Powrót

159 Mikrofony - tanio czy drogo?

[muzyka] [muzyka] [muzyka] [muzyka] [muzyka] Witajcie w kolejnym odcinku podcastu "Gadanie Gadesa". Tym razem bez żadnego cyklu, chociaż będzie troszkę narzędziownikowo. Jakiś czas temu jeden z was dobierał synowi mikrofon do prowadzenia rozmów zdalnych.

Pozdrawiam cię Piotrze. No i wywiązała się wtedy ciekawa dyskusja. No bo pojawiło się pytanie, czy ładować się w koszty, kombinować z mikrofonem XLR na przykład i interfejsem audio, czy może lepszy będzie mikrofon USB. Ostatecznie na próbę sprawa stanęła na bardzo nisko budżetowym mikrofonie Trust Primo Desk za niecałe 30 zł.

Z ciekawości zamówiłem sobie wówczas ten sam model, żeby właśnie nagrać taki odcinek jak dzisiaj, czyli porównanie mikrofonu niskobudżetowego z wysokobudżetowym. Ten mikrofon Trusta dotarł po dwóch dniach i teraz śmieszna sytuacja, bo okazało się, że jest to identyczna konstrukcja, jaką kupiłem parę miesięcy wcześniej za kilkanaście złotych w markecie do odcinka o kosztach sprzętu, jaki nagraliśmy z Tomkiem Stankiewiczem na jego podcaście.

Link do tej rozmowy znajdziecie w opisie odcinka. Tamten mikrofon, tam był chyba Tracer, z tego co pamiętam, wywiozłem do pracy, żeby sobie go tam używać po prostu do rozmów takich na Teamsach, ale przywiozłem go do porównania, żeby zobaczyć, czy one rzeczywiście są takie same.

No i poza opakowaniem i ceną Trust i wspomniany Tracer są zupełnie identyczne. Nawet mają identyczne wyposażenie, czyli taką przejściówkę na TRRS, żeby można było podłączyć do laptopa. No dobra, ale o co chodzi w tym odcinku, który sobie wymyśliłem na dzisiaj? Troszkę o to samo, co zrobiliśmy z Tomkiem podczas tamtej rozmowy, tej wspomnianej, tylko bardziej testowo i bardziej jawnie.

Chcę zademonstrować wam różnicę w dźwięku między najtańszym mikrofonem w moim studiu, a najdroższym mikrofonem w moim domowym studiu. Pominę w tym wypadku model Esperanza Mini Voice EH178, który omawiałem w odcinku 75, bo szczerze mówiąc to już było naprawdę ekstremum, a poza tym, to już zupełnie szczerze mówiąc, nie pamiętam w ogóle, gdzie ja go schowałem, gdzie on teraz jest.

Strata niewielka. Mam tutaj tego rzeczonego Trust Primo Desk, zupełnie w takiej wersji, w jakiej trafia do nas z opakowania, czyli nie jest zabezpieczony przed podmuchami, co pewnie będzie słychać w pewnych momentach. I porównam go do Neumana TLM-103, który obecnie okupuje w moim studiu pierwsze miejsce na podium.

Narzędziownika wprawdzie jeszcze nie było, ale robi się, jeśli mogę tak powiedzieć. Będę przełączał się między mikrofonami, czyli raz będziecie słyszeć jeden, a raz drugi. W rozdziałach, czyli czapterach, umieszczę informacje, który fragment nagrany jest którym mikrofonem, ale mam nadzieję, że podczas słuchania, nawet na jakichś takich kiepskich słuchawkach, różnica będzie jednak słyszalna.

Taką mam nadzieję. Czy może taka jest teza tego odcinka? Po pierwsze zastanówmy się może, czy w ogóle Trust Primodesk może mieć zalety względem Neumana. Oczywista zaleta to jest cena. Czyli to jest cena około 150 razy mniejsza niż TLM-103.

A jeśli ktoś w ogóle zdecyduje się na ten model Tracera, który kupiłem w markecie za kilkanaście złotych, no to zyska praktycznie trzystukrotnie. Jednak cena to jest troszkę za mało. Na pewno dla kogoś, kto dopiero zaczyna i chce podłączyć mikrofon do laptopa czy do smartfona, ogromną zaletą będzie wtyczka mini-jack.

