Powrót

136 W terenie. Podsumowanie sezonu letniego

[muzyka] "Gadanie Gadesa w terenie" [muzyka] Witajcie w kolejnym odcinku podcastu "Gadanie Gadesa" z cyklu "W terenie", chociaż muszę się wytłumaczyć, bo odcinek nagrywam w moim domowym studio tak naprawdę, zaś tylko tło, które słyszycie, żeby zachować klimat, pochodzi z prawdziwego terenu.

Niestety nagrywam w przeddzień publikacji, bo jakoś nie złożyło się nagrać tego materiału wcześniej, a dzisiaj akurat trafił się wyjątkowo deszczowy dzień, więc odpadła jazda rowerem gdzieś do lasu, żeby nagrać to tak jak należy.

Wprawdzie mógłbym pojechać samochodem na jakiś opuszczony parking i nagrać odcinek przy wturze lejącego się na dach deszczu, ale wydaje mi się, że całkiem niedawno wykorzystałem już ten trik, więc liczę, że darujecie mi takie niewielkie przekłamanie.

W końcu tło nagrałem samodzielnie w terenie, odcinek dotyczy nagrań terenowych, więc powiedzmy, że większość rzeczy się mimo wszystko zgadza. A odcinek nagrywam tak późno dlatego, bo dopiero sobie zdałem sprawę, że właśnie skończył się sierpień, a razem z nim powoli kończy się sezon nagrywania na łonie przyrody.

Już dzisiejszy dzień pokazuje, że pogoda będzie odtąd raczej kapryśna, a od niej bardzo dużo w tym cyklu zależy. Poprzednie podsumowanie, które ukazało się w odcinku 80 było troszeczkę przydługie, więc tym razem postaram się nieco bardziej streszczać, więc lećmy do przodu.

Po pierwsze zacznę może wyjątkowo nie od sprzętu, ale od tego, że właśnie w bieżącym sezonie chyba najbardziej skupiłem się na wykorzystaniu czy na budowaniu doświadczenia w nagraniach różnego typu, zamiast badać jedynie możliwości sprzętu i sposób jego obsługi.

Może nie powstało zabójczo dużo materiału na podcast akurat, ale generalnie nagrywałem sporo. Na tyle sporo, że faktycznie musiałem się wreszcie wdrożyć do korzystania z programu Basehead, do katalogowania dźwięku, bo inaczej bym zaginął w zalewie plików.

Przygotowałem sobie też specjalne skrypty do zgrywania plików z rejestratorów, bo nagrywałem tyloma różnymi urządzeniami, że w nazwach i w lokalizacjach plików zakradł się prawdziwy chaos i parę razy zdarzyło się, że nie mogłem znaleźć jakiegoś konkretnego nagrania, o którym wiedziałem, że jest gdzieś na dysku, ale gdzie dokładnie je zgrałem, to już nie bardzo mi świtało.

Być może wrócę do tego zagadnienia w którymś odcinku kolejnym, bo zgrywanie i katalogowanie nagrań okazuje się być całkiem istotnym tematem. No dobra, ale co ze sprzętem? W kwestii mikrofonów nie było specjalnie bogato, no bo do testów stawiły się dwie pary niskobudżetowych mikrofonów paluszkowych, czyli Samsung C02 i Behringer C2 oraz krótki shotgun audio-technica AT875R.

Jednym słowem, nic specjalnie wystrzałowego i nic co zastąpiłoby mi dotychczas używane SE8 oraz Synco D2. Niemniej byłem ciekaw jak te wszystkie mikrofony brzmią i szczególnie czy te paluszki wystarczają przynajmniej na początek przygody z nagrywaniem.

I to nie tylko w terenie, no bo przecież taki zestaw dwóch mikrofonów wydaje się całkiem sensowny dla początkujących podcasterów, którzy chcą prowadzić w swoich audycjach rozmowy. Wtedy dobrze jest mieć dwa jednakowo dobre mikrofony, a już para zwykłych dynamicznych szurów SM58 na przykład to wydatek około 1000 zł.

W przypadku wspomnianych Samsonów i Behringerów dostajemy parę mikrofonów pojemnościowych w cenie poniżej 500 zł, więc rzecz była warta sprawdzenia. Okazało się, że oba zestawy paluszków brzmią przynajmniej przyzwoicie, moim skromnym zdaniem Samsony troszkę lepiej, chociaż za to szumią nieco mocniej.

