[muzyka] Gadanie Gadesa w terenie [muzyka] Witajcie w kolejnym odcinku podcastu Gadanie Gadesa. Dzisiaj postanowiłem nagrać też taki odcinek łączony, podobny do tego, który nagrywałem parę miesięcy temu w Karpaczu, ale tym razem nie ma mnie w Karpaczu, jestem w Pradze.
No i właśnie dziewczyny poszły do samochodu po wodę, a ja mam teraz 2-3 minuty, żeby nagrać taki początek. Spróbuję zrobić to podobnie jak w Karpaczu, czyli z każdego dnia będzie kilkuminutowe nagranie i potem złączę to w jakiś jeden odcinek, który wydam w cyklu w terenie.
Dzisiaj nie będzie długo, będzie raczej krótko, a będzie o tym, co wziąłem ze sobą, żeby nagrywać różne rzeczy, bo planuję tutaj nie tylko nagrywać ten dziennik audio, ale też spróbuję ponagrywać troszkę dźwięków w Pradze.
W związku z tym obecnie mówię do Zuma H1 Essential. W plecaku mam jeszcze Tascama X8 i jeśli chodzi o rejestratory, a nie, to jeszcze nie jest wszystko, bo wziąłem też Rode Wireless Pro ze sobą, żeby móc przetestować jeszcze w boju DPA 4488, no i żeby też nagrać za pomocą samego Rode Wireless Pro.
Więc plan jest taki, że każdego dnia będę nagrywał zupełnie czymś innym, no i potem zobaczymy, co wypadło najlepiej w tym łączonym odcinku, które z tych urządzeń wypadło najkorzystniej, dało najlepszy dźwięk, itd. Nie wiem, czy to będzie miarodajne, bo pewnie każdą część tego odcinka będę nagrywał w zupełnie innym miejscu, taki jest plan przynajmniej, ale zobaczymy, może wyjdzie coś z tego ciekawego, a może nie.
W każdym razie na pewno będę miał jakieś określone zdanie na temat tego, które z tych urządzeń sprawdza się najlepiej, a które najmniej, no i przekonamy się też o jakości nagrań z każdego z tych urządzeń. O kompaktowości może mniej się przekonamy, bo mam ze sobą spakowany plecak, gdzie te wszystkie graty są upchnięte, więc nie jest to może jakiś wyznacznik.
Niemniej wydaje mi się, że H1 i Rode Wireless zajmują najmniej miejsca. Wbrew pozorom na przykład całkiem sporo miejsca zajmuje DPA 4488, bo musiałem go spakować do tego firmowego etui, a ono jednak trochę miejsca zajmuje, więcej niż etui na H1 na przykład.
No i dobra, na dzisiaj to chyba tyle, bo jest już blisko 10 wieczorem, a dzisiaj jechaliśmy te 4 godziny z Wrocławia, więc nie będę ukrywał, jestem trochę zmęczony, a jutro też czeka nas cały dzień biegania po różnych atrakcjach.
Dziewczyny mają zaplanowany grafik prawie co do minuty, więc mam nadzieję, że uda mi się na przykład wstać rano i gdzieś wyjść po prostu i nagrać wtedy kolejną część tego odcinka w terenie. Dobra, to tymczasem tyle, do usłyszenia w kolejnej części.
[muzyka] No dobra, witajcie w drugiej części praskiego odcinka. Jak słychać dzisiaj już nie jest tak spokojnie, bo nagrywam chodząc po mieście. Jestem konkretnie na ulicy Petrskiej. W sumie nie wiem, czy tutaj może odejdę troszkę właśnie drogą ulicą Petrską, przejdę może w trochę bardziej spokojne rejony.
Dzisiaj nagrywam za pomocą Rode Wireless Pro, nadajnika, który mam przyczepiony do koszulki. Dzisiaj wyjątkowo używam tego zestawu z magnesem, czyli mam do klipsa przyczepioną taką metalową nakładkę. No i za pomocą magnesu sobie przyczepiłem nadajnik do koszulki.
No i tak nagrywam, więc dzisiaj ten typ rejestracji, jutro będzie jeszcze inny i w piątek jeszcze kolejny. Dzisiaj 1 maja, więc dzień przeszedł nam głównie na chodzeniu po mieście. Naprawdę przeszliśmy dzisiaj sporo, sporo, sporo kilometrów, bo szliśmy właśnie tutaj od naszego hotelu Merkur aż na zamek, potem gdzieś tam Mostem Karola.
