Powrót

135 W terenie. O zestawie Mozos MX1 Dual

Raz, dwa, trzy. Dobra. To co? Jedziemy, nie? Okej. [muzyka] "Gadanie Gadesa w terenie" [muzyka] Witajcie w kolejnym odcinku podcastu "Gadanie Gadesa" z cyklu "W terenie" tak naprawdę. mimo, że jest to niejako test zestawu bezprzewodowego firmy MOZOS o symbolu MX Dual.

No ale skoro do tej pory testowałem te zestawy bezprzewodowe właśnie w dziale "W terenie" to myślę, że zostanę przy tej formule i ten dzisiejszy test czy może porównanie, bo nagrywam jednocześnie za pomocą zestawu Rode Wireless Go 2 też umieszczę w dziale "W terenie".

Jak wiecie dysponuję zestawem Saramonic Blink 900 oraz zestawem Rode Wireless Go 2 więc można by się zastanawiać po co mi trzeci tego typu zestaw. Kierowałem na dwie pobudki, kiedy się decydowałem na ten zakup. Po pierwsze byłem ciekaw jak działa, jak brzmi zestaw, który kosztuje zaledwie 200 zł.

Mówię zaledwie, bo te dwa pozostałe zestawy każdy z nich kosztuje około 1400-1500 zł. Więc przepaść po prostu dzieli cenowo te dwie grupy zestawów. A teoretycznie dostajemy to samo, bo w przypadku wszystkich tych trzech zestawów dostajemy dwa nadajniki, jeden odbiornik, zestaw jakichś kabelków połączeniowych, etui albo saszetkę.

No i to tyle. O, jeszcze deadkaty. Tak, deadkaty są. No i lecimy w teren i nagrywamy. Pytanie w jaki sposób polskiej firmie MOZOZ udało się tak bardzo zejść z ceną, że oferują swój zestaw za 200 zł z dość bogatym wyposażeniem, a właśnie drugim powodem, dla którego zdecydowałem się kupić ten zestaw, to jest właśnie wyposażenie.

Bo wyobraźcie sobie, że o ile Rode Wireless Go 2 za 1400 zł daje nam zaledwie jeden kabelek audio i zamiast porządnego etui i opakowania dostajemy taką mięciutką materiałową saszetkę, no to w przypadku MOZOZa dostajemy właśnie dosyć solidne etui, bez funkcji ładowania wprawdzie, nie ma tak dobrze, ale to jest naprawdę sztywne, porządne etui, które dobrze chroni zawartość.

A do tego dostajemy jeszcze bardzo bogate wyposażenie kabelkowe, bo dostajemy dwa kabelki audio, które z jednej strony mają TRRS, a z drugiej jeden ma TRRS, a drugi ma TRS. Potem dostajemy dwa kabelki USB-C z jednej strony, a z drugiej strony USB-C i Lightning, czyli możemy do iPhona też podłączyć ten zestaw.

No i w końcu dostajemy wygodny kabelek do ładowania, czyli nie tak jak w przypadku Rode Wireless Go 2, pojedyncze kabelki dla każdego elementu zestawu, tylko tutaj mamy z jednej strony wtyczkę USB-A, a z drugiej dwie wtyczki USB-C.

Nie wystarcza to wprawdzie, żeby cały zestaw podładować, ale wydaje się, że w praktyce nie powinno być to dużym problemem i akurat np. dla mnie to jest zupełnie wystarczające, bo ja używam w zasadzie zawsze tylko nadajnika i odbiornika, drugi nadajnik zostaje w domu w takich sytuacjach jak teraz np.

więc to jest naprawdę wystarczające. Można sobie porównać, co dostajemy tutaj za 200 zł, a co dostajemy od firmy Rode za 1400 zł. To jest takiego szybkiego podliczenia. Gdybym chciał uzupełnić zestaw Rode o te wszystkie dodatki, które tutaj mam od razu w komplecie, to wydałbym więcej niż na zestaw Mozos.

No i właśnie tym się kierowałem, kupując zestaw MX Dual, bo po prostu mam teraz wygodne etui i komplet kabelków, po to, żeby móc podłączać Rode Wireless GO 2 do różnych elementów i żeby móc bezpiecznie ten zestaw przewozić.