Zainteresowanych odsyłam do odcinków 116, 119 i 120, gdzie testowałem te zestawy osobno i potem w formie bezpośredniego pojedynku. W 125 odcinku znajdziecie za to test tego ostatniego z wymienionych mikrofonów, czyli audiotechniki AT875R.

To jest mikrofon, który nieco rozczarował mnie w terenie, ale całkiem miło brzmi we wnętrzach. Ja się jakoś do niego nie mogę przekonać i używam go stosunkowo rzadko, no i to jest w sumie chyba pierwszy przypadek, kiedy używałem mikrofonu częściej na prośbę innych ludzi niż z własnej chęci, ale jeszcze go nie skreślam ani nie zamierzam się go pozbywać.

Może potrzebuję po prostu czasu, żeby go polubić i za rok opowiem, jak to nie wyobrażam sobie życia bez tej audiotechniki. Kto wie, nie takie rzeczy się zdarzały. Mikrofony mikrofonami, ale szczerze mówiąc, najbardziej udanym zakupem tego roku i tego sezonu letniego jest bez najmniejszej wątpliwości rejestrator Zoom F3.

To jest prawdziwy strzał w dziesiątkę i o ile Tascam X8, porta capture, jakość furory w moim studiu nie zrobił, to Zoom F3 wprost przeciwnie. Żeby nie było, że to jest tylko takie moje subiektywne wrażenie, sprawdziłem statystyki właśnie w tym wspomnianym programie Basehead i przez pół roku, kiedy mam tego F3, nagrałem nim więcej materiału niż w sumie przez półtora roku Tascamem X8.

Mimo, że X8 ma dużo większe możliwości, bo ma własne mikrofony, ma więcej wejść, ma też wejścia TRS, no i jest coś takiego w tym F3, że po prostu jeździ ze mną w teren i tyle. Myślę, że tutaj chodzi o prostotę. Taka mała, twarda i odporna kostka, praktycznie bez regulacji poziomu nagrywania.

Podłącza się mikrofon czy mikrofony, uruchamia nagrywanie i F3 po prostu robi swoją robotę. No, nagrywa. Jeśli doda się do tego 32-bitową architekturę i bardzo niskoszumowe preampy oraz możliwość noszenia na przegubie, to nie ma co porównywać poręczności F3 i X8.

Moim zdaniem, jeśli potrzebujecie prostego, dwukanałowego, ale niezawodnego rejestratora o świetnej jakości nagrywanego dźwięku, to obecnie na rynku nie ma lepszego wyboru w tej cenie niż Zoom F3. F3 nie ma gniezd TRS, nie ma kolorowego, dużego, dotykowego fancy wyświetlacza, nie ma programów tematycznych, nie ma animacji, za to po prostu działa.

Niezawodnie. Dla zainteresowanych rejestrator ten omawiałem szerzej w odcinku 113. Ostatnia rzecz, która warta jest wspomnienia w tym podsumowaniu, to coś nowego w moim arsenale. Zestawy bezprzewodowe. Do tej pory osobiście testowałem trzy takie zestawy, czyli Saramonic Blink 900, Rode Wireless GO II i Mozos MX1 Dual.

Pomijam testowany w odcinku 64. zestaw BOYA BYWM4 PRO, bo to jest troszkę coś innego. Dodatkowo czytałem i oglądałem filmiki o przynajmniej kilku kolejnych tego typu zestawach bezprzewodowych. No i wyrobiłem sobie przez ten czas zdanie o tym, co powinien mieć zestaw idealny dla mnie, czyli czego ja potrzebuję od takiego zestawu.

Niestety żaden z tych testowanych przeze mnie zestawów nie spełniał wszystkich warunków. Każdy miał coś, ale nie miał czegoś innego. Mój zestaw idealny to zestaw z etui ładowarką Powerbankiem, z możliwością nagrywania w nadajnikach oraz dobrze by było mieć możliwość monitorowania sygnału nie tylko w odbiorniku, ale także w nadajniku, żeby wiedzieć, że coś w ogóle się nagrywa.

Czyli de facto moim wymarzonym zestawem jest zestaw połączonych cech tych właśnie wszystkich testowanych zestawów. Analizując rynek widzę, że póki co chyba takiego idealnego zestawu na nim nie znajdę, przynajmniej na razie.

