Powrót

138 Narzędziownik podcastera. Konsola Zoom Podtrak P4

[muzyka] Witajcie w kolejnym odcinku podcastu "Gadanie Gadesa" z cyklu "Narzędziownik Podcastera". Dzisiaj słuchacie nagrania wykonanego za pomocą konsoli, czy też rejestratora, Zoom Podtrack P4. To chyba najtańsza, powiedzmy, że alternatywa dla konsol w rodzaju "Rodcaster Pro".

Nowy egzemplarz na dzień 12 września 2023 roku, kiedy nagrywam ten odcinek, kosztuje około 800 zł. Większe konsole w rodzaju Podtracka P8 to już prawie 2000 zł, a "Rodcaster Pro" pierwszej generacji, albo "Tascam Mixcast 4" to wydatek 2500 zł mniej więcej.

Czy jednak o tyle tańszy Podtrack P4 ma faktycznie coś ciekawego do zaoferowania? No i czy jest wystarczający do prowadzenia podcastu? No, też zadawałem sobie to pytanie. Na wstępie powiem, że w tym odcinku nie planuję na każdym kroku porównywać Podtracka do "Rodcastera Pro", którego również mam i którego również używam.

Jeżeli macie chęć przeprowadzenia czy posłuchania takiego porównania, to dajcie znać w komentarzach, myślę, że jest to do zrobienia. Niemniej z wieloletniej już pracy z "Rodcasterem" wyniosłem całkiem sporo doświadczeń, podobnie z nagrywania za pomocą różnych rejestratorów audio, więc pewnie czasem jakieś odniesienie się pojawi.

Dla pełnej informacji dodam tylko, że do nagrania używam mikrofonu Shure SM7B, ustawionego w konfiguracji neutralnej, czyli nie ma ani obniżonych niskich tonów, ani podbitej prezencji. Tak się prezentuje goły i wesoły Shure SM7B.

No dobrze, zacznijmy może od krótkiego opisu, co dostajemy wydając nasze ciężko zarobione 800 zł. Z pudełka wyjmiemy niezbyt ciężkiego, sprawiającego niestety mocno plastikowe wrażenie pod traka P4. Wyjmiemy też dwie baterie AA, no i garść dokumentacji.

To wszystko. Nie ma tutaj zasilacza, nie ma kabelków, nie ma też opcjonalnego modułu Bluetooth BTA2. Akurat tak się zdarzyło, że ja BTA2 mam swoją drogą, więc jeszcze za chwilę o nim wspomnę. Próżno też tutaj szukać pełnowymiarowej karty SD.

Zanim więc zaczniemy jakąkolwiek pracę, prawdopodobnie czekają nas dodatkowe zakupy. Ubogie wyposażenie jest też zapewne jedną z przyczyn stosunkowo niskiej ceny urządzenia, więc niby nie ma co narzekać. Kabelki USB-C prawdopodobnie gdzieś tam znajdziemy w domu jakieś, no bo już od paru lat stają się one standardem np.

dla smartfonów. Jak wspomniałem, akurat mam dostęp do opcjonalnego modułu Bluetooth BTA2, który jest w porównaniu do modułu BTA1, który też mam i używam razem z Zoomem F3, no to BTA2 wygląda dosyć pokracznie i jest wręcz nieprzyzwoicie duży.

Po podłączeniu go do podtraka całość wygląda bardzo osobliwie i bardzo nieporęcznie. Ale fakt, działa każdy z moich telefonów, a oprócz Huawei'ów mam teraz także Samsunga do dyspozycji. Każdy z tych telefonów był w stanie wyszukać podtraka i dał się podłączyć, po czym można było nagrywać rozmówcę dzwoniącego do nas przez telefon właśnie.

Jeżeli ktoś nie kupi sobie tego modułu BTA2, może podobny efekt uzyskać łącząc telefon z podtrakiem za pomocą kabla TRRS, o ile oczywiście mamy telefon, który ma jeszcze takie gniazdko, bo ono też powoli wychodzi z użycia.

