Powrót

128 Przegląd osłon przeciwwietrznych dla

[muzyka] Gadanie Gadesa Rozmaitości [muzyka] [muzyka wycisza się] Witajcie w kolejnym odcinku podcastu "Gadanie Gadesa". Dzisiejszy odcinek będzie jak zwykle trochę nietypowy, a może nawet i typowy, bo ostatnio dosyć sporo robiłem porównań, gdyby spojrzeć na odcinki, które się pojawiały na przykład w tym roku, to zdarzyło się sporo porównań między różnymi urządzeniami i rok temu robiłem też porównanie osłon przeciwpodmuchowych, które można sobie założyć na mikrofony, ale to były osłony na mikrofony.

Dzisiaj zajmę się porównaniem osłon, które zakłada się na rejestrator. Generalnie na taki duży rejestrator w rodzaju Tascam DR-100, Tascam Portacapture X8 czy X6, czy na przykład Zuma H4, czy Zuma H8, na tego typu rejestratory, nie na te malutkie w rodzaju H1N, tylko na te większe.

Chodzi o to, że deadcaty przeznaczone dla tego typu urządzeń muszą mieć już odpowiednie gabaryty, żeby się dać założyć po prostu na te urządzenia, czyli człowiek taki Zoom WSU-1, który też się pojawi podczas testu, on pasuje także na te małe rejestratory, dzięki temu, że ma takie sprytne mocowanie na sznurek, to da się też założyć na mikrofon na przykład, więc jest najbardziej uniwersalny z tych wszystkich deadcatów, co nie znaczy, że jest najlepszy.

I mam nadzieję, że o tym się przekonacie. Największy kłopot z deadcatami do rejestratorów pojawia się wówczas, kiedy rejestrator ma mikrofony ustawione, te swoje wbudowane mikrofony, ustawione w konfiguracji AB, która wygląda tak, że te mikrofony są skierowane na zewnątrz.

Normalnie one są skierowane ku sobie i ich kapsuły są mniej więcej w tym samym punkcie, to jest konfiguracja XY, ale niektórzy producenci, w tym na przykład producent rejestratora Tascam X8, na którym rejestruje ten dzisiejszy odcinek, dał możliwość obracania mikrofonów.

Czyli możemy zrobić konfigurację XY, ale możemy te mikrofony obrócić, każdy z nich o 180 stopni, i wtedy mamy konfigurację nazwaną AB, która pozwala rejestrować bardziej przestrzenne nagrania. One mają więcej tego obrazu stereo, ten obraz jest szerszy.

Czy to jest bardzo zauważalne? W takich standardowych zastosowaniach, jak nie wiem, rejestrowanie tła, czy nagrania w parku, w lesie, nie bardzo. Ja słuchałem, porównywałem i generalnie coś tam jest, ale to jest, mam wrażenie, bardziej sugestia, taka autosugestia, że o, rzeczywiście tutaj słyszę coś szerzej.

Natomiast ma to znaczenie przy rejestrowaniu na przykład muzyki. I tutaj faktycznie, jeśli rejestruje się muzykę, to źródła dźwięku są bardziej punktowe, i one są bardziej rozmieszczone w panoramie stereo, i tutaj już faktycznie ta konfiguracja mikrofonów zaczyna mieć znaczenie.

No i teraz problem, który wynika z tej konfiguracji mikrofonów, ma swoje źródło w tym, że deadcaty, te popularne deadcaty, są zazwyczaj projektowane dla tej konfiguracji XY, bo to jest dużo częściej spotykana konfiguracja, i tak jak mówię, tylko niektóre rejestratory dają możliwość odwrócenia, czy zmiany tej konfiguracji.

