Powrót

199 Narzędziownik podcastera. Mikrofon Slate Digital ML-1

[muzyka] Witajcie w kolejnym odcinku podcastu "Gadanie Gadesa", ostatnim z cyklu "Narzędziownik Podcastera". Tym samym zastępuję odcinek tymczasowy, który pojawił się w ostatni weekend, ale wyjaśniać przyczynę tej wymiany będę w drugiej części.

Teraz zajmę się bohaterem dzisiejszego odcinka, czyli mikrofonem Slate Digital ML1. Niektórzy z Was być może pamiętają odcinek nr 160, gdzie testowałem mikrofon Universal Audio SC1. Był to mikrofon potrafiący udawać inne, dużo droższe mikrofony, dzięki dokładnie zmierzonej charakterystyce i specjalnej wtyczce VST, która potrafiła nakładać na surowy sygnał takie modele matematyczne, nazwijmy to tak, które powodowały, że surowy sygnał z SC1 zaczynał brzmieć np.

jak Neumann U67, czy AKG C12. Niemal z dokładnie tym samym mamy do czynienia w przypadku ML1, czyli mamy tutaj mikrofon, który nagrywa surowy sygnał, a potem ten sygnał przetwarzamy dostarczoną wtyczką VST, dostając brzmienie Neumanna, AKG, Telefonkena, czy jakiegoś innego modelu mikrofonu.

Mikrofon ML1 jest na rynku znacznie dłużej niż SC1, dysponuje też dużo szerszą gamą emulowanych mikrofonów, no i nie rzuca się w oczy tak jak SC1, bo jest po prostu pomalowany na czarno, a nie na biało. Siłą rzeczy postanowiłem zdobyć go do domowego studia, żeby sprawdzić, czy sprawdzi się on trochę lepiej niż SC1, którego surowe brzmienie troszkę przeszkadzało mi w górnych pasmach, więc pomyślałem, że być może ML1 będzie pod tym względem trochę bardziej łagodny.

Mikrofon sam sobie sprawił na mnie dużo lepsze wrażenie niż SC1, bo zapakowano go w solidny kuferek, w dodatku wypełniony ładnie wyglądającą gąbką w kolorze jasno szarym, i zamiast taniego uchwytu sztywnego, Slate Digital dostarcza ML1 z porządnym, elastycznym koszykiem.

Poza koszykiem i mikrofonem w kuferku znajdziemy też małą kopertkę, a w niej numer seryjny do wtyczki VST, która będzie zajmowała się tą całą magią zamieniania sygnału surowego na uszlachetniony. Nazwijmy to tak. Wtyczka pozwala skorzystać z ośmiu modeli mikrofonów i dwóch modeli przedwzmacniaczy, bo tu ciekawostka, wtyczka VST dla ML1 to jest coś w rodzaju takiej wirtualnej szafki, rakowej, gdzie można umieszczać nie tylko emulację mikrofonów, ale też emulację różnego innego sprzętu studyjnego, takiego jak na przykład przedwzmacniacze, korektory, kompresory i tym podobne.

Slate Digital oferuje całkiem sporo tego typu sprzętu wirtualnego. Oczywiście trzeba to zakupować osobno, w takich pakietach, to wszystko jest płatne dodatkowo. Są także wirtualne mikrofony spoza ósemki, którą dostajemy w pakiecie startowym.

W tym pakiecie startowym, nazwijmy to tak, dostajemy dwa modele Sony C800, Neumanny U47, U67 i M269C, dostajemy telefon Kena Ela M251, dostajemy AKG C12 i jako ciekawostkę dostajemy Shura SM7B połączonego z emulacją lampy od U47.

Wszystkie modele, rzecz jasna, poukrywano pod kodowymi nazwami, w rodzaju FGM7, czyli to jest ten SM7B, ale też większość da się rozpoznać po kształcie na obrazkach w tej wspomnianej wtyczce Virtual Mix Rack. Prócz mikrofonów dostajemy na start dwa przedwzmacniacze, czyli FG73 i FG76, które emulują odpowiednio NIF-1073 i telefon Ken V76.

Na razie sygnał nagrywam na surowo, czyli słuchacie ML1 podłączonego do Tascama DR-100 MK3 i nie jest on póki co przetwarzany przez wtyczkę od Slate Digital. W ogóle sam mikrofon to jest wielkomembranowy mikrofon pojemnościowy o charakterystyce kardioidalnej.

