[muzyka] Witajcie w kolejnym odcinku podcastu "Gadanie Gadesa" z cyklu "Retrospekcje". Dzisiaj chciałbym uraczyć was opowieścią o jednym z najbardziej niedocenianych, a może nawet najbardziej niedocenianym mikrofonie z mojej małej domowej kolekcji.
A jednocześnie jest to mikrofon, który jest u mnie bardzo długo, bo już całymi latami tutaj sobie przebywa i mogę z niego korzystać już bardzo, bardzo długo. I jest to tak naprawdę trzeci mikrofon, który miałem po Shure 14A i po MXL 770.
Właśnie w moim studio pojawił się Warm Audio WA 87, czyli klon bardzo popularnego mikrofonu Neumann U87, chociaż oczywiście nie wiadomo, której wersji 87, bo producent w instrukcji zgrabnie unika odpowiedzi, podając, że inspiracją był Vintage U87.
No więc tyle wiemy. I rzeczywiście jeśli chodzi o wygląd, to WA 87 jest podobny do Neumanna, chociaż to podobieństwo jest widoczne bardziej w przypadku mojej wersji, bo ja mam wersję pierwszą. Obecnie w sprzedaży jest wersja R2, czyli Revision 2 i ta wersja już nie jest taka podobna do Neumanna.
Ma trochę zmieniony grill, który jest taki bardziej rozszerzający się ku górze, z takim łukiem. Generalnie moja wersja mi się bardziej podoba, szczerze mówiąc. Natomiast pewnie Revisja 2 ma jakieś tam usprawnienia. Nie wnikałem za bardzo, bo nie ma już niestety dokumentacji, przynajmniej nie znalazłem do tej mojej wersji.
A kiedyś, kiedy się pojawiła Rewizja 2, wydaje mi się, że porównywałem te dwa mikrofony i w zasadzie nie było między nimi żadnych różnic takich wypisanych w parametrach, więc być może poprawiono coś wewnątrz, być może zastosowano inne komponenty, a być może chodziło tylko i wyłącznie o to, żeby zmienić kształt tego mikrofonu, żeby jednak odróżniał się trochę od Neumanna.
Nie wiem, trudno mi powiedzieć, nie znalazłem żadnych informacji na ten temat. Natomiast skąd się ten mikrofon wziął u mnie i po co się wziął u mnie? No bo jak wspomniałem, miałem już wcześniej MXL-a 770, czyli mikrofon pojemnościowy.
Miałem też Shura 14a, który był dynamikiem, ale mikrofon dynamiczny, wiadomo, nie mógł być wtedy dla mnie interesujący, kiedy zacząłem marzyć o tym, żeby nagrywać audiobooki. Bo był taki moment, właśnie kiedy przeprowadziliśmy się z rodziną w okolice Wrocławia i dostałem własny pokój, w którym mogłem urządzić swoje domowe studio, to właśnie wpadło mi do głowy, żeby nagrywać audiobooki po tym, jak czytałem książeczki córce do snu i bardzo jej się to podobało, no to stwierdziłem, dlaczego by nie nagrywać tego.
No i szybko się okazało, że nagrywanie za pomocą MXL-a 770 to jest po prostu jakaś porażka. Z moim głosem ten mikrofon się kompletnie nie zgadzał. Ilość sybilantów, które tam rejestrowałem była po prostu przerażająca. No więc zapadła decyzja o tym, żeby jednak zdobyć jakiś inny mikrofon.
No i tutaj poszperałem po internetach tzw. po różnych forach dla lektorów. No i Warm Audio WA 87 pojawiał się dosyć często jako taki mikrofon bardzo fajny dla lektorów, o neutralnym brzmieniu, o przyjemnym brzmieniu, siłą rzeczy namówiony przez te wszystkie doświadczone osoby.
Zacząłem na niego zbierać, bo był wtedy dosyć drogim mikrofonem, więc zbierałem parę miesięcy na niego. W końcu go zamówiłem i kupiłem. No i się okazało, że wkrótce po tym jak przyszedł do mnie i nagrałem kilka pierwszych nagrań testowych, to nagrania z niego wydały mi się po prostu tragiczne.
I szczerze mówiąc wtedy jeszcze chyba nie miałem tej świadomości, że można odesłać mikrofon, czy być może już ten termin dwutygodniowy minął zanim o tym pomyślałem. W każdym razie mikrofon u mnie został, a ja zacząłem go zwyczajnie nienawidzić.