No więc producenci deadcatów zazwyczaj projektują je tak, żeby one pasowały na konfigurację XY, która jest dużo bardziej taka skupiona, zwarta, no więc wtedy deadcat też może być mniejszy, może być bardziej dopasowany do tej konfiguracji, no i kiedy spróbujemy takiego deadcata założyć na konfigurację AB, która jest dużo szersza, no to się okazuje często, że mikrofony zaczynają dotykać ścianek deadcata, czasami wręcz ten deadcat się opina na tych mikrofonach, no i w tym układzie dosyć mocno spada skuteczność działania deadcata.

Czyli jeśli mamy jakieś podmuchy, jakiś wiatr, czy nie wiem, mówimy z bliska do takiego mikrofonu, który ma bardzo naciągnięty na siebie ten deadcat, to ten deadcat działa mniej skutecznie, no bo co jest w ogóle istotą działania deadcata? Przede wszystkim włosy, które osłabiają pęd powietrza, potem jest zwykle siatka albo jakaś tkanina, która też dodatkowo stanowi barierę i potem powinna być jeszcze przynajmniej minimalna odległość od mikrofonu, żeby tam było powietrze, gdzie rozproszą się zupełnie już resztki tego podmuchu, czy tego impetu powietrza.

Jeśli tej ostatniej resztki tego powietrza, tego odstępu nie ma, no to niestety zdarza się, że nawet mimo założenia deadcata będziemy mieli problemy z pykaniem, z popami, z podmuchami i tak dalej. Jak słyszycie teraz, to nie mam tego typu efektów.

Mogę powiedzieć, "Piekarz Piotrek przyniósł pizzę peperoni po południu", a to dlatego, że oczywiście mam założony deadcat na mojego Tascama, ale gdybym ten deadcat zdjął, co teraz zrobię, moment, i teraz mówię już do gołego mikrofonu, to już nawet nie muszę mieć tych popów, żeby wyraźnie to słyszeć, ten efekt.

Zachowuję tę samą odległość, którą miałem wcześniej i teraz kiedy powiem, "Piekarz Piotrek przyniósł pizzę peperoni po południu", to myślę, że każdy słyszy, co tutaj się wyprawia. Dobra, założę z powrotem. No i teraz pojawia się pytanie, który z deadcatów wybrać? No bo są różne deadcaty, w różnych cenach, no i tak się akurat złożyło, że ja uzbierałem do moich rejestratorów aż sześć sztuk, to znaczy może sześć modeli, bo sztuk mam więcej, bo na przykład WSU1, ten od Zuma, mam w dwóch sztukach, a nawet w sumie trzech, tylko trzeci akurat wypożyczyłem, więc mam tych deadcatów więcej.

No i pomyślałem, że być może fajnie byłoby posprawdzać, jak one działają, jakie są skuteczne, czy warto wydać dużo pieniędzy na drogi deadcat, czy wystarczy ten tańszy, czy może jednak średnia półka, bo to są takie pytania, które często dręczą użytkowników, którzy chcą zabezpieczyć jakoś ten rejestrator przed podmuchami, no ale też kiedy widzą 350 zł za deadcat, no to nie do końca są przekonani, czy będą to dobrze wydane pieniądze, czy nie lepiej przeznaczyć na przykład 120 zł, albo wręcz, nie wiem, 80 zł, bo w takich przedziałach cenowych tutaj operujemy od 70 zł, bo tyle zapłaciłem za ten deadcat, który aktualnie jest założony, na X8, czyli to jest Boya BY-P30, taki model, nie wiem, czy on jest jeszcze do kupienia, ja go kupowałem dwa lata temu i wtedy płaciłem około 70 zł za niego, nie wiem, czy on jeszcze jest dostępny, bo w ogóle ostatnio zauważyłem, że produkty firmy Boya jakoś poznikały, nie wiem, czy producent zbankrutował, jego strona się nie otwiera, więc być może po prostu Boya upadła i już nie da się kupić tego typu produktów, no ale może gdzieś jeszcze traficie, nie jest to zły deadcat.

