Powrót

178 GADUŁKI z Janem Felcynem o ciszy i hałasie

Dobra, już dokumentacja fotograficzna zrobiona, tam mamy instrument przygotowany. Co on teraz pokazuje? Co to są za jednostki? To są decybele A. Decybele A. Mierzone fast, czyli 100 milisekund z tego co pamiętam. Czyli teoretycznie jakbyśmy teraz nic nie mówili, to do jakiej wartości on spadł? Około 10.

Gadanie Gadesa. Podcasty, czyli zakłócanie ciszy. Witajcie w kolejnym odcinku podcastu Gadanie Gadesa. Dzisiaj nagrywam wyjazdowo i w dosyć nietypowym miejscu, w którym jeszcze nigdy w życiu nie byłem. A dzieje się to w sumie za zasługą, muszę powiedzieć, doktora Jana Felcyna z Uniwersytetu Adama Mickiewicza.

Instytut Akustyki, tak? Dobrze? Katedra obecnie, tak. Wydział Fizyki Uniwersytet Adama Mickiewicza. Tak i właśnie znajdujemy się, jak to się fachowo nazywa, to miejsce? Najlepiej nazywać to komorą bezechową. Taka jest chyba najlepsza nazwa.

Zresztą po angielsku też to się nazywa unechoic chamber, czyli właściwie dosłowne tłumaczenie. No właśnie. I jak możecie usłyszeć, tutaj nie ma żadnego wyciszania dźwięków, nic takiego. To jest surowe nagranie, które słyszycie, co najwyżej eski będę piłował, ale reszta zostaje taka jaka jest.

I tu nie ma nic. Teraz klasne. Ale te klaski cienko brzmią zupełnie. Także tu nie ma pogłosu, tu nie docierają dźwięki z zewnątrz i podejrzewam, że nasze dźwięki na zewnątrz też nie docierają. Czyli tutaj panuje cisza. Tak. Jest coś takie jak definicja ciszy? No to oczywiście trzeba by się zacząć zastanawiać, które podejście do ciszy mamy, bo cisza może być postrzegana tak wprost fizycznie, a może być postrzegana bardziej filozoficznie.

Jeżeli postrzegamy ją wprost fizycznie, to teoretycznie cisza jest wtedy, cisza absolutna, kiedy nie następuje żaden ruch ośrodka wynikający z jakiejś fali mechanicznej będącej falą akustyczną. Czyli powinniśmy mieć teoretycznie absolutne zero ruchu, co nie znaczy, że zero decybeli, tylko minus nieskończoność.

To jest absolutna cisza, jeśli chodzi o decybele, bo decybele są jednostką względną. Natomiast z punktu widzenia takiego bardziej filozoficznego, to jest dosyć słynny przypadek, który opisał kiedyś jakiś badacz ciszy, już nie pamiętam kto, że jeżeli mamy gęsty las, w którym spadnie drzewo, to teraz pytanie, czy to jest cisza, czy nie.

Bo jeżeli nie ma tam żadnego obserwatora, to teoretycznie jest to cisza, bo nikt tego nie usłyszał. Ale z drugiej strony, z punktu widzenia fizyki, na pewno tam ciszy nie było, bo jakaś fala akustyczna została wyzwolona, tylko po prostu nie było żadnego odbiornika, który mógłby ją zarejestrować, albo powiedzieć, że to usłyszał.

No, właściwie też takiej zupełnej ciszy my nigdy nie zaznamy, bo jeżeli będziemy w bardzo cichym środowisku, czyli takim jak na przykład dzisiaj, to trwając w takim zupełnym bezruchu, prędzej czy później zaczniemy słyszeć własny organizm.

No właśnie, a gdyby nie to, to czy nasz mózg by zaczął nas oszukiwać, że coś słyszy? Tak, i na to są badania psychologiczne, że jeżeli się poddamy zbyt długo trwającej deprywacji sensorycznej, to rzeczywiście nasz mózg zaczyna sobie dopowiadać, ponieważ on jest cały czas w gotowości do przetwarzania informacji.

Jak jej nie dostaje, no to zaczyna się domyślać, gdzie ona jest. Czyli chce, chce coś słyszeć. Tak, tak. To jest dla niego nienaturalny stan. Ale czy to, co tutaj jest, ta cisza, czy to jest coś zupełnie niespotykanego w normalnym świecie? Czy na przykład gdybyśmy się znaleźli w jakiejś jaskini, czy na jakiejś pustyni daleko od cywilizacji, tam zaznamy podobnego poziomu? Czy jednak to jest taki poziom typowy dla sztucznych warunków, które są tutaj? To jest typowy dla sztucznych warunków, dlatego że tutaj nie ma ruchu powietrza, bo jeżeli występuje ruch powietrza, to ten ruch powietrza też powoduje, że jest trochę głośniej.

W związku z czym, nawet będąc w jakichś cichych okolicznościach przyrody, to zwykle ten poziom, jak jest bardzo cicho, no to powiedzmy oscyluje gdzieś w okolicach 20-25 dB. Tu przed chwilą spojrzeliśmy na miernik, który mamy tutaj pomocniczo, że ten poziom oscylował w granicach 11 dB.

Czyli to jest bardzo cicho. No a różnica pomiędzy 11 a 20 dB to jest 10 dB, czyli tak naprawdę 10-krotne zwiększenie mocy, tudzież wrażenie podwojenia głośności. Dzisiaj celowo zabrałem wszystko co najlepsze, czyli mam dwa bardzo niskoszumowe mikrofony i bardzo niskoszumowy rejestrator, czyli dwa Luity i MixPre-6 i tym właśnie dzisiaj nagrywam.

I stąd właśnie taki pomysł, że nie będę w ogóle niczego tutaj zmieniał, jeśli chodzi o to tło, żebyście mogli sobie posłuchać, jak można sobie zbudować studio w domu. Pytanie, jaką masz ustawioną rozdzielczość bitową, bo przy tych warunkach może to już mieć znaczenie.

Myślisz, że wtedy ten szum cyfrowy będzie słyszalny? - Przy 16 na pewno. - No mam 32. No to nie, to przy 32 powinniśmy dać radę. No to mam nadzieję, mam nadzieję, że tak właśnie będzie. Ale powiedz mi właśnie a propos tego budowania, czy w ogóle da się w swoim takim normalnym pokoju zbudować chociażby namiastkę, czegoś takiego, żeby na przykład w bloku sobie zbudować taką komnatę, w której będzie absolutnie cicho.

No może nie te 11, ale tak 15, dajmy na to. No tutaj mierzymy się z szeregiem wyzwań, które przed nami stoją, ponieważ właściwie musimy sobie rozgraniczyć trzy rzeczy. Czyli tak, po pierwsze, że nie chcemy mieć odbić. Po drugie, że nie chcemy, żeby jakikolwiek dźwięk do nas się dostawał.

A po trzecie, że nie chcemy, żeby jakikolwiek dźwięk od nas wychodził na zewnątrz. I każda z tych kwestii musi być rozwiązana nieco inaczej. Paradoksalnie najłatwiej jest ograniczyć liczbę odbić. Dlatego to się też często robi właśnie w jakichś domowych studiach i tak dalej za pomocą adaptacji akustycznej.

Natomiast, no tutaj wyzwaniem jest mówiąc wprost długość fali. To znaczy, im niższe częstotliwości mają być nieodbijane, tym więcej przestrzeni z tego naszego pokoju musimy wziąć, po to, żeby rzeczywiście to zadziałało. - Dlatego grubość tej warstwy ma znaczenie.

- Tak, grubość, tutaj w naszym przypadku długość tak zwanych klinów, bo cała komora bezechowa opiera się na takiej konstrukcji, że mamy kliny, które są wykonane z wełny mineralnej, która jest pokryta taką włókniną. No i teraz długość tych klinów to jest około metra, co jest tak nastrojone, żeby bezechowość tej kabiny zaczynała się w okolicach 60-80 Hz.

To działa na zasadzie bardzo prostej, fizycznej, tak zwanej ćwierćfalówki, czyli jeżeli mamy falę, która dociera do tej granicy, gdzie się zaczyna klin, to ona podróżuje dalej w stronę, gdzie ten klin jest zamocowany, może się odbić i wrócić.

I chodzi o to, żeby przy powrocie, czyli kiedy pokona ćwierć i ćwierć drogi, no to jest połowa długości fali i wtedy mamy interferencję destruktywną, czyli fala jest w przeciwwazie, no i ona się po prostu wygasi. Oczywiście ważne jest też to, że te kliny mają określony kształt i są właśnie z tej wełny mineralnej, bo to mimo wszystko jest duża porowatość, więc też fala wytraca swoją energię ze względu na to tarcie trudności w pokonaniu tej przeszkody.

Czy te kliny, one na przykład, gdyby je zastąpić takimi panelami po prostu o grubości jednego metra z tej wełny mineralnej, to te takie jednolite struktury działałyby gorzej, tak? Tak, bo chodzi o to, że właśnie muszą być te przerwy, żeby ta fala też padając i odbijając się mogła wytracać swoją energię.

Aha, bo tak by się od powierzchni po prostu odbijała. Tak, oczywiście na to są wzory, można przeliczyć, jeżeli mamy jakąś powierzchnię, to jest różna impedancja, możemy obliczyć ile fali się odbija, ile przejdzie i się wygasi w środku takiej powiedzmy płaskiej powierzchni z wełny.

Natomiast takie zastosowanie jest chyba najpopularniejsze i w większości komór bezechowych, które gdzieś można obejrzeć w internecie, tak to wygląda, że są właśnie takie kliny zamocowane na ścianie. No i tutaj na mnie wątpliwie jest cicho i jest bez echa.

Ja właśnie teraz zwróciłem uwagę, wiesz co, kiedy mówiłeś, że jeszcze nigdy nie czułem takiej kierunkowości głosu, że wiem dokładnie, gdzie ty stoisz, bo po prostu słyszę dokładnie z tego punktu. Normalnie w takich zwykłych pomieszczeniach się tego nie słyszy.

To jest jedna rzecz, a druga rzecz jest taka, że ponieważ nie ma tutaj odbić, to jak zrobimy taki eksperyment, że ja się zacznę oddalać od tego mikrofonu, to nie będzie to działać w ten sposób, że będzie mnie słychać z większym pogłosem i będzie mniejsza zrozumiałość, tylko ja po prostu będę cichszy, nie? Ale nadal to jest tak, jakbym stał, tylko po prostu mówię trochę ciszej, ewentualnie jakaś redukcja związana z pochłanianiem fali w powietrzu tutaj wystąpi, ale tak poza tym...