Od razu uspokajam, nie, to nie jest zły mikrofon. Chodzi o to, że ja wówczas nagrywałem naprawdę bardzo, bardzo amatorsko. Nie miałem kompletnie żadnej adaptacji w tym moim małym pokoiku. W dodatku nagrywałem z otwartym oknem i z włączonym komputerem, bo wtedy do nagrywania używałem po prostu interfejsu audio, który miałem podłączony do komputera i w ten sposób nagrywałem dźwięk.
Jak możecie się domyślić, kiedy wcześniej używałem Shura 14A, który był mikrofonem dynamicznym i mówiłem do niego z bliska, to za bardzo nie przeszkadzały mi te wszystkie hałasy, które miałem w pokoju. Ale do WA-87 trzeba było mówić już z pewnej odległości i nagle się okazało, że w nagraniu są i szumy, i hałasy zza okna, i pogłos, więc te nagrania były po prostu tragiczne.
No ale co było robić? No były dwie drogi wtedy. Albo dać sobie spokój z tym wszystkim i powiedzieć, no trudno, nie udało się. Albo zacząć drążyć, dlaczego jest jak jest i co można zmienić. Poszedłem tą drugą drogą. Między innymi poczytałem sobie o adaptacji, zacząłem budować panele i już takie pierwsze trzy panele, które zbudowałem, zdecydowanie zmieniły akustykę w moim studio.
Dobudowałem kolejne i obecnie mam dziewięć paneli w pokoju i dzięki temu mogę nagrywać dźwięk taki, jak słyszycie. Tutaj nie ma jakiejś obróbki związanej z usuwaniem pogłosu, więc jest całkiem nieźle jak na nagrywanie w domu.
Potem kolejnym krokiem były szumy w nagraniu, bo to też mi doskwierało. Problemem w tamtym czasie było zarówno to, że ja mówiłem bardzo cicho, bo nagrywałem zwykle gdzieś tam późnym wieczorem, więc starałem się nie mówić głośno, żeby po prostu nikt mnie nie słyszał, żebym nikomu nie przeszkadzał w spaniu.
Tak po prostu. Drugim problemem, z którego wynikały szumy, było właśnie to nagrywanie za pomocą komputera, no bo już odkryłem, że trzeba zamykać okno, więc został mi jeszcze szumiący komputer, którego dźwięk bardzo wpadał do tego mikrofonu, on go po prostu bardzo mocno rejestrował.
No więc wpadłem na pomysł, że trzeba ten komputer wyłączyć, żeby go nie było słychać przy nagrywaniu. A że miałem już wtedy taki amatorski rejestrator Tascam DR-05, to zacząłem kombinować jak to zrobić, żeby podłączyć mikrofon do tego Tascama DR-05, co oczywiście bezpośrednio nie było możliwe, bo WA-87 jest mikrofonem pojemnościowym, wymaga zasilania phantom, więc trzeba było jakiegoś ogniwa pośredniczącego.
No i znowu szukałem po różnych forach, grupach itd. i znalazłem odpowiedź, że dobrym narzędziem będzie zewnętrzny przedwzmacniacz. Zaletą takiego przedwzmacniacza było po pierwsze to, że miał on podobno lepsze parametry niż klaret, co nie do końca się sprawdziło, zwłaszcza jeśli chodzi o szumy własne.
Drugą zaletą za to było to, że on wypuszczał dźwięk już w postaci sygnału liniowego, który za pomocą specjalnej przejściówki, kabla z przejściówką na mini jacka, mogłem już wpiąć do Tascama DR-05 i w ten sposób dostać nagrania, które faktycznie szumiały mniej niż te nagrania, które robiłem z wykorzystaniem komputera.
W zasadzie miałem środowisko gotowe. Pogłos zredukowany w dużym stopniu, szumy zredukowane w dużym stopniu. Można było nagrywać. To był właśnie taki szalony rok, kiedy naprawdę nagrywałem wszystko, co wpadło mi w ręce. Nagrałem naprawdę wiele, wiele godzin materiału.
Spokojnie było kilkadziesiąt godzin. Kilka takich grubszych książek, kilkanaście albo nawet kilkadziesiąt opowiadań. Naprawdę było tego dużo, co oczywiście się okazało poszło na marne, powiedzmy, wyłączając zdobyte doświadczenie, ale generalnie te wszystkie materiały nie nadają się nawet dzisiaj do niczego.
A to z prostego powodu, że nie dlatego, że one są kiepsko technicznie nagrane, bo dzisiaj byłbym w stanie to odratować, tak żeby to brzmiało nieźle. Natomiast ja mówiłem i czytałem wtedy bardzo, bardzo kiepsko. Po pierwsze właśnie, tak jak wspomniałem wcześniej, cicho.