Teraz zmienię te Boye na Zuma WSU-1, czyli najpopularniejszy w moim studiu deadcat i zobaczymy, jaka będzie różnica, jeśli chodzi o ochronę i jaka będzie różnica, jeśli chodzi o brzmienie. No i już po zmianie, myślę, że zmieniło się chyba brzmienie, nie zmienił się głos.

W każdym razie skuteczność jest niewielka, właśnie z tego względu, że mam ustawioną konfigurację AB i WSU-1 jest naciągnięty tak naprawdę na te mikrofony, bo on musi objąć górną część rejestratora i musi jeszcze się zmieścić na tych mikrofonach, więc on tak naprawdę już przylega i kiedy wystarczy, że lekko dmuchnę i już są przesterowania, więc WSU-1 do tej konfiguracji nadaje się tak sobie.

No a w tym momencie założyłem deadcat firmy Tascam WS86, który jest przeznaczony właśnie do tego typu rejestratora, czyli właśnie do X8 i do X6, bo one są bardzo podobne, jeśli chodzi o budowę i konfigurację mikrofonów i zdecydowanie tutaj jest więcej przestrzeni, więc mogę spokojnie mówić, piekarz Piotrek przyniósł pizzę peperoni po południu.

Jak słychać? Nie przeszkadza to zupełnie w rejestrowaniu dźwięku, natomiast ponownie zmienił się nieco ton głosu, zmieniło się brzmienie, więc to są właśnie te minusy, z którymi trzeba się liczyć, jeśli decydujemy się na używanie deadcata.

Czyli bez deadcata mamy bardzo naturalne brzmienie, czyli to co rejestruje rzeczywiście mikrofon, w jaki sposób on rejestruje nasz głos, ale musimy się liczyć z podmuchami. Jeśli chcemy się zabezpieczyć przed podmuchami, zakładamy deadcata i zawsze troszkę się modyfikuje brzmienie, aczkolwiek ja wychodzę z założenia, że lepiej jest mieć troszkę np.

stłumione brzmienie, które da się skorygować później w postprodukcji, niż mieć brzmienie pełne podmuchów i zniekształceń, z których nie każde da się poprawić. To od razu mówię, X8 wprawdzie jest rejestratorem 32-bitowym, więc gdybym krzyczał do tego mikrofonu, to faktycznie byłbym w stanie odzyskać ten sygnał, bo on po prostu będzie głośny.

Natomiast w przypadku podmuchów mamy do czynienia z trochę inną sytuacją, ponieważ podmuch odkształca membranę mikrofonu i w tym momencie nie rejestruje się nic, poza takim sygnałem, że membrana jest zgnieciona. Więc tak naprawdę to nie jest do końca tak, że popy można zawsze sobie w postprodukcji poprawić, mimo że są wtyczki, są programy, które nawet się specjalizują w tym, żeby właśnie te popy odzyskiwać, ale w momencie, kiedy wiatr jest naprawdę silny i zniekształca nam po prostu tę membranę, to tam się ten głos nawet nie nagra, więc nie będzie czego odzyskiwać, bo w nagraniu będzie po prostu samo przesterowanie i to nie będzie kwestia tylko tego, że ono będzie zagłośne.

Po prostu membrana nie będzie się odkształcać tak, żeby rejestrować całą pełnię głosu. Wydaje mi się, że lepiej jest się zabezpieczyć za pomocą deadkata i najwyżej sobie w korektorze później troszkę podnieść wysokie częstotliwości, bo to one zwykle są troszkę obcinane przez deadkaty, niż nie zabezpieczać w ogóle i potem mieć taki właśnie zniekształcony, nieprzyjemny bardzo w słuchaniu dźwięk, który często nie nadaje się nawet do ratowania.

