Powrót

170 Narzędziownik podcastera. Zestaw Kimafun KM-102-5

[muzyka] Gadanie Gadesa Rozmaitości [muzyka] [muzyka wycisza się] Witajcie w kolejnym odcinku podcastu "Gadanie Gadesa" z cyklu "Narzędziownik Podcastera". Dzisiaj testuję bardzo nietypowy, jak u mnie, mikrofon, a mianowicie jest to mikrofon nagłowny.

To znaczy, nie będzie tylko tutaj mikrofonu nagłownego, bo jeszcze przetestuję mikrofon krawatowy, bowiem mam do testów zestaw dosyć mi nieznanej firmy Kimafun, ewentualnie Kaim Fan, nie wiem jak to czytać, o symbolu KMG 102-5.

Tak się to nazywa. I w skład tego zestawu, bo dostajemy bardzo duży etui, wypełnione różnymi dobrami, wchodzą nie tylko dwa mikrofony nagłowne, takie właśnie jak ten, do którego mówię aktualnie, ale także mikrofony krawatowe, także w liczbie dwóch sztuk.

Poza tym jest to zestaw bezprzewodowy, bo dostajemy także dwa nadajniki i jeden odbiornik, czyli mamy tutaj troszkę coś podobnego, jak przy The Wireless Go 2 czy Saramonic Blink 900. No i możemy w ten sposób, myślę, dosyć sprawnie nagrywać rozmowy dwójki osób, nie czwórki, bo to już byśmy musieli sobie pokombinować.

Jeśli mamy do czego podłączyć, to tak, to nawet można cztery osoby nagrywać takim zestawem. Za cały zestaw płacimy około 400 zł, obecnie. Czyli obecnie to mówię tak środek października, powiedzmy. Więc da się całkiem sprawnie wyposażyć swoje domowe studio, kupując tylko ten jeden zestaw.

Czy warto, czy nie? To możecie ocenić sami, ponieważ nagrywam bez jakiegokolwiek przetwarzania, to znaczy wy słuchacie oryginalnego sygnału, który nie jest ani odszumiony, ani przetworzony w inny sposób niż tylko wyrównanie poziomu głośności.

Podłączyłem mikrofon nagłowny z tego zestawu do mojego wiernego Tascam DR-100 MK3. No i w ten sposób nagrywam dzisiejszy test. Jeśli chodzi o ilość wyposażenia i to, co dostajemy w zestawie, to oczywiście poza tymi mikrofonami, czyli czterema mikrofonami, dwoma nagłownymi i dwoma krawatowymi, dostajemy też dwa nadajniki i jeden odbiornik.

Nadajniki i odbiornik wyglądają bardzo podobnie, są w kształcie takiej łezki, można tak to określić. Rozmiarami są podobne do wtyczek XLR, powiedzmy, że coś w tym rodzaju. No i odbiornik wygląda tak, że ma po prostu zintegrowaną wtyczkę TRS, mini TRS, czyli mini jack, którą wpina się do urządzenia odbierającego, które ma nagrywać dźwięk.

Natomiast nadajniki mają zintegrowane, takie na krótkim kabelku, gniazdka mini TRS, czyli mini jack i do nich wpina się mikrofony. Tutaj nie ma żadnej rejestracji, odbiornik po prostu odbiera te dane, które trafiają do niego z nadajników na częstotliwości 2,4 GHz, czyli to jest taki popularny zestaw pracujący właśnie w tej częstotliwości.

No i w zasadzie to jest tyle, co można powiedzieć na temat nadajników i odbiorników. Ja zasadniczo testowałem je w terenie. No to nagrywam. Jadę teraz na przejażdżkę rowerową. Dzisiaj dosyć mocno wieje, więc przy okazji przetestuję, jak działają te małe deadcaty, czy może jeden deadcat, bo tylko jeden mikrofon wziąłem ze sobą.

No i zobaczymy, jak się to będzie nagrywało w trakcie. Mam nadzieję, że coś się nagra, bo mam podłączony ten mikrofon do Rode Wireless Go 2. I niby Rode to nagrywa, więc zobaczymy. Pogadam sobie przez parę minut. Obawiam się, że ten wiatr jest zabójczy.

Przy czym domyślnie to, co dostajemy w zestawie, to są gąbeczki, jeśli chodzi o ochronę przeciwwietrzną i przeciwpodmuchową. I ja korzystam obecnie właśnie z takiej gąbeczki, którą mam zainstalowaną. Natomiast w trakcie nagrań terenowych korzystałem jeszcze z takich dodatkowych deadcatów firmy Comica.

