Powrót

172 W terenie. Światłe rady kompetentnej osoby

[muzyka] Gadanie Gadesa w terenie [muzyka] Witajcie w kolejnym odcinku podcastu Gadanie Gadesa. Jest to kolejny odcinek, który muszę nagrywać ponownie, ale to jest odcinek dosyć dziwny. Dobra, żeby nie przedłużać. Chodzi o to, że dzisiaj rano wybrałem się na nagrania terenowe, bo się okazało, że mimo tego, że jest bardzo chłodno, to wstało dzisiaj słońce wreszcie po paru dniach.

Więc pomyślałem sobie, bo akurat się obudziłem trochę wcześniej niż zwykle, pomyślałem sobie - jadę na nagrania. No i miałem tyle przygód, zanim dojechałem na te nagrania, że postanowiłem nagrać o tym odcinek. Jak to jest, jak się jedzie na nagrania, a się jest kompletnie do tego nieprzygotowany.

No i nagrałem ten odcinek, a przynajmniej tak mi się wydawało, bo możecie wierzyć czy nie, ale nie włączyłem zapisu. To znaczy, wydawało mi się, że włączyłem zapis, podczas kiedy zwolniłem blokadę w zoomie f3. Czyli był klik, ale to nie był ten klik, który włącza nagrywanie, a nie skontrolowałem lampki, czy się świeci na czerwono.

No i cały odcinek, w którym opisałem moje przygody poranne, nie nagrał się. I wszystkie moje porady dotyczące nagrywania w terenie też się nie nagrały. Ale stwierdziłem, że po tym jak odkryłem to przy komputerze, bo właśnie jakąś godzinę temu siadłem do komputera, żeby sobie pozgrywać te poranne pliki i żeby zobaczyć co tam na nich się znalazło, no to się okazało, że nie mogę nigdzie znaleźć tego nagrania i nie nagrało się i tyle.

Więc nagrywam jeszcze raz, żeby to się nie zmarnowało, bo wydaje mi się, że warto się uczyć na błędach, nawet warto się uczyć na błędach nie swoich, chociaż ze skutecznością, no nie wiem jak jest w tym wypadku. Ale postanowiłem pojechać jeszcze raz w teren, mimo że nie jest już tak ładnie jak było rano.

Zrobiło się szaro i nadal jest zimno. Ale muszę wam o tym opowiedzieć, bo może komuś to się przypomni później, jak będzie sam jechał na nagrania i może to komuś uratuje sesję. Było tak. Obudziłem się, no i patrzę, jest słońce, mówię fajnie, jadę na nagrania.

No ale reszta rodziny śpi, więc trzeba to zrobić wszystko po cichu i po kryjomu. Więc po cichu i po kryjomu wstałem, posłałem łóżko, poszedłem do mojego domowego studia i zacząłem pakować. Postanowiłem, że wezmę sobie Tascama X8 do nagrywania tła, bo zwykle Tascam X8 jeździ ze mną po to, żeby własnymi mikrofonami nagrywać stereofonicznie tło.

No a do nagrywania głosu i do nagrywania dźwięku ptaków chciałem wziąć Shotguna i Zuma F3, czyli tego, którego dzisiaj mam na nadgarstku znowu. No więc super. Jako, że to całe wyposażenie już nie mieści mi się do takiej mojej małej saszetki, którą zwykle miałem ze sobą podczas zimy, no bo podczas zimy zwykle miałem tylko F3 i audio-technikę AT875R i to mi się mieściło do takiej małej saszetki, ale już w przypadku X8 plus Shotguna plus Deadketa i tak dalej, to już mi się nie zmieści do tej małej saszetki.

No i tutaj pogratulowałem sobie, jaki to ja jestem dobrze przygotowany, bo w tygodniu zniosłem sobie taki mały fotograficzny plecak, którego kiedyś używałem. Właśnie zniosłem go sobie ze strychu z myślą, że do niego będę się pakował na takie nagrania.

