Powrót

176 Czy podcasty są nadal podcastami?

Gadanie Gadesa. Rozmaitości. Witajcie w kolejnym odcinku podcastu Gadanie Gadesa. Z cyklu bez cyklu. Dzisiaj chciałem dać wam trochę odsapnąć od sprzętu, od testów, od porównań, żeby skupić się troszkę na takiej filozoficznej może bardziej kwestii, która jakoś we mnie rosła od paru miesięcy w związku z tym, że rozmawiałem z wieloma twórcami i twórczyniami podcastów, że dowiadywałem się różnych rzeczy, miałem swoje własne przemyślenia też na ten temat.

I generalnie chciałem porozmawiać o podcastach jako takich. Co to jest obecnie podcast, jak się zmieniło to pojęcie, czy jest to to samo co 20 lat temu. Chciałbym mieć do was prośbę z okazji tego odcinka, mianowicie o to, żebyście po pierwsze jakoś się zebrali, żeby wysłuchać go w całości.

Postaram się nie nudzić aż tak mocno. I żebyście udzielili się w komentarzach, zwłaszcza jeśli chodzi o takie tematy, które będę podejmował pod koniec odcinka. Jestem bardzo ciekaw tego, co będziecie mieli do powiedzenia na ten temat, czy do napisania.

Więc taka prośba do was, żebyście wytrwali i dali znać w komentarzach, co o tym sądzicie. Ten odcinek chciałem zacząć początkowo od tego, żeby opowiedzieć tam całą historię, skąd się wzięły podcasty itd. Ale wydaje mi się, że to nie jest potrzebne, bo nie wnosi zbyt wiele do całości.

Wspomnę tylko o tym, że w ogóle rozwój podcastingu wiąże się też z rozwojem internetu. Bo na początku mieliśmy w internecie, tam w latach 90-tych, ten raczkujący internet. To być może starsi z was, albo przynajmniej równim wiekiem, pamiętają, że wtedy popularne były portale internetowe, takie jak Wirtualna Polska, jak Onet, jak Tlen, czy O2, i jeszcze pewnie tam Interia O była też.

I wtedy ludzie w internecie odkryli, że mogą publikować coś swojego. Na początku były to tylko takie proste strony internetowe, bo każdy z tych portali umożliwił założenie skrzynki pocztowej elektronicznej i założenie też swojej domowej strony www, gdzie można było za pomocą gotowych szablonów sobie przygotować jakąś stronę, powrzucać tam swoje zdjęcia, napisać coś o sobie, powrzucać różne gadżety, pamiętacie księgę gości albo jakieś statystyki odwiedzin, licznik odwiedzin, jakieś takie były wynalazki.

To było fajne, ludziom się to podobało, nawet tym, którzy nie znali HTML-a, CSS-a itd., itd., tych wszystkich technologii internetowych, bo były szablony, można było to szybko opanować. Tym ludziom, którzy chcieli rzeczywiście coś zacząć publikować na większą skalę, takie coś nie wystarczyło, dlatego po paru latach nastąpił boom na blogi.

Nie wiem, czy pamiętacie coś takiego, co się kiedyś nazywało blogosferą i to trwało też czas jakiś. Blogi to już były takie specjalizowane strony, właśnie zaprojektowane po to, żeby łatwo publikować kolejne treści, czyli coś, czego te wcześniejsze szablony nie ogarniały, tam było trudno zrobić coś w rodzaju właśnie takiego bloga, czyli dodawać bardzo prosto, bardzo szybko kolejne wpisy z tytułami, z opisami, ze słowami kluczowymi, z obrazkami itd., itd.

Blogi już to umożliwiły, no i naprawdę powstało ich bardzo, bardzo dużo na najrozmaitsze tematy. Wtedy ludzie się naprawdę przekonali, że internet jest takim miejscem, gdzie można pokazać siebie, pokazać swoje zainteresowania, to co się chce robić, pokazać jakieś treści, przekonać ludzi do czegoś itd., itd.