Dobra, czyli mieliśmy już BOYE BYP30, mieliśmy ZUMA WSU1, teraz mamy TASCAMA WS86, więc chciałbym Wam pokazać, jaka jest różnica, bo wcześniej używałem TASCAMA WS11, taki mniejszy deadkacik, który kupiłem dla rejestratora TASCAM DR100, w którym nie ma możliwości konfigurowania mikrofonów i tamten deadkat się sprawdzał bardzo dobrze, natomiast po przejściu na X8 okazało się, że w konfiguracji AB nie jest wcale najlepiej.

Teraz zmienię WS86 na WS11. I mam teraz już założone deadkat TASCAM WS11 no i teoretycznie brzmi to całkiem przyzwoicie, czyli piekarz Piotrek przyniósł picce peperoni po południu, ale już było słychać, że jednak to nie jest taka sama skuteczna ochrona, jak była przed chwilą WS86.

No jednak ten WS86 jest prawie dwa razy większy i on daje tutaj dużo przestrzeni między samym deadkatem a mikrofonami i dodatkowo jeszcze ma włoski rozpraszające, więc faktycznie daje dużo lepszą ochronę. No i mam jeszcze dwa modele do przetestowania.

Jeden też jest typowym modelem do... przepraszam, bo mi tutaj lecą po prostu te deadkaty na podłogę. Muszę to jakoś ogarniać. No i mam jeszcze dwa modele dosyć niestandardowe i trudno dostępne w Polsce. Powiem tak. Jeden jest chyba w ogóle dostępny, bo to jest model firmy Gutmann, windscreen od firmy Gutmann, który musiałem sobie zakupić właśnie ze sklepu w Niemczech.

No i miałem w ogóle przygody ze sprowadzeniem tego deadkata, bo firma go wysłała kurierem, firmą DHL i dostałem tylko ten niemiecki numer przewozowy, a DHL na granicy zamiast to przekazać do polskiego DHL-a to wysłał to pocztą polską.

No i tak naprawdę problem był w tym, że na granicy ustawiono status "Nie doręczono z powodu nieobecności odbiorcy". I kiedy sprawdzałem sobie, gdzie ta paczka jest, bo już, nie wiem, minęło 5 dni od kiedy zakupiłem, no to się okazało, że ta paczka została zwrócona, bo nie odebrałem tego.

A tak naprawdę paczka była gdzieś na granicy. Próbowałem jakoś to rozwikłać. Polski oddział DHL nie mógł mi pomóc, no bo to nie było zarejestrowane u nich. DHL niemiecki nie zamieścił informacji, że to przekazał gdzieś poczcie polskiej, tylko cały czas trzymał ten status.

Sprzedawca nie reagował na maile praktycznie przez te 5 dni. DHL niemiecki, tam też miałem problem, żeby się skontaktować z kimkolwiek. Nie znam niestety niemieckiego na tyle, żeby pogadać. Raz mi się udało dodzwonić do DHL-a niemieckiego, ale tam pani mówiła tylko po niemiecku i nie dało się niczego ustalić.

Na szczęście po trzech dniach paczka dotarła za pośrednictwem poczty polskiej szczęśliwie, więc się sprawa rozwiązała, no ale takie przygody. Jeśli ktoś będzie chciał sobie sprowadzać właśnie tego typu deadkata z zagranicy, to może się liczyć z pewnymi komplikacjami.

No i teraz założę sobie właśnie ten model Gutmana i porównamy, czy działa on skuteczniej od Tascama WS11. No i mam już założony model Gutman, windscreen, piekarz Piotrek przyniósł pizcę, pepperoni po południu. [odgłos pizca] Nie ma przesterowań, jest rzeczywiście tylko odgłos podmuchu.

To co jest fajne w tym deadkatie, to podobnie jak WSU1 od Zuma, ma on bardzo długie włosy. I zauważyłem, właśnie dlatego preferuję WSU1, że te długie włosy rzeczywiście dają ochronę, jeśli tylko zostawimy jeszcze tę przestrzeń przed samym mikrofonem w środku, to te długie włosy naprawdę bardzo pomagają rozproszyć, czy zmniejszyć siłę podmuchu.