- No i ewentualnie jakiś efekt zbliżeniowy, nie? Bo z samego mikrofonu. - No tak, tak. Więc to na przykład ma swoje zalety. Jeżeli ja tutaj prowadziłem jakieś badania z udziałem ludzi, to nie musiałem się zastanawiać, gdzie mam im postawić mikrofon, jak chciałem mieć z nimi porozumienie jakieś za pomocą talkbacku, bo wystarczyło, że postawiłem mikrofon w przeciwległym końcu tej kabiny.

Nawet ta osoba mogła go nie widzieć, a ja i tak doskonale rozumiałem, co ona mówi. - Ja się właśnie zacząłem zastanawiać, dlaczego ty na przykład tak sobie, wiesz, stoisz w miarę blisko, a ja przed chwilą miałem jeszcze słuchawki założone i nie było w ogóle słychać takiego efektu, który jest w normalnych pomieszczeniach, że ja słyszę jakby ze swojego mikrofonu twój głos, który obiegł już całe pomieszczenie i wpadł tutaj do tego mojego.

- No tak, no bo też, no nie oszukujmy się, właściwie można w akustyce, to jest taki cały dział poświęcony kierunkowości źródeł, czyli temu, jak właśnie bardzo w danym kierunku da się wyemitować falę, a w innych nie. No i to jest podstawowy problem, który zawsze jest rozwiązywany przez firmy produkujące nagłośnienie koncertowe, no bo chodzi o to, żeby jak najlepiej pokryć nagłośnieniem publiczność, jak najbardziej równomiernie przy okazji, czyli żeby to było tak, że ci, co stoją po prawej słyszeli podobnie dobrze, co ci po lewej i w środku, a jednocześnie, żeby grać jak najmniej do tyłu i gdzieś po bokach, żeby ludzie, którzy mieszkają na sąsiednich osiedlach, niekoniecznie wysyłali skargi, że znowu mają imprezę, powiedzmy, do czwartej rano.

- No tam jeszcze też dochodzi ten problem sprzężeń zwrotnych, nie? - Tak, tak, tak. - Czyli to, co wpada na scenie do mikrofonów, to nie może być to, co wychodzi. - Tak, no ale jakby ta kierunkowość właśnie dzisiaj jest rozwiązywana najczęściej za pomocą tak zwanych systemów liniowych, czyli jak byliście na jakimkolwiek dużym koncercie, to pewnie widzieliście, że są zawieszone takie wielkie systemy składające się z wielu, kilkudziesięciu głośników.

- Tak, jeszcze pod kątem na przykład. - One są jeszcze właśnie pod kątem. I to się bierze stąd, że właśnie źródło liniowe, czyli takie długie bardzo źródło, ma lepszą kierunkowość niż taki standardowy głośnik. Czyli jesteśmy w stanie lepiej zapanować nad tym, jak wąsko z takiej linii ten dźwięk ma dochodzić do publiczności.

No i też jest stąd konieczność przeprowadzenia tak zwanego strojenia systemu, czyli jeżeli mamy jakąś profesjonalną ekipę, która robi koncert, no to ona zawsze najpierw zawiesza ten sprzęt, wcześniej dokonuje predykcji w odpowiednich programach, bo to się teraz robi na komputerze.

- W sensie, że wprowadzają całą na przykład geometrię, gdzie jest to stoi? - Tak, geometrię, dokładnie. Właściwie dzisiaj jest tak, że każda większa sala na świecie ma swój model 3D, czy w CAD-zie, czy w czymkolwiek innym.

I to można zaczytać do takiego programu predykcyjnego. On już wtedy zna całą geometrię, no i potem sobie planujemy, w tym miejscu chcemy postawić tyle głośników, w tym tyle. Te programy oczywiście mają już wprowadzone do swojej bazy charakterystyki tych wszystkich systemów.

No i po prostu wylicza nam i nam mówi, ile tutaj będzie pokrycia, jaka będzie różnica w decybelach, zrozumiałość mowy i tak dalej. - Żyjemy w ciekawych czasach, muszę ci powiedzieć. Ale do czego wy tutaj wykorzystujecie ten pokój? On nie jest jakiś bardzo duży.

Ja mógłbym w takim mieszkać, on ma nawet takie tutaj drugie piętro. Mnie by to wystarczyło, nie? Ja bym tutaj podcasty mógł nagrywać, to by było super, ale rozumiem, że wy nie do tego zbudowaliście sobie taką komnatę. - Kabina bezechowa ma szereg zastosowań i właściwie wszystkie wiążą się właśnie z tym brakiem odbić.

No bo jeżeli my chcemy na przykład kupić jakiś głośnik, czy jakiś mikrofon, to bardzo często chcemy wiedzieć właśnie, jaką ma charakterystykę kierunkową, jak gra w danym paśmie, jak przenosi to pasmo. I często jest tak, że jeżeli szukamy na przykład właśnie jakiegoś głośnika, to patrzymy, jaką on ma charakterystykę częstotliwościową, czyli czy coś wzmacnia, osłabia w danym paśmie.

No i takie coś można zmierzyć tylko w takich warunkach, bo wtedy mamy pewność, że jeżeli puścimy z takiego głośnika jakikolwiek sygnał, to to, co mierzymy, to jest tylko ten sygnał, no bo nic innego się nie odbije od ściany, więc nie dotrze do nas fala odbita i nie będzie nam brudzić w naszych wynikach.

Czyli przede wszystkim można tutaj właśnie mierzyć wszelkiego rodzaju sprzęt elektroakustyczny, mikrofony, głośniki i tak dalej. Przyjeżdżają do nas polscy producenci mierzyć swoje głośniki. Tu nie będę nazwami rzucał, ale rzeczywiście to się zdarza.

Oni sobie tutaj je mierzą i sprawdzają, czy ich założenia konstrukcyjne, teoretyczne, rzeczywiście się sprawdzają w praktyce. Czyli domyślam się, że zbudowanie tej komnaty to nie jest taki chopsiup. No nie, dlatego że tutaj jest szereg wyzwań, o których możemy za chwilę powiedzieć.

Natomiast kontynuując, do czego jeszcze wykorzystujemy tę kabinę, potem tutaj można badać coś, co jest ważne w przypadku akustyki pomieszczeń, czyli współczynniki odbicia i pochłaniania danych materiałów. Na to jest specjalna norma, tu się nie będę zagłębiał, ale stawia się na przykład jakąś większą próbkę, czy to deski, czy jakiegoś betonu, czy szkła i mierzy się, jaka jest izolacyjność, czyli na przykład ile decybeli to tłumi.

Mierzy się, jaki jest współczynnik odbicia, jaki jest współczynnik pochłaniania, bo to jest ważne w kontekście potem projektowania akustycznego różnych wnętrz. No bo wiemy na przykład, że chcemy mieć czas pogłosu powiedzmy 1,5 sekundy.

No i teraz pytanie brzmi, to czym my powinniśmy wyłożyć ściany tego obiektu i jak one powinny być załamane itd., żeby taki wskaźnik osiągnąć. - A to zgłaszają się do was na przykład tacy projektanci, nie wiem, sal koncertowych, żeby się dowiedzieć na przykład z czego zrobić sufit, żeby było dobrze? - Zdarza się, natomiast też warto tutaj powiedzieć, że nasi pracownicy często są pracownikami, którzy pracują i na uniwersytecie, i jednocześnie właśnie w jakichś filmach zajmujących się około takimi zagadnieniami.

Więc to też jest często tak, że my współpracujemy jakby trójstronnie, czyli mamy i uniwersytet, i jakąś filmę, która wywodzi się jakby z uniwersytetu i właśnie taką instytucję trzecią i razem staramy się coś tutaj pomierzyć.

Te wszystkie standardowe certyfikaty, które widzicie na wszystkiego rodzaju sprzętach AGD, czyli macie tam te takie kreseczki zielona, niebieska. - Tak właśnie są, nie? Hałas odkurzacza na przykład. - To tutaj też można to zmierzyć i rzeczywiście kiedyś tutaj chyba hałas odkurzacza mierzyliśmy, z tego co pamiętam, no bo to też jest hałas własny tego urządzenia, czyli to musi być bezpośrednio z tego urządzenia.

- To wtedy jakoś to specjalnie omikrofonujecie, tak? Żeby to było zgodne z jakimiś normami? - Tak, tak. Generalnie o czym mało osób wie, jest w ogóle cała klasa takich aktów prawnych, które się właśnie nazywają normami i one precyzują jak, co należy mierzyć, ile razy, w którym miejscu i tak dalej.

Natomiast przeciętny Kowalski nie ma do tego dostępu, bo niestety za normy trzeba zapłacić. Ale wiele rozporządzeń czy praw związanych z budownictwem i tak dalej powołuje się na konkretne normy, więc jeżeli się ktoś zajmuje tym profesjonalnie, to musi te normy mieć i znać i według nich wykonywać pomiary.

Bo warto też pamiętać o tym, że w niektórych sytuacjach wymaganych prawnie dany pomiar musi być wykonany przez certyfikowaną jednostkę. Czyli to oznacza, że taka jednostka musi spełniać jakieś normy, czy to ISO, czy inne. I ona dostaje certyfikację, że rzeczywiście mierzy prawidłowo i wtedy taki pomiar może być na przykład uznany za dowód w sądzie albo w innych sytuacjach.

- Albo może być porównany z czymkolwiek, nie? - Tak. - Jeśli każdy by mierzył po swojemu, no to nie ma jak porównać produktów A i B. - Dokładnie tak. No więc tutaj jakby też problematyczne jest to, że właśnie pomiar decybeli jest pomiarem względnym, w związku z czym taki sprzęt trzeba kalibrować, taki sprzęt trzeba serwisować i trzeba dbać o to, żeby on pokazywał rzeczywiście to, co ma pokazać.

- A ty się zajmujesz takimi pomiarami? - Ja się akurat pomiarami takimi... - Bo ty to bardziej jesteś od hałasu, chłopaka. - Ja jestem bardziej od percepcji. Ja jestem bardziej od percepcji, czyli rzeczywiście jest tak, że koledzy moje na przykład zmierzą, że tu jest 50 decybeli, a ja się zapytam, czy to 50 decybeli ci przeszkadza i jak bardzo, i czy uważasz, że można by coś z tym zrobić.

- A właśnie robiłeś badania takie, bo ja słyszałem taką plotkę, że jak się za długo siedzi w takim pomieszczeniu, to właśnie są te różne omamy słuchowe, zaczyna się słyszeć rzeczy, których się normalnie nie słyszy i ludzie tego nie wytrzymują psychicznie.