Wprawdzie niedawno firma Rode zapowiedziała premierę zestawu Wireless Pro, który ma mieć w komplecie i etui ładowarkę, i nagrywanie, i nawet dołączone mikrofony krawatowe, oraz ma na dokładkę obsługiwać zapis 32-bitowy, ale zobaczymy co z tego wyjdzie w rzeczywistości.

Na razie nie ma się co za bardzo ekscytować, poczekam na wiosnę, jak już niedociągnięcia firmu eru zostaną załatane, a może i konkurencja troszkę nadgoni, bo szczerze mówiąc wolałbym kupić taki zestaw np. od Sara Monika zamiast od Rode.

Rode Wireless Pro znowu na bank będzie wymagało używania aplikacji Rode Central i bez tego nie da się nawet skasować plików w nadajnikach, co jest naprawdę bardzo wkurzające przy obsłudze tego typu zestawu. O samej idei zestawów bezprzewodowych powiem tyle, że według mnie właśnie w terenie mają one największy sens.

Zainstalowano w nich mikrofony dookólne, które generalnie dosyć kiepsko sprawdzają się we wnętrzach ze względu na pogłos. Zwłaszcza, że mikrofony te w postaci nadajników czy opcjonalnych podłączanych krawatówek mocuje się z reguły z dala od ust, a jak pokazuje doświadczenie te 20-30 cm od ust, to już we wnętrzach, zwłaszcza słabo zaadaptowanych akustycznie, za dużo i nagrywa się sporo pogłosu.

To z kolei wymaga adaptowania wnętrz lub obróbki specjalnym oprogramowaniem już po fakcie, co nie zawsze daje dostatecznie dobre efekty. Do wideo w porządku, raczej zawsze będzie i tak lepiej niż przy nagrywaniu mikrofonem z kamery czy z aparatu, ale do nagrywania wyłącznie audio w podcaście, lepsze byłyby tradycyjne mikrofony, zwłaszcza dynamiczne, żeby trzeba było do nich mówić z bliska, tak w kontekście nagrywania w niezaadaptowanych pomieszczeniach.

Korzystałem z zestawów bezprzewodowych zaskakująco często, najczęściej do nagrywania dzienników audio, no bo to po prostu było wygodne, zwłaszcza po zdobyciu RODE Wireless GO 2 z możliwością nagrywania w nadajniku. Wtedy kwestia pakowania sprzętu audio wygląda tak, że do kieszeni wkładamy nadajnik z deadcatem, no i to tyle, wyjmujemy kiedy chcemy, nagrywamy, no i koniec.

Chciałbym zachęcać do kupowania akurat tego zestawu od RODE, bo są na rynku inne nagrywające zestawy jak DJI Mike czy 7Rhymes DW-30, i szczególnie ten ostatni w testach wypada całkiem interesująco. Jest tańszy od RODE i w mojej opinii wygodniejszy w takim praktycznym użyciu.

Na przykład nie trzeba w nim używać oprogramowania producenta, jest etui ładowarka, mają czytelne wyświetlacze na których widać czy coś nagrywają czy nie. W sumie gdyby ktoś miał 7Rhymes DW-30 i chciał się zamienić na RODE Wireless GO 2, to nie miałbym chyba nic przeciwko, więc dawajcie znać.

To w sumie byłoby tyle podsumowania. Na koniec powiem, że zasadniczo jestem zadowolony z tego, co udało się zrobić, czy czego udało się nauczyć od kwietnia tego roku. Najważniejszy dla cyklu w terenie okazał się rejestrator Zoom F3, chociaż dość często korzystałem z zestawów bezprzewodowych, oraz z Zooma H1n, który też przypasował mi bardziej od konkurencyjnego Tascama DR-05.

Z pewnością warto było przeżyć te pół roku, żeby dowiedzieć się, które z rozwiązań sprawdzają się w praktyce, a które już tak troszkę gorzej, przynajmniej jeśli chodzi o moją praktykę. Taki mam wniosek, że chyba po prostu każde urządzenie musi znaleźć sobie swoją własną niszę, żeby być wykorzystywany.

Cykl w terenie doczeka się jeszcze paru odcinków w tym roku, i to w ciągu miesiąca. Jednak nie będą to nagrania z wypraw na rowerze, więc oficjalnie myślę, że tegoroczny sezon terenowego nagrywania można uznać za zamknięty.

Powrót