Powrót

161 Podcast na YouTube

Gadanie Gadesa. Rozmaitości. Witajcie w kolejnym odcinku podcastu "Gadanie Gadesa". Od ponad miesiąca testuję wprowadzoną w styczniu funkcję YouTube'a związaną z podcastami. Otóż wreszcie ktoś w Google'u ogarnął, że ludzie i tak publikują podcasty audio w postaci wideo, tylko muszą w tym celu specjalnie preparować filmiki ze statyczną grafiką.

Zmiany w tej materii zapowiadano już od lat i dotąd sprowadzały się do tego, że wprowadzono specjalne playlisty traktowane właśnie jako podcasty. Tym razem jednak funkcja faktycznie ma szansę stać się przydatna, a dla niektórych może być przydatna już teraz.

Chodzi bowiem o stworzenie na kanale YouTube podcastu, który będzie podłączony do normalnego podcastu, czyli takiego zwykłego podcastu umieszczonego na przykład na Spotify czy na Spreakerze. To jest spore ułatwienie, bo pamiętam do teraz bardzo pracochłonny proces dodawania kolejnych odcinków do YouTube'a w 2022 roku.

Musiałem wtedy na podstawie plików .mp3 i grafik generować pliki wideo, wrzucać je na kanał, opisywać, publikować, a że miałem już wówczas około 70 odcinków, no to było trochę babrania z tym wszystkim. Teraz jest już o wiele prościej.

W YouTube Studio klikamy na przycisk "Utwórz" i widzimy nową pozycję pod tytułem "Nowy podcast". Możemy dzięki temu albo utworzyć podcast playlistę, czyli dotychczas jedyną opcję. Możemy przekształcić już istniejącą playlistę w taką właśnie podcastową.

Najciekawsza jest jednak opcja "Prześlij kanał RSS". Otwiera ona specjalny kreator, w którym tak naprawdę istotna jest tylko jedna rzecz. Musimy podać adres pliku RSS czy kanału RSS naszego tego prawdziwego podcastu. Podcast musi być nasz i musi mieć podany adres e-mail w swoich ustawieniach.

Ten adres e-mail jest sposobem weryfikacji. To jest taki sposób, żeby potwierdzić prawo własności dla danego kanału. Po przejściu weryfikacji trzeba jeszcze tylko zdecydować o widoczności tego YouTubowego podcastu. Mój jest na razie prywatny, no i chyba na razie taki pozostanie.

Jeśli ktoś słucha tego odcinka właśnie na YouTubie i dziwi się, jak to jest możliwe, skoro podcast jest prywatny, no to już spieszę z wyjaśnieniem. Otóż obecnie mam dwa podcasty na YouTubie. Ten dotychczasowy, który jest jak najbardziej publiczny i jest dostępny, a który przygotowuję ręcznie i osobiście.

No i ten drugi, nowy, tworzony automatycznie przez YouTuba na podstawie pliku RSS. No i ten właśnie jest ukryty i tego nikt poza mną nie widzi. Dlaczego tak? Już wyjaśniam. Sam mechanizm zaciągania danych o podcaście bardzo mi się podoba i przyznam, że w pierwszej chwili strasznie się ucieszyłem, że odpadnie mi konieczność tworzenia plików wideo, ładowania ich do YouTuba, uzupełniania opisów, słów kluczowych itd., itd.

Jeśli ktoś to robi, to rozumie, o czym ja mówię. Sądzę tak, mimo tego, że stworzyłem sobie już sporo narzędzi ułatwiających i automatyzujących tę pracę, bo inaczej chyba bym osiwiał, między innymi po przygotowaniu odcinka w Chapters Creatorze mogę od razu wygenerować plik wideo z rozdziałami i grafiką, więc nie jest to aż tak pracochłonne, jak było jeszcze w tym 2022 roku, gdzie pamiętam, że miałem jakieś skrypty, które w linii poleceń mi konwertowały MP3 na plik wideo itd.

Niemniej, moim zdaniem, mogłoby być jeszcze prościej. Dlaczego nie zdecydowałem się na przejście na ten podcast automatyczny, który teraz YouTube wprowadził? Pierwszym powodem jest jakość audio i jakość wideo. Podczas konwersji YouTube ściąga sobie oryginalne pliki MP3 z naszego podcastu, po czym na podstawie okładek generuje z nich pliki wideo, prawdopodobnie stosując jakąś niewielką, minimalną, być może akceptowalną jakość.

W wyniku tego obraz, moim zdaniem przynajmniej, straszy pikselami, a audio z niezłego robi się takie sobie. Przenoszone są i tytuł i opis, jednak w dużej liczbie odcinków, które skontrolowałem, opis rozleciał się po imporcie, jeżeli zawierał rozdziały, czaptery.

I tam pojawiły się jakieś niepotrzebne puste linie itd. W jednym odcinku w ogóle zniknął mi link do mojego własnego bloga, więc nie wiem czy tam działa jakieś zabezpieczenie antyphishingowe, czy nie wiem, jakieś. W każdym razie brakuje w tych opisach spójności, czasami brakuje treści, brakuje też tagów oczywiście, czyli słów kluczowych, no bo tak naprawdę YouTube nie ma skąd ich wziąć, bo Spotify np.

nie wymusza, żebyśmy podawali jakieś słowa kluczowe w jakimś polu. Dla mnie jednak najgorsza sprawa to fakt, że wideo nie zawiera żadnych zdjęć, które osadziłem w pliku mp3 i na podstawie których generuję pliki wideo na tym moim publicznie widocznym podcaście.

Te zdjęcia są połączone z rozdziałami, jeżeli ktoś czasem na YouTubie zerka np. na film z narzędziownikiem powiedzmy, no to może sobie obejrzeć omawiany sprzęt na fotografiach. To jest taki drobiazg. No i ja wiem, że pewnie 99% słuchaczy w ogóle nie zwraca na to uwagi, ale uważam, że to ważne, no i dlatego w ogóle to robię.

Przechodząc do podsumowania. Na pewno opcja importu podcastu z kanału RSS to bardzo dobra i oczekiwana funkcja, zwłaszcza, że tak utworzony podcast sam się uzupełnia. To znaczy, kiedy wrzucimy nowy odcinek na Spreakera, czy tam Podbina, czy Spotify itd.

YouTube na podstawie zmiany w kanale RSS zaciągnie sobie te zmiany, wygeneruje kolejny odcinek u siebie, no i to się tak będzie działo, dopóki będziemy wrzucać jakieś nowe odcinki podcastu. Jeżeli komuś wystarcza ta obecna jakość audio i jakości wideo, może już w tym momencie korzystać sobie w pełni z tego mechanizmu i może zapomnieć już zupełnie o pracy związanej z publikowaniem na YouTubie.

Wszystko załatwi automat. Dla mnie jednak brakuje paru rzeczy, jak np. zdefiniowania jakości, zwłaszcza audio, wyciągania grafik z mp3, lepszego importu opisów, no i póki tego nie będzie, to raczej nie sądzę, żebym się przesiadł na to automatyczne rozwiązanie.

Trzymam jednak kciuki, żeby Google poszedł jeszcze kroczek dalej, a wtedy będę mógł zaoszczędzić jeszcze troszkę pracy na tym, żeby YouTube robił pewne rzeczy za mnie. To tyle na dzisiaj. Do usłyszenia. [MUZYKA] [MUZYKA] [MUZYKA] .

Powrót