Powrót

117 Narzędziownik podcastera. Pojedynek krawatówek Røde Smartlav i Behringer BC Lav Go

Gadanie Gadesa. Rozmaitości. Witajcie w kolejnym odcinku podcastu Gadanie Gadesa, który to odcinek powstaje dosyć spontanicznie, bo wpadłem na pomysł, że zamiast testować osobno takie mikrofony jak Rode SmartLav czy Behringer BC Lavgo, czyli takie mikrofony krawatowe, zrobię sobie taki pojedynek między nimi, no i dodatkowo będę jeszcze swój głos nagrywał za pomocą mikrofonu SE8, tak żeby można było sobie porównać, jakie efekty można uzyskać za pomocą każdego z tych mikrofonów.

Więc bądźcie czujni, bo w trakcie odcinka będę się przełączał między mikrofonami, no i jeśli jesteście ciekawi jak one brzmią, no to możecie porównać jak wypadają poszczególne fragmenty. W opisie oczywiście będą rozdziały i w tytułach rozdziałów zawrę informacje o tym, który fragment jest nagrywany którym mikrofonem, no więc ciekawi mogą się od razu zapoznać z takimi informacjami, a ci którzy nie, mogą posłuchać całego odcinka i dopiero potem podjąć decyzję, który ich zdaniem mikrofon wypada najlepiej.

Początek tego testu nagrywam u siebie w studio, ponieważ te mikrofony krawatowe, bo SmartLav i BC LavGo są mikrofonami krawatowymi właśnie, zamówiłem sobie i chciałem wykorzystać podczas live'ów, czyli siedząc przy biurku, no i nagrywając live'a właśnie z wykorzystaniem takiego typu mikrofonu.

Okazało się jednak, że nie do końca się to sprawdza, głównie z tego względu, że mikrofony krawatowe są dosyć oddalone od ust, no i po pierwsze zbierają dosyć sporo pogłosu, mimo wszystko, a po drugie też zbierają hałasy. No i aktualnie nie mam tutaj nic włączonego w moim studiu, okno też jest zamknięte, natomiast w momencie gdybym uruchomił komputer, co w sumie mogę zrobić, to jest teraz taka pozycja jaką mam przy live'ach, no i włączę teraz mojego peceta, no i sami będziecie słyszeć jak zmieni się poziom hałasu, poziom szumu w tym co będę nagrywał.

Myślę, że już w tym momencie dosyć wyraźnie słychać, który z poszczególnych mikrofonów zbiera najwięcej tego hałasu, a który zbiera hałasu troszkę mniej od innych. No i mogę się założyć, chociaż nie słyszę tego aktualnie, bo mam zmiksowany sygnał z wszystkich trzech mikrofonów, ale idę o zakład, że SE8 jako mikrofon kierunkowy będzie zbierał tego hałasu z zewnątrz najmniej.

Tak podpowiada mi moja intuicja i wydaje mi się, że tak też to wypadnie w efekcie tego nagrania. Dobra, to pozwolę sobie teraz wyłączyć komputer i przejść do testu na zewnątrz. Ok, mikrofony krawatowe generalnie swoją siłę pokazują w takich miejscach, gdzie nie ma za dużo pogłosu.

Teraz wyjdę z mojego studia domowego i wejdę na korytarz. I jak możecie usłyszeć, tutaj jest zdecydowanie więcej pogłosu niż jeszcze przed chwilką. No bo nic dziwnego, są tutaj duże, gołe ściany, duży sufit i twarda drewniana podłoga, więc nie ma się co dziwić, że tutaj też ten pogłos jest zdecydowanie największy.

No ale zajdźmy na dół. Teraz wyszedłem na podwórko, na taras. Niestety dzisiaj jest spory wiatr, więc prawdopodobnie... o tak, odwrócę się może plecami. No i niestety gąbeczki, które są dołączane do obu tych mikrofonów, są zbyt słabą ochroną przed wiatrem, więc w taką pogodę jak dzisiaj, SE8, który jest chroniony przez Deadcata, no nic sobie nie robi z takich lekkich podmuchów, ale oba mikrofony krawatowe dosyć mocno ten wiatr odczuwają, mimo tego, że teraz jestem obrócony zupełnie plecami, czyli twarzą skierowany w stronę domu, no ale mimo wszystko ten wiatr przeszkadza.

Ja teraz się na chwilkę obrócę jeszcze w stronę ogrodu. No i tak oba mikrofony nagrywają w porywach bardzo delikatnego wiatru mimo wszystko. O, teraz się trochę zerwał, trochę większy. Dobra, myślę, że nie ma co przedłużać tego testu na dworze, bo naprawdę dzisiaj jest spory wiatr.

