[Gadanie Gadesa Retrospekcje] Witajcie w kolejnym odcinku podcastu "Gadanie Gadesa" z cyklu Retrospekcje. Dzisiejszy odcinek chciałbym poświęcić konsolom Rodecaster. Początkowo chciałem tylko o jedynce powiedzieć, bo jej używałem dawniej, więc mogę pewniej powiedzieć czy się sprawdziła czy nie, ale że dwójki też już używam ponad rok.
Stwierdziłem, że może opowiem o obu jednocześnie, bo to też jest pewna idea jeśli chodzi o konsolę tego typu, więc być może będzie to miało jakiś sens. W każdym razie konsolę Rodecaster to jest taki wynalazek, który w przypadku jedynki idealnie trafił w swój czas.
Chociaż był to generalnie zły czas, bo to był czas pandemii, ale akurat firma Rode postanowiła produkować konsolę Rodecaster tuż przed tym jak ta pandemia wybuchła. Okazało się, że to był strzał w dziesiątkę, bo ludzie pozamykani w domach zaczęli na potęgę podcastować, czyli nagrywać różne swoje przemyślenia, a konsola Rodecaster wręcz idealnie nadawała się na taki interfejs, takie urządzenie, które mogło służyć do tego typu nagrań.
Trzeba było sobie tylko dokupić jakiś mikrofon i już można było mieć niemal rozgłośnię radiową w swoim domu. Czym jest konsola Rodecaster? To jest takie urządzenie, które dotyczy jedynki i dwójki, gdzie mamy kilka wejść mikrofonowych, do których możemy wpiąć niezależne mikrofony.
Mamy też kilka wyjść słuchawkowych, czyli każdy posiadacz mikrofonu może też mieć swoje własne słuchawki, które sobie założy i będzie słyszał całą audycję, co pozwala się trochę bardziej skupić na nagrywaniu. Dodatkowo obie te konsole potrafią nagrywać dźwięk, czyli nie potrzebujemy nawet komputera do tego, żeby nagrać audycję, po prostu włączamy konsolę, siadamy i nagrywamy i to jest wszystko.
Obie te konsole też pozwalały zastosować pewne efekty na każdym z tych torów mikrofonowych, czyli można było tam zastosować jakiś filtr górnoprzepustowy, DSR, bramkę szumów, kompresor, takie specjalne efekty korekcyjne firmy Apex.
I naprawdę ten dźwięk, który uzyskiwało się czy uzyskuje się w tych konsolach, można określić mianem dobrego, czy nawet bardzo dobrego. Dodatkowo też wyglądają one po prostu rewelacyjnie, bo są duże, mają takie kolorowe pady do wyzwalenia dżingli, czyli jeśli ktoś przygotuje sobie odgłosy do audycji, to może je później jednym dotknięciem palca wyzwalać w dowolnym momencie.
Są też takie suwaki, którymi reguluje się zawartość danego mikrofonu w miksie, więc naprawdę bardzo fajne rzeczy, i efektownie wyglądające, i bardzo dobrze działające. Przy czym oczywiście dwójka jest twórczym rozwinięciem jedynki, które to rozwinięcie naprawia pewne niedogodności, które miała jedynka.
Z punktu widzenia czasu, który minął od momentu kiedy używałem jedynki, patrząc na to jak używam teraz dwójki, to faktycznie pojawiły się takie zmiany w dwójce, których teraz by mi brakowało, gdybym musiał wrócić do jedynki, czyli musiałbym dwójkę zanieść na strych, a ze strychu przynieść jedynkę, to faktycznie brakowałoby mi przede wszystkim jakości przedwzmacniaczy, bo to jest coś co na pewno dwójka ma zdecydowanie lepsze od jedynki, to jest jakość mikrofonowych przedwzmacniaczy, co najbardziej słychać w przypadku podłączania mikrofonów dynamicznych.
Tutaj naprawdę są bardzo niewielkie szumy w tych przedwzmacniaczach Revolution, więc wszyscy użytkownicy dwójki mogą być naprawdę bardzo, bardzo zadowoleni. Druga rzecz, która mi osobiście się bardzo przydaje, którą ma dwójka, a której nie ma jedynka, to jest możliwość podłączenia do dwóch komputerów jednocześnie.