Po drugie, nie do końca wyraźnie. Zjadałem końcówki, robiłem różne takie dziwne rzeczy, łącznie z hiperpoprawnością na czele. Także dzisiaj słuchać tych nagrań się po prostu nie da. Ja nie mogę ich słuchać, one są po prostu fatalne i na pewno bym nie chciał ich publikować gdziekolwiek.
Więc można uznać, że ich po prostu nie ma. No i kiedy sobie uświadomiłem to, że po prostu źle nagrywam, źle mówię i potrzebuję ćwiczeń do tego, to był właśnie ten czas, kiedy założyłem podcast. Właśnie po to, żeby ćwiczyć. Po to, żeby kombinować z obróbką, bo obróbki też wtedy za bardzo nie umiałem, jeśli chodzi o głos.
Co innego muzyka, a co innego nagrania głosowe, jak się okazało. Wtedy potrzebowałem jakiegoś poligonu doświadczalnego i tym poligonem stał się podcast. Ale problem był taki, że o ile do nagrywania audiobooka nie przeszkadzało mi to, że musiałem przygotować stanowisko, czyli wyciągałem tego WA-87, montowałem go sobie na statywie i nagrywałem, no to jednak do nagrań podcastów potrzebowałem trochę mniej wymagającego sprzętu.
Chodziło przede wszystkim o to, że chciałem to szybko montować, chciałem mieć na tym zamontowaną gąbkę, na przykład, żeby ustrzec się przed popami. No i cały ten chaos związany z przygotowaniem stanowiska do pracy trwał zawsze zbyt długo.
Bo jeśli nie mieliście do czynienia z WA-87, no to on jest niestety dosyć upierdliwy, mówiąc brzydko w montażu, bo trzeba go najpierw wkręcić do uchwytu. To znaczy, może nawet nie, bo najpierw trzeba uchwyt elastyczny przykręcić do statywu, a jeśli już ten uchwyt jest, to wtedy się wkręca do niego mikrofon.
Tutaj wszędzie są gwinty, więc montaż zajmował mi wtedy bardzo dużo czasu. Nie miałem jeszcze wtedy ramienia mikrofonowego, nie używałem szybkozłączek, nie miałem alternatywnego koszyka, do którego się tylko wsuwa ten mikrofon i się go przytrzymuje, nie trzeba go już tam wkręcać.
To było strasznie upierdliwe, poza tym moje stanowisko jest tuż przy oknie, a jak wspomniałem, mikrofon mnie kosztował sporo czasu, zanim uzbierałem na niego, zanim go kupiłem. No więc nie chciałem go zostawiać na przykład na noc przy otwartym oknie, wystawionego na wiatr, na wilgoć, więc za każdym razem musiałem go przynajmniej wykręcać i chować do skrzyneczki, potem znowu go wyciągać, wkręcać z powrotem do tego uchwytu, a jak chciałem zastosować mikrofon dynamiczny, no to musiałem cały koszyk odkręcać od statywu i go później przykręcać na nowo.
W związku z tym, że zacząłem nagrywać podcasty i zacząłem potrzebować nowych mikrofonów, i te mikrofony zaczęły mi przybywać, no to WA87 trafił do szuflady, do swojej drewnianej skrzyneczki, no i tam już został na dosyć długi czas, bo przestałem nagrywać audiobooki, wciągnęło mnie podcastowanie, testowanie, sprawdzanie różnych mikrofonów i ten cały rozgardiarz, który się z tym wiązał.
No więc WA87 leżał sobie w skrzyneczce i był wyciągany tylko od tak zwanego wielkiego dzwonu, kiedy postanawiałem nagrać coś, jakiś audiobook, jakąś lepszą treść jakościowo. Generalnie nadal miałem takie poczucie, że WA87 dosyć mocno szumi, ma cichy sygnał, co faktycznie jest prawdą, on ma dosyć cichy sygnał i w momencie, kiedy go porównam na przykład do innych mikrofonów, które mam, na przykład do Neumann TLM 103, to zdecydowanie WA87 przegrywa, i to w kategorii siły sygnału, i w kategorii szumów własnych.
No i co zrobić, no tak to bywa, zresztą mogę Wam tutaj pokazać fragment szumów własnych, więc teraz chwila ciszy. Tak to mniej więcej brzmi. Oczywiście w dzisiejszych czasach nie jest to już dla mnie żaden problem, ale kiedyś był to problem, zwłaszcza kiedy zdobyłem Luita LCT 440, bo Luit LCT 440 w porównaniu do WA87 miał w zasadzie same zalety.