Tak brzmi z odległości 15 cm, kiedy mówię do niego na wprost. Tak, kiedy mówię do niego z boku pod kątem 90 stopni. A tak, kiedy mówię do niego z tyłu. Ze względu na charakterystykę wyłącznie kardioidalną nie jest możliwe pełne emulowanie na przykład mikrofonów AKG C414 czy Neumann U87, ponieważ mają one możliwość zmiany charakterystyki kierunkowej, czego ML1 rzecz jasna nie potrafi, bo ma tylko kardioidę.

Dla lektorów czy wokalistów nie ma to dużego znaczenia, ale jeśli ktoś bardzo potrzebuje zmiennych charakterystyk, powinien zainteresować się modelami LX i DLX od Universal Audio na przykład. Do tej pory mówiłem z odległości mniej więcej 15 cm, ale można zbadać też efekt zbliżeniowy.

Teraz mówię z 5 cm. Teraz z powrotem z 15 cm. Z 30 cm. I z mniej więcej metra. Jeśli chodzi o wygląd, to ML1 jest, niestety dla mnie przynajmniej, mikrofonem dosyć dużym, mniej więcej w rozmiarze Warm Audio WA87. Jego wygląd może się podobać, bo jest do bólu klasyczny, czyli to jest taki cylinder po prostu z czarną obudową i czarną siatką grilla.

Na froncie ma jedynie logo producenta i nic poza tym. Brak jest jakichkolwiek przełączników, suwaków, pstryczków, czy innych ozdobników. Jeśli chodzi o odporność na podmuchy, to podczas nagrywania oczywiście stosuję popfiltr, więc frazy testowe nie sprawiają żadnych problemów.

"Piekarz Piotrek przyniósł pizcę peperoni po południu" oraz "poproszę papier pakowy do pakowania paczek". Po odsunięciu popfiltra jest nieco gorzej, czyli "Piekarz Piotrek przyniósł pizcę peperoni po południu" oraz "poproszę papier pakowy do pakowania paczek".

Ciekawie sprawa wygląda z elastycznym uchwytem do mikrofonu. Jest to klasyczny koszyk, w który mikrofon się wkręca. Koszyk wydał mi się jednak podejrzanie znajomy i faktycznie okazało się, że jest identyczny z tym, który dostałem z mikrofonem Warm Audio WA87.

Dosłownie są takie same, nawet gwint mikrofonu jest identyczny, więc koszyki można stosować zamiennie, a nawet mogę ML1 wkręcić w dodatkowy taki sztywny uchwyt, który dostałem razem z WA87. Tymczasem jednak używam po prostu tego elastycznego koszyka, więc postukam w stół, teraz w ramię mikrofonowe, teraz w sam uchwyt, w mikrofon i w kabel XLR.

Istnieje tutaj jeszcze jedno takie ciekawe podobieństwo między WA87 a ML1. Mówię już o samym mikrofonie. Oba te mikrofony mają dziwnie przekręcone o 90 stopni gniazdo XLR, także moje ulubione kątowe wtyczki XLR wyglądają dosyć dziwnie, bo wychodzą w bok zamiast do tyłu mikrofonu.

Oryginalny U87, na którym jest wzorowany WA87, no i w mniejszym stopniu może ML1, nie ma takiego obróconego pod kątem gniazda, więc podejrzewam, to jest takie moje wytłumaczenie, że po prostu dolną część mikrofonu i tego Warm Audio i Slate Digital, ta dolna część jest po prostu produkcji wytwórcy koszyka.

No bo tutaj musi być zgodność gwintu, więc prawdopodobnie ten dolny fragment wykonuje producent koszyka, no i z tego powodu po tych mikrofonach jest to dokładnie to samo, bo są po prostu te same koszyki. Taka ciekawostka, wydaje mi się, że to jest jedyne sensowne wytłumaczenie.

Jeśli macie jakieś inne pomysły, to dawajcie znać w komentarzach, jaki według was może być powód. Dobra, pora teraz na fragment lektorski, czyli dr Dulitu i jego zwierzęta, Hugh Loftinga. "Pokój był bardzo mały, bez okna i o niskim suficie.

Całe umeblowanie składało się z jednego tylko krzesła. Dookoła ścian stały wielkie beczki przyśrubowane do podłogi, aby nie staczały się na siebie podczas chwiania i kołysania statku. Nad beczkami na drewnianych hakach wisiały cynowe dzbany różnej wielkości.

Mocna woń wina przesycała cały pokój. W środku zaś na podłodze siedział mały, może ośmioletni chłopaczek i płakał gorzko." No dobra, część oficjalną mamy zakończoną, zatem pora wyjaśnić, jak to jest z tym odcinkiem 199. Wbrew podejrzeniom, to nie jest moje lenistwo i brak organizacji.