Wrócę zatem do mojego studia. No i dobra, teraz siedzę już w swoim studio, wygodnie w fotelu. I może parę słów o obu tych mikrofonach. Smartlav plus firmy Rode jest mikrofonem dookólnym, czyli ma charakterystykę wszechkierunkową, czyli jeśli go odepnę od ubrania i zacznę obracać na wszystkie strony, to obojętnie jak go obrócę, ten dźwięk będzie taki sam.

Przypnę go z powrotem. Oba mikrofony krawatowe są umieszczone na wysokości piersi, tam gdzie powinno się montować mikrofony krawatowe. Mikrofon od firmy Behringer ma odmienną konstrukcję, jest to mikrofon kierunkowy, właśnie kardioidalny.

No i tak brzmi, kiedy mówię do niego, znaczy kiedy on jest skierowany bezpośrednio w kierunku moich ust, tak kiedy jest skierowany przede mnie, a tak kiedy jest skierowany w dół, czyli zupełnie przeciwnie niż powinien. No jak pewnie słychać, różnica jakaś tam jest, ale nie jest to różnica jakaś szalona.

Głównie z tego powodu, że mikrofon jest po prostu dość mocno oddalony od moich ust, więc siłą rzeczy wypada ta kierunkowość jego troszkę słabo. W porównaniu do kierunkowości mikrofonu SE8, którego teraz słuchacie, no i który ma zdecydowanie inne brzmienie od tych mikrofonów krawatowych.

Jeśli chodzi o poziom szumów, no to w obu krawatówkach jest on dosyć wysoki, chociaż tak naprawdę w pierwszych nagraniach wydawał mi się on jeszcze gorszy niż jest faktycznie. Da się to jakoś tam opanować w postprodukcji, troszkę wyciszyć oba te mikrofony, tak żeby nie szumiały aż tak mocno, więc jest to do opanowania.

Natomiast gorzej jest właśnie z tą kierunkowością, bo w momencie kiedy jeszcze siedzę tutaj w studio, które jest jakoś zaadaptowane w ten sposób, że mikrofon kierunkowy brzmi całkiem nieźle, no to już mikrofony wszechkierunkowe, ze względu na to, że one łapią wszystkie odbicia, no wypadają trochę gorzej.

I niestety to słychać w brzmieniu, że nie jest ono aż tak selektywne i ma więcej pogłosu niż nagranie z mikrofonu czysto kierunkowego takiego jak SE8. I jeśli chodzi o konstrukcję, to oba mikrofony różnią się dosyć znacznie.

Behringer jest większy, ma też większą gąbkę, większy klips, generalnie wygląda jak taki troszkę powiększony Smartlav, natomiast Smartlav jest zdecydowanie bardziej dyskretny, no ale też ma mniejszą gąbeczkę, a co za tym idzie, mniejszą ochronę przed podmuchami, co zresztą było doskonale słychać na zewnątrz, że żaden z tych mikrofonów nie daje rady z gąbeczką w warunkach takich terenowych i trzeba koniecznie pomyśleć o jakimś deadkacie.

Tutaj odsyłam jeszcze chętnych czy zainteresowanych do mojego takiego omówienia zestawu bezprzewodowego Saramonic Blink 900, który pojawił się bodajże w odcinku 114, gdzie można posłuchać jak działają dobrze dobrane deadkaty na zewnątrz, bo tam na przykład nagrałem cały odcinek jadąc na rowerze w dosyć wietrzny dzień i w zasadzie tego wiatru nie słychać w nagraniu.

Gdybym spróbował coś takiego zrobić dzisiaj siadając z tymi krawatówkami, no to niestety obawiam się, że nic byście nie słyszeli, bo już ten test na tarasie pokazał, że w momencie kiedy troszkę bardziej wiatr zaczyna wiać, to w zasadzie przestaje się nagrywać jakikolwiek dźwięk, bo membrany mikrofonów są tak odkształcone, że po prostu już niczego nie nagrywają.

No i to nie jest kwestia tylko usunięcia w postprodukcji później jakichś przesterowań, bo to nawet nie o to chodzi. Tutaj membrana po prostu przestaje się odkształcać i nie rejestruje fizycznie naszego głosu, więc tam nie ma czego ratować w takim nagraniu.

