Powrót

168 GADUŁKI z Teresą Drozdą o sprzęcie i nie tylko

Witajcie w kolejnym odcinku podcastu "Gadanie Gadesa". Zanim zaproszę Was na rozmowę z Teresą Drozdą z podcastu "Drozdowisko", mała informacja, ponieważ zrobiliśmy z Teresą eksperyment i rozmowa była nagrywana równolegle dwoma sposobami.

To co usłyszycie to nagranie pochodzące z dwóch mikrofonów kierunkowych SE8 rejestrowanych za pomocą Zooma F3. Natomiast nagrywaliśmy równolegle za pomocą zestawu bezprzewodowego Rode Wireless Pro i próbkę tego właśnie nagrania usłyszycie po zakończeniu rozmowy.

Także jeśli ktoś jest ciekawy jak sprawdzają się zestawy bezprzewodowe w nagrywaniu rozmów, zapraszam do pozostania po rozmowie i posłuchania tego krótkiego fragmentu, który da Wam możliwość porównania tego co udało się uzyskać za pomocą Rode Wireless Pro, a co udało się uzyskać za pomocą mikrofonów kierunkowych.

Tymczasem zapraszam do wysłuchania rozmowy. Bawcie się dobrze. Fantastycznie. Wszystko świeci na czerwono. Wszystko świeci na czerwono. I o to chodzi. Gadanie Gadesa. Podcasty, czyli zakłócanie ciszy. Witajcie w kolejnym odcinku podcastu "Gadanie Gadesa".

Dzisiaj goszczę u siebie Teresę Drozdę z Drozdowiska. Dzień dobry. Tak, to jest właśnie Teresa. Niektórzy z Was może ją znają już, bo reklamuje Twój podcast, nie wiem czy wiesz. Bardzo Ci dziękuję. Ja nie bardzo mogę reklamować Twój, bo moi słuchacze zupełnie są trochę z innego świata.

Tak, zdecydowanie. I dzisiaj myślę, że oni... I nie mam linków nawet żadnych, żeby podlinkować Twój podcast. Tak, no ja myślę, że nawet dzisiaj, jeśli byś podlinkowała ten odcinek, to też pewnie niewiele skorzystają, bo tutaj też będzie głównie o tej mojej działce.

Ale Twoja działka jest tak bardzo potrzebna i też od razu chcę Wam powiedzieć, ale zresztą to myślę, że Ci, którzy słuchają Konrada, Ci, którzy Ciebie słuchają, Ci, którzy słuchacie Konrada... Wy, o Wy. Wy, o Wy, którzy słuchacie Konrada, no to doskonale o tym wiecie, jak bardzo jest to pomocna osoba, z jak różnymi pytaniami można się do niego zwrócić, jak natychmiast albo za chwilę ma pomysł, jak pewne problemy techniczne rozwiązać.

Tak, bo ma szuflady pełne pierdół. Ale to jest bezcenne. W tym mi przypominasz bardzo mojego tatę, który też ma szuflady pełne pierdół, tylko, że te jego szuflady i te jego różne kable, mikrofony i tak dalej, no są trochę starsze od Twoich i nie zawsze w tym naszym świecie podcasterskim już pomagają, ale, co chcę powiedzieć...

A trochę się... Dobra. Przepraszam, przepraszam, bo tam... Nie, nie, nie, mówmy. Ale wiesz, ja po prostu tak mam, że zagarniam. Ja teraz się upajam się teraz. Ja tak mam, że zagarniam. Chcę powiedzieć, że ja na przykład 90% swoich odcinków nagrywam na mikrofonach, które właśnie mój tata wyjął ze swoich szuflad.

To są mikrofony estradowe, samsony, które, nie pamiętam, tej tam, wiesz, tych symbolów. Symbolów. Tak, tak, tak, nie tych symboli, ale mogę Wam to zagwarantować, że to są mikrofony, które z 15 lat tułały się po różnych estradach i mają, no 30-40 lat, myślę, lekko licząc, naprawdę.

To jest właśnie dosyć ciekawe, bo ja aktualnie od jakiegoś tygodnia testuję takie bardzo stare Tonsilla. Widziałam, widziałam. Widziałaś. I to są 50-letnie mikrofony. I jeszcze jeden udało mi się reanimować, jeszcze dwa dostanę, bo jak, wiesz, wrzuciłem ten tekst, to dostałem już dwie informacje, czy nie mógłbym tam przerobić tych kabelków.

Ale ja takie mikrofony też znam, bo dokładnie takie mikrofony też miał mój tata. No akurat one nie były używane oczywiście na estradzie, bo one się do używania estradowego nie nadają. Domowe raczej. Natomiast, no mówię, te dynamiczne samsony, które są po prostu podrapane, gdzieś powginane, mają główeczki.

No kurczę, żaden mikrofon mi tak dobrze nie nagrywa, jak te właśnie, które pożyczył mi tata, bo uznałam, że zanim zainwestuję kolejne pieniądze w podcast, no to po prostu skorzystam z tego, co jest w szufladzie. No i się okazało, że to po prostu działa doskonale, nagrywam na tym od trzech lat, nie mam zamiaru tego zmieniać.

A to widzisz, ja doszedłem do takiego wniosku po zeszłorocznej audionomii i jutro, jeśli mnie pamięć nie myli, to jutro pokaże się odcinek właśnie o nagrywaniu rozmów w terenie. I tam wziąłem właśnie taką BT-58A, to jest bardzo taki popularny mikrofon sceniczny właśnie, bo jak rozmawiałem tam z technikami z audionomii, to oni właśnie mówili, że to jest taki mikrofon niezniszczalny, że on tam wpada, spada, go kopią, szurają nim i tak dalej i one cały czas działają i rzeczywiście on sprawia takie wrażenie, ja mam taki.

No i wydaje mi się, że tak właśnie w teren, żeby jeździć, żeby się nie bać o to, że ojej, mam tutaj jakiś super mikrofon za 5 tysięcy złotych. Ja w ogóle tak uważam, to znaczy w taki sposób trochę traktuję sprzęt, jakby to powiedzieć.

Jak sprzedawałam samochód swój poprzednio, to napisałam, że to jest dobry samochód, nie pieściłam się z nim, ale też go nie zażynałam, nie zniszczyłam go, ale też to nie jest tak, że on jest jakiś wychuchany, że nie ma żadnej ryski i tak dalej.

Miałaś w ręce mojego Zuma H4, którego używam 8 czy 10 lat. Był sterany, ale działał. Oczywiście i on dalej działa i ja go teraz tutaj we Wrocławiu mam ze sobą i na nim nagrałam ostatnią właśnie rozmowę też, bo nie chciało mi się targać gdzieś w teren właśnie mikrofonów, statywów, H8, na której nagrywam najczęściej, Zuma H8, więc po prostu jak najbardziej.