No więc tutaj w Gutmanie jest to rzeczywiście bardzo podobnie zrobione, czyli też postawiono na bardzo długie włosy. One mają tak, ja wiem, z 5 cm, 4 cm długości. Dla porównania te w deadkatach na przykład Tascama WS11 i WS86, to są takie włoski, długości, ja wiem, 1,5 cm, takie dosyć krótkie.

A tutaj są takie już paru centymetrowe i rzeczywiście daje to radę. No dobra, to ostatni może deadkat, który mam tutaj do porównania, to jest deadkat firmy Bubblebee, Windkiller SE. No i może założę go najpierw, a potem będę o nim opowiadał.

No i jeśli mógłbym w ogóle na coś narzekać, jeśli chodzi o tego deadkata, to jest to sposób montażu. Nie da się ukryć, że jest to sposób najbardziej pewny, ale może po kolei. Jeśli chodzi o odporność, zdecydowanie jest to najbardziej pancerny i najbardziej odporny na podmuchy deadkat.

Chyba ze wszystkich, które mam w swojej kolekcji. I naprawdę daje on praktycznie 100% ochronę, nawet w tej konfiguracji AB, którą mam aktualnie ustawioną. I tutaj żadne podmuchy z boku, od dołu, gdziekolwiek, no po prostu nie przechodzą.

Nie wiem na ile to jest kwestia tego, że ten deadkat ma dużo miejsca w środku, bo on jest po prostu ogromny. To jest największy z tych deadkatów, które posiadam. I faktycznie robi wrażenie, jeśli już go założymy. Tutaj mogę jeszcze odesłać do wpisu na blogu, link do którego znajdziecie w opisie odcinka.

Tutaj sobie można go na zdjęciach obejrzeć, chyba że ktoś ma możliwość, na przykład w pocketcast sobie oglądać zdjęcia, bo też te zdjęcia zawarłem w samym podcaście, więc można sobie tam zerknąć w tej chwili. I to co on ma fajnego, przynajmniej tym się producent chwali, to ma gradacje długości włosków.

Czyli on ma bardzo krótkie włoski, potem ma takie średniej długości włoski i ma też takie długie włosy. Te długie nie są w prawdzie aż tak długie jak w deadkatie Gutmana. Myślę, że to są takie do 3 cm chyba te włosy, ale prawdopodobnie przez to, że są tutaj różnice w długościach tych włosów, no to zwiększa się też siła działania tego deadkata, czy skuteczność działania tego deadkata.

Także jeśli ktoś chce mieć pewność, że nawet przy silnym wietrze mu to będzie działało całkiem nieźle, no to myślę, że może się zaopatrzyć właśnie w tego deadkata. Z tym, że tutaj na tym etapie przejdę też do kwestii ceny, ponieważ te deadkaty są w różnych cenach.

To już wspomniałem na wstępie. I teraz ten deadkat Bubblebee Windkiller SE jest tym najdroższym, czyli on kosztuje około 350 zł. I faktycznie kiedy się go kupi, to wiadomo dlaczego się zapłaciło aż tyle, no bo to jest przede wszystkim jedyny z tych wszystkich deadkatów, który przychodzi do nas w pudełku.

Ma dodatkowo woreczek do przechowywania, żeby nie trzeba było tego trzymać gdzieś tam w torbie. A to jest bardzo praktyczna rzecz, bo się okazuje, że kiedy trzymamy deadkaty gdzieś tam w torbach, saszetkach, plecakach, to zawsze zawsze sobie możemy przyciąć włosy jakimś zamkiem.

Pół biedy jak przy zamykaniu, to wtedy sobie odepniemy i poprawimy. Gorzej jak przy otwieraniu się nam gdzieś tam te włosy wkręcą w zamek, to możemy nie odpiąć zamka. Więc warto sobie deadkaty trzymać albo w jakiejś saszetce, w przegródce, w woreczku, w czymkolwiek.