Był mały, miał własny popfiltr, miał gąbkę, można go było szybko zamontować, miał bardzo silny sygnał i miał pomijalne w zasadzie szumy własne. Więc przez to, że miał te wszystkie zalety, przymykałem oczy na to, że był dosyć jaskrawym mikrofonem, czy jest dosyć jaskrawym mikrofonem, o mocno podbitej tej górnej części pasma, i jakby to pomijałem.
Te wszystkie inne zalety LCT 440 przeważały nad tą wadą, zresztą wtedy podobały mi się mikrofony, które brzmiały w ten właśnie sposób, a WA87 brzmiał dla mnie wtedy bardzo ciemno i tak mało atrakcyjnie, mówiąc wprost. Jedną z wad WA87 do tej pory, tak sądzę, jest jego kształt.
Są jego wymiary. Wadą jest to, że on po prostu rzeczywiście wygląda jak U87 od Neumanna, bo myślę, że spokojnie firma Warm Audio mogłaby wyprodukować mikrofon o wielkości, na przykład TLM-a 102, który miałby dokładnie te same właściwości, które ma WA87.
I używałoby się go dużo wygodniej niż tego tutaj wielkiego klocka, bo on naprawdę jest duży, zwłaszcza jeśli się go zamontuje w tym firmowym koszyku. To on jest ogromny. Między innymi zresztą dlatego, że ja nie lubię takich wielkich mikrofonów.
Do tej pory nie mam w kolekcji Luita Pure Tube, który jest chyba najbardziej neutralnie brzmiącym Luitem, a nadal go nie mam, bo on jest po prostu wielki. No i tak samo WA87 jest wielki i nawet teraz, czyli po pewnej rewolucji, która się dokonała całkiem niedawno, nadal nie mogę się do niego przekonać, bo w tym roku właśnie, czyli w 2024, zaczęło mi się przejadać to jasne brzmienie tych wszystkich nowoczesnych mikrofonów, czyli Luitów, Universal Audio, Neumann TLM-103.
Te wszystkie mikrofony, one rzeczywiście brzmią bardzo efektownie, mają to takie detaliczne, podkreślone brzmienie, mają wyraźną prezencję i tak wyskakują wręcz z nagrania, są takie bardzo agresywne, trzeba to sobie powiedzieć.
I to mnie zaczęło męczyć, bo w dłuższych formach, kiedy nagrywa się na przykład audiobooka, chociażby półgodzinne jakieś opowiadanie, to tak podkreślony dźwięk w tych jasnych partiach, zaczyna po prostu męczyć. W krótkich nagraniach, takich do 10 minut, to można sobie machnąć ręką, jakoś to się przeżyje i człowiek się przyzwyczai, ale w dłuższych formach staje się to troszkę męczące.
Ja to tak zacząłem odbierać, no i zacząłem szukać mikrofonów, które pozwolą mi uniknąć tego typu sytuacji. No i się okazało, że to nie jest wcale takie łatwe zadanie, bo zdecydowana większość współczesnych mikrofonów właśnie stawia na tę atrakcyjność, na tę jaskrawość w brzmieniu.
Szukałem, szukałem, stąd na przykład pojawił się SE4100 u mnie, dlatego u mnie pojawił się Earthworks Ethos, w końcu z tego samego powodu trafił do mnie AKG C414XLS. No i właśnie przy okazji testów tych ciemniejszych trochę mikrofonów, które przed chwilą wymieniłem, wyciągnąłem ze skrzyneczki WA87, bo pamiętałem, że on miał właśnie takie spokojne, trochę nudne brzmienie i zacząłem go porównywać.
Co się okazało? Okazało się, że WA87 jest, nie boję się tego powiedzieć, najlepiej brzmiącym mikrofonem w całej mojej kolekcji. Takie mam obecnie zapatrywania na niego. Naprawdę brzmi on fenomenalnie, a zresztą możecie sobie posłuchać, bo nie obrabiałem tego brzmienia.
To jest oryginalne brzmienie WA87, nagrywanego w moim domowym studio. Jedyne co zrobiłem, to troszeczkę obniżyłem szumy, poza tym fragmentem, gdzie ten szum wam pokazywałem, ale brzmienie jest nietknięte, więc możecie sobie posłuchać, że nie ma tutaj żadnych jaskrawych esek, nawet jeśli wymawiam te głoski syczące, te sybilanty, one nie są takie świdrujące, jak w przypadku Luita, Telema 103 i tak dalej.
Naprawdę ten mikrofon ma bardzo, bardzo płaskie i właśnie przez to takie bardzo neutralne brzmienie. I to mi się strasznie w nim podoba. Gdyby nie to, że on wygląda jak wygląda i zajmuje tyle miejsca, ile zajmuje, to naprawdę byłby moim ulubionym mikrofonem obecnie.