To nie to doprowadziło do nagrania odcinka tymczasowego i odcinka właściwego już po terminie. No bo sam ML1 zamówiłem jeszcze na początku października, a odcinek 199 miałem zaplanowany już dosyć dawno i wiedziałem, że wypadnie 24 listopada.

Mikrofon zamówiłem sobie w Tomanie, ponieważ tam ML1 był dostępny od ręki, a u lokalnego dystrybutora polskiego trzeba było czekać ponad tydzień. Kiedy jednak mikrofon do mnie w końcu dotarł z Tomana, okazał się być uszkodzony, przynajmniej tak sądziłem.

W sygnale było słychać jakby wiatr. Posłuchajcie zresztą tego sami. Tutaj dam fragment trochę pogłośniony, żebyście mogli zrozumieć, o co mi chodzi. Żeby nie być posądzonym o to, że to moje wymysły, podesłałem ten fragment znajomemu reżyserowi dźwięku, który też stwierdził, że to nie są OMAMY i kosztujący prawie 2000 mikrofon nie powinien raczej mieć czegoś takiego w swoim sygnale.

No więc z ciężkim sercem odesłałem mikrofon do Tomana, a że w Tomanie nie było drugiego egzemplarza na wymianę, no to musiałem odczekać na zwrot pieniędzy i zamówiłem drugi egzemplarz już właśnie u polskiego dystrybutora.

Tutaj niestety musiałem zaczekać na dostawę. Wyszło ponad półtora tygodnia, bo po drodze był jeszcze 1 listopada, więc to wszystko się poprzesuwało. Mikrofon w końcu do mnie dotarł i co powiecie, miał dokładnie taką samą usterkę, co ten Tomanowy, czyli też miał takie dziwne szumy w sygnale.

Stwierdziłem, że najwyraźniej uszkodzona jest cała partia, która trafiła do europejskich dystrybutorów, a za radą tego polskiego dystrybutora zgłosiłem sprawę bezpośrednio do Slate Digital, bo podobno firma reaguje dosyć szybko i rozwiązuje takie problemy.

Jednak Slate Digital kazał mi po prostu odesłać mikrofon dystrybutorowi i liczyć, że kolejny egzemplarz będzie już dobry. No i ja przyznam, że już na tym etapie byłem zniechęcony, bo to była już połowa listopada. Do nagrania tego odcinka zostały mi dwa tygodnie niecałe, więc chciałem po prostu już machnąć ręką, zrezygnować z zakupu, kupić coś innego na ten 199 odcinek.

Dystrybutor przekonał mnie, że nie zostawi tego tak, dostarczy mi działający egzemplarz. No i niestety to trochę trwało, bo najpierw ten egzemplarz był sprawdzany przez Slate Digital, potem był odesłany do dystrybutora, na moją prośbę dystrybutor też go sprawdził, i to na kilku różnych urządzeniach, żeby mieć pewność, że tym razem nie będzie tutaj żadnej wtopy.

No i potem wysłał ten mikrofon do mnie. No i dostałem ten mikrofon, rozpakowałem, podłączyłem i co usłyszałem? Znajomy szum wiatru. No i okazuje się, że ten mikrofon po prostu tak ma, że tak brzmi jego sygnał, tak brzmi jego szum własny, i on po prostu tak brzmi.

Zmyliło mnie bardzo to, że porównywałem na przykład ML1 z moim Warm Audio WA87, który nie jest zbyt głośnym mikrofonem i generalnie ma dosyć wysokie szumy własne, a jednak w porównaniu do ML1 jest cichutki niczym Lewitt. Porównałem nawet sygnał z ML1 do sygnału z Lewitta LCT040, czyli jednego z najbardziej szumiących mikrofonów, które mam w swojej kolekcji, i okazało się, że tutaj te szumy są naprawdę porównywalne.

No więc po przetestowaniu trzech egzemplarzy stwierdzam, że to jest po prostu cecha tego mikrofonu, są to bardzo wysokie szumy własne, w dodatku trochę niejednorodne, bo tak jak mówię, przypomina mi to bardziej jakiś szum wiatru za oknem, niż jednostajny szum biały na przykład.

To jest bardzo, bardzo niefajny odgłos, moim zdaniem. W moich oczach, w moich uszach może bardziej, generalnie to dyskwalifikuje ten cały mikrofon. W związku z tym, że Slate Digital nie emuluje domyślnie ani Neumanna TLM 103, ani AKG C414.

No tutaj liczyłem bardzo na 414, bo mam ten mikrofon. Slate Digital dostarcza taką emulację, ale płatną, i ja miałem tę emulację, bo zakupiłem ją z tym pierwszym egzemplarzem, no ale w związku z tym, że odesłałem, no to też odesłałem, czy zażądałem zwrotu za tę emulację, bo nie wiedziałem, czy będę jeszcze korzystał, czy nie.

