Gadanie Gadesa. Rozmaitości. Witajcie w kolejnym odcinku podcastu "Gadanie Gadesa" z cyklu "Narzędziownik Podcastera". Dopiero co w odcinku 116 omawiałem parę mikrofonów Samsung C02, a teraz mam okazję testować ich, no chyba najbliższych konkurentów, czyli parę mikrofonów Behringer C2.
Między tymi dwoma zestawami istnieje mnóstwo podobieństw, ale i równie dużo różnic, więc pozwolę sobie ten temat przygotować w innym odcinku. Tutaj zaś będę starał się omówić wyłącznie Behringery C2. A muszę powiedzieć, że jest to bardzo ciekawy zestaw, bo za około 250 zł możemy kupić dwa mikrofony pojemnościowe z dość bogatym wyposażeniem.
W miłym dla oka pudełku mamy bowiem spakowaną skrzyneczkę transportową wykonaną z tworzywa sztucznego i wyłożoną gąbką. W skrzyneczce bezpiecznie spoczywają oba mikrofony, gąbki przeciwpodmuchowe, sztywne uchwyty oraz stereo bar.
No i do tego dostajemy jeszcze garść makulatury, jak to zwykle bywa. Mikrofony są sparowane, czyli dobrano je w parę tak, by uzyskać jak najlepsze brzmienie przy nagraniach stereofonicznych. Jeśli chodzi o jakość wykonania, no to z pewnością nie jest to jakiś high-end, ale za tę cenę myślę, że nie ma co wybrzydzać.
Mikrofony wyglądają ok i są zaskakująco małe, czyli krótkie. Sztywne uchwyty są typowe dla mikrofonów Behringera, zaś gąbki... no cóż, szału nie wywołują. Osobiście ucieszył mnie mały stereo bar, bo z punktu widzenia osoby, która chce coś ponagrywać stereofonicznie, to jest bardzo przydatny gadżet, który w innym przypadku trzeba sobie dokupić osobno, jeśli w ogóle się wie o jego istnieniu.
Ten dołączony to jest najprostszy możliwy stereo bar, więc nie spodziewajmy się tutaj na przykład jakiegoś elementu dystansującego, jeden z mikrofonów, by móc ich kapsuły maksymalnie zbliżyć do siebie w ustawieniu XY, ale generalnie jest wykonany dosyć solidnie, więc podejrzewam, że sprawdzi się w praktyce.
Ja go używałem podczas testów i podczas nagrań i do takiego prostego łączenia mikrofonów naprawdę się nadaje. Oczywiście dzisiejszy odcinek nagrywam w studio, żeby jak najdokładniej przekazać brzmienie tego mikrofonu. Stereofoniczne nagrania z pleneru znajdziecie w linku w opisie odcinka, jeśli kogoś bardziej interesują takie nagrania z terenu.
Mikrofon C2 jest małomembranowym mikrofonem pojemnościowym o charakterystyce kardioidalnej, co oznacza, że najlepiej zbiera sygnał, czyli nagrywa, to co wpada do niego z przodu, z odległości mniej więcej 15 cm, czyli dokładnie tak, jak mówię do niego obecnie.
Tak brzmi nagranie z boku pod kątem 90 stopni, a tak brzmi z tyłu. Jeśli chodzi o efekt zbliżeniowy, to obecnie mówię do mikrofonu z około 5 cm, teraz znowu z 15 cm, z 30 cm i z mniej więcej metra. Odporność na podmuchy jest tradycyjnie, jak dla pojemnościówek, słaba.
Odcinek nagrywam korzystając z popfiltra, więc frazy testowe "piekarz Piotrek przyniósł picce peperoni po południu" czy "poproszę papier pakowy do pakowania paczek" nie sprawiają problemu. Gołe mikrofony jednak dosyć mocno reagują na podmuchy, więc jeśli odsunę popfiltr, to usłyszymy "piekarz Piotrek przyniósł picce peperoni po południu" oraz "poproszę papier pakowy do pakowania paczek".
Założenie dołączonych gąbeczek troszkę ratuje sytuację. "Piekarz Piotrek przyniósł picce peperoni po południu" oraz "poproszę papier pakowy do pakowania paczek". Odporność na stuki i otarcia jest niewielka. Teraz postukam statyw, a teraz postukam sam mikrofon.
Lepiej zatem zdobyć dla mikrofonu jakieś elastyczne uchwyty, które nie będą przenosiły drgani. Jeszcze zanim przejdę do fragmentu lektorskiego, zdradzę wam ciekawostkę, że te budżetowe maluchy kreją w sobie jeszcze dwie niespodzianki, m.in.
łagodny filtr górnoprzepustowy ustawiony na 120 Hz. Teraz go włączyłem i mówię do mikrofonu z aktywnym filtrem górnoprzepustowym ustawionym na 120 Hz. Teraz wyłączę filtr. No i słyszycie nagranie, które nie jest filtrowane. Drugą niespodzianką jest obecność 10 dB tłumika, który teraz uruchomię, przez co będziecie słyszeli dużo cichszy sygnał niż poprzednio.
Wyłączam ten tłumik. No i nadeszła pora na fragment lektorski, czyli dr Doolittle i jego zwierzęta Hilloftinga. Pokój był bardzo mały, bez okna i o niskim suficie. Całe umeblowanie składało się z jednego tylko krzesła. Dookoła ścian stały wielkie beczki przyśrubowane do podłogi, aby nie staczały się na siebie podczas chwiania i kołysania statku.
Nad beczkami na drewnianych hakach wisiały cynowe dzbane różnej wielkości. Mocna woń wina przesycała cały pokój. I jak widać na podłodze, siedział mały, może 8-letni chłopaczek i płakał gorzko. No i cóż, pora by przejść do jakiegoś podsumowania.
Czy Beringery C2 mają jakieś wybitne brzmienie? W żadnym razie. Brzmienie jest, no takie sobie bym je określił. Nazwałbym je nawet może troszkę cienkim, chociaż nie wiem, do końca nie jestem przekonany. Szumy są słyszalne, ale niższe niż w Samsonach C02, natomiast brzmieniowo Samsony wydają mi się jednak troszkę ładniejsze.
Z pewnością należy docenić, że za bardzo niską cenę dostajemy aż dwa mikrofony, do nich wyposażenie w postaci uchwytów i gąbek, no i stereo-bara, więc można praktycznie od razu siadać i nagrywać. Nie tylko stereofoniczne sygnały, ale na przykład także rozmowy.
Trudno tu narzekać na średnią jakość, bo i tak za te ceny dostajemy stosunkowo udane narzędzia, na pewno nie gorsze od marketowego badziewia wciskanego za podobną kwotę. No i co? To tyle na dzisiaj. Do usłyszenia. (muzyka) (c) PTA / TVP .
© 2024 Konrad Leśniak