No i tutaj producent dostarcza po prostu firmowy taki woreczek z tworzywa, można tam deadkata bezpiecznie schować, zaciągnąć sznureczek i nic nam nie będzie wyskakiwało. W przypadku na przykład Zuma WSU-1, to ja go też lubię, dlatego, że on się da wywrócić na lewą stronę, czyli możemy go sobie przewrócić na drugą stronę, jak skarpetkę i on wtedy włosy ma w środku, a na zewnątrz sobie zaciskamy ten sznureczek i mamy zabezpieczony deadkat.

To jest bardzo praktyczne. Tych pozostałych deadkatów nie da się tak zrobić, chyba. Nie próbowałem, ale one mają już taką budowę, że nie zachęcają do tego, żeby próbować je wywracać na lewą stronę, więc raczej bym je chował do jakichś woreczków.

I tak zwykle robię, mam po prostu przegródkę w plecaku na deadkaty i ja je tam sobie wkładam, upycham, zapinam i tyle. Ale miało być o cenach. Czyli ten Bubblebee jest zdecydowanie najdroższym z deadkatów, które mam i on kosztował właśnie w granicach 350 zł.

Drugim najdroższym, to już nie ma tutaj drugiego najdroższego, bo większość z tych deadkatów kosztuje gdzieś w granicach 130 do 150 zł, czyli i Goodman, i WS86 od Tascama i właśnie WSU1 od Zuma. One są w cenach właśnie gdzieś w granicach 120 do 150 zł.

I to jest taka średnia półka, która daje dobre zabezpieczenie, takie bez szału, nie na 100%. Chyba, że w konfiguracji XY no to one się wtedy w konfiguracji XY wszystkie dobrze sprawdzają, więc tutaj nie ma problemu. Są dobrze jakościowo wykonane, myślę, że nie ma co narzekać.

Natomiast najtańsze w tym zestawieniu są właśnie WS11 od Tascama i ta BOYA BYP30 przynajmniej BOYA kosztowała gdzieś w granicach 70 zł, Tascam WS11 w granicach 80-90 zł. To są takie ceny. Czyli to są dwa najtańsze deadkaty, potem jest ta trójka Goodman, Tascam WS86 i Zuma WSU1.

No i potem jedyny w kategorii ciężkiej to jest właśnie Bubblebee Windkiller SE. I muszę powiedzieć, że faktycznie on jest no wiadomo za co się płaci w tym wypadku, bo właśnie, bo jeszcze miałem powiedzieć o tym zakładaniu.

Bo to jest jego w zasadzie jedyna wada, że trzeba naprawdę nabrać chyba dużej wprawy, żeby go łatwo zakładać na rejestrator. Ja mimo, że używam go już jakiś czas, to jeszcze tej wprawy takiej nie załapałem. Głównie z tego względu, że po prostu jak go już założę, no to on już na tym rejestratorze zostaje, bo po prostu nie zmieniam już tego deadkata na nic innego.

Więc nie mam takiego dużego doświadczenia w zdejmowaniu i w zakładaniu. Ale tutaj się to robi w dość skomplikowany sposób, bo jest taka dodatkowa łapka, taki nie wiem jak to nazwać, taka przedłużka. Najpierw trzeba przełożyć taki fragment między mikrofonami, potem się naciąga deadkata na mikrofony, a potem to co się wcześniej przełożyło ma napa i tym napem się spina właśnie z tą główną częścią.

Dzięki temu deadkat dosyć mocno się trzyma. On nie jest opięty na samym rejestratorze, on się trzyma na mikrofonach tak naprawdę. I też dosyć mocno je otula od dołu, czyli one są tam już zabezpieczone, żaden podmuch się nie wedrze od spodu.