Robiłeś takie pomiary? Ludzie uciekają stąd, krzyczą tam, walą w te drzwi, otwórz te metry. - Ja takich pomiarów nie robiłem i zresztą dzisiaj byłoby je trudno przeprowadzić, bo tutaj jest szereg norm etycznych, które by trzeba było spełnić.

- Na wolontariuszach, na studentach, którym zależy na ocenie. - Natomiast jak przychodzi tutaj jakaś wycieczka, to ja zawsze mówię, że jeżeli ktoś czuje się niekomfortowo i tak dalej, to może wyjść i się dosyć często zdarza, że nie dużo, ale kilka osób po dosłownie minucie czy dwóch twierdzi, że dla nich to jest zbyt przytłaczające i one muszą wyjść.

Więc to jest rzeczywiście kwestia różnej reakcji po prostu organizmu na to, co tutaj jest. Natomiast był tutaj kiedyś człowiek, który z tego co pamiętam, był zawodowym żołnierzem amerykańskim i on powiedział, że on dokładnie miał coś takiego na swoich testach, jak zaczynał być żołnierzem, czyli że zamknęli go w takiej kabinie, oczywiście znacznie mniejszej, i kazali mu 15 minut wytrzymać, przy czym to jest trochę trudniejsze, bo poza tym, że jest to kabina bezechowa, to oczywiście gasi się jeszcze światło.

Czyli masz deprywację wzrokową i słuchową. - To by było ciekawe. - To już potrafi być wyzwanie. - Masz ten pilot do tych światłów? - Pilota nie mam, ale możemy potem zgasić. Natomiast trzeba pamiętać o tym, że tutaj nie ma zupełnej ciemności, bo są na przykład lampki od jakichś wyjść ewakuacyjnych czy coś takiego, z czym coś tam pewnie będzie świecić.

- Tak, mikrofon mi świeci, rejestrator świeci. Tu będzie jak... No nie ma tutaj dobrych warunków na całkowitą ciemność. Chociaż muszę ci powiedzieć, że ja jestem zdziwiony, bo jakoś tak całkiem dobrze przyjmuję ciszę, lubię ciszę chyba.

- No tak, ale pamiętaj, że my cały czas jesteśmy w jakiejś aktywności, czyli mimo wszystko jakieś informacje przetwarzamy i rozmawiamy sobie, patrzymy wokół i tak dalej. Jakby cię tak zmusić, żebyś się w ogóle nie ruszał przez 15 minut, to myślę, że już byłoby ci trudniej.

- Dobra, to zrobimy taki test? Mogę sobie zrobić taki test? - Możemy sobie zrobić taki test, oczywiście. Natomiast... - Jestem ciekawy. - To też zależy co kto lubi, bo na przykład zdarzała się też taka grupa, pamiętam, że oni po prostu tutaj sobie kładli plecaki pod głowę, kładli się na podłodze i oni właśnie wtedy uważali, że to jest super, bo jest zupełnie cicho i oni mogą się odprężyć.

Myślę, że to się zmienia międzyosobniczo i wydaje mi się, że w zależności od tego kto, jakie ma preferencje, też wytrzyma dłużej bądź krócej w takim pomieszczeniu. - Zacząłem sobie myśleć o czymś takim, że jeśli już wiemy, jak zbudować taki pokój jak tutaj, no to być może z czasem przeniknie to do budownictwa jako takiego i nasze domy też zaczną być dużo cichsze niż są obecnie, żeby nie było słychać właśnie tego gwaru z ulicy, żebyśmy my nie przeszkadzali sąsiadom, a sąsiadzi nam i w pewnym momencie być może dojdziemy do tego, że w domu będziemy mieli zdecydowany taki oddech dla naszego słuchu, że będziemy tam wchodzić, będzie cicho, spokojnie.

Jak ty na to patrzysz? No bo to trochę się chyba łączy z tym, czym ty się zajmujesz. - Tak, ale wydaje mi się, że niestety jakby nakład środków koniecznych do tego, żeby to rzeczywiście działało jest zbyt duży, bo jak już powiedzieliśmy o tym, że tutaj są te kliny, czyli one nam ograniczają te odbicia wewnętrzne, to jednak to, żeby do nas nie dotarł żaden dźwięk z zewnątrz jest dużo większym wyzwaniem.

- A no widzisz. - Bo trzeba pamiętać o tym, że każdy twardy styk jakichkolwiek warstw powoduje, że przez to się może przenosić drganie, czyli również dźwięk. W związku z czym, żeby mieć absolutną pewność, że nic się nie przeniesie, to takie coś jak kabina bezechowa jest posadowione na takich wielkich, specjalnych sprężynach, które się nazywa wibroizolatorami.

- I one są tam jeszcze pod... - One są jakby tak, między fundamentem a całą komorą. - Bo ja tylko wyjaśnię, że my tak naprawdę wisimy w przestrzeni. W tym momencie w połowie pokoju. - Tak, bo kabina bezechowa ma dwa piętra, ale one są rozdzielone tylko taką podłogą z siatki o oczku gdzieś tam, nie wiem, 30 metrów.

- Docencie, jak my się poświęcamy dla was. - No więc to jest wyzwanie, żeby po pierwsze odizolować się właśnie od jakiejś wibracji. Więc jeżeli ktoś mieszka niedaleko jakiejś linii kolejowej albo innych... - Pestw, na przykład.

- Tak, albo drogi, po której jeżdżą ciężkie pojazdy, no to to zawsze będzie wzbudzało jakieś drgania. Jeżeli chcemy, żeby one się nie przenosiły, no to musimy coś takiego zastosować. A po drugie, to co mówiłem o tej długości fali, im ta fala jest dłuższa, ma też większą energię, bo największą energię mają najniższe częstotliwości, stąd te słynne opowieści o słoniach, które się porozumiewają na kilka kilometrów i tak dalej.

- Te pieśni, nie? Wieloryby. - Tak, tak, tak, dokładnie. W związku z czym, jeżeli chcemy ograniczyć dotarcie takiej fali do nas, to niestety, ale nie ma innego sposobu, to musi być lita, gruba, najlepiej betonowa ściana. I dlatego też, jak tutaj wchodziliśmy, to sam widziałeś, jak wygląda...

- Bunkier. - Grubość tych drzwi, dokładnie. One są na ponad metr grube i tak samo jest na ponad metr gruba ta ściana. Ale to jest idealne dla introwertyków. Wyobrażasz sobie, ja tu wchodzę, zamykam się. - No tak. - Jest cisza, spokój.

- To jest, to jest zdecydowanie prawda. - To jest życie. To jest zdecydowanie prawda, natomiast ja o tym właśnie często też wspominam, że takie polskie dyskusje o hałasie są właściwie na początku takiej sensownej dyskusji, bo najczęściej pod danym artykułem na temat tego, że ktoś imprezuje do późna albo coś hałasuje, bardzo wiele komentarzy pojawia się z tylu "wyprowadź się na wieś".

- O, tak. - Dlatego, że to nie dla każdego jest rozwiązanie, bo nie każdy może się wyprowadzić na wieś. A po drugie, wobec sytuacji, w której coraz więcej mówimy o zdrowiu psychicznym, nieneurotypowości i tak dalej, trzeba też pamiętać o tym, że po prostu część ludzi jest wyczulona na dźwięki.

I oni tak mają i to nie jest dobre czy złe, to jest ich cecha, w związku z czym też warto byłoby mieć taką perspektywę włączającą, że skoro są ludzie, którzy z tym mają pewien problem, to należałoby też zadbać o ich dobrostan.

Ze smogiem kiedyś mieliśmy podobny poziom dyskusji. To się na szczęście zmieniło. Ja cały czas mam nadzieję, że powoli będziemy w kwestii hałasu też dochodzić do nieco lepszych wniosków niż tylko to twój problem. Tak, ale to jest przede wszystkim bardzo błędne myślenie, że na wsi jest cicho i spokojnie.

Pod pewnymi względami oczywiście, ale współcześnie, kiedy wsie stają się sypialniami miast, tak naprawdę to jest kwestia tego, że przed południem może tam jest spokojnie, ale po południu tam się po prostu przenosi życie z miasta.

No tak, tak. No i tutaj... Zysk jest niewielki. Ten problem można w ogóle już rozszerzać o bardzo wiele różnych aspektów związanych z tym, jaka tam jest infrastruktura, że często jej nie ma, albo to, że mamy to tak zwane budownictwo łanowe, czyli w środku pola mamy normalne bloki, które mogłyby stać gdzieś w środku miasta.

Więc właściwie co to za różnica, że się mieszka na wsi czy w mieście, bo ten sam blok. No ale to już dochodzimy do kwestii planowania przestrzennego krajobrazu w Polsce. Można by tu zaprosić pewnie szerokie grono ekspertów i każdy z trochę innej strony by do tego tematu podeszedł.

Jestem ciekawy, jakby taki panel tutaj wyglądał w tej komnacie, jak sobie wszyscy weszli. Czy gwar byłby duży? Trudniej byłoby się przekrzykiwać. Ej, rzeczywiście. To by było w ogóle ciekawe, nie? Ale dokładnie byś wiedział, kto coś powiedział, bo wystarczyłoby tylko spojrzeć i już wiesz, że głos dobiega stamtąd.

Tak, tak, tak. To jest fantastyczna sprawa. A ty co tutaj robisz? Bo już we wcześniejszej rozmowie mówiliśmy o tym, że ty tutaj hałasujesz tak naprawdę w tej komnacie. Tak, ja hałasowałem. Obecnie się tym tutaj nie zajmuję, bo jakby to była część związana i z moim doktoratem, i z moim grantem, który się skończył.

Rzeczywiście w dużym skrócie chodziło o to, żeby zasymulować w warunkach laboratoryjnych takie rzeczywiste warunki miejskie. W związku z czym ja tworzyłem takie, nazywałem to scenariusze hałasowe, które polegały na tym, że po prostu nagrałem wcześniej w obrębie miasta tramwaje, hałas drogowy i hałas lotniczy.

I potem za sobą te nagrania miksowałem w różnych proporcjach, czyli że na przykład jest duży ruch drogowy, ale czasami coś przeleci, albo jest duży ruch drogowy i duży ruch tramwajowy, więc jest też dużo tramwajów. I pytałem ludzi o ocenę dokuczliwości.

Czyli ty ich tutaj sadzałeś. I przez te wszystkie głośniki, które tam widzę, nawalałeś w nich tymi dźwiękami, które nagrałeś wcześniej. Tak, więc też bardzo działając skrótowo, mamy tutaj taką konfigurację, która jest zbudowana na prostopadłościanie i tutaj jest łącznie 25 z tego, co pamiętam, głośników.