Wracaliśmy przez centrum, przez różnego rodzaju atrakcje, w rodzaju muzeum iluzji czy innych tego typu miejsc. No bo wiadomo, jeśli ma się młodego człowieka ze sobą, trzeba mu dostarczyć różnych rozrywek. W sumie teraz nie wiem, czy ja tutaj dobrze wszedłem.
Obchodzę jakiś stary kościół. To jest rzecz dość charakterystyczna dla Pragi, a jeszcze mało popularna w Polsce, to znaczy kościoły, które są opuszczone przez wiernych, no bo nie ma już tutaj zbyt wielu wiernych, ale są dosyć zadbane, przynajmniej z zewnątrz, a niektóre także wewnątrz, tak jak byliśmy dzisiaj w katedrze św.
Wita czy też w kościele św. Jerzego na Hradczanach, także tam wszystko wygląda całkiem ładnie w środku, no bo jest przygotowane dla turystów. Natomiast zwykłe kościoły są zazwyczaj pozamykane po prostu i z zewnątrz wyglądają bardzo ładnie, takie obiekty architektoniczne, a w środku niekoniecznie.
Gdzie ja tutaj doszedłem teraz? Dobra, chyba będę musiał jeszcze pójść dalej. No właśnie, jestem ciekaw, jak pójdzie mi test jutrzejszy, bo na jutro zaplanowałem nagrywanie tej części za pomocą DPA 44-88, ale jest pewien myk, ponieważ do tej pory z tych wszystkich testów, które robiłem, okazuje się, że te detkety, które kupiłem sobie do DPA, są niewystarczające.
To znaczy DPA jest tak czuły, że podmuchy wiatru łapie bardzo, bardzo łatwo, więc nie wiem, jak to jutrzejsze nagranie wyjdzie. Mam nadzieję, że jakoś da się nagrać i nie będzie wiało. W sumie mogłem dzisiaj zabrać, bo dzisiaj na tych uliczkach tutaj, niedaleko hotelu, jest całkiem spokojnie, mimo że przez cały dzień wiało dosyć mocno.
I dlatego wziąłem sobie właśnie Rode Wireless na ten spacer połączony z mówieniem. Ale... Ale jutro jest w planach właśnie DPA i zobaczymy, co on zdziała. Wziąłem jakiegoś tam małego detkacika, tego, który się sprawował najlepiej póki co.
Natomiast on na jakieś duże powiewy wiatru też się nie nadaje. A na rower nie nadaje się póki co żaden z przetestowanych. No tu trafiłem teraz chyba na jakiś wypadek. No dobrze, cóż jeszcze? Rzeczy nowych, których jeszcze do tej pory nie było w narzędziowniku.
No jest właśnie ten H1 Essential, którym nagrywałem wczoraj. I jest DPA, którym będę nagrywał jutro. Dwa pozostałe sprzęty nowe są jeszcze w ukryciu póki co. Nie brałem ich tutaj ze sobą. O, do licha. Ależ teraz zaczęło wiać. No to będzie prawdziwy test dla Rode Wireless Pro.
Czy coś z tego teraz się nagra? No właśnie. No nie, te podmuchy są naprawdę potężne. No w każdym razie dwa pozostałe sprzęty jeszcze pozostaną przez rok. Te sprzęty jeszcze pozostaną przez jakiś czas tajemnicą, bo nie chciałem ich brać tutaj na taki wypad i zostawiać je na przykład w hotelu, bo jednak one są troszkę z tej droższej półki, więc wolałbym nie zabierać ich za granicę, gdzie ryzyko na przykład, nie wiem, zostawienia tego później w pokoju przez zapomnienie albo zniknięcia z pokoju hotelowego, no jest powiedzmy jakieś wyższe niż z domu.
Te sprzęty muszą poczekać na test taki oficjalny u mnie w moim domowym studio, ewentualnie na rowerze, bo oba są takie właśnie, że można nagrać też fragmenty w terenie. I tyle chyba na dzisiaj. Już nie będę wchodził w żadne szczegóły.
Jestem ciekaw jak się nagra dźwięk miasta, zwłaszcza teraz te podmuchy, które naprawdę wyszedłem z tych małych uliczek i tutaj jest po prostu tragedia, jeśli chodzi o podmuchy. Jestem ciekaw też jak będą brzmiały odgłosy miasta, które się nagrywają tym dookólnym mikrofonem, także wszystko to obadam dopiero przy montażu.