Taka publicystyka personalna, można tak to określić chyba. No i na to wszystko nadeszły podcasty, które dołożyły warstwę audio, no bo wiadomo, że pisać to trzeba panie umieć, jak to się mówi, natomiast nagrać dźwięk mogło jeszcze więcej osób niż napisać coś z sensem i bez błędów.

W mówieniu nie słyszy się błędów ortograficznych tak bardzo, więc było to dużo łatwiejsze. I początki lat 2000 to właśnie był początek podcastingu, wtedy bardzo popularne były pliki mp3. Pamiętacie pewnie jakieś serwisy typu e-donkey albo torrenty, gdzie można było się wymieniać plikami mp3 nielegalnie oczywiście.

I to było bardzo popularne, do tego stopnia popularne, że pojawiły się sprzętowe odtwarzacze, żeby można było sobie tych plików mp3 słuchać także w aucie na przykład, albo na przechadzce, albo jeszcze gdzieś. No ale jak to bywa z wszystkimi dobrami, jeśli mamy tysiące piosenek do słuchania, to nie chce nam się niczego z tego słuchać po jakimś czasie.

No i tutaj wchodzi taki mechanizm, który w ostatnich latach bardzo dobrze widać, że ludzie kochają seriale. To znaczy widać to już od dziesięcioleci, bo seriale cieszą się bardzo dużą popularnością już od co najmniej pół wieku.

Natomiast tutaj wykorzystano podobny mechanizm, czyli jeśli będziemy publikować nowe treści cyklicznie, to ludzie będą do tego wracać, będą tego słuchać, no i będzie nam rosła od tego popularność, i też będziemy mogli być znani i cenieni.

Czyli dokładnie to co było w blogach. W blogach też regularność była kluczem do tego, żeby nasz blog nie został zapomniany. Tak samo w podcastach okazało się, że możemy publikować, byle to robić w miarę regularnie, i żeby jakoś dostarczyć te nasze nagrania do słuchaczy.

A że to były właśnie czasy takich sprzętowych odtwarzaczy MP3, jeszcze nie było smartfonów, nie było szerokopasmowego dostępu do internetu tak powszechnego jak bywa dzisiaj, niekoniecznie we wszystkich krajach, ale bywa, no to wtedy właśnie te MP3 były bardzo popularne, bo były względnie małe i dało się je przesyłać przez internet i to był właśnie klucz.

Na potrzeby dystrybucji tych podcastów zaprzężono istniejącą już wtedy technologię RSS, która bazowała na tym, że na przykład jakieś portale informacyjne publikowały w jednym pliku, właśnie takim pliku RSS, który tak naprawdę jest plikiem XML, czyli takim znacznikowym, i te portale publikowały tam swoje treści, czyli jeśli wrzuciły do portalu jakiś nowy artykuł, to w tym pliku RSS dopisywały odpowiedni znacznik, że pod takim i takim linkiem jest ten artykuł opublikowany tego dnia pod takim tytułem.

No i czytelnicy mieli albo osobne programy, tak zwane czytniki RSS, albo mieli to wbudowane w przeglądarki internetowe, i jeśli chcieli się dowiadywać o tego typu nowościach, to subskrybowali sobie dany kanał RSS i wtedy czytnik czy przeglądarka pobierały taki pliczek RSS i informowały, że aha, pojawiła się nowa treść.

Na takiej samej zasadzie zaczęły się publikować podcasty, czyli można było zasubskrybować taki pliczek RSS, no i twórca kiedy opublikował nowy odcinek, umieszczał odpowiedni znacznik w tym pliku, no i wszyscy słuchacze, którzy byli zapisani na subskrypcję tego RSS-a, dostawali informację i mogli pobrać, bezpośrednio tam był link do MP3, pobierało się to, wgrywało się to na swój czytnik.

W Stanach Zjednoczonych, gdzie się to narodziło i bardzo upowszechniło, najpopularniejszym czytnikiem MP3 w tamtych czasach był iPod od firmy Apple, no i stąd się wzięło słowo podcast, co pewnie wiecie, czyli od iPoda i broadcastu, czyli takiego rozpowszechniania treści, rozgłaszania treści, czyli mamy podcast.