No i jeszcze dodatkowo łatwiej ładować. Może interesuje Was, co w ogóle w tym zestawie tutaj dostajemy, bo dodatki dodatkami, no ale też przecież mamy te dwa nadajniki i odbiornik. Czy one coś mają innego niż te pozostałe zestawy? Otóż tak, okazuje się, że ten zestaw Mozosa dosyć znacznie różni się i od Blink 900, i od Rode Wireless GO 2.

Po pierwsze, mamy możliwość podłączenia się przez Bluetooth do telefonu, na przykład. Czyli w sumie możemy troszkę zasymulować to, co daje nam Rode Wireless GO 2, czyli nie musimy na nagrania zabierać odbiornika. Po prostu sobie łączymy nasz nadajnik z telefonem, no i możemy nagrywać na telefonie.

A że telefon praktycznie zawsze mamy przy sobie, to nie ma tego kłopotu, że trzeba jakiś rejestrator pakować, go podłączać do odbiornika kabelkiem i tam różne rzeczy robić, tak jak na przykład ja dzisiaj mam rzeczywiście w saszetce schowany Zoom F3 i do niego kabelkiem podłączony odbiornik Mozosa.

Zresztą dlatego nagrywam to już drugi raz, ponieważ za pierwszym razem się okazało, że tam się kabelek nie dopchnął w Zoomie F3, no i się po prostu nie nagrała pierwsza wersja odcinka. No i trudno. Mam nadzieję, że teraz się nagrywa, bo niestety nie odsłuchuję tego, co wpada do rejestratora.

To jest zawsze problem tego typu zestawów, ale tutaj też wychodzi druga sprawa, którą mają Mozosy, a której nie mają te dwa pozostałe zestawy, które testowałem. A mianowicie w zestawie Mozosa można do nadajnika i do odbiornika też, ale do nadajnika można podłączyć słuchawki.

No i to jest coś, co pozwala przynajmniej w jakimś stopniu monitorować, czy cokolwiek nagrywamy. Bo przypomnę, że w zestawie Rode Wireless Go 2 zdarzało mi się jechać na wyprawę rowerową, gadać przez pół godziny, po czym się okazywało, że się nadajnik dawno wyłączył, a ja nawet o tym nie wiedziałem, no bo trudno kontrolować świecenie diody w czasie jazdy rowerem.

No a tutaj przynajmniej się słyszę, więc wiem, że nadajnik cały czas pracuje. Gorzej, że nie mam tych słuchawek podłączonych do rejestratora, a tam to by było ważniejsze. No ale co zrobić? Co zrobić? Aha, bo to jest jeszcze też bardzo istotna rzecz, dla niektórych przynajmniej, że to gniazdko słuchawkowe, które znajduje się w nadajniku, zostało zamontowane kosztem gniazdka mikrofonowego.

Więc niestety, ale nie da się do mozosów podłączyć żadnego mikrofonu zewnętrznego. No i to jest trochę szkoda. Mnie to akurat nie przeszkadza. Wolę słuchać tego, że coś się tam nagrywa, niż podłączać jakiś mikrofon krawatowy zewnętrzny.

No ale też niektórzy kupują właśnie takie zestawy jako transmitery, czyli podłączają swój własny mikrofon krawatowy, dobrej jakości, no i po prostu wysyłają transmiterem do odbiornika i już. Niestety w tym mozosie nie da się takiej rzeczy zrobić.

I w sumie tak się zastanawiam, bo myślałem troszkę o tym problemie i wydaje się, że firma mozos, skoro już robi takie różne triki, to mogłaby też przemyśleć sprawę i zrobić rzecz w ten sposób, że gniazdo, które teraz jest słuchawkowym, zrobić w postaci gniazda TRRS.

No i wtedy można by podłączyć tam jakąś przejściówkę na przykład, tak i dać w zestawie kabelek, który by miał dwa gniazdka. A tak jak się kiedyś podłączało, czy dostawało się z telefonem takie podwójne gniazdka, żeby można było podłączyć osobno słuchawki i osobno mikrofon, no to tutaj zrobić to dokładnie tak samo.

Czyli to gniazdko, które teraz jest słuchawkowe, przerobić na TRRS i dodać właśnie taką przejściówkę. I wtedy ci, którzy chcieliby włączyć tutaj jakiś dodatkowy mikrofon, a jednocześnie mieć odsłuch, mogliby z tej przejściówki sobie skorzystać.

Może w jakichś przyszłych wersjach coś takiego by się pojawiło, bo wydaje mi się, że to mogłoby być całkiem poręczne rozwiązanie. Jest jeszcze jedna rzecz, która tutaj jest robiona w tym zestawie, a mianowicie producent wbudował w nadajniki taką prostą bramkę szumów.