Więc nie mam nawet z czym dokładnie porównać. Teoretycznie mógłbym porównać z SM7B, więc mogę teraz na przykład tutaj taki fragment zrobić, że od tego momentu będziecie słuchać sygnału z ML1, który jest przetworzony za pomocą wtyczki z pakietu, i to będzie przetworzone właśnie emulacją SM7B.

A to jest sygnał nagrany za pomocą szura SM7B, oryginalnego szura SM7B z płaską charakterystyką. Tak mniej więcej brzmi ten mikrofon. Teraz zostawię tutaj fragment ciszy, i za chwilkę będzie jeszcze fragment ciszy z ML1. [fragment ciszy z ML1] No i tak to wypada.

Nie wiem, czy ma sens porównywanie nagrania z mikrofonu pojemnościowego do mikrofonu dynamicznego. Być może tak, być może nie. Tak to po prostu wypada. Nie będę ukrywał, że nie polecam nikomu mikrofonu Slidy Digital ML1, takie podsumowanie tutaj muszę zrobić, bo po pierwsze, można się trochę zdenerwować, jeśli człowiek liczy na to, że dosyć drogi mikrofon pojemnościowy ma aż tak wysokie szumy własne.

Mimo wszystko, ja oceniam te szumy jako bardzo wysokie, i nie spodziewałem się naprawdę w narzędziu tej klasy tak wysokich szumów własnych. To jest naprawdę według mnie dramat. Jestem ciekawy, dlaczego żaden z oceniających ten mikrofon, a naprawdę obejrzałem mnóstwo recenzji, i nikt nigdy nie wspomniał, nie zająknął się nawet o tym, że tu są tak wysokie szumy własne, i nigdy w nawet takich prezentowanych jako surowe nagrania, nie usłyszałem takiego dźwięku, jaki słyszę tutaj z trzeciego egzemplarza z rzędu.

Więc albo rzeczywiście coś się stało w fabrykach Slidy Digital, i oni po prostu już takie mikrofony sprzedają, albo te wszystkie recenzje, które słyszałem do tej pory, były po prostu fałszerstwami. Użytkownicy odszumiali ten sygnał i prezentowali jako taki z mikrofonu, podczas kiedy to nie był sygnał z mikrofonu.

Ja sobie zdaję sprawę, że teraz kiedy słuchacie tego odcinka, to tego szumu nie słychać, zwłaszcza jeśli słuchacie gdzieś na głośnikach, to na pewno go nie będzie słychać. Natomiast w słuchawkach jest on bardzo wyraźny, a już w porównaniu do innych mikrofonów, i nie mówię tutaj o AKG C414, czy o, nie wiem, Neumannie TLM 103, tylko o takim mikrofonie jak Worm Audio WA87, który jest naprawdę dosyć mocno szumiącym mikrofonem w moim domowym studio, na tle innych mikrofonów, no to ML1 naprawdę szumi potężnie, potężnie.

I nie wiem, jak on miałby udawać na przykład C414, który ma szumy na poziomie 6 dB, ale nie są złożone krzywą A, no to jest nie do zrobienia moim zdaniem. Więc generalnie idea modelowania bardzo mi się podoba, natomiast muszę powiedzieć, że w przypadku Universal Audio SC1 jest to zrealizowane dużo lepiej, sam mikrofon brzmi także lepiej, ten SC1, niż ML1.

Jeśli miałbym komukolwiek polecać tego typu rozwiązanie, żeby mieć po prostu kilka brzmień w jednym mikrofonie, to raczej polecałbym rozwiązania firmy Universal Audio, a nie Slate Digital, mimo że tutaj są pewne zalety, bo mamy te dodatkowe urządzenia emulowane, czy w ogóle dużo więcej mikrofonów, bo tutaj w sumie można dokupić sobie aż do 26 modeli, czyli możemy emulować aż 26 modeli, ale z takim sygnałem, wydaje mi się, że to nie ma dużego sensu, więc jeśli ktoś chce mieć takie pełne emulacje, to raczej seria LX i DLX od Universal Audio, jeśli ktoś nie ma aż takich ambicji, to raczej mikrofon SC1 też od Universal Audio, a ML1 sobie po prostu darujcie, moim zdaniem, takie jest moje zdanie i tak bym Wam to przedstawił.

Jeszcze raz przepraszam Was za to, że ten ostatni narzędziownik był przesunięty i pojawiał się z takimi problemami, ale nie spodziewałem się, że tego typu mikrofon w takiej cenie sprawiał aż takie problemy. To tyle ode mnie na dzisiaj.

Powrót