I koncepcja była taka, że ja nagrywałem te wszystkie hałasy mikrofonem ambisonicznym, który pozwala na odpowiednie odtworzenie z każdego z tych głośników sygnału, który rzeczywiście z takiego kąta by do obserwatora docierał.

Czyli jak ktoś tutaj siedzi i ty mu to odtworzysz, to on się czuje jakby siedział na torowisku na przykład. Znaczy jakby siedział w środku tego miejsca, tak? I nie trywialnym problemem było chociażby zastrojenie tego systemu, no bo tutaj jest bardzo wiele różnych odległości, to trzeba odpowiednio opóźnić w fazie sygnału między głośnikami, żeby one docierały w odpowiedni sposób do tej osoby.

No i prezentowałem te różne scenariusze hałasowe i prosiłem osoby, żeby one się zajęły tak zwanym relaksem, czyli mogły sobie czytać, mogły rozwiązywać krzyżówki albo coś takiego. I pytałem ich o ocenę dokuczliwości. Dokuczliwość to jest taka, takie ustandaryzowane pojęcie związane z hałasem, czyli oceniamy na skali albo słownej, albo liczbowej, jak bardzo dany hałas nam przeszkadza, irytuje, bądź nam dokucza.

I tutaj stosujemy skalę, ja częściej stosuję tę skalę liczbową od 0 do 10, czyli to jest skala 11-stopniowa. Na 0 mamy, że hałas jest wcale niedokuczliwy, a 10, że jest skrajnie niedokuczliwy. No i jeżeli jest gdzieś pomiędzy, to należy wybrać wartość całkowitą pomiędzy.

No i oczywiście w dużej mierze dokuczliwości zależy od poziomu dźwięku, czyli tego jak nam się wydaje, jak jest głośno, ale nie tylko, bo się okazuje, że jest cały inny szereg również pozaakustycznych czynników, które mają na to wpływ.

No i ja tutaj sprawdzałem, jak się ma ocena dokuczliwości pojedynczego źródła versus więcej źródeł hałasu. No i z tych badań wynikało, że między innymi dochodziło do takiej ciekawej sytuacji, że jeżeli na przykład mieliśmy sam hałas drogowy i sam hałas tramwajowy, to one były oceniane podobnie, ale jeżeli ten hałas występował równocześnie, to ludzie mieli większą tendencję do, w cudzysłowie, obwiniania o ten hałas tramwajów niż samochodów.

Czyli jakby nastąpiło takie przeniesienie oceny dokuczliwości, mimo że tramwaje były dokładnie tak samo głośne jak wcześniej, to nagle one zostały ocenione znacznie wyżej niż samochody. - To może ten charakter brzmienia wtedy, ten metaliczny mocno, może to brałeś tak w górę? - No tutaj tak, bo tramwaje mają tak zwane pojedyncze wydarzenia akustyczne, tak? Czyli da się rzeczywiście...

Nie, to nawet nie o to chodzi. Chodzi o to, że pojedynczy przejazd da się bardzo łatwo wyróżnić. A hałas drogowy najczęściej jest hałasem ciągłym, bo jest tyle tych przejazdów w jednym momencie, że trudno odróżnić, że jedzie samochód, przejechał, jedzie następny.

- Czyli jest szum po prostu. - Tak, jest bardziej charakter szumowy. To po pierwsze, a po drugie trzeba pamiętać o tym, że hałas drogowy jest najpowszechniejszym rodzajem hałasu, więc my go nauczyliśmy się trochę już pomijać w naszej percepcji, bo właściwie każdy gdzieś słyszy ten hałas związany z przejazdami samochodów i ponieważ on jest tak powszechny, to trochę nam też, no właśnie spowszedniał.

- A powiedz mi, bo teraz wpadło mi do głowy, czy kiedy my sobie tutaj siedzimy w takim cichym pomieszczeniu, czy ja będę widział na nagraniu, że my mówimy coraz ciszej? Że my się będziemy dostosowywać do tego, że tu jest cicho i my będziemy też ciszej mówić, niż mówiliśmy na samym początku, kiedy dopiero co weszliśmy tutaj z zewnątrz? - Ja bym powiedział, że jest przeciwnie.

To znaczy, jakbyś teraz wyszedł od razu na zewnątrz i powiedział tak samo, jak teraz mówisz głośno, to nagle byś miał wrażenie, że strasznie głośno mówisz, bo tam będzie tyle odbić, że one cię przytłoczą. A tutaj masz tylko falę bezpośrednią, w związku z czym musisz złożyć nieco więcej wysiłku po to, żeby mieć ten sam poziom odsłuchu, niż to na zewnątrz.

- Rzeczywiście, gdyby tak na to spojrzeć, to faktycznie, bo ja po prostu muszę bardziej wyśleć mój głos, żeby to do ciebie dotarło, a tak jeszcze mi pomagają odbicia. A widzisz, a byłem właśnie pewien, że to będzie w drugą stronę działało.

A ty też się zajmujesz badaniem czegoś takiego, jak takie przystosowywanie się ludzi do słyszenia różnych rzeczy, że wtedy na przykład nasza percepcja się polepsza, bo jesteśmy bardziej tolerancyjni, niż jeśli już przez jakiś czas jesteśmy w głośnym środowisku.

- Wiesz co, tym się za bardzo nie trzeba zajmować, bo jest wiele badań, które to potwierdzają. Natomiast myśmy badali takie coś niedawno, ponieważ pani profesor od nas, profesor Anna Price, była kierownikiem dużego grantu, który był poświęcony badaniu, kompleksowemu badaniu hałasu turbin wiatrowych.

I turbiny wiatrowe to jest takie specyficzne źródło hałasu, ponieważ one przez to, że ten wirnik się obraca, mają pewną powtarzalność, no ale to nie jest stały poziom, tylko właśnie taki pulsujący powiedzmy. I jedno z tych pytań właśnie brzmiało w tym grantzie, czy rzeczywiście jest tak, że da się adaptować do tego źródła hałasu.

I udało nam się znaleźć takie miejsce, w którym miała być zaraz otwierana farma wiatrowa, w związku z czym pojechaliśmy tam i zapytaliśmy ludzi o ich stosunek do farm wiatrowych, hałasu i tak dalej. I zapytaliśmy ich zaraz po włączeniu tej farmy, jakie są ich odczucia związane z tym hałasem i zrobiliśmy to samo po pół roku.

I okazało się, że oceny są właściwie dokładnie takie same. Czyli tamta adaptacja nie wystąpiła. To nie było tak, że oni się do tego przyzwyczaili, tylko cały czas im ten hałas w podobnym stopniu przeszkadzał, czy gdzieś tam oni go odczuwali w podobny sposób.

I właściwie najczęściej właśnie w tej kwestii adaptacji mówi się o tym, że to powinien być jakiś jednostajny, fizycznemu stacjonarny sygnał. Więc najłatwiej jest się podobno adaptować do hałasu kolejowego. Bo kolej to jest taki jeden długi przejazd, który w dodatku najczęściej ma podobną barwę.

Ale to chyba mówisz o tym, jak się siedzi w środku, a nie jak mieszkasz tuż przy przejeździe kolejowym. No tuż przy przejeździe to nie, ale jak mieszkasz powiedzmy w odległości kilometra czy dwóch, to do tego się podobno dosyć łatwo adaptować.

Natomiast tutaj też znów jest kolejny if, ponieważ to dotyczy tylko standardowej kolei. Kolej szybkich prędkości nie ma już tego efektu. Tak, a w ogóle współczesna kolej, ja zauważyłem, nagrywając różne pociągi, że na przykład te nowoczesne szynobusy, one już nie brzmią w ogóle jak pociągi.

Tak. Bo i torowiska nowe teraz już są takie bezszwowe i te wózki już są teraz tak zamortyzowane, że już nie ma stukania. Nie ma tego, co nam się kojarzy z koleją w przejeździe takiego szynobusu. Właściwie tutaj jest też znów bardzo szerokie pole, które się silnie eksploruje bardziej w takiej akustyce przemysłowej, czyli rzeczywiście dążenie do jak największego ograniczenia wibracji i właśnie jakichś dźwięków niepożądanych i tak dalej.

Najczęstszym takim przykładem, który nas może denerwować w miastach są tramwaje, które jak skręcają, to piszczą. I te piski też można ograniczyć przez stosowanie chociażby takich smarownic, które są tuż przed łukiem. To się zresztą to samo robi w pociągach.

Jeżeli nadjeżdża jakiś pojazd przed ten łuk, to najczęściej jest czujnik, który wykrywa, że nadjeżdża pojazd i on po prostu wstrzykuje małą ilość jakiegoś smarowidła, które powoduje, że to koło lepiej się opisuje na tym łuku.

- Takie coś rzeczywiście jest robione? - Tak, tak. Lepiej się opisuje na łuku i przez to ono nie piszczy. No tu oczywiście jest cała masa innych problemów, czyli na przykład szlifowanie szyn, które jest bardzo potrzebne, bo jeżeli ta główka szyny jest nierówna, no to na tych nierównościach powstają właśnie jakieś słuki dodatkowe i tak dalej.

- Ale to nawet jak wyszlifujesz, to przecież to w miarę używania tej szyny, ona będzie się usuła. - Dlatego takie szlifowanie powinno się wykonywać regularnie. Niestety często jest tak, że polskie miasta mówią wprost, że nie mają na to pieniędzy.

- A to widzisz. A jako rodowity Polak mogę powiedzieć, że mam na to sposób. Trzeba po prostu koła oklejać papierem ściernym. Wtedy jedziesz i sam pojazd szlifuje. - A propos obręczy kół, to właśnie problem związany z wibracjami i tak dalej był powodem tego, że trochę inne obręcze zakładano na koła pociągów w Niemiec, ale skończyło się to wielką katastrofą po denszedze i do tego więcej nie wrócono.

- Zmienili materiał, żeby właśnie były hałasy milczne? - Tak. Miał być trochę inny materiał i one tam, ja nie pamiętam dokładnie jak to było, ale miały być takie elastomerowe przekładki pomiędzy obręczami kół chyba. I skończyło się to w ten sposób, że oczywiście nastąpił szereg zaniedbań.

Ktoś nie przejrzał stanu wózka. Ten wózek wyjechał w jakimś pociągu typu ICE. No i ten pociąg wjechał w okolice wiaduktu, chyba po denszedze, właśnie to gdzieś przy granicy z Holandią. I tam nastąpił szereg wypadków, czyli najpierw się okazało, że obręcz pękła, wózek się przestawił na inny tor i skończyło się to tym, że ten pociąg uderzył wprost w pylon wiaduktu, pod którym jechał.