No dobra, na razie to tyle. Do usłyszenia w części trzeciej. Na razie. [muzyka] No i witajcie w kolejnej części mojego praskiego odcinka "Gadania Gadesa". Idę sobie właśnie ulicą Petrską i nagrywam dzisiaj z wykorzystaniem mikrofonu DPA 44-88.
To jest jego taki chrzest bojowy. Wprawdzie nagrywał już do tego momentu wiele razy, no ale dzisiaj będzie wykorzystany już w odcinku na gotowo. Przy czym nie jestem pewien jak to nagranie wyjdzie, bo na razie z tych moich prób używam tego mikrofonu już od jakichś trzech, dwóch, trzech tygodni, coś koło tego i zakupiłem go od razu z dwoma detkietami.
Jeden jeszcze miałem wcześniej, więc w sumie trzy detkiety, gąbeczka i tak dalej. Ale niestety póki co ten mikrofon sprawia wrażenie średnio przydatnego do nagrywania w terenie. On się bardzo dobrze sprawdza w studio. Kiedy robiłem sobie takie próby w moim domowym studio brzmiał zdecydowanie lepiej niż takie typowe mikrofony krawatowe dookólne, bo tutaj muszę dopowiedzieć, że to jest mikrofon kierunkowy, nagłowny kierunkowy.
No więc tak jest ułożony, żeby jak najwięcej brać mojego głosu prosto jakby z ust, niż brać odgłosy otoczenia. Więc nie wiem ile na przykład teraz będzie odgłosów z otoczenia. Nie wiem czy słyszeliście bicie dzwonu kościelnego.
No i generalnie jest dosyć podatny też na podmuchy wietrzne. Kiedy testowałem go podczas jazdy rowerem to w zasadzie średnio się to bardzo sprawdzało. Naprawdę bardzo łapał podmuchy powietrza. Niby jest lepiej kiedy się po prostu stoi albo chodzi.
No i dzisiaj właśnie tak go testuję. Po prostu chodzę sobie po ulicach Pragi i nagrywam z jego pomocą. Więc nie wiem, zobaczymy jak to wypadnie i sami ocenicie czy brzmi na przykład lepiej od H1 Essential, czy może będzie brzmiał lepiej niż Rode Wireless Pro, czyli samego nadajnika z tego zestawu.
No a dzisiaj jest właśnie DPA. W piątek natomiast będzie jeszcze inny rejestrator, a konkretnie to będzie Tascam X8. Więc każda część będzie nagrywana zupełnie czymś innym i będzie można zobaczyć jak się który sprzęt sprawdził.
No i co sądzicie na temat tego DPA? Czy to brzmienie, które tutaj słyszycie, może to nie będzie brzmienie takie oryginalne prosto z mikrofonu, bo wydaje mi się, że jednak na potrzeby całości odcinka będę musiał to troszkę ujednolicić.
Ale na przykład o, teraz jest naprawdę duży podmuch powietrza i wydaje mi się, że będzie to słyszalne w nagraniu. No więc tego typu rzeczy nie będę usuwał. Co najwyżej troszkę wyrównam samobrzmienie mojego głosu, żeby nie było tak, że on się będzie drastycznie różnił między poszczególnymi urządzeniami.
To postaram się go troszkę ujednolicić. Natomiast wszystkie te niedoskonałości związane na przykład z tym kiepskim odrzucaniem podmuchów, czy przechwytywaniem jakichś mlasków, czy oddechów, chłapaniem oddechów na przykład, to wydaje mi się, że mogę zostawić.
Chociaż też, nie wiem, zobaczymy jak się będzie tego odcinka słuchało. Jeśli słuchanie będzie bardzo bolesne z tymi wszystkimi artefaktami, no to troszkę je tam sobie wytłumię i zrobię tak, żeby to jednak się słuchało troszkę lepiej.
A być może piątą częścią tego odcinka będzie takie moje podsumowanie, gdzie ja powiem co mi się najbardziej sprawdziło, co mi się najbardziej podobało. No i tyle. O ile DPA daje całkiem fajny dźwięk, fajne brzmienie, to jest problem z wykorzystaniem tej konkretnej przejściówki, którą ja mam.
To już mogę teraz od razu powiedzieć. Bo wszystkie mikrofony od DPA, takie krawatowe albo nagłowne, mają końcówki micro dot, czyli takie specjalne złącze firmy DPA. Nie wiem kto jest autorem, czy to jest jakiś standard, czy to po prostu firma DPA sobie coś takiego spreparowała.