Myślę, że to tyle informacji o module BTA2 na dzisiaj, nie widzę sensu jakiegoś dłuższego rozwlekania się na ten temat. Zanim jednak przejdę do samego użytkowania podtraka, myślę, że może się przydać kilka słów ogólnego opisu.

Podtrak P4 to pięciościeszkowy rejestrator audio z funkcjami prostej konsoli mikserskiej, możliwością rejestrowania sygnału z komputera, ze smartfona oraz z możliwością wyzwalania tzw. dżingli, czyli wydaje się być idealnym rozwiązaniem dla podcastera pragnącego nagrywać audycje z udziałem gości i chcącego od czasu do czasu ubarwić te audycje jakimiś dodatkowymi dźwiękami.

Podtrak potrafi nagrywać sygnał na pełnowymiarowej karcie SD o maksymalnej pojemności 512 GB dla kart w formacie SDXC, ale podtrak potrafi też wysyłać sygnał po USB do komputera, jeżeli użyjemy łącza USB-C. Wówczas podtrak staje się stereofonicznym interfejsem audio i może być wykorzystywany np.

do streamingu lub do telekonferencji. Zaznaczę tylko wyraźnie, że nie ma możliwości nagrywania wielościerzkowego w komputerze. Nagrywa się zawsze tylko stereofoniczna suma, czyli mix. Wielościerzkowy zapis jest możliwy wyłącznie na karcie SD.

Na szczęście można nagrywać jednocześnie i na kartę SD i wysyłać ten sygnał do komputera, więc możemy upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. W odróżnieniu od wielokanałowych, zwykłych rejestratorów audio w rodzaju Zuma H4 czy Zuma H6 czy nawet Tascama X8, podtrak ma możliwość podłączenia oprócz czterech mikrofonów także czterech par słuchawek, dla każdego rozmówcy osobno i uważam to za jego poważną zaletę.

Do zwykłych urządzeń zwykle da się podłączyć tylko jedną parę słuchawek i jeśli nasz rozmówca także chciałby mieć słuchawki na głowie, to pojawia się już problem. Gabarytowo podtrak jest wielkości większego rejestratora audio, takiego jak Tascam DR-100 czy Tascam X8.

Możemy sobie go też wyobrazić jako takiego bardzo grubego, dużego smartfona. Samo urządzenie ma jeszcze takie charakterystyczne rozszerzenie z przodu, właśnie po to, żeby zmieściły się tam cztery gniazda XLR i są to gniazda tylko XLR, nie ma tutaj gniazd TRS, co jest być może dla niektórych dosyć istotną informacją.

Do tych gniazd wepniemy mikrofony. Da się podłączyć zarówno mikrofony dynamiczne, jak i pojemnościowe, które wymagają zasilania Phantom. To zasilanie Phantom jest załączane osobno dla każdego z wejść, specjalnym pstryczkiem, którym wybieramy, czy mamy podłączony mikrofon dynamiczny, czy pojemnościowy.

Gniazda XLR pozbawione są blokad, więc istnieje niewielka, ale jednak istnieje możliwość przypadkowego szarpnięcia i odłączenia mikrofonu. W praktyce nie powinno się to zdarzać, bo gniazda są dosyć ciasno spasowane, ale wspominam, że blokad nie ma.

Pod track, jak na swoje możliwości, jest bardzo kompaktowy, bo jego stosunkowo niewielka plastikowa obudowa musiała pomieścić nie tylko te cztery gniazda XLR, ale i cztery gniazda słuchawkowe, mini jack, gniazda modułu bluetooth, gniazdo dużej karty SD, dwa gniazda USB-C, mały wyświetlacz ciekłokrystaliczny, cztery przyciski jingli, przyciski sterujące, przyciski wyciszenia, czyli mutowania, a także dziewięć pokręteł poziomu, cztery dla mikrofonów, cztery dla słuchawek i jedno pokrętło dla jingli.

W praktyce każda boczna ścianka zawiera jakieś złącza, górna ścianka jest wypakowana pokrętłami, przyciskami i ekranem, a na spodzie znajdziemy klapkę od pojemnika na dwa zasilające ogniwa AA. Na spodzie nie znajdziemy za to powszechnego w rejestratorach audio gniazda 1/4 cala do mocowania urządzenia na statywie czy na innym uchwycie.