No i zginęło tam kilkadziesiąt osób, z tego co pamiętam. - Widzisz, nie? No to trzeba w tych starych dziedzinach trzeba się trzymać sprawdzonych rozwiązań. - Tak, dlatego jakby pewnych rzeczy nie przeskoczymy, czyli tego styku koła z szyną.

Chyba, że będziemy robić pociąg elektromagnetyczny. - No właśnie, chciałem tutaj opończyków i Chińczyków, bo oni też teraz mocno tam cisną na szybką kolej. - Ale to już są takie prędkości, przy których największy wpływ jest w pas aerodynamiczny.

- Ostatnio, nie? Była jakaś afera, że samolot przeleciał nad dźwiękową prędkością 300 metrów nad... - Tak, tak. I zniszczył dachy. - No właśnie. - No to jest fala uderzeniowa po prostu taka związana z efektem przekroczenia bariery dźwięku.

- Ale właśnie, a propos takiego przemysłu ciężkiego, ciężkiego w sensie kolei na przykład, czy wy też robicie jakieś próby dla kolei właśnie po to, żeby można było, no nawet może nie wyciszyć same pociągi, bo to wiadomo, że to jest trudne, ale żeby zmniejszyć uciążliwość pociągów dla ludności, która gdzieś tam przy tych torach mieszka, żeby na przykład zbudować jakieś dobre osłony, dobre te mury, które oddzielają torowisko od reszty.

Bo to da się w miarę zrobić skutecznie. - To się zdarza, że różne podmioty się z nami konsultują, mniej lub bardziej oficjalnie i mniej lub bardziej dogłębnie nazwijmy to. Więc rzeczywiście wykonujemy jakieś ekspertyzy. Zdarza się też, że wykonujemy takie projekty związane z jakimiś właśnie rozporządzeniami czy zarządzeniami dotyczącymi hałasu.

Nie tak dawno część z nas, w tym również ja, pracowała nad oceną wskaźników zdrowotnych hałasu. I to normalnie widać, jest to dokument, który jest dostępny na stronie Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska. I myśmy tam pracowali nad tym, ponieważ to są pewne nowe wytyczne, które niedawno weszły w Unii Europejskiej, że poza tą dokuczliwością, o której mówiłem, są też dowody naukowe na to, że hałas wpływa na częstość wybudzeń.

Jeżeli śpisz i coś ci głośno przejedzie, to się obudzisz. - Jeśli ktoś ma dziecko za ścianą, to wie, że to bardzo hałas przeszkadza w spokoju. - A druga sprawa, że też zostało dowodnione naukowo związki długotrwałej ekspozycji na ponadnormatywny hałas z chorobą niedokrwienną serca.

I to są takie związki, byśmy powiedzieli, bardziej epidemiologiczne. To znaczy, nie ma to przełożenia na jednostkę, bo jakbyśmy sobie teraz zaczęli żartować znowu, jak niektórzy w internecie "haha, a mi nic nie jest", to nie ma to żadnego sensu, bo to są efekty, które oblicza się dla całej populacji.

Te efekty może nie są jakieś wielkie, ale jednak są zauważalne. Czyli gdybyśmy to policzyli dla kilkudziesięciu tysięcy osób, to tam by wyszło, że kilka, kilkanaście osób mogłoby rzeczywiście mieć zwiększoną zapadalność na te choroby w wyniku oddziaływania hałasu.

- Czyli już w sumie jedna rodzina cała. - No, na przykład. - Rodzice, dziadkowie, wórkowie na przykład. - Tak, więc tutaj nawiązując trochę znów do wspomnianej już prof. Price, ona ma taki zwyczaj, że jak ktoś ją pyta, kiedy my coś zaczniemy robić z tym hałasem, to ona odpowiada, że jak ktoś w końcu umrze wprost z hałasu.

To jest trochę brutalną odpowiedzią, ale niestety my wpadamy w taką pułapkę percepcyjną, że jeżeli mamy jakieś długotrwałe efekty, to nie myślimy o nich. Czyli to, że na przykład ktoś mieszka przy głośnej ulicy i to może oznaczać, że za trzydzieści lat będzie miał problemy sercowe, no to nie połączy tego nawet w tym momencie, kiedy tę chorobę będzie miał.

No bo to było dawno temu, on w ogóle nie pomyśli o takich rzeczach. - No to trochę jak z palaczami, nie? - Tak. - Też nie wiąże, że tam dziadek palił w dzieciństwie, a on teraz ma kłopot z tym. - Więc niestety trzeba by tutaj mieć też taką większą wrażliwość na to, że to są rzeczy, które oddziałują w długotrwałej, wieloletniej perspektywie.

No tak samo, jeżeli słuchamy zbyt głośno muzyki na słuchawkach, to też od razu nie pomyślimy, że to może nam też słuch uszkodzić, ale jak on się już kiedyś uszkodzi, to będziemy się zastanawiać dlaczego. - Po tej nowej płycie Metallica.

- Ale mówisz o Death Magnetic, która była tak skompresowana? - Tak, tak, tak. To było straszne. Ja próbowałem jej posłuchać, ale dałem radę dopiero, bo oni wydali taką reedycję, mniej skompresowaną, parę lat później. - No to był szczyt tzw.

loudness war i tego właściwie się rzeczywiście nie dało słuchać. No ale wracając do tego tematu, po prostu są jasno sformułowane wnioski i związki właśnie hałasu z niektórymi chorobami, jak powiedziałem. I to było badane przez wiele lat, przez wielu różnych naukowców i różne metaanalizy robione na wielu różnych badaniach wykazały, że tak rzeczywiście jest.

Więc to jakby nie jest kwestia dyskusyjna, bo to już zostało udowodnione. Tylko teraz jest druga kwestia, czyli tego jak my zaczniemy to postrzegać i rzeczywiście chcieć z tym walczyć. Bo niestety z hałasem też jest tak, że on jest bardzo często wynikiem naszych indywidualnych działań.

Czyli bardzo łatwo jest ulec takiemu złudzeniu, że przecież ja jestem jeden, w związku z czym, jakie znaczenie ma moje zachowanie wobec ogółu? To po pierwsze. A po drugie, że... - W sumie, że ja jestem. - A po drugie, łatwo jest niestety przenieść odpowiedzialność z siebie na innych.

I tutaj moim ulubionym przykładem jest bardzo często podnoszony temat, że wszędzie powinny być ciche asfalty. Jest rzeczywiście coś takiego. Cichy asfalt polega to na tym, że asfalt ma większą chropowatość i ma pewne takie malutkie komory powietrzne, które powodują, że przejeżdżając po nich to auto, no znów na zasadzie tej ćwierćfalówki, jak mówiłem, część z tych częstotliwości tam się wygasza i rzeczywiście ten asfalt jest trochę cichszy.

Jak jest dobrze zrobiony, położony itd., to nawet rzędu 10 dB to potrafi być. Tyle tylko, że ten asfalt po pierwsze musi być położony, on jest droższy, a po drugie przez to, że ma pory, to musi być regularnie oczyszczany, bo jeżeli one się zatkają, to przestaje to działać.

No i teraz, jeżeli mamy dyskusję o tym, że gdzieś jest za głośno, to ludzie mówią połóżmy tam cichy asfalt. Tylko to znaczy, ja nie będę jeździł wolniej, tylko ci oni, miasto, rząd, ktokolwiek mają mi pozwolić jeździć szybciej, czyli niech oni położą ten cichy asfalt.

I niestety, jeżeli tak będziemy podchodzić do problemu, to raczej daleko nie zajedziemy, no bo to są po pierwsze większe koszty, a po drugie właśnie uświadomienie sobie tego, że moje zachowanie może komuś innemu przeszkadzać, no jest takim pierwszym krokiem do tego, żeby też zacząć bać się o siebie nawzajem.

No ale jak, nie wiem, jadę tramwajem i widzę ludzi, którzy z komórki grają na pełną, za przeproszeniem EP, cokolwiek, to niekoniecznie widzę tutaj światełko. - To jest prawda. Boomboxy to jest zaraza dzisiejszych czasów. - No kiedyś były boomboxy, a teraz to właśnie z komórki, nie? Przeglądają Instagrama, TikToka.

- Słuchaj, są te takie głośniczki bluetoothowe? - Tak, tak, tak. - Takie wiesz, to walce takie. - Tak, to też. - One są też popularne, przynajmniej we Wrocławiu. Tak się zdarza. Ale że armia się tym nie zainteresuje, słuchaj, taką bronią hałasową, czy hałasową chyba, nie? - No są te takie, niektóre samochody policyjne mają te takie nadajniki, które na bardzo wysokiej częstotliwości potrafią skupić wiązkę i wtedy rzeczywiście ludzie mają wrażenie, że im coś świdruje w głowie.

- Tak? Jest coś takiego? - Tak, jest coś takiego. - Nie wiedziałem. - To jest używane, chyba w Polsce też są takie pojazdy, ale nie tak dużo. Ale z tego co pamiętam, w USA jest dosyć sporo takich urządzeń i one służą do rozpędzania jakichś demonstracji na przykład.

- A to takie muszą być rzeczywiście kierunkowe, nie? - Tak, tak. - Bo to jak wysokie częstotliwości. Ale właśnie, ale że armia nie ma jakiegoś, wiesz, takiego pocisku dźwiękowego, który ogłusza człowieka. No, no, widzisz? - Ale co to znaczy ogłusza, nie? - No nie wiem, no że dostaniesz taką wiązką głośnego czegoś i się przewracasz.

- Tylko że to nie ma tak naprawdę żadnego sensu, dlatego że jeżeli chcesz kogoś ogłuszyć, to wystarczy zrobić falę uderzeniową. No ale falę uderzeniową robisz za pomocą bum, a nie za pomocą wywołania. - No właśnie, ale żeby zrobić bum bez bum.

Da się tak zrobić? Nie da się tak zrobić. - No nie da się tak zrobić, bo musisz wywołać rzeczywiście taką falę uderzeniową. - Ale to musi być fizyczne. - Więc no, ona musi się w tym ośrodku rozejść, tak? Nie wiem, można by to najwyżej myśleć właśnie o wywołaniu jakiegoś wrażenia, ale...

- Ale to poprzewracasz najwyżej, nie? Czy da się jakoś skrzywdzić ludzi? - Nie no, jeżeli masz falę uderzeniową na przykład od wybuchu atomowego, to poza oczywiście promieniowaniem elektromagnetycznym, sama fala uderzeniowa też by cię powaliła, tak że raczej byś już nie wstał.

