jest jakby sedno tej tajemnicy, tego mitu. A słuchaj, czy Ty pracujesz też nad głosami lektorskimi, nad audiobookami, czy to się czymś różni od podcastu, czy problemy są podobne? Czy jednak przy audiobookach jest już ten poziom zdecydowanie wyższy i się skupiasz wtedy na jakichś detalach tylko? Wiesz co, dawno nie pracowałem nad audiobookiem.
Zmontowałem w swoim życiu chyba trzy audiobooki, ale to było dość dawno temu i na pewno jest prościej pod względem brzmieniowym, bo audiobooki z reguły są nagrane w studiu, w kontrolowanych warunkach. Aktorzy też mają dużą dyscyplinę, jeśli chodzi o trzymanie odległości od mikrofonu.
Nie wiem, nie świszczą, nie seplenią, nie plują. Więc jeśli chodzi o takie rzeczy, to tak naprawdę jeśli chodzi o czysto akustyczne tematy, to tym to się w zasadzie tylko różni. No i sam proces montażu audiobooka jest w pewnym sensie bardziej żmudny.
To znaczy mnie się podoba w montowaniu podcastów to, że ja mam jednorazowe nagranie, które ma na przykład pół godziny, godzinę, a nie 12 godzin. Bo wtedy musisz taką spójność utrzymać przez te wszystkie 12 godzin. To musi wszystko brzmieć spójnie, w miarę przynajmniej.
Z reguły tak naprawdę brzmi, ale sam proces jest już taki, że zaczynasz mieć trochę dość. Bo nawet jeśli to jest świetny głos i świetna książka, to jeśli jeszcze na przykład byłeś przy nagraniu i realizowałeś nagranie i słyszysz to samo, i słyszysz 14.
poprawkę jakiegoś zdania, bo to jest istotna różnica. Aktorzy dogrywają. Tak, podcaster się pomyli, jak ja się pomyliłem. To wytniemy, dość też na nową wersję. Podcaster się poprawi w momencie jak się pomyli, a aktor się poprawi w momencie jak mu się nie spodoba cokolwiek, jakaś interpretacja.
I pamiętam przy nagrywaniu jednego z audiobooków było tak, że na przykład jedno zdanie było nagrywane, nie wiem, 14 razy, albo na przykład przeczytał, nie wiem, stronę czy rozdział i stwierdził, że nie, że jeszcze raz ten rozdział, albo jeszcze raz ta strona, bo mu się nie spodobało jak to było.
A zdarza się, że dogrywają też później, że na przykład to już gdzieś idzie, jest wyedytowane, idzie do jakiegoś redaktora, który mówi, że tutaj to zdanie to jednak nie za bardzo i aktor dogrywa to jeszcze raz i trzeba to wmontować później w ten gotowy już materiał.
Ja powiem ci szczerze, że nie mam pojęcia, to znaczy zakładam, że już na etapie nagrania raczej reżyser, jeśli jest reżyser, no to też czuwa nad tym, ale pewnie się gdzieś tam... Ale kto wie, kto wie, jeśli słuchają nas z wydawnictwa, które mają bardzo krytycznych redaktorów, którzy każą aktorom nagrywać jeszcze raz audiobooki, to dajcie znać.
Znaczy no nie mówię o całości, ale może jakieś tam zdanie, bo coś nie wyraźnie, są różni puryści. No, to prawda. A w radiu, bo ty pracowałeś w radiu, w radiu się na to zwraca uwagę też, czy po prostu to się już zrzuca na realizatora, który ma tam tymi, wiesz, magicznymi suwaczkami pomajtać i już będzie wszystko dobrze, czy raczej się wymaga od radiowców, żeby oni też, nie wiem, coś zrobili drugi raz, bo ja nie wiem, czy całe radio się nagrywa na żywo, czy to się po prostu emituje.
Tam są chyba też nagrywane audycje, nie? Zwłaszcza w weekendy. Tak? Tak, generalnie radia w weekendy to jest dużo nagrań. I zmusza się dziennikarzy, żeby coś tam, nie wiem, nagrali porządnie, czy oni też po prostu siadają, mówią i to się...
Wiesz co, nie spotkałem się. Nie, raczej radio działa generalnie na szybko. Radio jest takim szybkim medium, gdzie raz nagra, raz się zrobi. Mam na myśli to, że się nie powtarza, nie? Że raczej, nie wiem, co by się musiało stać, żeby ktoś stwierdził, że wiesz...
