Powrót

165 Narzędziownik podcastera. Dynamiczne mikrofony domowej roboty

Witajcie w kolejnym odcinku podcastu "Gadanie Gadesa" z cyklu "Narzędziownik Podcastera". Dzisiaj nietypowo. Mija rok od czasu, gdy testowałem na moim podcaście w odcinku 108 dwa prototypowe mikrofony Rafała z kanału "Ciekawe Urządzenia".

Rafał przysłał mi kolejne swoje mikrofony, tym razem w ogromnym pudle, bo tych mikrofonów jest już cztery sztuki. Tym razem są to mikrofony dynamiczne, a nie pojemnościowe, a żeby być jeszcze w ogóle precyzyjnym, to są aktywne dynamiczne, co oznacza, że każdy z tych mikrofonów ma wbudowany układ, no aktywatora nazwijmy to, ja to tak nazywam.

Czyli to jest taki układ, który zazwyczaj kupuje się osobno. Mam tu na myśli urządzenia takie jak SE Dynamite, Cloudlifter, Fethead czy Clark Technic. Jakiś czas temu firma SE Electronics pokazała aktywne mikrofony Dynacaster DCM8 i DCM6.

Także Schur dostrzegł potencjał tego rozwiązania, rzucając w końcówce 2023 roku do sprzedaży model SM7DB, czyli taki SM7B z wbudowanym Cloudlifterem. Idea jest bardzo prosta. Mikrofony dynamiczne ze względu na swoją budowę dają sygnał dosyć niewielki, stąd trzeba dysponować dobrym urządzeniem nagrywającym, który dysponuje sporą mocą oraz niskimi szumami własnymi.

Jeszcze do niedawna popularny sprzęt konsumencki takimi parametrami po prostu nie dysponował, stąd popularność wspomnianych wcześniej aktywatorów, boosterów czy przedwzmacniaczy. Te niedostatki konsumenckiego sprzętu bardzo frustrowały np.

podcasterów czy youtuberów, więc byli oni zainteresowani aktywatorami i stąd już mały krok do tego, żeby ten aktywator po prostu wbudować do mikrofonu. Myślę, że nic dziwnego w tym, że pierwsze modele pochodziły właśnie od firmy SE Electronics, bo wcześniej ona oferowała właśnie jedne z takich najmocniejszych aktywatorów, czyli to był Dynamite i TNT.

Kolega Rafał poszedł też tym tropem i stąd wszystkie cztery mikrofony, które dostałem od niego do testów wymagają podania zasilania Phantom, żeby właśnie wzmocnić sygnał. Normalnie mój głos, gdybym nagrywał go bez zasilania Phantom, bo też można to zrobić, brzmiałby tak.

Wyłączę teraz zasilanie Phantom. To jest nagranie wykonane mikrofonem dynamicznym od kolegi Rafała z wyłączonym zasilaniem Phantom. Słychać wyraźnie, że głos jest dużo, dużo cichszy niż poprzednio. Przełączę z powrotem Phantom i będę nagrywał dalej.

Osoby słuchające tego odcinka na YouTubie lub w Pocket Cast, bo Pocket Cast potrafi wyświetlać osadzone grafiki, mogą sobie w tym momencie obejrzeć mikrofony na zdjęciu. Mikrofony mają ręcznie wykonane obudowy i są ponumerowane od 1 do 4 przez samego twórcę, więc tym razem nie muszę jakoś specjalnie tworzyć ich nazw, no i tak sobie pozostanę przy oznaczaniu ich jako RK, tylko w tym wypadku zrobię sobie RK D1, D2, D3 i D4, żeby trzymać się tego nazewnictwa z odcinka 108.

Większość dzisiejszego odcinka nagrywam modelem RK D4, to właśnie ten model słyszycie obecnie, brzmienie tego właśnie konkretnego modelu podoba mi się najbardziej spośród tej całej czwórki, ale spokojnie będę tutaj prezentował wszystkie mikrofony z tego zestawu.

Mikrofony w postaci prototypów są dosyć duże i tym samym średnio poręczne, na szczęście autor tym razem przygotował bardziej standardowe mocowanie, pomocą takiej specjalnej klamry, takiej łapy, którą chwyta się mikrofon, a która ma zintegrowany otwór z gwintem 1/4 cala, co już pozwala zastosować odpowiednie przejściówki, śruby, łączniki, żeby wygodnie przymocować mikrofon na ramieniu mikrofonowym.