To mogę link do nich też zamieścić w opisie odcinka. To może jeszcze wrócę do tego zestawu, bo powiedziałem o nadajnikach, powiedziałem o odbiornikach, ale tutaj mamy jeszcze dodatkowe rzeczy. Między innymi jest taka przejściówka, żeby można było podłączyć taki zestaw do smartfona na przykład przez TRRS, czyli jeśli mamy w smartfonie takie stare gniazdko, tego typu, to możemy sobie podłączyć właśnie ten kabelek przejściówkę, tam podłączyć mikrofon, podłączyć słuchawki, których nie ma w zestawie, no ale zasadniczo jakieś tam słuchawki pewnie mamy.

No i można w ten sposób nagrywać za pomocą smartfona. Oprócz kabelka USB, który jest w tym zestawie dosyć istotny, ponieważ mamy tutaj gniazda mikro USB, nie USB C, czyli w tym nowszym standardzie, ale tutaj mamy te starsze mikro USB, więc jeśli nie mamy tego typu kabli, bo dopiero zaczynamy nasze przygody i jeszcze takich kabli nie mamy w zestawie, no to ten kabelek na pewno nam się przyda.

Oprócz tego kabla mamy jeszcze klipsy do przymocowania nadajników. One są odpinane, czyli możemy sobie wsunąć nadajnik właśnie w taki klips i go przymocować gdzieś tam do bluzki, czy do klapy marynarki, czy gdziekolwiek, ale jeśli nie są one potrzebne, bo trzymamy nadajnik na przykład w kieszeni, no to możemy sobie odpiąć te klipsy i dzięki temu rozmiary samego nadajnika są znacznie mniejsze.

Dostajemy także dodatkowe gąbeczki w liczbie czterech, czyli mamy cztery gąbeczki już założone na mikrofony, plus jeszcze cztery dodatkowe, no i do tego instrukcja obsługi, karta gwarancyjna i w zasadzie to jest tyle, plus oczywiście takie duże, sztywne etui, w którym się to wszystko wygodnie mieści.

Możemy to zawsze wozić ze sobą w całym komplecie i nie ma z tym najmniejszego problemu. Myślę, że tutaj takie moje zwyczajowe testy odległości, czy efektu zbliżeniowego, raczej nie mają sensu, ponieważ jedną właśnie z zalet zestawu nagłownego jest fakt, że nie musimy się martwić o położenie naszej głowy względem mikrofonu.

Ja w tym momencie dosyć intensywnie kręcę głową na wszystkie strony, co pewnie się odbija w brzmieniu mojego głosu, bo oczywiście jest inny głos, kiedy mówimy bezpośrednio w dół i mamy ściśnięte gardło, a co innego, jeśli patrzymy w górę i w ten sposób zmieniamy charakterystykę naszego gardła, jego parametry fizyczne, powiedzmy, ale zasadniczo, jeśli na przykład robimy jakiegoś live'a, coś pokazujemy, czy na przykład chodzimy w jakimś terenie, to wtedy te mikrofony są naprawdę bardzo wygodne, jeśli chodzi o utrzymywanie stałej odległości od ust i o to, że mikrofon można sobie ustawić delikatnie w bok, czyli kiedy mówię "piekarz Piotrek przyniósł pizze pepperoni po południu" albo "poproszę papier pakowy do pakowania paczek", no to ten dźwięk nie jest w żaden sposób zniekształcony pod muchami.

No i myślę, że to jest naprawdę fajna sprawa, jeśli chodzi o ten typ mikrofonów. Do tego stopnia wydaje mi się to przydatne, że postanowiłem troszkę zgłębić ten temat, więc być może jeszcze się takie mikrofony pojawią na moim podcaście.

Czy widzę tutaj jakieś wady tego rozwiązania? Wydaje mi się, że tak. Przede wszystkim chodzi o wygodę użytkowania. Akurat ten zestaw, który ja tutaj mam, ma dosyć grube pałąki no i w związku z tym, że ja jestem okularnikiem, to niestety, ale średnio wygodnie mi się trzyma te zestawy na uszach, zwłaszcza w takiej sytuacji jak teraz, kiedy mam jeszcze założone duże słuchawki na uszy i one jeszcze mi przygniatają całość do czaszki.