Dlatego tego uwielbiam, bo on jest po prostu wiesz metalowy, mały, ja go po prostu wrzucam i on sobie jest. Tego, czyli powiedz którego. Zuma F3. No właśnie, czy już wiedzą twoi słuchacze. No w terenie to ja zwykle Zumem F3 nagrywam, bo on jest rzeczywiście taki niepozorny, ale on jest po prostu, ja się nie boję, jak go mam w torbie.

No więc właśnie, a dla mnie on jest niestety za mały, bo ma tylko dwa wejścia, a ja czasem potrzebuję trzech, czterech. No to już byś musiała mieć je w sześć, a on z kolei już jest w dwie. No dlatego ja kupiłam te H8, bo ona też się nadaje do nagrywania w terenie, ma ten przypinany zewnętrzny mikrofon, co prawda jest trochę za duże, żeby jej używać w terenie, w związku z tym rzeczywiście używam jej jako rejestratora stacjonarnego po prostu, a w terenie używam H1, H1N, który jest wspaniały.

I powiem Ci, że ja się bardzo bałam tego Zuma, ale to Ty mnie do niego przekonałeś. Ja go używałem po prostu. I ja w tej chwili naprawdę nie wyobrażam sobie lepszego sprzętu do nagrywania, mniejszego, bardziej poręcznego, oczywiście przez to, że on jest tak delikatny, ale ja go też wrzucam nawet bez pokrowca do torby.

Znaczy on ma ten plus, że nie ma się co bać, bo on nie jest jakiś bardzo drogi, więc nawet jak się coś tam z nim stanie, ale mogliby zrobić taką wersję jak F3, taki F1, który byłby na przykład zrobiony z jakiegoś, nie wiem, no nie ze stali, żeby nie był ciężki, ale z jakiegoś...

Trochę lepszego plastiku. ...żemlika spiekanego, coś takiego, takiego wiesz, tworzywa. Wszystko przed nami, wszystko przed nami, ale mówię, bałam się bardzo tego Zumika, bo on mi się wydawał zbyt delikatny, ale w tej chwili się z nim praktycznie nie rozstaje i dokupiłam sobie do niego jeszcze, Ty będziesz wiedział jak się nazywają te mikrofony, nie, nie, nie, te binauralne mikrofony.

Aha, te Rolanda. Rolanda, takie binauralne mikrofony, one oczywiście do normalnego nagrywania się nie nadają rozmów, natomiast bardzo mi pomagają w różnych innych sytuacjach, w których ja potrzebuję sobie udokumentować coś.

Atmosferę miejsca. Ale też po prostu zapisać, że ktoś coś mówi, jest jakiś wykład, coś takiego, ja wtedy po prostu wyciągam te słuchawki. One mają jeszcze ten plus, że są dyskretne, że nie widać, że ty nagrywasz. Nie widać, że nagrywam i przez to też nikogo nie peszę tym, że nagle leży jakiś, jak to się nazywa, dyktafon, po prostu kocham to słowo dyktafon, nikogo nie peszy, żaden dyktafon, tylko rzeczywiście ja po prostu tylko wyciągam te słuchaweczki, albo je sobie wywieszam gdzieś tutaj, prawda.

No bo z kolei jak są w uszach, to z kolei sprawiają wrażenie, że ty nie słuchasz. Tak, więc dlatego ja je sobie tutaj zazwyczaj tak wyciągam, prawda, na ubranie, albo nawet je tylko wystawiam z torby i te torby gdzieś tak kładę, żeby było wygodnie i to jest po prostu nadzwyczajne zupełnie i to na tego małego zumika, który jest lekki, a bateryjki na długo mu też wystarczają, bo on nie żre jakoś strasznie dużo energii, no to jest po prostu wspaniałe.

Natomiast do nagrywania rozmów, no to on jest dla mnie trochę za czuły i dużo bardziej muszę uważać, kiedy nim nagrywam. Bardzo dużo zbiera, jest bardzo selektywny, ale też właśnie przez to, że rozumiesz, jak ja rozmawiam i mam go nawet na amortyzatorach, które też mi polecił Konrad, słuchajcie, naprawdę ja przez Konrada wydałam taką ilość pieniędzy, ale no trochę sobie ułatwiłam życie.

Bo jestem, wiesz, na pasku producentów. Nie chcę się ukryć, że życie sobie trochę ułatwiłam, ale nawet jeśli go mam na statywie jego plus na tych amortyzatorach, na tym resorze, to i tak bardzo muszę uważać na to, jak ruszam ręką, jak daję rozmówcy mikrofon, jak podstawiam sobie, bo jednak to wszystko się bardzo mocno przenosi, a ja w momencie, wiesz, w którym jestem w serworze rozmowy, no trochę o tym zapominam.

Ważniejsza jest dla mnie ta rozmowa i w tym sensie on jest dla mnie, oczywiście używam go, ale to jest takie trochę właśnie obarczone lekkim niebezpieczeństwem. Ja właśnie nie wiem, czy to nie jest dlatego, że on jest taki lekki, wiesz, bo on tak nie dociąża tego resora i po prostu to nie pracuje.

Tak, no ale naprawdę tu już mówimy o jakichś takich po prostu niuansikach i rzeczach, na które bardziej zwraca się uwagę wtedy, kiedy słuchasz i coś ciągle stuka i ci przeszkadza, albo kiedy siadasz do montażu i po prostu "Boże, znowu stuka, Boże, znowu, Boże, ktoś mi tu znowu pyknął, tak, za bardzo", bo on też jest na to bardzo czuły.

Albo bębnienie w stół. Bębnienie, no więc dużo jest tych rzeczy, ale też tak naprawdę powiem Ci, że doświadczenie i podcastowe, ale też wcześniej radiowe pokazuje, że to mimo wszystko są rzeczy drugorzędne. To znaczy inaczej, nie może być tak, że takie stukanie czy bębnienie zagłusza Ci to, co mówi rozmówca, albo nie może też być tak, że co druga jest ta strzelająca spółgłoska i to wtedy naprawdę bardzo przeszkadza, ale jeśli ona się gdzieś pojawia raz na jakiś czas, bo właśnie ktoś ruszył głową, podszedł bliżej do tego mikrofonu i...

Chciał coś tak bardzo dyskretnie powiedzieć. I wtedy pyknął. Ciekawe, czy Ci pyknęło, nie, pewnie nie. Trochę pyknęło. Ja to zrobiłam specjalnie. Ale jestem przygotowany. Więc w momencie, kiedy to nie jest jakoś takie dominujące, albo nie jest tego bardzo dużo, to tak naprawdę, jeśli rozmowa jest dobra, fajna, ciekawa, to to po prostu nie przeszkadza.