No więc super, na razie wszystko szło dobrze. Spakowałem sobie rejestrator, spakowałem drugi rejestrator, spakowałem Shotguna, spakowałem Deadketa. Wszystko szło jak po maśle. I pamiętałem, żeby wziąć słuchawki takie duże, zamknięte, żeby wszystko dokładnie słyszeć jak będę na nagraniach.

No i co? No super. Zapiąłem sobie ten plecaczek, zszedłem na dół do kuchni. Tam z duszą na ramieniu zrobiłem sobie kawę do bidonu, żeby mieć coś ciepłego do picia. No i poszedłem do samochodu. Tutaj też miałem chwilę takiego zwątpienia, bo brama szczęknęła i tak zaskrzypiała.

No ale jakoś się udało. Wsiadłem do samochodu, zamknąłem drzwi, ale zanim przekręciłem kluczyk, coś mnie tknęło. Mówię sobie, no tak, nie wziąłem trójnoga do X8. Nie będę miał na czym go położyć. No dobra, to znowu otworzyłem drzwi, wróciłem do studia, znalazłem trójnóg, znowu po cichutku, po schodach na dół.

Znowu zamknąłem drzwi od auta, patrzę, niby wszystko jest, ale znowu, że tak po raz drugi wyszedłem na dwór, to już w samochodzie poczułem, że będzie mi zimno w głowę. No więc wróciłem jeszcze raz do domu i wziąłem czapkę zimową.

Bo dzisiaj w ogóle chodzę w takiej zimowej kurtce, mimo że jest połowa kwietnia. Ale jak wiecie, kwiecień w tym roku nie dopisał. To znaczy, początek był bardzo fajny, ale tak właśnie od połowy, od tygodnia już mniej więcej zrobiło się zimno, wietrznie i deszczowo.

No ale wziąłem czapkę, wszedłem do samochodu, pomyślałem jeszcze, czy wszystko mam, stwierdziłem, że mam. No i ruszyłem. Przejechałem jakieś może 500 metrów, kiedy uświadomiłem sobie, że nie wziąłem kabla XLR ze sobą. Mam taki specjalnie zrobiony w tym sezonie pomarańczowy, piękny kabel z takimi niskoprofilowymi wtyczkami XLR.

No i tego kabla nie wziąłem ze sobą. Nagrania nie udadzą się, jeśli nie będę miał kabla. A do tego plecaczka nie zdążyłem jeszcze zapakować takiego kabla back-upowego, żeby go zawsze mieć ze sobą. No cóż było robić? Zawróciłem i po raz trzeci zakradłem się znowu do domu.

Po schodach do studia, po kabel, po schodach do samochodu i pojechałem. No i tu już się wszystko udało. Doszedłem na odpowiednie miejsce, ustawiłem rejestrator, zacząłem nagrywać i też było wszystko bardzo dobrze. To znaczy byłoby, gdyby nie to, że okazało się, że ta moja ścieżka, przy której się usadowiłem, to jest ścieżka, po której biegają rano biegacze.

I to nawet w niedzielę wcześnie rano o 6. No i kiedy jeden biegacz minął mnie raz, po 10 minutach minął mnie po raz drugi, po kolejnych 10 minutach słyszałem, że biegnie po raz trzeci, stwierdziłem, że muszę się przenieść w jakieś inne miejsce, więc zwinąłem wszystko, poszedłem w inne, bardziej odległe miejsce, przedarłem się przez krzaki i dopiero tam mogłem się oddać nagraniom.

No i tam zacząłem nagrywać ten odcinek właśnie, który teraz nagrywam po raz kolejny. Mam nadzieję, że tym razem wszystko się uda i to nagranie się powiedzie. Natomiast nie było to tylko to, czyli nie był to tylko opis tej mojej porannej przygody.