Prawdopodobnie dla większości użytkowników nie będzie to duża wada, ale osobiście chciałbym, żeby podtraka dało się montować w ten sposób, a nie tylko kłaść na blacie biurka. No dobra, to może w końcu zdradzę jak się z tego podtraka korzysta.

Ostatecznie okazuje się, że jest to bardzo proste. Podłączamy od jednego do czterech mikrofonów, zależy ilu mamy rozmówców. Dla mikrofonów pojemnościowych pstryczkami włączamy zasilanie Phantom. Ustalamy odpowiednie poziomy wejściowe, obserwując graficzne słupki na wyświetlaczu i wymawiając sakramentalne "raz, dwa, trzy, próba mikrofonu".

Podłączamy słuchawki dla uczestników rozmowy, jeśli mają taką chęć. No i to jest w zasadzie tyle. Wystarczy włączyć nagrywanie i już nasza audycja się zapisuje na karcie SD. Możemy nagrywać jednocześnie w komputerze, tak jak już wspomniałem, ale będzie to tylko stereofoniczny miks.

Jeśli nam to wystarcza, to w porządku. No i tyle. Rozmowę możemy od czasu do czasu ubarwić dźwiękami czterech dżingli, albo tych firmowych, albo przygotowanych samodzielnie. No chodzi o dźwięki tego typu. [dźwięk dźwięku] Można sobie to po prostu odpalić od czasu do czasu.

No i to jest naprawdę tylko tyle, no i aż tyle powiedzmy. Jeśli ktoś się uprze, może włączyć dla poszczególnych mikrofonów jeszcze filtr górnoprzepustowy, albo limiter, albo i to, i to. Ale tutaj to też działa tylko na zasadzie "włącz, wyłącz", nie ma żadnych dodatkowych parametrów.

Po prostu aktywujemy daną funkcję, albo ją wyłączamy. Nie ma tutaj żadnych efektów w rodzaju kompresorów, DSR-ów, bramek szumów, niczego takiego na pokładzie podtraka nie znajdziemy. A jeśli chcemy nagrywać na przykład spotkanie przez Google Meet, czy Messengera, czy inny program do konferencji, to jest nic strasznego.

Przełączamy czwarte wejście, to jest istotne, czwarte wejście w tryb USB, podłączamy podtraka do komputera przeznaczonym do tego gniazdem USB-C, no i już, w komputerze pojawi się nam nowe urządzenie, które jest takim interfejsem audio, wybieramy w programie do telekonferencji, że chcemy z tego urządzenia korzystać, no i to tyle.

Warto może jeszcze tylko w menu uaktywnić funkcję "mix minus", żeby nasz rozmówca nie dostawał jako echa tego, co sam mówi, no ale myślę, że to jest jak najbardziej do ogarnięcia. Jeżeli chcemy nagrywać z kolei rozmowę telefoniczną, czyli ktoś do nas dzwoni smartfonem, a my chcemy z nim sobie porozmawiać z wykorzystaniem podtraka, to najpierw wejście trzecie tym razem przełączamy w tryb smartfonowy, a potem łączymy telefon z podtrakiem, albo kabelkiem TRRS, czyli tak po staremu powiedzmy, albo przez moduł Bluetooth BTA2, jeśli mamy ten moduł, to możemy skorzystać z tej metody.

I to tyle. Troszkę szkoda, że chęć skorzystania z tego sygnału z komputera, jeśli korzystamy z komunikatorów, czy chęć skorzystania z telefonu redukuje nam liczbę wejść mikrofonowych, bo mamy opcję "albo albo". Albo pstryczkiem wybieramy mikrofon na danej ścieżce, albo telefon, albo komputer.

Więc musimy się zdecydować. W takiej bardzo ekstremalnej postaci sprowadzi się to do tego, że będziemy mogli podłączyć dwa mikrofony do wejści 1 i 2, na wejściu trzecim będziemy mieli smartfona, a na wejściu czwartym będziemy mieli komputer z komunikatorem na przykład.