Tak to myślę mniej więcej wyglądało, natomiast na taką szaloną popularność podcasty musiały jeszcze troszkę poczekać, ale pojawiało się tych audycji coraz więcej, podobnie jak blogi dotyczyły rozmaitych tematów, niektóre były bardziej popularne, niektóre mniej, aż w pewnym momencie została przełamana granica popularności, nie wiem czy jest na to jakieś odpowiednie słowo, wśród socjologów na przykład, ale przekroczona została taka masa krytyczna, gdzie podcastami zainteresował się biznes.

No bo wiadomo, jeśli coś jest popularne, czy staje się popularne, to trzeba na tym położyć rękę i trzeba zacząć na tym robić pieniądze. To jest myślę dosyć znana zasada i tak jest z wszystkim co się staje popularne i to też zadziało się z podcastami, zresztą to trwa już od pewnego czasu, że coraz więcej firm wnika w te podcasty, widzi tutaj jakąś szansę na zarobek, pojawiły się w związku z rozwojem technologii i sieci internetowych, pojawiły się systemy streamingowe, które też zwęszyły tutaj jakieś pieniądze, jakąś chęć wyciągnięcia pieniędzy od nowych słuchaczy i myślę, że każdy kto zaczynał podcastowanie w ciągu ostatnich lat, trafił na przynajmniej kilka webinarów, czy poradników, jak zarabiać na podcaście, czyli jak przygotować się do tego całego podcastowania, żeby na tym zarobić.

Ja tego nie oceniam zupełnie, jestem jakby daleki od tego, bo ja akurat nie tworzę podcastu w celach zarobkowych, natomiast w pełni to rozumiem, jeśli ktoś coś tworzy, poświęca temu czas, czy inwestuje w sprzęt i tak dalej, to pewnie, że chciałby na tym zarobić, żeby przynajmniej sobie koszty odbić, to nie ma w tym nic dziwnego, nic zdrożnego.

Chciałem o tym powiedzieć, żeby pokazać zmianę znaczenia słowa podcast, bo coraz więcej jest ostatnio takich dyskusji gdzieś w internetach, tak zwanych, co to jest podcast, czy podcast za paywallem to jest jeszcze podcast, czy podcast z wideo to jest jeszcze podcast, czy podcast bez RSS-a to jest jeszcze podcast.

Są różne stanowiska, my się możemy sprzeczać, jako np. inżynierowie, jako podcasterzy, wieloletni, że podcast bez RSS-a to nie jest prawdziwy podcast, bla, bla, bla. Nie chcę w to wnikać, nie chcę tutaj rozstrzygać tego w żaden sposób.

To jest trochę jak telewizja, współczesna telewizja to nie jest ta sama telewizja, która była 30-40 lat temu. To są zupełnie różne media obecnie, chociażby telewizja w internecie, czy to jest nadal telewizja, czy nie. Też można sobie zadać takie pytanie.

To się nadal nazywa telewizja, oglądamy to nadal na telewizorach, ale już nie tylko, bo możemy w smartfonie przecież oglądać telewizję. I w związku z tym, czy stacje telewizyjne mają zmieniać nazwę, bo to już nie jest taka telewizja jak kiedyś? No nie, bo to się po prostu zmieniło.

Ludzie wiedzą czym jest obecnie telewizja, starsi wiedzą czym była kiedyś i tak samo jest z podcastami, tak mi się wydaje. Podcasty dzisiaj są tym czym są, a starsi słuchacze i twórcy wiedzą czym były kiedyś. Kiedyś były takimi, jak to nazwałem żartobliwie w rozmowie z Tomkiem Stankiewiczem z Tostanki.pl, że to co było kiedyś można by nazwać mianem freecastów, czyli takich wolnych podcastów, gdzie jeszcze się nie mówiło o pieniądzach, o zarabianiu, o biznesie itd.