W każdym razie, kiedy kupujemy goły mikrofon, on ma właśnie takiego micro dota. I żeby podłączyć to do czegokolwiek, no to musimy sobie dokupić jeszcze adapter. Czy to będzie adapter na mini jacka, czy to będzie adapter na mini jacka z gwintem, czy to będzie taki standard Sennheiser EW.
Ja właśnie mam tego typu adapter. Można też dokupić adapter na XLR i tam jeszcze kilka takich różnych mocowań do systemów bezprzewodowych różnych firm. Tam chyba dla Shura jeszcze coś jest. Jest parę tych systemów jak się okazuje.
Ja kupiłem właśnie tego Sennheisera EW, czyli to jest mini jack z gwintem. I to bardzo dobrze sprawdza jeśli chodzi o Rode Wireless Pro, bo on ma właśnie gwint przy mocowaniu. No i tam ten adapter bez problemu daje się wkręcić i pracuje bez żadnych, nie wiem, zauważalnych minusów.
Natomiast już nie da się go podłączyć w ten sposób chociażby do tego Zuma H1 Essential. O, teraz znowu wyszedłem przed chwilą zza budynku i na mnie powiało dosyć mocno. No i w związku z tym są znowu jakieś zakłócenia. No, w każdym razie warto zawsze dobrze przemyśleć do czego będziemy taki mikrofon jak właśnie ten DPA 44-88 podłączać, żeby odpowiednio dobrać adapter.
Bo te adaptery niestety nie są tanie. Jeden taki adapter na wybrany standard to jest dokoło 400 zł. Nawet więcej, tam 400 chyba, 30 zł. Coś koło tego te adaptery kosztują. No więc to też nie jest tak, że sobie od razu kupimy wszystko co firma DPA przygotowała do swoich mikrofonów, bo to będzie po prostu bolesne dla naszego portfela.
A już sam zakup tego mikrofonu jest bolesny dla portfela, więc wiadomo, że trzeba troszkę tutaj uważać. W każdym razie jakiś adapter będzie potrzebny, więc jeśli ktoś się nastawia na kupno DPA, to musi od razu brać go w komplecie z adapterem, przynajmniej jednym na jakiś wybrany standard.
Dobra, to chyba tyle będzie na dzisiaj, tej krótkiej części. Wracam do hotelu. Jeszcze może tutaj dam wam próbkę jak to brzmi we wnętrzach. Teraz przejdę może do windy. Idę teraz przez hall. Jestem ciekawy w ogóle jak to będzie brzmiało.
Teraz wchodzę do windy i wjeżdżam na moje trzecie piętro. Mam nadzieję, że ta winda się któregoś razu nie zatnie, bo ona bardzo słabo reaguje na przyciski. Trzeba się naklikać zanim się załapie odpowiednie piętro. No i nie wiem, tutaj jest teraz na przykład bardzo takie pudełkowe brzmienie.
Jest bardzo dużo pogłosu, bo winda ze swojej natury jest po prostu taką szafą o twardych ścianach. Niby dojechałem. Dobra, teraz wychodzę na zewnątrz. Tutaj teoretycznie powinno być trochę lepiej, ale nie wiem. Dobra, zobaczymy.
Podsumowanie będzie w ostatniej części. Tymczasem do usłyszenia. [dźwięk trąbki] No to witajcie po raz czwarty z Pragi. Dzisiaj, jak słychać, ciągle jest rano, bo znowu wyszedłem sobie połapać trochę porannych dźwięków. Jest już piątek, 3 maja.
W Polsce dzień wolny, w Czechach nie za bardzo. Więc tutaj dużej różnicy w porównaniu do wczorajszego dnia nie będzie słychać. Chociaż tym razem wybrałem trochę cichszą uliczkę niż wczorajsze nabrzeże. No jednak to wczorajsze nabrzeże okazało się nieporozumieniem.
Później wróciłem trochę do miasta, ponagrywałem trochę praskich tramwajów. No ale dzisiaj raczej skupię się na chodzeniu po cichych uliczkach. Dzisiaj już nie ma takiej ładnej pogody jak wczoraj i przedwczoraj, bo już od tygodnia w zasadzie była bardzo ładna pogoda.