To jest bardzo dogodne, ponieważ ja używam Rodecastera zarówno w pracy, jak i poza pracą, czyli do takich moich normalnych nagrań. Wcześniej jedynkę musiałem cały czas przepinać, czyli skończyłem na przykład pracę, chciałem sobie ponagrywać coś po południu dla siebie, no to musiałem odpiąć kabel USB od laptopa i przypiąć go do stacjonarnego, a potem z powrotem do laptopa, no bo potrzebowałem na drugi dzień do pracy.
Obecnie dwójka jest na stałe podpięta i do laptopa, i do stacjonarnego komputera. Siłą rzeczy mogę mieć więc podłączone urządzenie do obu komputerów i w obu korzystać jednocześnie nawet z tego Rodecastera i nagrywać jednocześnie oba te komputery.
Czyli jeśli mam jakiś sygnał, który do mnie wchodzi z laptopa, ja go mogę nagrywać jednocześnie z sygnałem, który wchodzi do mnie ze stacjonarnego komputera. A jednocześnie mieć na przykład swój głos na zupełnie osobnej ścieżce.
Więc jeśli chodzi o plusy, to mniej więcej tak bym to widział. To są naprawdę bardzo dobre urządzenia. Niestety są duże, to jest pewna ich wada. Jeśli w ogóle mówić o wadach, to niestety w przypadku jedynki będzie ich chyba więcej, bo tutaj takich doskwierających mi na co dzień, poza przedwzmacniaczami, na co się wtedy godziłem po prostu kupując Rodecastera, że no dobra, nie ma rewelacyjnych przedwzmacniaczy, ale wtedy nie było nic lepszego.
Więc jakoś się z tym pogodziłem, ale na przykład denerwowało mnie zapisywanie nagrań wielościeżkowych w postaci wielkich plików WAV, takich właśnie też wielościeżkowych. To było naprawdę bardzo, bardzo irytujące, kiedy nagrywając na przykład rozmowę z kimś na Messengerze czy na Teamsie, miałem tak naprawdę dwa ślady audio do zachowania, a Rodecaster nagrywał tych śladów czternaście, tworząc naprawdę ogromne pliki, które ja później musiałem sobie dzielić, wyciągać z nich te ślady, o które mi chodziło.
I w momencie, gdybym chciał archiwizować oryginalne pliki, no to to by mi zajmowało naprawdę bardzo, bardzo dużo miejsca na dysku. Z tamtego czasu mam raczej tylko powyciągane te ścieżki konkretne, a bardzo mało mam zachowanych oryginalnych dużych plików wielościeżkowych.
W Rodecasterze 2 konstruktorzy poszli już po rozum do głowy i zrobili tak, że każdą ścieżkę nagrywa się do osobnego pliku, więc nawet jeśli mam włączonych kilka ścieżek, bo mam włączony na przykład jeden mikrofon, drugi, potem jedno USB, drugie USB, jeszcze dżingla, czyli na przykład nagrywam pięć ścieżek, to tak naprawdę do komputera mogę zgrać sobie tylko jedną czy dwie, a pozostałe mogę sobie wyrzucić.
Nie muszę używać jakichś specjalnych programów, które by mi wycięły te ścieżki z wielościeżkowego pliku WAV, tylko po prostu zgrywam poszczególne WAV-y. I to jest moim zdaniem duże, duże ułatwienie. Jeśli jeszcze tak sobie myślę o Rodecasterze 1, co mi przeszkadzało, to czasami irytował ekran, który był zintegrowany z płytą czołową, czyli był dosyć płasko położony i w momencie, kiedy ja go miałem na takiej nieco podniesionej półeczce, to czasem musiałem wstawać, żeby zobaczyć co tam na ekranie się wyświetla, żeby na przykład skorygować jakiś parametr.
W 2 ekran już jest nieco podniesiony pod kątem, więc nawet jak urządzenie leży mi tutaj na tej podniesionej półeczce, to wystarczy tylko może troszkę podnieść głowę wyżej i da się już odczytać to co jest na ekranie, więc pod tym względem też nastąpiła poprawa.
Wydaje mi się też, że lepsze jest to rozwiązanie z dwójki, które umożliwia konfigurowanie suwaków. W jedynce było tak, że mieliśmy 8 suwaków, które były na sztywno przypisane do 4 mikrofonów, do wejścia TRRS, do wejścia Bluetooth, później było wejście chyba z komputera, jeśli dobrze pamiętam, i dżingla, czyli 8 takich ścieżek audio.