Zaraz Wam zademonstruję, jak to działa. Otóż naciskamy przycisk zasilania i w tym momencie mam włączoną bramkę szumów, czyli wycinane jest wszystko poza moimi słowami i słychać ciszę, nie słychać tego wszystkiego, co mnie otacza.

Bramka ta działa w dwóch trybach. To jest tryb mocniejszy, gdzie wycinanie jest jeszcze wyraźniejsze, ale dźwięk jest bardzo poszatkowany. Można wyłączyć i nagrywać po prostu z tłem i tak myślę, będę to robił. Cóż jeszcze można tutaj dodać? Aha! Jest jedna rzecz, przepraszam, że się śmieję, ale przyznam, że ona mnie bardzo, bardzo zadziwiła.

Dlaczego to się tutaj pojawiło? Otóż posłuchajcie tego. Teraz mówię cały czas do zestawu MOZOZ, ale jak możecie usłyszeć, mój głos trochę się różni od tego sprzed chwili. Wyłączę ten efekt. Otóż producent dodał specjalny przycisk, którym włącza się pogłos podczas nagrywania.

Naprawdę nie miałem pojęcia, po co to jest zrobione, tym bardziej, że to jest robione dodatkowym przyciskiem. Jest też specjalna dioda, która sygnalizuje włączenie tego trybu pogłosu. Aż napisałem do producenta z pytaniem, dlaczego coś takiego jest tutaj dodane.

No i producent odpisał mi, że po prostu niektórzy lubią śpiewać do tego zestawu. No i wtedy sobie włączą echo i im się śpiewa przyjemniej. No, okej. Przyznał, że troszkę mnie to rozbawiło. Nie wpadłbym na takie wytłumaczenie.

W ogóle nie wpadłbym na to, żeby dawać pogłos w tego typu narzędziu. Ale okej. Ja bym się bardziej ucieszył z czegoś, co usuwa pogłos z nagrania. Ale chyba dodać jest łatwiej. Coś mi się tak wydaje. Uwaga! Kamyczki, kamyczki. Dobrze.

Już jestem poza kamyczkami. Teraz może w postprodukcji przełączę się na chwilę na RODE Wireless GO II, którym równolegle nagrywam ten dźwięk. Możecie posłuchać jaka jest różnica w jakości tego, co nagrywa RODE i tego, co nagrywa MOZOS, żebyście mogli sami ocenić jak wypada to porównanie.

I czy faktycznie Wireless GO II jest 7 razy lepszy od MOZOSa. Nie wiem, nie wiem. No i tak to wygląda. Dosyć specyficznie muszę powiedzieć. Jestem zdziwiony tym zestawem. Oczywiście jeśli chodzi o jakość wykonania tych wszystkich elementów, to wymiarowo jest to w zasadzie to samo co RODE Wireless GO II i BLINK 900, czyli to są takie czarne kosteczki, które pasują idealnie do tych wytłoczeń.

Znaczy RODE pasuje idealnie do tych wytłoczeń od MOZOSa, więc mój pomysł z tym, żeby po prostu mieć etui do tych nadajników RODE się powiódł. Czyli pasują mi te RODE do etui od MOZOSa. Ale generalnie czuć, że ten plastik, który jest tutaj zastosowany w MOZOSach, to nie jest taka dobra jakość jak w RODE, więc RODE rzeczywiście mają pewną przewagę.

No i niestety MOZOSy też mają dosyć dziwnie rozwiązany przycisk włączający, bo takie boczne przyciski są, powiedzmy, że takie może nie gumowane, ale one są na sztywno zamocowane. Natomiast ten przycisk włączający zasilanie jest niestety luźny.

Nie wiem czy to słychać, ale on potrafi grzechotać, jeśli się potrząśnie. Teraz nie jestem w stanie potrząsnąć, bo mam przymocowany do koszulki ten nadajnik, ale generalnie te włączniki nie są jakoś bardzo sztywne i troszeczkę się tam ruszają.

To jest taki zarzut, jaki miałem do TASCAMa DR-100 MK3, że tam też te guziczki troszkę grzechotały. Oczywiście nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie nagrywał, robiąc z tego urządzenia Maracasa, ale wypada o tym wspomnieć, zwłaszcza, że ani w BLINK-900, ani w RODE Wireless GO II tego typu rzeczy nie występowały, tutaj występują.