- Ale to ona aż tam, wiesz, porozrywa płuca i tak dalej? - Tak, tak, tak. To jest... - Dobra, to nie podpowiadaj. A nóż jakiś wojskowy sucha teraz. - Znaczy może też się oczywiście okazać, zresztą z góry przepraszam, że ja pewne rzeczy mówię nieprecyzyjnie, bo nie zajmuję się tymi wszystkimi aspektami na co dzień, więc jeżeli ktoś ma wiedzę lepszą w tym temacie, to pewnie nas gratuluję.

- Tak, jeśli już ma jakieś prototypy zbudowane w piwnicy, to nie udowadniajcie, że to działa. To może rzeczywiście... To nie był dobry temat na rozmowę. A czym się teraz zajmujesz? Czy tutaj w ogóle jeszcze będziesz przychodził? Masz jakieś takie tematy związane? - Wiesz co, teraz, tak jak mówiłem, mieliśmy ten granat związany z turbinami wiatrowymi, więc pewnie trochę będziemy na ten temat pisać artykułów jeszcze.

Niedługo ukaże się praca napisana przez naszych badaczy, również z moim udziałem, poświęcona trochę czemuś innemu, czyli kwestii percepcji pogłosu. Natomiast moje plany badawcze są takie, że jeżeli by mi się udało, to chciałbym po pierwsze zająć się jeszcze trochę wykorzystaniem sztucznej inteligencji do różnych zadań akustycznych.

- Ale się wpisałeś. Po prostu ja ostatnio co odcinek coś jest o sztucznej inteligencji. - No, czyli na przykład właśnie... - Już mi tego brakowało. - Właśnie na przykład automatyczne rozróżnianie źródeł na podstawie nagrań i takie różne rzeczy.

To już generalnie jakoś tam działa. - Ale źródeł, charakteru źródeł, czy umiejscowienia źródeł? - Nie, bardziej chodzi o to, że jak masz monitoring hałasu, no to monitoring hałasu obecnie przeprowadza się tak, że stawia się na części, potem się bada, ile tam było przejazdów samochodów, przejazdów trawajów i tak dalej.

- I co najbardziej hałasuje. - A jakbyś był w stanie zanalizować na przykład takie nagrania automatyczne, to byś wiedział. Nie musiałbyś siedzieć przy kamerze ze skrzyżowania i liczyć, ile tych pojazdów przejechało. - Tylko miałbyś taką mapę od razu.

- Tylko miałbyś mapę od razu, bo sztuczna inteligencja by ci powiedziała, że przejechało 500 samochodów, 30 ciężarowych i tyle, nie? To jest jedna rzecz, a druga rzecz są takie też na przykład systemy monitoringu hałasu lotniczego, które stoją przy lotniskach.

No i też chodziło by o to, żeby ten system rzeczywiście analizował tylko przylot samolotu albo jego wylot, a niekoniecznie to, że ciężarówka obok przejechała. - No tak. - Więc tu jest dosyć szerokie spektrum zastosowań. I też chciałbym jeszcze się trochę zająć, jakby mi się udało tym, co mówiłem wcześniej, czyli tymi tak zwanymi pozaakustycznymi czynnikami wpływającymi na ocenę duchuczliwości hałasu, bo z wielu badań również moich wynika, że ta relacja pomiędzy oceną duchuczliwości a poziomem dźwięku, teraz mówiąc po statystycznemu, wyjaśnia maksymalnie 30% wariancji w odpowiedziach.

Czyli mówiąc inaczej, zmienność odpowiedzi, których ludzie udzielają, w 70% nadal nie do końca jest wyjaśniona i teraz nie wiadomo, co jest tego powodem. Jest wiele różnych pomysłów, że to jest tak zwana czułość na hałas, czyli ktoś ma większą, mniejszą tolerancję.

- Albo ma wspomnienia z dzieciństwa. - Ale tak, tutaj jest cała masa różnych parametrów, o których się dyskutuje, mówi i tak dalej. No i chciałbym trochę jeszcze w tym pogrzebać, bo wydaje mi się, że to jeszcze nie jest do końca zgłębiony temat, a warto byłoby wiedzieć, co na to wpływa, bo dzięki temu moglibyśmy po prostu lepiej przewidywać oddziaływanie hałasu i może trochę też zmienić nasze normy związane z hałasem i tak dalej.

- A w ogóle to się bierze pod uwagę przy projektowaniu na przykład nowego osiedla, żeby, wiesz, tak ustawić bloki, żeby tam nie powstawały jakieś odbicia, takie bardzo denerwujące, gdzie lokować na przykład parkingi, albo jakieś właśnie linie tramwajowe, żeby to nie było dokuczliwe dla ludzi.

To się bierze pod uwagę, czy to musi być jakaś dobra wola dewelopera, który jest takim właśnie altruistą i powie "Ach, zrobię to, dlaczego nie?". - I teraz znów zastrzegam, że nie jestem do końca pewien, czy wszystko powiem dobrze, ale z tego, co ja wiem, to aktualnie jest tak, że przy planowaniu dużych inwestycji trzeba zrobić ocenę oddziaływania na środowisko, czyli to jest bardziej to, że jeżeli ty budujesz zakład przemysłowy, to musisz zobaczyć, jak on będzie komuś hałasował.

Natomiast, jak ty budujesz blok, to wydaje mi się, że powinieneś to zrobić, ale nie jest to wymóg, czyli to jest bardziej zalecenie. I z tego, co ja pamiętam, jest teraz taka dosyć szeroko zakrojona akcja polskich akustyków, która ma sprowadzić się do tego, żeby analiza akustyczna była wymagana po prostu jako jedna z analiz przy projektowaniu jakichś kwestii budowlanych.

Bo teraz z tego, co pamiętam, albo nie jest, albo może być wykonana nie przez eksperta. A chodzi o to, żeby po prostu to była immanentna część projektu. Czyli mamy projekt, jest część elektryczna i tak dalej, powinna być część akustyczna, która nam powie, czy jest zachowana izolacyjność pomiędzy mieszkaniami, czy tam się nie przenosi jakiś hałas i tak dalej.

Więc takie prace nad tym trwają, co z tego wyjdzie, zobaczymy. Bo efektem tego, że tak nie jest, jest to, że potem wiele sytuacji zdarza się, że ktoś stwierdzi, że mu coś hałasuje, zostanie przeprowadzony pomiar i potem się nagle okazuje właśnie, że nie wiem, tam miała być wylewka, nie było wylewki, w związku z czym jest połączenie na sztywno.

- Czyli widzisz, da się to wykryć później. - Tak, da się. - Rzeczywiście są konsekwencje tego, że coś nie zostało zrobione. - Da się to wykryć. Tutaj jest bardzo wiele różnych pomysłowych dobromirów w budownictwie, którzy na różnych rzeczach potrafią ciąć.

Najczęściej to się właśnie wiąże z tym, że na przykład w projekcie było powiedziane, że taki typowy przykład, cała instalacja związana z klimatyzacją, która się znajduje na dachu, miała być posadowiona właśnie na wibroizolatorach, a zostały...

- Ale nie jest. - Ale nie jest na wibroizolatorach, albo jest na takich o innej częstotliwości rezonansowej, w związku z czym to najgorsza i tak się przenosi i potem ktoś, kto mieszka pod dachem, to narzeka, tak? - A porównujecie w ogóle takie nowoczesne materiały z jakimiś naturalnymi, że na przykład jakaś ściana, taka posłużę się tym przykładem jeszcze z koleją, że taka ściana, która oddziela kolej od jakiejś tam sekcji mieszkalnej miasta, jest skuteczniejsza niż na przykład park, który by stał w tym miejscu.

Drzewa w ogóle mają jakąś wartość, jeśli chodzi o ochronę akustyczną? - To jest pewien mit. To znaczy inaczej. Jeżeli posadzisz las gęsty o szerokości minimum 30-50 metrów, okej, to już będzie miało jakieś znaczenie, ale też nie tyle dlatego, że te drzewa tak bardzo to pochłoną.

Trochę pochłoną, ale nie tak mocno. Natomiast no, odległość, tak? Będziesz dalej od źródła. Natomiast rzeczywiście zieleń jakby wpływa pozytywnie na percepcję tego wszystkiego. Czyli to nie jest tak, że fizycznie jest ciszej, ale nam się wydaje, że jest ciszej, bo po prostu mamy zielono za oknem, więc jest nam przyjemniej.

Dlatego to działa, ale no nie działa, to czasem będziemy zjeść. - I jeszcze wtedy nam hałasują ptaki, które trochę zagłuszają. - No tak, ale jak komuś zacznie skowronek, czy inny ptak gdzieś tam o 4 rano uśpiewać, to bywa problem.

- Co ty mówisz? To bierze rejestrator, idzie nagrywać. - Tak, też może zrobić. Ale standardowy wpływ takiej alei drzew, która rośnie wzdłuż powiedzmy jakiejś ulicy, to jest 1,5-2 decybele. Czyli to właściwie nie ma zbyt dużego znaczenia.

- Czyli skuteczniej byłoby jednak te mury stawiać. - Skuteczniej byłoby postawić ekran, natomiast tutaj z kolei dochodzi ten czynnik wizualny, tak? To po pierwsze, a po drugie, no jeżeli mamy miejską, starą zabudowę, no to mieszkałeś w Poznaniu, to na przykład wzdłuż ulicy Głogowskiej raczej nie postawisz ekranu.

- Tak, nie, właśnie sobie wyobraziłem, wiesz co, stary rynek, taki ogrodzony, murem dookoła. Poza tym takie mury to się źle jednak kojarzą, mimo wszystko. - Tak, więc tutaj akurat kolej ma tę przewagę, że ze względów na przepisy, które istniały już od wielu lat i tak dalej, pomiędzy linią kolejową a zabudową i tak jest dosyć duża odległość, więc tam rzeczywiście da się te ekrany jeszcze często zamontować.

No ale wzdłuż takich właśnie śródmiejskich dróg niekoniecznie. A wracając jeszcze do Twojego pytania, oczywiście materiał, z którego jest zbudowany ekran, ma znaczenie, natomiast to nie jest jedyny aspekt, bo okazuje się też, że kształt szczytu ekranu może mieć znaczenie.

Tutaj generalnie chodzi o zjawisko zwane dyfrakcją, czyli fala trafia akurat na krawędź i się na niej ugina. No i pytanie, jak bardzo się ugnie i czy ugnie się akurat w stronę Twojego okna. Więc tutaj cała masa badań na temat tego, jak ten kształt góry powinien wyglądać też oczywiście jest.