Chodziło tylko o publikowanie treści. Tak samo jak blogerzy na początku pisali tylko z potrzeby serca, mówiąc tak górnolotnie, a nie marzyli o tym, żeby zostać, takie jest ładne staropolskie słowo, influencerami, czyli żeby kreować jakoś rzeczywistość potrzeby itd.

podpisywać umowy ze sponsorami. Tego kiedyś nie było, kiedyś publikowało się tylko po to, żeby mieć swojego bloga, swoje miejsce w internecie, gdzie będziemy wrzucać swoje treści. Podcasty też były takim miejscem, ale zarówno blogi jak i podcasty się zmieniły.

Teraz ludzie raczej patrzą na to, czy dadzą radę na tym zarobić, czy coś im się zwróci. Nie oznacza to oczywiście, że kiedyś to było lepiej, a teraz jest gorzej, że kiedyś były czasy, a dzisiaj już nie ma czasów. To nie jest tego typu dyskusja.

Tak po prostu jest, przynajmniej ja tak zauważam. I tutaj zaczyna się właśnie ta część trochę dla was, bo prosiłbym was w komentarzach o wasze zdanie na ten temat, jak wy na to patrzycie. Czy to co się dzieje obecnie, czyli że treści publikowane muszą na siebie zarabiać, że trzeba mieć subskrybentów, trzeba mieć słuchaczy, widzów itd., że to się napędza, że to się zarabia, czy to jest dobre, czy niedobre, czy wam się to podoba, czy się nie podoba.

No to chciałbym się o tym trochę dowiedzieć od was. I tutaj wchodzimy na jeszcze kolejny stopień. Pojawiło się jeszcze AI. Oczywiście, że nie mogło tego zabraknąć. AI musi się pojawiać coraz częściej. I AI zaczyna rozwiązywać problemy podcasterów, tych współczesnych podcasterów, a współcześni podcasterzy mają przede wszystkim problem z czasem, bo prowadzenie podcastu jest czasochłonne.

Trzeba wymyślić temat, przygotować temat, nagrać, obrobić, opublikować, przygotować całą promocję itd., itd. To jest dużo rzeczy do zrobienia. Dla pojedynczego człowieka, który jeszcze się z tego w pełni nie utrzymuje, ale ma gdzieś to tam w celu, to jest pewne wyzwanie, bo wszystkie platformy streamingowe lubią regularność.

To wiecie, że dobrze, żeby twórca wrzucał co tydzień, bo tu już wchodzi ten mechanizm z seriali, że dobrze jest wtedy utrzymać widza czy słuchacza, kiedy publikujemy regularnie, on wie, że w każdy poniedziałek coś nowego dostanie, to wtedy będzie częściej wracał itd., itd.

To wiadomo. Teraz mamy to AI. Też nie chcę tutaj oceniać, czy to dobrze, czy źle, bo jak to zwykle bywa, może to być pomocne, może to być wręcz wyręka w niektórych rzeczach. Wiemy, że są serwisy, które na przykład obrabiają audio w pełni już automatycznie, czyli usuwają zanieczyszczenia, usuwają szumy, korygują głośność.

Są serwisy, które robią automatycznie transkrypcję, tworzą opisy, tworzą podsumowania, tworzą tematy czapterów itd., itd. Jest sporo rzeczy, którymi można się wyręczyć, łącznie z tym, że można wręcz kazać stworzyć treść takiego podcastu, można kazać powiedzieć to sztucznej inteligencji naszym własnym głosem i w zasadzie to prowadzi do takiego dziwnego wniosku, że stajemy się zbędni w tym całym procesie.

W zasadzie jesteśmy już tylko producentem takiego podcastu. To już nie jest nasza treść, to nie jest coś, co my powiedzieliśmy, co my wymyśliliśmy, więc znika ta największa wartość podcastów, moim zdaniem przynajmniej, czyli co na dany temat myśli dany człowiek, czy dana grupa ludzi, jeśli to jest jakaś rozmowa, wymiana myśli, idei itd., to jest ta cenna wartość podcastu.