Natomiast generalnie w związku z tym, że rozpoczął się ten czwarty sezon i postanowiłem, że będę trochę nagrywał właśnie materiałów o nagrywaniu w terenie. No więc to się całkiem ładnie wpisuje w porady czy doświadczenia, które towarzyszą mi już od kilku lat, kiedy jeżdżę i nagrywam te dźwięki w terenie.

No więc pierwsza sprawa - przygotujcie się zawczasu. Ja zazwyczaj się przygotowuję dzień wcześniej, czyli mam już spakowany plecak. Zresztą mam w takiej torbie czy w takim plecaku zwykle już spakowane jakieś takie dodatkowe rzeczy, czyli tam są nadmiarowe kable, są nadmiarowe akumulatorki AA, jest nadmiarowa karta SD i microSD.

Także jestem przygotowany zazwyczaj dosyć dobrze. Tym razem wyszło tak, że plecak był nowy, jeszcze nie spakowany. Nie używałem go nigdy wcześniej do nagrań audio. Więc... o moment, coś mi tutaj usiadło. No więc to była taka świeżynka.

No i stąd te wszystkie problemy i z takiego działania w pośpiechu, że wpadam nagle na taki pomysł i robię, no to warto mieć spakowany. Ja mam taki duży plecak audio i tam mam wszystko, co jest potrzebne do nagrywania, ale on jest duży i ma tam wszystko, więc rzadko go biorę ze sobą, bo on jest po prostu duży i ciężki, więc dobrze jest mieć taką podręczną małą torbę, gdzie jest tylko niezbędny sprzęt na daną sesję nagraniową.

No i teraz już ten mój mały plecaczek jest gotowy. Już do niego spakowałem po tym, jak odkryłem, co się stało, to już do niego spakowałem wszystko to, co powinno w nim być. No i też Wam to radzę, żeby mieć taki setup podstawowy przygotowany, żeby co najwyżej wrzucić rejestrator, jeśli go używacie też w innych celach, to żeby tylko wrzucić rejestrator i można było jechać na nagrania.

Też warto o to zadbać, co pokazuje ten mój dzisiejszy przykład, myślę. Natomiast o czym w ogóle chciałem nagrywać ten dzisiejszy odcinek, jeszcze jak jechałem w drodze na nagrania, to sobie o tym myślałem, że nagram właśnie taki odcinek o nagrywaniu w terenie, no to chciałem właśnie trochę opowiedzieć o tym, co zrobić, żeby nagrać dobre audio właśnie ze śpiewem ptaków, z takimi dźwiękami natury, bo myślę, że to jest jeden z takich pierwszych tematów, które przychodzą ludziom do głowy, to znaczy ludziom, którzy planują nagrywać w ogóle tego typu odgłosy, czy potrzebują nagrać tego typu odgłosy, z moich doświadczeń, niezbyt bogatych, ale jednak już jakichś, więc myślę, że mogę o tym powiedzieć, no to do nagrywania właśnie śpiewu ptaków i takich odgłosów leśnych, moim zdaniem, najlepiej nadaje się wiosna, wczesna wiosna, czyli tak od połowy marca mniej więcej do tej połowy kwietnia, czyli do takiego dzisiejszego dnia.

A dlaczego tak? No bo trochę tutaj widzę podobieństw do fotografii, bo w fotografii działa dokładnie taka sama zasada, jeśli chce się fotografować ptaki, najlepiej robić to wczesną wiosną. Dlaczego tak? No to z tego samego powodu, dla którego nagrywa się ptaki też lepiej wiosną, po prostu ptaki są mniej ostrożne.

Ptaki o tej porze roku zajmują się szukaniem partnerów i partnerek, dobieraniem się w pary, zajmują się lęgiem, składaniem jajek, dbaniem o jajka itd. Wiosna właśnie do tego służy i ptaki przez to, że właśnie zajmują się tymi sprawami, no to w ich przypadku wiąże się to oczywiście ze śpiewaniem na gałęziach, czyli to jest to, co właśnie chcemy nagrywać, a jeśli chcemy fotografować ptaki, no to to jest dobry moment, bo tu jest drugi plus, że drzewa jeszcze nie są aż tak bogato zazielenione, jak będą za chwilę.