- Zauważyłem, czytając różne materiały na temat dźwięku w ogólności, ale o hałasie też, zauważam, że jest duży nacisk na właśnie takie geometryczne kształty, na to, żeby te wszystkie krawędzie, te powierzchnie, które mają być pod odpowiednim kątem, żeby to było zachowane, bo wtedy ten dźwięk rzeczywiście, zgodnie z prawami fizyki, się poodbija, poodbija, tam pougina tak jak trzeba i pójdzie tam, gdzie chcemy.

- No tak i dlatego też to, co mówiłeś a propos projektowania osiedli, najgorsze, co można zrobić, to postawić budynki w kształcie podkowy, akurat tym otworem do ulicy, no bo tak jest najprościej, bo od ulicy będą przecież wjeżdżać samochody na parking, który będzie na środku.

No i wtedy mamy taki efekt, że to się odbija pomiędzy blokami, między sobą kilka razy i właściwie jest trzy razy głośniej, niż by to... - No klasyczna kamienica, nie? W Poznaniu wchodzisz przez bramę, masz małe podwórko, na którym się to kotuje.

- Tak, tak, tak i taki efekt studni, tak. - Tak i efekt studni. Ale to by było ciekawe, słuchaj, gdyby tak projektowano budynki, żeby już od samego początku one coś, coś z tym dźwiękiem robiły. Pytanie tylko, czy to ma sens, jeśli jeszcze nie ma wszystkich budynków na miejscu.

Czyli ty postawisz ten budynek, on będzie gdzieś odbijał te fale, ale tam za chwilę ktoś postawi jakiś wieżowiec i on będzie wszystko i tak odbijał z powrotem. No tutaj jest ten klasyczny problem wszelkiego rodzaju właśnie programów ochrony środowiska przed hałasem i innych aktów prawnych, które mają mówić o tym, jak ograniczać hałas.

Czyli, że masz dwie metody. Metodę ograniczania emisji i metodę ograniczania emisji, czyli u źródła, bądź u odbiornika. No i teraz znacznie prościej jest ograniczyć u źródła. No po prostu, jak źródło będzie cichsze, to wszędzie będzie ciszej wokół.

A jeżeli chcesz w punkcie odbioru, no to ten punkt odbioru Ci się uda, tamten już niekoniecznie, a tam, nie wiem, w ogóle nie będzie nikt zainteresowany w związku z czym nic się nie zadzieje. Także tutaj fizyka akurat jest nieubłagana i jeśli chodzi o hałas drogowy, to powyżej 30 km/h zaczyna mieć znaczenie hałas toczenia.

Czyli po prostu powinniśmy teoretycznie jeździć samochodami gdzieś w okolicach 30 km/h, stąd takie ograniczenia, na przykład gdzieś tam w Belgii, czy innych miastach. - Ale wtedy jest po prostu tak akceptowalnie cicho, że nikt nie słyszy samochodu? - To jest tak, że przy 30 km/h udział w hałasie pojazdu ma jednakowy jego silnik i hałas toczenia.

I to powoduje, że wtedy, na przykład te wszystkie samochody elektryczne i tak dalej, rzeczywiście są cichsze, no bo ich silniki są cichsze. Natomiast jeżeli masz większe prędkości, no to po prostu ten hałas toczenia jest najważniejszy i tutaj wtedy łatwo dojść do wniosku, który może nie jest intuicyjny, że samochód elektryczny wcale nie będzie cichszy.

Czyli jeżeli pojedziesz takim samochodem, ty 50-70 km/h, to on nie będzie cichszy, bo po prostu hałas toczenia jest najważniejszy i to, że ten silnik cisza i pracuje, nie ma już żadnego znaczenia, bo hałas toczenia jest zdecydowanie dominujący.

Czyli wręcz jest tak właśnie odwrotnie, niż intuicja każe, że to nie silnik ryczy w tym wypadku, tylko to już to przedzieranie się przez powietrze i toczenie się po ziemi. Nie, hałas aerodynamiczny to tak od 150 km. Dobra, to jest kolejny etap, tak? Czyli najpierw hałasujemy silnikiem, potem zaczynamy szurać po ziemi, a potem dopiero zaczniemy ciąć powietrze.

A tutaj jeszcze oczywiście też jest związek z tym, że to już nie są badania akustyczne, tylko takie związane z wypadkowością, że współczynnik ofiar śmiertelnych gwałtownie rośnie gdzieś tam powyżej 50 km/h z kolei, tak? Czyli właściwie ten zakres 30-50 to jest taki najbardziej, nazwijmy to, złoty.

Oczywiście wiadomo, że są drogi, które są obwodnicami albo jakimiś arteriami, które są głównie w częściach przemysłowych i tam ta prędkość może być większa, bo to jakby nie wpływa znacząco na otoczenie. No ale jeżeli chcielibyśmy ograniczać hałas drogowy, no to mimo wszystko, wiem, że dla wielu to jest informacja niestety, ale prędkość jest najważniejsza.

Czyli jednak to ma duże znaczenie, żeby jeździć wolniej. Czyli to od tego nie uciekniemy w takim razie. Kto się tutaj na uniwersytecie zajmuje teleportacją na przykład? Jakąś taką komórkę? To cicho miało się nie wydać. Zaraz mnie teleportują w jakieś inne miejsce.

Nie, no ja właśnie się tak kiedyś zastanawialiśmy się z kolegą kiedyś w takich rozważaniach właśnie powiedzmy weekendowych, co nastąpi wcześniej. Czy to, że będziemy w stanie teleportować się, czy to, że już się przeniesiemy do wirtualnej rzeczywistości i nie będzie problemu transportu.

Bo wszyscy będą wtedy leżeć tam w tych swoich słoiczkach, a będziemy podróżować w tych światach. - Czyli taki Matrix. - Taki Matrix właśnie. Nie wiem, mi się wydaje, że to prędzej czy później tak się może skończyć niestety. - No ale to Matrix chyba jest bardziej prawdopodobny.

- Tak, to mi się wydaje bardziej... - Teleportacja mimo wszystko nadal istnieje raczej jako przeniesienie stanu w splątaniu kwantowym, niż rzeczywiste przeniesienie cząstek. - No zwłaszcza jeśli tak będziemy myśleć klasycznie, ile danych trzeba by zeskanować, przenieść i odtworzyć.

To jest nie do ogarnięcia dzisiaj, chociaż wiadomo, że może się okazy, że ktoś wpadnie na taki pomysł, że nie trzeba właśnie tego robić. - Ach, jeszcze cię miałem zapytać o te ambisoniczne mikrofony. Tak zmieniając temat z hałasu na odtwarzanie przestrzeni, bo ja się zacząłem ostatnio zajmować trochę nagrywaniem ambisonicznym, a wiem, że ty masz doświadczenie.

To właśnie chciałem się dopytać, jak to wygląda w kontekście właśnie konwersji takiego sygnału ambisonicznego, czyli nagranego. To są zawsze cztery mikrofony, czy stosuje się większe też konstrukcje? - Wydaje mi się, że się stosuje.

Ambisonia pierwszego rzędu ma dwa podformaty, czyli format B i chyba format A. A potem może być ambisonia wyższych rzędów, czyli tam drugiego, trzeciego i tak dalej. I im jest ambisonia wyższego rzędu, tym z lepszą dokładnością przestrzenną da się to wszystko odwzorować.

- I ona ma coraz więcej mikrofonów, które łapią dźwięk z różnych kierunków? - Tak, z tego, co pamiętam, tak to jest. Dokładnie się tym nie zajmowałem, ale teoria ambisonii jest dosyć dobrze opisana. I nie oszukujmy się, to jest dosyć sroga matematyka.

To po prostu chodzi o funkcje... - Gdzie jesteśmy? - Ich przestrzenie i tak dalej. - Jak ciebie szukałem, to trafiłem tam do matematyków, którzy stoły rozkładali akurat, jakąś imprezę chyba będą mieli. I popatrzyli na mnie z taką, wiesz, taką niechęcią, jak powiedziałem, że ja tutaj do fizyków chcę iść.

O, fizycy. Co oni tam mogą wiedzieć? To jest ciągle, wiecznie żywe, widzę. - No tak. - I ta ambisonia działa w ten sposób, że po prostu nagrywa... No ten mikrofon, który ja mam, to jest mikrofon pierwszego rzędu, więc on ma cztery kapsuły.

To są trzy kapsuły ósemkowe, które nagrywają jakby przód, tył każdej osi w układzie kartyzjańskim, czyli XYZ. I do tego jest kapsuła wszechkierunkowa, która mu się oznacza jako W. I potem, wiedząc, jak ten mikrofon był postawiony, no bo on może być postawiony za przeproszeniem na sztord, czyli pionowo, albo poziomo, czyli w tak zwanej konfiguracji "and fire" i wtedy, wiedząc, jak to było zrobione i mając sygnał z tych wszystkich czterech mikrofonów, możemy sobie wyznaczyć taką sferę wokół tego punktu, w którym ten mikrofon stał i na tej sferze oznaczyć jakiś punkt i na podstawie promienia ze środka do tego punktu wyliczyć sygnał, który z tamtego miejsca powinien do nas dotrzeć.

I to generalnie działa i pozwala właśnie na dosyć wierne odzwierciedlenie tej przestrzeni dźwiękowej. Jeżeli używamy takiego systemu, jaki chociażby jest tutaj w tej kabinie, to to ma tę przewagę nad klasycznym systemem, że tutaj mamy też dół, góra i tył.

Bo w klasycznym ustawieniu, jak mamy przed sobą głośniki, czy też słuchawki. - Czy taki jak surrant do kina domowego, mniej więcej. - To jest taki super surrant, nazwijmy to tak. - No tak, tak, ale to chodzi o ten, takie rozłożenie, nie? - Tak, tak.

No i jeżeli się to wszystko powylicza, to można z takiego głośnika zagrać odpowiedni sygnał. Oczywiście tego się nie liczy na piechotę. Do tego są wtyczki. Rode ma taką wtyczkę Sandfield chyba do swojego mikrofonu zresztą, ale ona działa też dla innych.

I jest taka grupa, która chyba w Wiedniu stacjonuje i oni mają IEM się nazywa ta grupa i oni mają cały szereg wtyczek, normalnie VST, które właśnie pozwalają też takie rzeczy zrobić. I te wtyczki są bardzo spoko, bo jak tam się wprowadzi geometrię takiego układu, to one same opóźniają Ci sygnał pomiędzy głośnikami, polepszają sygnał ze względu na odległość, tak, czyli że z dalszego sygnału musi być trochę głośniej, z dalszego głośnika.