No i do uszu. I tutaj czuję naprawdę teraz już bardzo duży dyskomfort od czasu, kiedy zacząłem nagrywać ten odcinek. Już zaczyna mnie to bardzo irytować. Oczywiście wszystko zależy od tego, jak to założymy, czy założymy okulary później, czy przedtem, jak sobie te pałąki tam powyginamy.

Jak dla mnie na razie ten zestaw ma trochę za grube te pałąki, żebym miał używać czegoś takiego przez czas dłuższy niż pół godziny na przykład. Myślę, że pół godziny jeszcze bym wytrzymał, ale potem naprawdę byłoby pewnie krucho.

Krucho z tym. No ale mówię, to zależy od tego, jak dużo mamy głowę i na jak dużo te pałąki nam pozwolą. Ja niestety głowę mam dosyć sporą, na co zawsze narzekam przy zakupie słuchawek, więc podejrzewam, że tutaj też troszkę mam już za dużą tę głowę, żeby mi te pałąki wygodnie sięgały tam, gdzie trzeba.

No i po prostu czuję, że mi ciągną uszy do tyłu. Więc pod tym względem akurat ten zestaw nie byłby pewnie dla mnie dobry. I też pewnie nie byłby dobry, jeśli chodzi o poziom szumów, bo te szumy są jednak spore. Nagrywam w moim studio, gdzie wszystko jest teraz wyłączone, więc tutaj nie ma absolutnie co szumieć i co hałasować, a jednak poziom szumów jest dosyć spory, co mogę wam teraz zademonstrować.

Na szczęście te szumy są dosyć statyczne, więc w miarę łatwo da się ich pozbyć z nagrania. No ale są. Jeśli ktoś szuka bezszumowych mikrofonów tego typu, to pewnie ich tutaj nie znajdzie. Ja teraz jeszcze na czas tego nagrania podłączę na chwilę mikrofon krawatowy, żebyście usłyszeli - moment, muszę go sobie tutaj przygotować - żebyście usłyszeli po prostu, jak brzmi mikrofon krawatowy zamocowany zgodnie ze sztuką, czyli na wysokości tutaj tego odcinka piersiowego, żeby wszystko było tak, jak należy.

Ja się teraz na chwilę przepnę na ten właśnie mikrofon i posłuchacie przez chwilę, jak brzmi mikrofon krawatowy z tego zestawu. Raz, dwa, trzy. W tym momencie mówię już do mikrofonu krawatowego z zestawu Kimafun. Kimafun. Z zestawu Kimafun.

Wydaje mi się, że szumy zrobiły się troszkę bardziej wyraźne. No i słychać moje poruszenia, więc zdecydowanie pod względem wygody i jakości dźwięku lepsze z tego zestawu są te mikrofony nagłowne. Wrócę zatem do nich, bo myślę, że tutaj nie za bardzo jest co nagrywać za pomocą tego mikrofonu.

Jestem już z powrotem. Jeśli chodzi o nagrania właśnie z tego mikrofonu nagłownego, to tak mniej więcej się to kształtuje. No i co? Z tych moich stałych testów niewiele tutaj mogę zrobić. Mogę oczywiście postukać. Tak brzmi stukanie w pałąk mikrofonu.

No tak brzmi stukanie w pałąk ten, który jest gdzieś tam na głowie. Coś słychać. Jeszcze mogę tutaj w kabelek postukać. No i to chyba tyle. No bo testu odległości się nie da zrobić. Jeśli chodzi o charakterystykę częstotliwościową, no to nie jest ona tutaj specjalnie szeroka.

Natomiast też nie ma sensu za bardzo testować właśnie efektu zbliżeniowego w żaden sposób, ani obracać tym mikrofonem. No mogę go trochę spróbować przesunąć tuż przed usta, ale wtedy te podmuchy będą dużo bardziej czytelne, więc lepiej mieć ten mikrofon gdzieś tutaj bliżej kącika ust.

No i to co mogę zrobić, to oczywiście przeczytać fragment lektorski, czyli ten fragment z doktora Doolittle i jego zwierząt Hugh Loftinga. Pokój był bardzo mały, bez okna i o niskim suficie. Całe umeblowanie składało się z jednego tylko krzesła.

Dookoła ścian stały wielkie beczki przyśrubowane do podłogi, aby nie staczały się na siebie podczas chwiania i kołysania statku. Nad beczkami, na drewnianych hakach wisiały cynowe dzbany różnej wielkości. Mocna woń wina przesycała cały pokój.