Jeśli ktoś chce używać na zewnątrz, to koniecznie musi sobie gdzieś dokupić takie małe deadkaty na mikrofony krawatowe, no i wtedy faktycznie będzie miał z tego jakiś pożytek. Jeśli chodzi o dodatkową wadę, którą ja stwierdziłem u siebie w tych moich warunkach, no to się okazało, że kabelki, które są przyczepione do obu tych mikrofonów, które są długie chyba 1,20 m w obu przypadkach, one są chyba bardzo porównywalne, jeśli chodzi o długość, te kabelki są po prostu za krótkie, żeby się wygodnie gdzieś przypiąć na przykład do rockstera, który służy mi do nagrywania live'ów.

W zasadzie musiałbym się w ogóle nie ruszać, a te kabelki byłyby dosyć napięte, gdybym chciał po prostu użyć tylko i wyłącznie ich, więc jeśli ktoś chce się podłączać przewodowo do jakiegoś odległego urządzenia nagrywającego, no to musi sobie zorganizować albo jakieś przedłużki, albo system bezprzewodowy, bo oba te mikrofony podłączałem właśnie do tego systemu Saramonic Blink 900, no i tam sobie bardzo dobrze radziły, to znaczy w momencie podłączenia krawatówki do nadajnika z Blink 900 wbudowany mikrofon w ten nadajnik zostaje odłączony, no i dźwięk jest zarejestrowany właśnie przez podłączoną krawatówkę, no i to się całkiem nieźle sprawdza, wtedy nadajnik można sobie schować do kieszeni, a krawatówkę dyskretnie gdzieś przypiąć do ubrania i działa to całkiem nieźle, i jest bardziej dyskretne niż przypinanie sobie całego nadajnika z Blink 900, bo jednak jest on dosyć spory.

Cóż jeszcze mogę o tych krawatówkach powiedzieć? Jest między nimi jeszcze jedna różnica, mianowicie Smart Love Plus od firmy Rode ma wtyczkę na końcu kabelka, która jest wtyczką TRRS, czyli można go bezpośrednio podłączyć na przykład do smartfona, jeśli mamy tam odpowiednie gniazdko, i można w ten sposób od razu nagrywać, ale kłopot pojawia się w momencie, kiedy chcemy podłączyć ten mikrofon do rejestratora, takiego zwykłego, który wymaga już zwykłego TRS-a, czyli takiego trójpolowego, a nie czteropolowego, no i podłączanie tego czteropolowego niestety się nie powiedzie.

No i tutaj firma Rode, zgodnie ze swoim motto, zarabiaj na wszystkim, oferuje osobny taki fragmencik kabelka z przejściówką, gdzie mamy gniazdko TRRS i po drugiej stronie wtyczkę TRS. I ta przejściówka kosztuje, jeśli się teraz nie mylę, chyba 70 czy 80 zł, z kosztami przesyłki, czyli za ten krótki kabelek, który moim zdaniem powinien być po prostu w zestawie razem z tym mikrofonem, no musimy dopłacić dobre kilkadziesiąt złotych firmie Rode, bo inaczej nie nagramy w zwykłym rejestratorze.

Ja mam teraz oba te mikrofony wpięte do Tascama X8, bo odłączyłem wbudowane mikrofony w tym rejestratorze i wpiąłem się bezpośrednio do niego, żeby uniknąć konieczności stosowania przejściówek takich z konwersją sygnału phantom, bo nie chciałem tutaj jeszcze dorzucać tych przejściówek, więc po prostu podłączyłem bezpośrednio do rejestratora i słuchacie takich bezpośrednio podłączonych mikrofonów.

Firma Rode robi na tym biznes, firma Behringer, mimo tego, że sam mikrofon jest dwa razy tańszy od tego, dwa albo nawet trzy razy tańszy od SmartLava, ma w komplecie taką przejściówkę, on sam ma końcówkę TRS, czyli w zasadzie nie trzeba w ogóle nic, żeby podłączyć do rejestratora, a jeśli chcemy podłączać do telefonu, to mamy w zestawie taką przejściówkę, gdzie wpinamy tego TRS-a do gniazdka, a po drugiej stronie mamy właśnie już wtyczkę TRRS do wpięcia do smartfona.

I wydaje mi się, że to jest dużo bardziej logiczne rozwiązanie, ponieważ we wszelkich urządzeniach, do których chcielibyśmy wpinać taką krawatówkę, zazwyczaj będzie wymagany właśnie wtyk TRS, a nie TRRS. Więc tutaj moim zdaniem przynajmniej jest to ewidentny ruch celowy firmy Rode, żeby jeszcze zarobić na sprzedaży tych przejściówek.