I też się już tego nauczyłam, że trzeba znaleźć ten balans pomiędzy tym, jak bardzo skupiasz się na nagraniu, a pomiędzy tym, jak bardzo skupiasz się na tym, o czym i z kim rozmawiasz. Serio, to nie ma znaczenia, jeśli nie zejdziesz poniżej pewnego poziomu, bo jakby jednak rozmawiamy w groniu ludzi, którzy się starają.

Ty jesteś przekręcony za bardzo, jak dla mnie. To znaczy, nie, ja właśnie nie jestem... Jesteś, ty jesteś. Nie, nie, nie. Jesteś przekręcony. Ja wiem, ale mi chodzi o to, że jakby w moim podcastie nie chodzi o to, żeby właśnie prowadzić rozmowę i jakby skupiać się na samej rozmowie.

Tak, rozumiem. Tylko... Oczywiście. Ja jestem właśnie dla tych, którzy chcą te inne rejony zbadać. Tak, ale dlatego tak wspaniale mi się z tobą współpracuje, bo z jednej strony ty nie wymagasz ode mnie, żebym ja trzymała taką jakąś jakość dźwięku jak ty, żeby nie było żadnego szumu, że tutaj coś, że nie wiem.

A ja już od tego odchodzę. No ja nie wiem, nie wiem, nie wiem, słucham ty w twoich odcinków i naprawdę ciągle o tym mówisz. A, że tutaj jakiś preamp, a tu jakieś coś, a tu, a teraz będziesz trzeszczał krzesłem, tak? Specjalnie to robisz? Tak, specjalnie to robię.

To wytnę, bo teraz będzie dużo zakłóceń w tym sygnale. A, specjalnie to robisz, tak? Żeby nie było słychać tego, co ja mówię. Ale zmierzam do tego, że jednocześnie z tego wszystkiego, co Konrad mi proponuje, wtedy kiedy ja go o coś proszę, kiedy go o coś pytam, ja sobie mogę jednak wybrać takie rozwiązanie, które z jakiegoś powodu jest dla mnie najlepsze i już potem wykorzystywać je we własny sposób, na własny użytek.

No, ale przecież to ja cię zainspirowałam do tego, żebyś zaczął testować mikrofony nagłowne na przykład, prawda? A już, już mam nadzieję, że w kwietniu będzie przynajmniej dwa, trzy. Takie, więc to są takie rzeczy, którymi się można wymienić, bo ja z kolei odkryłam, że jak już odkryłam zestawy bezprzewodowe, które z kolei odkryłam za sprawą Konrada, bo nie przyszłoby mi do głowy samej naprawdę kupować żadnego Wireless Pro, Rode albo Saramonica, ja mam Saramonica, to po prostu jak już okazało się, że mam te mikrofony bezprzewodowe, no to dobra, no to teraz w takim razie zobaczmy, co można zrobić, żeby było jeszcze lepiej, tak? Tym sposobem sięgnęłam po jakieś pierwsze nagłowne mikrofony, tanie, bo to jest próba, to są zesty.

Tak, względnie tanie, tak. No nie no, one były strasznie tanie, te moje, które ja kupiłam. Wierz mi, że są tańsze, bo badałem. Aha, dobrze, czyli moje były względnie tanie, dobra. No w każdym razie chodziło o to, żeby nie uciekał głos wtedy, kiedy rozmówca odwraca głowę, no ale one też do końca nie spełniły moich oczekiwań, bo są trochę niewygodne i jednak jakość tego nagrania jest troszkę gorsza niż jak stawiam te swoje dynamiki samsony po prostu na stole.

Więc no tu po prostu trzeba to wszystko zawsze zważyć, wyważyć, trochę potestować. No właśnie, bo wiesz co, korzystając z tego, że siedzimy w biurze prasowym Teatru Capitol. Tak, znaczy siedzimy w biurze prasowym Przeglądu Piosenki Aktorskiej, to jest tak zwana sala VIP w Capitolu, to nie jest biuro prasowe na co dzień.

A, to jest sala VIP. Ja tutaj nagrywałam cały Capitol na ucho. Zachęcam do posłuchania, naprawdę bardzo. Wtedy, kiedy nagrywałam Capitol na ucho, to nagrywałam go właśnie tutaj, ta sala jest świetna, mimo, że ona jest cała przeszklona, zobacz, to ona jednak ma wykładzinę, nie dudni, jest tutaj trochę pogłosu, ale on jest bardzo, bardzo, bardzo delikatny, taki nieprzeszkadzający i to jest w ogóle wspaniała przestrzeń do nagrywania.

Zwłaszcza, że wiesz, mamy tutaj ulicę. Mamy ulicę i tak się jej nie słychać. No tak, bo to jest Piłsudskiego z tramwajami, więc tego nie słychać, także tak, tak, to jest w ogóle wspaniała przestrzeń do, moim zdaniem, do nagrywania.

Bo wiesz, że ja chciałem do tego biura prasowego nawiązać właśnie po to, żeby zapytać cię, jak to było, kiedy jeszcze pracowałaś w radiu, czy ty wtedy w ogóle zajmowałaś się tą stroną techniczną, czy tylko skupiałaś się na nagrywaniu, a wszystko techniczne ogarniał ci ktoś, kto się znał, miałaś ludzi od tego.

W momencie, w którym nagrywałam w studiu rozmowy, to oczywiście miałam realizatora, czyli wchodziłam tylko przed mikrofon i sadzałam przed drugim mikrofonem gościa i realizator wszystko nagrywał, ja potem to montowałam oczywiście.

Natomiast wszystkie rozmowy, które nagrywałam poza radiem i poza studiem, no to nagrywałam dokładnie tak, jak nagrywam teraz podcasty, czyli po prostu brałam Zoom H4. Czyli już nie miałaś tego takiego swojego realizatora, który z tobą jeździł, dźwigał tą jakąś...

Nie, nie, no co ty, nie wiem kiedy tak było, jeśli kiedyś tak było. No słyszałem, że było. Może kiedyś tak bywało, wtedy kiedy się nagrywało reportaże, że rzeczywiście jeździł dziennikarz z realizatorem, ale odkąd ja pracuję, może też ja wybrałam taki system pracy, nie umiem do końca na to odpowiedzieć, to zawsze, to ja mam ten sprzęt w kieszeni, to ja o to wszystko dbałam, tak.

Pamiętasz czasy takich dyktafonów na kasetę? Tak, miałam takiego Soniaczka, śmiało, śmiało, śmiało nic się nie dzieje, można wchodzić, my wiemy, że tutaj trochę zakłuszamy przestrzeń. Dzień dobry. Dzień dobry. Biuro prasowe, zaczyna się ruch, bo jesteśmy w ostatnim dniu 44.

Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu, dzisiaj finał i gala i rzeczywiście będą obrady dziennikarzy, no dużo się tutaj będzie dzisiaj działo, jest jeszcze taka pora, że jest w miarę spokojnie, no ale jak słyszycie ruch się powoli zaczyna.

To nie jest nagrywane w piwnicy gdzieś tam. Nie, nie, nie. W ukryciu. I pytałaś czy ja pamiętam magnetofony, tak, miałam takiego Soniaka, nie na własność, taki Sony magnetofon, do którego się przypinało mikrofon, on wyglądał jak zwykły, nie Discman tylko Walkman, tak? Tak, tak.

Walkman miał nagrywanie, to było marzenie, ten magnetofon to było marzenie i do niego się podpinało mikrofon, bo były też takie, nie wiem jak one się nazywały, grundigi, może to były grundigi, w każdym razie wyglądały jak takie grundigi, były dużo, dużo większe i cięższe, więc w ogóle nagrywanie tym Soniaczkiem, tym Walkmanem, Sony to było po prostu marzenie, ale ja zaczęłam pracować w radiu w momencie, kiedy zaczęła się era mini dysków.

A, no to już cyfrowy czas. I chwilkę później, naprawdę, nie wiem, w 94, może w 95 roku już nagrywałam na mini dyskach i miałam tego w ogóle najpierwszego mini dyska, tą jedynkę, który był wielki, ciężki. Zawsze założę się, że on akurat działa do dzisiaj, podejrzewam.

Bo ja go mam w domu i on działa do dzisiaj. A to widzisz, ja to wiedziałem, wiedziałem, że tak będzie. I jedyny z nim problem jest taki, że w momencie, kiedy ta technologia się rozwijała i na przykład na dyskietce, która miała 60 lub 70 minut, te kolejne generacje tych mini dysków miały taką opcję nagrywania w long playu, czyli na tej dyskietce 60 minutowej można było nagrać na przykład 120 minut, no to te dyskietki się nie czytają przez tego pierwszego mini dyska, te już nagrywane na tych późniejszych.

Natomiast jeśli są nagrane w normalnej prędkości, to bez problemu on je czyta i to był jedyny, który miał wejście i wyjście optyczne. Ja mówiłem, bo to zawsze te pierwsze takie, które mają pokazać nową technologię, te urządzenia są zrobione naprawdę bardzo solidnie i mają bardzo dużo takich funkcji, żeby właśnie zachęcić, zobaczcie, mamy coś takiego, a później wydamy jakąś tańszą wersję, która nie ma tego, nie ma tego, to ma gorsze.

W sensie te późniejsze były, są super, bo były po prostu mniejsze, były mniejsze, lżejsze, nagrywały już na baterie, bo ten pierwszy mini dysk miał swoją własną baterię, którą trzeba było ładować, uwaga trzasną drzwi, więc to było dużo bardziej skomplikowane już w dzisiejszych czasach, natomiast kiedy potem się pojawiły mini dyski na paluszki, to nie mój, to też już właśnie mówię, zaczyna się ruch, jak były mini dyski na paluszki, no to to już w ogóle była zupełnie inna, wiesz, jakość pracy, nie martwiłeś się, że nagle ci się skończy brąd w urządzeniu, a bo ty w ogóle nie pracowałeś na mini dyskach, nie? To znaczy ja tylko znam tak, wiesz, z przelotu bardziej, że widziałem, miałem w rękach, ale nie pracowałem.

No i te mini dyski, które mam w tej umowie, mam chyba ze dwa, no ja jeszcze na datach pracowałam. Tutaj dodamy, że to są taśmy cyfrowe. Na datach nie nagrywałam w terenie, ale na datach z kolei archiwizowałam materiały, ponieważ daty miały bardzo długą pojemność, można było też nagrywać na long playu i tam wtedy wchodziło 4 godziny na przykład nagrania na taką kasetę, to wiecie, dzisiaj przy kartach pamięci, no to jest w ogóle pikuś, ale naprawdę na początku lat 2000 i pod koniec lat 90, te 4 godziny, które można było nagrać cyfrowo, to było coś naprawdę bardzo, bardzo, bardzo starale.

No tak, tak, no przypomnę, że płyta CD to jest raptem tam 80 minut niecałe, a to jest wielka płyta, a tylko godzinka. Zmieszam do tego, że w sumie kiedy przechodziłaś do podcastowania, to byłaś zorientowana w takim razie w sprzęcie i wiedziałaś mniej więcej, co by ci było potrzebne.

Nie. Jak to nie? No właśnie, przed chwilą się dowiedzieliśmy, że byłaś mistrzynią w sprzęcie. Do wszystkiego pierwsza, wszystko pierwsza w ręce. Widzisz, widzisz, tak i nie. To znaczy, jak przeszłam na podcastowanie, no to pierwsze, co kupiłam, kompletnie się nie zastanawiając i nie sprawdzając, czy mogłabym coś innego, ale ponieważ miałam jednak ze Zoomem bardzo dobre doświadczenia, bo ja miałam i Zooma H1, znaczy tego H2, tego takiego trochę większego, no i potem już tę H4, którą po prostu mam cały czas i od niedawna tą H1, do której nie miałam kompletnie zaufania i dopiero ono się pojawiło już w momencie, kiedy zaczęłam podcastować.

Kupiłam tę H8, Zuma H8, no bo właśnie można do niego podpiąć cztery mikrofony jednocześnie, a nawet jak się człowieku uprze to i sześć, bo on ma takie opcje, więc uznałam, że to mi wystarczy do robienia po prostu własnego studia i do zabierania sobie studia ze sobą w podróż, przy czym też w ogóle nie sprawdziłam, że jest jakiś podtrak, że jest coś tam jeszcze innego.

Nie, po prostu Zoom H8, proszę bardzo, idę do sklepu, kupuję. To jest dosyć często spotykany scenariusz. Tak, wiem o tym i dopiero potem się okazało, ile jeszcze jest innych, ewentualnych możliwości. Czasem dyskutowaliśmy, rozmawialiśmy o tym, czy Tascam czy Zoom.

Ja Tascama, jakiegoś takiego, który jest bratem Zuma H4, kiedyś testowałam, ale on nie przypadł mi do gustu z jednego powodu. Otóż do niego trzeba włożyć cztery baterie, a do Zuma H4 wkładasz tylko dwie baterie i to już jest kwestia i wagi, ale też tego, ile tych baterii musisz mieć i to był najbardziej podstawowy w ogóle czynnik decydujący o tym, czy Zoom, czy Tascam dla mnie.