One były na stałe przypisane i można było sobie tymi suwakami suwać. Natomiast w RODCASTER-2 konstruktorzy wyszli z założenia, że to użytkownik powinien ustawiać co chce mieć pod jakim suwakiem i faktycznie możemy sobie skonfigurować suwaki tak, żeby mieć na przykład tylko dwa mikrofony, bo jeśli tylko dwóch używamy, to dwa pozostałe są nam niepotrzebne.
Czyli mamy dwa mikrofony i na przykład dwa wejścia USB z jednego komputera i z drugiego, plus na przykład dżingle. No i mamy pięć suwaków zamiast ośmiu do użycia. Minusem dla niektórych może być fakt, że mamy już tylko sześć suwaków w RODCASTER-2 zamiast ośmiu w jedynce.
W praktyce wydaje mi się, że trzeba naprawdę bardzo intensywnie używać RODCASTER-2, żeby mieć problem z tym, że on ma tylko sześć suwaków, a nie osiem. Zwłaszcza, że te dwa brakujące są też dostępne wirtualnie, można sobie je po prostu obsługiwać gałeczką i ekranem dotykowym, więc to też nie jest tak, że ich nie ma.
Są po prostu trochę trudniej dostępne i można tam wrzucić na przykład te mniej używane suwaki. To można rozpatrywać albo jako wadę, albo jako zaletę. Ja to odbieram jako zaletę, że można tak elastycznie konfigurować sobie te wejścia.
Teraz mogę się zastanowić, czy z perspektywy czasu RODCASTER-y są przydatne. Muszę powiedzieć, że w moim przypadku bardzo. One mi bardzo ułatwiły życie. Jedynka w ogóle była takim punktem odniesienia, bo zanim miałem jedynkę, to tak naprawdę nie miałem dobrych urządzeń audio.
Miałem w prawdzie interfejs audio Focusrite Claret, ale jego nie brałem pod uwagę, bo żeby z niego korzystać, to musiałem mieć odpalony komputer, który wówczas jeszcze mocno hałasował, więc nie nadawało się to do nagrywania na przykład audiobooków.
Takie środowisko. Poza interfejsem audio miałem tylko amatorski rejestrator Tascam DR-05. Przez jakieś przejściówki podłączałem do niego różne mikrofony i to było bardzo kiepskie, więc walczyłem wtedy z szumami w nagraniach, bo nie wiedziałem skąd te szumy się biorą.
Czy źródłem jest mikrofon, kabel, przejściówka, czy sam rejestrator, nie byłem tego pewien. No i Rodecaster stał się takim punktem odniesienia. Krótce po tym jeszcze miałem Tascam DR-100, więc już mogłem porównywać Rodecastera z Tascamem DR-100 i wyrabiać sobie wreszcie jakieś pojęcie o tym, gdzie powstają jakie zakłócenia i jak można z nimi walczyć.
Dzisiaj na to może patrzę tak trochę z takim politowaniem, jak się wtedy miotałem i nie wiedziałem co, gdzie powstaje i z czego, co wynika. Natomiast niewątpliwie dzięki Rodecasterowi, tej jedynce, sporo się nauczyłem i dowiedziałem się sporo o nagrywaniu, o tym co, z czego wynika.
I pod tym względem jestem zadowolony, że się wtedy na niego zdecydowałem, chociaż dzisiaj leży na strychu, już z niego nie korzystam. No ale mam następcę, który również wprowadził pewną rewolucję, nomen omen, bo te przedwzmacniacze w nim nazywają się Revolution.
I też dał mi pojęcie o tym, jak można zejść nisko z szumami w nagraniu, nawet mikrofonów dynamicznych. Bo zanim miałem Rodecastera, to raczej wszystkie urządzenia audio, które miałem były takiej średniej jakości, czyli miały te przedwzmacniacze o wzmocnieniu 55 dB.
Czyli raczej bez rewelacji i były raczej nie za bardzo nisko szumowe, więc te wszystkie moje nagrania z dynamiców trochę szumiały. Poprawiło się to po zakupie Zuma F3, który rzeczywiście okazał się być bardzo dobrze brzmiącym urządzeniem.
No i dzięki temu w zasadzie skusiłem się w końcu na Rodecastera 2, bo nie chciałem tego robić, ponieważ przeczuwałem, że wkrótce pojawi się następca Rodecastera 2, bo on już tam był od półtora roku chyba na rynku jak ja go kupiłem.