I tak właśnie mam zamocowany teraz ten mikrofon, po prostu na moim standardowym ramieniu mikrofonowym. Jeden z mikrofonów, czyli RK-D1, do którego mówię w tej chwili, stąd zmiana brzmienia i te zakłócenia w tle, jest najwcześniejszą i najmniej doskonałą wersją spośród wszystkich tych czterech i myślę, że to wyraźnie słychać po tych zakłóceniach i po dziwnym brzmieniu.

Ten egzemplarz także jako jedyny pozbawiony jest siatki grilla, więc mówię praktycznie do gołej kapsuły. Kolega Rafał wspomniał, że numer 1 ma pewne niedoskonałości w budowie wewnętrznej, więc myślę, że nie ma się co za bardzo przy nim zatrzymywać.

Myślę, że modele o numerach 2 i 3, obecnie mówię do dwójki, mają brzmienie lepsze i dużo czystsze, pozbawione tego bzyczenia, buczenia, które było słyszalne w 1. Wprawdzie nadal przeraża, przynajmniej mnie, ilość wysokich częstotliwości, ale jest to już coś, z czym dałoby się zawalczyć w postprodukcji.

Na przykład w ten sposób. Teraz słyszycie fragmencik, który obrobiłem, to znaczy usunąłem zakłócenia, korektorem zdjąłem nadmiar wysokich częstotliwości, wzmocniłem dół i środek. No rewelacji może nie ma, ale chyba też nie jest jakoś bardzo tragicznie.

Dajcie znać w komentarzach, co sądzicie o tym, co się udało uzyskać z brzmienia tego mikrofonu. Teraz wracam już do surowego brzmienia i zamienię teraz mikrofon z drugiego na trójkę. Dobra, teraz zmieniłem mikrofon z dwójki na trójkę.

Tutaj już brak jest jakichś wyraźnych różnic między tymi dwoma modelami. Brzmieniowo myślę, że są bardzo zbliżone. Jednak do dalszego testu wykorzystam już zdecydowanie najlepiej moim zdaniem brzmiący model RK-D4, na którego się za chwilę przełączę.

Tutaj jeszcze zdradzę tylko, że od Rafała miałem informację, żeby modele 2 i 3 podłączyć do zasilania Phantom i poczekać krótką chwilę, tak powiedzmy minutę, żeby tam się zdążyły naładować jakieś kondensatory. Taki tip dostałem.

No i być może faktycznie tutaj to brzmienie się jakoś bardziej stabilizuje. Nagrywam ten odcinek z uwzględnieniem tej uwagi. Oczywiście te przerwy wycinam, żebyście nie musieli czekać minuty w ciszy, ale zachowałem ten moment na naładowanie kondensatorów.

Tutaj informacja do Rafała, żeby wiedział, że wziąłem to pod uwagę. Teraz przełączam się już na D4. No i jak słyszycie w porównaniu do poprzednich trzech modeli, D4 brzmi zdecydowanie najdojrzalej, najbardziej standardowo. W zasadzie wystarczy tutaj obniżyć ciągle trochę zbyt mocne, wysokie częstotliwości i dostaniemy jak najbardziej akceptowalne brzmienie.

Mikrofon tak jak pozostałe ma charakterystykę kardioidalną, sądząc przynajmniej z charakteru nagrywanego sygnału. Tak brzmi, kiedy mówię do niego z przodu, z odległości mniej więcej 6-7 cm. Tak, kiedy mówię do niego z boku pod kątem 90 stopni.

A tak, kiedy mówię do niego z tyłu. Jeśli chodzi o efekt zbliżeniowy, to teraz mówię z odległości około 1 cm od kapsuły. Teraz znowu z 6-7 cm, teraz z 15 cm, teraz z 30 cm i z odległości mniej więcej 1 m. Jeśli chodzi o odporność na podmuchy, to cały odcinek nagrywam bez jakiegokolwiek zabezpieczenia, więc trzeba przyznać, że mikrofon daje radę, mimo wszystko, mimo tej swojej bardzo prostej konstrukcji, jakoś daje sobie radę z popami.