Obecnie zgodzę się, że to może nie jest aż taka zaleta, bo i w laptopach i w smartfonach producenci coraz częściej rezygnują z takiego analogowego wejścia. Jednak jeszcze mnóstwo sprzętu nim dysponuje i może to jednak być jakiś plus.

W komplecie z Trustem czy z Tracerem dostajemy odpowiednią przejściówkę, która umożliwia podpięcie zarówno mikrofonu, jak i słuchawek do laptopa, czyli możemy też załatwić sobie w ten sposób monitoring. No i do rozmów przez jakiś komunikator służbowy, na przykład ten zestaw będzie nadawał się, powiedzmy, że dobrze.

Mikrofon Trusta też bardzo dobrze nadaje się do transportowania. Oczywiście po złożeniu, bo on normalnie ma taką stopkę, więc w stanie złożonym może być kłopotliwy do przewożenia, ale jeśli wyjmiemy pałąk i złożymy całość, to już zmieści się do torby z laptopem.

No i Mantel M103 może mieć z tym pewien problem. Poza tym ta wspomniana podstawka i pałąk powoduje, że nie potrzebujemy też żadnego statywu, żadnego ramienia mikrofonowego. Po prostu stawiamy Trusta na biurku i zaczynamy do niego gadać i niczego więcej nie potrzebujemy.

Z kolei TLM-103 ma też swoje zalety. Przede wszystkim jest solidny, elegancki i rewelacyjnie brzmi. Z punktu widzenia początkującego podcastera, czy osoby, która chciałaby po prostu nagrać cokolwiek z w miarę dobrą jakością, no i ma to jednak same kłopoty.

A to nie jest problem z samej ceny zakupu, która nie jest tym, co chcielibyśmy zapłacić za sprzęt do uprawiania. Było nie było hobby w większości wypadków. Co gorsza jednak, to jest dopiero początek wydatków, bo mikrofon musimy jakoś podłączyć do laptopa, by nagrać sygnał z niego, a że TLM-103 jest klasycznym mikrofonem analogowym, posiadającym wyłącznie gniazdo XLR, to trzeba wymyślić jakiś sposób na podłączenie.

Od razu rozczaruję osoby, które wpadły w tym momencie na pomysł, że przecież wystarczy sobie polutować, czy kupić przejściówkę z XLR na mini jacka. To nie zadziała, ponieważ Neumann TLM-103 jest wielkomembranowym mikrofonem pojemnościowym, a to oznacza konieczność zasilenia go specjalnym napięciem Phantom.

Tak się to nazywa. Bez tego napięcia kapsuła mikrofonu nie będzie działać i niczego nie nagramy. Musimy koniecznie mieć zatem urządzenie, które nie dosyć, że będzie zaopatrzone w gniazdo XLR, to też będzie miało możliwość użycia napięcia Phantom.

Zwykle sprowadzi się to do zakupu jakiegoś interfejsu audio, ewentualnie rejestratora audio. No i to też jeszcze nie koniec, bo mikrofon jest niezwykle czuły na drgania, więc trzymanie go w ręku odpada, o czym za chwilkę się przekonacie, kiedy pójdę nagrywać do pokoju mojej córki.

Potrzeba zatem statywu albo ramienia mikrofonowego i potem jeszcze tylko trzeba dokupić jakąś gąbkę, na przykład firmową Neumanna WS87, albo jakiś popfiltr, żeby właśnie zabezpieczyć mikrofon przed popami, przed podmuchami, no i wtedy można nagrywać.

Oczywiście im osoba nagrywająca bardziej doświadczona i lepiej wyposażona, tym zalety trasta będą stawały się coraz mniej istotne. Podobnie mniej istotne staną się wady Neumanna. Za to być może ważne okażą się okoliczności, czyli pomieszczenie w jakim nagrywamy.

Do tej pory nagrywałem w swoim domowym studio, czyli w pokoju mniej więcej zaadaptowanym akustycznie, a teraz przeniosę się do pokoju córki, który jest kompletnie pozbawiony adaptacji akustycznej. Idę. No i dobra, jestem już w pokoju córki.

Tutaj warunki do nagrywania są dosyć, powiedziałbym, niekorzystne, co pewnie słyszycie od razu. Aktualnie mówię do trasta, który tak właśnie brzmi. Teraz jeszcze, żeby... o, może go na chwilę tutaj sobie odstawię. Dobra. I teraz pstryknę.