A tak się stało z Rodecasterem 1. Ja Rodecastera 1 kupiłem w takim momencie, że on dostał ostatnią poprawkę firmwaru, a firma Rode już pracowała nad 2, więc ja już się nie doczekałem żadnych znaczących poprawek, których wcześniej było mnóstwo i to właśnie zachęcało do kupowania tego Rodecastera 1.
Ja już doczekałem się tylko jednej poprawki firmwaru, po czym Rodecaster 1 został porzucony przez firmę Rode i zastąpiony 2. W momencie kiedy podejmowałem decyzję o zakupie 2 miałem takie przeświadczenie, że w kolejnym roku pojawi się następca i znowu zostanę z takim porzuconym urządzeniem.
No ale minął ponad rok i firma Rode jakoś tutaj się nie kwapi z tym, żeby wypuścić 3. Co mnie w sumie nie dziwi, bo myślę, że są trochę zawiedzeni tym jak się sprzedaje 2. Nie dlatego, że to złe urządzenie, ale po prostu rynek jest nasycony, no bo ile można kupować takie konsole.
W sumie już podczas premiery Rodecastera 1 w tych pierwszych jego latach działalności on się sprzedał bardzo dobrze w dużej ilości sztuk, ale też konkurencja nie spała, bo Zoom wypuścił swoje podtraki, Tascam wypuścił MixCasta, nawet chyba Boss wypuścił jakąś taką swoją konsolkę podobną.
Więc tych urządzeń pojawiło się na rynku sporo, no i ludzie je sobie pokupowali, a po dwóch latach boom na podcastowanie minął, bo skończyła się pandemia, ludzie wrócili do normalnych zajęć i już nie czuli takiej potrzeby, żeby nagrywać podcasty.
No i w związku z tym myślę, że kiedy wyszła 2 to zakupili ją jacyś fascynaci i ci, którzy chcieli się przesiąść z 1 na przykład ze względu na jakość dźwięku, ale już nie przybyło specjalnie dużo nowych użytkowników, którzy się teraz dopiero zafascynowali podcastingiem, bo wydaje mi się, że podcasty jednak przeżywają pewien regres.
Mówię o takich klasycznych podcastach, czyli nagraniach głosowych, a nie o videocastach, które gdzieś tam się na YouTubie na przykład przebijają obecnie dosyć mocno. Więc firma Rode teraz prawdopodobnie drapie się w głowę i zastanawia czy wypuszczać coś nowego, bo wydaje mi się, że jeszcze te dwa lata temu, czy półtora roku temu, kiedy kupowali firmę Mackie, bo Mackie produkowało jednego z największych konkurentów dla Rodecastera 2, czyli Mackie DLZ Creator, taką konsolkę też, która była pod pewnymi względami lepsza od Rodecastera 2, czy jest do tej pory, bo chyba nadal można ją kupić.
I myślę, że firma Rode kupiła Mackie właśnie dlatego, żeby móc zbudować wersję trzecią Rodecastera, taką, która już po prostu nie będzie miała żadnej konkurencji, tylko wydaje mi się, że teraz może to być działanie nieopłacalne, wypuszczanie takiej konsoli, bo ona po pierwsze będzie jeszcze droższa od dwójki, która już jest bardzo droga, a po drugie będzie miała takie właściwości, które już przydadzą się naprawdę garstce osób.
Chyba, że firma Rode postanowi wypuścić taką konsolę profesjonalną, ale raczej do tej pory firma Rode spełniała się na takim poletku dla zaawansowanych amatorów, czy też początkujących profesjonalistów, tak bym to gdzieś określił.
No i wydaje mi się, że w tym wypadku możemy się naczekać jeszcze na Rodecastera 3, chociaż też do tej pory była tylko jedna znacząca aktualizacja firmwaru, co by sugerowało, że ta trójka gdzieś tam wisi w powietrzu i być może po roku prac, po tym jak Rode przejęło Maki, być może jakoś na wiosnę zobaczymy następcę dla Rodecastera 2.
Czy ja bym sobie życzył czegoś w tym nowym Rodecasterze, gdybym myślał o tym, żeby go kupić, czyli inaczej może rzecz ujmując, czego mi brakuje w 2, czego nie było w 1, a w 2 też tego mi brakuje, to jest na pewno automixer, to by się na bank przydało do takiego rejestrowania zwykłych rozmów, czyli siedzą dwie osoby w jednym pomieszczeniu i nagrywamy sobie taką rozmowę.