I w Polsce prawdopodobnie i w Czechach było słonecznie i w miarę ciepło. Dzisiaj ma być już chłodniej i widać, że już jest zachmurzenie od wczesnego rana. Po południu ma nawet padać, więc niestety. Do nagrywania dzisiejszej części zgodnie z obietnicą używam Tascama X8, którego trzymam właśnie w ręku przed sobą.
Mam nadzieję, że jakość dźwięku z tego rejestratora będzie przynajmniej zadowalająca. No i cóż mogę powiedzieć po tych trzech dniach spędzonych w Pradze. Miasto mi się bardzo podoba. Wydaje mi się, przynajmniej w tych miejscach gdzie byłem, że jest jednak trochę czystsze i takie porządniejsze niż Wrocław.
Zresztą same Czechy takie sprawiają wrażenie. Jeśli minie się granice, no to się okazuje, że nagle niekoniecznie wanny stoją w ogródkach i nie ma aż tylu śmieci na ulicach. Nie wiem, być może tak się po prostu jakoś nastawiłem, żeby coś takiego zauważać.
I te rzeczy zauważam, a nie zauważam tych rzeczy, gdzie rzeczywiście jakieś śmieci się na tych ulicach znajdują. Jednak mimo wszystko Praga jest bardzo podobna do Wrocławia chociażby. Ma takie fragmenty właśnie z kamieniczkami, takimi starymi, ma te stare kościoły.
Mimo, że tutaj naprawdę te niektóre budowle, te zamki, kościoły, no powodują opad szczęki. Bo rzeczywiście my się tam szczycimy różnymi wspaniałymi budowlami i rzeczywiście mamy ich parę w kraju. Natomiast tutaj możemy zobaczyć co być może mielibyśmy w Polsce, gdyby nie przede wszystkim II wojna światowa i późniejsze zaniedbania z tych kilkudziesięciu kolejnych lat.
Chociaż też trzeba być sprawiedliwym, że jednak sporo zabytków zostało odnowionych czy odbudowanych. Natomiast nie mają one jednak aż tak pięknej formy jak te w Pradze. Więc wydaje się, że tutaj jednak część historii została ocalona.
Jeśli chodzi o język, to miałem nadzieję, że sobie troszkę porozmawiam po czesku. Że będę mógł się nauczyć kilku jakichś fraz, zdań poza "Dobry den", który wprawdzie działa, ale w momencie kiedy się próbowałem dogadywać jakoś tam takim łamanym polsko-czeskim, na przykład w sklepach, albo tam z jakimiś przewodnikami czy z informacją, prędzej czy później tak przechodziliśmy na angielski, żeby po prostu się dowiedzieć czegoś.
Więc pod tym względem muszę przyznać się do pewnej porażki. Córka oczywiście się bardzo, bardzo ubawiła z niektórych słów, no bo wiadomo, że na początku dla Polaka język czeski wydaje się być zabawny, bo jest w nim pełno takich z naszego punktu widzenia zdrobnień, co brzmi czasami zabawnie.
I niektóre słowa, które po polsku znaczą jedno, po czesku znaczą coś innego, też czasami doprowadzają do jakichś zabawnych skojarzeń. Więc młoda była bardzo zadowolona, czy jest, bo jeszcze tutaj będziemy przecież do jutra.
Ja trochę żałuję, że się nie udało tego czeskiego trochę poszlifować. Może jeszcze dzisiaj spróbuję, bo jest cały dzień. I zobaczymy. Dobra, to chyba na dzisiaj byłoby tyle. Jutro ewentualnie nie wiem, którego sprzętu użyję, ale być może postaram się o jakieś podsumowanie tego, jak ten cały sprzęt nagrywający się ostatecznie sprawdził.
Co się sprawdziło najlepiej, co się sprawdziło najmniej. Chyba, że zostawię sobie to dopiero do odsłuchania materiału w domowych pieleszach. Kiedy będę mógł rzeczywiście to jakoś ocenić bardziej neutralnie. Czyli zrzucę sobie wszystko do komputera i posłucham na moim domowym systemie odsłuchowym i monitoringu.
To będę wiedział co względem czego wypadło lepiej albo gorzej. Może to będzie bardziej sprawiedliwe dla tego sprzętu. Dobra, tymczasem kończę na dzisiaj. Do usłyszenia. Cześć. No i tym sposobem jest już czwarty dzień maja 2024 roku.
I tym samym ostatni dzień pobytu w Pradze. To znaczy już nawet nie cały dzień, bo za dosłownie półtorej godziny wsiadamy do samochodu i ruszamy w drogę powrotną. Niestety od wczoraj pada. Rozpadało się wczoraj tak po południu.