No i myślę, że między innymi dlatego to jest dosyć skuteczny deadkat. No i dobra. Myślę, że taki praktyczny test zmówienia do tych deadkatów mieliście już teraz okazję doświadczyć. Oczywiście podcast ma rozdziały i tam dokładnie wiadomo gdzie, do którego deadkata mówię.

Żeby można było porównać jak te deadkaty wpływają na brzmienie. Natomiast jeszcze planuję zrobić teraz taki test podobny do tego sprzed roku, czyli włączę wiatrak, który tutaj mam taki pokojowy i sprawdzę jak z różnych odległości te deadkaty tłumią, przy czym będę je przykładał właśnie tak pod kątem, celując tym jednym mikrofonem takim skierowanym na zewnątrz, żeby on był wprost w wiatrak wycelowany, bo wtedy te podmuchy są najgorsze.

Jeśli deadkat będzie w stanie je powstrzymać, no to fajnie. Teraz przejdę sobie do wiatraka i będę testował po kolei wszystkie te deadkaty i taki skrót za chwilkę usłyszycie. Dla porównania to jest nagranie bez żadnej odsłony z odległości 1 m od wiatraka.

A to jest nagranie z odległości 0,5 m od wiatraka. To jest Gutmann Windscreen w odległości 1 m od wiatraka. To jest Gutmann Windscreen w odległości 0,5 m od wiatraka. To jest Tascam WS11 w odległości 1 m od wiatraka. To jest Tascam WS11 w odległości 0,5 m od wiatraka.

To jest Zoom WSU1 w odległości 1 m od wiatraka. To jest Zoom WSU1 w odległości 0,5 m od wiatraka. To jest Bumblebee Windkiller w odległości 1 m od wiatraka. To jest Bumblebee Windkiller w odległości 0,5 m od wiatraka. To jest Bumblebee Windkiller w odległości 0,5 m od wiatraka.

To jest Tascam WS86 w odległości 1 m od wiatraka. To jest Tascam WS86 w odległości 0,5 m od wiatraka. To jest Tascam WS86 w odległości 0,5 m od wiatraka. To jest Boja BYP30 w odległości 1 m od wiatraka. To jest Boja BYP30 w odległości 0,5 m od wiatraka.

No dobra, myślę, że czas na podsumowanie tego, co się działo podczas testów. Bo trzeba brać pod uwagę, że test z wiatrakiem jest naprawdę ekstremalny, bo te podmuchy są spore. Z odległości 1 m taki duży stojący wiatrak pokojowy naprawdę wytwarza dosyć mocny podmuch.

Więc nic dziwnego, że niektóre z deadcatów coś tam zaczynały przepuszczać. Natomiast nawet ten najsłabszy wiatrak da nam lepszej jakości nagranie niż brak jakiejkolwiek osłony na rejestratorze. I według mnie to jest po prostu rzecz niezbędna.

Jeśli chcemy nagrywać rejestratorem, to obojętnie, czy to będzie we wnętrzach, czy na zewnątrz, deadcat jest po prostu niezbędny. Teraz jeszcze spróbuję zejść do ogrodu. Wprawdzie dzisiaj dużego wiatru nie ma, tak sądząc po liściach.

Mogę nagrać co nieco z założonym aktualnie deadcatem. Teraz mam WSU-1 od Zuma, czyli taki mój setup przez prawie dwa lata nagrywałem właśnie w ten sposób i bardzo sobie chwaliłem. Oczywiście teraz skoro mam Bubble Bee, który jest jeszcze skuteczniejszy, no to używam Bubble Bee.

Pójdę teraz do ogrodu, przez chwilę pogadam coś z osłoną, a potem zdejmę osłonę i zobaczymy, czy taki lekki wietrzyk, który jest w ogródku, czy będzie bardzo przeszkadzający, jeśli chodzi o zakłócenia w audio. [odgłosy szkodliwej podróży] Dobra, jestem już w ogródku.