Tak, ale wiesz co, ja właśnie też na to zwróciłem uwagę w momencie, kiedy kupowałem Tascama DR-100, który z kolei miał coś, co ja bardzo sobie cenię, bo ma i wbudowany akumulator i miejsce na dwa akumulatorki TAA, więc mogę go sobie podładować przez USB i iść w teren i on mi tam ileś godzin wytrzyma, a jeśli tego nie starczy, to zawsze mogę sobie dwie bateryjki włożyć i on nadal będzie działał.

A już w X8 na przykład muszę mieć cztery paluszki i nic poza tym, chyba, że powerbank sobie tam podłączę z boku. Więc to jest, no to jest to, dla mnie ten Zoom H4 był z tego powodu po prostu absolutnie najlepszy, że dwa paluszki, koniec i nic więcej, a ponieważ uważam, że normalny człowiek tego, czy rejestrator ma swoje własne szumy o dwa decibele mniejsze, czy większe nie słyszy, więc to po prostu kompletnie nie jest dla mnie decydujące, bo po prostu naprawdę normalni ludzie tego nie słyszą.

Ja wiem, ja wiem, ja sobie zdaję z tego sprawę. I to dla jakości dźwięku, który nagrywasz, po prostu nie ma znaczenia. Więc z jednej strony ja jakby miałam, nazwijmy to jakieś tam umiejętności, właśnie to rozeznanie w sprzęcie, ale okazało się, że podcastowanie to jest coś kompletnie innego jednak niż radio i to jest coś, czego ja się cały czas uczę, nie mówiąc już o tym, że po prostu ciągle to się bardzo rozwija i teraz wchodzi nam ta sztuczna inteligencja.

No i ciągle po prostu trzeba być na bieżąco, co jest wyczerpujące trochę dla mnie, muszę powiedzieć i trochę mi się nie chce uczyć znowu i znowu i znowu i znowu nowych rzeczy. Bo wiesz co, bo tutaj rzeczywiście coś takiego wyszło, że ja też miałem na początku takie poczucie, że podcasty to jest takie radio w internecie, że w zasadzie to się niczym nie różni, można po prostu sobie nagrywać własną stację radiową u siebie w pokoju.

Natomiast teraz się okazało, że to się rozjechało totalnie, radia sobie tam żyją, publikują coś, co nazywają podcastami, co podcastami moim zdaniem akurat nie jest, to są po prostu audycje w internecie. Dokładnie tak, jestem tego zdania i to powtarzam absolutnie wszystkim, bo ciągle jeszcze o podcastowaniu, o podcastach, o tym czym są i jakie mogą pełnić funkcje, trzeba po prostu bardzo dużo mówić i uczyć o tym.

I tutaj naprawdę teraz jest mnóstwo różnych pomysłów, to jest właśnie fantastyczne w podcastach, że każdy może sobie wymyślić zupełnie coś po swojemu. Chce mieć nie wiem, audycję typu "Gadająca głowa", no to może mieć. Tak, ja jeszcze zwracam uwagę na to, na co zwracał uwagę i czy go też mnie nauczył Borys Kozielski, który no po prostu zwrócił uwagę na czapterowanie, na wgrywanie jeszcze innych metadanych.

Bo to jest inne medium, można z tego skorzystać. No dokładnie, ale i to jest to, o czym się mówi też bardzo mało i bardzo mało się na to zwraca uwagę i ja strasznie boleję na przykład na tym, że w konkursach podcastowych na takie rzeczy nie zwraca się uwagi, to znaczy nie zwraca się uwagi na to, w jaki sposób jeszcze oprócz tego audio, które tworzysz, ten podcast jest no nie wiem, opracowany, znaczy w co jest wyposażony ten plik.

Ja uważam, że to powinno być brane pod uwagę, bo po pierwsze to jest praca tego podcastera, po drugie to jest świadomość tego podcastera, co on robi tak naprawdę, czyli, że on wykorzystuje te możliwości, jakie mu ten format, jaki sobie wybrał daje.

Bo naprawdę podcastowanie nie polega tylko na tym, że nagramy tę rozmowę i ty ją wrzucisz do internetu. Po prostu. No niestety w dużej mierze tak to właśnie wygląda. No właśnie nie. Nie, no ja, słuchaj, ja wiem, w praktyce, nie, chodzi mi o to, że w praktyce często tak wypada i wydaje mi się, że ja wiem z czego to wynika, bo bardzo dużej liczbie osób, przynajmniej ja mam takie wrażenie z tych osób, które się ze mną kontaktują, że one by chciały, żeby to właśnie tak wyglądało, że nagrywa się i to jest skończone.

Robimy z tego mp3 do internetu i to sobie tam idzie. Bo już sama obróbka, sam montaż, jakieś przygotowanie takie techniczne, powyrzucanie niepotrzebnych rzeczy na przykład, to już jest odbierane jako taka dodatkowa, nikomu niepotrzebna robota.

Ale potem takich podcastów się nie da słuchać. Wczoraj czy przedwczoraj rozmawiałam ze znajomym, który mówi, że interesuje się psychologią, czymś tam jeszcze, czymś tam jeszcze, oprócz tego jest świetnym muzykiem, filozofem, bardzo inteligentnym gościem i on za moją sprawą, bo pomaga mi też w jednej podcastowej sprawie, wszedł trochę w ten świat podcastów.

I on mi wczoraj powiedział tak w ogóle mimochodem, taki komplement pod tytułem, wiesz, że naprawdę jest ten twój podcast jest jedynym, którego się daje słuchać spośród tych, które ja tam gdzieś powybierałem, bo po prostu i jakość dźwięku i coś tam i coś tam i merytoryka i właśnie jakość dźwięku i ten opis i to wszystko i nagle ja w ogóle wiem gdzie jestem.

To po prostu nie ma drugiego takiego, wiesz, on posłuchał nie wiem, dziesięciu podcastów, no. Chodzi mi o to, że mało o tym mówimy, my podcasterzy też o tym mało mówimy, mało na to zwracamy uwagę i nie premiują tego również żadne konkursy podcastowe, tej pracy, która nie jest audio, tej pracy, która z podcastu robi podcast.

Żeby to była właśnie ta osobna forma, która się odróżnia od takiego prostego nagrania czegokolwiek, od tak zwanego live'a, nie? Bo live'y na przykład są bardzo popularne, dlatego że się siada i nic nie trzeba robić. Dlaczego zrobienie w radiu trzygodzinnej audycji radiowej zajmowało mi mniej czasu niż zrobienie jednego odcinka czterdziestominutowego podcastu? Po prostu właśnie dlatego, że wsiadasz i koniec.