No i po pierwsze, lepiej widać wtedy ptaki, to do zdjęć się przydaje, a po drugie, lepiej słychać ptaki, no bo nie ma tej warstwy takiej tłumiącej, jeśli jest naprawdę bardzo, bardzo gęste i bogate poszycie, no to ten dźwięk nie roznosi się aż tak dobrze i nie ma aż takiego echa w lesie.

A jeśli jest jeszcze trochę tak łyso, mówiąc brzydko, no to wtedy ten dźwięk też lepiej się niesie i jest bogatszy, jest tego dużo. Ptaki się nie przejmują człowiekiem, zazwyczaj jeśli są zajęte właśnie ćwierkaniem dla swojej wybranki, są mniej ostrożne, nie zwracają uwagi, nie radzą się podejść po to, żeby zrobić im zdjęcie, albo po to, żeby nagrać to, co one tam sobie wyśpiewują.

Więc z tego powodu warto jest właśnie poświęcić wiosnę na tego typu nagrania. Oczywiście latem też można tego typu nagrań dokonywać, ale już te ćwierkania nie są aż takie bogate, nie są aż takie głośne i takie różnorodne. Za to latem bardzo dobrze nagrywa się wszelkie odgłosy łąk, odgłosy owadów.

To jest jeszcze plus nagrywania wiosną, że kiedy jedzie się rano na takie nagrania, to jeszcze nie ma komarów. Wierzcie mi, to jest bardzo duży plus. Naprawdę to jest duży plus, dlatego ja bardzo lubię jeździć wiosną na nagrania i na zdjęcia, bo wtedy jeszcze nie siadają wszędzie te wampirze pomioty, że tak powiem brzydko.

No więc wiosna jest dla mnie najlepszą porą roku, jeśli chodzi i o zdjęcia, i o nagrywanie głosów. Lato też jest bardzo fajne pod tym względem. Natomiast latem już trzeba wstać wcześniej, żeby te wcześniejsze ptaki sobie gdzieś tam ponagrywać, te które śpiewają np.

o wschodzie słońca. Żeby np. pofotografować owady, to też jest dobrze wstać bardzo wcześnie rano, kiedy one się jeszcze nie za bardzo ruszają, bo jest zimno po nocy. No i owady wiadomo nie są zbyt ruchliwe, kiedy jest chłodno.

One dopiero się rozruszają, kiedy słońce je ogrzeje. Dlatego też warto wcześniej rano, latem się zrywać. Ale wiadomo jak to jest rano, latem. Rano, latem wypada często gdzieś koło 4.20, więc nie każdy ma tyle samo zaparcia, żeby się zerwać z łóżka o tej porze i gdzieś tam biegać po krzakach.

Ale jesienią już się tak nagrywa. Trochę gorzej. Można ponagrywać wtedy odlatujące gęsi np. albo jakieś tam kaczki, albo nieme łabędzie, które wcale nie są takie nieme, jakby się wydawało, sądząc po ich nazwie. Potrafią nieźle krzyknąć.

O, teraz mi się przypomniało, że kurczę żałuję, bo akurat jak nagrywałem ten odcinek rano, to przylatywała nade mną czapla i ja te czaple nagrałem. Kurczę, straciłem takie fajne nagranie. Dobra, no trudno. Widzicie, teraz żałuję jeszcze mocniej.

Co jeszcze o tym nagrywaniu, bo już wiecie mniej więcej jaką porą się wybrać na tego typu nagrania. Oczywiście warto zadbać o buty, żeby były w miarę możliwości wodoodporne, a na pewno takie, żeby można było po jakimś błocie ewentualnie przejść bez martwienia się, że czeka nas teraz tydzień szorowania tych butów.