Czyli jednak radiowców się tam nie zmusza, żeby nagrali jeszcze raz swój program, bo się realizatorowi nie spodobało to, co oni tam mu powiedzieli? Nie, myślę, że jakby to był powód, że realizatorowi się nie spodobało, to myślę, że prędzej by się tego realizatorowi kazali jeszcze raz, nie wiem co, przyjść do pracy.
No ale to wiesz, różne rzeczy się w radiu zdarzają. To pewnie też miałeś jakieś przygody zabawne. Tak, tak, tak. Bardziej to tak, a propos, właśnie mi się przypomniało nagrywanie jeszcze raz, to raz z powodu realizatora, czyli z powodu mnie.
Pamiętam, że było tak w radiu nieistniejącym już KRK FM. Nagrywaliśmy wywiad właśnie w takim studiu, nie tym, z którego leci program na żywo, tylko w studiu do nagrań. Z zespołem jakimś, gdzie było dużo osób i było tak, że trzeba było tam domontować dodatkowy mikrofon, ponadstandardowy i ja jakoś to popodpinałem, i stało się tak, że ja słyszałem wszystkich w odsłuchu, ale okazało się, że nie nagrał się głos prowadzącej program.
I tutaj bardzo serdecznie pozdrawiam Anię Nowosielską, która była po pierwsze wyrozumiała, a po drugie, tak na mnie to zrobiło wtedy wrażenie, że ona była w stanie słuchając tego nagrania, gdzie słyszała się gdzieś tam z offu, dokładnie z taką samą intonacją i w tym samym tempie dograć swoje pytania.
Co ty mówisz? Tak robiła? Dograła? Zdubbingowała sama siebie? Tak, zdubbingowała sama siebie, za co jej byłem bardzo wdzięczny wtedy. Ona sobie pewnie też, że uratowała swój program. No i wtedy to realizator spowodował, że trzeba było jeszcze raz nagrać.
Ale znienawidziłem wtedy absolutnie program SoundForge, bo nagrywaliśmy to w SoundForge, dlatego że tam nie wyświetla się właśnie waveform, czyli wykres falki i ja nie widziałem, że na przykład się nie nagrywa wtedy Ania.
Jest tam jakiś miernik, ale miernik też skakał, bo tam coś się działo i było słychać i po prostu dużo trudniej to było zauważyć. Tak, programu SoundForge'a też nie mogę polecić, bo ja go testuję co jakiś czas od wersji bodajże 11 i każdą kolejną staram się obadać i tam się nic prawie nie zmienia.
Tam jest cały czas to samo i ten program wygląda tak, jak powstał 20 lat temu, to on tak wygląda do tej pory. Teraz ostatnio jakiś ciemny motyw wprowadzili, a to po prostu zmienili kolor. No to modne teraz, to wyświetla się do OLEDów.
Tak, ale przyciski są starego typu, tylko po prostu tło jest trochę ciemniejsze, więc nie wiem. Ja osobiście nie mogę polecić, bo u mnie się wykrzacza i robi różne niefajne rzeczy. Ja też nie polecam, jakby ktoś pytał, to nie polecam.
Tak, my jesteśmy z drużyny Reaperowej. Zdecydowanie. Mamy już też takie skrzywienie. Dobra, słuchaj, to ja cię tutaj dłużej nie będę przetrzymywał, bo widzę, że może twój żołądek nie wytrzymać takiej ilości wody... Nie, byłem w toalecie.
..jak to dłużej potrwa Także ja ci bardzo dziękuję. Jeśli chcesz kogoś pozdrowić na tych falach, wtedy będą musieli tego posłuchać, więc możesz od razu, wiesz, liczna rodzina i tam, wiesz, znajomi. To rodzinę pozdrowię, żonę pozdrowię.
O, widzisz, żonę, bo fotel udostępniła. Nie wiedziała, a udostępniła. Tak, nieskrzypiący w odróżnieniu od mojego, więc podziękowania serdeczne dla Moniki. To ja się dołączam. Bardzo dziękuję ci za udział i dla pozostałych, dla słuchaczy - do usłyszenia w następnym odcinku.
© 2024 Konrad Leśniak