Powinienem być bezstronny, ale nie podobają mi się tego typu zagrywki producentów, no więc wspominam o tym, bo to jest według mnie troszkę nieprzyjemne. No i co, do nagrywania podcastów raczej bym chyba krawatówki nie zalecał, bo to brzmienie, które nagrywa się właśnie w taki sposób, nie jest aż tak przyjemne, jak brzmienie nagrywane takim porządnym mikrofonem kierunkowym, który ma dobre brzmienie, przenosi dobre pasmo, no i generalnie ma też mniejsze szumy dodatkowo.

Więc wydaje mi się, że jednak do nagrywania podcastów postawiłbym na zwykły mikrofon, chyba że ktoś ma właśnie taki pomysł na swój podcast, że nagrywa dużo w terenie, albo nie chce, żeby mikrofon był widoczny, no to wtedy przypnie sobie krawatówkę i to nie jest takie widoczne dla otoczenia na przykład.

Nie wiem, czy jest sens czytania fragmentu lektorskiego, bo tak naprawdę to nie są mikrofony do lektorowania. Nie będę też robił testu na podmuchy, no bo tutaj w zasadzie walczę się głównie z wiatrem, bo ja mogę w każdej chwili powiedzieć, piekarz Piotrek przyniósł pizzę pepperoni po południu i krawatówką nic to nie zmienia, bo one są po prostu przypięte w innym miejscu, także te popy nawet do nich nie trafiają.

To tak samo test odległości wydaje mi się tutaj zbędny, bo przyczepia je się na wysokości klatki piersiowej i to jest w zasadzie wszystko. Tutaj nie kombinujemy z odległościami za bardzo. Mikrofony są tak zrobione, żeby w tej pozycji najlepiej zbierać dźwięk, który do nich trafia.

No i cóż mogę powiedzieć? Nie doradzam ani nie odradzam żadnego z tych mikrofonów, ale ewidentnie przekonałem się, że mikrofony krawatowe to nie jest moja broszka, to nie jest coś, co mnie ekscytuje i co chciałbym wykorzystywać.

Dużo lepiej mi się sprawdzają jednak te Blink 900 od Sara Monika, gdzie się nie muszę przejmować tym, że teraz trzeba dokupić deadkaty, a potem trzeba je jakoś zamocować i trzeba uważać, jak ten mikrofon krawatowy jest przypięty, czy kabelek się tam gdzieś nie napręża po drodze, albo żeby ten kabelek gdzieś ukrywać.

Zdecydowanie praktyczniejsze są te zestawy bezprzewodowe, czy to Rode Wireless GO 2, czy właśnie Sara Monik Blink 900. I do nagrywania w terenie ja bym jednak doradzał jeden z tych dwóch zestawów, ewentualnie zestaw od Synco, ten G2A2 czy A2G2, ponieważ z mikrofonami krawatowymi jest tutaj troszkę więcej zabiegów.

Oczywiście jeśli są wymagane, to są wymagane, tu się tego nie przeskoczy. Natomiast w praktyce do nagrywania jakiegoś w terenie podcastów zdecydowanie praktyczniejsze wydają mi się te zestawy bezprzewodowe, a nie mikrofon krawatowy.

Poza tym jeśli chodzi o brzmienie, o poziom szumów, to jednak te mikrofony budżetowe, czyli o cenach trzycyfrowych, dajmy na to, są jednak przynajmniej dla mnie trochę za słabe. Głównie te szumy mi przeszkadzają mimo wszystko.

No i tutaj pewnie pierwszym takim kandydatem byłoby DPA 4060, no ale to już jest koszt prawie 2000 zł, a nie dwustu kilkudziesięciu jak w przypadku Smart Lava, czy 100 zł jak w przypadku Behringera. Więc to są tak naprawdę budżetowe mikrofony, no i brzmią jak brzmią, ale żeby mieć taki naprawdę fajnie brzmiący, krawatowy mikrofon, to z mojego badania rynku wynika, że trzeba by chyba właśnie zainwestować dopiero w takiego DPA 4060, generalnie w mikrofony powyżej 1500 zł.

To już jest jakaś taka jakość całkiem fajna i mógłbym się wtedy do nich przekonać, aczkolwiek nie podczas live'ów, bo jak słyszeliście, rejestrowanie tego odgłosu komputera jest naprawdę bardzo, bardzo duże. Ten hałas jest bardzo głośny, no i nie nadaje się to do takich celów publikacyjnych.

No dobra, myślę, że to tyle jeśli chodzi o krawatówki. Mam nadzieję, że odnieśliście z tego jakąś korzyść, że wiecie mniej więcej jak brzmią te mikrofony, w porównaniu zwłaszcza do takiego mikrofonu typu paluszek. No i to chyba tyle na dzisiaj.

Powrót