Po tym co zobaczyłem w MixPre i tym jego dodatku MixAssist, bardzo bym sobie życzył, żeby coś takiego było w Rodecasterze. I druga rzecz, która też się wzięła z tego używania MixPre, to jest odszumiacz, ale taki odszumiacz z prawdziwego zdarzenia, bo do tej pory zawsze w Rodecasterach była tylko bramka szumów czy też expander, ale chciałbym, żeby też był tutaj taki odszumiacz, jaki jest w MixPre, czyli dajemy mu posłuchać odgłosu pomieszczenia, czyli nie odzywamy się przez chwilę, ale urządzenie sobie słucha, jak ten nasz mikrofon rejestruje dźwięki z otoczenia, po czym próbkuje sobie ten szum i potrafi go usuwać w trakcie nagrywania w czasie rzeczywistym.
Oczywiście z jakąś tam regulowaną mocą, żeby można było tylko troszkę ściszyć te odgłosy pomieszczenia, a nie koniecznie wycinać je do zera, bo to zawsze wtedy jakiś spadek jakości dźwięku może występować. Więc te dwie rzeczy bardzo chciałbym, żeby były w nowym Rodecasterze, jeśli takie urządzenie się w ogóle pojawi.
Natomiast cała reszta jest ok. No dobra, jeszcze włącznik mogliby poprawić, żeby wreszcie działał jakoś sensownie i żeby się tak nie grzała ta konsola, bo dwójka naprawdę potrafiła oparzyć. Teraz latem, kiedy używałem, naprawdę były takie momenty, że ta sekcja, gdzie są gałki od głośności słuchawek, ona naprawdę się nagrzewała bardzo mocno i kiedy wyłączałem Rodecastera po całym dniu pracy, naprawdę parę razy tak dotknąłem i może to nie było tak, żeby się oparzyć faktycznie, ale było to naprawdę bardzo, bardzo ciepłe.
Taka wysoka temperatura nigdy dobrze nie wpływa na żywotność elementów elektronicznych, więc fajnie, gdyby Rode to jakoś inaczej zaprojektowało, żeby te elementy albo lepiej oddawały ciepło, albo miały jakieś radiatory rozpraszające, albo były mniej gęsto upakowane.
To jest duże urządzenie, tam jest trochę miejsca, gdzie można by było te płytki trochę lepiej rozplanować, trochę lepiej te elementy rozłożyć, wydaje mi się, że to jest do zrobienia. No więc mam nadzieję, że ta trzecia wersja będzie pod tym względem lepsza, chociaż nie robię sobie dużych nadziei na takie coś.
Jeśli ktoś sobie może pozwolić na Rodecastera, zwłaszcza dwójkę, no to jak najbardziej można, chociaż tutaj też zaznaczam zawsze, że jest jeszcze Rodecaster Duo, który ma mniej wejść, bo ma tylko dwa wejścia zamiast czterech, ale na domowe warunki w zupełności może wystarczyć.
Jeśli ktoś nie nagrywa wielu mikrofonów i dwa mu wystarczą, bo zwykle robi rozmowy jeden na jeden, to naprawdę Rodecaster Duo jest też bardzo dobrym rozwiązaniem, bo jeśli chodzi o jakość dźwięku, to jest dokładnie to samo co w dwójce, więc spokojnie można tę wersję Duo sobie też rozważyć.
A czy warto w jedynkę iść i na przykład kupować na rynku wtórnym? Jeśli się trafi w dobrej cenie, takiej nie wiem, 1200 złotych, 1400 może, to nawet można, tylko to jest trochę ryzykowne, bo nie wiadomo czy tam wszystko działa, czy nie.
Jeśli ktoś jest początkujący, to nie wiem czy jest w stanie sobie zdiagnozować wszystko w tak złożonym urządzeniu, więc jest to niepozbawione ryzyka, ale zwłaszcza jeśli nagrywamy mikrofonami pojemnościowymi, to ja nie widzę przeszkód, jedynka też jest bardzo dobrym urządzeniem nadal.
Do dynamicznych raczej bym wskazywał dwójkę albo Duo, ale do pojemnościowych to spokojnie jedynka także wystarczy, nawet w dzisiejszych czasach. No i co, to tyle by było takich moich wspominek i ocen z perspektywy czasu tych dwóch konsol od firmy Rode.
© 2024 Konrad Leśniak