Powrót

189 Narzędziownik podcastera. Mikrofon sE 4100

[muzyka] Witajcie w kolejnym odcinku podcastu "Gadanie Gadesa" z cyklu "Narzędziownik Podcastera". Niedługo miną dwa lata od momentu, gdy chorowałem na mikrofon firmy SE Electronics o symbolu X1S, omówiony w odcinku 87. Miałem wtedy nadzieję, że będzie on zbliżony brzmieniowo do jednego z moich ulubionych mikrofonów, czyli SE8, których mam parę stereo, czyli dwie sztuki i używam dosyć często podczas nagrań w terenie.

Okazało się jednak, że X1S jest mikrofonem o dość jasnym brzmieniu, bardziej podobnym w charakterze do Louita LCT 440, a do samego mikrofonu miałem szereg zastrzeżeń, nazwijmy je mechanicznych. Obudowa mocno rezonowała, nawet przy lekkim potrąceniu suwaki działały zbyt lekko, a w dodatku nie były opisane.

Obecnie zaczynam się jednak interesować mikrofonami o nieco ciemniejszym brzmieniu, które przy nagrywaniu polskiej mowy po prostu ułatwiają pracę. Nie trzeba walczyć aż tak mocno z sybilantami, czyli głuskami syczącymi. Stąd moja szczera miłość do Austrian Audio OC18 czy Jay-Z Vintage 11.

Tym bardziej ucieszyłem się, że firma SE Electronics produkuje mikrofon już nie o tak ostrym i jasnym brzmieniu i jak możecie usłyszeć, chodzi właśnie o testowany model SE4100. Ten model jest zresztą ciekawy nie tylko ze względu na brzmienie.

Po pierwsze kształtem nawiązuje troszeczkę do klasyka od AKG, czyli modelu C414. Po drugie jest to niejako uproszczona wersja starszego modelu, czyli modelu SE4400. W odróżnieniu od niego jednak SE4100 ma tylko jedną charakterystykę kierunkową, a mianowicie kardioidalną.

Ma też niższe szumy własne na poziomie 9 dB ważonych krzywą A, więc dla kogoś takiego jak ja i pewnie większości podcasterów czy lektorów, SE4100 jawi się jako rozwiązanie korzystniejsze od 4400, przede wszystkim finansowo, bo 4100 jest tańsze od 4400 o mniej więcej 500 zł.

Ale i to jeszcze nie jest koniec ciekawostek. Otóż zarówno starszy, czyli ten bogatszy model 4400, jak i omawiany model 4100 mają swoje odpowiedniki wyposażone w kapsułę z membraną, czy membranami pokrytymi tytanem. Odpowiednikiem modelu 4400 jest T2, a odpowiednikiem 4100 jest model T1.

Kiedy słuchałem próbek wersje powiedzmy tytanowe brzmiały nieco jaśniej, więc jak wspomniałem ja jestem zainteresowany ciemniejszym brzmieniem, dlatego zdecydowałem się na model 4100, a nie T1. Kilka słów należy się opisowi zestawu, który trafia do nabywcy.

W ładnym, sporym pudełku znajdziemy solidny kuferek, taką skrzynkę, necesar, nie wiem jak to chcecie nazwać, z metalowymi okuciami. W środku tego kuferka znajduje się sam mikrofon, ale też odpowiedni do niego uchwyt elastyczny oraz redukcja gwintowa z 5/8 na 3/8 cala i zapasowe gumki do uchwytu.

Sam uchwyt, choć można byłoby się spodziewać jakiejś konstrukcji z tworzywa sztucznego, jest metalowy i wykonany bardzo pomysłowo. Od frontu jest otwarty, więc mamy dostęp do przedniej ścianki mikrofonu, co z kolei ułatwia konfigurowanie, bo tutaj można konfigurować ten mikrofon.

Na dodatek, niewielka głębokość i mikrofonu i tego uchwytu sprawia, że całość wygląda dosyć oryginalnie i tak płasko. Muszę przyznać, że cieszy moje oko. Sam mikrofon, tak jak wspomniałem, jest płaski i stosunkowo niewielki, ale przyjemnie ciąży w dłoni i sprawia naprawdę bardzo dobre mechaniczne wrażenie.

Przepraszam, że o tym cały czas wspominam, ale odkąd przypomniałem sobie model X1S ciągle przychodzą mi do głowy te jego rezonanse i te liche przełączniki. Tutaj na szczęście wszystko jest tak jak należy, a przełączniki mają firmowo naniesione oznaczenia, więc nikt nie powinien narzekać, a ja nie narzekam ani trochę.

Szkoda, że w tak dopracowanym zestawie zabrakło jakiejś gąbeczki albo popfiltra. Osobiście zazwyczaj ratuje się gąbką od mikrofonów Lewitta z rodziny LCT, bo pasują one do SE4100 idealnie. W tej chwili natomiast nagrywam cały odcinek bez żadnej gąbki, ale z wykorzystaniem popfiltra.