W środku zaś, na podłodze, siedział mały, może ośmioletni chłopaczek i czekał gorzko. No dobra, to myślę, że można przejść do podsumowania. Jeśli chodzi o samą ideę, to kupuję. Kupuję tę ideę i podoba mi się taki sposób nagrywania, zwłaszcza w kontekście live'ów, gdzie faktycznie ja mam zawsze problem z tym, żeby wracać do mikrofonu i mówić do niego z tej samej odległości i mam problem z tym, jak coś pokazuję, że muszę kręcić głową i wtedy ten dźwięk nie jest tak stały, tak spójny, jak bym tego oczekiwał i wydaje mi się, że tego typu mikrofon bardzo dobrze by się sprawdził.

Natomiast potrzebowałbym jednak wyższej jakości, przede wszystkim mniejszego poziomu szumów, żeby móc to w miarę sprawnie usuwać w Rodecasterze Pro, na przykład, za pomocą bramki szumów. Potrzebowałbym troszkę niższego poziomu szumów i wydaje mi się, że w związku z tym dopiero mikrofony gdzieś za tysiąc, może za dwa tysiące złotych byłyby w stanie zaspokoić tę moją rządzę braku szumów.

Natomiast jeśli chodzi o takie rozwiązania, powiedzmy, no może nie zupełnie nisko budżetowe, bo to nie jest taki byle mikrofon z marketu, który można sobie kupić za kilkanaście złotych. Tutaj naprawdę samo brzmienie nie jest złe, ale jeśli nagrywa się gdzieś tam w terenie, gdzie wiadomo jeszcze szumi na przykład las, albo szumi wiatr, albo jeżdżą samochody, chodzą ludzie i tak dalej, jest jakiś gwar w tle, to wtedy tego szumu, który tutaj jest, nie słychać.

Natomiast sam dźwięk głosu jest czytelny, nie jest jakiś bardzo męczący w słuchaniu, więc wydaje mi się, że do takich rozmów gdzieś tam na zewnątrz, jak najbardziej ten konkretny zestaw może się sprawdzić. Więc wydaje mi się, że za tę cenę naprawdę nie jest źle, no zważając na to, że jeden sam mikrofon nagłowny, który pewnie by mnie satysfakcjonował, kosztowałby pewnie ze cztery razy więcej niż ten cały zestaw.

No więc tutaj jest taka różnica. Czy ja polecałbym do podcastingu? To już zależy, jaki macie podcast. Jeśli to jest podcast nagrywany w studio, to raczej chyba nie. Wydaje mi się, że lepiej jest za te 400 zł kupić jakiś mikrofon podcastowy powiedzmy, czy to dynamiczny, czy nawet pojemnościowy.

Wydaje mi się, że dla jednej osoby to by było wystarczające. Jeśli rozmawiacie we dwójkę, no to już można by się zastanowić. A jeśli nagrywacie we dwójkę i do tego jeszcze potrzebujecie tej mobilności, no to wydaje mi się, że jak najbardziej można rozważyć ten zestaw przy założeniu, że nie będziecie ruszać za bardzo tła.

Bo jeśli macie to odszumiać, bo będziecie nagrywać głównie w domu, no to już bym się zastanowił nad lepszymi mikrofonami, a przynajmniej mniej szumiącymi. Taka moja rada, moja uwaga do tego typu zestawu. Na koniec jeszcze powiem, bo chyba nie powiedziałem o tym na wstępie, że ten zestaw został mi udostępniony przez Teresę Drozdę, autorkę podcastu "Drozdowisko", do którego słuchania zachęcam.

Warto go słuchać, warto też wspierać, więc niech to będzie taka reklama wręcz. No bo inaczej musiałbym pewnie kupić taki zestaw i mieć go później w szafie, a tak mogę go sobie przetestować i po prostu Teresie odesłać z podziękowaniem za to, że mogłem tego typu test przeprowadzić.

Tyle. Teresa testuje właśnie teraz mnóstwo różnych sposobów nagrywania, m.in. właśnie za pomocą takich zestawów bezprzewodowych, za pomocą tego zestawu. Więc no to nie jest tak, że to jest jakiś tam produkt wydumany zupełnie.

On już jest wykorzystywany i wydaje mi się, że w takich właśnie podcastach, jakie reprezentuje Drozdowisko, Teresy, tego typu zestaw ma jak najbardziej szansę na odniesienie jakiegoś tam swojego sukcesu. Jeśli jesteście ciekawi, jakiego typu podcast Teresa nagrywa, no to jeszcze raz odsyłam do niej, do podcastu.

Powrót