I pozwalają też przeliczyć właśnie ten sygnał na te wszystkie głośniki. Jak Ty jesteś w takim pokoju i zaczniesz po nim chodzić, to to się powinno na bieżąco przeliczać, nie? Żeby Ci te głośniki podawały taki sygnał, jaki Ty byś miał chodząc po tym wirtualnym środowisku.

- Jeżeli, jeżeli mówisz już o takim zastosowaniu rzeczywiście do sytuacji, powiedzmy to live, to tak, ambisonie się też stosuje chociażby w grach, tak? Czyli masz jakąś atmosferę, stoisz z tą przysłowiową giwerą i teraz słyszysz coś z lewej strony, to jak się obrócisz, to chcesz, żeby to było już na wprost Ciebie, nie na lewej.

To musisz to przeliczyć. Ciekawostka, ten układ ambisoniczny, jak mówiłem, tutaj miał 26 głośników i teraz pytanie, no ale to co, zrobić master 28-kanałowy? No i odpowiedź brzmi "Reaper mówi, potrzymaj mi piwo", tak? Stawiłem w Reaperze master na 30 śladów bodajże i żaden problem.

I paradoksalnie nie jest wcale taki trywialny problem, bo się okazało, że żaden inny DAW nie jest w stanie tylu szyn na masterze obsłużyć. Trzeba to jakoś tam ręcznie konfigurować, że masz... - Ale to poczekaj, jak Ty robisz taki master, to co Ci z tego wychodzi? Taki polywave, który ma 30 kanałów w sobie? - Tak.

- I na czym Ty to odtwarzasz? - No to... - Znaczy ja rozumiem, że to później głośniki odtwarzają, ale to wpuszczasz po prostu na jakąś konsolę, która ma takie bezpośrednie... - Ja już Ci to wytłumaczę na naszym przykładzie.

Otóż na naszym przykładzie działało to w ten sposób, że ja miałem interfejs RME DigiFace, który ma wyjścia po adacie. Każdy adat, no to jest 8 śladów, czyli jak masz 4 adaty, bo tam są 4, to są 32 ślady. I teraz każdy z tych adatów był podpięty do cudownego sprzętu jakże wspaniałej marki na B - Niemiec? - Przez "Hry".

- Tak? Taki pan Uli się nazywa. - Tak. - No i to wychodziło na te przetworniki i z tych przetworników już normalnie po analogu przez XLR na poszczególne głośniki. Czyli miałeś tak naprawdę komputer, który był podpięty do RME.

RME było podpięte do tych 4 przetworników i z każdego z przetworników to wychodziło już bezpośrednio na głośnik. Czyli ja właściwie u siebie w sesji musiałem dobrze skonfigurować wyjścia po adacie, a reszta już siedziała automatycznie.

- No dobra, ale minus jest taki, że wtedy jak odtwarzałeś to tutaj, to to musiało być krzesełko dokładnie w tym miejscu. - No tak. - I ten człowiek musiał siedzieć i się tam nie za bardzo ruszać. - Tak, tak. - Zwłaszcza pewnie tam na wysokość.

- Więc to było zastosowanie statyczne, ale jak ty mówisz o takim zastosowaniu powiedzmy dynamicznym, to najczęściej to się wtedy po prostu też nie robi tego w takim systemie, tylko robi się to na przykład w VR-ze, że masz słuchawki, żyroskop i ten żyroskop ci mówi w którym miejscu jesteś i przelicza się automatycznie, nie? - I to jest w stanie, bo to jednak trochę obliczeń jest, nie? Chociaż to 9, 30...

- No dzisiaj już tak. Oczywiście jeszcze parę lat temu z tym był problem. Dzisiaj już jest lepiej i da się to zrobić. Też zależy oczywiście, no bo wiadomo, tak? Każdy programista będzie się później optymalizował. No więc jak już dojdzie do wniosku, że na przykład z tamtego głośnika sygnał jest 10 decybeli cichszy, w związku z czym i tak go nie usłyszysz, bo takie są prawa percepcji.

- Tak, tak. Maskowanie dochodzi. - Tak, dokładnie. No to przeliczysz to sobie powiedzmy bardziej optymalnie, tak? Więc jak zastosujesz tutaj do tego te modele psychoakustyczne wykorzystywane też w MP3 i tak dalej, to myślę, że to da się dosyć dobrze zoptymalizować.

- No dobra, a co ze stereofonią? Bo gdybym ja sobie to nagrywał na własne potrzeby, bo chciałbym na przykład pojechać sobie gdzieś do lasu, nagrać te ptaszki o 4 rano, tak? I później dopuścić żonie, żeby ona nie musiała o 4 rano do lasu jechać, no to ona ma słuchawki i chciałaby sobie w tych słuchawkach tego posłuchać.

Czy to jest problem, żeby taki ambisoniczny miks zamienić na stereo, żeby to nadal brzmiało ładnie i przestrzennie? Oczywiście już nie tak przestrzennie jak z 30 głośników, ale... - Trwa to... Trwa to, nie wiem, 2 albo 3 sekundy, zależy jak szybko klikasz, to znaczy w takich wtyczkach jest przycisk stereo albo binaural.

- Eee, pan, to jest trywialne. Jestem rozczarowany. Myślałem, że mi powiesz, że musiałeś skrypty wraz w skrypcie pisać, żeby to gdzieś tam ogarnąć. - Nie, znaczy, jeśli o to chodzi, to rzeczywiście, kiedy myśmy kupowali ten system, a to był rok 2012, czy tak coś koło tego, to ambisonia dopiero zaczynała być pewnym trendem i rzeczywiście nie było do tego narzędzi i mój kolega w ramach swojej pracy magisterskiej napisał skrypt w C#, który to wszystko liczy.

- No, widzisz, to można, a nie, że przycisk stereo, no naprawdę. Nie, bo coś czuję, że w to pójdę, bo naprawdę testuję te różne nagrania, takie stereo i cały czas mi brakuje przestrzeni, mimo wszystko i sprawdzam te różne sposoby i, no, takie.

Jestem na razie zniechęcony, więc może ta ambisonia by coś dała. Ale zobaczymy, zobaczymy. Myślę, że chyba poruszyłem wszystkie wątki, które chciałem tutaj z tobą poruszyć dzisiaj. Jestem naprawdę pod wrażeniem. Musicie kiedyś się tutaj pojawić.

Robicie jakieś takie dni otwarte, żeby zwykły człowiek mógł sobie wejść? - No właśnie o tym ostatnio rozmawialiśmy, że chcielibyśmy tak dwa razy do roku coś takiego zrobić. - Bo to nie jest takie hop-siup, tutaj wejść, możecie.

- Bo to oczywiście jest tak, że jeżeli mamy jakieś wizyty szkół i tak dalej, to często tutaj te klasy sobie wchodzą, ale rzeczywiście żeby dowolna osoba z zewnątrz mogła sobie przyjść na zwiedzanie, to jeszcze nie było takiej akcji, ale myślimy o tym, żeby coś takiego zrobić, więc myślę, że informacje jakieś na ten temat prędzej czy później się pojawią.

Katedra Akustyki ma swoją stronę na Facebooku na przykład. Katedra Akustyki UAM, więc możecie tam sobie śledzić. Jak ktoś się bardziej interesuje realizacją dźwięku, to reżyseria dźwięku jako kierunek też ma swój profil na Facebooku.

- I wtedy jesteście człowiekiem z wewnątrz. [śmiech] Myślę, że studenci mają łatwiej chyba, nie? - Żeby wejść do kabiny? - No. - Tak, ale no też trzeba... - Nie mają tutaj zajęć laboratoryjnych? - Mają i trzeba pamiętać też, że część z nich właśnie tutaj robi magisterki, więc...

- No to właśnie, aż żałuję, że jestem już za stary na takie rzeczy. Jakbym sobie przyjechał, znowu bym sobie postudiował w Poznaniu. Jak za dawnych dobrych czasów. Także ja ci dziękuję w takim razie bardzo za udział w dzisiejszym odcinku i za to, że mogłem w ogóle tutaj być.

Też podziękowania dla władz uczelni, które wyraziły zgodę. Także dzięki wielkie. Ja jeszcze spróbuję tutaj 15 minut posiedzieć w ciszy i zobaczymy, czy zacznę słyszeć, co mam w środku. Mojego wewnętrznego ja posłucham. - No, dwie rzeczy zaczniesz słyszeć na pewno.

Czyli własny układ krwionośny i to będzie ten taki niższy szum. I... - Czy to będzie szum, ale będę słyszał na przykład takie bicie serca, że tak wiesz, to... - To zależy jakie masz ciśnienie aktualnie i tak dalej. Zdarza się.

A druga rzecz, którą usłyszysz i to będzie taki wysoki pisk gdzieś tam w okolicach kilkunastu herców, to są właśnie te spontaniczne wyładowania neuronów. Czyli... - Naprawdę będę słyszał mój własny mózg? - Tak, no bo to ten pisk, który będziesz słyszał, to jest właśnie to.

Czyli cały czas coś tam się dzieje w tych neuronach. One próbują przetwarzać informację i... - A nie ma. Są wygłodzone. - Tak, tak, tak. - Zagłodzenie wątku i nie mają co robić. - Tak. Więc te dwie rzeczy usłyszysz, myślę. - Dobrze.

- A może i jeszcze coś innego, ale to już wtedy będzie trzeba ci otworzyć. - Macie tutaj jakąś kamerę, przez którą obserwujecie, jak zacznę robić niepokojące rzeczy, to mnie uratujesz wtedy. A widzę, że są tutaj takie telefony, słuchawki, także w razie czego będę wywołać o pomoc.

- No tak, bo kiedyś w starej telefonii komórkowej tutaj sygnału nie było, ale teraz jak mamy 4,5G, to już dochodzi ta fala. - Tak? Przechodzi tutaj? - Tak. - No to widzisz. To myślałem, że to jest rzeczywiście już nawet od tego odcięcie.

No właśnie, a dlaczego nie zrobiliście? - No bo jak to było budowane w '97, czy '98, no to telefonia komórkowa była na takim etapie, że... - No ale tu jesteście naukowcami, to trzeba było to przewidzieć. Wtedy nie będzie nam tu nikt odbierał telefonu.

- Trzeba było wtedy czata zapytać. W czacie. Za 30 lat. Jak będzie wyglądał? - On by cię i tak okłamał. Jakbyś mu powiedział, że cię okłamał, to by powiedział, ale to... - A przepraszam. - Ja na starych danych z lat 80. działam.

Powrót