Siadasz, przychodzi, ok, trzygodzinna audycja, do tego powiedzmy trzy, cztery, pięć godzin przygotowania jakiegoś wcześniejszego, dojazd do radia, powrót, ale to jest koniec, to jest wszystko. Stryk i już. Ja to wiem, ja wiem po sobie, bo teraz jak mam jakieś właśnie takie zagadnienia i mogę to zrobić na przykład jako odcinek podcastu, mogę to zrobić jako film na YouTube'a i mogę zrobić jako live'a, to naprawdę z uwagi na oszczędność czasu robię zwykle live'a, bo mogę coś pokazać, mogę to opowiedzieć, ktoś się na żywo zapyta.

I oczywiście to ma też swoje plusy dodatnie, tylko to nie może nam, znaczy może, może no właśnie zastąpić podcast. No właśnie wiesz no i w tym momencie zobacz, znowu dochodzimy do tego, że z jednej strony jako podcasterzy jesteśmy gdzieś w tej dzisiaj takiej mainstreamie, elicie, na tej pierwszej fali, no bo podcasty są na fali i tak dalej, ale znowu wychodzi na to, że za moment będziemy matuzalemami, bo chcemy, żeby była dobra forma, żeby było dobre audio, żeby było dobrze technicznie, a jeszcze ja tutaj właśnie się biję o to, żeby były i czaptery i porządne opisy i jeszcze wgrane metadane do pliku typu zdjęcia, linki i tak dalej, i tak dalej.

Czasem po prostu przeklinam Borysa, że on mnie tego nauczył, naprawdę. Jak się wie, to tak aż szkoda, żeby tego nie zrobić. Bo ja już nie mogę tego nie robić, tak, bo to jest to, że ja już nie mogę tego nie robić, bo wydaje mi się, że wtedy już mój podcast nie będzie pełnowartościowy, chociaż nie mam zielonego pojęcia ilu moich słuchaczy tak naprawdę z tego korzysta, nie wiem tego.

Ja korzystam, na przykład mnie się to bardzo spodobało, ja się o tym dowiedziałem w ogóle z YouTube'a, bo YouTube to wprowadził dawno już temu, że można było w opisie po prostu wydzielić sobie te rozdziały i to było genialne, że oglądasz jakiś filmik, patrzysz, a nie, to tu chciałem tylko to posłuchać i słuchasz sobie.

Dobra, to teraz powiedz mi, jakie masz plany, jeśli chodzi o sprzęt, czy już osiągnęłaś to, co chcesz wykorzystywać, czy coś cię jeszcze korci? Nie, to znaczy, wiesz co, korcić to mnie nic nie korci chyba tak za bardzo. Albo może masz jakieś problemy, które chciałabyś rozwiązać, ale jeszcze nie wiesz jak? Ja się trochę nad tym nie zastanawiam, ja bym chciała, żeby mi nie stukały zoomy, jak ja ruszam ręką, to bym bardzo chciała.

Te małe. Te małe, i H4, i ta H1, to bym bardzo chciała, żeby one mi nie stukały. Chciałabym bardzo małe słuchawki z super miękkim kablem, który też nie będzie stukał i jakiś dobry, leciutki i dobrze pracujący być może mikrofon nagłowny, ale też niekoniecznie, bo też, wiesz co, czuję coś takiego, że im więcej mam tego sprzętu, tym rzadziej dobrze wceluję w to, którego użyć w danej sytuacji.

A w momencie, kiedy masz tylko jedną, czy dwie rzeczy do wyboru, czyli albo nagrywam ręką, po prostu rejestratorem, albo tak jak my dzisiaj, rozstawiam mikrofony, to wtedy już po prostu się nie zastanawiasz, tylko robisz to najlepiej jak możesz.

To są tego typu, wiesz, rzeczy, także nie, ja jakby nie potrzebuję, prawdopodobnie pod twoim wpływem będę jeszcze się różnym rzeczą przyglądać, i od ciebie, i za twoją sprawą będę się dowiadywać o różnych nowinkach, i pewnie wcześniej, czy później na coś mnie namówisz, albo coś mi pożyczysz, żebym potestowała i potem się okaże, że ja jednak to muszę mieć, ale naprawdę większość tego sprzętu jednak leży na co dzień.

Jeżeli gdziekolwiek się wybieram, to zabieram H8, dwa statywy, dwa mikrofony, H4, H1 i tyle, a najczęściej w trasie gdzieś i tak nagrywam H1. No mi się właśnie marzy coś takiego, bo tutaj eksperymentalnie nagrywamy dzisiaj i mikrofonami takimi zwykłymi, i zestawem bezprzewodowym od firmy, dobra nie będę mówił od której firmy, nie reklamować, nie będziemy ich reklamować, dziadostwo to jest.

A no dobrze, chyba, że tak. Nie, marzy mi się właśnie, żeby te bezprzewodowe mikrofony dawały wreszcie taką jakość. No jak dają ten, prawda? Tak. Też bym bardzo chciała. I sobie wyobraź sobie, że bierzesz tylko takie małe pudełeczko, przypinasz sobie.

I jak taki mikrofon znajdziesz, to ja wtedy ewentualnie go kupię i wtedy ewentualnie rzeczywiście pożegnam się z Zoomami. Tak, pojawił się teraz taki nowy model, ale nie wiem, nie będę chyba go na razie testował, bo chyba 1200 złotych jeden kosztuje, a trzeba mieć dwa do rozwój.

No tak. Więc zobaczymy te nagłowne. Po prostu nie można, nie można też przesadzić, no nie można. W momencie, w którym by firmy przesyłały ci takie rzeczy do testowania, to jednak jest zupełnie co innego, bo naprawdę możesz zobaczyć.

A w momencie, w którym Konrad kupuje za każdym razem ten sprzęt, to to jest no po prostu jakaś tragedia. Tak, że się ostatnio dowiedziałem, że to jest niemożliwe. Aha, ktoś ci tak powiedział, że to jest niemożliwe. Tak, że ja jestem opłacany właśnie, dlatego tak się śmiałem, że jestem na pasku producentów, że na bank albo ja mam sklep ze sprzętem i zachwalam.

Wiadomo, że potem można taki sprzęt gdzieś pewnie odsprzedać, bo zawsze fajnie jest kupić z drugiej ręki od kogoś zaufanego. Ja sama tak kupiłam jednego Zooma. Pod trakę też tak przecież kupiłam z drugiej ręki. Tak, zwłaszcza, że ludzie często kupują sprzęt, nagrają troszkę i stwierdzają, że bez sensu to lepiej odzyskać te pieniądze.

No więc to też taki powiedziałabym obieg sprzętu stosujemy. Po prostu no nie można też dać się zwariować. No ale znaczy ja jestem szczęśliwa, że cię poznałam i że ty istniejesz i że w związku z tym w momencie, kiedy pojawia się jakiś problem techniczny.