Tak brzmi pstryk w tym pomieszczeniu, nagrywany trastem. Dobra, to teraz słyszycie mnie już z Neumanna TLM-103. No i też popstrykam. Tak to mniej więcej brzmi w pokoju, w którym większość powierzchni to są powierzchnie płaskie i twarde, w zasadzie miękkie jest tylko łóżko i mała wykładzina na podłodze, ale większość podłogi to jest parkiet, czy może bardziej panele drewniane.

No i są tutaj szafy, są regały, w małym stopniu wypełnione książkami. Tak to wygląda. Nie za bardzo to pomieszczenie nadaje się do nagrywania, więc wrócę do mojego studia. Małe wyjaśnienie należy się wam w kwestii urządzenia, którym nagrywam dzisiejszy odcinek, a jest to Zoom F3.

Jeżeli ktoś zna to urządzenie, zastanawia się być może jak dałem radę podłączyć do niego mikrofon z wtyczką mini jack. Otóż wykorzystałem do tego celu przejściówkę adapter Rode VXLR Plus, która potrafi dokonać konwersji sygnału i dzięki temu ten mikrofon działa.

Natomiast są tutaj względnie małe szumy w nagraniu. Myślę, że należy jeszcze przeprowadzić jeden test, to znaczy urealnić scenariusz i nagrać Thrust'a, ale za pomocą laptopa. I to teraz postaram się zrobić, czyli włączę laptopa i podłączę do niego tego Thrust'a i zobaczymy jak tam się nagra, i popatrzymy co z tego wyjdzie.

Teraz dopiero mamy zupełnie realne nagranie z Thrust'a, podłączyłem go do laptopa i nagrywam za pomocą programu Acon Acoustica. Jak być może już słyszycie, zdecydowanie podniósł się poziom szumów, nie tylko dlatego, że pracuje laptop, co też trzeba przecież wziąć pod uwagę, ale przede wszystkim dlatego, że zintegrowane karty dźwiękowe z gniazdami MiniJack w komputerach oferują, przynajmniej ta moja, taki właśnie poziom szumów podczas rejestracji.

Niestety to też trzeba uwzględniać w swoich planach nagraniowych, że te zintegrowane karty dźwiękowe w laptopach mają gorsze wejścia audio niż na przykład taki rejestrator Zoom F3. No i tak się sprawy mają, jeśli chodzi o różnicę między tymi mikrofonami, oczywiście w dużym uproszczeniu i z pewnym przymrużeniem oka.

Nie ulega wątpliwości, że technologicznie i pod względem jakości rejestrowanego dźwięku TLM-103 zostawia Thrust'a daleko w tyle. Jednakże w warunkach prawdziwie domowych, przy dobraniu odpowiedniego miejsca, w świetnym, prędkość, prędkościowym, i przy dobrym obróbce, a przede wszystkim jeśli ten nasz sygnał będzie odsłuchiwany tylko w tanich słuchawkach Bluetooth, dźwięk z Thrust'a nie brzmi z pewnością 150, czy nawet 300 razy gorzej niż dźwięk z Neumana.

Zresztą dajcie znać w komentarzach, jakie macie na to zapatrywanie, bo jestem ciekaw, czy brzmienie tego Thrust'a, byłobyście w stanie zaakceptować, gdybym mój podcast nagrywał właśnie tym mikrofonem. Skoro jednak da się wyciągnąć za uszy nagranie z mikrofonu za 15 czy za 30 zł, to po co kupować droższe mikrofony? Możecie sobie zadać takie pytanie.

Otóż wcale nie trzeba. To właśnie chciałem zademonstrować. Na pewno znajdą się wśród was tacy, którzy są zadowoleni, że dźwięk z Thrust'a w zupełności wystarczy, a przy słabych warunkach odsłuchowych wręcz może nie być słychać różnicy między jednym mikrofonem a drugim.

To powoduje, że być może nie będzie miało dla was znaczenia, jakiej klasy mikrofonem nagrywacie swój dźwięk. To już jest, myślę, bardziej kwestia podejścia osoby, która nagrywa. Zastanowczo opowiadam się za Neumannem TLM 103.

Powrót