Jak widać, PodTrak P4 jest urządzeniem raczej prostym w użyciu. Jedynym elementem, który komplikuje życie jest konieczność korzystania niekiedy z menu i z ekranu. Ekran, nie oszukujmy się, jest malutki, mało kontrastowy, a przyciski nawigacyjne są również małe i też niezbyt dobrze położone, bo one są tuż nad pokrętłami od słuchawek, więc tamta dostępność nie jest jakaś rewelacyjna.

No a bez korzystania z menu nie włączymy na przykład funkcji Mix Minus, nie uaktywnimy filtrów górnoprzepustowych, czy limiterów, więc niestety czasem trzeba do tego menu zajrzeć. Wypada powiedzieć jeszcze co nieco o zasilaniu, bo w pudełku znajdziemy dwie bateryjki AA i to jest podstawowy sposób zasilania, właśnie za pomocą ogniw AA.

Oczywiście zalecam ekonomiczniejsze nieco korzystanie z akumulatorku zamiast z baterii AA, no ale jeśli akurat akumulatorki nam się wyczerpały, nie mamy ładowarki, a w kiosku znajdziemy bateryjki AA, no to jest to jakieś rozwiązanie.

Kilka razy przetestowałem moje zaprawione w bojach czarne akumulatorki Eneloop Pro i przy nagrywaniu dwóch mikrofonów pojemnościowych, czyli wymagających zasilania Phantom, wytrzymywały one około dwóch godzin, czasami godzinę pięćdziesiąt, czasami dwie godziny.

Zmiana typu mikrofonów na dynamiczne, czyli odłączenie zasilania Phantom, powoduje, że czas ten wydłużył się praktycznie dwukrotnie, więc jeśli chcemy nagrywać długo, no to raczej mikrofonami dynamicznymi. Na szczęście akumulatorki to nie jest jedyne źródło zasilania.

Podtrak ma specjalne gniazdo USB-C przeznaczone tylko właśnie do tego celu, czyli do zasilania, na przykład z powerbanku albo z ładowarki od telefonu, a można sobie wybrać dowolne źródło, które dostarczy prąd przez USB-C.

Taka dosyć istotna informacja, jak myślę, bo przez drugie gniazdo USB-C, to komunikacyjne, przeznaczone do podłączenia do komputera, też można zasilać podtraka i to jest dosyć podstępnie zrobione. Chodzi mianowicie o to, że jeśli chcemy zasilać podtraka właśnie z tego komunikacyjnego portu USB-C, to musimy podtraka najpierw podłączyć do komputera, a potem go dopiero włączyć.

Bo jeśli podłączymy USB-C, czyli kabelek do tego portu USB-C, tego komunikacyjnego w trakcie działania podtraka, to on nie zauważy, że może być zasilany z tego gniazda i będzie nadal korzystał z akumulatorków. I mówię to z własnego doświadczenia, bo jest takie przeświadczenie, że jeśli podłączymy przez USB-C kabelek, to już się urządzenie zasila z tego kabelka.

A tutaj akurat w tym przypadku będzie tak, że po prostu nam padnie rejestrator, bo mu się wyczerpią akumulatorki, bo on się sam nie przełączy na zasilanie z USB-C. Więc jeśli chcemy korzystać z tego gniazda komunikacyjnego, to koniecznie najpierw podłączmy, a potem dopiero włączajmy podtraka.

Przejdę może jeszcze do spraw takich bardziej technicznych, związanych z jakością nagrywanego dźwięku, jego parametrami. Zoom postanowił w podtraku ograniczyć parametry zapisu do 16 bitów i do 44 kHz. Dlaczego akurat tak w dzisiejszych czasach? Ja mam dwie teorie.

Po pierwsze, być może stwierdzono, że podcasterzy to kompletni amatorzy i więcej im nie trzeba. A po drugie, może Zoom nie chciał, żeby linia podtrak, bo P4 nie jest jedynym podtrakiem, jest jeszcze P8, żeby ta linia odbierała użytkowników droższej linii LiveTrack, bo w LiveTrackach już są 24 bity i 96 kHz, albo żeby podtraki uszczuplały konto linii rejestratorów audio, czyli H4, H6, H8.