Bo szaleńcy są potrzebni. Tak, dokładnie tak. Zgadzam się. Tak, tak. Masz 100% racji. Szaleńcy są potrzebni w tym świecie. I naprawdę ja ci nigdy nie zapomnę tego, że kiedy wybierałam się w pewną podróż i dostałam zadanie pod tytułem nagrywanie w samochodzie, to pierwsze co zrobiłam to zadzwoniłam do Konrada i mówię Konrad co ja mam zrobić? W jaki sposób ja mam to zrobić? Tak, a ja wtedy otworzyłem przepastną szufladę.

I po prostu włożył mi do koperty mikrofony, wsadził w in posta i ja następnego dnia to miałam u siebie i to jest po prostu wspaniałe. Też wiesz ten rodzaj zaufania między nami i właśnie takiej możliwości tego rodzaju współpracy.

Znaczy no ja jestem szczęśliwa, że ja potrzebując czegoś nie muszę tego od razu kupić, tylko mogę po pierwsze cię zapytać, bo prawdopodobnie ty już to masz w szufladzie. Jest duża szansa. Więc przecież ja tych Rolandów, tych dookólnych Rolandów też bym nie kupiła, gdybym ich nie przetestowała dzięki tobie, bo ty mi je najpierw pożyczyłeś, a potem ja uznałam, że jednak tak, to jest to urządzenie, które ja jednak chcę mieć również.

Powiem, że to jest właśnie jakby samej podstawy tego mojego podcastu, bo mi brakowało tego, że nie mam jak sprawdzić. Jedni ludzie mówią to, drudzy mówią to. Dokładnie. I takie przykłady ci pokazują przykłady zupełnie przeciwne i nie wiesz jak to jest w twoim przypadku.

No i jedni i drudzy mogą mieć rację, ale ty to weźmiesz do ręki, zrobisz z tym coś swojego, no i albo będzie tak, albo będzie tak. No i to właśnie mnie pchnęło, żeby próbować i testować, bo inaczej się człowiek nie przekona, to sama wiesz, że można patrzeć na reklamę i teraz w ogóle w reklamach to wszystko jest tak muah, jeszcze ze sztuczną inteligencją muah.

No więc właśnie. Powiedz lepiej czy Teresa lubi montaż. Czy musieliście? Żałujcie, że nie widzicie tej miny. Podpowiem, nie lubi. Wiesz co, lubię i nie lubię jednocześnie, bo kocham... Ambiwalentne uczucie. Bardzo, bo kocham ten moment, w którym materiał mam zmontowany i mogę jeszcze coś z nim zrobić.

Tak jak teraz zrobiłam odcinek taki, który się składał z bardzo wielu różnych elementów, z bardzo wielu różnych klocuszków. Jak już miałam te klocuszki gotowe i zmontowane i mogłam je poukładać, to to było wspaniałe, bo montaż też polega na tym, że układasz te klocki.

Natomiast tego montażu takiego, nazwijmy to liniowego, takiego właśnie trochę czyszczącego... Takiego, jaki mnie czeka po tej rozmowie. Nie lubię takiego montażu rzeczywiście i bardzo dużą trudność mi też sprawia i tego się nie spodziewałam tak do końca, nagrywanie zapowiedzi początkowych, wstecznych lub jeśli tak jak miałam...

Tych wszystkich dodatków. Tych wszystkich dodatków lub tak jak miałam właśnie ten materiał teraz złożony z tych różnych klocków archiwalnych, musiałam je też opowiedzieć, do każdego coś dopisać, skomentować i to jest bardzo taka długa praca, a potem również ogromny problem sprawia mi...

Może nie problem, przepraszam, nie chciałam powiedzieć, że problem, bo to nie jest problem. Wymaga to ode mnie jakiegoś takiego bardzo dużego skupienia i ogromnej samokrytyki, żeby to przeczytać tak jak chcę, żeby to zostało przeczytane.

To oczywiście czytam, aczkolwiek, Bogu dzięki, słyszę komplementy polegające na tym, Boże jak ty to pięknie powiedziałaś, tak przeczytałam, nie to nie jest możliwe, że ty to przeczytałaś, więc rozumiesz, chodzi o to, żeby uzyskać taki efekt...

Tej naturalności. Tak i to mi czasem zajmuje bardzo dużo czasu i to co robię zawsze na końcu, czyli już rozumiesz, mam zmontowany materiał, już on jest gotowy, już po prostu można by go... No właśnie nie masz problemu z tym odcięciem, że...

Ja muszę go już opublikować, a ja jeszcze muszę mu to dopisać i dograć i już po prostu mi się nie chce. Ale nie masz takiego problemu z zakończeniem, bo ja na przykład mam cały czas tak, że przesłuchuję, ach coś bym jeszcze tutaj zmienił, później przesłuchuję, coś bym jeszcze zmienił.

Ja, teraz uwaga powiem coś strasznego, ale też myślę, że mogę sobie na to pozwolić, dlatego że mam za sobą prawie 30 lat pracy, że ja słucham gotowego odcinka po publikacji, to znaczy jak ja już go opublikuję... Jak to? Ja go opublikuję i wtedy wsiadam w samochód na przykład gdzieś jadę do miasta albo gdzieś i wtedy odpalam ten odcinek po publikacji i sprawdzam jak wyszedł, bo gdybym go miała jeszcze posłuchać przed publikacją, to bym go po prostu w życiu nie opublikowała, ale po prostu...

Może to jest dobry sposób. Mówię o tym dlatego, że po tych właśnie wielu, wielu, wielu latach pracy uznałam, że muszę mieć do siebie zaufanie i w momencie, w którym zmontowałam, zrobiłam tam wszystko, nie wiem, właśnie poprzestawiałam te klocki, dograłam siebie, pododawałam dżinglę i tak dalej, i tak dalej, nie sprawdzam jak to wyszło po zgraniu, bo już na to nie mam przestrzeni ani czasu na ogół i wychodzę z założenia, że mam do siebie zaufanie i że tam nie ma żadnego, jak to się pięknie mówi, "fuck upu", tylko że jest tak jak powinno być i zazwyczaj jest tak jak powinno być.

Na 140 opublikowanych przeze mnie odcinków w czterech, może w pięciu bym coś poprawiła. Ale... My już zaraz będziemy kończyć, bo ja się boję, że my już po prostu strasznie tutaj przeszkadzamy. Jeszcze pani Agnieszka powiedziała, że możemy jeszcze chwilę.