No ale niestety, chwilowo przegrywa na przykład z AKG, bo AKG ma wprawdzie trochę bardziej agresywne brzmienie, ale do tego jest malutki, zgrabny, ma własną gąbkę, której można używać i która prawie stuprocentowo zabezpiecza przed popami, więc nie ma żadnego problemu w tym, żeby go po prostu używać tak sobie na co dzień, że jest zamocowany do ramienia, chce coś nagrać, nagrywam, ma też bardzo niskie szumy własne, ten AKG.
A tutaj WA87, nie dosyć, że jest duży, nie dosyć, że wymaga popfiltra, to jeszcze ma też szumy dosyć wysokie, sygnał dosyć słaby, więc niestety nie jest mikrofonem bez wad. Ale jeśli chodzi o brzmienie, gdybym miał porównywać ilość pracy, którą trzeba włożyć w obróbkę tego nagrania, gdybym miał nagrywać audiobooka, to rzeczywiście WA87 jest jednym z kandydatów, żeby wyskoczyć z pudełka i żeby posłużyć do nagrywania audiobooka, bo faktycznie później w obróbce nie trzeba się jakoś specjalnie starać, nie trzeba robić jakichś cudów, kombinować z milionem wtyczek, żeby trochę opanować to brzmienie, żeby te pasma górne nie były takie zbyt wyraźne, kłujące, przeszkadzające.
Tutaj po prostu to się dzieje samo. I to jest właśnie ideał brzmienia mikrofonu, jakiego obecnie szukam, żeby było trochę tych wysokich częstotliwości, bo ten mikrofon nie jest ciemny, to nie jest taki ciemny mikrofon jak na przykład Shure SM7B.
On ma tę górę pasma, tylko ono nie jest po prostu podbite, tak jak w większości nowoczesnych mikrofonów. Mam bardzo mieszane uczucia, jeśli chodzi o WA87, bo z jednej strony, ja go bardzo mocno nie doceniałem, bo po prostu kładłem nacisk na inne parametry, na te szumy własne, na wymiary, na wygodę użycia itd.
Natomiast teraz dopiero przyszło takie otrzeźwienie, bo zacząłem szukać po prostu brzmienia, dobrego brzmienia, no i nagle się okazało, że ten WA87 jest zaskakująco pod tym względem dobry i przyjemny. Ale z drugiej strony, tak jak ma te swoje wady takie fizyczne, no i to nie do końca mnie przekonuje.
Oczywiście używam go, nagrywam za jego pomocą audiobooki, ale pod tym względem ma już obecnie konkurencję, chociażby tego AKG, ale też ten ETHOS, muszę przyznać, że bardzo mi się spodobał i do takich codziennych nagrań, gdybym miał na przykład wybierać między ETHOSem a WA87, no to ETHOS zdecydowanie by wygrał.
Bo jest wygodniejszy, ma gąbeczkę, która go zabezpiecza przed popami, zajmuje mniej miejsca, wygląda bardziej elegancko, nie zasłania mi twarzy w takim dużym stopniu jak WA87. Bo tu też trzeba brać pod uwagę, że na przykład kiedy jestem w pracy i biorę udział w jakimś spotkaniu, takim zdalnym, to też dziwnie wyglądam w kamerce.
Kamerka jest trochę niżej położona, więc jak mam takiego WA87 z popfiltrem, to w zasadzie mnie nie widać zza tego mikrofonu. Co innego ETHOS, czy Shure SM7B, które gdzieś z boku sobie mam i to wygląda całkiem fajnie i brzmi też całkiem fajnie, więc ten WA87 to dziwna sztuka.
Jestem taki trochę rozdarty, bo z jednej strony chciałbym go używać, ale z drugiej te wszystkie właśnie takie drobne minuski, które niby nie powinny wpływać na ocenę, jednak na tę ocenę wpływają i powodują, że mimo tego, że doceniam już obecnie WA87, że używam go do nagrywania audiobooków, ciągle chciałbym mieć jakiś mikrofon, który miałby jego brzmienie, ale miałby na przykład gabarytylu i ta LCT 440.
Jeśli znacie taki mikrofon, dajcie mi znać, bo ja naprawdę się już naszukałem, trochę tych mikrofonów przebrałem z tych, co są na rynku. Szukam cały czas i nie mogę znaleźć. A WA87 to dobry mikrofon. Jeśli możecie sobie pozwolić na niego i lubicie tego typu dostojnie wyglądające mikrofony, to dlaczego nie? To tyle ode mnie na dzisiaj.
© 2024 Konrad Leśniak