Tam też już są 24 bity i wyższe częstotliwości. Czy te nieco niskie parametry to jest realny problem? Myślę, że nie bardzo, w praktyce nie bardzo, chyba, że akurat nagrywamy, czy planujemy nagrywać dźwięk typowo do wideo, bo w wideo przyjęło się, że tam jest standard 48 kHz, taka jest częstotliwość próbkowania.

Jeśli chcemy unikać konwersji z 44 na 48, to być może to nie jest urządzenie dla nas. Ale w praktyce, jeśli nie robi to nam dużej różnicy, myślę, że to nie jest jakiś duży problem. Jedynie to 16 bitów może być kłopotliwe, jeśli, i to w zasadzie tylko wtedy, kiedy nagramy coś bardzo cicho.

24 bitowe nagrania zazwyczaj możemy pogłośnić bez straty jakości, nawet o 20 dB. Niestety 16 bitowe nagrania, bardzo ciche, może już mieć po takim pogłośnieniu zwiększone szumy. Zależy jak ciche było to nagranie i o ile decybeli je pogłośniliśmy.

Ważne jest zatem, żeby odpowiednio wzmocnić sygnał jeszcze przed nagraniem. No i tutaj konstruktorzy Zuma się popisali, bo PodTrak P4 ma przedwzmacniacze o mocy 70 dB, co w zupełności wystarcza do pogłośnienia dowolnego mikrofonu na rynku, który możecie trafić w swoje ręce.

Jako przykład podam właśnie nieśmiertelnego Shura SM7B, którego nagrywam w tym momencie. No i da się go nagrywać bez najmniejszego problemu. Ja teraz osiągam praktycznie maksimum poziomu, a mam przedwzmacniacz ustawiony gdzieś na 75%, więc to nawet nie jest to 70 dB tak naprawdę.

I da się, da się to nagrać, da się nagrać SM7B. Natomiast dla osób podekscytowanych tymi 70 dB, powiem tylko tak dla ostudzenia, że tak duża moc nie oznacza jednocześnie niskoszumowości. To są dwa różne parametry. To, że przedwzmacniacz ma bardzo duże wzmocnienie, nie oznacza, że dostaniemy z niego bezszumowe nagrania.

To są dwie różne rzeczy. Podtrack P4 ma szumy własne na przyzwoitym poziomie -124 dBu, więc to jest taki poziom jak ma na przykład Tascam DR-100 MK3, no i prawie taki sam jak ma Rodecaster Pro pierwszej generacji, który ma -125 dBu.

Sprawdzałem to w praktyce i rzeczywiście po znormalizowaniu nagrań mikrofonu SM7B pochodzącego z tych trzech urządzeń, poziom szumów był w zasadzie taki sam w każdym przypadku. Co nie znaczy, że był niski. To nie jest tak, zresztą możecie się przekonać, bo ten odcinek jest po prostu puszczony w ether tak jak się nagrał w zoomie podtrack P4.

Więc możecie sobie sami posłuchać. Mogę teraz dać Wam chwilę ciszy, żebyście mogli sobie posłuchać tych szumów, które się pojawiły w nagraniu z Shura SM7B. [szum] Tak to mniej więcej wygląda. Postanowiłem nagrać jeszcze jeden fragment, podczas którego używam mikrofonu Rode NT1 5.

generacji, a to z tego względu, że ktoś mógłby odnieść wrażenie, jako że cały odcinek jest nagrany Shurem SM7B i szumi dosyć mocno, więc ktoś może powiedzieć, że niestety ten zoom się nie nadaje, bo po prostu nagrania z niego będą szumiały.

To nie jest do końca prawda. Chciałem nagrać odcinek za pomocą Shura SM7B, żeby unaocznić, że samo wzmocnienie, które oferuje podtrack, nie wystarczy do tego, żeby bezszumowo nagrać Shura SM7B. Natomiast da się uzyskać niskoszumowe nagrania stosując po prostu mikrofony pojemnościowe, które nie mają za dużo szumów własnych, tak jak na przykład właśnie ten Rode NT1 5 generacji, który ma szumy na poziomie 4 dB, ważone krzywą A i jest najbardziej bezszumowym mikrofonem, który mam w kolekcji.