Bo niestety, takie jest moje zdanie, i tu też dla was prośba, żebyście się wypowiedzieli w tym temacie, że moim zdaniem to, co się dzieje obecnie i co mnie akurat niepokoi, to jest kontentowość tego, co się pojawia. Bo dzisiaj twórcy, przynajmniej jest spora część twórców, którzy nie tworzą treści właśnie takich, które chcieliby opowiedzieć, chcieliby dostarczyć, chcieliby się podzielić tymi treściami, tylko tworzą content, czyli coś, co musi się pojawić, bo jest termin, trzeba dostarczyć, trzeba przygotować, trzeba wrzucić, bo inaczej nie będzie wyświetleń, nie będzie reklam, nie będzie lajków, nie będzie subskrypcji i się cały biznes zawali.

Ja zauważam właśnie taką tendencję, że wrzuca się content, bo content musi się pojawić, ale to jest wymaganie reklamodawców, takie jest wymaganie platform streamingowych. Jest taka tendencja moim zdaniem, być może się mylę, być może to jest tylko jakaś moja banieczka, dlatego proszę was o to, żebyście się wypowiedzieli na ten temat też, jak wy na to patrzycie.

No i tutaj to AI moim zdaniem doprowadzi do tego, że ta contentowość wzrośnie na niebotyczny wręcz poziom. Może tak się stać przynajmniej, bo twórcy będą się chcieli tym wyręczać, bo naprawdę w dzisiejszych czasach dostarczać co tydzień na przykład jakiś półgodzinny odcinek jeszcze połączony z wideo, bo teraz najczęściej jeszcze jest presja, żeby było wideo do tego, to jest naprawdę masa pracy, jeśli się jeszcze na tym nie zarabia aż tak dużo, żeby zatrudnić sztab ludzi, którzy się tym zajmą, to to jest problem, będziemy się wyręczać sztuczną inteligencją, która nam zastąpi niektórych członków ekipy.

Czy gdzieś nie zatracimy tego, po co my to właściwie robimy? Czy rzeczywiście my będziemy chcieli tworzyć jakąś treść, bo po prostu chcemy o tym powiedzieć? Czy będziemy tworzyć treść tylko po to, bo są takie wymogi, bo trzeba, bo inaczej nie zarobimy, bo nie będzie pieniędzy, no i nie wiem.

No i na koniec jeszcze, mówiłem o takich freecastach, czyli takich wolnych podcastach, gdzie twórcy robią to tylko i wyłącznie dla satysfakcji tworzenia. Dajcie znać proszę w komentarzach, czy macie takich twórców, czy znacie takich twórców, czy słuchacie ich, gdzie wiecie na pewno, że jest to osoba, która tylko i wyłącznie tworzy treść, bo lubi, bo chce, bo czuje potrzebę tworzenia takiej treści.

Niekoniecznie robi to regularnie, ale robi to, kiedy poczuje, że trzeba, że chce coś powiedzieć. Jestem ciekaw, czy będzie takich przykładów wiele, czy też nie. Dajcie znać w komentarzach, dajcie tam nazwy tych podcasterów.

Nie wklejajcie może linków, bo ja zauważyłem, że YouTube ostatnio ma ten filtr anty-spamowy bardzo restrykcyjny i on usuwa takie komentarze. Ja nie mam na to wpływu. To nie będzie tak, że wy coś wrzucicie, jakiś link, to ja to wytnę, bo się boję konkurencji.

To nie. Ja nie widzę nawet takich komentarzy, które zostały ukryte przez YouTube'a, czy wycięte. Więc linki możecie zaryzykować, ale YouTube może je usunąć. Dajcie nazwę, czy taki opis, żeby można było łatwo znaleźć danego twórca.

Może tak, bo to warto promować takie osoby. Na koniec tylko taka uwaga. Ten mój dzisiejszy odcinek nie jest po to, żeby coś wartościować. Żeby powiedzieć, że te freecasty były lepsze, że kiedyś było fajniej. Nie. Powtórzę, że nie chodzi mi zupełnie o to.

Chciałem po prostu pomówić, czy zwrócić uwagę na to, jak się zmienia definicja podcastu. Co jest podcastem, a co nie jest. Czy warto to rozgraniczać, walczyć o czystość definicji. To bardziej jest taki głos w dyskusji, więc liczę na to, że dopiszecie cokolwiek w komentarzach do tego.

Powrót