Ta jakość wykonania jest rzeczywiście troszkę gorsza niż w tych topowych zestawach, ale też nie tak, że czujemy jakąś taką zupełną odpustowość. Na razie jeszcze z tymi zestawami nic mi się nie dzieje, ja też ich jakoś może ekstremalnie nie wykorzystuję, ale podejrzewam, że nikt nie będzie kupował zestawu za 200 zł, żeby używać go w jakichś trudnych warunkach górskich, w deszczu i wichurze.

Raczej to są takie zestawy do korzystania w domu albo na takich właśnie wycieczkach rowerowych, tak mi się wydaje. Jeśli chodzi o zasięg, to producent mówi o 40 metrach bez żadnych przeszkód. I generalnie u mnie te pomiary, które robiłem, rzeczywiście pokazały, że jeśli odbiornik z nadajnikiem się widzą, to na te 40 mniej więcej metrów można się oddalić, ale tę odległość trzeba traktować z lekkim przymrużeniem oka, z tego względu, że wystarczy naprawdę jakiś drobny ruch, jakieś drobne obrócenie urządzenia jednego albo drugiego i już ta widoczność zanika.

No i niestety pojawiają się zakłócenia. Półbiedrze są to zakłócenia cyfrowe, czyli po prostu sygnał zanika, nie ma tutaj żadnych szumów, trzasków, czegoś takiego, ale nie słucha się tego przyjemnie z takimi zakłóceniami. Jeśli chodzi o detkaty, to miałbym tutaj pewną uwagę do producenta, że fajnie byłoby mieć jakąś blokadę.

Tak jak w Rode Wireless Go 2 można przekręcić tego detkata przy mocowaniu, co blokuje go bardzo mocno w gnieździe, to tutaj mamy zrobione mocowanie podobnie do Blink 900, czyli po prostu wtykamy takie końcówki w otworki i to się trzyma na wcisk.

Jeśli pociągniemy za tego detkata troszkę mocniej, to on po prostu wyskoczy ze środka. No i wtedy jest szansa, że tego detkata zgubimy. Nie mamy tutaj żadnego dodatkowego w komplecie. Oczywiście nie pasują też te detkaty od Blink 900 i od Rode Wireless Go 2, więc jeśli zgubimy, być może trzeba będzie kupić drugi zestaw za 200 zł, żeby mieć dawców tych detkatów, chyba że firma MOZO sprzedaje te detkaty osobno.

W sumie nie sprawdzałem na ich stronie, możecie zajrzeć i zobaczyć, czy tak jest. Nie może to być tak zrobione, bo to jest niewykonalne. No dobra, myślę, że z testu to by było tyle. Generalnie raczej po zakończeniu tych testów, które jeszcze pewnie jakieś zrobię, nie wiem też, czy ten odcinek dzisiejszy będzie się nadawał do publikacji, być może trzeba będzie go nagrać ponownie.

Nie jest to na pewno jakieś tragiczne rozwiązanie. Na pewno nie jest tak złe, jak można by się spodziewać porównując ceny. O, moment. Jak można by było spodziewać porównując ceny tych urządzeń, bo 200 zł kontra 1400 zł, to wydaje się, że za te 200 zł dostaniemy jakiś kompletny badziew, który jest zupełnie niewart swojej ceny.

A moim zdaniem ten zestaw jest wart chociażby zapłacenia za te akcesoria, które dostajemy. Bo jeśli ktoś sobie kupił zestaw RODE i brakuje mu kabelków i brakuje mu porządnego etui, no to myślę, że jak najbardziej może zrobić tak jak ja, kupić sobie te MOZOsy i po prostu MOZOsy odłożyć gdzieś na bok, a korzystać z akcesoriów i tyle.

To też jest jakieś rozwiązanie dla osób, które nie chcą wydawać fortuny na jakieś tam oryginalne kabelki od firmy RODE. Z tymi kabelkami, które są dołączone nie ma raczej jakichś problemów. Bez żadnych kłopotów ich używałem, podłączałem.

Chociaż nie, jeśli mam być szczery, to właśnie to, że się rozłączyło podczas nagrywania pierwszej wersji, to może to jest wina kabelka właśnie. Trudno powiedzieć co puściło, nie mogę być aż tak bezkrytyczny. No dobra, to tyle na dzisiaj.

Powrót