Przejdę może tutaj wzdłuż domu, zawsze mocniej wieje. Aktualnie nie słychać nic z deadcatem, ale zdejmę deadcata i zobaczymy, jaki to będzie miało wpływ na nagranie. [odgłosy szkodliwej podróży] Dobra, myślę, że od razu słychać.

Myślę, że wszyscy usłyszeli to, co mieli usłyszeć. Jeśli chodzi o jakość zabezpieczenia, to myślę, że zakup tego najdroższego deadcata nie jest niezbędny. On nie gwarantuje aż takiego dobrego tłumienia. No i teraz pozostaje jeszcze otwarte pytanie, ile trzeba wydać na porządny deadcat.

Myślę, że jeśli ktoś wysłuchał tych przykładów, które były dzisiaj prezentowane, raczej nie będzie się nastawiał na to, że musi wydać 350 zł na deadcata, który tak daje lepsze efekty, zgadza się, jest lepiej wykonany, itd., itd.

Ale tak naprawdę to nie jest przepaść w porównaniu do tego przykładu tego Zuma WSU-1, którego używałem naprawdę przez dwa lata. Znam go, wiem, jak on się zachowywał w terenie, kiedy działał, a kiedy nie działał. To praktycznie jeśli używamy konfiguracji XY, czyli takiej, którą ja aktualnie teraz mam ustawioną w Tascamie X8, jeśli używamy tej konfiguracji, to w zasadzie każdy z tych deadcatów, które dzisiaj testowałem, sprawia się bardzo dobrze w takiej konfiguracji.

Tutaj nie ma problemu, ochrona jest dostateczna, natomiast w tej konfiguracji AB, jeśli ktoś kupił sobie właśnie Tascama X8 albo X6, albo jakąś przystawkę do Zuma, bo tam chyba da się też kupić takie końcówki, które są właśnie w takiej konfiguracji szerokiej, no to jeśli ktoś chce nagrywać w ten sposób, no to wtedy musi się baczniej przyjrzeć i ja polecam Tascama WS86 z tych właśnie tańszych, bo on kosztował chyba 140 zł, mniej więcej, i on jest moim zdaniem w zupełności wystarczający.

Jeśli jednak chcecie się na 100% zabezpieczyć, no to wtedy można się rozejrzeć za tym Bubble Bee Windkillerem i tutaj taka uwaga, ten deadcat, ten Windkiller, jest w stanie w wielu wersjach, m.in. właśnie dla rejestratorów i tutaj też są dwie wersje, jedna jest wersją zwykłą, czyli na takie ustawienia XY i ona jest tańsza, bo ona kosztuje niecałe 300 zł chyba, a ta wersja, którą ja mam, to jest typowo wersja do właśnie Tascama Porta Capture X8, X6 z takim dodatkowym mocowaniem, z dodatkowymi zabezpieczeniami i z tym zabezpieczeniem, więc jeśli byście potrzebowali właśnie tego typu zabezpieczenia, to musicie wybrać odpowiedni model tego Windkillera, bo on ma dwie różne odmiany.

Czy to się opłaca? Średnio, szczerze mówiąc. Gdybym miał tylko tego WS86, który trafił do mnie dopiero później, to myślę, że ten WS86 by mi wystarczył. Ten Bubble Bee, on jest naprawdę super, to jest jeden z tych produktów, gdzie jak już się kupiło, no to ok, ale są tańsze zamienniki.

Powiem tak może oględnie. Więc to jest super deadcat i ja będę go używał, ale gdybym go nie miał, to myślę, że równie bym był zadowolony, to równie mocno byłbym zadowolony z Tascama WS86, więc można wydać połowę tego. To jest super.

Można wydać połowę tego i mieć całkiem zbliżone efekty. No dobra, myślę, że jeśli chodzi o test tego typu deadcatów, to bym miał na tyle. Jeśli macie jakieś uwagi, pytania, komentarze są wasze, więc tymczasem to tyle. Do usłyszenia.

Powrót