Przejdźmy zatem do samego mikrofonu. SE4100, jak się rzekło, jest wielkomembranowym mikrofonem pojemnościowym o charakterystyce kardioidalnej. Tak brzmi, kiedy mówię do niego z przodu, z odległości mniej więcej 15 cm. Tak, kiedy mówię do niego z boku pod kątem 90 stopni.

A tak, kiedy mówię do niego z tyłu. Jeśli chodzi o efekt zbliżeniowy, to teraz mówię do mikrofonu z około 2-3 cm. Teraz znowu z 15 cm, z 30 cm i z odległości mniej więcej 1 m. Jeśli chodzi o skuteczność tego stylowego uchwytu elastycznego, to teraz postukam w ramię mikrofonowe.

[dźwięk mikrofonu] Teraz w uchwyt. [dźwięk mikrofonu] Teraz w sam mikrofon. [dźwięk mikrofonu] Nie ma rezonansów, to już cieszy. A teraz jeszcze w kabel XLR. [dźwięk mikrofonu] Nie jest źle, jak na mikrofon wielkomembranowy. Ochronę przed podmuchami musimy zadbać we własnym zakresie, bo jak wspomniałem, producent nie dostarcza ani popfiltra, ani gąbeczki i frazy testowe bez żadnej ochrony brzmią następująco.

"Piekarz Piotrek przyniósł pizze peperoni po południu i poproszę papier pakowy do pakowania paczek". Ja do nagrywania tego odcinka używam popfiltra, no i wtedy nie ma problemu. "Piekarz Piotrek przyniósł pizze peperoni po południu oraz poproszę papier pakowy do pakowania paczek".

Mikrofon zaopatrzono w dwa przełączniki, które umożliwiają konfigurację jego pracy. Przełącznikiem po prawej stronie możemy włączyć filtr górnoprzepustowy. Oferowane są tutaj dwie częstotliwości odcięcia 80 Hz. Teraz włączę tę właśnie wartość.

[dźwięk mikrofonu] I to jest brzmienie mikrofonu, który ma włączony filtr 80 Hz. Natomiast drugą wartością, na którą teraz się przełączę, [dźwięk mikrofonu] jest 160 Hz. No i tak brzmi ten mikrofon z wartością ustawioną na 160 Hz.

Teraz wyłączę filtr. [dźwięk mikrofonu] Lewym przełącznikiem z kolei decydujemy o działaniu tłumika. I tutaj również są dwie wartości. Jedna to jest 10 dB, teraz się na nią przełączę. [dźwięk mikrofonu] To jest sygnał tłumiony o 10 dB.

Natomiast druga wartość, [dźwięk mikrofonu] na którą teraz się przełączyłem, to jest 20 dB tłumienia. Wyłączę tłumik. [dźwięk mikrofonu] Na koniec, jak to zwykle bywa, fragment lektorski, czyli Hugh Lofting i dr. DeWittle i jego zwierzęta.

"Pokój był bardzo mały, bez okna i o niskim suficie. Całe umeblowanie składało się z jednego tylko krzesła. Dokoła ścian stały wielkie beczki przyśrubowane do podłogi, aby nie staczały się na siebie podczas chwiania i kołysania statku.

Nad beczkami na drewnianych hakach wisiały cynowe dzbane różnej wielkości. Mocna wońwina przesycała cały pokój. W środku zaś na podłodze siedział mały, może ośmioletni chłopaczek i płakał gorzko." No i tak się sprawy mają z SE4100.

Zaznaczam, że brzmieniowo ten mikrofon pasuje mi dużo bardziej niż X1S, także mechanicznie jest wykonany dużo staranniej, no i oczywiście zajmuje dużo mniej miejsca. Jest bardziej płaski, mniejszy, a na dodatek także elastyczny uchwyt jest sporo mniejszy od odpowiednika z modelu X1S.

Jedyne do czego mógłbym w jakikolwiek sposób się przyczepić, to brak zabezpieczenia przed podmuchami w takiej standardowej wersji, zwłaszcza, że firma SE produkuje świetny metalowy popfiltr i dołącza jego odmianę do X1S, który jest tańszym mikrofonem.

Żałuję, że uchwyt od SE4100 nie ma choćby opcji użycia tego popfiltra od X1S. Wówczas z popfiltrem byłby to naprawdę kompletny zestaw do nagrywania i szkoda, że firma SE Electronics nie zadbała o to. Wprawdzie SE4100 i tak polecam sprawdzić, chociażby sprawdzić, bo według mnie to jest jeden z porządniej brzmiących mikrofonów w cenie poniżej 1800 zł i szczerze mówiąc sam nie wiem, czy obecnie nie wybrałbym właśnie 4100 zamiast, uwaga, Luita Ray czy Luita LCT 440.

Do prac lektorskich 4100 naprawdę się nadaje świetnie moim zdaniem no i będzie tutaj łatwiejsze opanowanie głosek syczących, bo mikrofon jest po prostu trochę ciemniejszy niż zazwyczaj spotykane mikrofony w tych cenach. Moim zdaniem warto obadać.

Powrót