Posłuchajcie teraz fragmentu ciszy. Jedyne co może być słychać, to jakiś odległy hałas samochodów za oknami, mimo że okno jest zamknięte, zaszczelnione. W studiu mam wszystko wyłączone, więc w zasadzie jestem tutaj tylko ja i ja hałasuję i ewentualnie jakieś odgłosy zza okna.

Posłuchajmy zatem ciszy z zooma podtracka P4. Także myślę, że da się nagrać naprawdę wysokiej jakości dźwięk tym rejestratorem. Zachęcam do wypróbowania. Niekoniecznie sprawdzi się w wypadku mikrofonów dynamicznych, zwłaszcza takich o słabym sygnale, ale we współpracy z mikrofonami pojemnościowymi nikt nie powinien narzekać na to narzędzie.

Przechodząc powoli do podsumowania, muszę uznać podtracka P4 za całkiem przydatne narzędzie do nagrywania podcastów, zwłaszcza jeśli planujemy nagrywać rozmowy. Do dyspozycji dostajemy 5 kanałów audio, dwa czysto mikrofonowe, jeden mikrofonowo-telefoniczny, jeden mikrofonowo-komputerowy, no i kanał z dżinglami.

Urządzenie daje możliwość podłączenia czterech par słuchawek, czyli dla każdego rozmówcy znajdzie się jedna para. Można użyć go także jako mobilnego interfejsu audio i oprócz nagrywania na karcie SD, nagrywać także w komputerze.

Ale w komputerze pamiętajmy, że nie da się nagrywać wielościerzkowo. Sterowanie jest banalne i w zasadzie trudno tutaj jest cokolwiek popsuć, czy źle ustawić. Jeśli już coś słyszymy w słuchawkach, to raczej się to nagra. Tutaj mam małe zastrzeżenie do przedwzmacniaczy, czy wzmacniaczy słuchawkowych, które są raczej słabe i naprawdę szumią dosyć mocno.

Jak podłączycie sobie słuchawki, nie cały ten szum będzie w nagraniu później, bo część tego szumu wynika właśnie z tej kiepskiej jakości wzmacniaczy słuchawkowych w PodTraku, więc bierzcie to też pod uwagę. Niektórzy mogą psioczyć, że nie ma tutaj zaawansowanych efektów w rodzaju kompresora, DSR-a, bramki szumów, ale osobiście uważam, że akurat dobrze się stało.

Dzięki temu PodTrak jest urządzeniem prostym i łatwym do ogarnięcia, a do tego stosunkowo tanim, więc jeśli komuś po pewnym czasie będzie brakowało takich dodatkowych funkcji, będzie chciał produkować audycję już na gotowo w tego typu konsoli, to myślę, że i tak zdecyduje się na jedną z tych większych konsoli typu Tascam MixCast czy Rodecaster.

PodTrakowi P4 najbliżej jest, tak myślę, do Zuma H6 lub Tascama DR-60 czy DR-70, z tą różnicą, że P4 dysponuje dodatkowymi funkcjami, na przykład ma te cztery gniazda słuchawkowe, ma możliwość rejestrowania sygnału z komputera i z telefonu, a po zakupieniu opcjonalnego modułu Bluetooth można także nagrywać bezprzewodowo sygnał z telefonu, więc tego zwykłe rejestratory na ogół nie mają.

PodTrak P4 nie jest zatem bezpośrednią konkurencją dla dużych konsol, bo jednak ma mniejsze możliwości, wyraźnie mniejsze, ale jednocześnie może się okazać zupełnie wystarczający dla dużej grupy podcasterów, którzy nie będą potrzebować niczego więcej.

Bo nie każdy ma aż takie chęci i aż takie ambicje, żeby sobie robić na gotowo takie tip-top audycje z dużego urządzenia i drugiego na dodatek. No i myślę, że tak można podsumować to właśnie urządzenie. To tyle na dzisiaj. Do usłyszenia.

Powrót