Na szczęście zdążyliśmy wrócić do domu, bo rozpadało się gdzieś dopiero w okolicach 16. No ale już to trochę pokrzyżowało moje plany, bo chciałem jeszcze wczoraj wyjść trochę ponagrywać. Ale ze względu na to, że nie mam żadnego zabezpieczenia przeciwdeszczowego dla sprzętu, to już sobie darowałem.
Zresztą nie ma co ukrywać, wczoraj byłem mocno zmęczony. Po tych kilku dniach naprawdę chodziliśmy w okolicach 30-35 tysięcy kroków dziennie. Więc było to coś. Zwłaszcza, że trzeba było targać ze sobą plecak, wodę i tam inne takie rzeczy podróżnicze.
A ja jeszcze dodatkowo dźwigałem sobie sprzęt, no bo oczywiście trzeba było robić zdjęcia i trzeba było brać rejestrator na wypadek, gdyby było coś ciekawego do zarejestrowania. Co oczywiście nie skończyło się powstaniem żadnych nagrań, bo jak już przyszło co do czego, to oczywiście zanim wydobyłem rejestrator, zanim go włączyłem, ustawiłem, no to już nie było czego nagrywać.
Więc co zrobić? W każdym razie dzisiaj tylko takie krótkie podsumowanie na sucho, bez analizowania jeszcze tych nagrań w komputerze. Wydaje mi się, że poza DPA 4488 wszystkie pozostałe urządzenia sprawdziły się bardzo dobrze.
DPA nie sprawdziło się z tego względu, że po pierwsze nie mam... O przepraszam, bo podjechał właśnie tramwaj na przystanek. DPA się nie sprawdziło, bo nie mam skutecznej ochrony przeciwwietrznej, to po pierwsze. A po drugie okazuje się, że do takich szybkich nagrań w terenie też troszkę przeszkadza w tym sama budowa i sposób użycia tego mikrofonu.
Bo przyznam, że dla mnie, dla okularnika zakładanie tej całej konstrukcji na uszy, przypinanie tego kabelka z tyłu do kołnierzyka koszulki, przykręcanie do nadajnika od Rode Wireless Pro jest jednak mimo wszystko kłopotliwe i troszkę zniechęca do robienia nagrań za pomocą tego właśnie sprzętu.
Jakość dźwięku jest ok, ale taka użyteczność w terenie powiedziałbym, że może być uznana za dyskusyjną. Więc tak bym to ocenił na szybko, na gorąco właśnie dzisiaj, 4 dnia tej całej praskiej wyprawy. W sumie nawet 5 dnia, bo przecież jeszcze wtorek można zaliczyć, bo jechaliśmy po południu.
No więc 5 dnia mogę ocenić, że najlepiej chyba pracowało mi się z Tascamem X8 mimo wszystko. Dał się lubić podczas tej wyprawy, bo po pierwsze zapewnił całkiem niezłe brzmienie stereofoniczne. Był w miarę kompaktowy. Ja wiem, że on jest wielki i do tego mam jeszcze taki trójnóg do niego, mały wprawdzie, ale też z porawy.
No i do tego słuchawki jeszcze takie duże, nauszne. Więc nosiłem cały czas taki mały plecaczek fotograficzny, który jeszcze pamiętam czasy, kiedy zajmowałem się bardziej fotografią. Założyłem go sobie i nosiłem ze sobą ten cały sprzęt.
Ale mimo to jeśli chciałem mieć dobrej jakości brzmienie, no to Tascam X8 nie zawodził. Czyli przykręcałem ten statywik, zakładałem słuchawki, nagrywałem i to pasowało. To pasowało, te nagrania, które zdołałem zrobić są ok.
Nie wszystkie da się wykorzystać, bo też miałem tutaj takie przygody, że ludzie po prostu mnie zagadywali podczas robienia nagrań. Widać tu też ludzie nagrywający z takimi wielkimi miśkami, a na jakimś sprzęcie nie są czymś powszechnie znanym i widzianym.
Najczęściej jednak były to głównie uśmiechy, nie każdy się odzywał. Większość osób rozumiało, że coś nagrywam i raczej nie należy mi przerywać czy przeszkadzać. Zdarzały się też jakieś takie pogadanki krótkie, ale to jest chyba jakaś taka specyfika pracy.
© 2024 Konrad Leśniak