Warto mieć takie buty po prostu do łażenia po krzakach. Tak mi się wydaje. A jeśli wybieramy się naprawdę na jakieś podmokłe tereny, gdzieś tam w pobliże stawów, jezior, to warto wziąć ze sobą kaloszki jakieś, żeby sobie w tych kaloszkach pochodzić.

Warto wziąć picie. Ja zazwyczaj biorę wodę, ale w taki dzień jak dzisiaj, kiedy było bardzo chłodno, miałem przy sobie gorącą kawę w bidonie i polecam, żeby wziąć sobie coś ciepłego, niekoniecznie kawę, bo kawa nie jest najlepszym rozwiązaniem, jeśli planujemy coś mówić.

To już lepiej wziąć sobie jakąś ziołową herbatkę na przykład, albo coś takiego, ciepłą wodę. Jeśli ktoś lubi, to może sobie ciepłą wodę z sokiem z cytryny zrobić na przykład. Latem najlepsza jest woda i ja zwykle latem właśnie z wodą jeżdżę.

Tak samo po południami, kiedy już powietrze się nagrzewa, to też biorę zazwyczaj tylko wodę do picia. Ale rano wiadomo, że lepiej mieć coś ciepłego, żeby nie przeziębić gardła. O, wiem. Wiem, co wam powiem. Pamiętajcie, żeby zawsze nacisnąć przycisk zapisu i sprawdzić to trzy razy.

Coś mi mówi, że ja niedawno o tym wspominałem. To były właśnie bardzo światłe rady o tym, jak nagrywać w terenie, gdzie na koniec wam podkreśliłem, że zawsze warto sprawdzić pięć razy, czy się nagrywa. No i właśnie tak dzisiaj sprawdzałem.

Tak widzicie, sam się stosuję do własnych rad, że mi się nie nagrało. No i ktoś mógłby powiedzieć, jak to możliwe, nagrywam już tyle czasu, jeszcze mi się zdarzają takie błędy. No tak, zdarzają się, jak człowiek staje się zbyt pewny siebie.

Bo z jednej strony one się zdarzają, kiedy nie ma człowiek doświadczenia, no bo zapomni po prostu to zrobić. No, a po drugie, albo jeśli się nie ma doświadczenia, albo jeśli się ma to doświadczenie i się po prostu to zlekceważy, zwyczajnie rzecz biorąc.

To było typowe lekceważenie. Miałem o tym pamiętać i zapomniałem. No i tyle. Dobra. Myślę, że na dzisiaj to chyba wystarczy, bo strasznie mi się zimno teraz zrobiło. Jest zimniej teraz niż było rano. No bo słońce nie świeci pewnie dlatego.

Na ten pierwszy raz to będzie tyle. Niech ta moja przygoda będzie dla was przestrogą. Dla mnie też niech będzie przestrogą. I rada na koniec, sprawdzajcie trzy razy, czy się nagrywa. Ja sprawdziłem. Teraz jak nagrywałem, to naprawdę sprawdziłem dwa razy, że rzeczywiście nacisnąłem.

To jest to, że Zoom F3 ma włączanie zapisu nie przyciskiem, tylko takim pstryczkiem, takim suwakiem. I trzeba ten suwak przesunąć i wtedy się włącza zapis. Ale jeśli ten suwak jest w pozycji hold, czyli jest blokada włączona, to to przesunięcie w tym samym kierunku co zapis powoduje tylko zwolnienie blokady.

Więc trzeba jakby na dwa razy pociągnąć ten suwak. A ja to rano zrobiłem tylko raz. Czyli zwolniłem tylko blokadę, myślałem, że się nagrywa. Nie sprawdziłem światełka, no i się nie nagrało. Ale teraz już sprawdziłem, więc jest duża szansa, że usłyszecie ten odcinek.

Powrót