Nie masz takiego wrażenia czasem, że tak jak ty wspominałeś o tym, że to, że ja tak dbam o te szczegóły, że tego nikt nie słyszy, to tych pomyłek też nikt nie usłyszy? Bo to są pomyłki w twojej głowie i w mojej głowie. No właśnie, nie? I teraz tak o tym myślę, że może rzeczywiście to jest problem, że ja tego słucham na gotowo i wtedy mam pomysły, no bo zawsze się ma jakieś pomysły, że można by jednak może zamiast tego zrobić to albo tam ustawić.

Jest taki piękny cytat, "Żadnych własnych pomysłów". Ale to trudno jak się samemu... Ale no dlatego... Mi na przykład dużo łatwiej czuje się rzeczy robić. Trzeba, znowu trzeba po prostu znaleźć balans i mój balans polega na tym, montuję, zgrywam, publikuję i słucham dopiero po publikacji, bo już po prostu mam do siebie zaufanie i tyle.

Dobra, to na koniec jeszcze jeden temat, którego nie może tutaj zabraknąć, czyli AI, bardzo szumnie ostatnio wszędzie wciskane, gdzie się tylko da. Czy ty patrzysz na to jako na jakieś ułatwienie, czy jednak jako utrudnienie i coś, co jednak zabije części rynku? Wiesz co, nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, dlatego że ja nie do końca wiem jaki AI ma wpływ na rynek podcastowy, natomiast są takie momenty, kiedy mam na przykład, gdybym ja nagrywała naszą rozmowę, to czaptery bym kazała zrobić AI, nie robiłabym ich sama.

No właśnie, jako taki asystent. Bo ta rozmowa jest już tak bardzo wielowątkowa i tak długa, że trochę chyba bym nie miała na to siły, żeby robić do niej czaptery sama ja, jakby wydzielać te tematy i wątki i wtedy, kiedy miewam takie rozmowy, nie mam ich dużo, ale czasem się zdarzają, to po prostu puszczam sztuczną inteligencję, niech ona sobie te czaptery zrobi.

Ja potem je ewentualnie leciutko tylko koryguję, ale wtedy... Bo ty aufonika, z aufoniką. Tak, ja aufonikiem to robię, ale wtedy w opisie zaznaczam, że to są czaptery wygenerowane przez sztuczną inteligencję. W momencie, kiedy robię je sama, to po prostu nie robię tego zastrzeżenia, a w momencie, kiedy pozwalam to zrobić sztucznej inteligencji, robię to zastrzeżenie, czaptery wygenerowała sztuczna inteligencja, bo one mi się nie do końca podobają zazwyczaj, ale mówię, w niektórych odcinkach po prostu mogą być, bo też chodzi o to, żeby one były, bo ja też wgrywam zdjęcia, więc też chcę, żeby to tam się jakoś działo.

Ja o czapterach myślę też trochę jako o SEO, czyli o po prostu słowach kluczowych, które tam wstawiam i one jednak z tego opisu... No i wiadomo o czym to jest. Tak, i one też potem z tego opisu będą się wyszukiwały przez Google, więc trochę jak gdyby w ten sposób to robię, czyli mianownik, imię i nazwisko w mianowniku, tytuł w mianowniku, no tak, żeby było łatwiej.

Ja się na przykład mocno zastanawiam nad czymś takim, co już któryś raz czytałem na różnych grupach, że ludzie są strasznie właśnie podekscytowani sztuczną inteligencją tym, że ona po pierwsze może napisać im scenariusz na jakiś zadany temat, po drugie może wygenerować, może to przeczytać po prostu, czyli wygeneruje ich głosem ten tekst i to...

Zanim ja bym się... W tych zachwytach mocno mnie niepokojące, bo tak naprawdę to po co robić podcast, skoro wszystko robi sztuczna inteligencja. Zanim ja bym się tego nauczyła, tego żeby ona to zrobiła za mnie, to po prostu cztery razy to zrobię sama i o wiele lepiej.

Jeszcze byś się musiała uczyć, myślę, że za dwa, trzy lata to już będzie na takiej zasadzie, że... Więc ja poczekam aż ktoś się tego nauczy, pokaże mi, podpowie jak ja dla swojej pracy mogę to wykorzystać i wtedy ja ewentualnie z tego skorzystam albo nie, a na razie będę Matuzalemem.

Będziesz Matuzalemem. No to ja dołączę do klubu. Nie ma co się pchać. Dobrze, dziękuję ci za dzisiejszą rozmowę. Ja bardzo dziękuję. Nie wiem czy ona się wam do czegoś przyda i czy była bardzo merytoryczna, ale... No nieważne, ważne żeby była dobrze nagrana i nie było hałasów, szumów pogłosów.

A, rozumiem, dobrze. No i to jest właśnie to. I tutaj się właśnie spotykamy z Konradem. Ja ci bardzo dziękuję. Serio, nie śmiej się i nie śmiej tego wyciąć, bo to jest ważne. Nie wolno ci tego wyciąć. Ani mi się ważnie. Wiecie, że ja wytnę, nie? Ani się ważnie.

Teraz się wyślę jakiś spreparowany link, ona tam posłucha, tam będzie właśnie niewycięte, a ja to wytnę. Dzięki jeszcze raz. Do usłyszenia. Do usłyszenia. Bo wiesz, że ja chciałem do tego biura prasowego nawiązać właśnie po to, żeby zapytać cię, jak to było kiedy jeszcze pracowałaś w radiu? Czy ty wtedy w ogóle zajmowałaś się tą stroną techniczną, czy tylko skupiałaś się na nagrywaniu, a wszystko techniczne ogarniał ci ktoś, kto się znał? Miałaś ludzi od tego? W momencie, w którym nagrywałam w studiu rozmowy, to oczywiście miałam realizatora, czyli wchodziłam tylko przed mikrofon i sadzałam przed drugim mikrofonem gościa i realizator wszystko nagrywał.

Potem to montowałam oczywiście. Natomiast wszystkie rozmowy, które nagrywałam poza radiem i poza studiem, to nagrywałam dokładnie tak, jak nagrywam teraz podcasty, czyli po prostu brałam Zoom H4. Czyli już nie miałaś tego takiego swojego realizatora, który z tobą jeździł, dźwigał tą jakąś...

Nie, nie, nie, no co ty. Nie wiem, kiedy tak było. Nagrał jakąś ścieżką. Jeśli kiedyś tak było. Może kiedyś... No słyszałem, że było, że tak kiedyś pracowało. Może kiedyś tak bywało, wtedy kiedy się nagrywało reportaże, że rzeczywiście jeździł dziennikarz z realizatorem, ale odkąd ja pracuję, może też ja wybrałam taki system pracy, nie umiem do końca na to odpowiedzieć, to no to po prostu zawsze to ja mam ten sprzęt w kieszeni i to ja o to wszystko dbałam.

Powrót