Tak brzmi fraza testowa. Piekarz Piotrek przyniósł pizcę, peperoni po południu i poproszę papier pakowy do pakowania paczek. Zawsze można wykorzystać jakąś gąbkę do zabezpieczenia mikrofonu, takiego dodatkowego. Ja poprzestanę na takim nagraniu bez żadnych zabezpieczeń.

Jeśli chodzi o odporność na stuki, to o ile wiem, nie ma w tym mikrofonie żadnych specjalnych zawieszeń, czy jakichś takich elastycznych zabezpieczeń. Postukam teraz w biurko, teraz w ramię mikrofonowe, teraz w samą obudowę mikrofonu i w ten klips mocujący.

No i może w kabel jeszcze. No, całkiem chyba nieźle. Fragment lektorski, czyli Hugh Lofting i dr Doolittle jego zwierzęta. Pokój był bardzo mały, bez okna i o niskim suficie. Całe umeblowanie składało się z jednego tylko krzesła.

Dookoła ścian stały wielkie beczki przyśrubowane do podłogi, aby nie staczały się na siebie podczas chwiania i kołysania statku. Nad beczkami, na drewnianych hakach wisiały cynowe dzbany różnej wielkości. Mocna wońwina przesycała cały pokój.

W środku zaś, na podłodze, siedział mały, może ośmioletni chłopaczek i płakał gorzko. Na koniec jeszcze spełniam prośbę Rafała, którego intrygowało, jak brzmi porównanie jego mikrofonów z jakimś standardowym mikrofonem dynamicznym.

Posłużę się przykładem Shure'a Beta 58A, bo już myślę, że starczy Shure'a SM7B w każdym odcinku. Więc za chwilkę przełączę się na tego właśnie Shure'a Beta 58 i posłuchacie sobie jak brzmi w porównaniu do tego konkretnego mikrofonu.

Dobra, teraz przełączyłem się na Shure'a Beta 58A. No oczywiście Shure'a Beta 58A nie jest mikrofonem aktywnym, czyli stawia przed wzmacniaczą nieco większe wymagania niż takie mikrofony aktywne. Chociaż wydaje mi się, że w tym przypadku jednak ilość szumu w nagraniu, w przypadku Beta 58A, nie jest wcale jakoś dużo wyższa niż w przypadku aktywnego RK-D4.

Zrobimy sobie jeszcze takie porównanie, nagram za chwilę fragment ciszy. I prawdopodobnie wynika to z faktu, że Beta 58A ma bardzo silny sygnał sama z siebie. Także ona ma sygnał porównywalny, wydaje mi się, głośnością z tym właśnie sygnałem z RK-D4, wzmocnionym dodatkowo zasilaniem Phantom, a Beta 58 dostarcza taki sygnał po prostu sama z siebie.

Teraz fragment ciszy i później przełączę się z powrotem na RK-D4. No dobrze, jestem już z powrotem na RK-D4. No i pora na jakieś podsumowanie. Te cztery mikrofony od Rafała to dowód, że można zrobić w zasadzie coś z niczego.

Rafał zdradził mi, że zastosowane tutaj kapsuły kosztują naprawdę niewiele. To jest kwestia złotówki, dwóch złotych, coś takiego. No i w zasadzie główna robota to jest ta płytka wzmacniająca sygnał. Jeśli kogoś naszła ochota, żeby sobie zbudować swój własny mikrofon dynamiczny, myślę, że może się zgłosić do autora RK-D1, D2, D3, D4.

Namiary znajdziecie w opisie odcinka, więc możecie się tam kontaktować z Rafałem na własną rękę i myślę, że możecie liczyć na wsparcie w budowie takiego mikrofonu. Oceny ani polecenia oczywiście nie będzie, no bo to są w końcu prototypy nie do kupienia w ogóle.

W dodatku każdy z tych mikrofonów jest inny i unikalny na swój sposób. Tak czy owak, myślę, że dobrze jest czasem oderwać się od takiego rutynowego testowania produktów sklepowych. A już wkrótce, jeśli wszystko się uda, być może usłyszycie w tym podcaście jeszcze inny, mam nadzieję, że też ciekawe porównanie.

Powrót